Antidote Carbonjack pojawił się już gościnnie na blogu – jako gwiazda targów i reprezentant nowej fali butikowych rowerów dla „jednego procenta”. Wyobraź sobie więc, jak się czułem, kiedy dostałem propozycję jego przetestowania. A teraz pomnóż to razy liczbę włókien węglowych na jego górnej rurze i dostaniesz moje wrażenia, kiedy zobaczyłem go na żywo. Pozostaje tylko odpowiedzieć na pytanie, czy Carbonjack jeździ choć w połowie tak dobrze, jak wygląda?
Antidote Carbonjack – co to za rower?
Geometria
Jak już wspomniałem, geometria Carbonjacka zdecydowanie nie jest progresywna. O ile jeszcze kąty czy wysokość suportu wyglądają bardzo dobrze, to reach i baza kół są przesunięte co najmniej o jeden rozmiar względem najnowszych konstrukcji – wartości z M-ki są obecnie standardem w rozmiarze S, a ze względu na wymiary rury podsiodłowej, nie za bardzo da się z tym coś zrobić. Jak bardzo wpływa to na zachowanie roweru na szlaku?
Na szlaku
Antidote’a testowałem na singletrackach i szlakach enduro w Świeradowie-Zdroju oraz na Paśmie Rowerowym Olbrzymy.
Podjazdy
W opisanej wyżej specyfikacji, Carbonjack waży 13,6 kg. Jak na obiekt pożądania o tak wysokim stężeniu karbonu, wynik ten jest raczej mizerny, ale na tle testowanych przeze mnie współczesnych enduraków, to i tak waga kogucia. Nawet w porównaniu do mojego quasi-trialowego Spectrala, to jakiś kilogram różnicy. Pewnie Cię więc nie zdziwi, że na Antidote podjeżdżało mi się za-je-biś-cie.
Zresztą nie tylko mi. Kiedy z pełnym zaangażowaniem oddawałem się zajęciu polegającym na nieruszaniu uszkodzonym w Przesiece barkiem, moja żona objeżdżała na CJ-u Pasmo Rowerowe Olbrzymy. Jej podsumowanie?
Jestem w szoku! Jak on podjeżdża! Gdzieś musi mieć ukryte wspomaganie… Dalej szukam ;)
A każdy, kto był na Olbrzymach powie Ci, że to idealne trasy na rower XC (i nie będzie miał na myśli niczego miłego).
Na tym rowerze możesz wyruszyć na całodniowego tripa po górach nie martwiąc się, że na podjazdach będzie powoli wysysał z Ciebie energię. Wręcz przeciwnie, zdobywanie na nim wysokości nie będzie stanowiło na nim przykrej konieczności, a nawet może być przyjemne – czegoś takiego chyba jeszcze nie pisałem o rowerze enduro o skoku 160 mm. Poza niską masą jest to zasługą kinematyki, która wyklucza konieczność sięgania do dźwigni blokady (anti-squat w okolicach 100% w sagu) – po sprężynowym damperze spodziewałem się większego bujania, zwłaszcza że zawieszenie jest bardzo czułe i aktywne.
Zjazdy
Charakter Carbonjacka na zjazdach dominują trzy aspekty: masa, geometria i zawieszenie. Pierwsze dwa działają na jego niekorzyść, trzeci – wręcz przeciwnie.
Skoro masa działa na niekorzyść, pewnie myślisz że te 13,6 kg to dla mnie jakimś cudem za dużo. Ale nie, dawno nie jeździłem na tak lekkim rowerze. Przypomniało mi to, że lekkość na zjazdach pomaga tylko do pewnej granicy. W moim przypadku są to okolice 14 kg – poniżej tej wartości, rower robi się zbyt niestabilny i podatny na wybijanie z równowagi przez nierówności, luźne kamienie i małe zwierzęta leśne.
Nie pomaga w tym bardzo krótka geometria – reach 425 mm uszedłby w S-ce, ale tutaj mamy rozmiar M. To też przywołało wspomnienia – wspomnienia dawnej techniki jazdy. Na Carbonjacku brałem udział w szkoleniu „Zdobywaj duże góry” i co rusz instruktorka musiała mi przypominać o nie wystawianiu tyłka za siodło. Braki w skillu? Na pewno. Ale bardzo krótki reach na pewno nie pomagał w ich zamaskowaniu – zdjęcia mówią same za siebie. Na nowoczesnej geometrii zdecydowanie łatwiej panować nad techniką jazdy, więc niech nikt mi nie mówi, że długie rowery są tylko dla prosów.
Czy pisząc to mam na myśli, że na Carbonjacku jeździ się źle? Broń Borze Tucholski – jazda jest bardziej wymagająca, ale bardziej satysfakcjonująca. Na przykład zakręty pokonuje bajecznie, ale w porównaniu do rowerów z dłuższą bazą kół, prawidłowe dociążenie obu opon wymaga więcej precyzji. Za to wejście w kontrolowany poślizg wymaga tylko niewielkiego przesunięcia środka ciężkości.
