Rok 2024 zakończyłem „pamiętnikiem kombatanta”, ale to nie znaczy, że rezygnuję z przewidywania przyszłości! W końcu Wróżbita Maciej ma u mnie etat, więc niech się weźmie do roboty, zamiast jeździć na rowerze. Oto najciekawsze trendy i przewidywania MTB na sezon 2025 2027!
Prolog: Trendy i nowości są bez znaczenia
Zacznijmy od tego, że ten artykuł jest bez sensu, bo i tak wszyscy teraz kupują rowery na wyprzedażach. Mając do wyboru nowy model za cenę katalogową i odpowiednik sprzed dwóch sezonów z rabatem >40%, wybór jest prosty. Zwłaszcza, że zmiany w kategorii trail/enduro mocno wyhamowały i trudno w takim przypadku mówić o jakimkolwiek kompromisie na szlaku. No ale dzięki temu, ten artykuł sięga jeszcze dalej w przyszłość – dowiesz się z niego, jaki rower kupisz na wyprzedaży w 2027 ;)
1. Rozmywanie się kategorii e-bike
Coraz bardziej rozmywa się podział na lekkie elektryki „SL” i modele pełnotłuste. Te drugie zaczynają konkurować masą z „SL-ami”, zachowując większą moc i zasięg. Kierunek wyznaczają rowery takie jak Cannondale Moterra SL (mój e-bike roku 2024) czy Orbea Rise, ale największe nadzieje budzi system DJI Avinox (o nim za chwilę). Na razie masa poniżej 20 kg jest zarezerwowana dla lekkich i bardzo drogich specyfikacji, ale wydaje się, że dni kategorii „e-bike SL” są policzone.
Ale czy aby na pewno? SL-e też nie stoją w miejscu i w 2025 mogą uratować je nowe systemy (lub kolejne generacje istniejących), takie jak Quark DM1.2, z silnikiem lżejszym o 700 g i mocniejszym o 10 Nm od podobnie wyglądającego TQ HPR50. Namieszać może też ZF (kolejny system o podobnej architekturze), spodziewałbym się też jakiegoś ruchu ze strony Fazuy.

Ograniczeniem wciąż jednak pozostaje akumulator, a konkretnie stosunek masy do zasięgu. A niestety rewolucja w tym zakresie (baterie ze stałym elektrolitem) to wciąż pieśń przyszłości – moja szklana kula pokazuje rok 2028.
2. DJI Avinox
O tym systemie będzie w tym roku tak głośno, że chyba można go nazwać „trendem”. Po budowaniu napięcia w 2024, w tym roku rynek powie „sprawdzam”: czy nowy system w realnym, intensywnym użytkowaniu dotrzyma obietnic składanych na papierze i w krótkich testach?
Abyśmy się przekonali, musi on zdobyć popularność, ale o to chyba nie będzie trudno. Decydując się na DJI, najbardziej odważne marki rowerowe mogą dość łatwo wskoczyć do pierwszej ligi, jeśli chodzi o rozpoznawalność, innowacyjność i sprzedaż. Na razie tylko Forbidden i Unno zdradzili się z nadchodzącym elektrykiem na didżejaju, ale gdybym był producentem, koniecznie chciałbym wskoczyć do tego „hype’owego pociągu”.

3. Skrzynie biegów – na razie w DH
Popularyzację skrzyń biegów wieszczę niemal od początków istnienia 1Enduro, więc łudząc się kolejny rok z rzędu, że to już teraz, strzelam sobie w stopę. Ale trudno przemilczeć fakt, że coraz więcej zespołów walczących w Pucharze Świata DH spogląda z zainteresowaniem na to rozwiązanie – do teamów wykorzystujących rowery Gamux i Zerode dołączy Atherton Bikes, Intense, prawdopodobnie też Orbea i Norco.

W serii nazywanej „Formułą 1 kolarstwa górskiego” (jak przekonasz się z kolejnych punktów, całkiem słusznie), jakość pracy zawieszenia jest królem, a dodatkowa masa zawieszona nisko w okolicach suportu nie tylko nie przeszkadza, a na niektórych trasach wręcz pomaga – wiele zespołów montuje w tym miejscu ołowiany balast. Możliwość zmiany biegów bez pedałowania też ma oczywisty potencjał w DH.
