Największe wady rowerów elektrycznych? Cena, masa, zasięg. O ile na pierwsze dwie nie mam sposobu, to trzeci temat zbadałem dość dokładnie. A ponieważ w temacie e-bike’ów ciągle jestem noobem, pomógł mi w tym Paweł z vloga Endurofina (który na swoim kanale udowadnia, że e-bike i prawdziwe enduro doskonale do siebie pasują), a także Tomek z Transalp.pl (który na elektryku pokonuje po kilkadziesiąt kilometrów dziennie po Alpach). Oto nasze rady, jak wydłużyć zasięg w rowerze elektrycznym.
Wstęp: co wpływa na zasięg?
Jedną z bardziej irytujących rzeczy w e-bike’ach jest to, że znalezienie jednoznacznej odpowiedzi na pytanie o zasięg przypomina pytanie żula spod spożywczego o sens życia – jeśli masz pod ręką piwo i będziesz odpowiednio długo drążyć, uzyskasz jakąś odpowiedź, pewnie nawet sensowną, ale i tak ostatecznie musisz przekonać się sam. To dlatego, że na zasięg wpływa mnóstwo czynników:
- wybór trybu wspomagania – ten najmocniejszy drenuje akumulator kilkukrotnie szybciej od najsłabszego.
- ukształtowanie terenu – 100 km po płaskich drogach nie powinno stanowić problemu. Co innego w górach…
- styl jazdy – czyli kadencja, płynność pedałowania i utrzymywania prędkości, częstotliwość postojów.
- nawierzchnia – wpływająca na opory toczenia i uślizgi tylnego koła.
- warunki – przede wszystkim wiatr i temperatura.
- specyfikacja roweru – rozmiar kół, opon, zakres napędu, zawieszenie.
- ustawienia i stan roweru – ciśnienie opon, zużycie napędu, kondycja baterii.
- masa – choć prawdopodobnie mniej, niż myślisz…
W przypadku tego ostatniego parametru, gorąco polecam film na kanale Endurofina (spoiler alert: maczałem w nim palce!):
No to skoro mamy ustalone, co wpływa na zasięg, przejdźmy do tego, jak go wydłużyć i wyzbyć się range anxiety w rowerowym wydaniu.
10 sposobów na wydłużenie zasięgu
1. Mądre korzystanie z trybów wspomagania
Zaraz po zakupie elektryka, domyślnym trybem staje się Boost/Turbo – wiadomo! Ewentualnie czasem można zmniejszyć wspomaganie, jeśli akumulator zaczyna już grzać w łydki i błagać o litość. Na początku trudno sobie odmówić tej frajdy, ale na górskich tripach warto przyjąć odwrotne podejście: najsłabszy tryb Eco traktować jako ten główny, a mocniejsze wspomaganie włączać dopiero wtedy, kiedy wymaga tego nachylenie terenu.
Również na zjazdach warto używać najsłabszego wspomagania – wystarczy do pokonania krótkich strzałów pod górkę, bez pełnego angażowania napędu przy każdym obrocie korbą.
2. Własne ustawienia wspomagania
Większość systemów umożliwia personalizację trybów, tzn. zwiększenie/zmniejszenie ich mocy. Najlepszy pod tym względem jest Specialized, w którym zmienić można stopień wspomagania i maksymalną moc z dokładnością do 5% (a nawet 1%, korzystając z alternatywnej aplikacji). Ale Shimano* i Giant też mają swoje apki umożliwiające lekkie „zdławienie” fabrycznych ustawień. Przy okazji przybliży to wrażenia z jazdy do zwykłego roweru i pozwoli wybrać się na tripa z osobami niezmotoryzowanymi.
* w przypadku Shimano konieczna jest aktualizacja oprogramowania – customowy tryb Eco został wprowadzony dosłownie kilka dni temu.
3. Korzystanie z przerzutki
Najczęstszy błąd początkujących e-bikerów? Korzystanie ze wspomagania zamiast z przerzutki, czyli ratowanie się turbo/boostem na niskiej kadencji i twardych biegach. Warto pamiętać o wykorzystaniu pełnego zakresu kasety, zanim sięgnie się po mocniejsze wspomaganie.
