Biednemu zawsze wiatr w oczy… Ale jeśli masz kilkanaście tysięcy złotych na rower, możesz sobie kupić wiatr zawsze w plecy. I to huraganowy! Tyle, że nie nazywa się Katrina ani Ksawery, a Shimano STEPS. Oto napęd e-bike japońskiego giganta w szybkim teście.
Napęd przetestowałem we współpracy z Shimano Polska.
Shimano STEPS E8000 – pierwsze wrażenia
Tryby pracy
Shimano STEPS oferuje 3 tryby pracy:
- Eco – idealny na długie, szutrowe podjazdy i wycieczki ze znajomymi na zwykłych rowerach. Bardzo łagodnie obchodzi się z baterią, ale pozwala bez problemu podjeżdżać to samo, co podjechałbyś na nie-elektryku.
- Trail – tryb automatyczny, który precyzyjnie dozuje moc w bardzo szerokim zakresie, zależnie od nacisku na pedały i kadencji. Działa na tyle skutecznie, że spokojnie mógłby być jedynym trybem.
- Boost – jeśli masz przed sobą niemożliwą ściankę, na której normalnie zarzucałbyś rower na plecy (lub w krzaki), Boost prawdopodobnie sobie z nią poradzi. Normalne podjazdy ten tryb zamienia w zjazdy – wymagające planowania linii, składania roweru w zakręty, a czasem nawet… hamowania. W łagodniejszym terenie jest jednak trochę bez sensu, bo działa prawie jak motocykl – w zasadzie musisz tylko ruszać nogami, żeby po chwili osiągnąć dość gwałtowne odcięcie przy 25 km/h.
Na szlaku
Na przetestowanie STEPS-a mieliśmy z żoną dwa dni. To mało, zwłaszcza że nasze doświadczenie w temacie e-bike’ów jest mizerne. Postanowiliśmy więc upchnąć w tym czasie maksimum jazdy – tyle, na ile pozwoli akumulator… i jeszcze trochę.
Bo to właśnie zasięg zawsze uważałem za największą wadę elektryków. Shimano obiecuje 100 km w trybie Eco, 75 km w Trail i 50 km przy ciągłej jeździe na Boost. Ale wiesz, jak to jest z tymi obiecankami… dotyczą one raczej jazdy po płaskim.
W górach, określenie realnego zasięgu jest równie trudne niemożliwe, jak podanie idealnego ciśnienia w oponach – zależy od zbyt wielu czynników (teren, siła wspomagania, masa ridera, prędkość i styl jazdy, kadencja…). Ale podobnie jak z ciśnieniem, jak dobrze poszukasz, znajdziesz przybliżony zakres: zazwyczaj podawany jako 1200-1500 m przewyższenia.
Dzień 1: Wszystkie Trasy Enduro w Srebrnej Górze
Jazdę zaczynamy w Centrum Testowym Romet przy Willi Hubertus od… podjazdu. Żeby nie tracić wysokości asfaltem, włączamy tryb Eco i ekspresowo podjeżdżamy pod twierdzę, skąd zaczyna się ostatni odcinek trasy C1.
Jak na zjazd rozgrzewkowy – dość ambitnie. Masa roweru początkowo przytłacza, a ustawione „na czuja” zawieszenie wybija z hopek w niezbyt kontrolowany sposób. Po kilku postojach regulacyjnych jest zdecydowanie lepiej, ale odrywanie prawie 22-kilogramowego Rometa od ziemi nadal wymaga sporo siły i prędkości.
Na dole nawet nie zatrzymujemy się przy kolejce do „tarpana” – od razu ruszamy na trasę podjazdową.
Żeby się nie nudzić, włączamy tryb Trail. Na ciasnych nawrotach bardzo doceniam jego precyzję – dozowanie siły wspomagania jest bardzo subtelne i na „agrafkach” pokonywanych na granicy podpórki silnik działa bez nagłych, wytrącających z równowagi szarpnięć.
Zastanawiam się przy tym, jaki jest sens „chipowania” elektryków, tzn. zdejmowania blokady odcinającej wspomaganie przy 25 km/h. Na podjazdach jest to naprawdę spora prędkość, której utrzymanie wymaga ciągłej jazdy w trybie Boost. Jego połączenie z brakiem odcięcia to moim zdaniem rozwiązanie dla zakompleksionych niedoszłych motocyklistów, z którego biorą się wszystkie kontrowersje dotyczące e-bike’ów…
Zwłaszcza, że po przekroczeniu 25 km/h, opory stawiane przez silnik nie są odczuwalne. Bardziej doświadczeni testerzy uważają to za bardzo dużą zaletę Shimano STEPS.
Co innego przy podjeżdżaniu z wyłączonym silnikiem… Kiedy skończy się prąd, lepiej żebyś miał do domu z górki! Opór stawiany przez silnik może i jest niewielki, ale przy masie roweru ocierającej się o 22 kg, będziesz płakał za każdym utraconym watem.
Ale hej, to w końcu udało się przejechać wszystkie trasy, czy nie?
Oczywiście, że tak, i nie!
Zanim zacząłem pchać rower, zjechałem trasy A, A1, A2, B i dół C1. W drodze na ostatni „nieodhaczony” górny odcinek C1 ujrzałem to, co każdemu właścicielowi e-bike’a śni się po nocach:
Połowę C1 musiałem więc odpuścić. Ale gdybym w ciągu dnia częściej korzystał z trybu Eco i nie powtarzał sekcji do zdjęć, zrealizowałbym plan w całości.
Jak bardzo ambitne było to wyzwanie, zdałem sobie sprawę dopiero po rzuceniu okiem na Stravę – blisko 2000 m przewyższenia na jednym ładowaniu! W dużym stopniu wynika to z mojej masy (ok. 65 kg), ale takiego wyniku nie spodziewałem się nawet w najbardziej optymistycznym scenariuszu.
Dzień 2: Wielka Sowa Superenduro
Zachęceni sukcesem z dnia pierwszego, na niedzielę zaplanowaliśmy bardziej ambitne wyzwanie: tzw. trasę Superenduro, czyli około 25-kilometrowy czerwony szlak pieszy z Wielkiej Sowy do Srebrnej Góry. Jeśli dobrze zagadasz z chłopakami z Tras Enduro, zawiozą Cię na nią busem. Ale od czego są e-bike’i?
Trasę od Srebrnej Góry do schroniska pod Wielką Sową (czyli tę właśnie „dojazdówkę”) postanowiłem pokonać wyłącznie w trybie Eco. Okazał się on idealnym wyborem na taką długodystansową wycieczkę, „pchając za siodełko” na podjazdach przy minimalnym zużyciu prądu.
Na Trail przełączyłem się dopiero na stromym i technicznym podjeździe ze schroniska na szczyt Wielkiej Sowy. Na tym gęsto zaludnionym przez turystów odcinku obserwowaliśmy zaciekawione reakcje na atakującą ich od tyłu sokowirówkę – dość głośny i wysoki dźwięk zdecydowanie zwraca uwagę (i po całym dniu jazdy, niestety trochę męczy).
Ruszamy więc w dół – co nie znaczy, że odpoczywamy! Naturalny, surowy szlak po kamieniach i korzeniach daje niezły wycisk naszym plecom.
Dość niesamowite było też oglądanie Malwiny w akcji na pionowych, technicznych podjazdach, nad którymi na normalnym rowerze nie zastanawiałbym się ani sekundy – pomyślałbym ewentualnie nad tym, czy rower wrzucić na plecy, czy jeszcze próbować pchać.
W e-bike pchanie nie wchodzi w grę! Masa skutecznie do tego zniechęca. Jest co prawda tryb Walk Assist, w którym rower jedzie sam po przytrzymaniu manetki, ale działa on… głównie na płaskim, i to raczej na miękkich przełożeniach. Kiedy robi się stromo, nie licz na jego pomoc!
