Wybór roweru trail/enduro sam w sobie nie jest łatwy – skok, rozmiar koła, geometria… Dodanie do tego wszystkiego elektrycznego wspomagania powoduje critical error mojej skrzynki mailowej. Zebrałem więc wszystkie najważniejsze kwestie, które warto wziąć pod uwagę wybierając rower elektryczny.
Poradnik powstał dzięki współpracy ze sklepem Bikester, sprzedającym rowery elektryczne (m.in. Cube, Haibike, Focus i Ghost) z takim rabatem, że aż się nie opłaca bloga prowadzić (do 40%) – jeśli przymierzasz się do zakupu, warto zajrzeć!
Silnik
Zanim przejdę do opisu najpopularniejszych systemów, dwie uwagi ogólne:
- standardem w elektrycznych rowerach trail/enduro jest napęd centralny, tzn. silnik zabudowany w przednim trójkącie ramy. Zapewnia to optymalne położenie środka ciężkości i nie podnosi masy nieresorowanej. Owszem, silnik w tylnej piaście też ma swoje zalety (np. nie zżera łańcucha i kasety), ale zostawmy to rozwiązanie e-bike’om pełniącym rolę codziennego środka transportu;
- moc znamionowa wszystkich systemów to narzucone przepisami 250 W, ale nie oznacza to, że każdy silnik ma identyczne osiągi. Różnice w chwilowej mocy maksymalnej sięgają 15%, a w momencie obrotowym – nawet 30%.
Shimano STEPS E8000 / E7000
Testowany przeze mnie system Shimano STEPS E8000 szybko stał się punktem odniesienia dla innych producentów i jedynym, który pod względem popularności może konkurować z Boschem – a to oznacza łatwy dostęp do serwisu i części.
Ale największe zalety systemu Shimano to niewielkie gabaryty i masa (pozwalające producentom rowerów zaprojektować dobrą geometrię), niskie opory wewnętrzne oraz naturalne, intuicyjne wspomaganie z dobrze działającym trybem automatycznym (Trail).
Poszczególne tryby pracy można też spersonalizować (wzmocnić/osłabić) za pomocą aplikacji, choć w ograniczonym zakresie. Ich wybór umożliwiają dobrze przemyślane elementy sterujące, zwłaszcza przy połączeniu minimalistycznej manetki E7000 z czytelnym, kolorowym wyświetlaczem E8000 – domyślna manetka E8000 jest wygodna, ale zajmuje miejsce sztycy regulowanej.
Wady to dość głośna praca i nieco już niedzisiejsza pojemność baterii – maksymalnie 504 Wh. Shimano nie grzeszy też mocą i momentem obrotowym (70 Nm w E8000 lub 60 Nm w tańszym E7000), więc miłośnicy pałowania na najmocniejszym wspomaganiu mogą być nieco rozczarowani.
Bosch Performance Line CX Gen 4 (2020)
Bosch tak mocno dostał w dupę od Japończyków, że swój nowy system musiał zaprojektować praktycznie od zera. Efektem widocznym na pierwszy rzut oka są wymiary porównywalne z Shimano, normalna zębatka korby i drastycznie obniżone względem starego modelu opory wewnętrzne. Poprawiono też działanie trybu Turbo, który miał tendencje do szarpania przy precyzyjnych manewrach – teraz załącza się i moduluje moc znacznie płynniej. Ale najlepszy jest nowy akumulator zintegrowany o pojemności 625 Wh, który powinien bez problemu wystarczyć na pokonanie ponad 2000 metrów przewyższenia. Szybko stał się on standardem w nowych elektrykach na sezon 2020, co na pewno dobrze wpłynie na konkurencję.
Po poprzedniku nowy silnik odziedziczył wysoką moc maksymalną, przyzwoity moment (75 Nm) i naturalne wspomaganie, zwłaszcza w trybie automatycznym (eMTB). Niestety odziedziczył też elementy sterujące – manetek/wyświetlaczy jest kilka do wyboru, ale najprostszy, domyślny wariant (Purion) to dokładnie ten sam wielki ekran z nieergonomicznymi przyciskami, co w starym systemie. Przy tak totalnej przebudowie całej reszty, brak kontrolera na miarę 2020 jest dla mnie niezrozumiały – podejrzewam, że lada moment pojawi się on jako akcesorium.
Pierwsi testerzy narzekali też na głośną pracę – dźwięk przy pedałowaniu jest podobny, jak w starym modelu (trochę niższy, niż w Shimano, ale dalej irytująco głośny), ale problemem jest grzechotanie wnętrzności na zjazdach. Wszystko jednak wskazuje na to, że jest to problem pierwszych egzemplarzy przedprodukcyjnych, które trafiły do mediów – miałem możliwość na takim pojeździć i faktycznie stukał okrutnie, natomiast silnik w rowerze sklepowym był już cichy.
Bosch Performance Line CX – poprzednia generacja
Czy warto jeszcze kupić rower z systemem Bosch poprzedniej generacji (poznasz go po malutkiej zębatce korby, zwłaszcza przy gargantuicznych rozmiarach reszty)? Ja bym nie kupił, bo na tle nowszych konstrukcji wypada on blado: jest wielki, ciężki i praktycznie uniemożliwia jazdę bez wspomagania (wysokie opory plus wewnętrzne przełożenie usztywniające biegi). Ale z drugiej strony, jego praca zawsze była w porządku, zwłaszcza po wprowadzeniu nowego oprogramowania z trybem automatycznym.
Wszystko więc zależy od tego, jak bardzo sklepy przecenią rowery z tym silnikiem (można to sprawdzić np. w Bikesterze, który jest partnerem tego wpisu) – może się okazać, że będą one ciekawą opcja dla osób szukających e-bike’a za jak najmniejsze pieniądze.
Brose Drive S Mag
Brose rzadko występuje jako kompletny system – najłatwiej spotkać go w rowerach Specialized, gdzie silnik tego producenta połączono z akumulatorem i sterowaniem własnego projektu. Otwartość systemu jest ogromną zaletą, biorąc pod uwagę jak zostało to wykorzystane – manetka Speca jest najlepsza na rynku, w aplikacji można personalizować wszystkie tryby w nieograniczonym zakresie, a akumulator 700 Wh pozwala zapomnieć o range-anxiety (aczkolwiek wywołuje inne lęki, związane ze stanem konta).
Sam silnik charakteryzuje się przede wszystkim cichą pracą, dzięki wykorzystaniu paska zębatego w wewnętrznej przekładni. Oferuje też najwyższy z opisanych tu systemów moment obrotowy (90 Nm), co przekłada się na poczucie wyższej „mocy”. Tę jednak łatwo kontrolować, bo wspomaganie Brose jest bardzo płynne i naturalne.
Moim zdaniem jest to najlepszy system na rynku, ale oceniam go z punktu widzenia Specializeda, który po pierwsze świetnie go zaimplementował, a po drugie, dobrze ogarnia gwarancję. W przypadku roweru innej marki, warto przed zakupem sprawdzić dostępność serwisu, która w przypadku „niszowych” napędów może być argumentem przechylającym szalę na korzyść Shimano lub Boscha.
Yamaha PW-X
Podobnie jak w przypadku Brose, system Yamahy jest kojarzony głównie z jedną marką: Giantem (choć zdarza się też m.in. w Haibike). I również Giant sam opracował swoje manetki (niestety nie tak udane, jak w przypadku Specializeda) i baterie (o standardowej pojemności 500 Wh, ale od 2020 z opcją dokupienia zewnętrznego range-extendera).
Sam silnik na tle konkurencji wyróżnia się charakterystyką – gdyby Shimano (lub nowego Boscha) porównać do wysokoobrotowego silnika benzynowego, Yamaha byłaby turbodieslem. Nie dlatego, że dymi na czarno, ale przez wysoki moment obrotowy (80 Nm), w dodatku dostępny przy niższej kadencji. Wydaje też inny, niższy dźwięk, choć z pewnością nie jest cicha.
