Poczekaj! Nie przewijaj do podsumowania! Wiem, że zanim poświęcisz czas na jakiekolwiek szczegóły, chcesz wiedzieć jedno: czy Pasmo Rowerowe Olbrzymy jest tak beznadziejne, jak piszą w internetach? Śpieszę więc z odpowiedzią, zaczynając od podsumowania: otóż nie, nie jest. Dla mnie jest mega pozytywnym zaskoczeniem – uważam, że to bardzo fajne miejsce dla początkujących i średnio-zaawansowanych. Warto czytać dalej. A może nawet pojechać.
Gdzie to jest?
Pasmo Rowerowe Olbrzymy* jest kojarzone z Jelenią Górą, ale tak naprawdę trasy leżą na terenie trzech gmin: Jelenia Góra, Piechowice, Podgórzyn. Okolice te możesz więc kojarzyć z zawodów enduro w Przesiece i Szklarskiej Porębie.
Cały kompleks składa się z dwóch głównych obszarów, które warto rozdzielić na dwa dni jazdy: trudniejsza pętla z początkiem w Piechowicach i łatwiejsza, dla której najlepszą bazą wypadową jest Przesieka. Proponowane parkingi:
Trasy
1. Pętla Piechowice (część zachodnia)
Składają się na nią trasy między Michałowicami, Piechowicami a Jagniątkowem:
- Rokitnik – 5,1 km
- Leszy – 2,1 km
- Skarbek – 2,4 km
- Zmora – 2,3 km
- Dopler – 7,6 km
Długość rundy: 19,5 km
Nie będę opisywał każdej oddzielnie, bo wszystkie małe pętle układają się w „łańcuszek”, który warto przejechać w całości, jako jedną dużą rundę. Jej najniższym punktem są Piechowice, skąd polecam wystartować – w ten sposób zaczniesz od części przeważająco podjazdowej, a skończysz przeważająco zjazdową. Celowo piszę „przeważająco”, bo nie ma tu twardego podziału na zjazd i podjazd, jak np. w Srebrnej Górze czy Bielsku. Olbrzymom zdecydowanie bliżej do Świeradowa – wszystkie odcinki mają interwałowy charakter, stale zmieniając kierunek góra/dół, a subiektywnie odczuwalna ilość podjazdów jest powszechnym obiektem krytyki.
W stosunku do Świeradowa, Olbrzymy w rejonie Piechowic mają jednak znacznie wyższy poziom trudności – określiłbym je jako połączenie Smreka z Wielorybem (w wielu miejscach Olbrzymy bardzo przypominają klimatem Rychleby). Nawierzchnia często i gęsto wykorzystuje lokalne skaliste podłoże, dodając do niego skalne chodniki, rockgardeny czy małe dropy – takiego wbudowania w krajobraz bardzo brakowało mi na Kaczawskich Ścieżkach. Olbrzymy pod tym względem wymiatają!
Miejscami jest też dość stromo i technicznie. A przynajmniej tak się wydaje – wyzwania mają charakter głównie psychologiczny, bo kamienne sekcje wyglądają na pierwszy rzut oka bardzo „alpejsko”, ale ich pokonanie nie powinno stanowić wyzwania dla średnio-zaawansowanych riderów. Początkujący będą musieli kilka razy zejść z roweru – warto jednak się przełamać! Kiedy przed szkoleniem „Zdobywaj duże góry” zastanawiałem się nad polskimi miejscówkami, które pozwoliłyby oswoić się z jazdą po skalistej nawierzchni, piechowickie odcinki Olbrzymów przyszły mi do głowy w pierwszej kolejności. Polecam!
2. Pętla Przesieka (część wschodnia)
Czyli rozległy obszar między Przesieką, Zachełmiem i Borowicami, obejmujący trasy:
- Błotnik – 3,8 km
- Poświt – 8,9 km
- Czart – 0,9 km
- Utopiec – 1,4 km
- Skrzat – 6,2 km
- Licho – 2,2 km
Długość rundy: 23,5 km
O ile pętla z Piechowic przypomina Świeradów na sterydach, tak singletracki koło Przesieki to Świeradów po herbatce z relanium. To wymarzone trasy na rower XC – i właśnie krosiarzy najczęściej się tu spotyka.
Klimat ścieżek nadal jest świetny, ze względu na osadzenie w absolutnie przezajebistych okolicznościach przyrody, ale większość tras wywołuje zastrzyk adrenaliny mniej więcej na poziomie rozładowywania zmywarki. To po prostu pokręcone, interwałowe ścieżki, pozwalające nawijać kilometry w klimatycznych lasach. Ich nawierzchnia jest zdecydowanie bardziej przewidywalna – w większości jest to kruszywo, a kamienie są rzadkością.
To, czego najbardziej mi tu brakuje, to… muldy. Smrek może i też jest „wyasfaltowany”, ale nawet zaawansowani riderzy świetnie się na nim bawią, bo przypomina gigantyczny pumptrack. Na Olbrzymach ścieżki niestety są płaskie, a okazji do pompowania jest niewiele. Jeśli przyjeżdżasz tu, oczekując ostrej jazdy z turbo-flow – nie będziesz zachwycony. Żeby nie było, że nie ostrzegałem!
Są oczywiście wyjątki, takie jak Czart (krótki, ale bardzo treściwy odcinek zalatujący enduro – warto!), zjazd na pętli Licho, czy dość ciekawy singlowy fragment Borowego, ale ogólnie trasy w rejonie Przesieki są zdecydowanie mniej porywające i najmilej będą je wspominać początkujący, krosiarze i rowerowi turyści.
3. Pętle szlakowo-szutrowe
Oznaczone na mapie linią przerywaną trasy pomiędzy dwiema pętlami głównymi, skierowane do (jeszcze) bardziej rekreacyjnych rowerzystów:
- Perun – 9,4 km
- Borowy – 6,8 km
- Jaga – 2,3 km
Długość razem: 18,5 km
Są one w większości poprowadzone istniejącymi drogami leśnymi, więc osoby nastawione na ambitną jazdę powinny traktować je co najwyżej jako dojazdówki. Za to dla „niedzielnych rowerzystów” z Jeleniej Góry, takie oznakowane pętle mogą być bardzo dobrym sposobem na pierwsze kroki w MTB – takie trasy też są potrzebne!
Ja przejechałem tylko kilka fragmentów, ale słyszałem, że pętla dookoła Zamku Chojnik (Perun) ma swoje momenty. Jestem w stanie w to uwierzyć, bo np. singlowy odcinek Borowego bardzo mi się podobał. Zresztą, te lasy są tak ładne, że nawet w podjeżdżaniu leśnymi szutrówkami jest coś przyjemnego…
To jak to jest z tą jakością realizacji?
Sporo można się było naczytać o błędach budowlanych, zmianach w przebiegu trasy i innych błędach wykonawcy co najmniej na miarę dodania rodzynków do sernika. Cóż, trochę w tym prawdy jest. A trochę nie ma. Do ideału jest daleko, ale jest lepiej, niż sugerowała w swoim artykule POMBA.
Najpoważniejszym zarzutem jest słaby flow. I faktycznie, przez interwałowy charakter tras, zjazdy są poszatkowane podjazdami, przez co czasem trudno wczuć się w klimat. Jadąc na ciężkim rowerze enduro, przy kolacji będziesz narzekał, że cały dzień tylko podjeżdżałeś – zwłaszcza jeśli zapomniałeś z domu kondycji. Tylko czy na pewno wynika to z błędnej realizacji, czy jednak z przebiegu zaplanowanego w projekcie…? Tego zapewne nigdy się nie dowiemy.
Trochę problemów jest też w mniejszej skali. W wielu miejscach widać przyspieszone zużycie – luźne kamienie czy rozjeżdżone „pobocze” wskazujące na zły profil i przebieg trasy. Ale niedoróbki z tej kategorii dużo bardziej rzucały mi się w oczy na Kaczawskich Ścieżkach i Singletracku Glacensis. Przy kosmicznym terminie realizacji całego projektu (przez który w przetargu ostatecznie pozostał tylko jeden wykonawca: ABC), uznałbym to za sukces.
Podsumowując, Osoby Bardzo Poważnie Traktujące Rower na pewno znajdą mnóstwo powodów do narzekań, pozostali uznają, że to jest kolarstwo górskie i (uwaga, bo będzie szokujące info) nie zawsze ścieżka prowadzi rower jak na rollercoasterze – czasem trzeba też coś zrobić, żeby nie wypaść z zakrętu. Jak pewnie się domyślasz, należę do tego drugiego obozu i totalnie nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że „byłoby dużo lepiej, gdyby nigdy nie doszło do budowy tych tras”.