W połączeniu z kołami 27.5″ powoduje to, że Carbonjack jest ultrazwrotny, hiperaktywny i od razu włącza Ci ADHD – wybijanie się z każdego kamyczka, szuranie tyłem i przeskakiwanie między liniami 16x częściej, niż jest to konieczne. Czy to jest szybkie? Nie. Czy to jest bezpieczne? Nie bardzo. Czy to jest fajne? Jeszcze jak!
Powiedziałbym, że…
Carbonjack to taki rower enduro dla osób, które nie potrzebują roweru enduro.
Tzn. takiego w najbardziej współczesnym, racingowym, uber-stabilnym wydaniu. Ze względu na swoją masę i geometrię, puszcza oko do riderów z solidnym skillem, jeżdżących aktywnie i dynamicznie.
Choć Carbonjack najlepiej czuje się na nieco łatwiejszych szlakach, to na tych najtrudniejszych ratuje go rewelacyjnie działające zawieszenie, dodatkowo wspomagane przez sprężynową EXT Storię, dobrze dogadującą się z wyraźnie progresywną charakterystyką. Gdybym kupował Carbonjacka, zdecydowanie sypnąłbym groszem na ten damper! Dzięki niemu, mimo wrodzonej lekkości i zwiewności, da się CJ-a zmusić do klejenia mniej więcej na poziomie bardziej stabilnych rowerów z damperem powietrznym.
Antidote Carbonjack – werdykt
Połączyłem ten test z bikepornem, bo w przypadku Antidote’a image jest tak samo – jeśli nie bardziej – istotny, co przyziemne wrażenia z jazdy. Ze względu na krótką geometrię, nie są one najmocniejszą stroną Carbonjacka, a standardy z „minionej epoki” (czyt. sprzed około 30 minut) trochę rażą w rowerze tej klasy.
Ma on jednak coś znacznie ważniejszego w butikowym produkcie z segmentu ultra-high-end: charakter. Ze względu na ten charakter, można mu sporo wybaczyć, tak jak samochodom Pagani wybacza się mały bagażnik. Nie kupuje się ich dlatego, że są obiektywnie lepsze od mainstreamowych produktów.
Dla mnie jednak geometria zawsze stoi na pierwszym miejscu i tak jak nie chciałbym jeździć na codzień Zondą, tak raczej nie zdecydowałbym się na zakup Carbonjacka. Choć muszę przyznać, że w pobliżu Antidote’a chcętomierz tak wariuje, że jakiekolwiek racjonalne porównania szybko wylatują przez balkon. Daje on poczucie ekskluzywności i wyjątkowości, którego nie da nawet najdroższy S-Works czy Trek w customowym malowaniu. To po prostu rower innej kategorii, dla innego klienta.
Walety:
- jakość wykonania to dzika orgia dla karbonowych fetyszystów;
- podręcznikowa kinematyka zawieszenia;
- charakter na szlaku;
- unikatowość;
- ręczna produkcja w Krakowie;
- dożywotnia gwarancja.
Zady:
- krótka geometria i niedzisiejsze standardy;
- hałasujący przewód sztycy.
Antidote Carbonjack
Cena: 2 999 euro (rama bez dampera)
Dostępne rozmiary: M/L
Masa: 2,6 kg (rama bez dampera, rozmiar M)
Strona producenta
Zobacz też:
Piękny,ale myślałem że ma bardziej zjazdowy charakter. A sam damper to cudeńko,ach gdyby pensja była wyższa to pięknie by mi siadl w karbonowym snabbie który ma zdecydowanie bardziej progresywne geo
Mógłbyś napisać coś więcej o Snabie? Czytałem, że zawieszenie robi się mało aktywne podczas pedałowania, i bardzo czułe na zjazdach oraz, że ciężko się nim podjeżdża ale bardzo dobrze zjeżdża. Takie info znalazłem na jakiejś Angolskiej stronie. Masz może jakieś uwagi względem Snabba? Pytam bo zamierzam takiego kupić, ale się waham czy nie lepiej wziąć coś bardziej wypróbowanego.
Co do snabba.Na zjeździe leci to jak czołg,można zwinnie nim lawirować po obranej linii, albo polecieć na przestrzał i przejedzie przez wszystko,natomiast co do podjazdu i na płaskim,na otwartej platformie czuć i widać trochę,że link pracuje natomiast na blokadzie idzie jak przecinak.Sam nim pod niezłe piony w terenie podjeżdżam i nie widzę większego problemu.Natomiast bardzo dużo robi tu damper,fabryczny RS Monarch RC3 Plus w tej ramie to porażka, drewno bukowe,potem wsadziłem mu Foxa DPX 2 Factory i rama nie do poznania,czuły,płynny,dużo bardziej kontrolowany środek i progresywny koniec przyczyniły się do tego że ten rower jest dla mnie mega :) Nowsze roczniki mają już dampery foxa,widać nie tylko moje było takie zdanie o RS’ach w snabbie.