Najczęściej wymienianą wadą są „tiki nerwowe”, czyli delikatne wyrywanie się napędu, kiedy stoisz w miejscu z nogą opartą na pedale. Ogólnie jednak, będąca w cieniu rywali Yamaha jest dla nich godnym konkurentem (zakładając że Giant/Haibike stanie na wysokości zadania, jeśli chodzi o serwis).
Fazua Evation
Ostatni system najbardziej różni się od pozostałych. Mimo rozsądnego na papierze momentu obrotowego (60 Nm), oferuje wyraźne słabsze wspomaganie – najsłabszy tryb w zasadzie tylko równoważy dodatkową masę systemu, a najmocniejszy pcha nieco lepiej od Eco w innych silnikach. Dzięki temu, mały i lekki akumulator o pojemności zaledwie 250 Wh wystarcza na dłużej, niż wynikałoby to z prostych obliczeń metodą matematyczną.
Nagrodą za te kompromisy jest ultra-smukła konstrukcja pozbawiona wewnętrznych oporów, którą w dodatku można niemal całkowicie zdemontować z roweru, pozostawiając tylko lekką przekładnię połączoną z suportem – silnik z baterią można zastąpić plastikowym deklem i bez żadnych kompromisów używać roweru „analogowo”. Największa wada? Paskudna, wyglądająca jak prototyp manetka.
Póki co, Fazua lepiej przyjęła się w elektrycznych gravelach i szosówkach – jedyny rower enduro to Lapierre e-Zesty – ale mam nadzieję, że producenci odważniej podejdą do tego systemu i rozszerzą swoje portfolio o „miękkie” e-bike’i. Dla kogoś, kto nie potrzebuje srogiej mocy, a od czasu do czasu chciałby pojeździć bez silnika np. w bikeparku, jest to świetne rozwiązanie.
Bateria
W przypadku akumulatora, potocznie zwanego baterią, warto zwrócić uwagę na cztery kwestie:
Pojemność
Wartość wyrażana w watogodzinach (Wh) decyduje o zasięgu, ale też masie akumulatora. Do niedawna standardem była pojemność 500 Wh, wystarczająca na pokonanie 1000-1500 metrów przewyższenia. Nowa zintegrowana bateria Boscha podniosła jednak poprzeczkę do 625 Wh, a Specialized Turbo Levo jest dostępny z ogniwem 700 Wh. To już wystarczająco dużo, żeby (przy rozsądnym korzystaniu z trybów) jeździć cały dzień bez nerwowego spoglądania na wskaźnik poziomu naładowania. Kolejnym trendem są range-extendery, czyli dodatkowe zewnętrzne akumulatory montowane na dolnej rurze – takie rozwiązanie oferuje np. nowy Giant Reign E.
Bateria zewnętrzna czy zintegrowana?
Na ukryciu baterii w dolnej rurze wybitnie zyskała estetyka elektryków, pojawiła się też możliwość montażu bidonu, czy wspomnianych range-extenderów. Wciąż są jednak na rynku modele z klasycznym, zewnętrznym akumulatorem 500 Wh. Ma on wiele zalet: jest mniejszy, lżejszy i tańszy, więc można stosunkowo łatwo dokupić zapasowy i zabrać do plecaka na długiego tripa.

Możliwość demontażu
W przypadku baterii zintegrowanej warto sprawdzić, czy można ją łatwo wyjąć z ramy np. w celu ładowania (nie zawsze jest możliwość postawienia roweru przy gniazdku). Na chwilę obecną takiej możliwości nie daje chyba tylko Norco i Rocky Mountain, ale w innych markach demontaż może być kłopotliwy (np. wymagać odkręcenia kilku śrub).
Położenie w ramie
Baterie do e-bike’ów ważą między 2,5 a 4 kg – to bardzo duża masa, której położenie w ramie zmienia środek ciężkości całego roweru. Dla stabilnego, neutralnego prowadzenia, akumulator powinien znajdować się najniżej, jak to możliwe. Mistrzami pod tym względem są Specialized i Whyte, z baterią zamontowaną pod silnikiem.

Manetka/ekran
Nie licząc akumulatorów, jest to moim zdaniem najbardziej niedopracowany element dzisiejszych rowerów elektrycznych. Dobrze robi to Specialized (mały, prosty kontroler przy gripie, diodowy wskaźnik na górnej rurze), nieźle Shimano, zwłaszcza z minimalistyczną manetką E7000 (i wyświetlaczem bezpiecznie schowanym przy mostku), natomiast całkiem źle wypada pod tym względem Bosch, którego podstawowy kontroler wyklucza postawienie roweru do góry kołami.
Integracja
Manetka to niejedyny element pokazujący klasę producenta (zarówno systemu napędowego, jak i całego roweru). To, jak bardzo projektant przyłożył się do swojej pracy, zdradzają też:
- czujnik prędkości – oldschoolowy, przesuwający się magnes na szprychach coraz częściej trafia na tarczę hamulcową;
- kable – w najlepszych elektrykach jedyny widoczny kabelek to ten prowadzący do manetki;
- gniazdo ładowania – solidna klapka powinna skutecznie chronić przed wilgocią, więc kluczowe jest jej szybkie i pewne zamykanie;
- zabudowanie silnika – połączenie silnika z ramą i ewentualnymi osłonami wpływa nie tylko na estetykę, ale też chłodzenie i łatwość czyszczenia;
- miejsce na bidon – przy zintegrowanej baterii to żaden problem, ale Canyon udowadnia, że zewnętrzny akumulator też nie jest przeszkodą.
Materiał ramy
Czy warto dopłacić do karbonu? Tak, jeśli zależy Ci na wyglądzie. Przy masie roweru na poziomie 21-24 kg, różnica kilkuset gramów będzie jeszcze mniej odczuwalna, niż w analogu.

Geometria
Podstawowe kwestie związane z kątem główki ramy, reachem, czy doborem rozmiaru nie różnią się od nie-elektryków. Większe znaczenie zyskują jednak parametry decydujące o podjeżdżaniu:
Długość tylnego trójkąta
Przyjęło się, że im krótszy, tym lepszy, bo dzięki temu rower jest bardziej zwrotny. Niby tak, ale nie do końca. Krótki wahacz powoduje, że utrzymanie przedniego koła na ziemi na pionowych podjazdach jest znacznie trudniejsze, więc trzeba tu szukać kompromisu.

Wysokość suportu
Podobna sytuacja jak z chainstayem: niski suport powoduje, że rower tnie zakręty jak po szynach, ale na technicznych podjazdach, zahaczenie korbą może szybko zakończyć zabawę i rozpocząć pchanie – większy prześwit bardzo pomaga utrzymać się w siodle.
Kąt rury podsiodłowej
Stroma podsiodłówka ułatwia dociążanie przodu i utrzymywanie neutralnej pozycji przy dużym nachyleniu terenu.

Skok zawieszenia
W „analogach”, skok długo dzielił rowery na klasy – skoczne i sprawne na podjazdach ścieżkowce miały go mniej, a stabilne, zjazdowe enduraki więcej. Podział ten jest mocno wypaczony w elektrykach, które z natury są ciężkie i stabilne, a do tego podjeżdżają równie dobrze – a może nawet lepiej – z dużym skokiem. Czyli „więcej = lepiej”? W zasadzie tak… Mniejszy skok pozwala wprawdzie uratować trochę skoczności, ale osobiście nie schodziłbym poniżej 140 mm. Ze względu na trakcję na technicznych podjazdach, nie kupiłbym też do górskiej jazdy elektrycznego hardtaila.