W takich sytuacjach z odsieczą przychodzi tryb Boost, który nagle robi się sensowny – to prywatny wyciąg, dla którego żadne nachylenie nie jest wyzwaniem. Jedynym ograniczeniem jest geometria i trakcja (plusowe opony to w elektryku mus!).
Do Srebrnej Góry wracamy z bezpiecznym zapasem kilku kilometrów zasięgu. Przez chwilę zastanawiamy się, czy nie podjechać jeszcze na „brakującą” górną część C1, ale… choć baterie w naszych rowerach mają jeszcze siłę, to my już niekoniecznie!
Wnioski
Tylko dla starców?
Uczestnicy e-bikowej dyskusji dzielą się na tych, którzy już jeździli i na tych, którzy jeszcze nie. Jeśli ktoś twierdzi, że są one dla tych, którzy nie chcą się spocić, prawdopodobnie nigdy nie spędził na elektryku takiego weekendu jak opisany powyżej.
Powiedziałbym, że zmęczyliśmy się tak bardzo, jak na normalnych rowerach, ale po pierwsze przejechaliśmy więcej, a po drugie – zmęczyliśmy się inaczej. Nogi faktycznie bolały mniej, za to płuca i serce szalały na każdym podjeździe. Masa roweru bardziej obciążyła też plecy i ramiona.
Myślę, że…
Z e-bike jest trochę jak z fullem enduro
Niektórzy kupują, żeby wygodnie się jeździło po dziurawym asfalcie w drodze na działkę. Ale nie do tego służy pełne zawieszenie – tak samo, jak celem wspomagania nie jest wyręczenie Cię z podjazdów. Wręcz przeciwnie! Zamiast pchać rower lub szukać wyciągów, będziesz podjeżdżał wszystko jak leci.
Z tego powodu nie zgadzam się też ze stwierdzeniem, że e-bike otwiera drogę do niebezpiecznych szlaków niepotrafiącym jeździć amatorom. Po pierwszej próbie pewnie wrócą oni na szutrowe i leśne drogi, bo jazda elektrykiem po prawdziwym szlaku wymaga większych umiejętności, niż na „analogu”. Zarówno na zjazdach (masa i ogólna słoniowatość), jak i na podjazdach (technika, nie tylko kondycja!).
Tylko na podjazdy?
No właśnie, jak to jest z tymi zjazdami? Domyślasz się już, że gorzej, niż na zwykłym ścieżkowcu czy enduraku. Ale o ile gorzej?
Co do tego nie do końca się z Malwiną zgadzamy. Opanowanie 22-kilogramowego roweru na technicznych, krętych zjazdach wymaga więcej techniki i/lub siły (bo „prawdziwa siła techniki się nie boi”) i może dlatego Malwina nie czuła się pewnie na srebrnogórskich singlach (czy też na Magurce Wilkowickiej tydzień wcześniej).
Uznaliśmy więc, że w trail-parkach takich jak Rychleby czy Enduro Trails, chyba jednak warto przeboleć te podjazdy, żeby mieć 100% – a nie 80% – frajdy na zjazdach.
Za to obydwoje mieliśmy 100% frajdy na wycieczce drugiego dnia. Elektryk jest idealny na takie tripy – ze zjazdami bez ciasnych nawrotów i hopek, gdzie bardziej liczy się stabilność i praca zawieszenia. W obu tych kwestiach e-bike wymiata.
Malwina podsumowała to tak:
E-bike spłaszcza wycieczkę
Nie tylko pomagając na podjazdach – spłaszcza też frajdę z jazdy. Zazwyczaj na podjazdach jest jej minimum, a na zjazdach maksimum. Tutaj zjazdy są bardziej męczące i nie aż tak fajne, ale za to przy zdobywaniu wysokości uśmiech nie schodzi z twarzy. Coś za coś.
Tylko dla bogatych?
Jak jesteśmy przy spłaszczaniu, chciałbym zaznaczyć jedną ważną kwestię: e-bike nie nadaje się dla jednej osoby w grupie. Wspomniany wyjazd na Magurkę, Malwina jechała na elektryku, ja na Hornecie – idea była taka, że będziemy jechać razem. Niestety, w praktyce role się odwróciły i to Malwina musiała czekać na mnie na podjazdach, dzwoniąc nerwowo telefonem „czy coś mi się stało” (nie, nie stało się – po prostu sobie pchałem…).
I to jest spory problem: bo jeśli kupować elektryka z myślą o wspólnej jeździe z partnerem/partnerką (co dla mnie było najlepszą rzeczą tego testu!), to trzeba kupić dwa. A już przed mnożeniem x2, ceny e-bike’ów przyprawiają o zawroty głowy… Jak żyć?
Podsumowanie
Miało być o Shimano STEPS, a wyszła nowela na temat e-bike’ów ogólnie. Ale że system Shimano jest aktualnie jednym z najlepszych (lub wprost najlepszym), przeczytasz w każdym teście przeprowadzonym przez bardziej doświadczonych „fachowców od elektryki”. Kompaktowe wymiary, mocne ale precyzyjnie wspomaganie, świetny tryb automatyczny, duży zasięg, przeszkolona sieć Shimano Service Center – jeśli miałbym kupić e-bike’a, na pewno szukałbym roweru na STEPS (stale rosnącą listę producentów znajdziesz tutaj).
Ale czy kupiłbym w ogóle? Z tym jeszcze się łamię – choć już nie ze względu na zasięg czy masę, a ze względu na cenę. Bo e-bike w moim przypadku byłby idealny jako drugi rower… a jak kupować, to od razu też dla żony. Cóż, wygląda na to, że na razie pozostaje mi wiatr w oczy!
Walety
- kompaktowe wymiary – zgrabny wygląd i brak ograniczeń dla geometrii i zawieszenia;
- stosunkowo niska masa;
- niewielkie opory powyżej 25 km/h;
- idealnie dobrane tryby wspomagania + możliwość personalizacji;
- precyzyjne dozowanie mocy w automatycznym trybie Trail;
- czytelny i bezpiecznie położony wyświetlacz;
- bardzo intuicyjna obsługa;
Zady
- manetka niekompatybilna z większością sztyc regulowanych;
- opory po wyczerpaniu baterii;
- słabiutki Walk Assist;
- dość głośna praca przy dużym obciążeniu.
Shimano STEPS E8000
Moc: 250 W
Moment obrotowy: 70 Nm
Pojemność akumulatora: 504 Wh
Masa silnika: 2,8 kg
Masa akumulatora: 2,6 kg
Więcej informacji na oficjalnej stronie Shimano STEPS
Zobacz też:
- 5 elektryków z festiwalu JoyRide w Kluszkowcach
- Top 10 2019: E-bike enduro do 20000 zł
- e-MTB – rowery wspomagane elektrycznie
- Jak e-bike uratuje świat MTB
- Miejsca: Trasy Enduro Srebrna Góra
„Ale jeśli masz kilkanaście tysięcy złotych na rower, możesz sobie kupić wiatr zawsze w plecy” LOL, prawda, bogaty to nawet wiatr w plecy może sobie kupić :-)
A co gdyby tak partnerce zmniejszyć asystę, żeby mogła bardziej pracować i być zależna od własnej siły, a w miarę mijających km podwyższać poziom asysty wraz z ulatującym z partnerki duchem?
Można próbować, ale wszystko najbardziej się rozjeżdża, jak Ty zaczynasz pchać, a partnerka odjeżdża na (jakimkolwiek) wspomaganiu w siną dal ;)
Wspomniales o apce, et voila!
No właśnie nie żaden dewolaj :P
Chodzi mi o to, że jak masz przed sobą ścianę pod górę, to partnerka może albo jechać (i wtedy znika Ci momentalnie, bo tak czy siak musi trzymać tempo, żeby wspomaganie działało), albo pchać z Tobą 22-kilogramowy rower.
