Jeśli wkurza cię, że ostatnio wszystkie publikacje zaczynają się od słów „nowy rok to okres podsumowań”, to nie jesteś sam. Jak ktoś ma ochotę na flashbacki, to niech sobie przejrzy archiwum wpisów (w sumie warto). Ale dziś zamiast tego proponuję wycieczkę w przyszłość – co będzie modne na scenie MTB/enduro w 2024? Oto 24 trendy, jakie ukazały się w szklanej kuli stałego współpracownika 1Enduro, Wróżbity Macieja:
- Enduro jest już niemodne. Górskie eksploracje nie rozpalają wyobraźni młodych riderów, a „Polak endurak” stał się synonimem grubawego typa koło czterdziestki, który cały dzień stacza się po niebieskich trasach bikeparkowych z nerką na plecach i w nieco zbyt kolorowych ciuszkach. O ile akurat nie wcina burgera w Bike Barze (historia mojego życia).
- Enduro upada też jako dyscyplina sportowa. Na naszym podwórku widać to szczególnie, ale dotyczy to też porzucanego przez producentów, sponsorów i media EDR-a. Przejęcie EWS przez UCI odebrało serii resztkę romantycznego uroku i prawdopodobnie okazało się gwoździem do trumny – krążą plotki, że sezon 2024 będzie ostatnim (…w obecnej formule?).
- Prawdziwe tripy po górach w poszukiwaniu soczystych zjazdów przejęły elektryki, no bo też nadają się do tego idealnie. Tyle że elektryki nie są modne. Przez wysokie ceny młodzież widzi w nich zabawki dla boomerów, a w rozmowach z kumplami, czy nie daj bobrze w internecie, ciągle jeszcze lepiej być ostrożnym z nazywaniem jeżdżenia na elektryku „endurem”, żeby nie zostać wyzwanym od starego, niepełnosprawnego lenia (pisanie takich farmazonów wciąż jest modne).
- Next big thing to podobno downhill, ale to bzdura. To, co króluje wśród młodych youtubowych trendsetterów, mogłoby być nazwane „downhillem” tylko przez starych dziadów (tych samych, co to jeżdżą po górach na elektrykach). Prawdziwy next big thing to slopeduro, czyli zbiorcza nazwa dla kręcenia sztuczek na lokalnych dirtach na co dzień i stylowych lapsów po bikeparkowych air-line’ach w weekend. Innymi słowy: odkryty przez kolejne pokolenie freeride, tylko tym razem z okrzykami „YAH BOI!” na hopach, hasztagami #RideOrDie na Instagramie, koniecznie w T-shircie lub białym jerseyu z buzerem FOX lub POC na wierzchu (tak każe obyczaj).
- Powraca też pokrewny ze slopeduro „jibbing”, czyli freestyle na sztucznych ficzerach, które nie mają zbyt wiele wspólnego terenem typowym dla MTB. Czyli robienie względnie prostych sztuczek z pogranicza streetu, trialu (to nie literówka) i – nie bójmy się tego słowa – stuntu. Tyle że na przerobionym rowerze trail/enduro.
- Do łask wracają singlespeedy – to aktualnie najmodniejszy sposób na
popsucie roweru enduroprzerobienie roweru enduro na slołpduro/dżiberka*. W bikeparkach widać też, że coraz więcej riderów olewa przerzutkę w rowerach DH. Może nawet Shimano zdecyduje się na komponenty 1×1 w nadchodzącej nowej generacji Sainta? - *Pozostałe modne modyfikacje slopeduro/jib to: wywalenie sztycy regulowanej, barspin mode (który prawidłowo powinien się nazywać „barspin mod”, ale na YouTube brzmi tak samo, więc kto by się przejmował), nabite na kamień opony XC i nabite na kamień zawieszenie. Ewentualnie freecoaster i crankstopper. Jeśli widząc te określenia, po głowie chodzą Ci bardziej słowa „what”, „the” oraz „fuck”, to znaczy że jesteś boomerem traktującym jazdę na rowerze zbyt poważnie. Kup sobie elektryka.
