Do niedawna rynek górskich elektryków dzielił się na modele pełnotłuste (masa ok. 25 kg i duże wszystko: moc, bateria, zasięg) oraz tzw. „SL-e” (ok. 20 kg i mniejszy, słabszy silnik, żeby wycisnąć jak najwięcej z małego i lekkiego akumulatora). Cannondale Moterra SL 1 zaciera granicę między tymi kategoriami – a może tworzy zupełnie nową? Oferuje masę na poziomie elektryków SL, ale z silnikiem o pełnej mocy i dużym akumulatorem. Czy to rewolucja, na którą wszyscy czekali? (Nie, ale efekt i tak jest imponujący)
Cannondale Moterra SL – co to za rower?
Jest to sprzęt z pogranicza all-mountain i enduro, czyli: skok 160/150 mm (przód/tył), koła mullet i bardzo nowoczesna geometria (główka 62,5 stopnia!).
Wbrew nazwie, nie jest to elektryk z tradycyjnie rozumianej kategorii „SL” – parametry systemu wspomagania czynią z niego pełnoprawnego e-bike’a, tyle że wybitnie lekkiego. Konkretnie jest to Shimano EP801 z customowymi trybami (ale bez ograniczenia mocy maksymalnej) i akumulatorem 601 Wh, a masa roweru gotowego do jazdy to niecałe 21 kg.
Rama
Geometria
Trudno zacząć opis inaczej, niż od faktu, że główka ramy ma 63,7° stopnia… ale w najbardziej stromym ustawieniu! Regulacja na sterach pozwala zejść niżej o 0,6 lub 1,2 stopnia, do 62,5° (to nie literówka). Jest to dość odważny/dziwny krok ze strony Cannondale’a, zwłaszcza w lekkim rowerze o skoku 150 mm.
Dużo mniej emocji budzi kąt rury podsiodłowej – 77 stopni to idealna wartość, która bardzo ułatwia dociążanie przedniego koła na podjazdach. Zwłaszcza, że chainstay też ma bardzo przyjemną długość: 449 mm w rozmiarach S i M oraz 453 i 458 mm w kolejnych. Dobrze łączy się to ze stosunkowo wysokim stackiem, który wynika zarówno z długości główki ramy, jak i niskiego suportu (335 mm).
Swoją drogą, długi tył i wysoki przód to warty odnotowania trend w geometrii. Uzupełnia go ciut krótszy reach (420-505 mm w czterech rozmiarach), dzięki czemu rozmiary nie są przesadnie rozciągnięte. Przy 170 cm testowałem M-kę, która pasowała mi idealnie.
Warto jednak mieć na uwadze, że mimo krótszego reacha, stosunkowo długi chainstay i ekstremalnie płaska główka mocno „wyciągają” bazę kół, do nieco autobusowych 1248 mm w M-ce i iście przegubowo-ikarusowych 1327 mm w największym rozmiarze XL.
Elektronika
Osprzęt
Na szlaku
Podjazdy
Do tej pory często słyszałem głosy w stylu: „kupię elektryka, jak wyjdzie coś, co waży tyle co SL, ale ma pełną moc i zasięg”. Cannondale bardzo się do tego zbliżył, i to bez czekania na rewolucję w ogniwach.
Wspomaganie skutecznie ukrywa masę większości elektryków na podjazdach, ale bez przesady – różnica 4 kg to przepaść. Potęguje ją bardzo wysoka sztywność, która daje przyjemne poczucie efektywności przy maksymalnym obciążeniu. Choć niekoniecznie pomaga z punktu widzenia komfortu i trakcji na śliskich, technicznych podjazdach.
Zaskakująco komfortowa jest jednak pozycja w siodle. Poczucie to wynika to z nowocześnie wysokiego stacku i nieprzesadnie długiego reacha. Jest to bardzo ciekawa koncepcja, która w dużym stopniu eliminuje nadmierne obciążenie dłoni przez stromą rurę podsiodłową. Cudów jednak nie ma – masa ta ląduje na tyłku, czego Cannondale najwyraźniej miał świadomość, montując dobrej klasy siodełko Fizik.