Trail gator i masz walory widokowe, tez wspominales :P
Niegłupie – i wtedy wystarczy jeden e-bike! :D
A widzieliście na YT jak ojciec syna wciąga jadąc na fullu w górę po zwykłych klasycznie stromych schodach? A z tyłu na sztywnym holu cały rowerek dziecięcy (ok 12-14″) przyczepiony z synem. E-bike to e-bike :-D
Tak, w Shimano (podobnie jak w Boschu) nawet Eco jest na tyle mocne, że niezmotoryzowani generalnie pozostają w tyle. Do jazdy w parach mieszanych dobrze nadaje się natomiast Specialized, bo tam apką można sobie dowolnie (a nie tylko w tak bardzo ograniczonym stopniu jak w Shimano) regulować siłę wspomagania na każdym z trybów. Do tego (tzn. jazdy z bardzo małym wspomaganiem, w towarzystwie niezmotoryzowanych) przydają się też odpowiednio miękkie przełożenia – nie wiem jakie mieliście w tych Rometach, natomiast w rowerach z Boschem zwykle z tym jest problem.
Co do przełożeń, to właśnie mam problem, jak to porównywać, bo nie wiem, jakie jest wewnętrzne przełożenie silnika…
Jeśli chodzi o „zewnętrzny” napęd, to z przodu jest 36 lub 38, z tyłu mieliśmy 11-46T.
Ideałem byłby SRAM EX1 :) https://www.1enduro.pl/sram-ex1/
Bosch ma wewnętrzne przełożenie 2,5x (czyli z maleńkiej zębatki 15t robi się odpowiednik 37,5t). Shimano, Brose (w Specu) i inne mają wewnętrzne przełożenie 1:1
38/46 to trochę za twardo. W Specu np. jest 32/42
Akurat w Romecie jest 36/46, a to już nie taka duża różnica.
Z tego co widzę: https://www.shimano-steps.com/e-bikes/poland/pl/product-information/mtb/E8000-firmware-update doszły dość spore możliwości ustawień trybów. Eco bez zmian, pozostałe dwa tryby z możliwością poziomu: dynamic (fabryczny), explorer gdzie poziom wspomagania trail jest podniesiony, a boost obniżony, no i custom, gdzie można dowolnie ustawić poziom wspomagania dla tych dwóch trybów.
Szkoda że masa ciągle jest tak duża. No i cena. Byłoby to idealne rozwiązanie dla dzieci. Dla nich zrobienia 1000 m przewyższenia to górna granica. A tak byśmy mogli jeździć bez oporów.
P.s. 1 jak widziałem ludzi w górach na elektrykach to jak jechała para to oboje mieli. Więc to zgadza się z Twoimi spostrzeżeniami.
P.s. 2 świetny, wyważony artykuł
Dzięki!
Choć zawsze, jak widzę w sklepie dziecięce e-bike’i to jednak mam jakiś taki niesmak… Myślę, że jednak dzieciaki powinno się motywować do naturalnego podnoszenia swoich możliwości – nawet jeśli na początku to będzie choćby 200 m przewyższenia.
Michał prawda :). Tylko problem jest taki jak chcesz jechać z dzieciakami, ale wiesz dobrze, że ich realny zasięg jest niski na dłuższą wyprawę. 1000m przewyższenia to i tak sporo. Zależy od dzieciaków, ich wieku, wytrenowania, często wycieczka z dzieciakami to może być np godzinka-dwie, żeby ich nie przemęczyć.
Zależy co kto woli :), jak komus nie przeszkadza, że trzeba inaczej zaplanować wycieczkę, to się ciśnie na zwykłych rowerach, a tak można przedłużyć.
No tak, jak jadę gdzieś z młodym (7 lat) to „wspomaganie” (jazda równoległa i pchanie za plecy tuż pod szyją) dostaje tylko wtedy, gdy faktycznie tego potrzebuje. W ebajku pewno włączyłby cały czas i to najlepiej na maksymalnej mocy, żeby zapierdzielać do odcięcia…
Wyjściem pewno byłoby przekazanie pilota sterowania wspomaganiem jadącemu obok dorosłemu ;) – problem tylko w tym, że tego nie uświadczysz…
Są jakieś systemy podające bardzo mało wspomagania. ROwer waży iwygląda ak normalny (prawie) MTB. Nie mówię o samorobionym zestawie który do ramy pakują sobie szosowcy na e-dopingu. Raczej mowa o kole z niedużym silnikiem w piaście i malutkim aku na bagażniku.
rdza w główce śrubki od kapsla tak razi… :P
Nooo, mnie też… Ale taki już urok rowerów testowych :P
Dzieki Ci dobry czlowieku…za ubranie w zgrabne slowa tego, co od jakiegos czasu probuje przekazac wszystkim tym, ktorzy napedzaja kolejne’gownoburze’ w internetach, na temat tego jakie to e-biki sa zle. Albo ze to nie rower dla pacjentow geriatrii, albo ludzi tylko dysfuncyjnych. Brawo.
Spoko – pojeżdżą, przestaną :)
Michał też zapomniał o sporej grupie ludzi dla których podjazdy są źródłem satysfakcji. Aaa, racja, to jest „ęduro”, tu o podjazdach bez silnika lepiej nie mówić bo czasem wychodzi niezły obciach – ktoś ma rower za -naście tysięcy, ciuchy za połowę tego a pcha na Kozią Górę…
Frustracja? Co cię interesuje kto za ile, kiedy czy jak? Pilnuj swojego ogona a nie czepiaj się innych. Zawsze z wami to samo, narzekanie i ciągle źle, źle, źle. Szkoda literek.
W niedzielę będę miał okazję pojeździć na e-geniusie 920 :) Postaram się odnieść do w/w artykułu :D Wcześniej miałem jedynie namiastkę jazdy e-rowerem Marin w Enduro Tarails do bankomytu i z powrotem (z pod Ondraszka i z powrotem + gdzieniegdzie zboczyłem ;) gdzie podjazd summa sumarum jest dość męczący a szczególnie po całym dniu zjazdów) dzięki uprzejmości Grzegorza (którego gorąco pozdrawiam!) Ciekawe jak to będzie po „czasie” wsiąść na elektryka. Szczerze mówiąc nie mogę się doczekać!
Napisz koniecznie, jak było! :) I jak porównujesz „systemowego” e-bike’a z „ghetto” (bo jeśli dobrze kojarzę, ten Marin to Pine Mountain po konwersji w Pamir Bike?).
W srebrnej jakiś koleś miał speca i pytałem go jako jest zasięg. Powiedział mi że trzy razy zrobi podjazd E i koniec baterii. Na oko ważył cirka 80kg. Kolega nie rower☺️
Tak jak pisałem, wszystko zasięg od wielu czynników – przy maksymalnym wspomaganiu potrafi być 2-3 razy krótszy, niż przy ekonomicznej jeździe. No a do tego masa i kadencja, z tych najważniejszych…
Niemniej jednak, dzięki za komentarz! Zawsze to kolejne info z prawie-pierwszej ręki :)
No to chyba latał tylko w trybie turbo. Ja bez oszczędzania obrocilem 5x czyli 37 km i 1800 m przewyzszenia.
Tak było, wyprzedzałem tarpany i chwilami darłem 30 km/h pod górę, chyba nic dziwnego, że baterii starczyło na 3 podjazdy?
Mogłem jak Łukasz wspomagać się mało i szlachetnie, starczyłoby na 5 może 6 podjazdów.
Paradoksalnie, podjazd na dużej mocy męczy nie mniej niż klasyczny – męczy korpus i ręce bardziej, a nogi mniej. Napęd wyręcza nogi, ale moc napędu wysysa siły z ridera na opanowanie ciężkiej maszyny przy dużej prędkości.
Polecam spróbować bez uprzedzeń – plantacja bananów do utraty tchu ;-)))
Wiela piniondza cza zeby wypożyczyć takie cudo na kilka godzinek? Wogole jest to tam srebnej mozliwe?