Koła
Jeszcze chwilę temu sytuacja wydawała się jasna: producenci elektryków postawili na rozmiar 27+. Mniejsze koła ratowały sztywność, masę i zwrotność, a opony o szerokości 2.8″ zapewniały niezbędną trakcję przy hamowaniu i na podjazdach.
Ostatnio jednak w nowych rowerach – również elektrycznych – niepodzielnie rządzi rozmiar 29″, zwykle połączony z oponami o szerokości 2.6″. Dzięki temu trakcja jest zachowana, a prowadzenie w zakrętach bardziej precyzyjne i lepiej „zdefiniowane”.
Ja jednak za najciekawszy wybór uważam połączenie obu opcji, czyli inspirowany motocyklami mullet bike (z przodu 29″, z tyłu 27+). W swoim Levo zauważyłem, że na luźnych, stromych zjazdach trakcja tylnego koła 29″ jest znacznie bardziej nieprzewidywalna, niż w analogicznym analogu. Masa roweru „ciągnie” w dół, a największa zaleta kół 29″ – lepsze utrzymywanie prędkości na nierównościach – przy hamowaniu staje się ich wadą. Tylne koło 27+ rozwiązuje ten problem, a przy okazji umożliwia zaprojektowanie krótszego, sztywniejszego tyłu.
Opony
O szerokości wspomniałem już wyżej. Pozostałe kwestie to:
- bieżnik – nie kombinuj z szybkim bieżnikiem, w e-bike’u trakcja tylnego koła jest równie istotna, jak przedniego;
- masa – ciężki rower wymaga mocnych opon, takich jak Maxxis Double Down, Schwalbe Super Gravity czy Onza EDC;
- mieszanka – tylna opona w elektryku mocniej dostaje po dupie, więc nie szalałbym z miękką gumą, chyba że naprawdę planujesz epickie podjazdy w mokrych warunkach;
- tubeless – czy to wymaga komentarza?
- wkładki antydobiciowe – można bez nich żyć, ale znacznie łatwiej jest połączyć trakcję ze stabilnością, jeśli jakaś pianka chroni opony i obręcze przed dobiciem/skrzywieniem (o czym przekonałem się już na pierwszej jeździe na nowym rowerze…).
Hamulce
Ciężki rower trudniej zatrzymać – thank you, Captain Obvious. Na szczęście jest to oczywiste również dla producentów rowerów, którzy do górskich elektryków zazwyczaj montują 4-tłoczkowe hamulce z dużymi tarczami (203 mm również z tyłu, z przodu zaczyna się pojawiać 220-230 mm). Popularne, sprawdzone modele to SRAM Guide RE/Code, Magura MT5/MT7 i cokolwiek od Shimano.

Napęd
Zacząłem od napędu, skończę na napędzie – ale tym nie-elektrycznym. Dlaczego zostawiłem go na koniec?
<dygresja> Ogólnie to uważam, że producenci silników już dawno powinni zintegrować w nich wewnętrzną skrzynię biegów, ale póki co, mamy co mamy, czyli archaiczną przerzutkę dyndającą na końcu wahacza i czekającą na urwanie przez pierwszy lepszy patyk (znacznie łatwiej o to w elektryku, który po przerwaniu pedałowania chwilę jeszcze „ciągnie” silnikiem). A do tego łańcuch i kasetę torturowane przez czterokrotnie większe obciążenie od tego, do którego były pierwotnie projektowane. </dygresja>
Z tego powodu napęd w elektryku należy traktować jako chwilowy element eksploatacyjny, więc dla mnie kryterium przy wyborze jest odwrotne, niż w zwykłych rowerach, gdzie droższy = lepszy. Jasne, warto zachować minimum godności człowieczej i zakresu, jakie oferuje napęd 11-rzędowy. Niezłą opcją jest też SRAM NX Eagle (miękkie biegi pozwolą nieco wydłużyć zasięg). Ale wszystko powyżej to już zabawa dla bogatych – lekka, wycięta z jednego kawałka aluminium kaseta i tak po sezonie wyląduje na śmietniku.

Zobacz też inne /elektryzujące/ artykuły na blogu:
Największym minusem Shimano Steps, o którym tutaj ani słowa to sterownik silnika działający tak, że jak masz tylko 30% baterii to jedyny dostępny poziom wspomagania to Eco. Stąd w wypożyczalniach w górach tak powszechne są napędy Yamaha i Bosch, bo jak klientowi zostanie te 30% baterii, a punkt oddania roweru jest pod dużą górkę 300m w pionie to ludzie klną w niebogłosy na obsługę.
Nie ma ani słowa bo nic takiego nie występuje. Dopiero kiedy ostatnia kreska zaczyna migać a ekran świeci na czerwono zostają zablokowane tryby mocniejsze niż ECO. Tyle że wtedy prądu jest na kilka km. Mam, zrobiłem koło 5kkm więc nie wiem skąd te informacje.
No właśnie też nic takiego nie zauważyłem w STEPSie :|
Bzdury,jeżdżę na shimano od marca i nic takiego nie ma dopiero sam koniec bateri odłącza 2 stopnie poza tym eco jeśli jest stromo ale nie kamienisto pozwala spokojnie dojechać do celu bez zbytniego wysiłku
EEEEE. Coś kręcisz. Możesz jeździć do czerwonej kreski na BOOST ( 3 najsilniejszy tryb ) , aż się bateria wyłaczy i zostanie tylko włączony licznik ( tak to jest skonstruowane żeby nie rozładować do 0 baterii) . Mam to wiem . potem zostaje już tylko siła nóg .
Ciekawe skąd takie rewelacje bierzesz.
Może chodzi o wersje DI2?
Moje doświadczenia są nieco inne, testowałem wszystkie poza nowym Boshem, i jak dla mnie Specialized zdecydowanie przegrywa z resztą- ma sporą moc, ale jest ona podawana zbyt agresywnie, tryb eco/trail jest używalny, ale na nim mocy z drugiej trony brakuje, tryb boost po ruszeniu korbą wyrywa z maksymalną mocą nie ważne jak szybko ruszę czy jak mocno nacisnę na pedał, do tego ze sporym opóźnieniem reaguje na zmianę siły nacisku na pedał, przy czym robi to skokowo. Shimano jest pod względem precyzji znacznie przyjemniejszy- płynnie się załącza, płynnie podaje moc, jedynie imo zbyt agresywnie się wyłącza- na ułamek sekundy zaprzestanie pedałowania oznacza ponowną sekwencję płynnego dodawania mocy, co zabija płynność na korzeniach, nie jest tak mocny, ale mi to nie przeszkadza osobiście, e-bike ma ze mną współpracować, nie jechać za mnie. Imo najlepszy jest Yamaha, tryb trail akurat mocny, ale przede wszystkim supeł płynnie podaje moc- nawet w trybie najmocniejszym, nie wyskakuje z pełnym momentem od początku, tylko idealnie się załącza do siły jaką podaję na korbę, na technicznych podjazdach to wogóle cud miód malina- płynna moc wraz z chwilowym opóźnieniem odłączenia napędu, akurat aby ustawić korbę by ominąć przeszkodę, na temat oporów się nie wypowiem bo każdy z silników stawiał na tyle nieduże aby mi nie przeszkadzały (30km/h po płaskim, kondycja średnia)
Jedynie tyle że Spec zdecydowanie z tych które testowałem miał najlepiej zgraną kinematykę ramy z napędem, Giant był jeszcze ok, ale Kross (Shimano) to już tragedia- brak bujania bez silnika jest super, bo podjeżdża się jak na ht, ale z silnikiem, przy większej prędkości na podjeździe owocuje to odbijaniem się koła od podłoża, zamiast dawać trakcję.