Dodatkową motywacją jest nagroda „100K Belted Purse”, czyli 100 tys. Euro dla pierwszego zawodnika, który wygra edycję PŚ DH na rowerze wyposażonym w pasek zębaty Gates – domyślnie stosowany ze skrzynią biegów, np. Pinion Smart Shift (z elektronicznym sterowaniem, które eliminuje nieporęczną manetkę typu „grip shift”). Dla porównania, standardowa nagroda za wygraną rundę to 3750 Euro, a za generalkę sezonu – 10 tys. Euro. Więc mówimy o potężnym, jak na tę dyscyplinę, zastrzyku gotówki. Szklana kula pokazuje, że w 2025 nagroda ta w końcu zostanie przyznana, choć pewną niewiadomą pozostaje dalszy rozwój skrzyń biegów, kiedy już to nastąpi.

4. Ochain i E*Thirteen Sidekick
Te dwa produkty to kolejny masthew w pucharowych rowerach DH. Można je traktować jako ubogich krewnych skrzyń biegów, bo mają one ten sam cel: ograniczenie wpływu napędu na pracę zawieszenia. W dużym uproszczeniu chodzi o pedal-kickback, ale tak między nami, nikt tak naprawdę nie wie, o co chodzi – bo pedal-kickback teoretycznie nie powinien występować przy szybkiej jeździe bez pedałowania. Ale niezależnie od tego, czy większe znaczenie ma szarpanie korby łańcuchem, czy np. sama bezwładność (a może nawet hałas) łańcucha latającego na nierównościach, O-chain pozwala w odczuwalnym stopniu to wyeliminować i uzyskać bardziej płynną, a w efekcie szybszą jazdę.
Jak to działa? Ochain to pająk zębatki korby z wbudowanym luzem obrotowym – pedałowanie ciągnie łańcuch dopiero po obrocie o wybrany kąt (elastomerami można sobie ustawić 4-12 stopni). Zasada działania piasty E*Thirteen Sidekick jest nieco inna, a mechanizm jest ukryty wewnątrz bębenka, ale efekt końcowy jest z grubsza taki sam.


Pewnie sądzisz, że autor tych pomysłów musiał w dzieciństwie wpaść do kotła z mlekiem Debilon. „Kupują ultra-drogie piasty z mikroskopijnym kątem zazębienia, żeby dowalić sobie 12 stopni luzu. O tu się puknijcie. Wystarczyłoby kupić najtańszą piastę Dartmoora łapiącą co 10 stopni i efekt byłby ten sam”. Cóż… tak, ale nie. Kąt zazębienia piasty jest nieprzewidywalny, tzn. zależnie od chwilowego ustawienia zapadek, może to być faktycznie 10 stopni, ale może to też być zero stopni. Ochain/Sidekick dodają więc kluczową w racingu cechę: powtarzalność i przewidywalność.
A w nie-racingu? Cóż… w pewnym stopniu są to rozwiązania pozwalające zjeść ciastko i mieć ciastko, tzn. na podjazdach cieszyć się efektywnością ramy z bardzo wysokim anti-squatem, a na zjazdach – pluszowością typową dla kiepsko podjeżdżających rowerów. Osobiście nie czuję, żebym potrzebował tego w swoim życiu, ale u Ciebie może być inaczej.
5. Masowe tłumiki drgań
I jeszcze jeden trend z downhillu, tym razem całkiem dosłownie zaczerpnięty z Formuły 1. „Tuned Mass Damper”, bo trudno to przetłumaczyć na polski (poza wariantem powyższym, spodobał mi się też „strojony eliminator drgań”), to przykręcony do roweru kawałek rurki skrywający ciężarek zawieszony na sprężynkach (BTW polecam reklamę „Shake Weight” – efekt odwrotny, ale zasada ta sama).
Masę ciężarka i twardość sprężynek można dobrać tak, żeby za sprawą efektu bezwładności, eliminował drgania o określonej częstotliwości. W teorii mogą to być zarówno drobne wibracje, jak i mocne strzały. Ale te dwie skrajności z rowerze ogarniają odpowiednio opony i zawieszenie. Po co więc dodatkowy tłumik drgań? To na razie tajemnica zespołów testujących to rozwiązanie wedle własnej inwencji.