- Kategoria „enduro” wyraźniej podzieli się na rowery racingowe („glonojady” na high pivocie o skoku 170-180 mm, na kołach 29″) i zajawkowe (skoczne 150-160 mm na klasycznym zawieszeniu i mullecie).
- Mullet zdominuje kategorię DH/FR, mocno też wgryzie się w rowery enduro, zwłaszcza te bez większych ambicji ścigankowych. A może nawet ten trend zatrzyma producentów jeszcze na chwilkę przy kołach 2×27.5″? To już zależy czy będzie tarcza, czy nie będzie tarczy. Anyway, jeśli masz taki rower, koniecznie dodaj słowa kluczowe „slopeduro” i „jibber” do ogłoszenia na OLX.
- Możliwość wyboru rozmiaru tylnego koła wymusi powszechność flip chipów i innych regulacji geometrii. Również dlatego, że domyślne kąty dla niektórych zrobiły się zbyt radykalne, a zapędzeni w kozi róg producenci nie mogą sobie tak po prostu wypuścić nowego modelu, który zatrzymałby wałkowane od dekady motto longer-lower-slacker.
- Na drugim końcu skali będzie dalszy rozwój downcountry… zasilany przez rzesze gravelowców, którzy po paru sezonach skapnęli się (samodzielnie lub po konsultacji z ortopedą), że sztywny rower z barankiem w terenie jest do dupy, niezależnie od tego, jak szerokie opony udało się w nim upchnąć, a we framebagu z Apidury za 700 zł wożą głównie klucze do domu.
- Żeby tańsze rowery XC (zwłaszcza budżetowe hardtaile) mogły przyciągnąć uwagę świadomych sprzętowo gravelowców, szybciej przyjmą one nowoczesną geometrię z topowych modeli, które już teraz ocierają się o terytorium ścieżkowców.
- W kategoriach trail/enduro w geometrii nie wydarzy się nic ciekawego – praktycznie wszyscy producenci dostosowali już swoje kąty i rozmiarówki do nowoczesnego szablonu (reach 450±5 mm w M-ce, główka 64±0,5°, podsiodłówka 77±0,5°). Jedyne, co w końcu powinno się wydarzyć, to popularyzacja długości chainstaya zależnej od rozmiaru ramy. Niektórzy producenci odkryli już, że nie trzeba w tym celu projektować 3-4 różnych wahaczy, wystarczy przesunąć punkty mocowania na przednim trójkącie (który i tak w każdym rozmiarze jest inny). Więc na przeszkodzie stoi już tylko strach klientów podbudowany wieloletnią niekompetencją mediów rowerowych i marketingowców producentów.
- Coś się może rozruszać w zawieszeniach, bo wygasł patent na DW-Link i producentom będzie dużo łatwiej (czyt. taniej) zaprojektować rower na dobrym wirtualu. Coraz popularniejsze będą też systemy typu high pivot, czyli na wysokim punkcie obrotu i z rolką prowadzącą. W DH staną się standardem, w racingowym enduro zgarną co najmniej połowę rynku. W zasadzie można by je w sprzęcie uznać za trend najważniejszy – tyle że mało odkrywczy, bo trwający w najlepsze od paru sezonów.
- Pojawi się więcej komponentów zaprojektowanych z myślą o sprężystości i komforcie, a nie tylko o maksymalnej sztywności. Z kierownicami i kołami to się już dzieje, następne będą ramy (a konkretnie konstrukcja wahacza).
- Lekkie elektryki („SL”) będą się dalej rozwijać, ale głównie w droższym segmencie, bo tylko na dobrym osprzęcie są faktycznie lekkie. Dużo dobrego dla tej kategorii zrobi system Bosch SX. Nic ciekawego nie wydarzy się za to w „ciężkich” elektrykach, dopóki jakiś duży gracz nie wypuści dobrze działającego silnika połączonego ze skrzynią biegów. Trzymam kciuki za Specializeda Levo 4. generacji.
- Rewolucja w akumulatorach dalej nie przyjdzie.