4. Jazda z wysoką kadencją
Punkt ten łączy się z powyższym i jest jednym z najważniejszych w tym artykule. Silniki elektryczne bardzo lubią wysoką kadencję – większość systemów pracuje z maksymalną wydajnością w zakresie 70-90 obr./min. Dobrym pomysłem jest więc wyposażenie roweru w „miękki” napęd, pozwalający maksymalnie wykorzystać tryb Eco na długich podjazdach.
5. Płynne pedałowanie
Nie wystarczy jednak pedałować szybko, trzeba też robić to płynnie. Każde „falowanie mocy” zwiększa zużycie prądu, a kręcenie „na okrągło” pozwala silnikowi pracować względnie stabilnie i wydajnie. Z tego powodu pewną przewagę mają osoby jeżdżące na pedałach zatrzaskowych; choć osobiście nie podporządkowałbym tego wyboru kwestii zasięgu (na platformach też można kręcić płynnie!).
6. Płynna jazda
Gładkie pedałowanie to dopiero połowa sukcesu – wystarczy na długich szutrach, ale nie w prawdziwym górskim terenie. Tu płynna jazda wymaga przede wszystkim dobrego planowania i wyboru linii umożliwiającej utrzymywanie prędkości na przeszkodach i w zakrętach. Co zresztą jest największą zaletą e-bike’ów – podjazdy pod wieloma względami zaczynają przypominać zjazdy!
7. Odpowiednie ciśnienie w oponach
Oczywiście bez trudu znajdziesz poradniki mówiące o tym, że do opon trzeba nabić kwantylion atmosfer i wtedy rower praktycznie pojedzie sam – fizyka nie kłamie! Tyle że jest to oczywistą bzdurą, bo w terenie znacznie ważniejsza jest trakcja i płynność jazdy. A do tego potrzebne jest niskie ciśnienie (i opony założone tubeless).
Wyjątkiem są asfaltowo-szutrowe dojazdówki do szlaków – jeśli planujesz naprawdę epickiego tripa, możesz rozważyć mocne dopompowanie opon na początku wycieczki i zejście do prawidłowego ciśnienia dopiero przed wjazdem w prawdziwy teren.
8. Wybór trasy
Żeby maksymalnie wykorzystać poprzedni punkt, warto wybrać trasę z dłuższym, ale łagodniejszym podjazdem, umożliwiającym jazdę częściowo bez wspomagania lub w trybie Eco – czyli np. drogę szutrową zamiast wspinaczki szlakiem.
9. Start bez wspomagania
Tego triku nauczył mnie Paweł z Endurofiny: jeśli już zaczynasz od względnie płaskiego, utwardzonego dojazdu, spróbuj pokonać go z wyłączonym wspomaganiem. Nie tylko zaoszczędzisz dużo prądu, ale też rozgrzejesz mięśnie przed prawdziwą jazdą. Również podczas wycieczki zdarzają się względnie płaskie transfery, które spokojnie można pokonać w trybie „OFF”.
Druga sztuczka wykorzystująca możliwość szybkiego wyłączenia napędu manetką, to ruszanie bez wspomagania. Nie bez powodu w kalkulatorze zasięgu na stronie Speca uwzględniona jest częstotliwość postojów – silnik wciąga najwięcej prądu przy rozruchu. Osobiście uważam to za przesadę, ale ambitni eco-driverzy mogą zaoszczędzić parę watogodzin, włączając wspomaganie dopiero po przejechaniu kilku metrów.
10. Czysty i nasmarowany napęd
Połączenie klasycznej przerzutki z elektrycznym wspomaganiem uważam za mega słaby pomysł, ale wszyscy konstruktorzy e-bike’ów są innego zdania… Mamy więc płacz i zgrzytanie zębów (dosłownie) przy każdej zmianie biegu pod obciążeniem i łańcuch, który trzeba wymieniać częściej, niż klocki hamulcowe.
Trzeba się więc przyzwyczaić do czyszczenia i smarowania napędu przed każdą wycieczką. Ale nie tylko! Elektryczne wspomaganie skutecznie maskuje suchy i brudny napęd, który nie tylko szybciej się zużywa, ale też zwiększa opory i tym samym skraca zasięg. Paweł, nauczony doświadczeniem, zawsze wozi ze sobą „małpkę” oleju i „dosmarowuje” łańcuch również w trakcie wycieczki.
