Koła 27+ przyszły, zrobiły wielkie zamieszanie i… poszły. Dlaczego plusy, którym wszyscy (ze mną włącznie) przepowiadali świetlaną przyszłość, praktycznie zniknęły po zaledwie paru sezonach? Postanowiłem sprawdzić to na przykładzie dwóch rowerów różniących się praktycznie tylko rozmiarem koła: do bratobójczej walki stanęły Marin Rift Zone 2 i Marin B-17 1.
Co to za rower(y)?
Geometria
Oba rowery są zbudowane na tej samej ramie, więc różnice wynikają z mniejszej średnicy kół w B-17 (niższy o 14 mm suport) oraz zastosowania w nim amortyzatora o skoku 130 mm (o pół stopnia bardziej płaskie kąty oraz nieco wyżej/bliżej położona kierownica). Niezależnie od tych różnic, geometria Marinów nie jest pod żadnym względem radykalna. Raczej nazwałbym ją klasyczną, ale jak na rowery o skoku 120 mm, jest bardzo dobrze. Doceniam krótkie podsiodłówki – jeśli chcesz dłuższy rower, możesz wybrać „za duży” rozmiar. Warto jednak przed zakupem sprawdzić w sklepie, czy gięta rura podsiodłowa nie przeszkodzi w ustawieniu siodła na odpowiedniej wysokości.
Na szlaku
Mariny testowałem na dobrze znanych trasach Enduro Trails, a także na zupełnie nieznanych trasach Pasma Rowerowego Olbrzymy.
Podjazdy
Jeśli miałbym opisać Rift Zone’a jednym zdaniem, powiedziałbym że jest to rower, na którym podjazdy stają się integralną częścią wycieczki. Naprawdę zachęca do szybkiej i dynamicznej jazdy – pozycja w siodle jest świetna (pod warunkiem, że mocno obniżysz kierownicę i przesuniesz siodło do przodu), zawieszenie efektywne, a przełożenia dobrane optymalnie. Kiedy objeżdżałem Olbrzymy, z lekką konsternacją słuchałem towarzyszy narzekających na trasy składające się z samych podjazdów. Nie zauważyłem!
B-17 ze swoimi otyłymi oponami też pozwala utrzymać zaskakująco dobre tempo – w końcu to dokładnie ta sama geometria i zawieszenie – ale na singlach i szutrach cięższe koła niespecjalnie inspirują do sprintów (zwłaszcza na dętkach). Lekkie lenistwo na twardych nawierzchniach B-17 nadrabia jednak spokojem i płynnością na technicznych sekcjach – kamienie i korzenie to jego żywioł. Przynajmniej dopóki nie przydzwonisz pedałem w podłoże…
Zjazdy
Podjazdowy charakter obu rowerów przekłada się też na zjazdy. Rift Zone pozwala atakować je z entuzjazmem zjaranego szczeniaczka, ale to B-17, z niskim suportem i plusowymi oponami, lepiej radzi sobie w prawdziwym terenie. Dość powiedzieć, że miałem na nim nietypowy problem – kiedy próbowałem wejść ostro w zakręt z zablokowanym tylnym kołem (wiem, tak się nie robi, ale na zdjęciach wygląda spoko), okazało się, że zerwanie trakcji wymaga więcej siły, niż zamknięcie drzwi w dużym fiacie po dachowaniu – naprawdę trzeba się postarać!
Z kolei wyraźnie węższe opony Rift Zone’a raczej nadmiarem trakcji nikogo nie zaskoczą. Bieżnik jest niby taki sam, ale w rozmiarze mniejszym o pół cala, ma on utrudnione zadanie (mniejszy kontakt z podłożem) i w mokrych warunkach nie spodziewałbym się po nim rewelacji.
Węższe opony podkreślają też niedoskonałości zawieszenia. Zwłaszcza widelec (Rock Shox Recon Silver) potrafi popsuć humor. O ile proste tłumienie daje radę, to ciągłe siorbanie, syczenie i stukanie działa na mnie, jak rowerzyści z głośnikiem bluetooth w bocznej kieszeni plecaka. Co ciekawe, Recon Gold z B-17 jest pod tym względem dużo lepszy, mimo że teoretycznie skrywa te same wnętrzności – dalej syczy, ale przynajmniej nie stuka. Czyżby to wyższa precyzja wykonania aluminiowych goleni tak bardzo przekładała się na kulturę pracy…? Nie wiem, ale chciałbym, żeby ten sam widelec trafił do Rift Zone’a.
