W swoich relacjach z Finale Ligure czy La Palmy niejednokrotnie pisałem, że na takie trasy nie da się przygotować w Polsce. Ale czy aby na pewno…? Instruktorzy POMBA najwyraźniej są innego zdania, bo wprowadzili do oferty szkolenie „Zdobywaj duże góry”. Skorzystałem więc z zaproszenia, żeby sprawdzić, kto ma rację.
O co chodzi w szkoleniu „Zdobywaj Duże Góry”?
W dużym skrócie: o przygotowanie do jazdy w stromym, surowym i kamienistym terenie typowym dla Alp, czy innych wzniesień nieco wybitniejszych od Koziej Góry.
Pomyślałbyś więc, że szkolenie to musi odbywać się w Tatrach, Sosnowcu, czy innym nieprzyjaznym terenie, ale nie! Spotykamy się w Świeradowie-Zdroju, kolebce ultra-przyjaznego Singltreka pod Smrkem.
Lokalizacja ta postawiła przed instruktorami POMBA trudne wyzwanie: znaleźć w okolicznych górach sekcje pozwalające ćwiczyć umiejętności rzadko przydatne na polskich szlakach, ale stanowiące podstawę przetrwania w Alpach, Finale czy na innej La Palmie, takie jak:
- kontrola prędkości na stromych zjazdach z technicznymi przeszkodami;
- utrzymywanie pozycji równowagi na technicznych sekcjach;
- awaryjne zatrzymywanie się i ruszanie na stromym zjeździe (ciekawe!);
- płynna jazda po skalistych podjazdach i trawersach;
- radzenie sobie z ekspozycją – techniki ruszania i zatrzymywania się, wybór linii;
- podstawowe sposoby pokonywania agrafek (bez pivotów);
- noszenie i pchanie roweru (#TrueEnduro).
Jak im się to udało?
Dzień 1
W sobotę punktualnie o 9:07 trzech uczestników (wedle nowej filozofii szkoleń, limit to 4 osoby – więcej pisałem o tym w relacji ze szkolenia „Zjeżdżaj enduro”) zbiera się na parkingu przy świeradowskim Zajęczniku. Budzi to we mnie lekką konsternację. Co ma wspólnego Zajęcznik z wysokimi górami? Agnieszka, nasza instruktorka, łagodzi moje obawy: „Zajęcznik to taka ciekawa góra, na której możesz zacząć uczyć się jeździć, a 10 lat później dalej ćwiczyć nowe rzeczy”. No właśnie: Zajęcznik to nie tylko singletrack!
I faktycznie, góra-nie-singletrack-Zajęcznik, w połączeniu z terenami nad Czerniawą, pozwalają na oswojenie się z prawdziwie alpejskimi wyzwaniami, takimi jak panowanie nad prędkością na ściankach, sposoby awaryjnego zatrzymywania na trawersach z ekspozycją, czy omijanie kup leżących na szlaku (to okazało się dla mnie najtrudniejsze).
Sam program wygląda przy tym nieco inaczej, niż na większości szkoleń – podział na ćwiczenia i przejazdy pod okiem instruktora jest zdecydowanie luźniejszy. Zamiast tego po prostu jeździmy, dużo się przemieszczając i po drodze wykonując krótkie ćwiczenia na sprytnie dobranych i ułożonych sekcjach.
Mimo to, pierwszy dzień jest dla mnie… sporym rozczarowaniem. Samo szkolenie jest zrealizowane bardzo dobrze i rzeczywiście przybliża umiejętności przydatne w wysokich górach. Tyle że ćwiczymy je w terenie, który takie góry przypomina w równym stopniu, co Pogoria III przypomina Copacabanę. Brakuje mi wyzwań dla psychiki, prawdziwie trudnych sekcji mocno odbiegających od typowych polskich szlaków i ścieżek. To właśnie przez takie elementy uważam, że do wyjazdu w wysokie góry nie da się przygotować „na miejscu”. Pierwszy dzień szkolenia nie zmienia mojej opinii na ten temat i pozostawia niedosyt.
Dzień 2
Drugiego dnia spotykamy się godzinę później. Żeby dłużej pospać? Bynajmniej! Po prostu miejscem zbiórki jest… Polana Izerska, leżąca na prawie 1000 m n.p.m. Pedałując na dojazdówce, myślę sobie pod kaskiem: „zbiórka w wysokich górach to obiecujący start wysokogórskiego szkolenia”. Alpy to to może nie są, ale kto był, ten wie – okolice Stogu Izerskiego to ogromny progres względem niepozornego Zajęcznika.
I faktycznie, tym razem nie ma miejsca na rozczarowanie! Większość dnia spędzamy na „kultowym trawersie”, okolicznym „must see” dla każdego endurowca. Wielokrotnie przejeżdżamy jego wybrane odcinki oraz techniczny podjazd/zjazd niedaleko opuszczonego wyciągu, ćwicząc wybór linii i płynność pokonywania kamieni na wąskiej ścieżce z ekspozycją. Uczymy się też, jak i kiedy warto odciążyć przód na większych skałach (zarówno pod górę, jak i na zjazdach) i jak dobrać prędkość, żeby na technicznych sekcjach uniknąć dokręcania, tudzież zbierania (się z) jagód kilka metrów niżej.