Wysoki stack wynika z dłuższej niż zwykle główki ramy, ale też niskiego suportu. Podczas testu regularne szlifowałem pedałami, ale… w granicach rozsądku. Raczej były to drobne przycierki, które z czasem stały się łatwe do przewidzenia i nieszkodliwe. Można powiedzieć, że dla tej geometrii i zawieszenia, Cannondale wymierzył idealną wysokość suportu co do milimetra.
Przyzwyczajenia wymaga też wyciągnięta baza kół z mocno wysuniętym przednim kołem. Nie odczułem wprawdzie typowo oczekiwanych wad płaskiej główki (wheel flop i podrywanie przodu), ale długość roweru wymaga nieco innego timingu w ciasnych zakrętach.
Długi chainstay jest niezbędny, żeby wysoki stack nie psuł zabawy na technicznych podjazdach. Wartości w Moterrze SL nie są może w awangardzie, ale zakres 449-458 mm i tak uważam za sensowny złoty środek. Efekt jest taki, że mimo komfortowej pozycji w siodle, techniczne podjazdy nie wymagają specjalnych wygibasów, przód jest zawsze naturalnie dociążony.
Jeśli już, w najbardziej śliskich miejscach bardziej skupiałem się do dociążaniu tylnego koła, bo w takich warunkach Maxxis Dissector wymaga specjalnej troski, zwłaszcza w połączeniu z bardzo sztywną, podatną na „odbijanie” na boki ramą.
Na szczęście ten nastawiony na efektywność charakter nie przekłada się na zawieszenie. Nie mam twardych danych, ale obstawiam bardzo neutralny anti-squat (w okolicach 100%) – zawieszenie czasem lekko zabuja od ruchu masy nóg (zwłaszcza na wymaganym tu szybkim tłumieniu powrotu), ale za to pozostaje czułe i aktywne pod obciążeniem.
Wygodna, pewna pozycja, niska masa i sprawne zawieszenie zachęcają do podjeżdżania na słabszym wspomaganiu, co bardzo dobrze odbija się na zasięgu. Ecodriving na dwóch słabszych trybach pozwala na tripy w okolicach 1500-1700 m przewyższenia, z kolei mieszając dwoma mocniejszymi, akumulator 600 Wh wystarcza na ok. 1000-1100 m – w sam raz na szybkie, 3-godzinne strzały po pracy.
Wyżej wspomniałem o czterech trybach wspomagania, czyli ustawieniach domyślnych, które wydają się być skrojone pod właśnie takie dwa scenariusze: 1 i 2 to tak naprawdę dwa poziomy „Eco” na długie trasy z wysokim wkładem własnym, w stylu osłabionych elektryków SL. Silnik Shimano, mniej narowisty od Boscha, sprawdza się w nich idealnie, najlepiej reagując na pedałowanie z wysoką kadencją. Z kolei tryby 3 i 4 są już odczuwalnie mocniejsze, skrojone pod krótsze wypady z wysoką intensywnością.
Są to jednak tylko ustawienia producenta – skonfigurowanie indywidualnych trybów pozwoli jeszcze lepiej wykorzystać dostępny zapas prądu. Żałuję tylko, że Cannondale nie pomyślał o kolejnym levelu personalizacji wspomagania, tzn. możliwości zastosowania range-extendera, który pozwoliłby na całodzienne wycieczki z wykorzystaniem pełnej mocy. Myślę, że dla wielu riderów taka modułowa koncepcja byłaby bardzo kusząca.
Zdjazdy
W części podjazdowej sporo napisałem o nowoczesnej geometrii z niskim suportem, wysokim stackiem i długim tyłem, i – spoiler alert – również na zjazdach jest ona motywem przewodnim.