- Schowek na kebaba w dolnej rurze będzie obowiązkowy, niezależnie od przeznaczenia roweru i materiału ramy.
- Producenci definitywnie pożegnają się z rocznikami modelowymi, czyli wypuszczaniem co roku nowych kolorów i delikatnych zmian w osprzęcie – przy obecnym popycie/podaży (czyt. magazynach i sklepach zawalonych pod korek rowerami) taki model po prostu nie jest możliwy. Pożegnamy też kilka marek wchłoniętych przez dużych inwestorów, którzy patrząc na raporty finansowe, nie przymykają oka na przejściowe zawirowania w branży.
- Dalej za to będą nam wciskali elektronikę w zawieszeniu i automatyczne przerzutki. I dalej nikt nie będzie tego chciał/potrzebował. Obserwowanie rozwoju ekosystemu e-bike od SRAM-a może być jednak ciekawe.
- Przeciętny skok sztyc regulowanych będzie dalej rósł – standardem będzie 200 mm, co wymusi upowszechnienie średnicy rury podsiodłowej 34,9 mm w nowych rowerach.
- Pojawią się kierownice z wewnętrznym prowadzeniem przewodów hamulcowych – hamulce SRAM Stealth i powszechnie chwalone (hehe) puszczanie kabli przez stery już nas na to przygotowują.
- Shimano zostanie zepchnięte do rowerów z niższej i średniej półki przez innowacyjność SRAM-a w topowym segmencie (grupy Transmission/T-type, które okazały się najważniejszą nowinką 2023). Chyba, że wykona jakiś drastyczny ruch. Ale po pierwsze, drastyczne ruchy nie są w stylu japońskiego giganta, a po drugie, chyba nie ma on teraz na to środków. Ale to niekoniecznie jest zła wiadomość, bo nowości spod znaku Linkglide (m.in. cała seria CUES, ale też pancerny 11-rzędowy wariant grupy XT) okazały się bardzo udane.
- Po boomie na nowe bikeparki, pożegnamy parę słabych miejscówek, które powstały tylko jako zapchajdziura między sezonami narciarskimi. Za to bikeparki wysokiej jakości, dobrze zaprojektowane i zbudowane, będą się cieszyć coraz większą liczbą slopedurowców i parkdurowców. I oczywiście endurowców, na niebieskich trasach (patrz punkt 1).
Niezależnie od Twojego podejścia do tych trendów (o którym mam nadzieję, że napiszesz w komentarzu), życzę Ci udanego sezonu 2024!
Zobacz też:
- wspomniane we wstępie archiwum wpisów – gdybyś jednak chciał sprawdzić, co w tym roku się działo.
- postanowienia noworoczne, które będziesz chciał zrealizować – stara (ale jara) lista dla tych, którzy lubią planować.
Ło ktoś tu chyba wstał lewą nogą albo pisał lewą ręką.
Po czym wnosisz?
Czyli celnie napisał i co masz do leworęcznych hee? :D
Jako 40 letni boomer stwierdzam, że kolega ma niezwykle trafne i bliskie moim przemyślenia. Dobry artykuł.
Punkt 11 ❤️ heheh firmy rowerowe dalej wciskają jedyny słuszny rower do wszystkiego – gravel. Przy okazji do swoich projektów wrzucili już napędy mtb 1×12, zawieszenie , opony 50C, kat główki 66°, sztyce regulowne… A gravelowcy dalej swoje że to przecież osoba kategoria i graveli jest wiele odmian. Piękne ❤️
ostatni przystanek rozwoju graveli i tak pozostaje u ortopedy :D hahaha
większość normalnych ludzi boi się wyskoczyć na rowerze, czy zjechać ze schodów. Poprostu lubią jeździć na rowerze. I dla nich gravel jest zajebisty.
Powinieneś dodać w pierwszym akapicie „z przymrużeniem oka” ;)
Mój wróżbita chyba jest boomerem i ma elektryczną kulę, bo inaczej to widzi.
Dużo zdrowia i czasu na rower.
Myślałem, że nie trzeba tego dodawać :P
Wnioskując z komentarzy na FB, może jednak warto by było.