130 cały dzień, bodajże 50 czy 70 na pół dnia.. Oczywiście, że jest :)
Właściwie te 7 dych to za 4 godziny, pół dnia to może i jest, ale wtedy, gdy dzień ma 8h ;). Za to za cały dzień opłata to 120 złociszy, z uwagą, że jest to doba pod warunkiem zwrotu do godziny 9:00 następnego dnia.
Ale 30 minut jest za zupełną darmochę, jednak cytując regulamin: Opłata za wypożyczenie roweru jest pobierana z góry. W przypadku, gdy bezpłatny czas testowy nie zostanie przekroczony, opłata jest zwracana. ;)
Spoko, znam lepszych. Opłata za rower jest pobierana z góry. TAK! MUSISZ ZAPŁACIĆ IM NAJPIERW 20K zł ZA ROWER – CAŁY ROWER I TO NOWY + ze 2k „obsługowego” – bo komu by sie chciało bez 2000PLN chodzić kupować nowy rower za 10k…
..a to wszystko żeby móc zapłacić im 150 za jazdę na wypożyczonym. Zakresy „kaucji” to 5k, 10k, 15k i 20k.
5k za rowery kosztujące a oko ze 3-4k (nowe)
20k za rower ok 12-14k gdy był nowy
Wszystkie kaucje możnaby zbic o minimum 60% bo rowery nowe nie sa i dalece odbiegają od aktualnej oferty, jednak nie dalej niż odbiega od stanu nowości ich aktualny stan.
Jak dla mnie to o 80% powinny być zbite te „kaucje”
Oczywiście są też baardzo wysokie kary za spoźniennie ze zwrotem, Np za 10min spoźnienia doliczają ci kolejne 8h jazdy czyli drugie 150zł itp;
http://www.romet.pl/srebrna_gora/
Kilka groszy ode mnie. :)
I. MANETKA
Co do manetki w Shimano mam kilka uwag:
1. Pod względem ergonomii wypada dużo fajniej niż mało fajne i niezbyt dokładne przyciski na kalkulatorze Boscha.
2. Istnieje możliwość (podobno) spięcia tego całego ustrojstwa z systemem przerzutek Di2 na jednym wyświetlaczu.
3. Manetki trybu jazdy zacinały się podczas jazdy w dużym gnoju (testy Scotta 2018)
SILNIK
1. Na rynku jest kilku producentów/konfekcjonerów silników do e-bików. Głównie to Bosch, Shimano, Yamaha, Brose i Panasonic.
2. Silniki występują w kilku wersjach w zależności od tego do jakiej ramy są wsadzane. Są silniki takie jak w Twoim Romecie, Haibiku, starszych Mondraker’ach e-Crafty (montowane pod spodem) ale także montowane „półpionowo” jak w rowerach Rotwilda, Herculesa czy Bullsa.
3. Faktycznie Shimano czy Brose mają mniejsze opory własne przy wyłączonym wspomaganiu. O innych się nie wypowiem bo nie testowałem.
WALK ASSIST
Walk assist może działać słabiej lub mocniej. Regulacja szybkości „wyciągu” następuję poprzez… zmianę przełożeń tylną przerzutką. Oczywiście ograniczeniem jest tu przyczepność opony. :)
ZJAZD
20-22kg… no tak…
Z jednej strony grawitacja robi swoje i rower fajnie się „klei”, z drugiej „przerzucanie” roweru z jednej strony na drugą wymaga większego wysiłku. Ja nie odczuwam tego tak bardzo ale może powodem tego jest fakt że obecnie ujeżdżam nie najlżejszego Krossa Moon’a…
…a przecież jeszcze kilka (-naście) lat temu rowery DH ważyły po dwadzieściakilka kilo…i nikt nie płakał ;)
Ale ja też czekam aż wydarzy się rewolucja w bateriach i silnikach na tyle, żeby wagowo zejść do tych 18-19 kg… to byłoby już coś :)
ad 2 – tak istnieje taka możliwość – opisuje ją shimano doc manual
http://si.shimano.com/pdfs/dm/DM-E8000-02-ENG.pdf
jest nawet możliwość podłączenia świateł i sterowania ich także z poziomu wyświetlacza :-)
o systemie e tube nie czytałem za dokładnie bo nie zamierzam korzystać ale coś tam wspominają o możliwości wykorzystania wewnętrznych czujników nacisku na pedały, jakie są w silniku, jako miernika mocy – z jakimś zewnętrznym wyświetlaczem wtedy – lub smartfonem
http://e-tubeproject.shimano.com/
Dzięki za odpowiedź!
Co do Walk Assist – no trochę mi zajęło wymóżdżenie, że przełożenie ma decydujące znaczenie :) Ale w Shimano nawet na najlżejszym biegu wspomaganie jest słabiutkie :(
Co do wersji silników, to zależy bardziej od inwencji projektanta roweru, w jaki sposób wkomponuje „gotowca” w ramę. Wyjątkiem jest Brose, które dostarcza też „customowe” silniki (bez obudowy), czego efekt widać np. w Specu.
Co do wspomagania to jest… odwrotnie :)
Mniejsza zębatka (twardsze przełożenie) = większe wspomaganie ;)
No chyba nie bardzo… Przy twardym przełożeniu Walk Assist ledwo sobie radzi z obróceniem koła :P
To faktycznie trochę dziwne… W Boschu nie zauważyłem tego problemu. Ale zasada działania jest taka sama jak przy normalnej jeździe: duża zębatka tył = mniejszy ruch koła przy 1 obrocie korbą, mniejsza zębatka tył = większy obrót koła.
Oczywiście to trzeba dobrać ale w rowerze z Boschem był z tego całkiem niezły wyciąg. :)
w turbo levo w specu- potwierdzam, ze twardsze przelozenie ( na oko w polowie kasety) daje najlepsze efekty i bardzo pomaga nawet na pionowych wypychach.
Ja działaniem napędu jestem zachwycony. Także i manetkę uważam za ergonomiczną, w rowerze z którym miałem do czynienia akurat z manetką siodełka się fajnie mijają i sobie nie szkodzą. Mam do konstrukcji dwa zastrzeżenia: gówniana zaślepka portu ładowania na baterii i takoż gówniana wtyczka/gniazdo tego ładowania. Jestem pewien że szybciutko się popsują i ciekawe co wtedy. Kompletnie nie rozumiem tego konceptu, zwykłe dwubiegunowe gniazdo, można było zrobić cokolwiek, nawet kontakt jak w domu, a tu same styki są maleńkie a wtyczka ma superskomplikowany kształt kompletnie nie wiadomo po co… Ale generalnie koncepcja słuszna. Ja jeździłem na plusowym hardtailu i uważam że jest świetne.
Faktycznie, temat ładowarki można by dopracować – podobnie jak w przypadku innej elektroniki, zwykle jest to całkowicie pomijane. A jak ktoś chce wozić w plecaku, to jednak trwałość elementów (o gabarytach nie wspominając) ma spore znaczenie.
Bardzo fajny teścik jak zawsze świetnie napisany, co prawda „aryjscy emeryci na rowery” był lepszy ;-)
w 100% potwierdzam wszystko co napisałeś, od roku katuje elektryka nduro, i ciągle jestem zachwycony.
Hejterzy tak jak napisałeś nie spróbowali więc ebike to oszustwo hehehhe. A tak już słyszałem jak ojciec do syna mówi „ten pan to oszust”. Nic to, że tam gdzie właśnie podjeżdżałem to on miał by problem ze swoim brzuchem wypchać rower. Szybko można się przekonać, że ebike nie oznacza nie musisz mieć kondycji. Po po prostu jedziesz albo dużo szybciej pod górę, albo wyjeżdżasz coś co byś spacerkiem obok bika robił. Mało tego to ustrojstwo prowokuje by cisnąć, bo jak ja nie dam rady podjechać :-)
Jednak dla mnie największym wow ebika jest to ile czasu można zaoszczędzić, a dzięki temu jeździć częściej. Kiedyś wyprawy na taką Mogielicę zajmowały 3h bez dojazdu na miejsce, teraz 1:15. Więc można na szybki wypad popołudniu po pracy.