Zacznijmy od bardzo silnego poczucia siedzenia „w rowerze”. Jest to cecha, o której już dawno nie pisałem, bo w nowoczesnych rowerach jest ona tak powszechna, że wręcz banalna. Ale geometria Moterry jeszcze bardziej wzmacnia to wrażenie. Ma to swoje zady i walety.
Na trasach, które ze „strefą komfortu” mają tyle wspólnego, co wakacje w Odessie, Moterra SL daje potężne poczucie pewności. Płaski kąt główki ramy rozciąga bazę kół, która pozwala bezpiecznie manewrować masą – dociążając przód/tył, rower pozostaje zawsze stabilny. Choć zwykle nie jest to potrzebne, bo nawet w ostrych zakrętach przednie koło jest naturalnie dociążone przez stosunkowo długi chainstay.
Jest jednak druga strona medalu. Szybcy riderzy lubiący naparzanie na azymut i płynne wycinanie łuków będą zadowoleni, ale ja jednak po tak lekkim elektryku spodziewałem się zdecydowanie bardziej skocznego, zabawowego i prowokującego aktywny styl jazdy charakteru.
Cannondale pozostaje jednak bardzo poważnym sprzętem, nawet mimo prób ożywienia go ustawieniami zawieszenia. Delikatne odbijanie od nierówności terenu nie robi na nim wrażenia – w wybicia trzeba wyraźnie włożyć energię, żeby chciał się oderwać od ziemi (jak już to zrobi, jest w pełni przewidywalny w locie i na lądowaniu). Mimo wysokiego stacku, dość słabo (tzn. jeszcze słabiej, niż zwykle) szło mi też podrywanie do manuala.
W skrócie: na zjazdach niska masa nie wpływa aż tak, jak oczekiwałem, na odczuwalną lekkość.
Nie jest to więc rower nastawiony na flowtrailowe harce (choć trzeba przyznać, że wspaniale generuje prędkość przez pompowanie). Przez wysoką sztywność ramy nie jest też zbyt komfortowy (choć na pewno bardzo precyzyjny). Poczucie to potęguje pieruńsko sztywna karbonowa kierownica i twarde gripy – dawno żaden rower tak mi nie wytelepał dłoni (byłby to mój pierwszy upgrade).
Po części wynika to też z… bardzo płaskiego kąta główki, który wystawia na ciężką próbę sztywność wzdłużną, a tym samym czułość i płynność Foxa 36. Bardzo lubię „trzydziestkę szóstkę”, ale tutaj jej praca odstaje od tego, do czego jestem przyzwyczajony. Przy tak płaskim kącie, Fox 38 miałyby więcej sensu, nawet jeśli znacząco podniósłby masę roweru.
To samo można powiedzieć o tylnej oponie. O ile bardzo lubię Dissectora w analogu, tak w elektryku uważam go za zbyt delikatny bieżnik. Jasne, na pewno toczy się szybciej od DHR-a II i podbija zasięg mniejszego akumulatora, ale kiedy robi się mokro, wymaga sporo uwagi zarówno na podjazdach, jak i na zjazdach.
Ten rower prosi się też o coś pancerniejszego, zwłaszcza że w rozmiarze 27.5″ opona jest bardziej narażona na uszkodzenie. Ale oplot DoubleDown znów dodałby kolejne 150g, przez co masa kompletnego roweru nie wyglądałaby już tak imponująco.
Te kompromisy mają sens, ale byłoby fajnie, gdyby Cannondale wypuścił ten rower w dodatkowej wersji „Evo”, z grubszym widelcem, pancerniejszymi oponami i ciut większym skokiem, dla osób, które przymknęłyby oko na dodatkowe kilkaset gramów w zamian za kody na „god mode” przy bardziej hardkorowej jeździe. Zwłaszcza, że doskonale pasowałoby to do jego nastawionego na szybkość charakteru.