Raczej też nikt nie zrazi się na Olbrzymach do jazdy na rowerze, choć tu sporo zależy od wyboru tras o odpowiednim poziomie trudności. A to wcale nie jest takie proste, jak się wydaje…
Poziom trudności i oznakowanie
Ze względu na fakt, że poszczególne trasy Olbrzymów bardzo mocno różnią się poziomem trudności, za potężną wtopę uważam nieoznaczenie go na mapach. „Ale jak to, przecież są trasy zielone, niebieskie, czerwone i czarne?” – zdziwisz się. Ano są, ale uwaga – nie ma to absolutnie nic wspólnego ze stopniem trudności! Ktoś po prostu wpadł na genialny pomysł, żeby wykorzystać te kolory do rozróżnienia poszczególnych pętli, całkowicie zapominając o ich tradycyjnym znaczeniu. Co więcej, kolory na mapie nie pokrywają się z tymi na tabliczkach w terenie! Nie chcę przeklinać, więc napiszę tylko, że moja ocena tego pomysłu rymuje się z „akacjowy”.
Chcąc ocenić poziom trudności, trzeba spojrzeć na Trailforks:
Widać tu ogólną zależność:
- Pętla Piechowice – trudna, raczej nie dla początkujących;
- Pętla Przesieka – łatwa, raczej nie dla zaawansowanych.
Aplikację Trailforks warto mieć też w zanadrzu podczas wycieczki – tabliczek niby jest sporo, ale jest trochę skrzyżowań, na których wybór kierunku (tudzież zwrotu) nie jest oczywisty.
Jaki rower i co zabrać?
- Pasmo Rowerowe Olbrzymy nie jest łaskawe dla rowerów enduro – o ile na pętli Piechowice mają one jeszcze sens, to okolice Przesieki na ciężkim rowerze będą nudne i męczące.
- Zdecydowanie lepszym wyborem jest lekki ścieżkowiec – ja jeździłem na Marinie Rift Zone, który pokazał się tu z najlepszej strony, skutecznie „ukrywając” nieustające podjazdy.
- Idealnie sprawdzi się też jakikolwiek ścieżkowy hardtail, lub rower XC – zwłaszcza na wschodniej pętli.
- Jest to również raj dla właścicieli rowerów elektrycznych.
Jeśli chodzi o rzeczy do zabrania, to polecam zaopatrzyć się w wodę i kabanosy na cały dzień jazdy, żeby nie zjeżdżać z pętli do mijanych miejscowości. Kask zdecydowanie otwarty. Ochraniacze? Na zachodniej pętli obowiązkowo. W okolicach Przesieki gleba jest mało prawdopodobna, ale to, że łuska popcornu ominie zęby i wbije się w dziąsło też jest mało prawdopodobne, a wszyscy wiemy jak jest. Warto więc ubrać coś lekkiego na kolana, żeby lądowanie na kamieniu po jakimś głupim uślizgu na żwirku nie popsuło weekendu.
Na jak długo?
Bardzo lubię miejscówki, które tak idealnie kleją się w weekendowy wyjazd. Plan praktycznie układa się sam:
- W sobotę przyjazd do Przesieki i rozgrzewkowy trip po łatwych, ale dłuższych trasach we wschodniej części (polecam start spod ośrodka Chybotek – zlokalizowany jest pośrodku rundy, więc można zrobić sobie coffee-brejka na schabowego);
- W niedzielę rano transfer samochodem do Piechowic i objazd zachodniej rundy – znacznie ciekawszej, ale krótszej (więc łatwiej wygrać z kacem – w razie potrzeby w Michałowicach możesz odbić do spożywczego);
- Jeśli przedłużyłeś sobie weekend, trzeciego dnia możesz rozjeździć zakwasy na „turystycznych” pętlach szlakowo-szutrowych.
Jeśli jednak masz tylko jeden dzień, wybór jest prosty jak lasery: atakuj pętlę zachodnią, czyli okolice Piechowic/Michałowic.
Noclegi i wyżywienie
Raz spaliśmy w Domu Mariano w Michałowicach (nocleg epicki, ale lokalizacja trochę bez sensu, bo w najwyższym punkcie rundy – lepiej startować z Piechowic), a raz w Pensjonacie Marzenie w Przesiece (tu na odwrót: idealna lokalizacja, ale warunki na mocne 3/10). W związku z powyższą propozycją weekendowego planu, bardziej skłaniałbym się ku drugiej opcji, czyli spaniu w Przesiece, najlepiej w okolicy Chybotka, gdzie bardzo polecam udać się na obiad.
Pasmo Rowerowe Olbrzymy – podsumowanie
Syf, lipa, dramat, bubel, gniot, kompromitacja, wstyd i klapa – mniej więcej tego spodziewałem się po zapoznaniu się ze wszystkimi gównoburzami, jakie spadły na Olbrzymy w internecie. Być może to dzięki niskim oczekiwaniom tak bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły? Przy odpowiednim nastawieniu (na interwałową jazdę bez wyraźnego podziału na zjazdy/podjazdy), trasy dają tyle frajdy i są poprowadzone w tak zajebistym terenie, że o niedoróbkach w wykonaniu szybko się zapomina. Moim zdaniem, z punktu widzenia ambitnego ridera, Pasmo Rowerowe Olbrzymy (z akcentem na zachodnią pętlę koło Piechowic) stoi o dwie półki wyżej od opisywanych przeze mnie niedawno Kaczawskich Ścieżek. Zdecydowanie zamierzam tu wrócić i Tobie też polecam przekonać się na własnej skórze, jak internetowa krytyka przekłada się na rzeczywistość.
Zobacz też:
- Miejsca: Kaczawskie Single Tracki
- Miejsca: Singletrack Glacensis, Kłodzko
- Miejsca: Singltrek pod Smrkem, Świeradów-Zdrój
- Miejsca: Rychlebskie Ścieżki
Na pewno chcę się tam wybrać, jako średnio-zaawansowany rider dopiero odkrywający góry (4 wyjazdy weekendowe za mną) mam jednak wątpliwości czy warto, czas i budżet na wyjazdy ograniczony, byłem niedawno w Trutnovie i mi się bardzo podobało- szczególnie na tych trudniejszych trasach, bo tego w wlkp nie ma za bardzo, no i nie wiem czy kolejny wyjazd kierować raczej na jakieś Rychleby czy Olbrzymy, Bieszczady ostatnio objechałem i interwały mnie trochę psychicznie zmęczyły, ale to głównie dlatego że w górę tylko wypych był możliwy, jednak na Olbrzymach ponoć ciekawsze sekcje są szczątkowe, tylko jako urozmaicenie, jak z tym w końcu jest?
Rower trail oparty na ramie Kross Soil, fabrycznie był do kitu imo.
Dużo opinii o Olbrzymach opiera się na wschodniej pętli koło Przesieki, gdzie ciekawsze atrakcje faktycznie są szczątkowe. Runda koło Piechowic to moim zdaniem jedna wielka atrakcja :)
Choć nie ukrywam, że jako całokształt Rychleby są (naj)lepsze ;) Więc jeśli chcesz mieć 100% gwarancję zadowolenia, jedź na Rychleby. A jeśli chcesz sobie dawkować atrakcje, najpierw odwiedź Olbrzymy :)
Zasadnicza różnica między Rychlebami a Jelenią to możliwość dojazdu pociągiem ;)
Dobra sugestia, tego nie brałem pod uwagę :)
Oj tam się nie da.
W zeszłym roku tak mnie tyłek swędział w górki (a dostęp do autka zdechł) że ogarnęłam jak to zrobić z pomocą PKP i Česke drahy. Tylko że jest mała niedogodność. Pomiędzy ostatnią dostępną stacją w Polsce a pierwszą po czeskiej stronie jest 30 km które trzeba pocisnąć na rowerze. Ale da się. W południe wyjechałam z Poznania koło 19 byłam na kempie na Rychlebach.
Teraz mnie tyłek swędzi na Trutnov Trails i też knuję po Google Maps jak to zrobić. Ale to przyszły rok może.
Co do Rychleb to był od zawsze mój nr1, ale w tym roku po wszystkich wyrębach na szlaku dla mnie straszne rozczarowanie (czyżby Szyszko dostał angaż, bo coś o korniku na tabliczkach było???). Nie byłem ze 2 lata, zjazdy na zrębie straciły charakter. Na szczęście Dr Weissner to dalej klasa sama w sobie, Velryba też świetna. Jednak BB i endurotrails wysuwają się na prowadzenie!
Superflow na Rychlebach to trasa typowo pamięciowa. Im więcej razy przejeżdżasz tym więcej sobie pozwalasz. To się tak szybko nie nudzi. Szczególnie jak po 10-tym ataku osiągasz prędkości powyżej 40km/h i lecisz wszystkie hopy jak miejscowy „pros”. ;)
Olbrzymy Piechowickie są dobre dla tych co już im się Rychleby znudziły i chcą zrobić od nich odskocznie na chwile.
lub gdy Czechy się zamkneły po pandemia…
Wal na Rychleby! Tarpana tam wprawdzie nie ma jak w Srebrnej, ale warto się pomęczyć ścieżką dr. Wiessnera, by nagrodę odebrać np. na Superflow :-) a na dole czeka zagrycha i zimne piwo! :-)
To nie jakieś Rychleby tylko mega piękna podjazdówka i SuperFlow czad w dół .