W mojej szklanej kuli działa to na zasadzie… tłumienia powrotu dla opon. Innymi słowy, tłumi drgania „pośrednie”, tzn. na tyle duże, że opony sobie z nimi nie radzą („mięsistość” gumy tłumi energię w stopniu ograniczonym i trudnym do kontrolowania), ale zbyt szybkie, żeby wybrało je zawieszenie (obarczone bezwładnością masy nieresorowanej i tarciem).

Ciekawe, czy w 2025 pojawi się producent na tyle odważny, żeby zintegrować coś takiego w seryjnym rowerze?
6. Elektronika w napędzie i zawieszeniu
O ile wspomniana wyżej skrzynia biegów wpisuje się w listę moich najgłębszych pragnień, tak trend faszerowania napędu i zawieszenia elektroniką mógłby dla mnie nie istnieć (konieczność ładowania baterii e-bike’a mi wystarczy). No ale istnieje. Mam wrażenie, że w dużym stopniu napędza go grupa bogatych niemieckich emerytów (lub po prostu nowa fala początkujących wchodzących w e-bike), których samochody tak przyzwyczaiły do automatycznej zmiany biegów i ABS-u, że bez nich na rowerze nie ogarniają.
Ale nawet w high-endowych, analogowych rowerach enduro, domyślnym napędem stał się SRAM Transmission. Do tego stopnia, że na rynku pojawiły się pierwsze ramy niekompatybilne z napędami mechanicznymi (bez przelotek dla linki/pancerza). W 2025 zmusi to (w końcu!) Shimano do wypuszczenia nowych grup bezprzewodowych.
Ale te napędy to jeszcze można przeboleć, bo Transmission faktycznie działa super. Nie znam jednak nikogo, komu zależałoby na armii czujników i silniczków, które bez przerwy blokują i odblokowują damper (jeśli masz, korzystasz i chwalisz – możesz zbesztać mnie w komentarzu). Jeszcze zrozumiałbym, gdyby to działało na zasadzie telemetrii i automatycznej regulacji ustawień – przede wszystkim ciśnienia i tłumienia powrotu, z którymi większość riderów wciąż ma problem. Ale nie – cała ta magia kręci najbardziej bezużytecznym pokrętłem tłumienia wolnej kompresji. Trzymajcie mnie.
7. Mechaniczny napęd Transmission
Jest jednak światełko w tunelu, bo pisząc o dominacji elektrycznych przerzutek, trzeba (ponownie) postawić pytanie: „czy aby na pewno?”. Owszem, SRAM Transmission aktualnie bierze wszystko, ale dominacja ta pogłębi się jeszcze bardziej… po spodziewanej w tym roku premierze wersji na linkę. W ten sposób SRAM znów będzie o krok przed Shimano – jak już Japończycy wypuszczą bezprzewodowego XTR-a za tysiącnaście milionów, Amerykanie będą promować mechaniczny wariant przerzutki Transmission, którego wszyscy tak naprawdę chcą.
Czy przy okazji to spowoduje, że producenci na siłę próbujący ograniczyć liczbę przelotek w ramie (poza brakiem dziur na linkę przerzutki, mam też na myśli prowadzenie przez stery), w końcu obudzą się w ręką w nocniku? „Na pewno, na pewno, pewnie, jasne, zobaczymy, czas pokaże”.
8. Regulowana geometria
Nic nowego, pisałem o tym już w zeszłym roku. Ale ciekawe jest to, jak historia zatoczyła koło i dlaczego flip-chipy zmieniające geometrię stały się niemal obowiązkowe.
Jakieś 20 lat temu też były standardem, bo producenci bali się zrobić krok naprzód i stanowczo wejść w bardziej radykalną geometrę. Ustawieniem domyślnym dla 90% riderów było wtedy „low”. Potem jednak geometria małymi kroczkami osiągnęła optimum i flip-chipy mogły ustąpić miejsca prostocie.
