Rowery ścieżkowe budzą ostatnio równie duże zainteresowanie, co kontrowersje. Z jednej strony: trail bike’i odpowiadają na pytania rzeszy riderów potrzebujących rowerów, które równie dobrze sprawdzą się w nizinnych misjach leśno-wyprawowych, jak podczas weekendowych wypadów w góry. Z drugiej strony – czemu tej funkcji nie miałyby pełnić rowery enduro, skoro w ostatnich latach stały się tak lekkie i efektywne, jak na każdym kroku mówią nam producenci? Nie wspominając o tym, że rowery o skoku 130 mm to przecież nic nowego?
Żeby zbadać temat, najlepiej zacząć od szczytu drabiny pokarmowej tego odradzającego się gatunku. Jest nim Whyte T-130 RS, czyli „Trail Bike of the Year 2016” według magazynu What Mountain Bike.
Czy prawdopodobnie najlepszy trail bike może być w czymś lepszy od rowerów enduro…?
Rama
Whyte to jeden z czołowych przedstawicieli geometrii progresywnej. Reach 449 mm w rozmiarze M to jeszcze nie terytorium Mondrakera, ale to i tak wartość typowa dla L-ek większości producentów. W zestawieniu z mostkiem 50 mm, skutkuje silną i stabilną pozycją na rowerze.
A w zasadzie „w rowerze”, bo poza długością, BARDZO odczuwalna jest… niskość. Zarówno suport, jak i kokpit są tu o 10-20 mm bliżej ziemi, niż w rowerze enduro w tym samym rozmiarze. Jeśli zastanawiasz się, jak przekłada się to na odczucia na szlaku, spróbuj wejść na taboret, a następnie powtórzyć eksperyment po skróceniu jego nóg o parę centymetrów (lub jeśli szkoda Ci taboretu, przeczytaj dalszą część tego testu).
Aluminiowa, hydroformowana rama (wyższy model ma już carbonowy przedni trójkąt) jest elegancko wykonana i dopracowana w detalach, z których większość zdradza brytyjskie pochodzenie. Wszystkie smaczki znajdziesz w bikepornie, tu napiszę tylko, że to co zostało zaprojektowane na mokrych wyspach, równie dobrze sprawdza się na mokrych szlakach w Polsce czy w Czechach.
Takie ficzery, jak podwójnie uszczelnione łożyska z dożywotnią gwarancją, czy klasyczny wkręcany suport powodują, że od czasu do czasu możesz umyć rower myjką ciśnieniową – nie martwiąc się, że coś zacznie skrzypieć i już nigdy nie przestanie. Dzięki schowaniu kabli w ramie i świetnemu lakierowi, również szybkie ogarnięcie roweru szczotką i szmatą zajmuje chwilę. A jeśli nie masz wolnej chwili na takie pierdoły? Też nie musisz się martwić, bo dzięki ogromnym prześwitom, tej ramy raczej nie zapchasz błotem.
To wszystko nie są super-wyszukane rozwiązania prosto z NASA, ale poskładane do kupy powodują, że drobne uciążliwości nieodłącznie towarzyszące eksploatacji roweru w górach, są tu mniej upierdliwe i nie zabierają tyle czasu przeznaczonego na jazdę.
Wyposażenie
Po kompleksowy opis wyposażenia tradycyjnie zapraszam do bikeporna.
Oto komponenty, które najbardziej przykuły moją uwagę na szlaku.
Napęd Shimano Deore XT M8000
To był mój pierwszy dłuższy kontakt z nowym XT M8000. Jeśli chodzi o zmianę biegów, nie mam najmniejszych zastrzeżeń, a działanie manetki przypadło mi do gustu nawet bardziej, niż u SRAM-a.
Ale w porównaniu do amerykańskiej konkurencji, problem łańcucha spadającego z największej zębatki przy kręceniu do tyłu, jest tu zdecydowanie bardziej odczuwalny. Mniejszy jest też zakres szybkich przełożeń, ale nie mogę powiedzieć, żebym miał z tego powodu mniej frajdy na szlaku.
Hamulce Shimano Deore XT
Hamulce, które zawsze kupowało się na zasadzie „plug and play” w tym sezonie dołączyły do grona „plug and pray”. Powodem jest skok klamki, który potrafi zmienić się kilka razy w ciągu jednego zjazdu. Kiedy wszystko działa, siła hamowania i modulacja oczywiście są z najwyższej półki, ale – sorry Shimano! – nieprzewidywalne hamulce, to dla mnie złe hamulce.