Bez przesady, lekka satyra też może być przyczynkiem do poważniejszej dyskusji. Ostatecznie wszyscy piszemy o niesamowicie poważnej sprawie, jaką jest jeżdżenie z górki na rowerze ;)
ludzie dalej nie polapali sie ze ktos kto uzywa slow „ghetto” przy robieniu tubeless to niepowazny czlowiek XD
No chyba, że faktycznie robi ghetto tubeless, ale tego w 2024 chyba już się nie praktykuje.
Przynajmniej w jednym zestawieniu mogę się postawić na miejscu 1 (patrz punkt 1). Mój ulubiony „szeroko pojęty biking” czyli rower, dobre jedzenie i piwko w bike barze. Jestem za stary na gonienie za trendami. Cytując klasyka: „I’m too old for this shit”.
25. Pedały będą mogły być w związkach…
słaby komentarz :////
najlepszy!
Nie poprawne politycznie ale tutaj śmieszy .
Do poprawności politycznej z mojej perspektywy warto podchodzić jak do mody ;)
ale tylko w parach :D
Szczerze mówiąc jak tak to czytam, to po 1 czuje się stary XDDD a po 2, nie wygląda to optymistycznie, szkoda np. EWS, przytłacza przerost technologii, miliarda nowinek i kosztów sportu z tym związanych nad czystą przyjemnością i luzem z jazdy :(
młodzi odwracają się od enduro na rzecz FR/slopeduro/dirt/hopki
JestĘ boomerę, enduro wiecznie żywe dopiero zacząłem 4lata temu a dopiero mam 39,
A ja w zeszłym roku, mam 47 :P
48 :-)
fifty ;) i rzem zaczoł 4 lata temu. Dalej ch.. umiem, ale jężdżę bo to fajne ;)
43 na liczniku. Rower od zawsze ale od pół roku HT na kołach 29×2,6″ i najlepsze jest to, że już dokładnie wiem, co i kiedy w nim zapgrejduję, a co…:)
Śmieszne, prawdziwe i przykre z razem.
Świetnie napisane!
Wszystkiego dobrego w nowym roku!
A ja myślę sobie… nie poddawajmy się trendom, niech każdy na rowerze czerpie radość z tego co mu sprawia przyjemność ,singletracki, downhill, longtrip na ebike. We wszystkim tym możemy brać garściami. To co dyktuje nam „moda rowerowa” serwowana na pięknej tacy przez producentów, to wyłącznie sposób na drylowane naszych umysłów i portfeli. ⛄️ Niech na nadchodzący rok 2024, życzmy sobie aby każdy z nas jeździł na rowerze tak lubi i na takim jak lubi, bez oglądania się na technologie i triki oraz modę. Bo od lat chodzi tu o wciąż dwa kręcące się kółka, wśród ludzi oraz w ciekawych okolicznościach przyrody świata. ✌️Dobrego roku wszystkim i Tobie Michał życzę, aby Twoja pasja do rowerów wciąż nadawała nam sensu :)
Piękny komentarz. Życzę Wam, jak i sobie, czytania samych takich wypowiedzi w nadchodzącym roku. Ament
Boomer na e-enduro. Lat 47. Dzięki wielkiej ramie z solidną amortyzacją moje 111 kg mknie po beskidzkich trasach niczym piórko. Odkryłem na nowo pasję do jazdy w terenie i to mnie najbardziej kręci. Cała ta komercyjna reszta naszpikowana nowomodowym slangiem jest świetna i zapewne napędzana jest koniunkturą albo na odwrót . Jakkolwiek – artykuł „Profi” a moda dla naiwnych. Frajda się liczy najbardziej.
Ja mam 50 lat i staczam się w dół często,ale nie pierdzę w stołek a min takim jak ja kręci się to wszystko
Ogólnie wszystko się zgadza poza punktem 23 który kompletnie nie pasuje do trafnej analizy rynku….
A jak Ty to widzisz?