Podsumowanie
Przed swoimi pierwszymi jazdami na e-bike’ach, uważałem ich zasięg za największą, może nawet dyskwalifikującą, wadę. Ale po pokonaniu jednego dnia blisko 2000 metrów przewyższenia (w ramach testu Shimano STEPS) uznałem, że nie taki diabeł straszny, jak się rozsądnie jedzie.
Podstawą jest przestawienie się z mentalności „NAKURWIAM NA TURBOOO!!!” na regularne korzystanie z trybu Eco, a od czasu do czasu, nawet jazdę bez wspomagania. Kluczowa jest też płynność jazdy, na którą składa się dużo mniejszych czynników, takich jak wybór trasy, technika pedałowania, czy stan i ustawienia roweru. Opanowanie tego wymaga odrobiny wprawy, ale jeśli nawet taki ebajkowy amator jak ja, jest w stanie czerpać przyjemność z jazdy bez nerwowego zerkania na wskaźnik baterii, to chyba nie jest tak źle!
Może też Cię zainteresować:
- Kanał Endurofina na YouTube (polecam!)
- Test: Napęd e-bike Shimano STEPS E8000
- 5 elektryków z festiwalu JoyRide w Kluszkowcach
- Top 10 2019: E-bike enduro do 20000 zł
Jak zwiększyć zasięg? Jeździć bez wspomagania :D
Patrz: punkt 9 :P
Chyba nie załapałeś aluzji ;P
Załapałem :P
Nie załapałeś.
Znaczy chodzi o jazdę na rowerze „nieelektrycznym” ;)
Nie bądź gruby i lataj bez wspomagania ;)
Jestem gruby i latam bez wspomagania
Pojeździć na elektryku bez wspomagania później wrócić na 16kg rower i przestać narzekać, że ciężki. A i zasięg wzrośnie;)
Mam fajny trik na wyładowaną 4kilową baterię w trasie, wyjąć ją z ramy i włożyć do plecaka wtedy mamy powrót do domu prawie normalnym 16 kilowym rowerem.
Wyłączony wspomagacz podczas normalnego pedałowania generuje jakieś odczuwalne opory?
Zależy od wersji. Są obecnie dostępne na rynku sprzęty , które jedyny opór jaki „generują” to masa, a w części starszych, trzeba jeszcze „przepchać” przez tryby (mechanizmy w sensie), ale mogę się mylić.
Zależy jakiej firmy masz silnik. Ja latam na yamaha pw-x na płaskim i twardym podłożu utrzymasz jazdę bez wspomagania na 15-20 km/h pod górkę czuć masę 24 kg jest 5 trybów , eco+ to wręcz minimalne wspomaganie i można „męczyć” łydki za to Bielsko biała w tym roku na elektryku to poczwórny Fun
W przypadku Speca opór jest praktycznie zerowy, w Shimano bardzo niewielki. W Boschu potężny i raczej nie ma co myśleć o jeździe bez wspomagania. Yamaha – nie wiem.
Czego opór na Shimano? Nie ma żadnego, absolutnie oporu, rower toczy się bezwiednie. Zero oporu, null.
W Shimano NIE! Zero oporu, bez względu na jakim trybie jedziesz. Zwyczajnie się toczysz jak na każdym rowerze.
Chodzi o opór pedałowania, nie o opór toczenia :) I niestety w Shimano nie jest on zerowy,
Jeżdżę na Bosch Performance CX i też zauważyłem, że przy jeździe z częstymi postojami i startami na pełnym trybie, zużywa się najwięcej baterii. Rozruch to największy pożeracz mocy.
Czyli jednak warto ruszać „z łydy”… Żeby jeszcze mi się chciało tak kombinować ;)
W sumie dość logiczne, jak ruszasz z łydy to wspomaga się grawitacją. Jak ruszasz z silnika to na pedałach opierasz stopy które swoje ważą, jest to jakiś opór jednak.
No nie do końca o to chodzi ;) Jak ruszasz w dół, to wspomaga Cię grawitacja, ale to nie dotyczy tylko ruszania z górki, a zwłaszcza na podjazdach, kiedy silnik od razu dostaje duże obciążenie.
Sposób 11, wg.mnie najlepszy
https://levo-range-extender.com/en/
Można stosować niezależnie od opisanych :)
Przy spokojnej jeździe może i koszyk utrzyma te 1.4kg baterii, ale jak już chcesz się pobawić i poskakać to spore szanse, że go uwalisz.