A to dlatego, że nie należy on do najbardziej kanapowatych rowerów. Tylne zawieszenie sprawia wrażenie sportowo-sztywnego i jest bardzo liniowe, kiepsko maskując niewielki skok. Czuć, że to tylko 120 mm, zwłaszcza przy szybkiej jeździe i mocniejszych uderzeniach, kiedy łatwo je dobić. To typowa cecha systemu MultiTrac – tuning progresji (zmniejszenie objętości komory powietrznej) polecam jako jeden z pierwszych upgrade’ów.
Drugim powinny być hamulce, bo niestety podstawowy model Shimano, w dodatku na najtańszych tarczach, oferuje siłę hamowania porównywalną z tarciem rozgrzanego budyniu o lodowisko. No dobra, nie jest aż tak źle, ale warto wymienić przynajmniej tarcze, a najlepiej dopłacić do hamulców Deore/SLX. Zwłaszcza w B-17, na którym bardziej odczułem braki w mocy hamowania. Dlaczego? Tajemnicą są plusowe koła, które wspomagają zawieszenie w wybieraniu małych nierówności.
Czyli krótko mówiąc, B-17 po prostu zjeżdża lepiej? Cóż, w zasadzie tak… Ale czy wybrałbym go w każdej sytuacji? Zdecydowanie nie wiem! Ilość frajdy, jaką daje sztywno zestrojony i ultra-zwinny Rift Zone na łagodniejszych singletrackach moim zdaniem wynagradza konieczność uważniejszego pokonywania stromych, technicznych sekcji. Tam, gdzie B-17 próbuje udawać rower enduro, Rift Zone pozostaje rasowym ścieżkowcem, przekładającym każdy wkład ze strony ridera na natychmiastową reakcję. Gdyby tylko amortyzator nie brzmiał jak kaszel Dartha Vadera…
Werdykt: Marin Rift Zone 2 kontra B-17 1
Rift Zone jest wymarzonym rowerem na szybkie, nieco łagodniejsze trasy – singletracki zarówno naturalne jak i sztuczne. Jeżdżąc po nich masz wrażenie, że jakichś dwóch ukradło księżyc podjazdy. Ceną za tę dynamikę jest nieco bardziej wymagające prowadzenie na pionowych rąbankach.
Koła 27+ zastosowane w B-17 stanowią ciekawe uzupełnienie tego charakteru. Odczuwalnie podnoszą kompetencje szlakowe, dając więcej trakcji i pewności na technicznych, skalistych zjazdach – czyli dokładnie tam, gdzie Rift Zone zaczyna pokazywać słabości. Gdyby decydowała górska wszechstronność, B-17 bez dwóch zdań wygrałby to porównanie.
Ale z drugiej strony, B-17 jest trochę jak wegańska sałatka z dodatkiem bekonu – niby progres, ale czy na pewno w dobrym kierunku…? Rift Zone może nie prowadzi się aż tak pewnie i do tego ma irytujący widelec, ale to na nim zawsze miałem ochotę na zrobienie jeszcze jednej rundy, objechanie jeszcze jednej trasy i wypicie jeszcze jednego piwa. A ponieważ to jest dokładnie to, czego oczekuję od dobrego ścieżkowca, moim zwycięzcą jest Rift Zone.
A co z tymi plusami?
Czy mój test odpowiada na zadane we wstępie pytanie, dlaczego czeka nas nieuchronna śmierć rozmiaru 27+…? Z jednej strony nie, bo pokazuje, jak łatwo można zmienić charakter roweru ze zwinnego ścieżkowca w prawie-enduro, mając tylko drugi komplet kół.
Ale z drugiej strony – komu chce się zmieniać koła? Na pewno nie mi. A jako jedyny rozmiar do wszystkich zastosowań, 29″ jest optymalnym wyborem. Bardzo pomagają mu w tym ogromne zmiany w geometrii, jakie zaszły w 29erach od czasu wprowadzenia 27+, a poniekąd dzięki wprowadzeniu 27+ (mało kto już pamięta, że to plusom zawdzięczamy standard Boost). Krótszy tył, dłuższy przód i płaski kąt główki ramy, coraz częściej w połączeniu ze skróconym offsetem widelca – to wszystko powoduje, że nowoczesne 29ery są naprawdę cholernie dobre, czego nawet budżetowy Rift Zone jest świetnym przykładem.