O, dzięki Ci wielkie za tą odpowiedź. Micha mi się już cieszy. W ramie, którą chcę kupić siedzi już Fox Factory DPX2.
Nie ma sprawy :)
Nie wiem skąd narzekanie na podjeżdżanie. Zdarza mi się na nim robić 1000-2000 m podjazdu dziennie, przez kilka dni pod rząd i jest dobrze. A jestem przeciętnym riderem. Nie jest to maszyna xc ale jak na rower enduro to fajnie się nim jeździ na górskie wycieczki
Mogę tylko potwierdzić, że na podjazdach Snabb jest ciężki, szczególnie, że mam RS Monarcha. Wysysa energię i nie nadaje się na jazdę inną niż z górki. Straszny dysonans poznawczy, bo na podjeździe roweru nie znoszę i rozmyślam, że chyba go sprzedam. Ale potem jest zjazd i jest fan :). Jedynym słowem idealny na bike park z wyciągiem :)
Dziękuję za wzbudzający wiele emocji artykuł. Z dużym zaciekawieniem śledziłem jego kolejne wersy no i pochłaniałem wzrokiem super zdjęcia. Rower oczywiście nietuzinkowy, a wrecz zjawiskowy. Fajnie, że pokazujesz Naszej Rowerowej Braci takie WISIENKI, które powstają u Nas w kraju. Pozdrawiam.
„Carnonjack to taki rower enduro dla osób”
Carbonjack ;-)
Dzięki, poprawione! :)
„Choć muszę przyznać, że w pobliżu Antidote’a chcętomierz” – czy chcętomieć?
Pozdrawiam
Nie :P
Dzisiaj na Enduro Trailsach widziałem go w wersji pomarańczowo/carbonowej na dachu jednego z aut. Wyglądał tak obłędnie, że aż przystałem na chwilkę pokontemplować dziełko krakowskich plastystów ;)
Brzydki, nie ma miejsca na sztycę, stare geo… no ale charakter ma.
Dziękuje. Zostałem wyleczony z Antidote. Elo
Szkoda, że w tym czasach trzeba dawać tyle kasy za rower z sensownym geo :(
Geometria typowa dla niezbyt długich rowerów z pogranicza trail i enduro (all mountain jak kto woli), niemal identyczna jak w Cube Stereo. Jak komuś się podoba, to za cenę ramy z damperem od Antidote u Cube może kupić cały rower :)
Samo dopieszczenie włókienek robi wrażenie, ale rama taka sobie. Nie tylko geometria, ale także jej wygląd mnie nie nie porwał…
A jak praca dampera w stosunku do dampera ohlinsa
Nie wiem, nie jeździłem na Ohlinsie w tej ramie (a na sprężynowym – w ogóle). Damper jest tylko częścią składową całego zawieszenia, trudno jest porównywać jego działanie pomiędzy różnymi rowerami…
O co chodzi z zakazem wychylania tyłka za siodło?
Nie ma bezwzględnego zakazu, ale takie wychylanie się utrudnia balans ciałem i kręcenie kierownicą (mega wyciągnięte łapy). Trzeba to robić tylko wtedy, kiedy to konieczne (ścianki) a na dłuższym rowerze można mniej.
Czyli to nowe geo narzucone przez producenta to żadna rewelacja. Rowery winny mieć geo regulowane w dużym zakresie. Takie tam moje skromne zdanie.
Może dlatego rowery sprzedaje się w różnych rozmiarach (w przeciwieństwie do np. motocykli)? :P A na rynku jest dużo modeli, od takiego klasycznego Antidote, po mega-progresywne Geometrony i Pole.
No właśnie, z tym wystawianiem tyłka to trochę dęty argument, zmienia się geometria – zmienia sie technika jazdy, na krótszych rowerach trzeba bardziej wysuwać zadek, na dłuższych nie. Nie ma jednej uświęconej techniki jazdy…
Rower już się totalnie zestarzał i najwyższa pora na nowy model. Tylko, że nowy model to niestety bardzo duże koszty.
Jarałam się tym rowerem… kilka lat temu.
Szczerze, chyba chłopaki trochę zaniedbali CJ na rzecz innych akcji i obudzili się z ręką w nocniku. Muszą teraz ratować się 1enduro :)
Zgodzę się co do zaniedbania tego modelu, ale nie masz racji co do „ratowania się 1Enduro” – powód jest trochę inny, co pewnie już za parę tygodni się wyjaśni :)
I Knurświny dostały jeden. Mambaonbajk następna? :D
Ten pseudo test to jakiś żart. Tekst miałby jakąś wartość gdyby bazował na opinii kogoś kto rzeczywiście czuje rower i potrafi się zbliżyć podczas jazdy do granic jego możliwości. Tutaj mamy korpo szczurka który jeździ weekendowo od zaledwie paru lat, zrobił ładna stronke, przepisuje gazetki z uk i wpaja wam marketingowa propagandę. Redaktor i jego czytelnicy już do granic ośmieszyli termin enduro, nikt nawet nie chce użyć tego słowa bo kojarzy się z rewia mody totalnych lamusów na bikeparkach. Więcej sprzętu niż talentu. Progresywna geometria to może jest dobra ale właśnie dla takich noskilli żeby trzymała ich jeszcze bardziej w pionie jak się wloką po bandach jak sparaliżowani. Zamiast snuć teorie i pajacowac błyskotkami wzielibyscie się za jazdę. Bez odbioru.