Cannondale Moterra SL – werdykt
Ciekawy był to test (nie zapomnę go nigdy). Cannondale Moterra SL okazał się rowerem innym, niż się spodziewałem, patrząc tylko przez pryzmat rekordowo niskiej masy. Ta oczywiście jest odczuwalna, ale w stopniu drugoplanowym. Pierwsze skrzypce gra tutaj geometria, która rewelacyjnie sprawdza się na szybkich, technicznych trasach enduro, ale kosztem skoczności i zwinności na tych bardziej prowokujących do zabawy.
A dla kogo jest koncepcja wspomagania, na ją zdecydował się Cannondale?
- Po pierwsze dla osób, które mają mało czasu na jazdę i chcą się maksymalnie wyjeździć w 2-3 godziny po pracy – więc tryb Boost traktują jako domyślny (co skreśla typowe, osłabione SL-e), a przy tym nie zdążą wyjeździć baterii 700-750 Wh. Opisany wyżej charakter idealnie do takiej jazdy pasuje.
- Po drugie dla osób, które… mają bardzo dużo czasu. To znaczy robią długie tripy po szlakach na niskim wspomaganiu, więc teoretycznie mogłyby brać pod uwagę wolniejsze SL-e, ale potrzebują większej baterii, niż typowe 400 Wh.
- Dodatkowo jest to jeden z najlepszych e-bike’ów dla lekkich i drobnych riderów/riderek, którzy najbardziej docenią oszczędność 4-5 kg, bez kompromisów w mocy i zasięgu.
Jeśli więc chciałbyś przesiąść się na elektryka klasy „SL”, bo długie tripy jeździsz głównie na trybach Eco/Trail, ale jednocześnie nie chciałbyś zrezygnować z pełnej mocy na szybkie enduro-lapsy po pracy, Moterra SL oferuje połączenie osiągów i masy, które zaciera granicę między kategoriami i jest niespotykane w rowerach o takich parametrach silnika i baterii. Nie jest to może jeszcze rewolucja, na którą czekamy, ale i tak Cannondale dołączył z tym modelem do grona producentów najciekawszych elektryków na rynku.
Walety:
- jedyny w swoim rodzaju stosunek masy do mocy i zasięgu;
- bardzo nowoczesna geometria z możliwością dopasowania;
- świetny na szybkich, technicznych trasach enduro;
- większe możliwości personalizacji wspomagania, niż w „standardowym” Shimano;
- o dziwo, opłacalność w stosunku do jakości i wyposażenia.
Zady:
- zaskakująco mało skoczny i zabawowy;
- brak opcji range-extendera;
- delikatna zaślepka gniazda ładowania;
- budżetowa sztyca.
Cannondale Moterra SL 1
Dostępne rozmiary: S-XL
Cena: 44 999 zł
Masa: 20,8 kg (rozmiar M, z pedałami, na mleku)
Strona producenta
Zobacz też:
- Top 10+ 2024: Lekkie E-bike (SL) do 45000 zł
- Test: NOX Helium vs Hybrid Enduro – alternatywne koncepcje e-bike’a
- Systemy zawieszenia cz. 2: który jest najlepszy?
- Opony MAXXIS – przewodnik po modelach enduro / trail / DH
Jak byś go porównał ze swoim Specem? Różnica wagi to pewnie ca 2kg, w pełnotłustym elektryku nie robi aż takiej różnicy…
Klapka portu ładowania: na pewno w poprzedniej generacji Bullsa e-stream evo AM z Brose jest doskonała – magnetycznie zamykana klapka, szczelna, zawsze na miejscu, żadnego ryzyka uszkodzenia (jak w Levo…), po prostu nie wymaga absolutnie żadnej uwagi poza otworzeniem/zamknieciem
2 kg to 2 kg (przynajmniej na Ziemi) – robi taką samą różnicę niezależnie od typu roweru ;)
Natomiast ja bym swojego Speca nie zamienił z różnych powodów, niezależnych od masy.