Marin Rift Zone 2
Cena: 6 999 zł
Dostępne rozmiary: S/M/L/XL
Masa: 15,6 kg (rozmiar M, z pedałami, na dętkach)
Strona producenta
Marin B-17 1
Cena: 7 899 zł
Dostępne rozmiary: S/M/L/XL
Masa: 15,6 kg (rozmiar M, z pedałami, na dętkach)
Strona producenta
Zobacz też:
Czy do Rift Zone wejdą opony 29×2,5 albo 29×2,6 ? Ktoś próbował?
Skoro to są te same ramy to dlaczego nie miały by wejść, pytanie czy obręcze przyjmą taką oponę.
O szerokość na pewno nie ma się co obawiać, ale z 29×2.6″ koło robi się duuużo wyższe od 27+…
Inna wielkość obręczy kolego …. Dlatego to ma znaczenie
To ta sama rama więc wejdą do 2,6.
Powinny wejść. Widziałem RZ1 na Maxxisach recon 2.6.
Teoretycznie rama jest kompatybilna z 29×2.6″, ale patrząc na ilość miejsca z 2.3″, byłoby bardzo ciasno. Ale 2.5″ – czemu nie?
Wsadziłem do niej Miniona DHF 29×2,5 – jest ciasno. W Rift Zone 1 jest strasznie gówniana piasta i jak złapie trochę luzu, to opona w zakrętach potrafi trzeć.
Z mojego punktu widzenia nie jest to jakaś tragedia. Moje koła nie maja słabych piast, sa po prostu tak wiotkie że stanięcie na pedały oznacza tarcie, ostry zakręt to samo.
Ponieważ od paru lat mam 29″x2,4″ piłujące mi widelec (poniżej podkowy – kwestia odstających bloków bieżnika) i ramę doglądam tych miejsc i… zdecydowanie gorsze spustoszenie w miejscach gdzie światła jest dość, robia podnoszone przez oponę i kleszczące się kamienie i badyle. A najgorszy syw odstawia kleszczący sie tu i tam łancuch (ponieważ 2×10)
Lakier na widelcu nie został jeszcze przetary mimo że to już drugi napęd na takich kapciach. Natomiast ten na ramie z tyłu jest wybłyszczony i przeziera lekko biały podkład.
Kamienie dla kontrastu rozerwały folię ochraną nietyklo przy kole i obtłukły do żywego aluminium, a teraz tłuką gołą w tym miejscu ramę.
Podejrzewam, że może to być ta sama piasta co w Hawk Hill’u 1, moja juz wyzionęła ducha, wleciał Novatech 142×12. Jest o wiele sztywniej. Ori piasta złapała luzy, mimo prób regeneracji, bieżnie miały juz wżery. Ponadto ta wspaniała piasta bardzo lubiła rozkontrować się w środku wycieczki.
miałem tak samo w HH, po wymianie na SLX 142×12 jak ręką odjął
MI się wydaje że plushaki zniknęły głownie dlatego, jak sam stwierdziłeś, producenci zaczęli wypuszczać sprzęty z przyjazną geometrią jeśli chodzi o 29ry. Plushaki w fullu to taki delikatny przerost formy nad treścią. Po co, na co, czy to ma w ogóle sens. Odpowiedź jest jasna i wyraźna pod koniec w twoim tekście. 27.5+ były takim pchnięciem w stronę kolejnych ewolucji. 27,5+ pojawiły się w momencie kiedy ceny niezłych nie plusowych fulli zaczęły być przystępne. Więc większość wolała wybrać fulla (nawet za niewielką dopłatą) niż HT. Plusowe HT potrafiły sporo kosztować. Taki Kross Dust 3.0, który nawet nie był plushem, kosztował tyle, albo prawie tyle co Soil 1.0. Dla mnie plushaki maja sens w hardtailach, to takie pseudo fulle :)
Sam bym tego lepiej nie ujął :)
A jeszcze co do sensowności plusów w fullu… Ogólnie im wolniejsza jazda, tym większa sensowność ;) Większość osób kupuje fulla, żeby jeździsz szybko – i wtedy plusy niewiele dają. Ale jak ktoś się lubuje w technicznej jeździe po najgorszych kamcorach, to połączenie 27+ z niekoniecznie dużym skokiem jest ciekawą opcją.