Shimano rozwala srama dostępnością i ceną komponentów a do tego wręcz niszczy srama w dolnych grupach nie mówiąc już o ilości montaży oem w rowerach wiec moim skromnym zdaniem sram pozostanie ekskluzywnym wybrykiem a shimano będzie nadal rządzić rynkiem…chociaż nie można odmówić innowacyjności sram-owi – tutaj zrobili super robotę i tak naprawdę korzystamy z tego wszystkiego tylko my – konsumenci łańcuchów :D
No to dokładnie to napisałem w punkcie 23 :)
SRAM dzięki innowacyjności zgarnia high-end, bo w drogich rowerach wszyscy chcą mieć T-Type. Tu dostępność nie jest tak kluczowa.
Shimano dominuje tańsze rowery, bo ma mocną i (w końcu) uporządkowaną ofertę napędów mechanicznych w sensownej cenie.
Taki jeszcze apropo zepchnięcia shimano przez srama do budżetowych grup…. https://www.instagram.com/reel/C04R7h9uEB5/?igsh=MXJlNW82dHlrcW5lZg==
Nie bardzo rozumiem, jaki to ma mieć związek.
no tylko to że nie ma absolutnie na to szans żeby sram ze swoim udziałem w rynku był w stanie zepchnąć shimano do tanich rowerów to po prostu sie nie wydarzy a na pewno nie w 2024… biorą chodź pod uwagę dostępność klamotów i kosmicznie rewolucyjny t-type o którym marzą wszyscy ale nikt nie potrzebuje ;) i nie jest to jakiś tam hejt czy coś tylko realne spojrzenie na rynek…
Zacytuję fragment, żeby była jasność:
Czyli nie „tanie rowery” a „tańsze” od topowego segmentu (czyli od GX Transmission wzwyż).
I pytanie pomocnicze: jaki jest udział SRAM-a w rynku nowych rowerów MTB (takich bardziej zaawansowanych od Krossa Hexagona)?
nie ma co nabijać komentarzy bez sensu, jasność jest nie musisz cytować, ale moim zdaniem nawet „tańsze” rowery nie zmienią tego co pisałem wcześniej, jest to tylko moje skromne zdanie, shimano ma wg. różnych szacunków ok 80-85% rynku wiec statystycznie myśle że ma zdecydowanie przewagę przy montażu oem (niestety tu nie mam danych o procencie) – także wysoki sądzie zakończmy „merytoryczną” dyskusje cytując klasyka że moja racja jest mojsza niż twojsza…z pozdrowieniami od fana ;)
Ja tylko staram się wyjaśnić to, co napisałem w artykule.
A jeśli chodzi o dane z rynku OEM, to może nie jest to jakieś ostateczne źródło, ale w rowerach MTB:
Problem z dostępnością srama? Od mniej więcej półtora roku nie widzę takiego problemu. Dostępne jest wszystko, często w śmiesznych pieniądzach.
Lat 15: cyklo trial
Lat 20: mtb i eksploracje
Lat 30: enduro
Lat 40: e-endurro
Liczy się nasza pasja i to co z niej czerpiemy – moda… przemija ;)
Zgadzam się z tym co napisałeś , widzę również drugą rozwijającą się grupę. Tani osprzęt mocne zawieszenie i tylko tajne traski :)
Zdecydowanie Shimano dobrze się spisuje jako budżetowy napęd, brakujące 6 czy 7 tysi wolałem utopić w zawieszeniu, które moim zdaniem ma kilkukrotnie większy wpływ na jazdę niż rzeczny napęd.
Punkt 24 – wpisujemy polskie bajkparki!
Z mojej perspektywy, idealnie. Oby zmniejszała się moda na ” analogowe” eksploracyjne enduro, którym cały czas się jaram. Dzięki temu może kupię sobie nowy, fajny i tańszy rower :) no i dodatkowa zaleta upadku mody, mniejsze tłumy ludzi w górach :D stare, dobre czasy…
Widzę po komentarzach, że najbardziej modne jest bycie niemodnym :P
Akurat efekt skali bardzo dobrze wpływa na fajność i ceny nowych rowerów. No i czy faktycznie udało Ci się zaobserwować „tłumy ludzi” eksplorujących góry na analogach?