Trasy zjazdowe w Rychlebach są mocno średnie. Moim zdaniem lepiej jechać do Srebrnej lub Bielska-Bialej.
Dzięki za ten opis. Bardzo na niego czekałem, jest szansa że w tym roku uda mi się tam pojechać :)
Pierwsza fota – ulubiona. Pierwsze (i ostatnie) miejsce w którym zaliczyłem epicki lot przez kierownicę.
To chyba już wiem, skąd ta podłożona pod progiem belka? ;)
To nie ja. Ja się grzecznie wróciłem i poprawiłem zjazd :)
Trening OTB to podstawa ;-)
W 100% zgadzam się z opisem w artykule. Jadąc na Olbrzymy też miałem obawy, że może być lekka lipa a jednak mnie pozytywnie zaskoczyły. Zachodnia cześć dość „trudna”, wymagająca od ridera skupienia a wschodnia strona znakomita na treningi XC i poprawę kondycji bo faktycznie jest interwałowo o czym przekonałem się na własnych nogach choć pewnie dlatego, że miałem jeden dzień na objechanie wszystkiego :-) DO NAJWIĘKSZEJ WADY ŚCIEŻEK ZALICZYĆ TRZEBA OZNAKOWANIE – JEST FATALNE! szczególnie na różnego rodzaju skrzyżowaniach (moim zdanie trochę za małe i za mało tabliczek), kilka razy się pogubiłem i nadrabiałem kilometrami i tak naprawdę nie byłem jedyną osobą tego dnia, która pobłądziła także jak to się poprawi to będzie spoko, a małe niedociągnięcia w poprowadzeniu linii trasy da się przełknąć, w każdym bądź razie satysfakcja z jazdy znacznie przeważa i można na to lekko przymknąć oko :-) POLECAM I NA PEWNO WRÓCĘ.
Dzięki za komentarz i polecam zainstalowanie Trailforks – sprawia, że zgubienie się staje się trudne ;)
Moje obserwacje są takie same, największy niedosyt można mieć do znakowania. Cała reszta zarzutów to już didaskalia. Na pewno warto pojechać i się pomęczyć. Nawet z Warszawy i tylko na jeden dzień :)
No i potwierdzam,że na elektryku można też poszaleć.
Gregory, czy to nie ciebie spotkałem na szlaku w ostatnią sobotę?
Nie ma opcji, muszą zmienić nazwę, bo i tak miliony rowerzystów mówi „Rowerowe Olbrzymy”… Zatem i ja obleciałem już jakiś czas temu te Rowerowe Olbrzymy, pętlę zachodnią dokładnie, i byłem wstrząśnięty i wniebowzięty. Na resztę nie miałem czasu, bo to były odwiedziny przy okazji powrotu z weekendowego wypadu w góry, ale wiele, jak widzę, nie straciłem. Pętlę zachodnią polecam za to gorąco!
No udało Ci się dobrze wstrzelić z trasą ;) Ale pozostałe pętle też warto kiedyś odwiedzić, żeby mieć pełny obraz.
Powyższy opis części Olbrzymów między Piechowicami a Michałowicami daje mylne wrażenie, że nie tam żadnego dłuższego zjazdu a rzeczywistości jest zupełnie odwrotnie.
Zjazd z Grzybowca pętlami Doppler, Zmora, Skarbek oraz Rokitnik to ponad 6km niemal ciągłego zjazdu, wg mnie jeden z lepszych a na pewno ciekawszych singlowych zjazdów w Polsce.
Dla początkujących jedynym z najlepszych odcinków na którym można poczuć flow jest Skrzat, o którym pan redaktor nawet nie wspomniał słowem, poza tym że istnieje.
W sumie masz rację, pętla Piechowice od Grzybowca jest przeważająco zjazdowa. Może dlatego, że zaczynaliśmy z Michałowic, nie do końca to poczuliśmy…?
Startując z Michałowic można znacząco skrócić podjazd Dopplerem jadąc zielonym szlakiem. Polecam
Jak Ty tam znalazłeś jeden z ciekawszych zjazdów w Polsce to chyba mało miejsc jeszcze odwiedziłeś.
Byłem na Olbrzymach w zeszłym tygodniu i cała ta gównoburza wokół wykonania tej miejscówki to ostre przegięcie. Są miejsca gdzie można znaleźć niedoróbki ale przy tej skali projektu to naprawdę problem marginalny. Trasy są poprowadzone kapitalnie, przez najciekawsze formacje skalne i wzgórza w okolicy. Zarówno początkujący jak i zaawansowani znajdą coś dla siebie ale koniecznie muszą słuchać pana TrailForksa. Trasy wymagają kondycji ale o to chyba chodzi w prawdziwym enduro. No i na zachodnich pętlach konieczny jest dropper, bez tego ujdzie 3/4 funu. Wyjątkowe są sekcje czarne od zachodniej strony grani: Doppler, Zmora, Skarbek, Rokitnik z końcem w Michałowicach. Można traktować je jako jeden zjazd z ogromną ilościa atrakcji: dropów, chopek i przede wszystkim unikatowych rockgadenów i przejazdów po skałach w stylu British Columbia ;) .Na końcu czarnych sekcji w Michałowicach jest Żabka gdzie można uzupełnić płyny. My nocowaliśmy w Jagniątkowie w Willi Jagniątków (polecamy) i uważam, że to jest najlepsza baza wypadowa na długi weekend. Wschodnie pętle traktowaliśmy jako dojazdówki i rozjazdówki do tras enduro Suchy i Dwa Mosty oraz tych nieoznaczonych na TF z zeszłych zawodów Enduro w Przesiece. W ramach odpoczynku w jeden dzień wjechaliśmy najdroższą gondolą w PL na Stóg Izerski aby liznąć Kultowego Trawersu i zjechać równie kultowym szlakiem w stylu RTV do centrum Świeradowa. Tak więc idealna, bardzo urozmaicona miejscówka na długi weekend.
Wow, taki zestaw brzmi faktycznie jak idealny plan na długi weekend! :) Gratki!
Szkoda, że nikt nie wspomniał, że piechowickie pętle wybudowane są na terenie dawnych schronów Trzeciej Rzeszy i niszczona jest pamięć poległych tam żołnierzy oraz robotników kopiących sztolnie. A niedociągnięcia spowodowane są tym, że Arek znalazł złoty pociąg i pakował walizki kosztownościami, a ścieżki budował dla niepoznaki.
„niszczona jest pamięć poległych tam żołnierzy oraz robotników kopiących sztolnie” ??? W jaki sposób się niszczy pamięć ? Jazdą na rowerze ?
Nie jesteś zbyt bystry, co?
patrz na siebie kolego
To jest jakby oczywiste ;)
A no tak…zapomniałem, że to jedyny kraj, w którym codziennie usłyszę o wojnach sprzed stu lat…nic dziwnego, że nic nie osiągnęliśmy, a na arenie międzynarodowej jesteśmy krajem trzeciego świata…
Objchałem dopplera na e-bike (turbo levo i kenevo) i było OK, ale gdyby to nie był e-bike, wkurzałby mnie brak wyraźnego rozróżnienia na zjazd i podjazd.
„trasy (…) są poprowadzone w tak zajebistym terenie, że o niedoróbkach w wykonaniu szybko się zapomina” – dlatego okoliczni raiderzy dostrzegają więcej technicznych niedociągnięć wykonania ścieżek. Twoją misją jest propagowanie takich miejscówek i ogólnie pojętego enduro, dlatego tez nie spodziewałem się krytyki Olbrzymów na łamach tej strony. Rozumiem i szanuję.
„Przy kosmicznym terminie realizacji całego projektu (przez który w przetargu ostatecznie pozostał tylko jeden wykonawca: ABC), uznałbym to za sukces” – tak, okres realizacji w przetargu był wyśrubowany. Ale w ramach ciekawostki napiszę tu, że ABC nie wygrało przetargu (tylko mediacje przy stoliku), a okres zakończenia realizacji ujęty w przetargu został baaardzo mocno przekroczony.
Pomimo krytyki z mojej strony dostrzegam również plusy, ponieważ korzystam z Olbrzymów i w 100% się zgadzam, że dają mnóstwo frajdy, ale uważam, że przy wydłużonym okresie na realizację robót i sporym nakładzie środków jakie ponieśli Inwestorzy (w tym również my), należy mieć większe oczekiwania dotyczące jakości i trwałości ścieżek.
Ja dość krytycznie podszedłem do Kaczawskich Single Tracków, także i Olbrzymom się trochę dostanie… Ale ale…
Zacznijmy od tego, że w większości złe opinie o miejscówce wystawiali mieszkańcy okolic, którym obiecywano trasy rowerowe „dla każdego”. Filmiki promocyjne pokazywały rodzinkę z dziećmi jak sobie płyną szusu-szusu po ścieżkach przez las. Każdy kto tam był sam zauważy, że nawet początkujący rajderzy MTB nie przejadą tego płynnie – ja wciąż się zastanawiam, czy brać dzieciaki na pętle wschodnią! Tak czy siak, okazało się, że Olbrzymy nie są dla mas, ale dla dość wąskiego grona rowerzystów, a najbardziej (ze względu na swą specyfikę) dla… Mai Włoszczowskiej (jako świetne miejsce treningowe). Taką tezę wykombinowałem nie tylko ja.