Kolo nie masz racji – od 18 lat robię zmyślne sztuczki i akrobacje na ostrym gdzie nawet niektórzy młodzi strreci na swoich 20″ kółkach boją się wykonać, ale nie linczuje ich za to bo wiem ile potu i czasu kosztuje dopracowanie każdej techniki – brak dystansu nie mówiąc już o szacunku do czasu jaki poświęca autor na teksty zasługuje na kopa w żyć, dopchanie wiadrem poprawienie aby weszło i spuszczenie wody – szanuj cudzą pracę i zdystansuj swój pogląd – prędzej czy później ktoś Ci połamie koła, zakopie chomika i nieprzyjemnie potraktuje body za takie wąskie wstawki …
Mnie też nie podoba się podążanie tego bloga za głosem ludu uzasadniane tym że przecież większości się podoba, niemniej test na sens o ile testuje najszerszy możliwy zakres zastosowań sprzętu. Nie wiem czy Michał jest korposzczurkiem, jak jeździ i jakie są możliwości roweru, jednak jakbyśmy się elitarnie nie czuli jeżdżąc „prawdziwe tfu enduro”, to zdecydowana większość tej elitarnej mniejszości nie dociera do przedsionka granic możliwości krossa hexagona.
Mam nadzieję, że wyładowałeś swoje frustracje i już Ci lepiej ;)
Geometria, to chyba Taki Spectral z wiekszym skokiem?
Nie do końca – Spectral jednak jest trochę dłuższy.
Fajnie widac ewolucje geo. Teraz rowery trail Maja geo bardziej Enduro jak kiedys rowery Enduro (CJ mial byc w domylsle rowerem „super enduro” – takim bezkompromisowym endurowcem).
Nie do końca – w rozmiarze M Spectral jest dłuższy, ale Spectral L-ka ma rozstaw osi 1204 mm, a Antidote 1213, więc jest dłuższy. Różnica polega na tym, że w Antidote ta długość idzie bardziej w tylny trójkąt, a w Spectralu w przedni.
Reach też jest ciut dłuższy w Spectralu.
Przecież to jest innymi słowami opisanie tego, co napisałem wyżej, nie „też”. Reach to parametr dotyczący długości przedniego trójkąta.
Ja nie rozumiem narzekania na krótką geo, jak się siodło ma ustawione tak jak na zdjęciach… Przecież tam jest jeszcze kilka cm efektywnej długości roweru do wyciągnięcia. No i tak do przodu wysunięte siodło wygląda słabo ;P
I w ogóle nie rozumiem tego trendu „co roku dłużej i bardziej płasko” odnośnie geometrii ram. W jednym roku testujesz i geo jest ok, jeździ się dobrze, a za dwa lata geo jest już be i jeździ się źle, bo ktoś inny ma już bardziej płaskie kąty i dłuższą rurę?
Przecież to świadoma decyzja producenta i tu zawsze jest coś za coś. To nie amortyzatory, gdzie postęp techniczny otwiera nowe możliwości większego skoku w tej samej masie/cenie. Progresywną geo można było robić i 10 lat temu, ale nikt tego nie robił (no dobra, Gary próbował) bo taki rower gorzej podjeżdża i skręca.
Siodło jest na podjazdy, na zjeździe przy opuszczonym siodle nie ma w sumie znaczenia jak jest ustawione i nie da się się wyciągnąć żadnej dodatkowej długości roweru
Proponuję sprawdzić jakiś „długi i płaski” rower, a zrozumiesz trend :) I prawdopodobnie nie będziesz pisał bzdur, że rowery z taką geometrią gorzej podjeżdżają i skręcają :P Nie mam w zwyczaju stosować argumentu ad personam, ale niestety ton Twojego posta jednoznacznie zdradza Twoje niewielkie doświadczenie z nowoczesną geometrią… Chociażby to, że długość roweru można regulować przesuwaniem siodła ;)
To ja proponuję, żebyś wszystkim zawodnikom XC, a właściwie producentom ich rowerów, przekazał że się mylą i muszą czym prędzej zmienić geometrię swoich maszyn, bo ewidentnie nie mają doświadczenia z nowoczesną geo i dlatego jej nie stosują. Podobne rewelacje przekaż większości producentów rowerów trail i nawet enduro sprzed paru lat – wszyscy się mylili, a obecny trend „płasko i długo” ma same zalety, tylko oni o tym jeszcze nie wiedzą, bo nie czytają Twojego bloga…
Bo przecież skoro Twoja nowoczesna geo nie ma wad i nie powoduje gorszej zwrotności ani podjeżdżania, to można ją z ogromną korzyścią zastosować w wyścigach XC – na zjazdach pomoże, a na podjazdach i w ciasnym terenie nie zaszkodzi, prawda?