Koła SRAM Roam 30
Uwielbiam ich wygląd, ale już w teście Canyona Strive pisałem, że są stanowczo za wąskie. 21 mm szerokości wewnętrznej aktualnie jest standardem w kołach szosowych.
Obręcze są tubeless-ready (nie wymagają taśmy), ale uszczelnienie na nich dwóch różnych opon WTB było przeżyciem, które przywołało przekleństwa nieznane nawet najstarszym mieszkańcom katowickiego Załęża. Nie zaczynaj, jeśli nie masz pod ręką solidnego kompresora!
Opony WTB Trail Boss / Riddler
Opony w klasycznym rozmiarze 27.5×2.25″ zapewniają naprawdę niezłą trakcję w suchych i umiarkowanie mokrych warunkach – nawet tylny semi-slick! Jeśli jednak zamierzasz jeździć na jednym komplecie opon w każdych warunkach – przedniego Trail Bossa przełóż na tył, a na przód dokup coś bardziej agresywnego: np. Vigilante.
Najlepiej od razu w mocniejszej wersji, bo jak na możliwości tego roweru, oplot w wersji „Light” jest zbyt delikatny.
Ustawienia
Pike to tutaj idealny wybór – Revelation, domyślnie wybierany przy skoku 130 mm, nie dałby rady! Gdyby nie nazwa, do T-130 świetnie pasowałby też widelec 140 mm. Milimetrów nie ma tu jednak w nadmiarze, warto więc włożyć przynajmniej jeden Bottomless Token, żeby maksymalnie wykorzystać trakcję bez pływania zbyt głęboko w skoku i zapewnić sobie bezpieczny margines progresji przy większych uderzeniach.
Ze względu na nieco inną pozycję na rowerze, na początku miałem problem z prawidłowym ustawieniem tyłu, który jest tu bardziej odciążony, niż przy klasycznej geometrii. Pomógł nieco większy sag (>30%) w połączeniu z lżejszym (szybszym) tłumieniem powrotu. Gdyby był to mój rower, włożyłbym też 3-4 gumki zmniejszające objętość komory powietrznej.
Na szlaku
Rower ten testowałem krótko, ale treściwie: spędziłem kilka dni między innymi na ścieżkach Enduro Trails, Trutnov Trails oraz na nieco bardziej naturalnych trasach w paśmie Magurki Wilkowickiej i Beskidu Śląskiego.
Podjazdy
Krótki tył i dość klasyczny kąt rury podsiodłowej, na papierze zwiastują podnoszenie przedniego koła na stromych podjazdach, ale długa i niska geometria skutecznie przykleja rower do ziemi. Pomaga też fakt, że 130 mm skoku, siłą rzeczy, nie zapada się tak głęboko przy zmianie środka ciężkości, jak np. 160 mm. Również umiarkowany (67 stopni) kąt główki ramy powoduje, że nie musisz się wysilać, żeby utrzymać przednie koło w linii prostej. Z kolei długa górna rura zapewnia miejsce do oddychania i balansowania ciałem, bez wykrzywiania łokci na cztery strony świata.
Opanowanie roweru nie wymaga żadnego podjazdowego kung-fu
W skrócie: pozycja na podjazdach jest bardzo neutralna, a opanowanie roweru nie wymaga żadnego podjazdowego kung-fu.
Wyluzowaniu się, spokojnemu oddychaniu i płynnemu kręceniu sprzyja też 4-zawiasowe zawieszenie, które na podjazdach pozostaje aktywne, dbając o wzorową trakcję. Z drugiej strony – z tego samego powodu minimalnie buja. Ale umówmy się, przy zaledwie 130 mm skoku, nie mówimy tu o bujaniu w stylu „muszę-zejść-na-ląd-bo-zaraz-zwymiotuję”.
W razie czego, zawsze możesz sięgnąć po dźwignię blokady. Ma ona jednak dla mnie poważną wadę: jest zamontowana współosiowo z pokrętłem regulacji tłumienia powrotu. Przełączając platformę w rękawiczkach, podczas jazdy, bardzo łatwo przypadkiem zmienić ustawienie tłumienia. Mój pierwszy zjazd na T-130 RS trochę zbił mnie z tropu, bo jechało mi się… beznadziejnie. Dopiero na dole okazało się, że tłumienie powrotu jest odkręcone do oporu.