A co tobie odpadł? Zawsze można go dodatkowo go przytwierdzić paskiem, ale u mnie się trzyma.
Ty Stigu Ty!
Super Michał! Wreszcie regularne wpisy o e-bike.
Ja śmigam po okolicach Beskidu Makowskiego i Policy szlakami turystycznymi. Eszystko co napisane to prawda, wszystko to nabywa się doswiadczeniem jazdy na ebiku. Ale zapasową baterię mam w plecaku na dłuższe wypady. I to jest gwarancja bezstresu.
Pierwsze powalone drzewo na szlaku jeszcze może jakoś przebrniecie siłą entuzjazmu, ale gdy pojawi się drugie, trzecie i następne to entuzjazm osłabnie i pozostanie tylko odwrót.. Zabawne jak wielu podnieca się elektrykami nie rozumiejąc że w prawdziwych górach pojawia się i trudny teren i przeszkody na trasie – gdzie wspomaganie prądem nic nie daje i pozostaje nam pchanie lub noszenie roweru o wadze ponad 20kg. Fakt że o tym nie wspominacie świadczy tylko o tym że dla większości z was MTB to tylko przygotowane ścieżki i niewiele wiecie o prawdziwej jeździe w górach. Rozwaliło mnie ostatnio gdy na końcówce podjazdu pod Skrzyczne (od Lipowej) widziałem dwóch „elektryków” którzy najpierw śmiało zaatakowali ten kamienisty podjazd żeby po 100m spaść z rowerów i z olbrzymim wysiłkiem pchać je dalej.
Widzę że nie masz doświadczenia praktycznego, trochę już objechałem prawdziwych gór jak to określiłeś i wiem, że powalone drzewa to problem takim sam również dla zwykłego roweru. Elektryk ma tą przewagę,że jak widzę położone pół lasu to omijam sobie przeszkodę innym szlakiem, przy okazji eksplorując miejsca w które na zwykłym rowerze nawet bym nie wpadł żeby pojechać. Heh, ” nie wiecie jak się jeździ po prawdziwych górach”, a to dobre – nie piszę o sobie, bo co ja tam wiem, ale od Tomka Pawlusiwicza pewnie bys mógł kilka rad wyrwać. Na koniec powiem jedno, żebyś się nie rozkręcał nazbyt – jesteś najlepszy i jedyny prawdziwy mountain biker- serio.
Wiesz, z tymi powalonymi drzewami to jednak trudniej. Ostatnio targałem swojego e-Canyona na szlaku z Rysianki w stronę Boraczej (który zresztą doskonale znasz :-)), mnóstwo tam obecnie wiatrołomów, przekładanie roweru przez wysoko położone pnie było jednak bardzo męczące, choć odwrót nie chodził mi po głowie. Więc coś za coś, za to zawsze w „prawdziwych górach”. Myślę, że Romek nie liczy się z tym, że wielu z nas zanim wsiadło na elektryki, coś tam na „zwykłym” rowerze przejechało, no i jeździ dalej. Fajnie, że dalej kręcisz świetne filmy . Merci.
To jakieś słabe te elektryki były.
Bo pewno na gaz przerobili i końcówki mocy zabrakło xD
Wiesz jak mówią. Co z tego, że rower gwizda jak jeżdżący pizda
Pchali powiadasz, a Ciebie rozwaliło.
Niekoniecznie jest tak jak piszesz czego dowodem może być mój filmik https://youtu.be/qgdwZaedfZc.
Większość elektryków obecnie posiada wspomaganie pchania co bardzo ułatwia życie w trudniejszym terenie. W tym roku jest masakra z powalonymi drzewami ale dla chcącego nic trudnego.
Bardzo fajny film. Niestety w moim Shimano 8000 funkcja wspomagania pchania jest kiepska.
Dla pocieszenia w Specu też nie ma różowo. Czasami muszę czekać nawet 15 sekund żeby normalnie ruszył.
A umiesz używać? Jakoś mój Scott zasuwa na asystencie aż miło.
Rozumiem że ty jechales po górę w najlepsze ?