A był gdzieś taki test – trzech gosci, 3 zestawy opon (27,5 27,5 +, 29) takie same rowery i chyba 3 trasy. I każdy z nich jechał po kolei na różnych oponach. Okazało się ze zawsze na plusach było najszybciej. Z mojego skromnego doświadczenia – miałem plusowego (3.0) stumpjumpera i bydlę tak wszystko wybierało, ze na rekach nie czuło się kompletnie nic. Trochę dziwnie było na trasach flow ale myśle ze to z powodu niezrozumiałego zastosowania przez speca wąskich obręczy.
Ja przy fulu na kołach 27,5 mam z przodu oponę 2,8 a z tyłu 2,6 i to jest dla mnie super kombinacja. Z tyłu 2,8 za bardzo by zamulał, ale z przodu jest ok.
Też ciekawy pomysł :)
2.6″ okazały się złotym środkiem. A właściwie 2.4 – 2.6″ bo tu mamy wybieranie oraz przyczepność bez męki na twardym i gładkim. Zaś opony i tak juz są dla tych rowerów cholernie cięzkie. Więcej to dla mnie przesada.
Nawet w hard-tailu nie widze 3.0″ opon.
Radku, nie pseudo fulle, tylko nareszcie normalne sztywniaki do zjazdu. :)
Tak na marginesie, to czytałem ostatnio,że koła 27,5 są traktowane jak odskul,vintage i skansen i że tylko 29′ nas zbawi.
Bez przesady… 29″ jest na fali, ale dużo osób nadal woli 27.5″ (na przykład ja ;)).
Poza tym najnowszym trendem jest „mullet bike”, czyli koło 29″ z przodu i 27.5″ z tyłu. Więc jeśli ktoś twierdzi, że 27.5″ to oldskul, to znaczy że nie orientuje się w newskulu :P
Jeśli chodzi o taką kombinację to motocykle enduro i crossowe stosują ją od kilkudziesięciu lat z powodzeniem i bez jakich kolwiek zmian – wiec ma to napewno sens
Niby tak, ale z innych powodów (w elektrykach taka kombinacja już nikogo nie dziwi).
No niby tak… Jeżdżę motocyklem enduro i znam źródła podobieństwa i inspiracje ale nie można brać wszystkiego aż tak dosłownie.
Tylna felga w moto ma mieścić kapeć 2x szerszy niż przedni. I w przeciwieństwie do roweru to tylnej oponie jest potrzebna ogromna trakcja, bez zagrzebywania się w podłoże.
Tymczasem przód w rowerze w 29″ służy lepszemu natarciu i przetaczaniu. Pamiętaj że w motocyklu terenowym średnica całych kół nie różni sie tak wyraźnie. W endurce 125 ccm masz ledwo widoczną różnicę. Dopiero w crossach i endurkach pow. 400 ccm różnica jest dostrzegalna na 1szy rzut oka.
A jak znajomy w sztywniaku 10lat temu miał 24″ z oponą 3.0 z tyłu i 26″ z przodu to się wszyscy śmiali :D
No coz pierwsze big hity mialy z przodu kolo 26, a z tylu 24 :)
Jak kupowałem ścieżkowca HT 29/27,5 to dostałem go w niezłej cenie bo ludzie się bali różnych kół. A teraz się dowiaduję, że mam „niuskula”. BTW. ja widzę ogromną korzyść z przodu 29′ a 27,5 z tyłu w niczym nie przeszkadza, bo jak przód przejedzie po garden rocku to tył tym bardziej. Małe koło z tyłu dało w efekcie krótkie widełki i jestem w stanie skręcać switchbacki, które w fullu muszę robić z przerzucaniem koła. Niestety z tak krótkimi widełkami rower bardziej lubi odrywać koło na stromych podjazdach i jest bardzo narowisty przy nadświetlnych prędkościach, ale to też wina braku zawiechy z tyłu.
Czy w Rift zone 2 kaseta nie jest 11-42?
A tak przy okazji; nie padł wkład suportu? Tak się zastanawiam czy tylko u mnie tak szybko się wykończył.
PS Jak zwykle fajny tekst. I trochę dzięki Twojej stronie wróciłem na (nowy) rower.
Pozdrawiam.