Może tłumy na analogach nie, wręcz przeciwnie, analog to w wyższych górkach, z dala od wyciągów i kolejek prawie biały kruk:P
Ale ogólna liczba rowerów na trasach w okolicach Bielska zdecydowanie się zmniejszyła w porównaniu do tego co było 3-4 lata temu.
Co do cen, mniejsza „fajność” analogów to mniejsze ceny, bo przecież „to już nie jeździ” ;) tak samo jak koła 26″. Dlatego można kupić używkę w bardzo dobrej cenie i stanie, albo nawet nowy
Hej, jak zawsze celnie i z humorem ;) Tymczasem chodzą słuchy, że jednak producenci szykują jakieś „istotne” zmiany w geometrii – podobno STACK ma radykalnie wzrosnąć i stać się wykładnikiem rozmiaru, a co za tym idzie, reach ma się zmniejszyć a kąt główki wystromić…. Dlatego życzę Wszystkiego Rowerowego w Nowym Roku :D
Chyba trochę zbyt mocno zinterpretowałeś ten jeden materiał Pinkbike’a :P
Fakt! Pierwsza jaskółka wiosny nie czyni, ale kto wie, może jest to zapowiedź przyszłego trendu. ;)
Jeżdżę na 7-letnim Nomadzie 27,5″ i mam poczucie, że przez te wszystkie lata w rowerach nie pojawiło się nic co miałoby mnie zmotywować do zmiany sprzętu. Jedynie z pokusą spoglądam na SL’e w eMTB, jednak z pewnością nie jako zamiana a poszerzenie floty. Jednak z tymi cenami… Życzyłbym sobie w przyszłorocznych trendach przeczytać o uczynieniu cen SL eMTB bardziej rozsądnymi.
Michale zabrakło jeszcze satyry obyczajowej dot. trendu na konieczność korzystania z wszechobecnych zgrupowań, szkoleń, shuttli, obozów i całego tego pierdololo. No bez tego nie da się! Satyry na kulturę w której każdy już trenuje, każdy zaczyna/ma/ kończy „sezon”. Zabrakło darcia łacha z tego, że wszyscy „poważni” zawodnicy mają „offseason” i pompują na siłkach, a do tego ze szkodą dla men’skich oczu, bo wytrenowane dziewczyny od tyłu zaczynają wyglądać jak chłopcy ;) Gdzie ta radość z jazdy i przyjemność z eksploracji, skoro każda miejscówka wymaga trackwalka i dobrej rolki na trudnej sekcji, pokazującej jacy to nie jesteśmy zajebiści? Jestem boomerem unpluged jeszcze, ale nie po to żeby się wywyższać. Zwyczajnie nie lubię jak jest za łatwo, z drugiej strony wiem, że w dół bez tych skoksowanych zimą mułów byłoby mi trudniej z cięższym rowerem. Dodam jeszcze, że chyba nie ma nic gorszego od patrzenia jak ktoś zjeżdża elektrykiem z gór… asfaltem. Serduszko pęka. Jak żyć? Wszyscy wkoło zwariowali, ale takich jak ja uważają za wariatów, bo nie gramy w grę – jestem trendy i widzę kilka lat do przodu.
Nie zgodzę się z tym, że enduro upada jako dyscyplina sportowa. Wchłonięcie przez UCI to znak rozwoju bardziej zawodniczego charakteru tego sportu. Warto nadmienić, że od nowego sezonu Michał Topór w zasadzie porzuca XC na rzecz startów w enduro… Dodatkowo po raz pierwszy obwoźne enduro world series pod banderą UCI zawita w maju do Bielska-Białej. To raczej duży progres, a nie odwrót.