A kiedy trawers nie ma już przed nami tajemnic, zjeżdżamy do Świeradowa dzikimi (bardzo dzikimi!) ścieżkami uczącymi precyzyjnego kontrolowania prędkości i linii przejazdu przy dużym nachyleniu terenu, jak również manewrowania między kamieniami ukrytymi w krzakach (powiedzmy, że to kolejne zadanie, z którego wywiązuję się poniżej oczekiwań).
Ale to nie koniec! Wisienką na torcie jest epilog na… Zajęczniku. Tak, ta górka naprawdę potrafi zaskoczyć. Tym razem Agnieszka wyciągnęła z kapelusza strome zjazdy po skałach (i jeden podjazd), pozwalające przełamać strach i oswoić się z faktem, że nie na każdej ściance rower da się skutecznie wyhamować.
Ze względu na te psychologiczne wyzwania i solidne kilka godzin w prawdziwych górach, drugi dzień uratował słaby początek i… nadał mu sens. Bo w niedzielę wykorzystywaliśmy dokładnie te skille, które w sobotę ćwiczyliśmy w bezpiecznych miejscach – ale tym razem w prawdziwie górskim terenie. Pro-tip: przyjeżdżając na szkolenie „Zdobywaj duże góry”, nastaw się na łagodną gradację trudności, o której wspominałem już w opisie „Zjeżdżaj enduro”. Pierwszy dzień to po prostu łagodny rozjazd, przypomnienie podstaw i wyrównanie poziomu grupy. Prawdziwe „mięso” czeka Cię w niedzielę.
„Zdobywaj duże góry” czy „Zjeżdżaj enduro”? Jak żyć?
Czym się różnią te dwa szkolenia o pozornie zbliżonej tematyce?
„Zjeżdżaj enduro” jest szkoleniem bardziej ogólnym, pokazującym zastosowanie pozycji równowagi we wszystkich możliwych scenariuszach. Jak trafnie określił to Michał z POMBA: „masz jeden młotek, którym możesz naprawdę dużo naprawić”. Zdobyte tu umiejętności będą przydatne na zjeździe tak samo Twisterem z Koziej Góry, co rzeką lawy z Roque de los Muchachos.
„Zdobywaj duże góry” stanowi uzupełnienie tej bazy o bardziej specyficzne tematy. Więcej jest tu technicznej jazdy i panowania nad rowerem, a mniej podstaw i… szybkości. Bo też nie ma tak wyraźnego akcentu na zjazdy – sporo ćwiczeń jest na podjazdach, a zwykle teren jest albo płaski (trawers), albo bardzo stromy. Na „Zjeżdżaj enduro” jest mniej takich skrajności.
Dla kogo jest to szkolenie?
Po pierwsze, dla początkującego endurowca, który chce zweryfikować swoją gotowość do pierwszego wyjazdu w Alpy czy do Finale, i jednocześnie mocno tę gotowość podnieść.
Drugi „idealny klient” to średnio-zaawansowany rider, który nieźle już ogarnia polskie trasy enduro, ale czuje braki w umiejętnościach, kiedy teren robi się szczególnie stromy i nierowerowy.
A dla kogo nie jest to szkolenie? Raczej nie dla osób, które w Alpach były już wielokrotnie i bardziej niż skilla, brakuje im przełamania lęku przed największymi hardkorami, jak długie skalne ścianki czy trawersy z zabójczą (dosłownie) ekspozycją. Wbrew pozorom, nie nauczysz się też tutaj pokonywania naprawdę ciasnych i stromych switchbacków (wymagających zarzucania tyłem). Ogólnie temat agrafek został potraktowany trochę jak sałata w burgerze: był, ale nie ma o czym opowiadać.
Bonus: Jaki rower i co zabrać?
Jeśli chodzi o wybór roweru, to sprawa jest prosta – prawdopodobnie masz tylko jeden, na którym planujesz wypad w wysokie góry. I prawdopodobnie jest to full trail/enduro. Wybrałbym właśnie ten.
Ciekawszy temat to ekwipunek. Kilka godzin ćwiczeń rozłożonych na około 25-30 kilometrach potrafi wyssać niemal tyle energii, co etap transalpu. Spakuj więc suchy prowiant i mokre picie na cały dzień, żeby godzinę przed końcem nie zaliczyć bomby (zgadnij, dlaczego o tym piszę).
Polecam też zabrać ochraniacze – pozwolą poczuć się pewniej na sekcjach wymagających mocnej głowy. Z kolei na sekcjach wymagających mocnej opony może się przydać zapasowa dętka i/lub zestaw naprawczy tubeless. A w wyższych partiach gór nieodzowna będzie lekka kurtka.
Czyli w skrócie: spakuj się, jak na prawdziwy wyjazd w prawdziwe góry. To też cenna nauka ze szkolenia!