Największą „wadą” Olbrzymów (głównie dotyczy części zachodniej) jest poprowadzenie linii podjazdu. Tereny przecudowne, odwiedzają naprawdę przepiękne zakamarki, na które mało kto by trafił. Jednak sama ścieżka poprowadzona jest jakby specjalnie chciano zmęczyć rowerzystę. O ile na innych miejscówkach podjazd jest zaprojektowany tak, aby dało się jakoś bezproblemowo wjechać, trzymać równy oddech, utrzymywać w miarę jednakowe przełożenia, tak tutaj klikasz po manetce częściej niż mijasz drzewa. Wijąca się ścieżka co rusz zmusza do dziwnych akrobacji: ciasne nawroty, w dodatku pod górkę, często po kamieniach, rockgardeny wymagające skupienia, gdy nie nadążasz łapać powietrza ze zmęczenia, nabierasz wysokości na zasadzie 2 metry w górę, metr w dół… Taka szarpanina wysysa większość energii i po zjeździe pojawia się pytanie „czy jedziemy jeszcze raz?”. Odpowiedź w 95% przypadków brzmi – „zapomnij!” Czy ktoś na innej miejscówce czuł się podobnie? A masz zrobione ledwie 20km i 600 metrów przewyższenia! Oczywiście po zrobieniu dłuższej przerwy, zjedzeniu obiadku i dwugodzinnej regeneracji będziesz niewyjeżdżony i pomysł powtórki nasunie się sam. Z tym, że będziesz przeklinał podjazd już po 2-3km, a następnym razem zaczniesz szukać na mapie alternatywnej drogi na górę. Tylko czekać, aż z Piechowic zaczną jeździć do Michałowic „tarpany” :D
„Zjazd” części zachodniej naprawdę dostarcza kupę frajdy. Jest miks wszystkiego: jest freeride’owo, jest endurowo, jest technicznie. Niby bajka, ale… No muszę się przyczepić :D Jest kilka miejsc, gdzie można się nieźle rozpędzić i wpakować na pełnej na niebezpieczne „przeszkody” (zabrakło mi słów jak to nazwać). Przydały by się jakiś spowalniacze bezpośrednio przed nimi, ewentualnie dobrze widoczne oznaczenia z wykrzyknikami.
Część wschodnia faktycznie spokojniejsza. Miejscami idzie złapać flow jak w Świeradowie – na krócej, ale zawsze :) Mi się podobała.
Jest również mowa o zróżnicowanym poziomie trudności i że każdy znajdzie coś dla siebie. Tak, tylko zwykle te łatwe pętle znajdują się w środku systemu i ciężko logistycznie to rozplanować – brak sensownego dojazdu. Poza tym, często powrót wymusza zahaczenie o trudniejsze trasy, bo inaczej się nie da. Na dzień dobry Perun, który z założenia miał być pętlą chyba najbardziej „dla wszystkich” i z łatwym dostępem. Zaraz po wyjechaniu z Sobieszowa dostajemy taką porcję srogiego podjazdu, że i tak pozostaną na nim tylko rowerzyści, którzy coś tam w MTB już jeździli, a reszta dołączy do wystawiania negatywnych opinii o miejscówce. Że tak zacytuję: „Oj nie tak panowie, nie tak!”.
Po dodaniu swoich trzech groszy muszę stwierdzić jednak, że reszta „recenzji” trafia w moje odczucia.
opisales podjazdowke zachodniej czesci jakby to byla jakas rzeznia :d tymczasem uwazam, ze jest raczej latwa, zarowno technicznie i wysilkowo. jest jedno miejsce tylko, gdzie malo kto zrobi nawrotke, ale to miejsce jest fajne i zacheca do prob:). ogolnie podjazdowka jest moim zdaniem bardzo fajna i ciekawa, lepsza niz np ta w Srebrnej Gorze. ps: tylko w dwoch miejscach pod koniec robi sis bloto. trzeba to poprawic
Podjazdówka w Srebrnej nie pozostawia złudzeń – to jest podjazd. Nie ma super widoków, nie ma dodawanych dziwnych przeszkód, masz zdobyć płynnie wysokość. Srogo, ale płynnie. Na Olbrzymach co rusz masz elementy wytrącające z rytmu. Zgadzam się, że fajne jako trening techniki, ale jednak przez to bardzo męczące. Ewenementem są dwa metry w górę, metr w dół, ostry zakręt i strome dwa metry w górę… Są momenty, gdzie nagle, tak zupełnie „z dupy”, zaczynasz zjeżdżać jakiś rockgarden, jakieś hopy, dropy, bandy i 150-200 metrów dalej kontynuujesz podjazd. Czemu ma to służyć? Chyba tylko, żeby rozdrażnić. Zdecydowanie za to najlepsza widokowo i w zajebistym klimacie (te skałki…).
Napisałeś, że łatwa technicznie i wysiłkowo. No to spotkałeś się z jakąś podjazdówką (na dowolnej miejscówce), która sprawiała by więcej problemów technicznych i wymagała więcej wysiłku? A może zrobiłeś tą trasę dwa razy pod rząd? Wiem, że się da. Może akurat mieścisz się w tych statystycznych 5%.
na pewno ta w srebrnej wymaga wiecej wysilku. nie wiem co jest zlego w zakretch czy rockgardenach. rozumiem, ze gdyby nastromienie btloby takie zebym dyszal jak pociag to bym sie wkurzal na takie udodnkenia. a tak jest fajnie:) btw zawsze mozna wjechac pozarowka;)
Widać inaczej odczuwamy. Ja również na Srebrnej się umęczyłem, ale nie aż tak jak tutaj. Oba wjazdy robiłem 2 razy. Na Srebrnej robisz 400 m różnicy wzniesień, gdzie suma podjazdów jest prawie równa właśnie tej wartości. Dodatkowo podjeżdżasz prawie cały czas na jednym przełożeniu…
Na Olbrzymach robisz różnicę wzniesień 350m a będąc już na górze masz w nogach około 600 m przewyższenia! Do tego nie odczuwasz po drodze, abyś coś pozjeżdżał – są chyba dwa krótkie momenty, gdzie jest nadzieja na jakiś tam zjazd, ale szybko się ona kończy. Manetka od biegów potrafi się zagrzać od ciągłej pracy, a i tak ciężko dobrać odpowiednie przełożenie, bo zmienia się to bardzo bardzo dynamicznie. Po prostu czasem widać, że można było zrobić normalniej, ale zostało to przekombinowane.
Ta rozmowa brzmi trochę jak dyskusja na forum filmowym o nowym dziele Spielberga, z tym, ze jeden krytyk oglądał film, a drugi nie. Absolutnie nie mam zamiaru odradzać komukolwiek przyjazd na Olbrzymy! Wręcz przeciwnie, bo jest tu kawał solidnego jeżdżenia. Uzupełniam jedynie artykuł o swoje spostrzeżenia, które autor mógł przeoczyć/specjalnie pominąć ;)
Promyku wyartykułowałeś wszystkie moje myśli i odczucia jakie miałam podczas jazdy po Olbrzymach, a których nie umiałam nazwać w trakcie jazdy. Jakbyś siedział w mojej głowie . Zwłaszcza z ustawieniem przerzutek miałam największy problem i w końcu irytacja była już tak wysoka, że nie pozwoliła się cieszyć zjazdami. Nie jestem zaawansowanym rajderem ale też nie początkującym – gdzieś pomiędzy. Różne trasy i teren mam już w nogach, ale tak wkurzającego podjazdu to sobie nie przypominam. Myślę że szybko tam nie wrócę. A jeśli tak, to przynajmniej uczciwie będę wiedziała czego się spodziewać i być może wtedy pójdzie lepiej. Na razie traktuję olbrzymy w kategorii demona, którego trzeba będzie pokonać. pozdrawiam serdecznie.
Zgadzam się z Tobą w 99 proc. Osobiście dodam iż moim zdaniem trasy te są idealne na elektryczne fulle mtb.
Mam taką uwagę natury raczej generalnej, a jednak… Wpisy na blogu, który nazywa się Enduro, dotyczące oznaczenia trudności, zaokrąglenia zakrętów i usunięcia przeszkód spod kół, nieustannie mnie zdumiewają… Przecież w tym całym jeżdżeniu „enduro” chodzi właśnie o zmierzenie się z własnymi umiejętnościami, ocenieniu ryzyka itd. Bycia odpowiedzialnym po prostu. Mam wrażenie, że taka krytyka tras rowerowych wynika częściowo z przyzwyczajenia do ubitych i niemal wyasfaltowanych ścieżek, które w PL rosną, czy raczej wydłużają się, w zastraszającym tempie. Kiedy więc zobaczyłem reklamę Gigantów, od razu nabrałem nadziei na coś bardziej strawnego… i mam nadzieję, że rzeczywistość nie okaże się jak zwykle mniej kolorowa… Za miesiąc wpadnę i sprawdzę osobiście :) .