Dzięki za uzupełnienie opisu o Twoje wrażenia! :) Jeśli chodzi o Speca, to jedynym wytłumaczeniem jest dla mnie jakaś dupiata konfiguracja egzemplarza, na którym jeździłeś – dla każdego trybu można ustawić co najmniej 3 istotne parametry w zakresie 0-100%. Można sobie w ten sposób zrobić taką charakterystykę, jaką się lubi, ale z drugiej strony można to też spieprzyć, jeśli się macha suwakami bez pomysłu… :(
Raczej był w konfiguracji fabrycznej, z tych testów właśnie obsługa spec’a się najbardziej przyłożyła do przygotowania rowerów, najgorzej wypadł Kross- rowery wogóle nie przygotowane poza wyregulowaniem przerzutki.
No to nawet, jeśli był ustawiony fabrycznie (w co wątpię, bo jeszcze się z taką opinią nie spotkałem na temat działania tego silnika/roweru, a przed zakupem przeczytałem o nim pół internetu), to dobrze mieć świadomość, że można to ustawić pod siebie tak, żeby było dobrze.
O to , to… Właśnie miałem zabrać się za pisanie krytyki krytyki Dodam tylko, że jeśli chcesz mieć pełną kontrolę nad swoim Brose, to sugeruje zainstalowanie aplikacji Blevo… I jeszcze łyżka dziegciu, niestety od pewnego momentu w przeszłości, spec zablokował możliwość ustawienia parametru motor current poniżej 20%, dopiero w zakresie poniżej ten silnik pokazuje co potrafi . Na szczęście wstrzymalem się z aktualizacją
Ja jeszcze do etapu Blevo nie doszedłem, „oryginalną” aplikację też raczej traktuję na zasadzie „set and forget”. Ten „motor current” to jest ~moc wspomagania?
Zabrakło charakterystyki dwóch silników: flyon (autorski projekt Haibike) oraz Bafanga, który lada moment wedrze się na rynek OEMu, bo otworzył już fabrykę na Bielanach Wrocławskich ;) teraz już stosuje to niszowa marka American Eagle w swoich fulach elektrycznych.
Mimo to świetny wpis jak zawsze
Oj tak ciekawy jestem bardzo Flyona, zajawił mnie Haibike nduro 10.0, ostudziła i cena i waga prawie 28 kilo hehhehe.
TQ z Flyona może dodam, choć moim zdaniem to już silnik dla ludzi, którym tak naprawdę marzy się motocykl (przynajmniej patrząc po jego wdrożeniu w Haibike) :P
Trochę doświadczeń z bafangiem i tonshengiem mam.750 w 48v 1300i 1650 wh. Jeśli jesteś zainteresowany i nadal obecny na tej stronie to mogę spłodzić jakiś raport.
Świetny artykuł, wiedza w pigułce idealnie trafiony dla ludzi którzy szukają kierunkowskazu co kupić z elektryków za bardzo dużo pieniądza.
Dzięki! :)
Odnośnie baterii. Ostrożnie z kupowaniem rowerów ze starych roczników – nawet nowych. Bateria przez długi czas trzymana w rowerze nowym robi się stara. Ogniwa w niej włożone mają przewidywalną żywotność na 500cykli ładowania albo 5 lat. Później bateria będzie dawała mniejsze zasięgi. Dodatkowo jeśli bateria była przechowywana przez zimę w nieogrzewanym magazynie to mogła wpaść w hibernację. A po „wybudzeniu” nie będzie już dawać znamionowej pojemności, bo jakieś ogniwa mogły zwyczajnie paść.
Ps. Baterie można zabrać do samolotu. Trzeba mieć do tego odpowiednią walizkę i dokument CE. Warto dopytać w liniach lotniczych czy coś jeszcze. A jak stać Cię na ebike na 30k to i walizkę za 1k sobie dokupisz ;)
Dzięki na zwrócenie uwagi na ciekawy problem, będę musiał sobie na ten temat doczytać:
https://www.nrel.gov/transportation/battery-lifespan.html
Nie wszystkie. Na przykład Shimano jest na 1000 cykli.
Mój kolega kiedyś kupił ebike i jak jeździł to ściągał pioruny, bardzo nie polecał
Dobrze mieć takiego kolegę!
mnie złapała w górach przy zjeździe z Okrąglicy koło Hali Krupowej potężna burza i nie ściągałem piorunów. Ale wyłączyłem telefon. Może warto pomyśleć
To powinien zabierać na wycieczki Krystynę Pawłowicz i tą od kurwików Begerową
A TQ montowany w haibike ?
Nie jeździłem, więc nie chciałem o nim nic pisać, ale widzę że budzi zainteresowanie, mimo że jest dostępny jedynie w najbardziej przestrzelonym e-bike’u na rynku :P Więc dodam w najbliższym czasie jakieś podstawowe info.
Miło posłuchać mądrego.
Mam jedną uwagę odnośnie informacji, którą podałeś w artykule. Chodzi o gwarancję na silniki Brose w rowerach Speca. Nie jest wcale dożywotnia jak napisałeś. Spec na silniki udziela 2-letniej gwarancji dla pierwotnego nabywcy. Tu cytat z ich polityki gwarancyjnej: „Specialized-branded components, equipment, shoes, helmets, and paint and graphics on Specialized-branded frames and framesets: 2-year Warranty from the date of original retail purchase. This includes, for example, co-branded suspension parts such as BRAIN equipped forks and shocks, and motors and other drive system components on electric bicycles.”
Hm, muszę to więc zweryfikować, póki co poprawiłem treść. Dzięki za zwrócenie na to uwagi.
https://www.boxcomponents.com/Box-Two-E-9-Speed <– to jest dowód na to, że nie trzeba 11s dla zachowania godności:) Sam bym to chętnie założył to analoga, cholery można dostać przerzucając się przez 11 rzędów od najniższego do najwyższego i z powrotem:)
Też mi się mega podoba. Ale w elektrykach czasem warto brać pod uwagę przeskoki między biegami, paradoksalnie tak samo albo nawet bardziej, niż w analogach – pisał o tym Tomek w naszej „relacji” w Kluszkowców: https://www.1enduro.pl/5-elektrykow-z-festiwalu-joyride-w-kluszkowcach/
https://www.bikester.pl/haibike-xduro-dwnhll-80-rower-elektryczny-full-mczyni-czarny-oliwkowy-862210.html
To jest definitywnie, do samego końca mojego lub jej, najlepszy rower tej promocji. I to, gdzie najbardziej widzę ebike.
Połączenie tarpana z narzędziem do szybkiej jazdy w dół!
Heh, ja bym tego potworka nie kupił, ale trzeba przyznać, że ma to znacznie więcej sensu, niż się na pierwszy rzut oka wydaje ;)
Kupić byś nie kupił, ale na testy mógłbyś skołować:) To jest ciekawe rozwiązanie jak mieszkasz blisko trasek zjazdowych i nie chcesz wypychać pod górę. Na cały dzień w górach jakoś tego nie widzę;) ale chętnie sam bym sprawdził, może jednak dałoby to radę?
Po mam motor, żeby się nie pierdzielić w tańcu;)
Dobrze napisane. Mam tylko jedną uwagę – ciężar e-bike’ów wydaje się powszechnie demonizowany i łatwo się zapędzić w myślenie typu „jak e-bike to koniecznie pancerne opony, pancerne hamulce, pancerny amortyzator”. Tymczasem:
– masa elektryka to około +10 kg w stosunku normalnego roweru. Jeżeli sam nie jesteś z tych większych gości, to nie jest wcale dużo i nie wymaga żadnych specjalnych rozwiązań w rowerze. Ilu masz nieco większych albo „mniej fit” kolegów, którzy ważą te 10 kg więcej i śmigają na normalnym sprzęcie bez najmniejszych problemów?