Może nie upada, ale wg tego co pisze enduro-mtb w ostatnim wydaniu, ewoluuje w stronę łatwiejszego downhillu częściowo podjeżdżanego. Dotychczasowy format opierający się o przemierzanie dużych połaci gór, „zwiedzanie” z super zjazdem (co wg mnie jest esencją enduro) przegrywa z wymogami relacji tv. Niektóre firmy już rezygnują z utrzymywania teamów fabrycznych (np. Ibis), bo czas na wizji w stosunku do kosztów wypada blado. Ritchie Rude w przyszłym roku już będzie się ścigał w dh…
Czytałem artykuł, na który się powołujesz. Rozumiem stanowisko autorów tego artykułu oraz powody takich twierdzeń, niemniej jednak uważam, że wysunęli zbyt daleko idące wnioski. To, że nastąpiło ogólne okrojenie budżetów i wielu zawodników zostało bez kontraktu na nowy sezon, nie jest tylko domeną enduro, ale także pozostałych dyscyplin, jak np. xc czy dh. Wynika to z ogromnego kryzysu w branży rowerowej związanego z brakiem zakładanej sprzedaży. Pandemia wywindowała zapotrzebowanie na rowery ponad długotermionową rzeczywistość, dodatkowy strach przed piętrzącymi się problemami z dostępnością produktów (pamiętacie, że jeszcze niedawno trzeba było kupować to co jest, a nie to co chcemy?), zawirowaniami logistycznymi, powodował dodatkowe zatowarowywanie się w produkty „na zapas”. Koniec końców finalnych konsumentów dopadła inflacja, konieczność oszczędzania, a w słupkach wyszło, że popyt jest sporo mniejszy niż podaż… Zaczęto sprzedawać taniej (wystarczy spojrzeć na tegoroczne promocje), a żeby sprzedawać taniej, trzeba nadrobić wolumenem, którego nie ma, a rowery enduro do najtańszych nie należą. Dodatkowo koszty producentów rowerowych wzrosły w ostatnich 3 latach diametralnie. Wyciąganie wniosku o kryzysie w zawodniczym enduro, ponieważ nikt nie jest w stanie potwierdzić, że EDR będzie istnieć także po 2025 roku jest również zbyt daleko idącym uproszczeniem. Jesteśmy po PIERWSZYM sezonie EDR (enduro pod banderą UCI). Normalną praktyką jest tworzenie planów, taka wypowiedź świadczy raczej o tym, że od początku zaplanowano, że enduro w tego typu formacie będzie działać 3 sezony (2023, 2024, 2025). Nikt nie powiedział, że później przestanie istnieć, spodziewam się raczej chłodnej analizy i wyciągnięcia wniosków celem dalszego rozwoju tej dyscypliny. I na koniec trzeba patrzeć na fakty. W nowym sezonie odbędzie się 14 zawodów EDR, o jeden więcej niż w ubiegłym roku. Większość z nich w innych miejscach, niż w ubiegłym sezonie (można założyć bieżące wyciąganie wniosków przez UCI….). Dla nas z kolei najważniejszą informacją jest to, że pełnoprawne Enduro World Cup zawita w końcu do Polski, do Bielska-Białej i z tego powinniśmy się cieszyć, a nie martwić na zapas :). Sami autorzy artykułu w enduro-mtb zaznaczają, że oddolnie (poza flagowym EDR), dzieje się bardzo dużo w konkteście zawodniczego enduro. Tym bardziej nie martwiłbym się o przyszłość tej dyscypliny. Będzie się rozwijać. Peace! Wszystkiego dobrego w Nowym Roku :).
Czekam na więcej modeli na nowej skrzyni od Piniona. Ale nie powiem takiego SIMPLON RAPCON PMAX PINION to bym przygarnął.
jak już moje ogłoszenie na nerkę na olx znajdzie kupca to od razu po operacji idę kupować coś na tym Pinionie. Jaram sie
Brakuje mi trochę „z przymrużeniem oka” na początku tekstu. Dopiero w połowie 4 punku zacząłem dostrzegać ironie – wcześniej raczej… żal i frustrację?
Tak czy inaczej było kilka celnych uwag. Nie zgodzę się jednak z auto-przerzutkami. Do analoga faktycznie to niepotrzebny dodatek, ale IMHO w elektrykach może robić robotę. Nie posiadam elektryka, więc to może kwestia wprawy, ale kilkukrotnie zjeździłem na pożyczonym sprzęcie i finalnie zawsze jeździłem na zbyt mocnym biegu.