Problem w tym, że ktoś zapomniał wcisnąć „stop” na corocznym rozpłaszczaniu geometrii i obecnie kąty w rowerach trail/enduro osiągnęły już poziom upośledzający jazdę w mniej wymagającym terenie (a jazda po stosunkowo łatwych, przygotowanych trasach jest trendem samym w sobie). I znów producenci trzęsą portkami, tym razem bojąc się zrobić krok wstecz. A ustawieniem domyślnym dla 90% riderów coraz częściej jest „high”.
Oby tylko w końcu powszechne stały się flip-chipy pozwalające wydłużyć chainstay do 460+ mm. Bo niestety producenci w 2025 będą dalej lecieć w chuja mydlić nam oczy hasłem „size specific chainstay”, zmieniając go o <10 mm między skrajnymi rozmiarami (ponownie: z powodu strachu przed radykalną zmianą, na co flip-chip wydaje się być sprawdzonym plastrem).
9. Opony radialne i nowe typy wentyli
W 2024 Schwalbe odpaliło „opony radialne”… które tak naprawdę nie są radialne. Ale ułożenie nitek oplotu nieco bardziej prostopadle do kierunku jazdy to ciekawa ewolucja, z faktycznym wpływem na zachowanie opony – większa podatność pozwala na lekkie podniesienie ciśnienia, co z kolei poprawia stabilność na obręczy. Schwalbe tym genialnym ruchem mocno zaznaczyło swoją obecność w świętej trójcy oponiarskiej, wysuwając się na prowadzenie w kategorii „Opony na Czasie, które Wszyscy Chcą Mieć”, detronizując błyszczącego od paru sezonów Continentala. Razem z Maxxisem będzie on musiał szybko nadgonić.
Niemiecki producent ma też na koncie drugą ciekawą innowację: wentyle Schwalbe Clik Valve (SCV). Na oko podobne do Presty, ale niewymagające odkręcania ani blokowania głowicy pompki (jak sama nazwa wskazuje, pompkę po prostu „wklikuje się” na wentyl i można dmuchać). Biorąc pod uwagę powszechność jazdy na niskich ciśnieniach (które trzeba często sprawdzać), chciałbym żeby rozwiązanie to stało się standardem. Ale jako wróżbita, mam niestety obowiązek zauważyć, że się nim nie stanie, ze względu na brak kompatybilności (trzeba mieć odpowiednią pompkę).
10. Szerokie opony i niskie ciśnienia w XC
O ile endurowcy już dawno odkryli zalety jazdy na niskim ciśnieniu, tak wśród golinogów wciąż panuje przekonanie, że nabita na kamień opona toczy się szybciej. A przynajmniej wśród tych mniej rozgarniętych technicznie, bo na poziomie Pucharu Świata, większość zawodników jeździ na wręcz absurdalnie niskich ciśnieniach: u lekkich riderek nierzadko schodzących poniżej 1 bara, ze średnią na poziomie 1,2-1,4 bara. Kosmos!
→ Więcej: Opony enduro #4: Jakie ciśnienie?
Ciekawym trendem jest też rosnąca szerokość opon, co w sumie nie dziwi, biorąc pod uwagę, że okolice 2″ to już częsty widok… w gravelach. W XC-racingu standardem jest 2.4″, ale chyba tylko prześwit ram spowalnia odważniejsze eksperymenty z 2.6″ (patrz: Lauf Elja). Przewiduję, że prędzej czy później, ten eksperymenty odbiją się od ściany i krosiarze wrócą do rozmiaru 2.4-2.5″, który to już na wsze czasy stanie się standardową szerokością opony w każdej odmianie MTB, od cross-country, przez enduro, aż po downhill, a na świecie zapanuje pokój.
11. Koła 32″
LOL, żartowałem xD Żadnego pokoju nie będzie, bo jak już walki o wyższość jednego rozmiaru koła nad drugim ucichły, Maxxis zrzucił bombę w postaci prototypowego Aspena 32″, czyli aktualnie swojej najbardziej kochanej opony XC. A szybszą popularyzację tego rozmiaru do tej pory powstrzymywał głównie brak dobrych opon. Gdybym miał powyżej 190 cm wzrostu, byłbym może nawet umiarkowanie zainteresowany.