A jeżeli taki argument do Ciebie nie dociera, to proponuje wziąć rower z kątem główki 67-69 a potem z kątem 65-66 i przejechać choćby Rock’and’Rollę, tam są bardzo fajne ciasne zakręty (korkociągi lewy-prawy) i zobaczysz różnicę. Ja to ćwiczenie robiłem choćby wczoraj (kolegi rower 68 stopni, kiera 720, mój 66.5, kiera 780 – wystarczy się zamienić na rower żeby poczuć i nie gadać bzdur).
Może to nauczy Cię pokory i ograniczy argumenty ad personam, a nieco pomoże na myślenie „ad geoetriam” i „per logikam”.
Natomiast pozycja siodła ma oczywisty wpływ na pozycję na rowerze i jego efektywną długość, oczywiście pod warunkiem, że siedzi się w siodle. Jeżeli nie – po co są regulowane przód-tył siodła?
Nie jestem ekspertem, ale wydaje mi się, że pozycją siodła nie da się zniwelować różnic wyniających z nachylenia rurek – regulacja siodła jest nieduża i ma być raczej opcją na korekcję pozycji, natomiast kąty rurek i długość wpływają na wyważenie roweru. Kąty wpływają także na pozycję ridera (przód – tył) w pedałach i dociążenia kierownicy a siodełko nie.
Masz rację, oczywiście siodło to nie wszystko. Ale najczęściej narzekamy na krótki rower właśnie siedząc, pozycja jest za bardzo skulona, kierownica za blisko kolan. W jeździe pod górę albo po równym jednak większość czasu siedzimy i tu najłatwiej o poprawę przez przesunięcie siodła na prowadnicach do tyłu i uczynienie roweru efektywnie dłuższym na dystansie siodło-kierownica. W ten sposób również zmienia się jeden z najważniejszych parametrów geometrii – efektywny kąt rury podsiodłowej.
Na stojaka długość (krótkość) roweru jest bardziej płynna, bo wystarczy, że jeden lubi stać na pedałach bliżej środka stopy, drugi bliżej palców (bloki SPD też mają regulację przód-tył) i już jest kilka cm różnicy. Do tego możemy się pochylać, przenosić tyłek w przód i w tył tworząc inny kąt nogami. Dlaczego na małych BMX-ach czy dirtówkach każdy jeździ właściwie cały czas na stojaka? A no dlatego, że na stojąco „małość” tego roweru jest dużo mniej odczuwalna.
Sorry ale to są bajania gościa który nie ma pojęcia o geometrii a długość roweru rozumie przez rozstaw osi lub efektywną długość górnej rury…
Efektywną, czyli mierzoną poziomo własnie do rury podsiodłowej, geniuszu geometrii. Czyli przesunięcie siodła w tył (albo sztyca z przesuniętym jarzmem lub nawet łamana w tył jak Thomson, którego kiedyś się kupowało do krótkich ram XC) własnie tę efektywną wartość zwiększa – o ile siedzisz.
Ok:) zostań w swoim świecie.
Co do rowerów XC to nawet już to powiedziałem :D
https://www.1enduro.pl/rower-xc-hit-sezonu-2019/
Co do regulowania długości roweru przesuwaniem stóp na pedałach… Pozwolisz, że tego nie skomentuję i podsumuję słowami Cypriana: „zostań w swoim świecie” (który różni się od mojego najwyraźniej tym, że dla Ciebie kluczowa jest pozycja siedząca, a totalnie pomijasz zachowanie roweru na zjazdach – a to na nich gdzieś tak w 80% skupia się ten blog).
Nie piszę o regulowaniu tylko o tym, że na stojąco długość roweru bardziej „pływa” i ma mniejsze znaczenie niż na siedząco.
A co do płaskiej i długiej geometrii – możesz śmiało nawoływać, żeby ze wszystkich rowerów zrobić choppery z widelcem pod kątem 60 stopni, ale producenci i zawodnicy wiedzą, że to nie jest rozwiązanie bez wad i tak się nie da, coś za coś.
Tak jak w motocyklach – zwrotne enduro i crossy będą stromsze, a leniwe choppery do jazdy na wprost z promieniem zawracania jak TIR będą bardzidziej płaskie. Ja próbowałem m.in. Mondrakera i dziękuję, postoję. Chcę się mieścić między drzewami.
A taki XC-owiec na swoim Krossie Earth z 68-69-stopniową (o Boże, jak stromo!) główką skopie nam wszystkim dupę na tych 80% zjazdów tak czy inaczej.