Mój przykład: ważę 75 i nawet jakbym ważył 85, to ciągle z powodzeniem mogę jeździć na obecnym rowerze, z 2-tłoczkowymi hamulcami, normalnymi oponami i Foxem 34, bez najmniejszych obaw i z dużym zapasem bezpieczeństwa. A więc gdybym przesiadł się na e-bike sytuacja będzie podobna. Drugi przykład: ze względu na swoje kompaktowe wymiary autor bloga + elektryk waży pewnie tyle samo, co wielu z nas na zwykłych rowerach.
Ponadto elektryk ma masę w dużo korzystniejszym miejscu – nisko przy supporcie, a nie wysoko na cielsku ridera.
Wniosek: masa elektryka zaczyna się robić problematyczna w kontekście wytrzymałości sprzętu dopiero jak sam jesteś z tych cięższych.
Drugi wniosek: całe to gadanie w Internecie (piszę teraz o ogóle, nie o tym konkretnym wpisie czy blogu) jaki to elektryk ciężki, jak to się nie da nim (bez silnika) podjeżdżać, skakać, jak to potrzebuje 4-tłoczkowych hampli i co najmniej Foxa 36 jest w świetle wyżej wskazanych faktów trochę naciągane i wynika bardziej z przyzwyczajenia do liczenia każdego grama w mtb, niż z realnej ogromnej ciężkości zestawu jeździec+elektryk. Bo taki zestaw często waży tyle, co inny jeździec+zwykły rower, przy dużo lepszym rozkładzie masy :)
I mówię to jako osoba raczej negatywnie nastawiona do elektryków.
Zgodzę się, że masa jest demonizowana, natomiast nie jest to takie proste, że rower cięższy o 10 kg to dokładnie to samo, co rider cięższy o 10 kg.
Masa ridera jest aktywnie amortyzowana przez ręce i nogi, co ma bardzo duże znaczenie chociażby dla hamowania czy opon. Masa roweru może i jest niżej położona, ale działa na sprzęt „na sztywno”, bezpośrednio przenosząc obciążenia na komponenty typu amortyzator, koła czy hamulce.
Ma to też znaczenie przy manewrowaniu rowerem (drugi wniosek) – niezależnie od tego, czy ważysz 60 kg czy 120 kg, rower pozostaje zewnętrznym „narzędziem”, które musisz kontrolować, więc jego masa np. przy skakaniu jest zupełnie inaczej odczuwalna, niż dodatkowe 10 kg sadła po świętach u teściowej.
Też się zgodzę, że 10 kg swojego własnego sadła, które nosisz codziennie to subiektywnie co innego, niż rower, który nagle jest 10 kg cięższy niż ten, do którego przywykłeś :) Ale to ma znaczenie właśnie głównie subiektywne, dla skilla i manewrowania. Hamulcom czy lagom w amorze to właściwie wszystko jedno, muszą utrzymać czy zhamować sumaryczną masę. Nawet się pokuszę o stwierdzenie, że takie 10 kg silnika i baterii przy supporcie będzie lepsze dla sprzętu niż masa ciała, bo właśnie jest nisko i stabilnie umieszczone. Jak wiemy, masa rotująca zawsze ma większe znaczenie i aktywnie przemieszczając swoje ciężkie ciało możesz narazić sprzęt na dużo większe przeciążenia niż te 10 kg, które względem roweru się nie rusza. Masa baterii i silnika nigdy nie wywali się przez kierę na zaciśniętym hamulcu i lagom amora nie da tak popalić jak 90-kilowy rider robiący otb :P Ani nie dociąży tak tylnego koła na ściance gniotąc tylną oponę bez litości jak ciężka dupa ridera…
To ja się wypowiem w kwestii masy ;P Przesiadłem się na Haibike nduro 9.0 z Mojo HD (poniżej 13 kg) Pierwsza jazda i szok przy próbie wskoczenia na krawężnik, to bydle nie chciało współpracować. Jest różnica znaczna, przednie koło spoko ale dźwignąć tylne to już nie takie chop-siup. Różnice masy czuć, oczywiście po przyzwyczajeniu się nie ma problemu, jednak to jak Suzuki Jimny i Nissan Patrol :-)
Swietny poradnik! Bedzie fajnym odnosnikiem do tego co nastapi za rok dwa. A co do baterii to 700 w Twoim Specu wystarczy na około 3000 w pionie i 60-80 km zasięgu ? Oczywiście rozsądne tryby eco , trail… i pytanie drugie – czy testowałeś juz „lotność” Speca? Bo podejrzewam , ze o ile typowe dropy , uskoki i przelotowe ,płaskie gapy nie stanowią problemu – to bardziej wybijane w góre hopy mogą być już powodem do zmartwień :-) Masa koło 24 kg to jednak nie 14-16….
No właśnie, mam nadzieję że Michał dokładnie to sprawdzi. Osobiście uważam że takie przewyższenie jest nierealne, ale…Swoją opinię opieram na bardzo dokładnym sprawdzeniu Stepsa8000 i Turbo Levo 2017, bateria o praktycznie tej samej pojemności (504 vs 500 Wh). W górach, używając przez 99% trasy trybu ECO (ustawienie fabryczne, nie zdławiony), jedna i druga maszyna odmawia współpracy praktycznie równocześnie, mimo że kumpel waży z 10kg mniej. No i jeżdżąc w ten sposób 1500m jest właśnie tą granicą. Boosta praktycznie nie używam, na Eco można znacznie więcej niż na analogu a Trail to już na wybitne podjazdy. Ja bym liczył na jakieś 2200-2400m przy baterii 700Wh. Z drugiej strony Michałowi wyszło 2400m na Stepsie i 504Wh…
No nie wiem.
Rower Liv Intrigue bateria 504.
1400 metrów przewyższenia, wszystko na booście właśnie w celu sprawdzenia możliwości.
https://www.strava.com/activities/1998514401
Ile byłoby w trybie eco?
Mozna gdybać.
Fajnie. Jest taka strona, duuużo testów e-bike, mają też procedurę „Real-world range”. Można przejrzeć, testują zawsze na najmocniejszym trybie, Tak na szybko Canyon neuron 504 Wh, 713m przewyższenia, BH Atom, 720Wh, 1060m przewyższenia…
https://www.emtb-news.de/news/en/canyon-neuron-on-test/
https://www.emtb-news.de/news/en/bh-bikes-atom-x-carbon-review-the-future-is-now-exclusive-test-of-a-brand-new-e-bike/
Jest i nowy bosch z aku 625Wh – 1230m przewyższenia:
https://www.emtb-news.de/news/en/bosch-performance-cx-test/
Sporo tego mają, można poczytać i wziąść pod uwagę, aby się w „real world mocno nie zdziwić. Wiadomo, tego typu procedury nie są znormalizowane itp itd tym niemniej nie jestem przekonany. No i zasadnicza kwestia – skąd dane o przewyższeniu? Bo jak z GPS to sobie można je delikatnie mówiąc wsadzić…
Napisałem rano dość obszerny komentarz, ale nie przeszedł. Drugi raz nie chce mi się tego tworzyć, więc napiszę w skrócie. Jest pewien portal zajmujący się tematami ebike, dużo testów, i jednym z nich jest właśnie „real world range” gdzie na trasie testowej jedzie się na najmocniejszym trybie do wyczerpania baterii, testy są na Stravie. Rano wrzucałem linki ale przypuszczam że to był powód nieopublikowania komentu, tak więc powiem tylko że wyniki wahają się od 800-1200m przewyższenia, z tym że ta górna granica to dla aku 700Wh…oczywiście w grę wchodzi wiele zmiennych…jak ktoś będzie jeździł po asfalcie to wynik będzie różny od kamienistego podjazdu itp. Ja mogę być tylko pewien dwóch maszyn które znam z wielokrotnych wyjazdów w góry i tak jak pisałem, 1500m max przy baterii 500Wh i praktycznie tylko eco. Jak przetestuję w górach coś innego to może zweryfikuję poglądy.