Michał dlaczego byś Speca nie zamienił na nic innego??? Pytanie podchwytliwe i troche retoryczne bo też sam mam turbo levo carbon i jest to najlepszy rower o jakim marzyłem :) Do tego właśnie zamontowalem nowego fox38 factory :))))
Rozpisałem się o tym w szczegółach tutaj: https://www.1enduro.pl/specialized-turbo-levo-soil-searching-bikeporn/
Ale tak w skrócie, to na Levo głównie ostatnio jeżdżę „turystykę” po beskidzkich szlakach, więc lepiej jednak się sprawdza duża bateria, a masa nie ma aż takiego znaczenia, jak na trasach enduro. Nie zrezygnowałbym też z baterii wyciąganej do ładowania.
Ale tylko 2kg, a nie 5kg – porównując do wielu elektryków 25-26kg
Też bym z podobnych powodów nie zamienił mojego Levo Experta. Nie wymieniłbym także Brose z softem Speca na Shimano, nota bene widziałem test porównujący zużycie energii wiodących silników i Shimano najgorsze, znacznie odstając.
Dla lekkiego odchudzenia, na krótsze wypady używam lżejszej baterii 500 (i ponad dwukrotnie tańszej od 700).
Ale klapki oczywiście urwane korbą w obu bateriach :):):)
Na moje oko Trek w Railach ma spoko klapkę. Od kilku lat nigdy nie miałem z nią problemów.
Nie testowałem, ale wygląda, jakby nie miała żadnego uszczelnienia. No i skrywa debilne gniazdo Boscha, do którego wtyczka pasuje dopiero po piątym obróceniu ;)
Może uszczelnienie nie jest potrzebne. U mnie od kilku lat nie jest.
Gniazdo pasuje już po trzecim obróceniu. ;-)
No to gratuluję wprawy, mi po trzecim obróceniu ewentualnie udaje się wpasować USB ;)
I to typu C
Naprawdę nikt nie wpadł, żeby „klapkę” ładowania zrobić w formie „nakrętki/zakrętki” ….szok ;)
Ależ to by było niewygodne – już otwarcie klapki czasem jest upierdliwe, jak np. stoi kilka rowerów opartych o siebie w ciemnym kącie… Do tego pewni zgubiłbym ją po pierwszym odkręceniu ;)
Jak zgubił… :) ? teraz wszystkie nakrętki muszą być na stałe przymocowane :)
Racja ;)
Opis roweru: ma ambicję, ale jeszcze nie dojrzał do niej
Czy ja wiem? Ambicja wybitnie niskiej masy przy pełnotłustych parametrach została osiągnięta. Całościowo dałoby się parę rzeczy poprawić, ale kosztem masy. Ogólnie jest to bardzo spójny i dojrzały rower.
Hejka. Mam kenevo sl i klapka jest ok. Przed zakupem elektryka rozpatrywalem ten rower ale polegl ze wzgledu na te uginające sie rurki. Nie doroslem jeszcze do takiego rozwiazania myślę, ze Twoje problemy z ustawieniem zawieszenia wynikał z implementacji tego elementu zamiast zawiasu. Jak to dziala jak siadzie gosc 100kg a jak 65? Rozumiem ze damperem da sie wyrygulowqc sporo ale tu jednak wchodzi w gre charakterystyka sprężystości ktora sie zmienia wraz z obciazeniem. Sorki za moze zbyt chaotyczne mysli ale tak to pojmuję swoim wątłym umyslem
No właśnie nie jestem przekonany… Zrobiłem sobie próbę bez dampera i zawieszenie uginało się całkiem normalnie, jakieś lekkie opory pojawiały się dopiero pod koniec skoku. Więc nie jest to jakiś twardy resor, który brałby istotny dział w amortyzacji.