Ta nowoczesna geo tak „wcale nie wpływa na podjeżdżanie”, że obecnie większość riderów na tych płaskich rowerach po zakończeniu Rock’and’Rolli wypycha rower w stronę Koziej i jestem w mniejszości, która podjeżdża ten banalny w sumie podjazd. O korzystaniu z wyciągów nie wspomnę. Tak to nowoczesne enduro wygląda – najmniejszy podjazd już robi się problemem bo rower taki zjazdowy, taki płaski, taki nowoczesny…
No właśnie, a ja piszę, że długość roweru na stojąco ma w enduro znacznie większe znaczenie, niż na siedząco. A odległość między osiami piast i suportem nie zmieni się, choćbyś nie wiem jakie wygibasy na rowerze robił ;)
BTW zastanawiałeś się, czemu taki Kross Earth ma obecnie 68-69 stopni, a nie książkowe 71 sprzed zaledwie kilku lat…?
Progres jest w każdym typie rowerów, po prostu w enduro i DH (nastawienie na zjazdy) poszło szybciej i wartości zdążyły się ustabilizować – nie twierdzę, że dojdziemy do 60 stopni, tak jak w motocyklach enduro wartości są na pewnym poziomie, zresztą zaskakująco zbliżonym do tego z rowerów DH/enduro.
W XC (nastawienie na podjazdy, czyli myślenie takie jak Twoje) idzie to opornie, ale jednak idzie – normą jest już wspomniane przez Ciebie 68-69 stopni, a pojawiają się rowery z główką 67 stopni i dłuższą ramą kosztem długości mostka (i myślę, że też na tym etapie zmiany się ustabilizują).
Ale ja nie mam myślenia XC, a mój rower ma 66.5 stopnia i podjeżdżam nim wszystko, co podjeżdżałem kiedyś na XC, a może nawet więcej :) Ale widzę, że jest nieco trudniej i widzę, że nie można z roku na rok robić bardziej i bardziej płasko. Bo wbrew temu co piszesz to ma wady i to istotne.
Tylko o to mi chodzi w tej dyskusji – zawsze jest coś za coś i „konserwatywna” geo nie jest gorsza, jest bardziej uniwersalna. Dla tych, którzy enduro traktują jako jazdę wszędzie i pod górę też, bez wyciągu i bez wypychania.
Zmiany są potrzebne i bywa, że zmienia się sama dyscyplina – tak jak zmieniły się trasy XC – dziś potrafią być tak strome i techniczne, jak kiedyś tzw. freeride. I dlatego rowery XC odrobinę się „wypłaszczyły”.
A ja się nie zgadzam z tym, aby enduro to był tylko wyciąg i pchanie pod górę. Od tego jest DH. I dlatego za złe uważam promowanie coraz bardziej płaskich, dzielnych na zjazdach ale upośledzonych pod górę i mało zwrotnych rowerów.
Sam wspominasz że twój rower ma 66,5 stopnia HA i że wszystko podjeżdżasz co podjeżdżałeś na XC. Czyli jednak wypłaszczenie HA miało sens. Podjeżdża się dobrze a na pewno pomaga też na zjazdach.
Dłuższy reach jak dla mnie jest też zmianą na plus. Jadąc krótkim rowerem sprzed kilku(nastu) lat, gdy wstaje się na pedałach na zjezdzie, środek ciężkości przenosi się blisko przedniego koła, a to powoduje nieprzyjmne uczucie zbliżającego się OTB. 3 – 4 cm więcej zmienia odczucie jazdy na duży plus.
Michał trochę ostro pisze o geo Carbonjacka bo, rzeczywiście nie są to wartości sprzed 20 lat. Jednak jeżeli rzucisz okiem na topowe rowery EWS to w emce reach sięga od 435 do 450 a kąty to jednak 65 – 66. Czyli przez te kilka lat Carbonjack przestał być na czasie z tym na czym jeżdża zawodowcy. Czy dla mnie taka geo byłby odpowienia? Pewnie tak, bo jestem leszczem ale nie każdy czytający tego bloga to leszcz.
A na deser:
„A taki XC-owiec na swoim Krossie Earth z 68-69-stopniową (o Boże, jak stromo!) główką skopie nam wszystkim dupę na tych 80% zjazdów tak czy inaczej.”
No cóż. Skopie albo nie skopie. Idąc takim merytorycznym torem myślenia to napiszę że taki szosowiec skopie 80% XCowców dupe na zjazdach swoim Krossem Vento tak czy inaczej! A co, jak szaleć to szaleć.
Ja nie mówię, że wypłaszczanie nie ma sensu – przeczytaj mój pierwszy post. Mówię, że nie rozumiem trendu „z roku na rok coraz bardziej płasko i długo”. Gdzieś jest optimum i nie można ciągle wypłaszczać. I nie można krytykować rowerów za złą geometrię tylko dlatego, że inni zrobili bardziej radykalną. Sam świadomie wybrałem rower, który mimo modelu 2019 stoi w opozycji do lansowanego tu trendu; geometria, napęd 2x, cała grupa Shimano (mimo mody na SRAMa) – to jest to, czego szukałem.