Oszfak, ale wtopa – wygląda na to, że oba mają 11-42T. Po tym jak podjeżdżają, byłem pewien, że to 11-46T! Co do suportu – test był za krótki, żeby napisać coś sensownego o trwałości…
PS. Dziękuję! :)
u mnie w hawk hill szybko suport padł, teraz zaczęły wołać stery, a tylna piasta to naprawdę cienizna
ale fajnie się jeździ, szczególnie dzięki poradom 1enduro :)
btw
maxxis high roller II 2,5 3C robi robotę
U mnie w Rift Zone 1 suport jest już również nowy, a jak pisałem wcześniej amortyzator praktycznie od razu poszedł na serwis gwarancyjny zw. na stukanie przy dobijaniu, Piasta tylna również złapała luz, dużo tego jak na półroczną eksploatację, ale sporo ważę więc też wszystko ma prawo szybciej się zużyć.
W moim Rift Zone 1 wkład suportu to jakaś padlina z Tajwanu, padł mi po 400 km, ciekawe ile $ zaoszczędził producent na tej części. Recon też nie grzeszy czułością, serwis dolnych lag wykazał śladowe ilości oleju, po sezonie wymiana na inny. Konstrukcja montażu tylnego koła to jakieś tandeciarstwo, rama w boscie 148 a w środku koło na szybko zamykacz. Co ciekawe hamulce po przelaniu i zmianie tyłu na półmetaliki hamują poprawnie.
Jak jest z kompatybilnością korby FSA i suportów Shimano (coś typu bb80 czy mt800)? Starczą standardowe podkładki czy trzeba kombinować?
Czy te rowery na pewno ważą tyle samo? 29 nie jest przypadkiem lżejsza?
Sam byłem zaskoczony. Ale różnica między nimi to kilkadziesiąt gramów… na korzyść B-17! Różnica między Reconem Gold i Silver jest naprawdę spora – nie mogę na szybko znaleźć dokładnych liczb, ale co najmniej 300 g.
Przydałby się test jakiegoś Passata :D
Najlepiej w tedeiku
Sorry za off top
Czekam na artykuł z olbrzymów
Stukanie w tym Reconie u mnie pojawiło się w drugim sezonie użytkowania. Możliwe więc, że B17 miał po prostu za mały przebieg. Problem rozwiązuje jeden dobrze umieszczony oring: https://forums.mtbr.com/shocks-suspension/rockshox-recon-sl-solo-air-clicking-noise-compression-1058394.html
U mnie po 100 km od zakupu w Rift Zone 1
To u mnie dopiero po 2700 km czyli 170 godzinach jazdy. (mierzone Stravą)
Dzięki za sugestię – to może być to.
potwierdzam – mój recon też stukał; założyłem oring (a właściwie uciętą z dętki uszczelkę :)) i stukać przestał
Wydaje mi się, że plusy wyginęły tylko w klasycznej formie 27.5+ ale ich duch żyje nadal, bo rowery 29 z oponą 2.6 to już nie jest żadne zaskoczenie, raczej rama 29era gdzie nie wejdą 2.6 to w tej chwili jest mało nowoczesna i lepiej poczekać na upgrade ;) Np. taki Bluebird 29 Evo, w którym największą zmianą od zeszłego sezonu jest napęcznienie opon do 2.6 (i więcej miejsca w ramie). Także duch plusów nie umarł!
No nie wiem… Prawdziwe plusy to 2.8-3.0″, schodzenie poniżej tej granicy to dla mnie po prostu normalne opony enduro ;)
Czy silver działał gorzej czy tylko brzmiał gorzej?
Działał bardzo podobnie, jedyne różnice na jego niekorzyść mogły wynikać z mniejszego skoku.
Jest rozwiązanie kompromisowe: 29+ ;)
Kiedy recenzja Olbrzymów?
Jak napiszę :P
W międzyczasie polecam to ;) https://www.1enduro.pl/robisz-to-zle/
Dla mnie rower Marin Rift Zone 2 był szczałem w 10 bo cena bo… bo chciałem kupić i nawet na nim trialować. Oczywiście patrząc na wygląd cene i geometrię. A potem okazuje się, że hamulce słabe czyli 500-1000 i tarcze 150-500 ok!!! Potem amor jakiś fox używany albo coś nowszego z RS. 2500zł następnie klękną obręcze znowu nowa koła opony ….zł. 1000-2000zł. I nagle okazuje się, żeby to walić i kupić np. trek fuel ex. a dodając jeszcze trochę to slash 8. Te rowery Marin są dla totalnie początkujących, którzy robiąc progres szybko w drugim roku jazdy będą musieli wydać od 4000 tysięcy w górę na modernizację :). Czekam na rift Zone 2 w tym malowaniu na kashimach i hamulcach formula. Pozdro.