Zainteresowane są też teamy Pucharu Świata XC, których przepisy nie ograniczają wyboru w kwestii rozmiaru koła. 2025 będzie na razie rokiem nieśmiałych testów. Ale jeśli okaże się, że mimo większej masy, większe koła są szybsze, to kolejne pokolenie rowerzystów odkryje powiedzenie „pick a wheel size and be a dick about it”. A historia ewolucji od 26″ do 29″ daje podpowiedź co do wyników tych eksperymentów…

12. Nowe kategorie rowerów w sklepach
Ale żeby nie było tak pięknie, zakończmy tematem, na który każdy może sobie tak po ludzku pobiadolić w komentarzach. Chodzi o wprowadzenie do masowej sprzedaży rowerów z kategorii monstercross i jibber/slopeduro. Wiem, wiem: „A na co to komu? Komu to potrzebne?”.
Cóż, najwidoczniej jednak potrzebne, bo riderzy składają sobie takie rowery od lat. Nowym trendem jest przenikanie tych niszowych buildów do mainstreamu, jako dostępne w sklepie gotowce. Gdybym był starym, cynicznym blogerem, pewnie uznałbym, że w monstercrossach chodzi o wykorzystanie zapasu ram XC z oldschoolową geometrią, których nikt już nie chce kupować. Ale nie jestem! Wręcz przeciwnie, jestem otwarty na takie eksperymenty, nawet jeśli mają na celu tylko przetestowanie rynku w poszukiwaniu kolejnego „next big thing”.
O slopeduro, jiibingu, sensowności graveli i wielu innych trendach, które są wciąż na czasie, pisałem też w artykule zeszłorocznym, który gorąco polecam:
→ Więcej: Trendy 2024 – co będzie modne w enduro/MTB?
Zobacz też:
Dobry artykuł Michał. Czy masz perspektywy na test Amflow?
Póki co nie mam.
A czy do tych nowych wentyli od schwalbe w swojej obecnej pompce nie wystarczy zamontować adaptera? Aby korzystać z funkcji kliku a jeśli go nie zamontujemy i tak napełniony oponę zwykłą presta
Tak, ale wożenie ze sobą adaptera + kolejny w pompce stacjonarnej to średni komfort. A potem i tak będziesz musiał pożyczyć pompkę od kumpla i będzie lipa.
Tłumik do montażu w rowerze https://www.rimpactmtb.com/tmd
Ogólnie znalazłem stronę za wielka wodą gdzie sprzedają to jako swój patent, jestem ciekaw jak to z tym shwable jest?
https://clikvalve.com/products/clik-connect-schrader-adapter-female-schrader-to-female-clik
Ciekawe, nie widziałem. Czyżby Schwalbe kupiło firmę i „sprzedało” jako swoją innowację?
Myślę, że test Ochain byłby interesujący. Kogo nie pytam, co jeździł jest zachwycony, mimo ceny…
Jibber czyli slope stylówka, ale z większym skokiem i neico dłuższa, koła 32, gravele z amorem, strach się bać co jeszcze wymyślą XDD
Z tym Click Valve to zabawa polega na tym, że pompka presta ma być w stanie napompować nowy wentyl bez przejściówki ale nie będzie się tak dobrze trzymać. Także win-win ale czekamy na recenzję.
A co do Transmision to z całego serca pluję na ten wynalazek i mam nadzieję, że zdechnie. UDH jest super bo nie trzeba się martwić o to czy mały sklep będzie miał twój hak ale cała reszta to padaka. Zamiast zgiąć hak za ~80zł zgina się wózek za ~400 zł. Plus jest wolny, po prostu strasznie wolny. O łańcuchach które są niekompatybilne z innymi i kosztują 2x tego co Shimano nie wspomnę. Jak zajadę kasetę to wylatuje to z mojego enduro.
Pójdę krok dalej. Zamiast giąć hak za 8 duszek, łamie tylny trójkat za…za dużo piniency!
Świeże,wiejsko-górskie powietrze,zdecydowanie wpływa na soczystość sarkazmu-szanuję po wielokroć
PS. Nawet,jeśli akceleratorem tegoż,była toksyczność „platform socjalnych”
;)
“Jibber” – tso?? Ale jak to i do czego cos takiego? To sie da w gorach bez przerzutki?
to tylko do bikeparków albo lokalnych miejscówek, gdzie po krótkim zjeździe dygasz z buta te 500 metrów :P
Dokładnie tak – jibbing = w tygodniu lokalne miejscówki/hopy, w weekend ewentualnie bikepark.
