Kiedyś napisałem, że 120 mm skoku, koła 29” i dobra geometria to wszystko, czego potrzebuje 80% riderów enduro (w tym ja). Pivot Trail 429 tylko mnie w tym przekonaniu utwierdził. Jeśli masz budżet wystarczający na dwa-trzy dobre rowery, ale wolałbyś kupić jeden wybitny, czytaj dalej!
Pivot Trail 429 Pro X01 Enduro – co to za rower?
Na szlaku
Podjazdy
Mimo, że testowałem rozmiar L, szybko znalazłem idealną pozycję w siodle dzięki stromej podsiodłówce – na ciasnych agrafkach i stromych sekcjach technicznych Pivot prowadzi się jak po sznurku, a przednie koło jest przyklejone do ziemi, pozwalając skupić się na pedałowaniu. Na kamcorach pomaga też wysokość suportu – nie jest on wybitnie niski, a przy tym zawieszenie skutecznie opiera się zapadaniu, co daje spory komfort w „ciasnych” miejscach, gdzie nietrudno o wybicie z rytmu przez strzał pedałem w podłoże.
Zawieszenie trochę mnie jednak zaskoczyło – jest bardzo czułe i aktywne, co oznacza, że na asfaltowych podjazdach po prostu… buja. Ale ponieważ mamy tu tylko 120 mm, nie marnuje to energii i po paru kilometrach zrezygnowałem z sięgania do dźwigni platformy (do której dosięgnąć nie jest łatwo). Zawieszenie Traila 429 jest po prostu zaprojektowane tak, żeby w jak najmniejszym stopniu polegało na tłumieniu dampera – przy niechlujnym pedałowaniu kołysze, ale po mocniejszym depnięciu odczuwalnie „spina się”, zapewniając pełną efektywność, nawet jeśli czasem cierpi na tym płynność na wybojach – na beskidzkich dywanach kamieni chwilami czułem się jak na hardtailu.
Ale w sumie nie wiem, po co to piszę, bo ta cała moja wnikliwa analiza metodą “na czuja” nie ma znaczenia – liczy się to, że Trail 429 jest po prostu SZYBKI! Podczas testu zamienialiśmy się rowerami z żoną. W pewnym momencie, po dłuższej sekcji interwałowego podjazdu na jednej z pętli Singletracka Glacensis, aż się wystraszyłem – spodziewałem się, że Malwina dołączy do mnie za parę minut, a ona stała tuż za mną, siedząc uśmiechnięta w siodle Pivota… XD, jak mówi młodzież. Zabrzmi to jak przesada, ale dla mnie Trail 429 wypada gdzieś w połowie drogi między rowerami enduro a… elektrykami. Podjeżdżając na nim, czujesz się, jakbyś trochę oszukiwał.
Zresztą fakt, że zdobywając na Trailu 429 Szyndzielnię nawet nie korciło mnie, żeby stać w kolejce do wyciągu, mówi sam za siebie. Ten rower to po prostu marzenie dewiantów osób, które tak samo jak zjeżdżać, lubią też podjeżdżać. Dodatkowo polecałbym im przestawienie flip chipa z pozycji „Lower” na „Low” – podsiodłówka będzie nowocześnie stroma (76 stopni), suport wyląduje jeszcze ciut wyżej, a środek ciężkości przesunie się bardziej do przodu, na kierownicę. A przy tym kąt główki (66 stopni) w dalszym ciągu będzie odpowiedni do pokonywania wszystkich zjazdów, nie licząc może tych najbardziej stromych i technicznych. A skoro o nich mowa…
Zjazdy
Że rower o skoku 120 mm za 40 tys. zł będzie dobrze podjeżdżał, to w zasadzie było wiadome od samego początku. Byłoby też srogim rozczarowaniem, gdyby nie był wybitny podczas szybkiej jazdy po flow-trailach (jest!). Co mnie najbardziej interesowało, to granice jego możliwości. Więc zapiąłem ciaśniej kuboty i ruszyłem na czarne trasy enduro – bo choć dla nabywców Traila 429 raczej nie będą one priorytetem, to jednak wydając taką kwotę na rower, można oczekiwać sporo.
I Pivot te oczekiwania spełnia! Jasne, tylne zawieszenie w bardziej hardkorowym terenie daje znać, że ma tylko 120 mm, ale wykorzystuje ten zakres bardzo skutecznie, nie dając uczucia blokowania się na nierównościach, a przy tym stabilnie utrzymując prędkość i geometrię. Dywany korzeni Pivot pokonuje “na pełnej”, pykając tylko oponami o ich wierzchołki (wspominałem już, że jest cichy?).
A często mały skok wręcz pomaga – takie trasy jak bielski Cygan (czyli czerwone, naturalne trasy enduro z dobrym flow), Pivot zmienia w jeden wielki górski pumptrack! Zachęca do pompowania, odciążania i przeskakiwania trudniejszych sekcji, powodując że jazda jest prawie tak samo szybka, jak przy oraniu na wprost, a przy tym dużo bardziej angażująca i dająca więcej frajdy. Jego lekkość i dynamika prowokują do wygłupów jak na mało który rower – jakby zapomniał, że jest długi i ma „ociężałe” koła 29″.