Hehe, bo „Aryjscy emeryci” to było dzieło Krakowskiej Szkoły Lansu, to jest inna jakość jeśli chodzi o dystans i humor :)
A co do spędzania mniej czasu na rowerze – boję się, że to może nie przekonać sceptyków! ;)
Owszem, ale w dzisiejszym zabieganym świecie, inna opcja to nie wybrać się na rower.
Niestety w sferze marzeń pozostaje, rzucić to wszystko i uciec w Bieszczady.
Więc mniej ale częściej robi różnice
Jeszcze jedno, tak czy siak jesteś dla mnie Clarksonem pióra w dziedzinie rowerów.
chapeau bas :-)
Rozwala mnie kiedy gość parskający hejtem wokoło oskarża jednocześnie innych o „hejterstwo”.
a tak konkretniej, o co chodzi ? :-)
Ja w zeszłym roku maiłem przyjemność na specu elektrycznym pojeździć w plusie i 29.W plusie pożyczyłem od kumpla i zrobiłem wtedy 62km.To bardzo dużo jak na tryb mieszany. najpierw eco.Raz użyłem wersji turbo i tutaj krótko.Normalnie rower bym pchał. Kąt nachylenia to pewnie 20%. Nawet w tym trybie umarłem przy szczycie.Ale podczas wypłaszczenia gdzie normalnie szukał bym jeszcze płuc tutaj wystarczyło ze nogami tylko mieliłem a rower jechał i w tym samym czasie odpoczywałem.To bardzo na plus.A 29 dostałem po testach w Srebrnej.Tutaj dostałem z zapasową baterią to nawet bez zastanowienia jeździłem w trybie turbo.Na pewno KIEDYŚ kupię elektryka jako rower dodatkowy może jak trochę z tanieją.A hejtów na ten temat nie rozumiem,ale jak pisałeś ludzie dzielą się na tych co jeździli i na tych co jeszcze nie jeździli.Jak dla mnie idealny rower na dłuższe wycieczki w niedzielę.Tak żeby się zmęczyć,ale nie aż tak żeby w poniedziałek w pracy czuć każdy kilometr trasy i modlić się żeby tego dnia nikt od ciebie nic nie chciał.
Co do etyki. To wystarczy się umówić, że elektryk jedzie zawsze jako drugi i po sprawie. Oczywiście nie dotyczy pchanych podejść. Pozdrawiam
To dobre dla starców!!! Serio:)
Ale nie tylko. Mieliśmy testy giant demo days w Lesie Wolskim (byłeś tu Michał?) i jechalismy w 5 osób, 2 co najwyzej sredniodoswiadczone (w tym ja), jeden szosowiec i dwóch lokalnych KOMowców.
Szosowiec tak nam zalegał, że po 30 minutach sam wrócił. I się zaczęło! Non stop napieprzanie, pod góre wysiłek, żeby jechać 25 kmph (tak – nie zawsze sie udawalo),a z gory – bajka. Poza agrafkami i ciasnymi bandami to szlo jak burza. Ok, bylo 160 skoku, ale jednak mozliwosc dokrecenia w trybie boost na zjazdach (o czym nie wspomniales chyba) robila niesamowite czasy na trasach zjazdowych. Skakac tez skakalo, ale bardziej rozpedem niz „z ciala”. Duzo frajdy, zrobilismy trase na 4h normalnego rowerkowania w 1,5h testow i bylismy zryci i mordy sie cieszyly:) Poprzedniego dnia mielismy caly dzien jezdzenia na mechanikach i tu faktycznie nieco inaczej pracowaly miesnie, wiec zakwasy az tak nie przeszkadzaly.
Z zalet: dużo frajdy, to samo, jednak inaczej. Duża ciągłość, nonstop cos sie dzieje. Zaskakujaco dobre na zjazdach po kamulcach i korzeniach, gorzej w ciasnych zakretach.
Asysta wypychu przy wypychu cos tam dawala.
Z wad: – wrazenie wjebania sie w budyn po przekroczeniu 25kmph psulo frajde z jazdy po plaskim (30 juz byloby duzo lepsze) i wymagalo duzo sily na jazde.
– lancuchy pekaly czesto gesto, mi pekl bez zmiany biegu, jak walnalem w pedal po wjechaniu na asfalt
– idiotyczna manetka zajmujaca miejsce manetki mykmyka
– przenoszenie roweru to wycisk, na plecy bym go chyba nie bral…
– po 1,5h jazdy na boost nie wiele zostalo (ale czego oczekiwac;)
– mysle, ze ew. wypadek gdzie wpada sie pod taki rower albo na kogos moze byc grozniejszy (masa…)
– w trudnych technicznie podjazdach/wypychach, jak trzeba bylo podeprzec sie noga, druga zostawala na pedale. I ta noga na pedale, jesli delikatnie nia ruszyc, mogla wyrwac caly rower do przodu. Latwo sie wtedy wywalic, bo wykonakiu szpagatu.
Ogólne wrazenia – frajda. Czy bym kupil? Moze jako drugi rower dla siebie na dlugie tripy krajoznawcze, albo w wersji miejskiej na dojazdy do pracy, zeby sie nie pocic:)
Każdy niech jeździ po górach jak kto lubi i kto z jakiego napędu jest bardziej dumny przy pokonywaniu swoich ograniczeń porządnymi tripami.
Zastanawia mnie tylko sens zawodów Enduro na e-bikeach, co jak wiemy zawitało też do enduro series, mimo że wcześniej organizatorzy mocno kręcili nosem na ten temat, no ale jak sponsor sobie życzy to się realizuje.
Enduro to wysiłek umiarkowany na podjazdach, bo się nie ścigamy i na OSie piec w większości w dół. Elektryki tutaj wyglądają jakby na siłę się pchać chciały osoby, które normalnie tylko jeżdżą w bike parkach z wyciągami i dla nich głównym zajęciem spełniającym te wymagania jest downhill. Trochę sens samej idei zawodów się zaciera, ale jeśli ktoś sobie nawet wymyśli zawody enduro, gdzie się na start OSów wjeżdża zawsze wyciągiem, tylko na OSach trochę bywa pod górkę to niech organizuje i się bawi z innymi – nie będzie to tym bardziej Enduro, ale kto zabroni.
Na szczęście do generalki drużynowej nie będą e-bików wliczać, więc nie będzie patologii że każdy zespół by zdobyć dużo punktów oprócz kobiety i przedstawiciela na hardtailu musiałby mieć na e-bajku.
e-bike to nie rower to jest zupełnie inny wynalazek. Nigdy i w żadnym wypadku nie można tych maszyn ze sobą porównywać. Rower to rower i nie ma żadnego wspomagania. A e-bike to nic innego jak motorower z pedałami tylko że ma silnik elektryczny (robili kiedyś takie). E- bike to nie jest przyszłość rowerów. Jeśli ktoś się podnieca ” mocą ” e-bika to niech sobie pojeździ lekkim motocyklem enduro lub crossem, jeżdżę klasycznym rowerem, e-bikem i crossem i e-bike jest bezsensu.
Trafne określenie. Miałem kiedyś motorower, tzn petro-bike’a ;)
Na ten moment jedyny „mały” problem to cena. To fajny wynalazek do szeroko rozumianego XC/AM czyli dobry jako drugi/trzeci ;-) rower. Tylko nieliczni pozwolą sobie na takie szaleństwo. Trzeba kilka lat poczekać na spadek cen albo zmienić sposób zarabiania kasy ;-))
Prawie dwa razy większy moment obrotowy niż miał Fiat 126 p wzbudza respekt..
Zrobiliśmy w warsztacie Marina Hawk Hill z momentem ok 120 Nm…. silnik Bafang 750W , ten to rwie :) 50 km/h na manetce , bez kręcenia ;)
Moja Kawa na 75Nm rwie na manetce 200km/h. pierwze 100km/h po 4,5sek.