Ja zawsze jak jade w taki teren o którym ty piszesz biore do plecaka piłę spalinowa stila i problem znika :)
Informacyjnie: Typowy e-bike ma „walk-assist”, nie trzeba specjalnego wysiłku, aby go pchać.
Z tymi trybami wspomagania to tak nie działa.
Każdy z trybów oznacza inną prędkość przy której moc silnika ulega zredukowaniu lub całkowitemu wyłączeniu.
Jeśli są 3 tryby a rower nie był samodzielnie przerabiany to najczęściej będą to 15, 20 i 25km/h.
Jeśli będziemy jechać przez cały czas powyżej tego co sobie ustawimy to silnik będzie wyłączony i nie będzie zużywał prądu w ogóle.
Mało kto jeździ 15km/h lub wolniej więc na najniższym trybie silnik włącza się tylko przy ruszaniu aby rozpędzić rower i podczas podjazdów pod bardzo strome górki gdy nie jesteśmy w stanie pedałując jechać szybciej niż 15km/h.
Ponieważ ja nawet na zwykłym rowerze bez wspomagania prawie zawsze jadę szybciej niż 20km/h to i na średnim trybie miał bym podobnie.
Dopiero po ustawieniu na najwyższy tryb silnik cokolwiek pracuje podczas jazdy – ale też nie zawsze, gdy mam choć lekki watr w plecy to jadę ponad 25km i wtedy również prądu nie zużywam.
To na jakim przełożeniu się jedzie ma znaczenie tylko na tych dziwnych konstrukcjach z silnikiem z przodu, większość rowerów ma silnik w tylnej piaście i tam przełożenie nie ma na nic wpływu – aby oszczędzać energię jadąc po płaskim należy jechać raczej na twardszym przełożeniu bo tylko wtedy jesteśmy w stanie w istotny sposób pomóc silnikowi w jeździe (na miękkim przełożeniu to jak kręcenie nogami w powietrzu przy zdjętym łańcuchu).
Co do wyboru trasy to kluczowym czynnikiem jest wiatr, przeciwny wiatr skraca zasięg przeszło 2 krotnie, dlatego warto sprawdzić prognozę z której strony ma wiać i odpowiednio wybrać taką trasę w której albo jest się maksymalnie osłoniętym od wiatru albo wystawionym na jego działanie.
Twój post raczej nie dotyczy e-mtb czy enduro tylko e-trekingów czy miejskich. E-mtb mają z tego co mi wiadomo wszystkie silnik w okolicach osi supportu, poza tym mało kto na górskim podjeździe jest w stanie jechać sam 15kmh. O Alpach to już nie mówie nawet. Wiatr w takiej jeździe w górach tez ma marginalne znaczenie, chyba że halny:) A chyba o e-enduro z nastawieniem na góry jest ten artykuł.
Janek, o jakich piszesz rowerach? W tych do jazdy po górach:
– silnik centralny jest standardem. Silnik w tylnej piaście zdarza się tylko w najtańszych modelach do jazdy rekreacyjnej (czyli nie po górach);
– wspomaganie zawsze działa do 25 km/h, a tryby zmieniają moc: względną (ile procent Twojej mocy dodaje silnik) i bezwzględną (ile maksymalnej mocy silnika może być wykorzystane).
Coś ci się Janku z tymi trybami wspomagania pomyliło.
Janusz masz chyba na myśli chińczyka z silnikiem w piaśćie dla sumiastego wąsacza z bagażnikiem na podbierak.
Super porady. Jak zwiększyć zasięg roweru elektrycznego? Najlepiej używać go jak zwykłego xD No genialne pomysły. Jak zasięg jest za mały to się wymienia akumulator na pojemniejszy. Część rad ma sens jak ciśnienie opon czy nie ruszanie na maxa z zatrzymania ale niektóre brzmią jak wyśmiewanie rowerów elektrycznych.
Patrzysz na temat bardzo jednowymiarowo, wiec pozwól że Ci wytłumaczę. To jak ekonomiczną jazdą samochodem. Wiadomo, że są osoby, które mają spalanie w nosie i po prostu częściej odwiedzają stację benzynową. Ale nawet tym osobom od czasu do czasu przyda się wiedza o eco-drivingu, np. jeśli stacji nie będzie w pobliżu. A przy 5-godzinnym „tankowaniu” elektryka taka sytuacja występuje w zasadzie zawsze.