Bardzo wąsko patrzysz…
Po pierwsze, 1Enduro nie jest blogiem poświęconym *wyłącznie* enduro – milisz nazwę z opisem tematyki i grupą docelową.
Po drugie, bloga nie piszę dla siebie, a dla ponad 20 tys. osób, które miesięcznie tu wpadają. Myślisz, że to wszystko są zaawansowani, doświadczeni riderzy enduro? Jeśli tak – pocieszę Cię, kiedyś też myślałem, że takich osób będzie tu najwięcej. Ale jest to bardzo dalekie od prawdy.
Dlatego myślę, że powodem Twojego nieustannego zdumienia jest pominięcie faktu, że rowerzyści zainteresowani jazdą po górach (a to właśnie jest grupa docelowa 1Enduro) reprezentują różny poziom – od czołowych zawodników, po osoby, które właśnie kupiły pierwszy rower. Dla tych pierwszych, tras jest bardzo dużo – chociażby olbrzymia sieć szlaków pieszych (nie tylko w Polsce). Tras dla początkujących jest znacznie mniej, dlatego „zastraszające tempo” ich powstawania uważam za zajebiste, konieczne i warte opisywania na blogu.
Wąsko patrzę… z pewnością.
Jednak jest to związane z pewną istotną dla każdego outdoroowca rzeczą: szacunkiem dla terenu, w którym się poruszamy. Na rowerze, pieszo, w wingsuicie (hmm ta odmiana…). Tymczasem uczenie się odpowiedzialności za własne bezpieczeństwo na ubitych singlach, czy wybrukowanych trasach górskich wydaje mi się strzałem w stopę… Więc tym bardziej początkujący powinni zaznać paru korzeni pod kołami, zamiast uczyć się jeżdzić ze sporą prędkością po wyprofilowanych i złagodzonych do przesady zrównoważonych trasach. Wtedy rzadziej będą wylatywać na zakrętach… :)
Może mam tak radykalne podejście ze względu na to, że sporo jeżdżę po francuskich masywach, gdzie ocena własnych możliwości jest sprawą dużej wagi, tym bardziej, że poza bikeparkami, nikt owego przysłowiowego korzenia spod kół nie usunie…
Ale, jak wspomniałem, uwaga jest natury ogólnej i raczej subiektywanej. Doskonale rozumiem Twoje podejście do tematu, blog językowo i treściowo jest rewelacyjny, a że czasem zdumiewający… to tylko dodaje uroku ;)
Nadal nie rozumiem tego zero-jedynkowego podejścia, bo uważam że nauka polega na stopniowym zwiększaniu trudności, a nie zakładaniu, że od pierwszego dnia ma być trudno, bo tylko wtedy się nauczysz. Ale zdaję sobie sprawę, że niektórzy mają takie podejście (np. zwolennicy teorii, że naukę trzeba zaczynać od hardtaila), więc choć się nie zgadzam, dziękuję za poświęcenie czasu na komentarze ;)
Dodam tylko jeszcze cytat z artykułu, który być może Ci umknął:
„Podsumowując, Osoby Bardzo Poważnie Traktujące Rower na pewno znajdą mnóstwo powodów do narzekań, pozostali uznają, że to jest kolarstwo górskie i (uwaga, bo będzie szokujące info) nie zawsze ścieżka prowadzi rower jak na rollercoasterze – czasem trzeba też coś zrobić, żeby nie wypaść z zakrętu. Jak pewnie się domyślasz, należę do tego drugiego obozu i totalnie nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że „byłoby dużo lepiej, gdyby nigdy nie doszło do budowy tych tras”.”
Tutaj nie chodzi o trudność, bo bardzo fajnie, że powstała wreszcie miejscówka bardziej wymagająca. Tłumaczę tylko, dlaczego jest tyle negatywnych opinii. Jakby od początku była mowa o trasach do mocnego MTB, to by nie było tylu żali. Drugą sprawą jest wykonanie nawierzchni, która już miejscami się rozsypuje lub spływa razem z ulewnym deszczem, a minęły 2 miesiące od oficjalnego otwarcia. Trzecią, która mnie osobiście ciągle denerwuje i do której wracam, to poprowadzenie trasy podjazdowej w niezrozumiały sposób. Dopóki tego nie doświadczysz, to nie będziesz wiedział o czym mowa. W skrócie – wygląda to jak rozciągnięty pumptrack położony pod górkę z dodanymi zakrętami. Takie coś, że na odcinku 15 metrów trzy razy będziesz podjeżdżał i dwa razy zjeżdżał. A za każde 5 metrów zyskanych w pionie, stracisz 2.
Sprawdzę za miesiąc :D
Siema Jak Perun jest dla ciebie srogim podjazdem, to już wiem, że mało podjazdów w życiu widziałeś i jeszcze mniej podjechałeś.
Co kto lubi, ale Olbrzymy to dla mnie niedzielne rowerowanie. Mimo wszystko uważam, że dobrze że takie miejscówki powstają. Kiedy zaczynałem przygodę z mtb jakieś 25 lat temu, to o takich ścieżkach nikt nie słyszał, a co dopiero widział.
Strzała.
Dla mnie jest wjeżdżalny. W kontekście trasy wycieczkowej dla rodzin już nie. Zaryzykowałem i zabrałem tam swoich synów 12 lat. Po 1,5km na liczniku (wjazd od ogromnego parkingu) jeden prowadził, a drugi rzucał rowerem.
Może dodam jeszcze od siebie, że na Olbrzymy mam niecałą godzinkę drogi samochodem i pewnie jeździłbym tam częściej, ale za każdym razem odechciewa mi się przez podjazd. Ostatnio robiłem część zachodnią dwa razy. Raz wjechałem asfaltem, drugi raz drogą leśną/żółtym szlakiem. Zaoszczędziłem i czasu, i energii, i nerwów.
Dlatego takie trasy są idealne dla e-bików. Na zwykłych rowerach frajda jest tylko na DH.
Dzięki za artykuł. Jeździłbym. I pojadę w sumie. A co…
Dwie pętlę, jedna łatwa i jedna trudniejsza to świetny pomysł.
A Pomba pojechała im zdecydowanie za bardzo po rajtach, w Świerardowie jak dodasz do tras pierwiastek prędkości to też się okazuje, że są „zaprojektowane w nieodpowiedni sposób”.
Dzięki za wpis! W samą porę bo za tydzień zaczynam urlop i chciałem objechać Kaczawskie Single i właśnie Olbrzymy.
Myślisz, że zachodnia część jest do ogarnięcia na HT XC 29″? Patrząc na zdjęcia mam wątpliwości ;)
To zależy wyłącznie od Twojego skilla :)
Byłem na Olbrzymach ok. miesiąc temu. Pierwszy dzień zach pętle, drugi wschodnie. Od tego roku jeżdżę w spd na HT i bardzo żałowałem, że na tą zachodnią część nie zmieniłem na platformy. Moim zdaniem ta pętla nadaje się jedynie na fulla i żeby przejechać ją w miarę płynnie musisz potrafić całkiem dobrze jeździć, ponieważ po zachodniej stronie, jeśli tylko zdążysz się trochę rozpędzić, zaraz musisz hamować, żeby się nie połamać
Jeśli chcesz lecieć na pełnej po leśnych ścieżkach zdecydowanie polecam Świeradów, poziom zadowolenia mój i 2 kumpli 300% wyższy
Moja sugestia: jeśli na trudniejszych trasach nie czujesz się pewnie w SPD, przesiądź się na platformy z dobrymi butami. Twoje życie stanie się lepsze, serio.
Jeśli w miarę dobrze ogarniasz jazdę MTB to oblecisz to na HT XC 29”.
Byłem, objechałem na sztywniaku XC i żyję :) Co prawda na zachodniej pętli w kilku miejscach sprowadzałem (np. na tych głazach z pierwszego zdjęcia), no i omijałem większe stoliki.
Ogólnie ścieżki są świetne. Na pewno chętnie tam wrócę. W końcu nauczyłem się zawijać w bandach :P Na początku nie czaiłem tych rollerów bo pierwszy raz spotkałem się z takim tworem.
Najlepszy odcinek to chyba doppler. Wg mnie wschodnia część jest raczej trudniejsza od Smreka.
Co do podjazdów – mi jako krosiarzowi się podobały, nie były nudne i wcale nie takie strome. Chociaż na zachodniej pętli było kilka ciężkich fragmentów.
Z minusów – dużo luźnego tłucznia w niektórych miejscach trasy i kiepskie oznaczenie. Więcej nie pamiętam :)
Jeśli masz jeden dzień, to atakuj całość! A niektóre fragmenty nawet dwukrotnie. Pozdrowienia od krosiarzy – tych z gorszą techniką, ale za to lepszą kondycją ;-) Peace! https://www.strava.com/activities/2548067338
Co do Twojej relacji – w pełni się z nią zgadzam. I na Olbrzymy z przyjemnością będę wracał.