Tak, w ogóle najlepiej kupić Treka, bo w każdym Treku osprzęt jest idealny i nic nie ulega zużyciu :P
Ciekaw jestem, które modele Fuela czy Slasha masz na myśli, bo np. Fuel EX 7 29, właśnie droższy o 4000 zł od Rift Zone’a 2, też ma tarcze i hamulce do wymiany, a i obręcze nie słyną z długowieczności :>
PS. Jak chcesz mieć osprzęt niewymagający upgrade’ów, to zawsze możesz dopłacić na starcie 2,5k do Rift Zone’a 3. To, że full w cenie hardtaila ma w osprzęcie kilka kompromisów, jest jakby oczywiste…
Trochę kwestia czego oczekujesz i w co celujesz.
Kolega kupił Treka Slash 8 jako rozsądny osprzętowo/cenowo/geometrycznie itd.
Na ten moment (pół roku) zmienił już hamulce, tłumik i sprężynę w Yari przekształcając go w Liryka i oczywiście opony na starcie.
Obecnie szuka obręczy bo Bontragery fabryczne gną się strasznie i myśli o zmianie przerzutki bo GX zaczyna mieć luzy i słabo działa w ciężkich warunkach…
Ergo – nie ma co generalizować…
Spokojnie za 3 lata wejdzie 30,2 z psyhodeliczną geometrią…
Potwierdzam, na plusowych oponach trudno zerwać przyczepność, nawet jeśli się starasz
lekki offtop zrobię ale tym razem to już muszę – foty są mega dobre!
Nie wiem kto Ci Wujku robił te strzały ale gratuluję!!!
No – foty bikepornowe faktycznie wyglądają jak z kliszy. Poza tym mała głębia ostrości w zdjęciach portretowych zawsze robi robotę
Dziękuję :) Statyczne zdjęcia rowerów robił mi ja sam, a z jazdy tradycyjnie żona – przekażę :)
Już lepiej żeby amortyzator brzmiał jak kaszel Dartha Vadera niż jak ćwierkający wróbel, jak to się ma w przypadku Suntourów, RST czy innych X-fusionów… Miałem kiedyś taniego RS i przejechał 300% założenia.
Kur…
Rok temu kupiłem ht 27,5+ na 3calowych oponach, a już odchodzi do lamusa…
A poważnie to ten rower sprawił, że jeszcze bardziej chce mi się przebywać w terenie i próbuje robić rzeczy, ktorych kiedyś się obawiałem… Dropy, hopki, pompowanie, oczywiście na moim lamusowym poziomie (jestem 40+)
W tym roku byłem pierwszy raz w górach, w Świeradowie, tak wiem… Nic ekstremalnego, ale bawiłem się świetnie i chce więcej.
No i w sumie chyba o to chodzi.
Mam bodziec by coś z sobą sensownego robić.
Mam rift zone 2. Zauważyłem ze faktycznie hamulce trochę słabe. Chciałbym zainwestować w tarcze. Co wybrać?
Ja bym myślał o Magura Mt trail sport z klamka na 1 palec. Na bikediscount są chyba w okolicach 150 ojro komplet
Magury zaproponowane przez Maćka to super opcja, ale zacząłbym – tak jak napisałeś – od tarcz, co powinno znacznie poprawić hamowanie. Z oferty Shimano najtańszy model godny polecenia to SLX, czyli SM-RT64 (Centerlock) / SM-RT66 (6 śrub). Warto od razu wziąć rozmiar 203 mm na przód i 180 mm na tył (uwaga, będą potrzebne odpowiednie adaptery).
Dzięki Michał za odpowiedz. Mam jedno pytanie w sprawie adapterów. Bo patrząc na rower widzę już w przodzie zamontowany adapter od nowości. Jak to ogarnąć ? Szukam po sieci odpowiedzi.
Po prostu musisz kupić inny adapter, do większej tarczy. Jeśli jest to dla Ciebie nowy temat, warto zrobić zakupy w lokalnym sklepie rowerowym.
Ja od razu wymieniłem tarcze przód na SLX 180 mm, oryginalna przednia poszła na tył, i komplet SLX M7000 – przy mojej wadze 90+ daje radę.