Fajnie ale… wciąż za duża waga, ten rower moim zdaniem nie ma sensu. Myślę że spokojnie można było wrzucić 700 Wh i nie świrować z podciąganiem go do kategorii SL. Ta wg mnie kończy się po przekroczeniu 2 w wadze. Takie rowery mimo wszystko są potrzebne., a kryterium wagi nie powinno się odbywać kosztem kompromisów. Przykład Orbea Rise i wrzucanie tam Maxxis Rekon i Dissector aby zejść ponad 1 kg :D Aktualnie jeżdżę na Treku Fuel EXe. zbudowałem go na ramie z podstawowego modelu w carbonie. Zrobiłem ciężką trailówkę na specyficzne Ślężanskie warunki. Waga w M 19.6 kg , 140/160 skoku i pancerne koła i opony poza ramą wszystko aluminium. zawieszenie to mix Cane creek i RS. realnie dałoby się zejść do ok 18,6 kg , niestety to dodatkowe 10k kosztów. Rower jeździ fenomenalnie, jest skoczny, zachęca do zabawy i bardzo łatwy w prowadzeniu. w trybie eco robie nim ok 900-1100 m, w trybie „po pracy” 700-800 m up. Wystarcza to na 2 godz i 3-4 strzały na Ślęży. Extender zapewni mi dodatkowe 400-500 m w eco i ok 350 z full power. 50 Nm w TQ to wystarczająco dużo aby wyjechać każdy podjazd z korby bez zadyszki :) i teraz najważniejsze : praktycznie daje to możliwości które opisałeś w Monterra SL ponieważ extender waży ok 1 kg. Różnice które ja widzę -1. jak się uprę to waga minimalne treka to bedzie ok 18.5 kg. czyli ok 19.5 kg z extenderem :) to wciaż o ok 1 kg mniej lub porównywalnie jak Monterra w wersji za 14k euro. 2. TQ nie słychać, nie widać , wygląda obłędnie i ma super naturalny feeling:) 2. jak wyciągne baterie która nie jest zintegrowana(demontaż zajmuj1,5 min) rower waży ok 17 kg co jest wagą aluminiowych rowerów do enduro a każdy bike park w Polce zabierze go na wyciąg nawet nie wiedząc że to elektryk. Patrząc na koszt/efekt W Cannondale prędzej zdecydowałbym sie na nowego Pivota Shuttle AM który kosztuje 10k więcej a na pewno daje nieporównywalnie większy zasięg w połączeniu Bosch CX +750 Wh. Są też inne pełnotłute eletryki których waga wynosi w okolicy 21 – 22 kg w rozmiarze M. Jest też Rotwild który ma całą game SL Full Power i wykorzystuje ten koncept od kilku lat obniżajac po prostu pojemność aku w lekkich modelach. PS. Michał z każdym tesktem są coraz lepsze foty. Wygladasz jak pro rider.:)
„SL” w nazwie jest tu trochę mylące – tak naprawdę nikt tego roweru do kategorii SL nie podciąga. Po prostu waży tyle, co SL-e. Więc jednak nie porównywałbym go do TQ, bo wybiorą go osoby, które chcą mieć te 85 Nm i/lub możliwość dłuższych tripów, niż skromne 1100 m na Eco.
Shuttle AM to zdecydowanie mocniejszy rywal, choć trochę się zagalopowałeś z tym „nieporównywalnie większym zasięgiem” ;) Ponieważ parametry silników są zbliżone, porównywać jak najbardziej można – zasięg będzie o ok. 25% większy kosztem dodatkowych ~1,6 kg (i wspomnianej przez Ciebie różnicy w cenie).
Rotwild R.X375 Ultra też kosztuje tyle co Pivot i jest od Moterry z kolei lżejszy o 1,6 kg, ale kosztem pojemności aku mniejszej aż o 40% – z 360 Wh w EP8 bałbym się oddalać od domu :P (na plus możliwość szybkiej podmiany na zapasową). Odchudzić rower zmniejszając baterię to każdy gupi umi ;P
Ogólnie nie twierdzę, że koncepcja Moterry SL jest zbawieniem kategorii e-bike i jedyną drogą rozwoju, ale staram się pokazać, że bazuje na ciekawych założeniach i w tych założeniach jest praktycznie bezkonkurencyjna (pomijając nową Orbeę Rise, która oferuje prawie 1:1 to samo).