Napisałem, że mam obecnie 66.5 stopnia i daję radę podjeżdżać (cóż, zawsze byłem w tym lepszy niż przeciętna i atakowałem pod górę co się da), ale jest zauważalnie mniej efektywnie pod górę w stosunku do 68-69 stopni i widzę różnicę in minus również w zwrotności (pogłębioną szeroką kierą). Kupiłem rower, który miał się nadawać do wszystkiego bo chciałem być enduro-szybki w dół a wiedziałem, że dam radę skillem nadrobić wady geometrii pod górę.
Zawsze jest coś za coś i niech powstają różne rowery dla różnych kolarzy i sposobów jazdy, a nie wszystko progresywne i płaskie jako jeden obowiązujący trend. To jest dobre dla tych, którzy chcą się bezpiecznie czuć na zjazdach (często mając słabe umiejętności) a nie atakują ostrych podjazdów i nie potrzebują zwinności w ciasnych sekcjach.
Sam autor testu wychwala CJ za zdolność podjazdową, a jednocześnie gani za brak progresywnej geo – gdyby było to drugie, nie byłoby tego pierwszego! Tak zdecydował konstruktor ramy i taki efekt osiągnął. Jeżeli Antidote widząc obecny trend enduro (coraz mniej podjeżdżania, coraz więcej riderów używających wyciągów i pchających pod małą górkę, oczekujących kanapowego zjazdu bez wymaganego skilla) zdecyduje o zrobieniu płaskiej maszyny, jego sprawa.
I moim zdaniem CJ nie jest właśnie dla leszczy, bo leszcze boją się spaść z rowerka przez kierę i muszą mieć super płaskie kąty, aby się nie bać ścianek. Kto ma umiejętności (najlepiej z czasów XC gdzie miało się wysokie siodło pod tyłkiem i kąt główki 71 stopni ze 100mm amorem) nie boi się stromizn i nie ma uczucia lecenia na twarz nawet na „konserwatywnej” geometrii, jaką prezentuje Antidote. Dla mnie ona stanowi niemal idealny kompromis.
@MATT udało mi się 60% twoich wywodów przeczytać. cały czas gadasz o reachu i kąta główki i jak to podjeżdża, o regulacji siedzenia.
AAALLLEEEE w ogóle nie wspomniałeś o kącie podsiodłówki, gdzie własnie ona w rowerach enduro (zawiecha) i też nie tylko jest kluczowa dla komfortu i skuteczności na PODJAZDACH. Widać kolo że nie masz jeszcze pełnej świadomości.
…a większy reach kompensuje mułowatość płaskiej główki…..ale co ja tam wiem, nie znam się :D
Tylko skądś się to 66,5 stopnia wzięło, powoli się kąty wypłaszczały aż masz to co masz i Ci to pasuje. Super. Innym może pasować jeszcze bardziej płaski kąt i nie widzę w tym nic złego. Łyda i skill nie ma tu nic do rzeczy. Jest masa rowerów na rynku z bardziej tradycyjną geometrią i każdy znajdzie coś dla siebie.
Nie ma co się obrażać na rynek i 1enduro z tego powodu.
Napewno gdzieś jest optimum ale może jest to 65, a może 66? A może Każdemu co innego, a Ty atakujesz bloga bo Tobie podoba się akurat co innego.
Co do zdolności podjazdowych. Długi reach nie wpływa negatywnie na zdolność podjazdową. Kropka.
A i na koniec znowu obowiązkowa wrzutka na temat braku rajderów i że się cykają ścianek bo nie chcą jeździć na stromych kątach w dół. Polecam sprawdzić jakie rowery mają topowi zawodnicy enduro (np. z EWS). Nie wydaje mi się żeby brakowało im skilla w dół a i podjeżdżać też muszą naprawdę dużo podczas zawodów i o zaskoczenie! Mają rowery długie i płaskie. (przynajmniej dłuższe i bardziej płaskie od CJ).
EWS i „pro” enduro to zupełnie inna bajka, nastawiona na ultra szybki zjazd, podjazdów jak na lekarstwo. To idzie w stronę DH a nie tego, od czego enduro się zaczęło.
Reach nie ma wpływu na podjeżdżanie, ale płaskie kąty jak najbardziej. Kropka. Mam 66.5 tbo to było najbliżej moich potrzeb, gdybym miał ramę na zamówienie to prawdopodobnie miałbym 67 – 67.5.
Ja się własnie nie obrażam na rynek, bo jak widać są na nim rowery dla mnie. Dziwi mnie obrażanie się na rynek tego bloga i krytykowanie każdego nie-progresywnego roweru, jakby taka geometria była nową prawdą objawioną i jedynym wyjściem. I podejście, ze co roku musi być coraz dłużej i bardziej płasko. Zaczął to Gary Fisher paręnaście lat temu i jak widać nie przekonał wszystkich, są poważne argumenty żeby w to nie iść.
I właśnie CJ od Antidote to udowadnia. Nie poddasz się trendowi na płasko i długo – w efekcie masz super żwawy i super podjeżdżający (sam autor bloga to zauważa) rower, który w dół też może być super szybki, jeżeli masz tylko trochę skilla.
Czyli jeżeli ktoś ma inną definicję enduro niż masz Ty to jest w błędzie. Trochę to aroganckie, ale co mi tam.