Parę uwag od 70-letniego praktykującego(jeszcze)jazdę e-bikiem po górkach starca:
1.Baterię na e-biku łatwo uszkodzić przy wywrotce- pali się wtedy(zwarcie) ostro i długo, praktycznie aż do całkowitego wypalenia.
Zatem uwaga e-endurowcy – nie gasić, bo to nic nie da a poparzyć się można-są prezentacje w necie.W zasadzie zabezpieczamy przed rozszerzeniem ognia na las(a co z drogim rowerem?).
2.Wiemy już o ograniczeniach finansowych-drogo!To dotyczy zatem też (głównie) uzdrawiania uszkodzonych części napędów.
Wniosek.
Jak Cię stać na uszczęśliwianie żony(kochanki)i(podwójnie)własnej osoby, to wybij sobie ostre enduro na e-biku z głowy, bo nieszczęście czai się za zakrętem a i portfel ucierpi(to i małżonka się pewnie zeźli).
3.Tzw. chipowanie (zdejmowanie blokady wspomagania przy szybkości wyższej niż 25 km/h) ma głęboki sens kiedy część trasy jest równa,twarda i lekko pod górę.Nic tak nie wkurza/męczy mocno pracującego na takiej trasie rowerzysty jak wyłączające się przy 25 km/h wspomaganie.I to cyklicznie – masakra.O przyjemności swobodnego „popylania” po mało ruchliwych ale równych drogach ze średnią prędkością 36 km/h (max 50 i więcej ) nie wspomnę, bo to niezgodne z prawem,chyba że rejestracja jako motorower- jaja sobie robią-zwykłym rowerem można i 75 bez rejestracji.Podobno istnieją napędy gdzie po wyłączeniu nie jest on obciążeniem nóg rowerzysty (Brose)ale nie próbowałem (mam Boscha CX). Ale i tak ciężar napędu z mocowaniami to z 7 kg na nogi.
„Na zdar” panowie – głowa do góry e-biki tanieją i polskie fimy już też włączają się do tej zabawy – patrz „ROMET”.
Masz w kieszeni kilkaset tyś. zł na leczenie osoby, którą doprowadzisz do kalectwa potrącając ją z prędkością 50 i więcej na zachipowanym ebiku? Jak nie to morda w kubeł i nie bulgocz dziadu, boś życie przeżył a dalej głupi jak but. Jadąc autem czy motorem masz oc, a tu „mi się nic nie stanie, potrzymaj mi piwo”
Teraw-chamówa nie dodaje Ci uroku-jak przekroczysz przepisy to i tak odpowiesz mimo OC i czego tam jeszcze – ale nie rezygnuj i głośno mów o tym jadącym po chodnikach na zwykłych rowerkach młodym i odważnym możesz być misjonarzem.
Nie rozumiem po co tyle agresji? Tyś pewnie młody i teś głupi:) jak wykupisz sobie ocwżp to też będziesz miał ubezpieczenie, co prawda średnio firmy dają 500 tyś, ale możesz rozszerzyć indywidualnie np do miliona. Ja nie posiadam e-bike, a po płaskim pojadę 50km/h więc rozumiem że ja mogę potrącić? Nie kumam Twojego toku rozumowania. Polecam więcej czytać, śledzić zmiany prawne i NA PRAWDĘ coś wiedzieć, bo dużo mówić opierając się na „mnie się wydaje” to trochę żal w czasach bibliotek, gazet ubezpieczeniowych i książek ;)
Be!
Słońce za mocno przygrzewa? Więcej szacunku dla fachowców z doświadczeniem.
teraw co to za konwersacja? mozna miec ubezpieczenie i na ten ebike a ty tak samo jak placisz abonament telewizyjny pewnie przepisy szanujesz piwem mozesz zalac ale swoje szare komorki wszystkie trzy
Michał jak zwykle miło jest czytać twoje przemyślenia, a nie tylko suche fakty. Mnie osobiście we wszystkich e-rzaczach odstrasza technologia XVIII wieku czyli ogniwa galwaniczne. Zarówno w e-bikeach jak i e-samochodach to one wyznaczają limity. Póki co, wątpię w rychłe wprowadzenie ogniw paliwowych lub innych rewolucyjnych technologii w świat MTB. Dlatego moim skromnym zdaniem e-bikei jeszcze przez dobry czas zostaną w sferze entuzjastów, bogaczy i hipsterów chcących sie wyróżnić, a lud bedzie jeździć TDI, znaczy pedałować;)
Także ten, no.. 8FUN za 1550zł od Chińczyka. Śrubokręt, izolacja i wio!
„Zazwyczaj na podjazdach jest jej minimum, a na zjazdach maksimum. Tutaj zjazdy są bardziej męczące i nie aż tak fajne, ale za to przy zdobywaniu wysokości uśmiech nie schodzi z twarzy.” – ja mam wrażenie że w całym tym artykule zabrakło zupełnie zrozumienia faktu że pokonanie trudnego podjazdu o własnych siłach może niektórym dawać równą lub nawet większą satysfakcję niż zjazd. Zwyczajnie człowiek się cieszy że się rozwija, że trening przyniósł efekty – użytkownik e-bike’a nie będzie tego mógł uczciwie przyznać nawet przed samym sobą (chyba że jest mocno zakompleksiony i lubi się oszukiwać)
Dwa – jestem ciekaw ilu z użytkowników e-bike’ów będzie notorycznie „zapominało” *(ha, ha…) o ustawieniu na stravie aktywności jako „e-bike ride” fałszując tabele wyników aktywności „ride”… Bo do wyłapania będzie to bardzo trudne, o ile nie niemożliwe.
Primo.
Będzie mógł, bo tam gdzie lekkim rowerze enduro nigdy ale to nigdy nie podjechał. Po prostu odcięcie i koniec. Na ebiku podjechał, będąc na granicy odcięcia. Też trzeba cisnąć na pedały, na stromym dokładnie tak samo ciężko, ale jesteś w stanie podjechać coś co zawsze podchodziłeś/wynosiłeś.
Secondo.
Cóż, są jeszcze tacy którzy nie mają Stravy, bo po co tak naprawdę ?
Jeżdżą dla siebie, nie ma znaczenia czy na wspomaganiu czy nie.
Tak jak napisałeś, podjechałeś trudny podjazd o własnych siłach bo pracujesz nad kondycją. Super, warto się cieszyć. Nie ma znaczenia, że ktoś na ebiku podjechał szybciej. Jak wrzuca to jako swoje osiągnięcie nie podając, ża na ebike, cóż, jego problem.
Podobnie jak to, że ktoś zrobił to szybciej bo ma jeszcze lepszą kondycję ma oznaczać, że jeś słaby?
Trochę luzu i dystansu. Jaki jest sens jeździć dla porównań czasu na stravie czy czym kolwiek, zamiast cieszyć się z tripa ?
Niedługo taki bajk będzie motorowerem, czyli kask, tablice, ubezpieczenie.
Albo i nie.
https://www.scigacz.pl/Rowery,elektryczne,beda,traktowane,jak,motocykle,Prawko,i,OC,obowiazkowe,33043.html
Ciekawy ten silnik. Faktycznie najbardziej standardowa zębatka
Planuję za jakiś czas zakup e-bike, coś podobnego do Scott E-Genius 700 Tuned. Do tej pory żaden elektryk nie przemawiał do mnie wyglądem (baterie niczym narośl na ramie), a i działanie silników bez prądu też pozostawiało wiele do życzenia.
Jako rower trial/enduro, e-bike uważam za świetne rozwiązanie, tym bardziej, gdy jeździsz w totalnej dziczy, a na górę jest daleko i stromo, to taka 'sokowirówka’ jest bardzo pomocna i zbawienna. Jest i inny aspekt, gdy doznasz kontuzji na trasie, łatwiej wrócić. Ostatnio skręciłem kolano i powrót był bardzo trudny i długi. I chociaż nadal będę używał 'analoga’, to baczniej już śledzę rynek e-bik-ów.