„Zdobywaj Duże Góry” z POMBA – podsumowanie
Po rozczarowującym pierwszym dniu nadal byłem przekonany, że na swojskich trasach nie da się przygotować na wyzwania prawdziwie wysokich gór. Żadne szkolenie nie zrobi z Ciebie mistrza liguryjskiej „Madonny” czy pogromcy wulkanów na La Palmie. Do tego potrzebne jest przemeblowanie w głowie, które zrobić można tylko tam, na miejscu.
Ale z drugiej strony, walka z psychicznymi barierami bez solidnej bazy umiejętności jest równie dobrym pomysłem, co pierwsza lekcja karate na kibolskiej ustawce. Dlatego drugi dzień szkolenia pokazał mi, że do pewnego stopnia na alpejski wyjazd jednak można (i trzeba) się przygotować – nawet jeśli tylko w sensie „twardej” techniki. Potem pozostaje już tylko zapisać się na transalp, obóz w Finale czy San Remo i „miękkie” umiejętności uzupełnić na wymarzonym urlopie.
Jeśli myślisz o szlifowaniu skilla, zobacz też inne artykuły na ten temat:
- Szkolenie POMBA „Zjeżdżaj Enduro”
- Szkolenie indywidualne z POMBA
- Szkolenia techniki jazdy – warto?
- 11 sposobów na samodzielne szkolenie
- Mind-hacks: 10 podstaw techniki jazdy
- 14 sposobów na trening dla nietrenujących
Napewno o Sosnowcu bym nie pomyślał :-DDD
Chyba że masz na myśli tajemniczy most pomiędzy Sosnowcem a Mysłowicami gdzie wyjeżdżasz na niego na rowerze a zjeżdżasz na kole.
Ucza też jak radzić sobie ze sztywnymi przedramionami po pokonaniu kilometrowego przewyzszenia na zacisnietych hamulcach? ;)
Nie, ale uczą jak nie jechać kilometra przewyższenia na zaciśniętych hamulcach ;)
To ida :-D
Ale Kozią Górę to proszę szanować ;)
Moje ulubione trasy ;)
dziwię się, że robią to Świeradowie a nie okolicach Szklary – przecież to rzut czymkolwiek, a wymagających tras więcej
Też się dziwiłem. Z drugiej strony: w Szklarskiej większość „dużych gór” jest objęta parkiem narodowym :(
A zauważyłeś/wiesz, że słynny czerwony szlak, trawers idący od wyciągu m.in. do tego miejsca, w którym ćwiczyliście, jest zamknięty? Barierki, tabliczki zakazu, zastawione ściętymi pniami – jakiś rezerwat i ochrona torfowisk :|
Właśnie jadę tam za tydzień i jestem ciekaw tej trasy. Jest ten trawers oznaczony na Trailforks?
Zamknięty czy nie- tak żeby nie udupić…?
https://www.trailforks.com/trails/kultowy-trawers/
No właśnie przy wyciągu, oprócz barierek, pojawiła się tabliczka, coś o ochronie torfowisk. I duży kawałek szlaku zastawiony pieńkami z powalonych drzew.
Są barierki na zakręcie przy wyciągu, ale żadnej tabliczki zakazu nie widziałem. Poza tym zaczynaliśmy z Polany Izerskiej, nie przy wyciągu – więc przez tereny najbliżej Stogu (objęte ochroną) nie przejeżdżaliśmy.
Ja nie do końca w temacie…
Ale tez w ostatni weekend byłem na szkoleniu z pombą.
Podstawowe… Wjedz w teren.
Otwiera mocno oczy…
Polecam
Po zaliczeniu paru szkoleń średnio-zaawansowanych, nadal uważam że najwięcej dają te podstawowe :)
Właśnie tak, po kilku szkoleniach z POMBA, to pierwsze, podstawowe zrobiło mi rewolucję w głowie! Cała reszta to tylko rozwinięcie w praktyce tego pierwszego szkolenia :)
Co to jest trawers z zabójczą ekspozycją?
To chyba pierwsze szkolenie, w którym chętnie bym wziął udział. W tym roku miałem zamiar pojechać na obóz w Finale czy San Remo ale jak czytam, że to dobre szkolenie przed takim wyjazdem to zastanawiam się, czy nie jestem jeszcze za słaby na taki wyjazd.
Trawers z zabójczą ekspozycją to taki, z którego dość trudno wrócić, bo np. lecisz 10 metrów w pionie. Albo 100, jak na słynnej trasie na La Palmie ;)
Ekspozycja oznacza, że olbrzymią i głęboką przestrzeń masz na wyciągnięcie ręki. Albo łokcia.
Albo lewej stoooo… dup!
Na przykładzie:
https://m.sadistic.pl/gorski-przejazd-vt497801.htm
A HT nie można.
Być może lepszą miejscówką na takie szkolenie byłyby pętle Rowerowych Olbrzymów w Jeleniej Górze.
Ten zielony kask ixs to który model? Ktoś pomoże?
Trail RS