Potwierdzam podobne wyniki. Szczyrk, bateria 500, 41km, cały czas tryb eko, 1600 przewyższenie, 2 osoby amatorzy, Giant E+i Levo FSR2019. Następnie Beskid Makowski, Giant E+, 56km, 1390 przewyższenia.
Ja wczoraj w Beskidzie Makowskim na specu 504 Wh zrobiłem 49km ,1350hm i zostało jeszcze 28% akumulatora. Jeżdżę w większości w trybie eko zmniejszonym do 25% . Oczywiście używam też większego wspomagania jeśli jest taka potrzeba ale głównie eko.
Najwięcej przejechałem z tego co pamiętam 56km i ponad 1900hm.
jak ktoś przykładowo waży 50 kg to chyba oczywiste ,że pokona dłuższy dystans niż mięśniak o wadze 90kg
Adam, z tym 2400 m na Stepsie to trochę przesadziłeś ;) Zrobiłem 2000 m przy bardzo oszczędnej jeździe.
Levo cudownie lata, dużo łatwiej niż analog.
Jeśli masz na myśli hopy dirtowe, to nie skaczę na takich. Na pozostałych Levo radzi sobie bardzo dobrze, choć na małych wybiciach trzeba się mocno przyłożyć, jak w każdym elektryku…
Co do zasięgu, to zmierzam to dopiero sprawdzić. Te 3000 metrów o których wspomniałem to tylko założona przeze mnie górna granica – teoretycznie powinno to być możliwe przy bardzo ekonomicznej jeździe. Przy „normalnym” wspomaganiu bez wybitnego oszczędzania prądu raczej bym celował w okolice 2000-2500 metrów,
Bardziej chodziło mi o takie wysokie rollery czy stoliki (Sahaira Bielska czy Hiphopa w szczyrku). Dirt nie dla mnie ;-) A co do zasięgu to bezpieczne 2000 w pionie to juz idealny dla mnie wynik. Deniwelacje w moich terenach to średnio 500 – 700 m (Beskid Sądecki i okolice) czyli gwarantuje to epicki dzień w siodle i np. trzy kultowe zjazdy po 25-30 min kazdy.
Takie szybkie pytanie z innej beczki mam. Kto jest teraz dystrybutorem RockShoxa, bo mi potrzeba i zapomniałem. Pamiętam, że ktoś ze Słowacji i handluje GT.
Aspire.eu
Skoro coraz więcej wpisów o jebajkach to może należałoby zmienić nazwę na 1e-enduro?
Też mi to przyszło do głowy :)
analog, Ilia, policzcie sobie stosunek wpisów e-bike’owych do pozostałych i zastanówcie się nad sensownością pisania takich komentarzy…
Przyznam szczerze, że spodziewałem się podobnej odpowiedzi ;) W stosunku do wszystkich wpisów na blogu to wiadomo – kropla w morzu. Natomiast dobrze widać trynd, wystarczy kliknąć w „sprzęt” w menu i na aktualnej pierwszej stronie na 18 wpisów mamy 5 o jebajkach – nieźle ;)
A kliknij „e-bike” w menu i na pierwszej stronie będzie 9 na 9 wpisów o jebajkach!!! Szok i niedowierzanie!!! :P
Ano ;)
Widzę, że załapałeś o co chodzi, brawo Ty ;P
Michał, nie obrażaj się na rzeczywistość. Złapałeś zajawkę na e-bike, to jasne. Po ostrości Twojej odpowiedzi wnoszę, że zajawkę dodatkowo obarczoną wypieranym poczuciem winy ;-)
Wyluzuj, można jeździć na motocyklach bez wyrzutów sumienia :-)
Ja dlugo dumałem jaki ebike kupić za mało cebulionów i wpadła mi w ręce demówka Giant stance e+. Jeździ się bajecznie mimo wyposażenia które z początku odrzucałem jako biedne :)
Jestem szczęśliwym właścicielem Krosa Soil Boost 2.0 od roku. Użytkuje go raczej w ciężkich warunkach – skaliste i błotniste szlaki turystyczne i zwózki drewna w Pasmie Policy i Koskowej góry Silnik shimano e8000 , jak każdy mechanizm gdy pracuje trochę mruczy ( kwestia przyzwyczajenia bo w końcu to rower elektryczny ) . Trzeba pamiętać o czyszczeniu silnika i dbaniu o styki ( pasta przewodząca a antyutleniająca np elektrix) , inaczej może się czasem włączać błąd W013 ( spowodowany mikro przerwami w dostawie prądu do kompa ). Bateria 504 wh wystarcza po „nauczeniu się ” z korzystania ze wspomagania na 50 -70 km ciężkich górskich wypadów. Zewnętrzna bateria „delfinek ” na rowerze jest ok , bo jest mała ( krótka) i druga taka zapasowa mieści się w 15L plecaku ( kupiłem po prostu drugą baterię ) , tak więc jak potrzebuje mam do dyspozycji 1008 Wh. Co do mocy silnika -70 Nm . Jest absolutnie wystarczająca dla osoby z ekwipunkiem warzącej 86 kg plus rower 23km. Na ostrych podjazdach trzeba ją nawet zredukować ( ja zredukowałem tryb BOOST do 50 Nm i 300% wsparcia pedałowania ) bo jak trzeba wjeżdżać technicznie na ostry podjazd , stać pedałując dodatkowo dociskając przednie koło, to tylne koło się nie ” zrywa „, a przy 70 Nm tylne koło ” kopało ” w miejscu na mokrych kamieniach lub luźnej nawierzchni, poza tym jest mniejsze zużycie baterii. Bardziej się umorduję ale jest większa gwarancja pokonania góry. Co do kasety i łańcucha to przewiduje ich żywot w ebikach na jeden sezon. Proponuję na ciężkie szlaki opony z okrągłym profilem i 3.0 ( jeździłem też na 27,5×2.8 ale na luźne kamory przy zjazdach lepsze są większe ” blazy ” czyli 3.0 ) . Naprawdę fajna sprawa dla 40 latka taki e bike. POLECAM .
Ad baterii – dodałbym jeszcze, że schowanie baterii w dolnej rurze to zabieg mający na celu obniżenie środka ciężkości, wyprowadzenie jej masy już poniżej suportu :D .
W sumie punkt „POŁOŻENIE W RAMIE” o tym mówi ;) Większość elektryków z baterią w dolnej rurze jednak ma ją powyżej suportu/silnika – chyba tylko Spec i Whyte wyprowadzili ją tak nisko.
P.S . PRZECZYTAJCIE !!!!! Dziś miałem pecha i uszkodziłem gniazdo zasilania w silniku Shimano e8000 ( takie na 4 piny ), kołnierz gniazda wykonany z plastiku kruchego jak skorupka jajka , pękł na kilka części . . Zadzwoniłem do serwisu Shimano Polska , żeby kupić uszkodzoną część, bo jest możliwość wykręcania jej z silnika ( jest montowana na cztery śruby pod demontowalna pokrywą silnika gdzie są wszystkie złącza ) i dowiedziałem się ,że muszę kupić sobie nowy silnik za 3000 zł , bo Shimano uważa to za nierozbieralne i części nie dostarczy, oraz mimo mojej prośby nie wykręci z uszkodzonego silnika który na bank mają na serwisie. Ekstra podejście / GRATULACJE SHIMANO !!!! . Ale pewnie się to zmieni za 3 lata jak rynek naciśnie lub Chiny podrobią . PARANOJA. Dobrze ze znam elektronika powiedział że ” prawdopodobnie coś dopasuje. Na marginesie – gwarancja na silnik 2 lata , żywotność określona na 5 lat.