Znajdź Polaka co jeździ autem ekonomicznie.no chyba że mój ojciec na autostradzie 75 max. Niestety nie widzę sensu kupować w bika aby potem uczyć się ekonomicznej jazdy.w końcu chodzi o zabawę. Jeżdżę tzw. enduro od 30 lat. Przyznam że czasami patrzę z zazdrością na chłopaka co rwie do góry a ja wprowadzam. Sama nazwa enduro wyewulowala.teraz są bike parki itd. najbliżej do mojego enduro ma enduro Fina .ale jak także u niegowidać każdego z nas to czeka głowa chce a ciało mówi starczy.pewnie kiedyś kupię e bika jak na razie to tylko o tym czytam.
No tak… „Kto jeździ ekonomicznie?!”, a po sekundzie refleksji okazuje się, że masz taką osobę w najbliższej rodzinie – brawo :P Ale pomijając ten szczegół, przeczytaj jeszcze raz przedostatnie zdanie mojego poprzedniego komentarza…
Serio 5 godzin ładuję się accu??
Nie ma jakiegoś szybkiego trybu ładowania, np. 80% w godzinę??
Ja jeszcze zanim zasiadłem na elektryku już widziałem jakie daje możliwości. A jak zaliczyłem test to się tylko w tym utwierdziłem. Tylko godzina ale wystarczyło. Fakt przydałoby się mieć taki sprzęt an cały dzień a a nawet dwa. Jeden dzień jazdy „bikeparkowej” , drugi na zaliczenie tripa. Trzeci by się też przydał żeby tak jak za pierwszym razem hardcorowe podjazdy pozaliczać, bo to dało tyle samo funu co zjazdy. Może bym sprawdził tryb turbo bo jak jechałem to 80%czasu na eco, 10% na średnim, 10% bez.
Proszę gdzie mogę kupić baterię 24 V płaską na bagażnik
W Biedronce :-)
Joł! „Parę słów” ode mnie… także o eco e-drivingu:
https://bajkot.wordpress.com/2018/12/19/lanca/
Doskonały tekst :) Nieźle się ubawiłem czytając
Tekst petarda!!!
Jak to się ciężko czyta, gościu :D
Rewelacja, liczę na więcej wpisów :D inspiracja z „Mistrza i Małgorzaty” widzę była i pięknie wyszło :)
Można zwiększyć budujemy własnego e bika akumulator o odpowiedniej pojemności i śmigam na jednym ładowaniu nawet 400km. Waga niema nic do rzeczy bo mamy moc więc jedziemy dłużej szybciej dalej i lepiej.
Taa, albo kupić motor, skoro i tak już się nie planuje technicznej jazdy na rowerze w terenie.
Taka sama odpowiedz maja „przeciwnicy” e-bike’ow gdy im zaproponujesz e-bike’a. dokladnie taka sama!
No bo trzeba odróżnić rower elektryczny (ze wspomaganiem pedałowania i znośną masą umożliwiającą jazdę jak na zwykłym rowerze) i moped elektryczny (z manetką „gazu”, 1000-watowym silnikiem i 20-kilogramowym pakietem aku).
„Przeciwnicy” często mają problem z tym rozróżnieniem, dlatego odpowiedź jest taka sama.
Przeciez Kris mowil tylko o powiekszeniu zasiegu (baterii), cala reszte sam sobie dorobiles (dopowiedziales/dopisales), Rozumiem, ze skoro sa wyznawcy jedynie slusznych rowerow analogowych (nawet jedynie slusznym stylu jazdy na nich), to sa tez wyznawcy jedynie slusznych e-bike’ow.
Resztę dopowiedziały realia rynku – nie słyszałem jeszcze o e-samoróbce, która spełniałaby opisane wyżej kryteria. Jest w ogóle jakiś silnik do samodzielnego montażu bez manetki przyspieszenia?
Jest – a tak w zasadzie, dalej sobie dopowiadasz – Kris nigdzie nie pisal o tym co Ty mu wmawiasz. Logika: roweru + silnik + akumulator – tak to dalej taki sam rower, mozna na nim wszystko a nawet wiecej, rower + silnik + duzy akumulator – nie to juz motocykl, nie da sie na tym jezdzic technicznych tras. Po prostu te argumenty co jest rowerem a co nie staja sie smieszne, i co najciekawsze – schowanie dodatkowego akumulatora do plecaka – jak najbardziej, ale przypiecie go do roweru juz nie. Bo w zasadzie do tego technicznie sie to sprowadza.