Moim zdaniem to będzie hit, masa małolatów się tak szwęda
Ja też. Tylko że ja wybieram trasy korzenne i podjeżdżam
Z tym chainstayem to nie wiem, ogólnie robi to Forbidden i w recenzjach nie zdobywa za to uznania, ostatnio np. Nicadv stwierdził że na 460 jeździło mu się źle. Osobiście mam 447 i jest to dla mnie granica. Wszystko się sprowadza to tras moim zdaniem. Poza proporcjami liczy się też bezwzględna długość roweru. Długi cs jest super na otwartych szybkich trasach, ale w takim BB np. w zasadzie takich nie ma poza kawałkami na ET. Wiec myślę, że to nie zażre bo nie daje w praktyce wiele.
Apropo monstercross,
Mongoose ma coś takiego od kilku lat w swojej ofercie:
https://int.mongoose.com/products/grendel
Marka w sumie zapomniana w naszym kraju…
A dawniej sporo tego jezdzilo u nas.
Mój pierwszy rower MTB to był Mongoose! :)
Ale od kilku lat jest to niestety marka głównie pod Walmarty :(
Grendel to taki gender ale gravel?
I te schowki w ramach, to też trochę trend, a może już plaga? Generalnie lubię nowości i gadżety, ale schowek mnie nie jara.
Kurde a mnie sie przydaje. Mam tam podstawowe klucze i awaryjną dętkę. Więc własciwie spoko.
Ja to chyba już jestem stary, bo żadna z tych rzeczy nie jest dla mnie. Powiem więcej, aktywnie nie chciałbym tego w swoim rowerze. Choć w sumie jeśli trend „kroku wstecz” w geometrii ram się przyjmie, to jeszcze moja trailówka z 2014 roku (Agang Patriot) znów będzie na czasie.
A tak serio, to ja bym kupił nowy MTB, ale jakby pokazali takiego co ma 160/140 skoku, miejsce na dwa koszyki na bidon, dopasowaną torbę do ramy w komplecie, ramę z metalu i w fabrycznym wyposażeniu tylną piastę z bębenkiem HG (po co mi 12 speed, jak mam kasetę Deore CS-M5100 11-51). Ale co ja tam wiem. W końcu wiadomo, że optymalny rower dla statystycznego zjadacza Twistera to musi być maszyna optymalizowana pod kątem enduro racing.
Więc skoro branża nie ma rowerów dla takich ludzi, jak ja, to w góry jeżdżę na Patriocie, a wolną gotówkę inwestuję w progresywnego gravela, pornografię rowerową na bazie starego górala 26” i w przyszłości być może sztywną (przód i tył) wyprawówkę na kole 27.5 x 2.4”. Takie są moje trendy, jeśli chodzi o rowery na grubych oponach.
Fajne podejście, myślę że Twoją listę życzeń powinien jakiś producent przeczytać. Najbliżej chyba jest Salsa Horsethief (brakuje tylko skoku).
Obecna tu jakiś czas temu Merida One-Twenty spełnia te warunki oprócz skoku (aluminium, 130/130, miejsce na dwa bidony, bębenek HG).
O patrz, zapomniałem, że do One-Twenty dwa bidony wchodzą! No to jak najbardziej, jeździ jak niejeden 160/140.
Dla mnie trochę problemy z d..
Ale każdy ma swoje lubiejki. Ja zamiast bidonu drugiego to bym nerkę z bukłakiem kupił. Bo mnie z nerą całymi dniami jeździ sie ok. Albo plecak jak ktoś lubi.
Ramę pod siebie spokojnie można wybrać tylko trzeba niestety pare rowerów przetestować, najlepiej podmieniając sie w grupie. Kola i tak się zazwyczaj zmienia. No ale to mój punkt widzenia bo ja lubię mieszać i właściwie buduję rowery pod siebie bazując na konkretnej ramie która mi podejdzie. No i też nie lubię 1×12.
Pozdro.