Zjazdy
Po ogarnięciu pokręteł, Whyte rozwija skrzydła! Długi reach umieszcza Cię centralnie między kołami, dając szeroki zakres ruchu i możliwość aktywnego dociążania/odciążania opon bez zaburzania stabilności. Prościej: na tym rowerze trudno coś spieprzyć w kwestii optymalnej pozycji. Jest to dowód na to, że zalety geometrii progresywnej docenią nie tylko zaawansowani riderzy.
Ale T-130 to nie autobus, który jedzie sam, pod warunkiem że nie zamierzasz skręcać. Gdzieś z tyłu głowy masz bardzo krótki tylny trójkąt i umiarkowany kąt główki ramy, ale kiedy tylko wejdziesz w zakręt, nie myślisz już o cyferkach, a o korzeniach marki w Formule 1. Rower jest niski, przyklejony do ziemi, a w zakrętach nawet ktoś taki jak ja, może się poczuć jak kierowca bolidu.
Na szlaku widzisz siebie w kombinezonie z Top Gun, namierzającego kumpla jadącego przed Tobą
Rower prowokuje do mocnego wykładania go w zakrętach i wycinania płynnych łuków. Jak na nartach! Bez zbytniego kombinowania i przejmowania się nieprzewidzianymi przeszkodami czy zbyt dużą prędkością na wejściu. Zresztą, zapomnij o tych bolidach! Na szlaku widzisz siebie w kombinezonie z Top Gun, namierzającego kumpla jadącego przed Tobą!
Choć może wydaje się to nieintuicyjne, jest to w dużym stopniu zasługą… małego skoku. Dzięki temu rower nie „pływa”, a geometria jest zawsze stabilna i przewidywalna. Żółta to-nie-enduro-lampka zapalała mi się dopiero na większych dropach, ale po przełamaniu okazywało się, że dobra charakterystyka zawieszenia, nie nurkująca przez środek skoku, dawała stabilne podparcie.
Choć oczywiście mając pod sobą 130 zamiast 160 mm skoku, musisz się liczyć z tym, że przy dużych uderzeniach płynna jazda jest bardziej uzależniona od Twoich rąk i nóg. Jeśli wolisz odczucia z jazdy à la latający dywan, zostań przy rowerze enduro. Jeśli jednak cenisz sobie bogaty feedback i angażujące w jazdę zachowanie sprzętu – będziesz się świetnie bawił.
Wbrew pozorom najsłabsze ogniwo T-130 to nie zawieszenie, a opony. Szybkie, wystarczająco przyczepne, ale zbyt delikatne! Przy agresywnej jeździe, po trasach takich jak kamieniste fragmenty bielskiego DH+, skutkuje to regularnymi dobiciami. W dużym stopniu winę za to ponoszą bardzo wąskie obręcze kół SRAM Roam 30.
Werdykt
Oferując geometrię lepszą od niejednego enduraka, Whyte T-130 zmusza do zadania sobie pytania: „ile skoku tak naprawdę potrzebuję do swojej jazdy”? Jeśli masz trochę odwagi i techniki, T-130 RS ogarnie amatorskie starty w zawodach niewiele gorzej od dedykowanego sprzętu (jak G-160). Za to na trasach typu Rychlebskie Ścieżki, zaryzykowałbym stwierdzenie, że sprawdzi się dużo lepiej. Nie wspominając o epickich, długodystansowych tripach po górach, czy okazjonalnych startach w maratonach.
Do niedawna, takie uniwersalne rowery o skoku 120-130 mm były zawieszone gdzieś między XC a enduro, zazwyczaj bardziej przypominając te pierwsze. Whyte T-130 to jednak klasa w sama w sobie – dzięki takim rowerom można zrozumieć, czemu producenci nagle tak mocno zaczęli lansować trailbike’i. Progresywna geometria i lekkie, ale super-sprawne zawieszenie, wyciskające maksimum frajdy ze skromnych 130 milimetrów, robią ze ścieżkowego Whyte’a sensowną alternatywę dla roweru enduro w kategorii „jeden do wszystkiego”.