Świetny artykuł i rzetelne przedstawienie. Pomijając kwestie cen świetnie wygląda gama Focusa z silnikiem Shimano E-8000. Hardtail Bold, i dwa fulle Jam2 (140mm i 150mm skoku) i Sam2 (170mm skoku). W ramie masz zintegrowaną baterie 378kWh mało tego jeśli pieniądze nie grają roli możesz dokupić ekstra baterię o takiej samej pojemności którą podłączasz na ramie. Idea jest taka że na mały wyjazd po pracy wystarczy Ci ten który masz w ramię i przy okazji oszczędzasz 2-3kg a na weekend wypożyczasz lub kupujesz dodatkowy. Jest nawet rama carbonowa (tylny wachacz aluminiowy). Jestem ciekaw Twojego zdania na temat tego roweru.
link:
https://www.focus-bikes.com/int/bikes/e-mountainbike-full-suspension.html
ogólnie Michale polecasz owe romety?
Za krótko jeździłem, żeby polecać/niepolecać. Dużo zależy od Twojego wzrostu (zakres regulacji wysokości sztycy w ramie w zasadzie nie istnieje) i ceny (chyba jeszcze nie ma go nigdzie w sprzedaży, ani nawet na stronie producenta?).
to prawda jeszcze nie jest w ofercie, ma się pojawiać w katalogu na 2019, tak przynajmniej mnie poinformowano.. w srebrniej ten 501 występuje w jednym rozmiarze? jeśli wejdą z jednym rozmiarem jak ere500 to przy moich 180 cm faktycznie nie będzie o czym rozmawiać. Podobnie dostępność, ere500 jest niemalże nieosiągalny.. nawet w sklepie firmowym, przyfabrycznym. Z ceną powinni wyskoczyć koło 14k, inaczej lepszym wyborem będzie poczekać na obniżki konkurencji np.: meridy. Biorąc pod uwagę dostępność „droższych” modeli Rometa oraz obsługę klienta bałbym się o serwis gwarancyjny jak i pogwarancyjny..
Są 2 rozmiary: 16.5 i 18″.
Co do ceny, to 14k kosztował poprzedni model, na dużo gorszym osprzęcie. Więc delikatnie mówiąc, wątpię żeby „wyskoczyli” z taką ceną :P Podobnie wyposażona Merida kosztuje 19k.
W Rychlebach akurat nie chcą e-bajków. Szczegóły: http://www.rychlebskiesciezki.pl/pl/sciezki/dlaczego-e-bike i faktycznie to co napisali ma sens.
Wyjątek: E-bajky budeme tolerovat u starších ročníků nad 55 let a u lidí v rekonvalescenci po úrazu (w polskiej wersji tego nie napisali), tak więc jeszcze mam 5 lat do przesiadki, chociaż obiecałem sobie, że do 7 dych będę raczej używać tylko własnych mięśni, no ale to się jeszcze zobaczy…
Czytając niektóre z powyższych komentarzy można odnieść wrażenie iż ebike’i wywołują skrajne emocje. Naprawdę nie rozumiem dlaczego. Dla mnie rozwiązanie „tego typu” to możliwość powrotu na górskie ścieżki. Mam stwardnienie rozsiane, które to w znaczącym stopniu utrudniało mi jazdę na rowerze – przymusowy odpoczynek co 10, maksymalnie 15 minut odbierał większość przyjemności z jazdy. Na szczęście miałem możliwość spróbować czym właśnie jest taki rower, bo tak to w dalszym ciągu rower. I odnosząc się do komentarzy dotyczących satysfakcji z pokonania wzniesienia bądź góry zgadzam się z nimi w 100%. Sam startowałem w wielu maratonach MTB i wiem co znaczy ukończenie „Karpacza” o własnych siłach. No ale niestety już nie mogę na nie liczyć. Czy wobec powyższego zostałem wykluczony z grona rowerzystów bo idę „na skróty” i oszukuję jeżdżąc na ebike’u ?? Dlatego jeżeli będziecie mieli\miały możliwość spróbujcie – naprawdę warto !!!
Jaka jest cena baterii.
Około 2500 zł.
spokojnie znajdziesz nowe w cenie zbliżonej do 1000 zł. na olx.
Jakiś przykładowy link? Bo nie widzę żadnej…
Wymyślili już sposób na równą jazdę parami w MTB wspomaganą elektrycznie: – tylko ciekawe jak tandemem jeździć po ścieżkach?!
Geometria prooogresywna ;)
„Zastanawiam się przy tym, jaki jest sens „chipowania” elektryków, tzn. zdejmowania blokady odcinającej wspomaganie przy 25 km/h.”
Taki, że masz dzięki temu elektryczny motocykl bez zwracania uwagi na takie „niuanse” jak prawo jazdy, rejestracja, OC i przeglądy. A w razie czego powiesz, że to rower i po sprawie. O ile w ogóle ktoś będzie chciał to skontrolować o ile nie został wywołany poważniejszy wypadek. Przecież taki pojazd nie zdziwi nikogo nawet na chodniku (bo mało to pożal się rowerzystów jeździ tam gdzie nie powinno?).
Twierdzenie, że elektryki w obecnych realiach to przede wszystkim przepustka do aktywności dla osób o słabszej kondycji czy umożliwienie dłuższego tripu z mniejszym zmęczeniem jest mooocno naiwne i nawet nie warto tego komentować. Zresztą nawet tu w komentarzach wypłynął taki rodzynek bez wyobraźni i z odblokowanym sprzętem, który jeszcze próbuje to usprawiedliwić i bagatelizować.
W sumie to jak chciałbym pojazd, na który po prostu wsiadam i jadę bez napędzana go siłą własnych mięśni, to po co mi pedały i kamuflowanie tego jako „rower”? No ale są to nowe zabawki, niektórzy muszą to wykorzystać korzystając póki co z luki prawnej. Parę lat temu był np. szał na quady i jakoś „dziwnym trafem” bydła było więcej niż osób chcących rzeczywiście zmierzyć się z jazdą w terenie. Zresztą nie chodzi tylko o e-rowery, sprzętów typu hulajnoga czy deska z napędem pojawia się coraz więcej. Może tu też się dowiemy że to dla kogoś kto bardzo chciał jeździć na desce ale nie ma kondycji, jakie to egalitarne… ;)
Kończąc ten długi wywód zanim ktoś tu wyskoczy z mądrością „krytykujo co nie jeździli, jak pojeżdżo to nie wróco na zwykły rower” – mam dostęp do e-bajka, mam znajomych co kupili, widzę co i jak mnie nieraz mija w lesie, na ulicy, DDR czy chodniku. I moje spostrzeżenie jest takie, że e-bike nie tyle w czymś pomaga co rozleniwia (np. znajomy już bąka, że w sumie to po co pedałować i mocy by się więcej przydało, tylko szkoda że nie kupił sobie po prostu skutera) a jego użytkowanie zgodnie z przepisami to tylko ułamek sytuacji.
Sprobuj kolego pojezdzic z napedem yamaha to dopiero zobaczysz co to ebike cichy elastyczny ze swietnym wyswietlaczem.Mam haibika z rym napedem i jest super.
A masz porównanie z Shimano? Bo jak jeździłem na zeszłorocznym Giancie z Yamahą, to super nie było ;)
Dla mnie ta „straszna” manetka, wygląda tak, że wystarczyłoby ją obrócić na kierownicy w górę, tak aby przyciski naciskać z góry na dół, a pod nią zmieściłby się każdy trigger do droppera działający od tyłu do przodu. Szkoda, ze wielu producentów tego nie widzi, bo przez to montują stare typy dźwigni do dropperów no i płacz w internetach.