Więc jeśli chciałoby Ci się pociągnąć dyskusję (doceniam!), możesz podsuwać dalej propozycje tych pełnotłustych 21-22 kg ;)
Ja tak na szybko znalazłem:
Sporo racji z zasięgiem bosch CX z tym że są dostępne extendery:) ogólnie Montera SL jest wrzucana prawie wszędzie do worka z SLkami, wg całkowicie bez sensu. Chwała im na pewno za to że decydują się obniżać wagę. Wieszkosc producentów o tym zapomina, Patrz motocrosowy Marin Alpine E trail:)
Michał i jeszcze jedno odnośnie wrzucania tego rowera do kategorii SL. Gdyby nie waga w okolicy 20-21 kg nikt by na tą premierę nie zwrócił większej uwagi :)
No ale to jest właśnie jego fundamentalna i unikalna cecha, która definiuje cały jego charakter, więc chyba nic dziwnego? To tak, jakbyś napisał, że „gdyby Ferrari nie było szybkie, to nikt by na nie zwrócił uwagi” ;) No ale jest.
No tak ale to już przeszłość.
Do gry wchodzi DJI (tak, ten od kamer i dronów) ze swoim Avinox Drive System. Silnik oferuje 105 do 160 Nm momentu 850 W w piku. Całość wylądowała w ramie która jest submarką dji i nazywa się AMFLOW.
Bateria 600 lub 800 Wh. Rower w całości waży 19.2 kg.
(pewnie z tą mniejszą baterią)
Specyfikacja top topów, nie rozdrabniają się.
Rob z Jutjuba już testował w obecności przedstawiciela marki.
Robi się ciekawie. Co myślicie?
https://www.amflowbikes.com/pl
Nie wiemy ile wazy rower, wiemy ile producent twierdzi ze wazy – jakos zaden z jutjuberow nie skusil sie ucziciwe go zwazyc.
Otóż to.
Bez przesady, testowany rower to teraźniejszość dostępna w sklepie, a DJI to na razie pieśń przyszłości.
Ale rozumiem bezkrytyczną podjarkę, na mnie też ta premiera zrobiła duże wrażenie i wiążę z nią duże nadzieje.
PS. Masa 19,2 kg to nie do końca „rower w całości” ( pedały +0,4 kg). Bateria 800 Wh to +0,9 kg. Co oczywiście dalej jest niesamowitym wynikiem. Tak niesamowitym, że aż mało prawdopodobnym… Ciekawe, dlaczego nikt go nie powiesił na wadze?
Moze to sampel inzynieryjny i dopiero produkcyjny bedzie tyle wazyl (a pozniej sie okaze, ze jednak cos tam cos tam i wyszlo wiecej, a te 19.2 to bylo w rozmiarze xxs ktorego nie ma i to bez manetki na kierze etc.)
https://ebike-mtb.com/en/dji-avinox-motor-system-ebike-test/
Świeży test, Amflow zważony, 20,3kg z baterią 800Wh.
do 120Nm
„Nie ma za to wyboru odnośnie rozmiaru tylnej tarczy” <– sa przeciez wieksze niz 200mm. Inna sprawa ze mocowanie w ramie na cokolwiek mniejszego jest malo sensowne w elektryku grawitacyjnym.
True. Zmodyfikowałem ten fragment.
Ale lapki w gory nie dales, gdzie moje poczucie gratyfikacji:P
Ladowanie moglo by byc magnetyczne – przecierasz reka, przykladasz i leci
No ja popieram wszelkie rozwiązania na magnes :D
W Specu tak to trochę działa – magnes przyciąga wtyczkę we właściwe położenie. Ma to jednak swoje minusy, może nawet podchodzące pod ciekawostkę ;) W gnieździe gromadzi się pył o właściwościach ferromagnetycznych i przez mocno wklęsły kształt, trudno to doczyścić. Ale gdyby gniazdo/wtyczka były w miarę płaskie, to byłoby super rozwiązanie.
O czyms takim myslalem – zupelnie plaska powierzchnia, kabel trzyma sie tylko na magnes.