A moim zdaniem rowery pokroju Dartmoora Sparrowa czy Marina Bob Cata będą z roku na rok coraz lepiej ogarnięte :D musimy tylko poczekać na kolejny boom mody na grawitacje rowerową wśród nastolatków
Ja myślę, że popularność rowerowej grawitacji jest u młodzieży na mniej więcej stałym poziomie, po prostu jej forma się zmienia i dla boomerów zawsze wydaje się bezsensowna (lub tak odległa, że nawet nie zdajemy sobie sprawy z jej istnienia – patrz: stunt, jibbbing, slopeduro itd.). Nasi rodzice pewnie mieli tak samo samo z naszym skakaniem na dualówkach po schodkach i wykopanych w okolicznym lesie hopkach 20 lat temu.
Zmienia się też to, że coraz częściej tymi rodzicami jesteśmy… my. Czyli rowerzyści z zajawką, wychowani na początkach grawitacji i skłonni kupować swoim dzieciom drogie rowery, jeśli tylko oderwie je to od Fortnite’a.
I tak z mojej obserwacji, tanie ścieżkowe hardtaile typu Sparrow czy Bobcat raczej mają marne szanse, bo aktualnie u nastolatków wygląda to tak:
Stawiam 26 zł że za kilka lat koło 32 namiesza w zjeżdżaniu z górki na czas.
Czy racing grawitacyjny stanie się sportem dla „wielkich chłopów” ? – tu postawię 2,75zł.
Co i jak na to projektanci ? Tych o wzroście 185+ jest względnie niewielu wśród klientów, lecz bezwzględnie wielu chce mieć szybszą wersję.
Ja nie byłbym taki pewien, biorąc pod uwagę że 2×29″ w DH aktualnie umiera, ustępując w większości przypadków mulletowi. Mniejsze tylne koło w rowerze o dużym skoku ma najwięcej zalet, głównie prześwit przy dobiciu – zarówno względem przedniego trójkąta/siodła, jak i tyłka ridera.
No chyba, że mullet 32″ przód, 27″ tył :D Ale z przodu też wątpię, żeby zawodnicy (czy tym bardziej zawodniczki) chcieli iść na kompromisy w wysokości kokpitu i/lub skoku widelca.
No nie wiem, nie wiem, 26 zł to wysoka stawka :)
:)
A ja myślę, że artykuł o lidze DH rozgrywanej na Penny-farthing’ach będzie idealną pozycją na spóźniony początek wiosny ;)
To apropos dziwnych rowerów z barankiem, jakiś baranek walą się w warsztacie, zaraz wrzucę do enduro i przyspieszę bieg czasu
A tak serio, jest jedna rzecz, zapomniana (mam, nadzieję że skoro historia zatacza koła to jednak wróci kiedyś) która była genialna, dawała odpocząć nadgartką, fajnie się na tym podjeżdżało łapiąc była za ROGI. Rogi były super, zanim, przestały być sexi. Oczywiście, przy zjeździe pozwalały czasem zaczepić o coś ale w XC moim zdaniem bomba. Na dnie pudełka leżą jeszcze rogi ZOO z wczesnych 2000 i czekają aż historia zrobi manewr o 360 stopni
Mam rogi w XC i trailówce, dla mnie obowiązkowa modyfikacja. Dodatkowo w XC, którym nie wjeżdżam w trudniejszy teren i nie zależy mi na ekstremalnie mocnym uchwycie, mam zamontowane gripy dopasowane do kształtu wnętrza dłoni. Komfort wzrasta niesamowicie na dłuższych wyrypach. Rogi tak naprawdę oferują aż trzy punkty chwytu: na szczycie, pośrodku i u nasady. No i oczywiście chwyt za gripy. Każda pozycja daje wyczuwalną zmianę w ustawieniu nadgarstka i pozwala pewnym częściom naszych dłoni odpoczywać na zmianę z innymi.