To może sam Kris dopowie, o jaki typ konstrukcji mu chodziło?
chciałbym zauważyć, że nie żyjemy ze swoimi poglądami/upodobaniami w próżni, są pewne regulacje, przepisy które dotyczą wszystkich. w świetle tych przepisów rower mający więcej niż 250W, do tego pozwalający na jazdę bez pedałowania nie jest rowerem. Jest pojazdem mechanicznym, zupełnie nie legalnym – teoretycznie tak jak skuter czy tam motorower, taki pojazd powinien mieć homologację, OC, itd. Pojemność Akumulatora nie ma nic do tego.
W razie kraksy można mieć poważne kłopoty, będąc teoretycznie ofiarą wypadku a nie sprawcą. Wystarczy że potencjalny sprawca lub policja zauważy, że taki e-rower posiada manetkę…
Co do wagi, no chyba oczywistym jest, że w trudnym terenie będzie łatwiej lżejszym sprzętem, e-mtb waży typowo 20-25kg. A konstrukcje typu falcon, szczególnie z silnikiem w piaście? 40-50? i cóż z tego, że mają moc, przeważnie złożone są na osprzęcie przewidzianym do nieco innych ciężarów. Np hamulce, kilka km dobrego zjazdu wystarczy na weryfikację :)
PS. komentuję wpis kolegi Quilong
Mi chodzi o coś innego (i tak do e-bike’ów jestem uprzedzony jak szosowcy do tarczówek), po prostu co przeszkadza,że jeden e-bike waży 22kg i wystarcza na 2 godziny jazdy a drugi 35kg i można nim jeździć 7. Po prostu są różni użytkownicy którzy potrzebują rożnego sprzętu (np jeden będzie wolał dłużej jeździć). To tak jakby mówić, że „prawdziwy” rower górski ma tylko 100 mm skoku (bo akurat tyle mi odpowiada) a te fanaberie z 160 mm to już monstra, motocykle, nie rowery. „Jeden lubi jak mu skrzypce grają, a drugi jak mu nogi śmierdzą”. I uwaga, jestem wizjonerem – za kilka sezonów pojawią się e-bike’i z serii endurance!
No tylko że ramy tego, co jest rowerem a co nie, są dość sztywne i jasno określone, więc nie do końca jest to kwestia gustu – idąc tym tokiem rozumowania, możesz zacząć tłumaczyć, że motocykl enduro to taki rower z większym zasięgiem i mocą, bo przecież ktoś tak może lubić.
Nie chce sie klucic, ale dalej w tych sztywnych ramach nic nie pisze o pojemnosci baterii, masie czy zasiegu. I dalej czytajac komentarz Krisa, ja rozumiem, ze chodzi mu o E-bike z duza bateria. dzieki czemu nie musimy osczcedzac energii, a masa nie robi problermow gdyz mozna jechac dluzej na trybie ktory mocniej wspomaga. Zwykle sie nie kluce, ale denerwuje mnie mnie ta cala dyskusja co jest prawdziwym kolarstwem, i nie lubie jak ktos nie czyta ze zrozumieniem a twierdzi, ze ma racje. Pozdrawiam
jeszcze raz ja, jestem bardzo upierdliwy, ale to jest definicja roweru: „pojazd dwukołowy napędzany energią człowieka”. Prawo tylko uznaje pod pewnymi warunkami e-bike’a jako rower – nie trzeba prawojazyd, wolno poruszac sie po drogach piblicznych itp- ale to jest tylko zrownanie e-bike pod wzgledem prawnym do roweru. Cos jak uznanie slimaka owocem we Francji. Bilogicznie jest to slimak, ale prawnie owoc. Jeszcze raz pozdrawiam
W Bafangu można odłączyć manetkę, próbowałem i działa.
Kris miał na myśli motocykl elektryczny zwany rowerem z 1000w silnikiem, mocnym silnikiem.
Tylko to o czym piszesz nie jest już rowerem ☹️
Kup sobie 125cm3 będziesz miał jeszcze szybciej ,mocniej, głębiej.