Ale wracając do pytania zadanego na wstępie: czy T-130 może być od typowego enduraka lepszy? Czemu miałbyś nie pójść od razu na całość i nie wybrać 150-160 mm skoku „na zapas”? W końcu różnica w masie nie jest aż tak duża, a efektywność zawieszenia raczej porównywalna? Przy pokonywaniu gładkich podjazdów na siedząco – owszem. Różnice jednak robią się tym większe, im bardziej chuligańsko jedziesz: pedałowanie na stojąco, pompowanie, dokręcanie w zakrętach, wybijanie z korzeni, manuale… To nie są zajęcia kojarzone z jakimkolwiek znaczeniem słowa „efektywność” czy nawet „szybkość”, ale jeśli są one liście Twoich priorytetów, to na T-130 takie harce będą Cię kosztować odczuwalnie mniej energii.
Jeśli więc jeździsz dla funu, rzadko zaglądasz do bikeparków, szukasz roweru, który w zakrętach zrobi z Ciebie lepszego ridera, a na epickich tripach zostawi w baku trochę więcej paliwa – śmiało zamawiaj Whyte T-130 RS!
Walety:
- rewelacyjna, progresywna geometria i niska pozycja, bardzo „w rowerze”;
- +10 do umiejętności skręcania;
- dużo przemyślanych, „brytyjskich” rozwiązań konstrukcyjnych.
- uniwersalność.
Zady:
- wąskie obręcze;
- delikatne opony;
- kapryśne hamulce.
Cena: 16 499 zł (model 2016; na sprzedaż jest też opisany tu rower testowy) / 15 399 zł (2017)
Dostępne rozmiary: S/M/L/XL
Masa: 13,2 kg (katalogowo)
Strona producenta: whyte.bike/t-130-rs-1
Strona polskiego dystrybutora: whyte.pl/t130rs
Bonus: Whyte T-130 RS na sezon 2017
Ze względu na opisane w teście ograniczenia, bardzo się ucieszyłem, widząc model 2017 – z szerokimi kołami WTB i29 (z tylną piastą Hope Pro 4!) i dokładnie takim zestawem opon, jaki zaproponowałem (dalej w wersji Light, ale dużo szersze obręcze powinny pomóc). Drugą poważną zmianą jest przejście z amortyzacji Rock Shoxa na nową, czarną serię Fox Performance – na razie jest ona dla mnie zagadką, ale pierwsze opinie użytkowników są pozytywne.
Do specyfikacji wskoczyła też nowa kaseta XT o poszerzoym zakresie (11-46T) i Reverb o skoku 150 mm przy większych rozmiarach ramy. Sama rama pozostała niezmieniona. Co ciekawe, przy tym wszystkim… cena spadła o 1110 zł dzięki niskiemu kursowi funta. Warto!
Więcej na stronie producenta.
Zobacz też powiązane wpisy:
- Bikeporn: Whyte T-130 RS 2016
- Test: Whyte G-160 RS 2017
- Whyte – dlaczego o tych rowerach będzie głośno?
- Geometria progresywna
- Ile skoku powinien mieć rower enduro?
Tak naprawdę na tego typu rowery czekałem jakieś 8 lat, bo już wtedy zadawałem sobie pytanie, dlaczego nikt nie robi rowerów o geometrii enduraków, ale z mniejszym skokiem i przez to niżej umieszczonym suportem. No i w końcu się doczekałem, czas odkładać :D
Takiego rowerka szukam. Czy Whyte ma w PL jakieś centrum testowe?
Jeszcze jedna rzecz która mnie zastanawia: jak sprawdziłby się w porównaniu do rowerów takich marek jak specialized(stumpjumper) czy scott(genius)?
Marne mam doświadczenia z nowymi Specami i Scottami, ale Spec ciągle jeszcze męczy klasyczną geometrię, z kolei Genius w większości testów jest oceniany jako rower dla ludzi jeżdżących „poważnie” – efektywny, szybki, ale niezbyt skory do zabaw. Więc Whyte to marka skierowana do trochę innego ridera :)
Dorzuciłbym jeszcze pytanie o Canyona Spectrala. Strasznie mąci mi w głowie ostatnio ten rower :)
Fajny test:) dziekuje
W przyszłym roku kupuje rower Neuron,Marshall a może Whyte t-130
Jest z czego wybierać.
Gdzie przeprowadzono test, tzn. gdzie robiono zdjęcia?