Łopanie, 2200 przewyższenia, komu by się chciało??? ;) A tak serio, gratuluję tripa :)
A jest tam gdzie wypożyczyć rower?
https://goo.gl/maps/YdWPG99jLSKNBput8
Też chciałbym wiedzieć gdzie dobrze jest w okolicy wypożyczyć rower.
Odpowiedź z listą wyników wyszukiwania jest słaba, bo chodzi tu o ***rekomendowane*** wypożyczalnie.
Ktoś coś?
Czy są jakieś ślady GPX tras?
Wszystkie trasy masz na Trailforks – wystarczy mieć tę aplikację na wszelki wypadek, bo ogólnie jedzie się po tabliczkach.
A jeśli koniecznie chcesz mieć GPX całości, to 5 komentarzy wyżej masz link do Stravy z objazdem wszystkich tras jednego dnia.
Wyświetliło mi się powiadomienie i pomyślałem sobie: No nie wierzę! Że Tobie się chciało jechać na tak pizdowatą miejscówkę? Ale po przeczytaniu opisu i komentarzy dochodzę do wniosku, że mam lepsze umiejętności niż sądziłem, bo ja bym to miejsce ocenił jako wyłącznie dla początkujących, a jako odpowiedni rower dałbym hardtaila. Jak bym wysłał tam mojego ojca z jego 40-letnim Giantem to podejrzewam, że by mu się nudziło. Ale dużo szczegółów opisałeś. Ty jak jedziesz to robisz sobie notatki w stylu: Uwaga na 215 metrze jest krzywy kamień czy potem to wszystko pamiętasz? Dobrze, że zrobiłeś porównania do innych miejsc. Wiem już gdzie nie jechać bo będę się nudzić. W pełni się zgadzam co do oznakowania tras. Enduro tam się zaczyna jak o 22 jeszcze się błądzi i nie ma się lampek.
no ja se wczoraj pojechalem na trase redbull hardline na hardtailu xc 29″ i było spoko nie za trudno. my to kozaki jesteśmy
mozna wiedziec gdzie w polsce, na jakich miejscowkach sie dobrze bawisz? :dd
W Srebrnej. Jak na razie moja ulubiona miejscówka.
Ilia – podsumowanie Twojego komentarza rymuje mi się z fiołkowo…
Ja także się zgadam w pełni z tym co piszesz. Jeśli ktoś jest z nizin jak ja to Olbrzymy są super atrakcją i dają możliwość poczucia niezłej dawki adrenaliny, byłym tam 2 tygodnie temu i przejechałem pętlę z Piechowic łącznie ze skałą ze zdjęcia nr 1. Czad, polecam dla osób z dobrymi podstawami techniki.
No to ja ponarzekam. Na pętli przesieka czułem się niczym mała ciuchcia na mini nasypie kolejowym- tylko torów zabrakło. Naprawdę nie wiem kto wpadł na pomysł aby ścieżkę usypywać powyżej gruntu i przez to na wielu zakrętach fundować bardzo prawdopodobną glebę poprzez zsunięcie się przedniego koła z mininasypu. Ścieżka kojarzy mi się raczej z wgłębieniem. Czyżby nowatorski pomysł na odwodnienie? Drugi zarzut to flow- którego nie ma. Po męczącym podjeździe jest albo jeszcze bardziej męczący podjazd albo 10 metrowy zjazd (wow). I jeszcze to co Michał napisał czyli „Akacjowe” oznakowanie. Ciekawe ilu klientów/pacjentów będzie miała Jeleniogórska ortopedia i neurologia po tym jak na Dopplera (przecież niebieskiego) zapędzi się rodzinka z pociechami i napalonym tatusiem który w odpowiednim momencie nie odpuści (byłem świadkiem takiej kretyńskiej gleby młodego- za młodego adepta MTB). Tatusiowie wymiatacze. Nie jedźcie na Olbrzymy z początkującymi. Z synem (8 lat) byłem niedawno na Ostrzycy i chyba Gozdnie 1 ale tylko do Wierzy widokowej na Zawodnej (Zawadnej?)- wiem co jest za wierzą. I był to strzał w dziesiątkę. Mam nieodparte wrażenie, że na pętli Piechowickiej swoje piętno odcisnął sam właściciel firmy ABC tudzież wspierająca projekt Maja Włoszczowska i w sumie nie byłby to zarzut gdyby oznakowania i info w necie uświadamiały potencjalnych użytkowników. Na pewno nie jest to miejscówka rodzinna i brakuje mi rozpowszechniania tej wiedzy. Przy Olbrzymach (szczególnie Piechowickich) Świeradów to „Sanatorium” podobnie jak część Rychleb.
Wg mnie właśnie trasy są dobrze pomyślane, by każdy znalazł coś dla siebie. Zaawansowany się znudzi na łatwej mało płynnej trasie interwałowej, a początkujący rozwali na uskokach. Dlatego każda trasa powinna być doskonale oznaczona poziomem trudności i problem znika, bo każdy wie gdzie pojechać by ze swoimi umiejętnościami najlepiej się bawić.
Super artykuł. Napisz jeszcze tekst o Glacensis. Wprawdzie już tam byłem ale chcę skonfrontować swoje wrażenia z kimś kto może porównać te ścieżki choćby do Olbrzymów.
Ja mam pytanie z innej mańki. W tym roku po raz pierwszy będę jechał w góry ze swoim rowerem i w związku z tym chciałem się dowiedzieć jak sobie radzicie z przechowywaniem waszych pojazdów na takim wyjeździe? Gros „noclegowni” nie oferuje żadnego zamykanego, zadaszonego pomieszczenia, przechowalni rowerów, proponując jedynie jakieś wiaty, tudzież świetlice, które są cały czas otwarte i ogólnodostępne. Być może jestem przewrażliwiony ale jednak głupio by było podczas takiego wyjazdu stracić rower, na który trochę czasu się ciułało a wyjazd w góry to będzie mieszanka łazęgowania z rowerowaniem więc będą dni gdzie rower będzie musiał pozostać w ośrodku bez mojego nadzoru :)
Ja mam odwrotne doświadczeni – gros pensjonatów w miejscowościach turystycznych udostępnia jakiś garaż, narciarnię, pomieszczenie gospodarcze itp. Najczęściej jest w tych pomieszczeniach coś, do tego można przypiąć rower. Dodatkowo możesz np. zabrać ośki piast do pokoju, żeby utrudnić kradzież.
Olbrzymy to był po Smreku mój drugi wyjazd, więc czytając te komentarze jako amator górskiej jazdy, zastanawiam się dlaczego my polacy zawsze musimy narzekać. Podjazd osobiście dał mi po du**, też miejscami klnalem na te uskoki, ale dalej zabawa była super, parę razy wybrałem chicken lina, jak się okazało niepotrzebnie, więc chętnie tam wrócę mam nadzieję, że nie raz. Single pokazały mi wiele braków w mojej technice(zrozumiałem jak ważny jest odpowiedni wybór Lini przejazdu) i jak widać kondycji (nie zdobyłem się na drugie kółko zachodniej pętli jednego dnia) ale jesli ktoś chce poczuć flow, spróbować stoliki chyba każdej wielkości, kamienie każdej wielkości, małe dropy, i fajne bandy to gorąco polecam
Byłem tamże przez długi weekend. Zjechałem część Przesieki plus Dopplera, Zmorę i Skarbka. Powiem tak – 20% ok, 80% do d… Te trasy są po prostu delikatnie mówiąc denerwujące – trudno naprawdę znaleźć na nich fun. Poza dwoma odcinkami Dopplera i Zmory (i może jeszcze jeden Skarbka), większość to denerwujące pedałowanie na sekcjach w większości interwałowych (czyli parę metrów pod górę, parę w dół), Wkurzające jest ułożenie kamieni w taki sposób (np. u góry krótkiego podjazdu), że nie można nijak nabrać prędkości przed tymi kamieniami, więc całe te sekcje podjazdowe polegają na kombinowaniu jak tu nie przyp… pedałem w kamień. Rockgardeny – kilka jest fajnych, ale większość albo poddaje się powyższej zasadzie (rockgardeny przed którymi nie sposób nabrać prędkości), albo jest już rozjeżdzona (ruszające się – niebezpieczne kamienie, wypłukany kompletnie lub rozjeżdżony grunt w bruzdach w różnych miejscach itp.) One nawet nie są trudne, tylko wkurzające, bo nie sposób złapać rytmu, a i nauczysz się niewiele. No i cały czas to uczucie nie kończącego się podjazdu – sądzisz, że w końcu będzie sekcja w dół, ciągle jej nie ma, a jak się zdarzy, to za chwilę znowu pod górę. Pojechać trzeba, ale bez szału. Wydaje się, że recenzja była pisana krótko po otwarciu, aktualnie wydać, że stan ścieżek będzie się pogarszał dosyć szybko. Ale i projekt jest też skopany, jakby ktoś na siłę chciał powciskać kamienie wszędzie, gdzie się dało i wyszło jak wyszło.