Silniki Fazua stosuje również Focus – https://www.bikester.pl/788740.html
Chyba nie ten link :P
PS. Stosuje, ale nie w modelach jakkolwiek zahaczających o enduro :(
A ja polecam bullsa z silnikiem brose s-mag – za cenę najtańszego speca tutaj dostaje się najwyższy model z baterią 750 – zasięg na eco po płaskim nawet 200 km , na 2-3 trybie wspomagania zrobiłem 2000 m przewyższenia – jest polski importer z cenami lepszymi niż w Niemczech – serwis również bezproblemowy – polecam gorąco – wczesniej miałem haibike xduro fs rs z boschem – różnica jest ogromna.
Który dokładnie model masz na myśli?
…bo Haibaika się kupuje z yamahą ,a ten bulls z tym kątem główki 67,5 * to tak na szuterki tylko ;)
Stałem się szczęśliwym posiadaczem Scotta Geniusa 910 29″z napędem E8000 (pierwszy elektryk w rodzinie). Jakie wrażenia ? A takie, że obecnie chodzę z nieustannym skurczem twarzy i szyi od nieustannego cieszenia ryja podczas jazdy zarówno w górę jak i na dół. Na wspomnianego Scotta przesiadłem się z nie elektrycznego Gianta Reigna na kołach 27,5″. Jeśli Reign był czołgiem, to elektryczny Genius jest mega-jebo-czołgo-taranem. W górę (przy mojej łydzie) już na ECO ciągnie równo i wystarczająco, na TRAIL ciągnie jak pojebany nawet pod nasze ostre beskidzkie wyrypy pokryte luźnymi kamieniami, a BOOSTA jaka na razie boję się włączać bo wydaje mi się że albo urwę łańcuch, albo połamię kasetę albo jedno i drugie. Jedno na co trzeba uważać, a o czym nikt nie mówi, to nauczenie się na nowo zmiany przełożeń pod obciążeniem, żeby nie zarżnąć kasety i łańcucha (wydaje się że nie naciskam na pedały, ale silnik naciska za mnie, wystarczy chwila zapomnienia że jest wspomaganie i chruuuup trzas aż własne zęby bolą). W dół na ciasnych lokalnych traskach DH nie czuć dodatkowego ciężaru na tyle na ile się spodziewałem (może za wyjątkiem konieczności przykładania się bardziej i mocniej żeby kłaść rower na ciasnych winklach oraz na nieustannym zmuszaniu e-konia żeby chciał w ogóle skakać zamiast spadać). Ma się za to poczucie bardzo niskiego środka ciężkości, co daje stabilność, komfort i +10 do pewności siebie na zjazdach. No i koło 29″. Nikt mi już nie powie że 27,5×2.5 jest lepsze niż 29×2.6. Większe odczuwalnie lepiej przelatuje przez korzenie, duże luźne kamienie, dziury, daje kolejne +10 do pewnosci siebie. Nie dziwię się dlaczego niektórzy producenci wypuszczają nowe modele na 29″. Ogólnie taki endurak elektryk to prawdopodobnie najlepsza rzecz jaką udało się wymyślić, zaprojektować i wykonać jeśli chodzi o rowery MTB.
Ciekawie, ciekawie..też unikam boost bo strach się bać a trail , jedynie sporadycznie . Tak kombinowałem , że padło na rower z ramą węglową i baterią , zaledwie 375 wh. Waga (roweru 20 kg z groszami) ,ma znaczenie , ostatnio trafiłem na Słowacji podjazd przez las a właściwie to wiatrołom i musiałem przez 4 km przerzucać rower i siebie przez powalone drzewa .
Mam prośbę i pytanie , rower jest na kolach 27,5 plus ,obręcze, szerokość 40 a opony 2,8 . Myślę o zmianie przodu na 29 ,szerokość obręczy 35 a opona 2,6 . Ma to sens?
Obawiam się, że to co tak cię teraz cieszy już niedługo będzie powodem do frustracji. Ta łatwość podjazdów i zjazdów szybko może się znudzić. Dlaczego tak piszę, ano wczoraj zjechałem się na Ślęży z gościem na elektryku(ja na analogu, oczywiście ;) i zjechaliśmy dwie trasy. Na każdej sekcji byłem szybszy, ale co mnie jeszcze bardziej zniechęciło do elektryków, to absolutny brak skilla na zjazdach i to idealnie wpasowuje się w to, co tutaj napisałeś. Taki elektryk na kołach niemalże fatbajkowych to jest czołg! On poprostu przejeżdża wszystko, gdzie słowo klucz to: przejeżdża. Dla mnie byle jaki kamień był powodem do oderwania roweru od podłoża, każdy drop był zeskakiwany. Elektryk nadal „tylko” przejeżdża. Na technicznych, krętych i stromych sekcjach, gdzie potrzebny jest balans ciałem i „układanie” roweru, elektryki ze względu na wagę zostają daleko w tyle.
Konkluzja moja jest taka, że elektryki są dla osób, które chcą bezpiecznie, komfortowo, bez szaleństw pokonywać nieco wymagające zjazdy, przy minimalnym wysiłku na podjazdach. A na endurowych analogach jeżdżą hardcorowe chłopaki ze skillem i chęcią do zabawy na ścieżkach.
To są moje obserwacje, każdy może mieć inne.
Jeszcze jakiś czas temu była masa „hardkorów” którzy na endurakach udowadniała sobie jakimi geniuszami techniki i mocy w nogach są gdy włóczą się po górach.
Jeszcze niedawno wielu innych szarpało się z takim wyzwaniem.
Bo nie było alternatywy.
Znam kilka osób które bawią się w zaawansowaną turystykę rowerową, mają jajca i technikę. Tylko motywacji do męczenia nóg już nie, od kiedy pojawiły się ebajki.
Niektóre z nich pracują w rowerówce, inne nie.
Argument mają jeden: „Jeśli mogę pojechać w miejsce X i zrobić wszystkie trasy 3 razy, potem wrócić jeszcze do domu , być ze swoją kobietą, dziećmi a w poniedziałek pójść do pracy nie będąc skatowanym- nie widzę powodu by znęcać się nad sobą na zwykłym enduraku”.
Ebajki pozwalają im też dość bezkarnie zwiększyć rozmiar opon czy skok posiadanego roweru , bez upośledzenia operowania nim.
Wg mnie trafiłeś na kogoś kto jest zwyczajnie słabszy technicznie niż Ty.
Czy to co teraz jest przyjemnością stanie się frustracją? Wątpię.
W segmencie rowerów enduro wg mnie tendencja będzie zwyżkowa i być może niedługo w tym segmencie sprzętu elektryki będą dominować w ofercie firm.
Tym bardziej że enduraki tak czy inaczej są drogimi rowerami a opcji tanich, jak w innych segmentach rynku, praktycznie brak.
No widzisz, niektórym brakuje motywacji do męczenia się na rowerze, a np. mnie brakowałoby motywacji do przejeżdżania „wszystkich tras 3 razy”.
Ja właśnie wróciłem z całodziennego włóczenia się po górach i ani razu nie jechałem tą samą ścieżką dwa razy(nie przepadam za takimi praktykami) więc tymbardziej nie wyobrażam sobie takiego deja vu na rowerze. Właśnie to miałem na myśli pisząc wcześniejszy komentarz, takie jeżdżenie tras „na ilość” szybko może się znudzić.
Dziś przysiadłem sobie na pieńku i przez chwilę kontemplowałem nt. rowerów na baterie i ew. możliwości zastosowania ich w „moim klimacie”. Jedyne co przyszło mi do głowy, to off road. Tak tak, mam czasem taką jazdę, że zjeżdżam ze szlaku i jadę totalnym dzikusem, byle przed siebie i bez żadnego planu. I tutaj taki czołg mógłby w pełni wykazać swoje możliwości. Napewno nadawałby się do tego o wiele lepiej, niż moje obecne Remedy.