Znacie jakieś korzystne cenowo rowery podobne do Rift zone? Chodzi o koło 29 skok do 130mm i umiarkowaną geometrią?
Zerknij na najnowszego Gianta Trance 29, bardzo sensowny rower.
Tylko kosztuje 2x tyle co Rift zone ☺️
https://www.1enduro.pl/rowery-trail-do-8000-zl-2019/
Jak to jest z tym stukaniem recona , mam Rifta 2 i zaczął stukać na drugi dzień po wyjeździe ze sklepu, mają to ogarnąć na gwarancji ? Myślałem też nad wymianą na jakiegoś reveletiona 130 mm, będzie to sensowne rozwiązanie?
Możesz z gwarancją spróbować, ale obawiam się, że powiedzą ze „te typy tak mają” i będziesz musiał zrobić to sam (wujekdodh podlinkował w komentarzu potencjalne rozwiązanie).
Co do wymiany na „jakiegoś Revelationa” to nie wiem, bo to zależy na jakiego :P Chyba 2 sezony temu Rock Shox wprowadził nowy model na goleniach 35 mm, który jest bardzo dobry. Starszy na goleniach 32 mm byłby raczej marnym upgradem.
Właśnie o tym myślę revelation ze sprężyną debonair
No to różnica będzie duża – to bardzo fajny widelec. A jak dobrze poszukasz, to zdarzają się egzemplarze OEM z tłumikiem Charger (takim jak w Pike sprzed paru sezonów) i to już w ogóle jest wypas.
Mój został naprawiony na gwarancji, tak że próbuj
W zasadzie jaka jest różnica, między reconem gold z alu goleniami, a rebą ?
Jest tak dużo wersji tych widelców (zwłaszcza OEM, czyli jakieś 95%), że nie da się odpowiedzieć na tak zadane pytanie :P Ogólnie różnica jest w masie, a z czego to wynika – nie wiem. Zgaduję, że z nieco innych materiałów i aluminiowej sterówki w Rebie (choć w Reconie też czasem jest). Reba miewa też tłumik Motion Control, ale też nie w każdej wersji. Więc żeby jednoznacznie odpowiedzieć, trzeba by porównać konkretne dwa egzemplarze.
Michał, a jak oceniasz te opony? Vee Tire – dają radę czy od razu do wymiany?
Opony całkiem spoko, poziom Schwalbe Nobby Nic Performance Addix. Raczej nie wymieniałbym zaraz na starcie, chyba że zamierzasz regularnie jeździć po „pełnokrwistych” trasach enduro.
Długi i bardzo progresywny 29er około 130mm skoku? Rozważam Fuji Rakan i Snaba 130, jakieś propozycje?
Michał, jakie ciśnienia miałeś w gumach B-17 ?
Odpowiednie :P Kieruję się bardziej sagiem i jak jest ok, to o ciśnieniu zapominam. Poza tym co pompka, to inne ciśnienie…
Nie wiem czy to dobre miejsce na takie pytanie ale jak już jestem to spróbuję:)
Jestem przed zakupem mojego pierwszego fulla. Generalnie rower ma służyć do weekendowych offroadowych tripów (lasy, pola, bezdroża, góry sporadyczniej itp.) Chodzi o poprawę komfortu wielu godzin w siodle, no i full to takie moje marzenie. Trochę spróbowałem Canyona Neurona i właściwie byłem na niego zdecydowany, kiedy zacząłem czytać o Marinie Rift Zone do którego nie miałem okazji się jeszcze przymierzyć. Zauważyłem, że Marin ma bardziej progresywną geometrię. Czy do bikepackingowych tripów i wielu godzin w siodle bardziej komfortowa jest geometria zbliżona do XC czy też trailowa? Za wszelkie info bardzo dziękuję.
Ogólnie geometria trailowa jest bardziej komfortowa, bo tego typu rowery służą właśnie do przyjemnego spędzania długich godzin w siodle, w przeciwieństwie do rowerów XC, które służą do ścigania i priorytetem jest efektywność, a nie wygoda.
Natomiast warto dodać, z czego się to bierze, bo zarówno Neuron jak i Rift Zone należą do kategorii trail, więc powyższe zdanie chyba nie jest odpowiedzią na pytanie, które tak naprawdę chciałeś zadać (czyli: który z tych modeli będzie wygodniejszy) ;)
Dla komfortu kluczowe są:
Bardzo, bardzo dziękuję. Wiedziałem, że trafiłem do profesionalisty:)