Jeśli chodzi o pytanie żula o sens życia, usłyszałem następującą sentencję: „Jeśli chcesz, k…a, być w życiu człowiekiem, musisz się poświęcić”. Sprawdziłem, prawdziwe.
Na jakich rowerach przeprowadziliście test?
Paweł: Specialized Turbo Levo Expert (z baterią wymienioną na 500 Wh).
Ja: Specialized Turbo Levo Comp.
Co to znaczy wspomaganie 10%?
To znaczy że ja muszę dostarczyć 90% energii a resztę dostarcza silnik?
Jak to się ma do tego że rower waży 50% więcej od tradycyjnego?
Pytam bo nigdy nie jechałem na elektryki i jestem ciekaw ile lżej się jedzie.
10% wspomagania to inaczej 1/10 mocy maksymalnej którą dostarcza silnik. W praktyce te 10% mniej więcej niweluje większą wagę e-bika. Tłumacząc po ludzku oznacza to że męczysz się tak samo jak jak na zwykłym rowerze.
to po co jeździć na 10% skoro lżejszą jazdę odczuje dopiero przy większym wspomaganiu?
Na przykład po to Marku aby w łatwiejszym terenie przyoszczędzić akumulator. Na turbie możesz się fajnie pobawić ale przez ok. 20 km, a co dalej? Zmniejszasz również moc jeśli jedziesz z kumplami na zwykłych rowerach. Jedziecie podobnym tempem , ty i tak mniej się męczysz a prądu będziesz miał na niezłego tripa.
10% już się czuje, zwłaszcza przy mocniejszym depnięciu – jest lżej na dłuższym dystansie.
10% oznacza że jeśli ty dajesz od siebie X% to silnik dokłada 10% więcej, analogicznie inny przykład: jeśli ty X% to silnik może dać nawet 300% więcej czyli 3 razy tyle. Na Turbo można przejechać dużo więcej niż 20km, w praktyce jest to w największej mierze zależne od stromizny na jaką wieżdżasz, na średnich górach z 40km
Nie wiem jaką masz baterie że jesteś wstanie po górach tylko i wyłącznie na trybie turbo przejechać 40km. Chyba że połowa tego dystansu jest z górki.
W górach chyba dość często jest tak, że połowa dystansu jest z górki :P
Elektryki są w porządku, ale będą miały sens jak zasięg w górach wzrośnie do 40 km w trybie TURBO przy obecnej wadze ,oby tak się stało jak najszybciej
Już tak jest z większymi bateriami :)
Nie wspominając o tym że Turbo jest bez sensu na wielu odcinkach, trudne do opanowania. Najprzydatniejsze pod wjazdy na szczególne stromizny.
Specjalnie napisałem „przy obecnej wadze” czyli mam na myśli baterię max 500 – 700 Wh , a to ze na TURBO nie da się jeździć cały czas to chyba jest oczywiste -to była tylko skala porównawcza czyli w praktyce taki rowek dopiero będzie fajny jak bez żadnego czajenia i eco drivingu pokona dystans przynajmniej 80 km -w GÓRACH (i po górach ) nie w bikeparkach
Musieliby wynaleźć nowe ogniwa a na to na razie raczej się nie zanosi. Tak że póki co jeśli myślisz o 80km po górach to pozostaje eco driving lub zapasowa bateria w plecaku ( ja tak robię i nie stanowi to problemu).
…to tak jakby kupić Porschaka i pilnować aby nie przekroczyć 1500 obrotów a w bagażniku wozić kanister paliwa :)
Porsche ma raczej duży bak ale w „maluchu” woziło się kanister z benzyną…
Przy pierwszym uruchomieniu (przyciskiem) Shimano Steps, występuje zawsze kalibracja i nie można dotknąć/naciskać pedałów, inaczej wyskoczy błąd. Trzeba poczekać tą sekundę, dwie. Więc jak ruszymy na wylaczonym prądzie, czyli na sucho, a potem będziemy chcieli włączyć w czasie jazdy, to będzie problem. Trzeba najpierw włączyć system :D załączyć off na wyświetlaczu (ale system w gotowości zostaje) i dopiero możemy pstrykać trybami dowoli. To tak na marginesie.
Dlatego nie pisałem o całkowitym wyłączaniu systemu – wyraźnie wspomniałem o włączeniu manetką „trybu” OFF.
Trzeba nakórwiać na turbo