No nie wiem… To tak jakbyś napisał, że wszystkie mocne samochody powinny mieć automat, bo inaczej biegi zmieniasz za szybko.
Wadą tych rozwiązań jest to, że nie potrafią przewidywać przyszłości, tzn. reagują na zmianę obciążenia dopiero, kiedy ona nastąpi. Czyli np. zaczynasz krótki, ostry podjazd i nagle przerzutka uznaje, że czas na redukcję.
Może to działać przy bardziej rekreacyjnej jeździe w łagodnym terenie, ale niekoniecznie w enduro.
PS. W elektryku docelowym rozwiązaniem jest skrzynia biegów ;)
Ciężarówki Volvo już od kilku lat optymalizują spalanie paliwa dobierając biegi w automatycznej skrzyni biegów na podstawie danych z GPS więc już niedługo…
Amen!
CO do Enduro wielu wspaniałych twórców dalej zachwyca pomysłami na Enduro. Może jest nadzieja.
Co dokładnie masz na myśli?
No taki przykład z wczoraj Endorfina wrzucił film z pięknej podróży.
Jest czym się inspirować.
To akurat wpisuje się w trend, że prawdziwe enduro przejmują elektryki (patrz: punkt 3) ;) Ale wiem, czepiam się. Jest jeszcze Koło Południa, ostatni bastion eksploracji na analogu.
Tyle że trzeba rozgraniczyć dwie kwestie w moich obserwacjach: enduro eksploracyjne i enduro racingowe. Najbardziej zagrożone jest to drugie, a to pierwsze nigdzie się nie wybiera – po prostu nie jest już szałem mody, jak jeszcze 5-10 lat temu.
No i ważna refleksja ogólna po lekturze komentarzy (nie odnosi się stricte do Ciebie): to, że coś nie jest modne, nie oznacza, że nie można tego robić.
Trochę mało o rzeczywistych trendach w rowerach.
Najbardziej widoczne według mnie to dodatkowe „kółko prowadzące” łańcuch. Bardzo wielu producentów zaczyna to stosować.
np.
Kolejne to dampery częściowe chowane w ramie, co również widać na pierwszym zdjęciu.
Zawieszeń z rolką prowadzącą dotyczy po części punkt 14:
Dodatkowa rolka to właśnie efekt uboczny zastosowania zawieszenia z wysokim punktem obrotu.
Damper „wtapiający się” w ramę to też bardziej wynikowa pożądanej kinematyki i wybranego systemu (nie licząc Scotta/Bolda, gdzie ukrycie dampera faktycznie jest celem samym w sobie).
Jest to jeden z najlepszych tekstów jakie napisałeś! ;-D
Punkt 18 to rozkłada na łopatki =)
Nie no punkt 18 to już szczyt XD
Myślę że Shimano na pare sezonów będzie w tyle za SRAMem ale jestem pewien, że oni tam pracują w tej Japonii po swojemu.
Mieli już kiedyś grupy montowane do osi zamiast do haka ale nie zażarło bo wtedy większość rowerów było na QR.
Z patentów, o których gdzieś tam czytałem, wynika że Shimano planuje wrócić do pomysłu. Pytanie czy będzie to na UDH? Ale raczej nie, honor pewnie nie pozwoli. Przy czym byłby to moim zdaniem super pomysł bo czy jestem fanem UDH? Nie wiem, nie mam roweru z UDH. Na pewno za to jestem fanem ustandaryzowania haka, czy też jego braku.
Do tego wszystkiego Hyperglide wcale nie zaczął źle przerzucać, tu jestem mega fanem.
Myślę że po prostu to stare rozwiązanie i „nie modne” ale jakby SHIMANO zrobiło w końcu porządne elektroniczne 12 rzędowe XTRy i XTeki prawdziwie wireless, montowane do osi, to jest szansa że w topowych rowerach może znowu będzie sie pojawiać.