Co nagle to po diable a dokładniej po perunie – pomyłka ,za rok to zarośnie i nikt tam nie pojedzie ,oznakowania tras lipa,lipa lipa, flow jaki ..rwa flow ? gdzieś w komentarzach ktoś porównał to do enduro trailsów, naprawdę? daleko do porównania ,póki co BB góruje ze swoimi miejscówkami i to sie nie zmieni bardzo długo. Zjechałem z „Pieruna” hehe i pojechałem do Szpindla zniesmaczony ,wq..ny, tam przynajmniej mordeczka mi się uśmiała. Następnym razem proszę pisać ze jest to miejscówka bardziej xc niż enduro. Oczywiście nie mam żadnych pretensji do redaktora, ale wynoszenie tej miejscówki do rangi enduro to trochę jak porównywanie toyoty land crouser z rav4 -obie są podniesione i obie jeżdżą po asfalcie.
Jak dla mnie Olbrzymy to Olbrzymie rozczarowanie jak na rower enduro,do XC tak jak najbardziej ale nie enduro.
Dobrze rozumiem, że wydałeś taką opinię po przejechaniu Peruna…?
Michale! A kiedy ostatni raz jeździłeś z osobą początkującą? Jestem właśnie po pętli Przesieka (zrejterowałem z zachodniej że względu na moją towarzyszkę) i poza szlakami szutrowymi(bez elementów singlowych) nie widziałem tam miejsca dla dla osób zaczynających przygodę, a nawet mniej ogarniętych technicznie! Owszem, prędkości nie da się osiągnąć, ale kamsztorów i korzeni tam więcej na pojedynczej pętli niż w Srebrnej na całej trasie; i to na i za zakretami, co często są na pagórkach. To nie zarzut do miejscowki, tylko mój pierwszy do Twego opisu charakteru tras.
Jeżdżę z osobami początkującymi regularnie, widzę też innych riderów, jak sobie radzą – spory kawałek wschodniej pętli obchodziłem pieszo, obserwując jak radzą sobie mijające mnie „szkółki XC” (jakieś amatorskie teamy chyba miały zgrupowanie). I chyba nawet na zdjęciach widać, że są to dobre trasy właśnie dla takich osób.
Ale może wynika to z różnicy podejścia, bo temat trudności Olbrzymów często się pojawia. Dla mnie „trasa dla początkujących” to nie jest tylko gładki flow trail, a „osoba początkująca” w kontekście *górskich* tras (co twórcy niejednokrotnie podkreślali) to nie jest ktoś, kto właśnie kupił pierwszy w życiu rower i nigdy nie jeździł w jakimkolwiek terenie.
Michale to jakbyś zdefiniował, osoby, które właśnie wsiadły na pierwszy od komunii rower MTB i chcą pojechać w góry, skoro to nie „osoby początkujące”?
PS. Przydałby się mały update artykułu. Na Trailforksie zmieniła się kolorystka oznaczeń poziomu trudności. Twój opis sprzed zmian, może kogoś wprowadzić w błąd.
Dzięki za uwagę, poprawiłem opis dotyczący Trailforks.
Co do Twojego pytania, to nie chodzi tu o wymyślanie nieistniejących definicji, tylko o to, że każdy średnio inteligenty człowiek, jeśli właśnie wsiadł na rower pierwszy raz od komunii, nie jedzie od razu na górskie trasy. A jeśli pojeździł już coś po leśnych ścieżkach w parkach i polnych drogach, to na najłatwiejszych pętlach Olbrzymów też sobie poradzi.
Witam. Miałem dzisiaj okazję zawitać na Olbrzymy, a konkretnie pętlę Zachodnią. Ze względu na ograniczenie czasowe zaliczyłem Rokitnik, Zmorę i Skarbka. I tak o to kilka moich wlasnych spostrzeżeń z pkt widzenia kogoś kto w górach bywa 2-3 x w roku a mieszka w mieście meneli Byłem w Srebrnej,Kasinie, enduro trails w Bielsku i w Zawoi oraz w Kluszkowcach. Ja osobiscie nie mam do czego porównać Olbrzymów. Tam trzeba pokochać kamienie. Są tam wszystkie, małe, średnie, duże i nawet te olbrzymie. Na jakichś 30-40 % podjazdów wydawało mi się ze to zjazdy. Gdyby nie kamienne dropy na zjazdach i kilka fajnych stolików to jadąc pętlę pod prąd wcale bym się nie połapał ze jadę pod prąd(napewno osoby mające większą wiedzę od mojej w projektowaniu i budowaniu takich tras wskazaly by mi różnice, ale dla kogoś kto koncentruje sie na samej jeździe i na widokach te niuanse mogą umknąć). Wniosek z tego taki ze jest to raczej miejsce dla osób z żelazną łydą,e-bike też się sprawdzi i jeżeli faktycznie uprzesz się że wszystko przejedziesz to technika MUSI być. Oznakowanie faktycznie jezeli chodzi o kolory to jest ichniejsza inwencja własna. Natomiast oznakowanie kierunkowe stosowane na liniach wsparte jpegiem podanym przez Michała we wpisie powinno wystarczyć. Lokalizacja startu Rokitnika zajęła mi ok 10 min ale później już było ok. Jakość wykonania – jak już wczesniej nadmienilem żaden ze mnie szpec,ale miejscami widać silny wpływ natury na trasy i teraz moja dygresja „Mountain Terrain Bike” no w typowym Mounrain Terrain to raczej gładkich i równych tras to nie znajdziesz. Wiec jezeli ktoś poszukuje flow i prędkości to od tego są po prostu inne miejscówki i tyle.
Dzięki Wojtek za rzetelny opis wrażeń! :)
Witam
Właśnie wróciłem z zachodniej pętli i pozwolę sobie napisać kilka słów.
Odkrywczy nie będę jeśli napiszę, że aby czerpać pełną przyjemność z jazdy na prawie endurowym fullu(150/150mm), trzeba te ścieżki objechać min. 2-3 razy. Trasy są wkomponowane w mega malowniczy krajobraz, można kręcić epickie promofilmy ;)
Oznakowanie – przed wyjazdem przeczytałem tutaj w komentarzach, że ktoś tam się pogubił i narobił sporo kmów. Stwierdzam, że naprawdę nie ma się czym chwalić. Proponuję przed startem na spokojnie obczaić oficjalną mapę i TF i okazuje się, że jednak nie jest tak źle jak można w internetach przeczytać.
Minusy? Jest ich kilka. Mnie irytowały najbardziej ciągłe krótkie zjazdy i podjazdy. Ta ciągła zmiana przełożeń i regulacja sztycy. Nie licz na to, że za pierwszym przejazdem odpowiednio ustawiasz zawieszenie. Ścieżki nie są przewidywalne(jedziesz już którąś setkę metrów lajtowym singlem i nagle jeb – rockgarden albo drop). Są też miejsca b. niebezpieczne, ale nie ze względu na swoją trudność, a na nieprzewidywalność(dojeżdżasz na pełnej do wierzchołka hopki, a na zeskoku półmetrowe, nieregularne kamole.
Moim zdaniem endurowcy będą mieć dobry fun na:
fragmenty Leszego, Dopler 24 i 25, Zmora 19 i 17, Skarbek 17 i Rokitnik 13. Reszta na zachodniej pętli to podjazdy i interwały.
Konkluzja moja jest taka:
endurowcu, jeśli masz 200-300km do Piechowic, to nie polecam. Jeśli masz <100km to śmiało, oblecisz kilka razy zachodnią pętlę i na koniec dnia będziesz wyrypany, ale z bananem na twarzy.
krossowcu, fascynacie rowerów na baterie, jeśli masz 500km lub więcej dawaj czym prędzej, osiągniesz progres na każdej płaszczyźnie.
Wszystkim, bez wyjątku, przed wyjazdem polecam dokładnie przeczytać bloga i komemtarze jest tam sporo przydatnych informacji. Polecam sklep w Michałowicach(właścicielka bardzo otwarcie nastawiona na rowerzystów, można nabyć zapiekankę i całą potrzebną resztę ;) Mnie objazd pętli zajął 3,5h(30min przerwa w sklepie i 15min zbierałem się po tym jak wyleciałem /dosłownie/z jednej bandy w dół prosto w krzaki).
Teraz, popijając piwko w domu stwierdzam, że to był pozytywny wypad.
Podziękowania dla autora e1.
Widzę, że mamy podobne wrażenia :) Dzięki za ten komentarz – jak sam zauważyłeś, tworzy się tu rzetelna baza różnych opinii, które mogą pomóc w zaplanowaniu wyjazdu lepiej, niż sam artykuł.
Byłem, zobaczyłem, zjechałem i…pewnie w przyszłym roku raz wpadnę, bo mam blisko:)
A niee… wpadnę jeszcze na jesieni, bo będzie wówczas mega klimat.
Mam na myśli część zachodnią, bo tylko na nią „wdepłem”. Na przesieckich nie byłem i pewnie nie będę, bo będąc tam, kierunek jest jeden – trasy z zawodów.