Trutnov Trails.
ciekawe jak by kross soil wypadl przy tym kozaku
Jaki rozmiar i przy jakim wzroście testowałeś ?
M / 170 cm.
Ciekawe jak wypadło by porównanie z naszym rodzimym Kross Soil (np 2.0 EX). Wiem, paru cm tu i ówdzie brakuje jeśli chodzi o geometrie, ale cena też bardziej przyziemna.
W endurakach kąt główki dochodzi jednak do 64 stopni. Jak to odbierasz w konfrontacji z 67 stopniami w Whyte ?
Testowalem wszystkie modele T130 i G160.Jesli wolisz jazde bardziej „fun” tzn chcesz skakac ze wszystkiego,manuale i ciasne skrety to 130 jest do tego stworzona.Tylko od budzetu zalezy,ktory model.G160 to rowery do pedzenia w dol ale tez podjazdy nie sprawiaja problemu.Jak ktos mysli o amatorskim enduro to jednak g160 bylby lepszym wyborem.
W tych pieniądzach to widelec przedni mógłby mieć regulacje skoku do 150mm.
Problem z hamulcami XT to wina źle zaprojektowanej klamki. Shimano już ją poprawiło. Wystrczy się z nimi skontaktować i poprosić o wymianę.
Hej, możesz jeżeli o tym coś wiesz napisać więcej? Szukałem jakichś informacji na stronie shimano, ale nic nie znalazłem. Chciałbym wiedzieć, czy ta wymiana może obejmować moje hamulce, czy też nie.
Po spędzeniu sytego weekendu z Whyte. Kilka słów ode mnie :)
http://www.mambaonbike.pl/whyte-t130-rs-2017-quick-test/
Michał, widać, że chłopaki wzięli twoje rady pod uwagę :)
Hej. Prośba o pomoc. Rozważam zakup modelu T-130s. Przez problem z kręgosłupem szukam roweru z w miarę „wyprostowaną pozycją”. Czy ta progresywna geometria będzie problemem czy krótki mostek rozwiązuje tę sprawę? Dzięki bardzo za ewentualne podpowiedzi.
P.S. 180 cm wzrostu M czy L?
Trudny temat – „wyprostowana” pozycja to dla każdego co innego.
Na długiej ramie plecy są wyprostowane, w takim sensie że nie są skulone, a bardziej wyciągnięte. Kręgosłup to lubi.
Ale Tobie pewnie chodzi o „wyprostowaną” w sensie „pionową” pozycję. To bardziej zależy od wysokości kierownicy (jej wznios + ustawienie + wysokość główki ramy lub bardziej ogólnie: stack ramy).
Połączenie długiej ramy i wysokiego kokpitu spowoduje jednak, że rower będzie po prostu za duży. Mimo to, przy 180 cm L-ka powinna być dobrym wyborem. Chyba że chcesz faktycznie pionową pozycję, to wtedy można pomyśleć o M-ce z kierownicą z dużym wzniosem. Ale nie podejmowałbym takiej decyzji bez przymiarki – więc tym bardziej nie sugeruj się zbytnio moją opinią.
Bardzo dziękuję za informację. Zastanawiałem się czy ta geometria aż tak bardzo różni się od „klasycznej”. Niepotrzebnie zawracałem głowę, bez przymiarki się nie obejdzie. Problem w tym, że to 600 km do pokonania ;) Pozdrawiam.
Cześć
A co sądzisz aby z przodu zamiast revelation-a, rządził auron 160
Dodam tylko że z możliwością zmiany skoku do 140 o którym pisałeś że idealnie by pasował. Pytam, bo bije się z myślami czy od razu wsadzać token, czy jednak spróbować te 160.
No i oczywiście co myślisz o samym auronie w tym rowerze.
Z góry dzięki za odpowiedź .
Pozdrawiam
Zwiększanie skoku bardziej, niż o 20 mm względem serii to zawsze jest słaby pomysł…
Cześć, Tylko mnie nie ukamieniujcie: Czy do tej ramy można zamontować przednią przerzutkę?
Nie – SCR oznacza „Single ChainRing”.
Dlaczego to jest rower dla „rzadko zaglądających do bikeparków”?
Bo jak na trasy bikeparkowe ma trochę mało skoku.
I żeby była jasność, przez „bikepark” nie mam na myśli tras flow z dostępem wyciągiem.