Jazda takim potworem na naturalnych ścieżkach, to jak jazda Wranglerem z wyciągarką i oponami mud terrain tylko po mieście, bezsens. Ale co kto lubi.
O tym, że na niektóre ścieżki ebajki mają zakaz wjazdu i że są mega nieekologiczne i poprostu trują środowisko pisać chyba nie trzeba…
Witam,
Właśnie bardzo, bardzo poważnie się zastanawiam nad taką dokładnie maszyną. Mam jeszcze 3 innych pretendentów. Równolegle też bardzo bardzo poważnie rozważam Specialized Turbo Levo comp.
Następnie są Bulls estream am4, Trek Reil 7FS i Bardzo ciekawi mnie Wasze zdanie w tej kwestii.
Mieszkam na nizinach (zachodniopomorskie) więc twarde enduro (także z uwagi na pesel i wagę (90) odpadają, chcę się przeżucić ze ścieżek na szutry i lasy.
Do tej pory ujeżdżam Treka Superflu 9.6. ale kręgosłup woła o zmianę. Boję się serwisu Brose (Spec i Bulls) głównie dlatego że w pobliżu 200 km nie mam nikogo (najbliżej jest przedstawiciel Speca w Szczecinie) Bulls – wiadomo Śląsk. Treka mam na miejscu – sklep ma dobrą opinię. Trek ma też nowy silnik Boscha 4Gen. Scott też nie daleko do tego ma Shimano więc też popularny napęd.
Bardzo proszę o każdą pomoc.
Artur.
Pamiętam że pracując w „rowerowym” jedyne określenie na temat Boscha to był „szit”.
Kolega pojechał na szkolenie (Ja wtedy nie mogłem) i niestety został „nadwornym” od ebajków.
Żywotność komponentów systemu była tragiczna i elektryki z Boschem ciągle były w serwisie, przynajmniej jeden dziennie. Była to pochodna bardzo trudnych warunków eksploatacyjnych i ludzkiej ignorancji ale… w tych samych warunkach nie trafiały do serwisu rowery z systemem Yamahy. Ani z problemami mechanicznymi ani elektrycznymi.
Nie wiem jak teraz ale wtedy suport był nienaprawialny w serwisie poza Boschem co niesamowicie utrudniało obsługę serwisową, producent nie chciał udostępniać np silników na zamianę na czas naprawy więc rower klienta stał aż zwalony komponent wracał z serwisu Boscha.
My byliśmy i tak w dość komfortowej sytuacji ale drugi większy sklep sprzedawał ebajków kilkaset , chyba wszystkie były na Boschach. Rekordzista przeżył do rozsypania się silnika 6000 km.
Gdybym miał kupić ebajka Boscha omijalbym szerokim łukiem.
Kolego szanowny,
Ujeżdżam Cube Stereo Hybrid z Boschem Performance CX czyli najmocniejszym od 2018 i baterią 500.
Tylko w górach offroad. Testowałem różne silniki poza Brose. Nic tak intuicyjnie nie oddaje mocy na stromych podjazdach jak Bosch w trybie EMTB. Przejechałem 5500 km do dziś. Ostatnio oddałem rower na naprawę gwarancyjną dampera, który stracił tłumienie odbicia. Przy okazji poniewaz była dwuletnia gwarancja, poprosiłem serwis o zgłoszenie do Boscha niewielkiego luzu na przekładni silnika, który był trochę większy od tego w nowym, ale mozna było jeździć z tym( przejechane 5500 km). Co się okazało? Bosch w Niemczech polecił wymontować silnik i na drugi dzień przysłał kuriera na ich koszt i zabrał do Niemiec. Po 7 dniach odesłali nowy silnik ! Tak działa Bosch, i jeszcze informacja dla niedowiarków. Podobno, jak masz silnik Boscha uszkodzony po gwarancji, to odsyłając go do nich i płacąc 350 zł dostajesz nowy.
Normalna cena silnika to 600 euro.
Co do STEPS i nastaw to jest taka aplikacja ST unlocker, w której można ustawić parametry dowolnie i zapisać ile się chce presetów, które można wczytać ze smarkfona w dowolnej chwili.
Można wykupić licencję i mieć możliwości zmiany na wersję USA czyli wspomaganie do 20 mil/h i zmianę obwodu koła a kto nie zrobił upgradu do najnowszej wersji E tube 4.7.1 to jeszcze ma możliwość odblokowania prędkości wspomagania. Mamy tu przykład na to jak pochopna aktualizacja firmware może pogorszyć działanie sprzętu.
Swoją droga najnowsze oprogramowanie zablokowało chipy typu speedbox i badass przynajmniej do czasu aż zostanie rozpracowane.
Badass póki co informuje aby nie aktualizować firmware jeżeli się chce korzystać z ich chipów.
Jest też możliwość zrobienia downgrade do starszej wersji no ale do tego trzeba mieć sprzęt. Sam „smarkfon” nie wystarczy.
Komuś najwyraźniej przeszkadza tuningowanie sprzętu i ktoś chciałby, żebyśmy jeździli skuterami. :)
Parametry wspomagania ustawione w tej aplikacji (mowa o podstawowej wersji za symboliczną kwotę) pod kątem eco diametralnie przyczyniają się do wydłużenia zasięgu jazdy więc wszystkie porównania zasięgu są kant .d.. potłuc jeżeli porównujemy rower skonfigurowany na full power z rowerem ustawionym na eco a jeszcze napędzanych różnymi nogami..
Cześć. Na wstępie dziękuje za super artykuł. Przybliżył mi on temat e-bików, którymi jestem ochoczo zainteresowany. W tekście wspomniałeś o hybrydzie dwóch rozmiarów kół. 27.5+ na tył oraz 29” na przód.
Jestem zainteresowany kupnem roweru CUBE stereo hybrid action team 2020. Występuje w wersji 27.5+ (160mm skoku) oraz 29 (140mm skoku).
Czy Twoim zdaniem istnieje techniczna możliwość zamiany tylnego koła na 27.5+ przy wyborze wersji 29” jako bazowej lub na odwrót założenia 29” do wersji 27.5+
Pozdrawiam
Michał
Do wersji 29″ niemal na pewno będzie pasować koło 27+. Ale nie wiem, czy na odwrót, bo model 27.5 ma opony 2.6″, a to jeszcze nie jest 27+. Ramy obu modeli wyglądają na zdjęciach ciut inaczej, więc możliwe że 27.5″ jest dedykowana pod ten rozmiar koła, podobnie jak widelec.
Jakieś doświadczenia z silnikiem PANASONIC GX Ultimate, 90Nm, 36V stosowanym np. w rowerach Kellys ?
wlasnie powielam pytanie malo opinii o tym silniku
Witam odkopuje temat ze względu na stwierdzenie padające w artykule że nie kupił być hardtaila do jazdy po górach,mógł byś to uzasadnić ? Właśnie zastanawiam się nad zakupem takiego roweru aby śmigać w weekendy po okolicznych górach (Szczyrk,Bielsko-Biala )
Myślałem, że nie wymaga to dodatkowego uzasadnienia, ale ok.
Poza tym, co oczywiste – mniejszy fun i płynność na zjazdach, zwłaszcza z dodatkową masą e-bike – kluczowa jest skuteczność podjeżdżania.
Na technicznych, stromych, kamienistych i korzenistych podjazdach, elektryk naprawdę potrzebuje tylnego zawieszenia, żeby wykorzystać moc silnika. Moim zdaniem e-hardtail mocno będzie Cię ograniczał do podjazdów szutrami, w technicznym terenie wolałbym już wypychać rower bez silnika ;)