Aż tak nie przesadzajmy, jak prześledzić rigi zawodników z wyścigów ultra, na trasach wymagających MTB to sporo z nich używa nowszej wersji rogów – tzw. rogów wewnętrznych (po zachodniemu większy logiczny łamaniec: inner bar-ends). Względem klasycznych rogów zyskujemy możliwość lekkiego hamowania kiedy trzymamy kierownicę za rogi oraz tak jak w baranku, podczas jazdy w aerodynamicznej pozycji 'on hoods’, tu możemy podobnie się ułożyć, mając węższą sylwetkę (patrząc z przodu) i mniejsze opory na tych dłużących się przelotach między ciekawszymi fragmentami. U majfrendów można kupić całkiem fajne, chamskie podróbki za kilka dyszek (umówmy się, co tu podrabiać? To kawałek plastiku odlany z ABS jest).
TL;DR – cykl rozwoju MTB dobiegł końca z ostatnich lat, teraz szukamy na siłę ;)
W sumie to i dobrze, dużo fajnych rzeczy powstało w ostatnich lat, przebiło się, jest bardziej dostępne. Żadna z tych nowości do mnie nie przemawia, ale to jest ok :)
Ciekawe, czy faktycznie „żadna z nowości ostatnich lat” do Ciebie nie przemawia, czy po prostu skupiasz się na tych najbardziej obecnie rzucających się w oczy, bo kontrowersyjnych (typu elektronika, schowki itd.).
Bo dużo osób twierdzi, że tacy są OG i nowinki ich nie interesują, a potem się okazuje, że mają w rowerze: główkę poniżej 66 stopni, reach powyżej 430 mm, koła 29″, sztycę regulowaną, napęd 1×12, mostek <60 mm, kierownicę ponad 720 mm, opony na mleku itd. A to przecież wszystko "nowinki" zaledwie ostatniej dekady! :P
Ale właśnie to napisałem! Geometria, napędy, mleko, sztyca (!!!), krótki mostek, to były super nowinki. To co jest teraz to są pierdoły. Może i mają znaczenie na zawodach, ale z perspektywy amatorskiego użytkownika nie widzę sensu sobie nimi dupy (i portfela) zawracać.
Zastanawiam się nad spectralem ONfly CF CLLCTV. Jest ktoś kto może coś o nim napisać ? Czy warto etc.
Chciałbym wypróbować opony od schwalbe, o ile na przód odpowiednikiem maxxisa assegaia, chyba byłby albert, to co polecacie na tył? Big betty wydaje mi się bardziej agresywna od dhr, a więcej jeźdze po twradych trasach. Hans dampf?
Nie mam aż takiej wiedzy z zakresu Schwalbe, ale…
Assegai ~ Magic Mary
DHR II ~ Big Betty/Tacky Chan
Hans Dampf to w sumie też poziom DHR-a, ale raczej na przednie koło.
Albert w sumie nie wiem, gdzie wypada. Myślę, że to poziom Magic Mary, przy czym Albert trochę bardziej na sucho-twarde, a MM trochę bardziej na mokro-miękko.
Decydując się na Schwalbe, warto byłoby spróbować radialnego oplotu, więc ja chyba w tej sytuacji brałbym 2x Albert.
Wszystko to smutne elektronika, regulacje, skrzynie biegów, silniki. Ile w tym jeszcze prawdziwego roweru? Ja się wypisuje z tej drogi.
Rozumiem, że jeździsz na rowerze bez amortyzacji, sztycy regulowanej i na v-brake’ach? ;P
Kurcze apropos monstercross to jestem ciekawy jakie napędy budują. Chcę sobie złożyć budżetowego gravela z napędem 1x coś tam o kasecie 11-48 minimum i jest ciężko. Pull ratio w większości grupach górskich i szosa/gravel jest inne. Klamkomanetki mechaniczne Microshift AdventX ma takie samo pull ratio jak mtb Shimano 11 i 12s.
Może Cues coś pozytywnie namiesza, fajny ruch Shimano zrobiło z tą grupą. Zobaczymy w którą stronę to pójdzie.
Kross od razu rzucił mix Deore i GRXa z długim wózkiem. W tańszej półce bronią się jak mogą przed podobnymi na razie.
Michale a może miales okazje testować opony Vittorii? Bo też ciekawe się wydają, a cenowo przystępne bardziej.
Własnie zamówiłem Aggrotale do HT
Oczywiście sie pomyliłem Agarro
Niestety nie jeździłem na żadnej Vittorii, ale opinie mają spoko ;)