Odnośnie oznaczeń się nie wypowiem, bo nie zwracam na to uwagi. Traski są tak piękne wysypane piaseczkiem że zgubić się nie da…Wiem, wiem…nie o to chodzi:)
Startowałem z dołu, podjazd na szczyt Grzybowca wyszło ok.10km.
Jak dla mnie…super, mega podjazd. Napewno lepszy niż zjazd:)
Naprawdę nie mogę rozkminić o co większość się czepia? Bo jest wymagający kondycyjnie? Bo trzeba umieć dobrać przełożenie i kadencję do terenu? Bo należałoby umieć pompować?
A króciutkie odcinki poprowadzone w dół po kamykach, kilka dropików-mega fajne urozmaicenie podjazdu.
Chyba najlepszy podjazd jakim jechałem! Nie ma mowy o nudzie.
Ktoś wcześniej przywołał podjazd w Srebrnej… Podjeżdżałem nim 3razy i gdyby nie audiobook w słuchawkach zasnął bym jak niemowlę po cycu.
Jeżeli chodzi o sam zjazd….Ciężko rozkminić kiedy się rozpoczyna…ale zapewne już ktoś oznaczył segment na Stravie, więc napewno już będzie wiadomo.
Pierwsza sekcja ( nie pamiętam jak się nazywa ) kończąca się na polance nic nadzwyczajnego. Jest, trzeba ją zjechać no i tyle.
Moim zdaniem na uwagę zasługują sekcje środkowe. Jest tam co robić, można trochę polatać i poprzepychać z kamieniami:)
Niestety sekcja ostatnia, tak jak i pierwsza, nic godnego uwagi. Miałem wrażenie że traska poprowadzona na długość a nie na jakość i frajdę z jego pokonania.
Za dużo trawersowania i słabe wykorzystanie potencjału terenu.
Ale największą bolączką całej pętli, oczywiście moim zdaniem, jest wybudowanie trasy utwardzonej i wygładzonej.
Czy z całego kilkudziesięcio kilometrowego projektu nie można było tej jednej pętli pozostawić naturalnej?
Czy wszystko co się buduje na Dolnym Śląsku musi być zrównoważone i wygładzone jak twarze gwiazdeczek z ekranu tv?
Dlaczego nie można wybudować chociaż jednej trasy podobnej np. do Dziabara z tras w BB?
Echhh…na Śląsku to mają w pytę:)))
Ale kończąc już to narzekanie…. Ogólnie…biorąc pod uwagę fakt, co się buduje na Dolnym Śląsku, pętlę zachodnią uważam za udaną:) Koniec i kropka.
Olbrzymy zrobione!
Pętle w okolicy Piechowic są rzeczywiście trudne i stanowią niezłe wyzwanie jeśli chodzi i umiejętności techniczne. Więc zdecydowanie dla co najmniej średnich riderow, inaczej przyjemność pedałowania jest zerowa.
A jeśli już jesteśmy przy pedałowaniu, trasy mają charakter interwałowy, z krótkimi ostrymi podjazdami i niedługimi zjazdami. Po powrocie do domu możecie więc spodziewać się lekkich bólów w okolicy ud. ;)
Jestem przyzwyczajony do nieco innego singlowania, długi, regularny podjazd 800 m przewyższenia i długi zjazd naturalnymi singlami, myślałem więc że Olbrzymy nie będą dużym wyzwaniem, ale mocno się pomyliłem. Skatowalem się bardziej niż w wysokich górach :)
No i sztucznie prowadzone ścieżki podnoszą znacznie techniczną poprzeczkę zjazdu.
Ogólnie: bardzo dobra alternatywa dla łatwych ścieżek w Swieradowie, super ładny i dobrze wykorzystany teren, jedyne czego brakuje to dedykowanego parkingu i wyznaczenia dojazdu do ścieżek. Jeśli ktoś tam się wybiera to zdecydowanie doradzam start z Piechowic. Wtedy podjazd jest na początku, potem tylko przyjemność zjazdu :)
Dzięki za namiar!
Byłem właśnie na Olbrzymach. Jako początkujący fan enduro szczerze polecam tą miejscówę. 3 dni rzeczywiście wystarczą na gruntowne objechanie wszystkiego i wycisnięcie z tras sporo frajdy.
Nawiązując do opisu Michała pętle wschodnie rzeczywiście nie stanowiły problemu i były dość „cywilizowane” na żwirku itd przy czym brakuje im flow do Świeradowo znacząco. Mimo wszystko można miło nakręcić trochę km-ów w ładnych okolicznościach przyrody. Tutaj rzeczywiście podjazdy były długie i nudnawe, aczkolwiek nie wymagające.
Za to pętle zachodnie to jak dla mnie coś pięknego, ale zaznaczam że nie byłem jeszcze na Rychlebach. Trasy położone w jeszcze piekniejszych okolicznościach niż wschód i duzo bardziej natruralne i dzikie – wielkie omszałe głazy, strome zbocza i do tego całkiem sporo jazdy po skałach i korzeniach, fajne techniczne podjazdy, trochę manewrowania, przeciskania, klilka zakętów z bandami i fajne zjazdy o różńym stopniu trudności z opcjami dropów i hopek. Tutaj flow czuć dużo wyraźniej. Podjazdy tutaj także nie były wyzwaniem nawet z moim dość twardym napędem 1×11 i ovalem 34T z przodu. Dodam, że nie jeździłem na świeżo, bo wcześniej kilka dni z rzędu targałem 25kg na plecach na Śnieżkę i okoliczne pagóry.
Olbrzymy zaliczałem na moim hardku Scott Scale 945 (po małych upgadach) i w 90% mi wystarczył, choć pewnie raczej brakowało skila i odwagi. Na zachodzie za pierwszym razem 3 razy musiałem sprowadzić jednoślad, ale przy kolejnym przejeździe już tylko raz :) Jak dla mnie trasa świetna i dająca dużo funu, na której nie tylko się leci ale i trzeba czasem troszkę się skupić i ponaciskać na korby – co jest oczywiście in plus.
Wybieram się tam z e-bikem. Jak myślicie w ciągu jednego dnia dam radę objechać wszystkie pętle?
Hej. Wrzucam stabilne i czytelne pov’y z wszystkimi przeszkodami :
https://www.youtube.com/playlist?list=PLfykRwLYQRTRLFIp1jpr2i0UzsTGxHOlF
bez vlogowania i zbednego pierdolenia do kamerki.
Jak ktos chce w praktyce zobaczyc jak tam wyglada to zapraszam.
Wow, super – dzięki! :)
Dziś przejechałem kawałek pasma rowerowego Olbrzymy odcinek zachodni. Zacząłem w Jagniątkowie w okolicy góry Sośnik kawałek Dopler … no i potem wszystkie pozostałe. Przejechałem „to cudo” zaliczając jedną głupkowatą wywrotkę … na podjeździe :))) Przejechałem ale raczej było to męczenie niż jechanie. Nie jestem „typ enduro” ale doskonale daję sobie radę na takich trasach. Myślę, że ta zachodnia część jest „dla nikogo”. Przejechałem to „coś” raz i jutro nie mam ochoty tam wracać. Uwielbiam kolarstwo górskie ale uważam, że wytyczenie akurat takiej trasu to mocno spaprany projekt. Rozumiem zjazdy po głazach ale nie rozumiem czemu nie ma drogi alternatywnej. Większość kawałków z głazami zaliczałem za pierwszym podejściem. Dwa lub trzy razy zatrzymałem się i oceniłem skalę trudności. Oceniłem i zjechałem ale jakiegoś szczególnego „fanu” nie było. Jak przyszło do podjazdów od Piechowic to oczywiście było fajnie ale bardzo, bardzo brakowało serpentyn. Moim skromnym zdaniem ten odcinek to lipa.
Olbrzymy są ok. Tyle w temacie.
Jeżdżę tylko we wschodniej części bo mam to pod nosem. Największa dla mnie frajda to zjazd Poświstem od góry Susz. Reszta trasy wymaga przygotowania kondycyjnego by objechać np. Poświst, Błotnik, Czart, Utopiec za jednym pociągnięciem. Mnie tam bardziej przyciągają dwa super widoki na trasie. Jeden to tuż przy górze Susz i drugi na trasie Utopiec. Ale wciąż nie znalazłem opisu tej górki. P.S. Przy wjeździe na tego Czarta to można by napisać małe „uwaga” bo zęby jest, gdzie zgubić choć oznaczenie trasy nie jest czerwone.
Witam. Aż miło poczytać powyższe ale niestety wczoraj przeczytałem też informacje, że leśnicy lub inni niezidentyfikowni sprawcy zaorali trasy olbrzymów. Nie wiem, czy wszystkie, ale ponoć sporo. Zdjęcia ukazują masakrę. Jak ktoś był już po tej dewastacji, albo blisko mieszka i coś wie, dajcie znać proszę.
Przejechałem ostatnio całą wschodnią pętlę, wszystko jest naprawione.