Mam wrażenie że do twojej wizji enduro po prostu pasują lepiej rowery trail/AM niż to co rynek teraz nazywa endurówkami.
Atidodote z tą kosntrukcją nic nie udowadnia. Ta rama ma już swoje lata i wtedy gdy ujżała światło dzienne była o zgrozo dość płaska i długa. (pewnie i wtedy znaleźli się tacy co mówili że zbyt płaska i za długa).
Nie mówię że nowa rama od nich będzie miała kąty 60/80 i reach 500mm w Mce ale stawiam 5 zł że będzie bardziej płaska i dłuższa niż CJ.
Ja też stawiam, że tak będzie (i autor bloga już to wie…).
Lubię zaglądać na tego bloga z jednego powodu; zdjęcia które są naprawdę dobre, niestety tekst jest niskiej wartości merytorycznej,za to ładnie podany .
Dokładnie, forma jest bardzo ładna ale autor bloga prezentuje bezmyślne podążanie za trendami często bez logicznego uzasadnienia. Napęd tylko 1x „bo tak i inny dzisiaj nie przystoi”, geometria tylko płaska i długa „bo tak”. To trochę jak z gazetami motoryzacyjnymi – część będzie zawsze w ciemno wychwalać najnowsze rozwiązania jak downsizing silników, turbo i ekrany dotykowe, a tylko niektórzy zauważą ich wady i sceptycznie podejdą do nowinek. Reszta obudzi się po paru latach.
Antidote (tak jak wielu innych) świadomie wybrał nieco stromszą i krótszą geo niż obecny kanon, żeby zrobić żywszą maszynę a nie enduro-czołg do jazdy na wprost i chałwa mu za to – jest wybór.
Zobaczymy, jaką geometrię Antidote świadomie wybierze w kolejnym projekcie, który jest właśnie w przygotowaniu :)
PS. Gdybyś czytał uważniej, nie pisałbyś, że jakieś rozwiązanie uważam za lepsze „bo tak”. Jeśli nie chce Ci się dokładnie poznać zawartości bloga (zarówno na temat napędów, jak i geometrii, są obszerne artykuły wyjaśniające ich zady i walety), to bądź tak miły i nie rzucaj w niego gównem.
Gdybyś miał lepszą pamięć, może pamiętałbyś dyskusję ze mną m.in. na temat 1×11 w komentarzach, gdzie argumenty po Twojej stronie kończyły się na „bo tak – uważam, że 2×11 nie ma miejsca we współczesnym enduro” (parafrazuję z pamięci) mimo, że ja podawałem wiele merytorycznych argumentów i nawet odsyłałem Cię do Twoich wcześniejszych tekstów o „zadach i waletach” 1x. Ale Ty z czasem zaostrzyłeś kurs w stosunku do 2x i nawet swoje logiczne argumenty „przeciw” z wcześniejszych własnych tekstów odrzuciłeś, kontatując jednoznacznie, że obecnie napęd 2x jest „be” i koniec kropka.
A jeżeli merytoryczną i dyplomatyczną dyskusję uważasz za rzucanie gównem to na takie skrzywienie już nic nie poradzę. Policz wulgaryzmy i nieuzasadnione osądy w moich i swoich wypowiedziach, może cyferki do Ciebie lepiej trafią i zmienisz zdanie na temat tego, kto tu potrafi kulturalnie argumentować, a kto nie.
Też lubię chałwę!
Cieszę się, że zdjęcia Ci się podobają, niemniej jednak doceniłbym konstruktywną krytykę zamiast tego typu nic nie wnoszących komentarzy…
Taki drobny niułsflasz: każdy Pike ma gąbki pod uszczelkami. Zatem pablo z tej firmy od drogich ram, zapomnianych we Wszechświecie z powodu zacofanej geometrii, perłoli farmazony…ku uciesze kawiedzi…
A właśnie uja, nie ma, byłem ostatnio na eurobike, rozmawiałem z gościami z Rockshox i na pytanie co ze spondżami w amorach tylko głupio się uśmiechnął i zaczerwienił. To samo potwierdzili chłopaki z Ohlinsa. Pablo jest rowerowym nerdem, ma racje, wie chłop co zakłada. Za to ty siejesz bzdety. Być może jesteś jednym z tych gości z Rockshoxa :D
Mam mieszane uczucia, niby z PL, niby karbon ale w tej cenie wybrałbym coś zupełnie innego.
Pierwsze wrażenie – opony. Z tym paskiem z boku kojarzy mi się mocno retro jak auta z lat 60. Nijak nie pasuje, opony powinny być czarne jak gacie górnika pod koniec roku, glebogryzarki.
Wygląd super, lacing włókien karbonu piękny, ale geometria nijaka i jeździ jak XC. No i brak boosta. Serio? Mój Bluebird za połowę tej ceny to ma, a też jest polski ;)
No I stało się, wypuścili 29″ Carbonjacka z odświeżona geometrią. Kiedy kolejny teścik?