W Bullsie i wtyczka Brose na magnes, trzeba pokręcić, żeby trafiła, ale trafia szybko, i klapka zabezpieczająca na magnes. Wg mnie bardzo dobre rozwiązanie.
Co do zaslepki – w moim Reign 2020 moge ja zamknac nawet noga pedalujac na rowerze, wiec jak widze ze w nowituki cannondale sa jakies klopoty, to troszke mnie to martwi ;) BTW bodaj Orbea ma ten port w okolicach mostka/glowki i to byloby duzo wygodniejsze rozwiazanie dla mnie.
No i kurde teraz mnie to zastanawia, bo orbea wild w carbonie i z baterią 625 Wh waży jakieś 22,5 kg, rise lt m10 z baterią 630 Wh pewnie z 20kg, pivot shuttle am jest jeszcze lżejszy niż wild… co tu kupić?
To zależy, do jakiej jazdy… Jaki teren, jakie przewyższenia, jakie oczekiwania/preferencje co do mocy wspomagania itd.
Do haratania po ślęży/Raduni i finale ligure (przy czym w finale jeszcze nie byłem więc nie wiem jakie tam są przewyższenia).
Po Raduni jeździłem na testach pivotami shuttle LT i SL oraz orbeą rise (wild też, ale tylko suli, w dodatku z niedziałającym tłumikiem z przodu). No to tak, w kwestii napędu nic nie ma podejścia do boscha cx, ale w dół wyraźnie lepiej jeździło mi się na lekkich elektrykach, pivot sl i rise właśnie, moje jedyne życzenie to było więcej skoku. No i wtedy wychodzi rise LT, ze skokiem 150/160 i baterią 630 Wh oraz 85 Nm. No ale jest jeszcze ten cannondale.
Nie jeździłem pivotem shuttle AM, tam jest silnik boscha i to chyba jest najlżejszy na rynku elektryk z boschem. W dodatku geometria pivota bardziej mi pasuje, M ma idealny reach 470mm, orbea w M jest trochę krótka, w L już na tyle długa, że krowiasta (mam 177 cm).
Ale piękne zdjęcia, mega trasy!!! WOW :D Gdzież to takie korzenie piękne ujeżdżałeś? ;)
Dzięki! Część zdjęć robiona na Wielkiej Rycerzowej, a część na poczciwym DH+ w Bielsku, który niedawno awansował na trasę Pucharu Świata ;)
Fotunie grają tu pierwsze skrzypce! Są przepiękne!
Dziękuję!
Poproszę powyższego Cannondale’a o porównanie do nowości na rynku, czyli Amflow z silnikiem DJI Avinox: 120 Nm, 1000W i waga całości 19,2 kg (z baterią 600 Wh). I nawet rower wygląda ładnie ;-)
Wydaje mi się, że każdy pomysł na odchudzenie „pelnotlustych” elektryków jest wart uwagi. W koncepcji Cannondale mnie przede wszystkim uwiera brak wyciąganej baterii – w moim przypadku jest to cechą wręcz dyskwalifikującą taki rower (oraz praktycznie całą kategorię ebików SL), niemniej jednak pewnie wielu osobom w ogóle to nie będzie przeszkadzało.
Nie mam także zaufania do silników Shimano – być może już poprawili trwałość, ale jeszcze niedawno czytałem sporo negatywnych opinii. W tej chwili brałbym pod uwagę głównie Boscha i Brose, niewiele wiem o Panasie czy Yamaszce (na razie dość skąpo z opiniami na ich temat, choć negatywnych zbytnio nie widziałem).
„Po prostu nie dałoby się uzyskać tak wybitnego stosunku masy do osiągów z wyciąganym akumulatorem.”
A jednak Kellys w modelu F 100 zrobił to. Rower waży 20 kg z wyciąganym akumulatorem 825 Wh. Szacunek dla Słowaków.
Czy silnik stuka jak na postoju sie opuszcza tylne kolo do ziemi?