Zagrycha teraz taka: czy za kilka lat kupować elektryka, czy pinion gearbox + gates belt drive system. Łańcuchy i przerzutki nie interesują mnie ;-) (I haki do przerzutek i urywanie i zębatki i kasety i smarowanie i mycie i suszenie i smarowanie i mierzenie…)
Mocowanie czegokolwiek nad kierownicą ma jedną wadę: kasację przy pierwszej glebie. Więc raczej nie jest to rozwiązanie do enduro…
Ale można sobie zamontować świetną manetkę z nowej grupy E7000 – po prostu 3 guziczki na obejmie przy samym gripie. I normalna manetka sztycy pasuje.
Co do wyboru elektryk/Pinion, to mniej więcej jakbyś wybierał między samochodem terenowym a żaglówką ;) Więc napiszę tylko, że elektryk to w dalszym ciągu urywanie haków, smarowanie, zużywanie kaset i łańcuchów… tylko bardziej.
„kasacje przy pierwszej glebie” Według mnie to się nie liczy, bo spójrz gdzie są umieszczone horrendalnie drogie ekrany/kontrolery w drogich elektrykach(głównie bez możliwości zmiany położenia), gdzie są umieszczane przez użytkowników liczniki GPS po 1000zł, gdzie większość kolarzy montuje drogiego smartfona. No i finalnie – i co ważniejsze – gdzie jest zamontowana dźwignia droppera w recenzowanym rowerze. Jeśli już ma się urwać, to niech to będzie manetka trybu. Koszt zbliżony, SW-E8000-L=323zł(pierwsza znaleziona cena), najtańsza markowa dźwignia 250zł, popularne dźwignie to już sporo więcej kasy.
Trochę chyba naginasz rzeczywistość ;) Akurat w Shimano wszystkie elementy są zaprojektowane właśnie tak, żeby nie rozwalić ich przy glebie, i uważam to za ogromną zaletę tego sytemu.
Inni producenci też przechodzą na bardziej kompaktowe ekrany. Poza tym zwykle są one zamontowane przy mostku (podobnie jak GPS-y, bo telefonu na kierownicy jeszcze w enduro nie widziałem), gdzie są trochę mniej narażone, niż nad gripem – wystarczy porównać ilość rys na obejmach chwytów i klamkach, a na mostku.
A manetkę sztycy mechanicznej można kupić poniżej 100 zł (Bontrager, Giant).
…CAŁA seria Haibike(lidera rynku e-bike) ma ekran przy gripie lub na mostku jako najbardziej wystający/najwyższy element, Lapierre ma takie modele, Mondraker, Whyte, Kreidler, Giant, mógłbym dalej wymieniać, Bosch na 2019 ma ekran na mostku. Wszysko 2019, gdzie widzisz trend na bezpieczne kontrolery? Kompaktowe ekrany? Większość topowych modeli to TV. Zgaduję, że Shimano na jakiś czas zostanie samo, mimo że zgadzamy się że ich rozwiązanie jest lepsze=bezpieczniejsze, dopiero po ścianie płaczu producenci zaczną od tego odchodzić. Dalej, trend na zintegrowane lampy centralnie przed mostkiem właśnie się zaczął(oczywiście nerka na sprzedaż jeśli dojdzie do uszkodzenia, a dostępność po latach…). Mam podać linki do większości uchwytów smartfona? Mostek 30mm-50mm, większość smartfonów od 14cm w górę, czyli nawet smartfon w uchwycie montowanym do kapsla sterówki wystaje po za kierownicę będąc najwyższym i najbardziej do przodu wysuniętym elementem na kierownicy(chyba że masz raise 20mm+, choć i to nadal nie chroni go w pełni). Najbardziej popularnych uchwytów do gps wysuwających je przed kierownicę też Michał nie widziałeś? Owszem mają opcję montażu tył lub przód ale zdj w necie masa z pozycją przód, a w XC-przednia to jedyna dozwolona pozycja.
Co do najtańszych dźwigni – często zapominam o Giancie, który ma sporo ciekawych akcesoriów i odzieży w dobrych cenach i zapomniałem też, że te dźwignie aktywowane od góry to zwykle najtańsze, bo niepopularne modele więc co do ceny-myliłem się ale nadal wolałbym stracić kontrolę trybów niż droppera. Czasem na prawdę dołuje mnie to, ile rzeczy obejrzałem w internecie, zamiast więcej jeździć i mniej wiedzieć :-(.
1000 km i zaczyna wyskakiwać bład W013. Na zagranicznych forach temat powszechny. Silnik shimano e8000, jazda w ciezkich gorskich warunkach. A co jak skonczy się 2letnia gwarancja? Element – czujnik nie wymienialny. Trzeba bedzie wylozyc 3000 zl na nowy silnik?
W jakich sytuacjach wyskakuje? Normalnie W013 pojawia się, kiedy przy włączaniu systemu trzymasz nogę na pedale, czyli przy „butowaniu przy bootowaniu”.
Albo coś z magnesem, czujnikiem prędkości. Wystarczy puknąć butem , lekko poruszyć, nawet kamyczek , i awantura gotowa. Jak jeździ synek to czasem wyskoczy error, u mnie jakoś bardzo rzadko. Podkręcony oczywiście. Steps e-8000 2018
Błąd czujnika prędkości to W011.
P.S . PRZECZYTAJCIE !!!!! Dziś miałem pecha i uszkodziłem gniazdo zasilania w silniku Shimano e8000 ( takie na 4 piny ), kołnierz gniazda wykonany z plastiku kruchego jak skorupka jajka , pękł na kilka części . . Zadzwoniłem do serwisu Shimano Polska , żeby kupić uszkodzoną część, bo jest możliwość wykręcania jej z silnika ( jest montowana na cztery śruby pod demontowalna pokrywą silnika gdzie są wszystkie złącza ) i dowiedziałem się ,że muszę kupić sobie nowy silnik za 3000 zł , bo Shimano uważa to za nierozbieralne i części nie dostarczy, oraz mimo mojej prośby nie wykręci z uszkodzonego silnika który na bank mają na serwisie. Ekstra podejście / GRATULACJE SHIMANO !!!! . Ale pewnie się to zmieni za 3 lata jak rynek naciśnie lub Chiny podrobią . PARANOJA. Dobrze ze znam elektronika powiedział że ” prawdopodobnie coś dopasuje. Na marginesie – gwarancja na silnik 2 lata , żywotność określona na 5 lat.
Co sądzicie o e-bikach HT a nie fullach np. Vitus E-Sentier, Commencal MaxMax e-mtb, czy Kellys Tygon 50?Jak Shimano Steps sprawuje się w hardtailach? czy w ogóle e-bike hardtail ma sens? Zastanawiam się nad kupnem właśnie HT, niestety tylko z uwagi na niższą cenę od FS. Czy z uwagi na większa masę od zwykłego HT bez silnika, da się tym bez zawiasów z tyłu trochę poendurować , potrailować? Ktoś ma takiego e-bike hardtaila?może się podzieli doświadczeniem i spostrzeżeniami?
Moim zdaniem do rekreacyjnej jazdy taki hardtail jest spoko, ale w „prawdziwe góry” nie ma sensu – zawieszenie bardzo pomaga w utrzymaniu trakcji na podjazdach i ciągłym, płynnym pedałowaniu, które w e-bike’u jest niezbędne, żeby nie pchać roweru…
A gdyby tak sprawdzić Hardtaila Special;0ized Turbo Levo?Porównać go z FS?wiem, wiem…jednak fajnie byłoby znaleźć różnice i nazwać je po imieniu…
Czwarty miesiąc oczekiwania na wymianę silnika na gwarancji. W sklepie, który realizuje gwarancję czekają 4 inne rowery ….
angelino możesz coś więcej napisać? Czemu tak długo?
Nawalił w Canyonie Neuron. Błąd E-10, dość pospolity jak się okazuje szperając w internecie. Niestety, Shimano Polska nie ma tych silników od pół roku (e-8000), przynajmniej ja o takim okresie wiem … Termin dostawy przesuwany jest w rytmie trzech tygodni. Może w grudniu zdarzy się cud?
Jest :-)