Ale nie jest to oczywiście tylko skutek skrócenia skoku – w czasie jazdy wyraźnie czuje się, że jest to przede wszystkim zasługa ramy i takich “niuansów”, jak kinematyka zawieszenia (kto jeździł na DW-Linku, ten zna jego charakterystyczny, energiczny „feeling”) czy sztywność/sprężystość ramy, którą Pivot dopasowuje do każdego rozmiaru ramy oddzielnie, zmieniając przekroje rur i układ włókien węglowych. Po prostu czuć tu piniondz, nie tylko w osprzęcie.
No i oczywiście geometria, dzięki której Trail 429 łączy entuzjazm małego szczeniaczka do robienia zupełnie bezsensownych bunnyhopów i manuali (i nie mów, że nigdy nie widziałeś szczeniaczka robiącego manuala) z charakterem inspirującym do skakania na hopkach, zwłaszcza na takich trasach, jak Rocknrolla czy Bystry w Bielsku-Białej. Jak na zaledwie 120 mm skoku z tyłu, tylne zawieszenie Pivota rewelacyjnie radzi sobie z lądowaniami i innymi mocnymi strzałami. Przy bardziej skocznym stylu jazdy warto jedynie zwiększyć progresję dampera tokenami – zawieszenie jest mocno liniowe.
Pivot 429 Trail – werdykt
Najlepszym podsumowaniem niech będzie to, że po teście Pivota Trail 429, po praz pierwszy od dwóch lat pojawiła się w mojej głowie niebezpieczna myśl o zmianie roweru.
Jest dokładnie taki, jak lubię: szybki, zabawowy i dynamiczny. Najlepiej czuje się na względnie gładkich trasach, przy czym nie ma znaczenia, czy są to skoczne flow-traile, czy strome, naturalne szlaki, gdzie ogarnięty rider zrobi lepsze czasy, niż na niejednym rowerze enduro. Jazda na nim jest po prostu łatwa – szybkie manewry nie wymagają siły i skilla, a geometria i zawieszenie wybaczają błędy. A do tego wprost idealnie odnalazłby się na transalpie. Ach…
Pozostaje jedynie kwestia ceny… Jeśli zobaczyłeś ją dopiero teraz, pewnie czujesz się, jakby ktoś Ci w piątek powiedział, że jest środa. Cóż, jeśli przez “opłacalność” rozumiesz stosunek ceny do wyposażenia, Pivot wypada słabo, nawet na tle topowych rywali. Ale jeśli należysz do szczęśliwego grona osób, które mogą sobie na niego pozwolić, a do tego Yeti czy Santa Cruz są dla Ciebie zbyt oklepane, Pivot Trail 429 jest cholernie dobrą propozycją.
Walety:
- szybkość i energiczny charakter;
- zmienia górskie traile w pumptrack;
- inspirująca skuteczność na podjazdach;
- wyczuwalna jakość i charakter ramy;
- idealny rower do górskich eksploracji;
- dopracowane detale (prowadzenie przewodów, osłony, wskaźnik sagu…).
Zady:
- w tej cenie spodziewałbym się karbonowych kół;
- nie stać mnie;
- Super Boost Plus…? (szukam wymówek)
Pivot 429 Trail Pro X01 Enduro
Cena: 39 287 zł
Masa: 13,65 kg (realna, rozmiar L, na mleku, z pedałami)
Strona producenta
Strona dystrybutora (z cenami wszystkich wariantów wyposażenia)
Bonus: Najciekawsze alternatywy z oferty Pivota
Pivot Switchblade
Muszę się przyznać, że trochę naściemniałem – charakter i jakość jazdy na Trailu 429 skłoniła mnie do myśli o zmianie roweru, ale gdybym ostatecznie miał wydać tyle hajsu, mimo wszystko bardziej ciągnęłoby mnie do Switchblade’a (EDIT: no i stało się!). Jest to model o budowie i geometrii bardzo podobnej do wyżej testowanego, ale oferuje nieco więcej skoku: 160/142 mm (przód/tył), co w połączeniu z kołami 29” idealnie wpisuje się w moją definicję roweru ostatecznego.
Pivot Firebird
Jeśli 142 mm skoku ramy to wciąż za mało, czeka na Ciebie Firebird (165 mm). To już pełnotłuste enduro do wygrywania Enduro World Series, z progresywną geometrią, która jest portfolio wszystkich najważniejszych trendów 2022 – zobacz TEST.
Pivot Mach 6
Jeśli jednak zawody Ci nie w głowie, ale potrzebujesz dużego skoku na największe gapy i dropy w bikeparku, powinien Ci się spodobać Mach 6 na kołach 27.5” (skok 160/158 mm). Jest to już w Pivocie rama nowej generacji, którą można rozpoznać po pionowo ułożonym damperze (co pociąga za sobą istotne zmiany w kinematyce).
Zobacz też:
- Bikeporn: Pivot Switchblade 2022 – mój nowy rower!
- Test: Pivot Firebird 2022
- Test: Klocki i tarcze hamulcowe Galfer Bike
- Transalp – 8 rowerów uczestników
- Ile skoku powinien mieć rower enduro?
Fakt, w tej cenie brak karbonowych obręczy jest raczej nie na miejscu
Powiem tak, miałem taką samą teorię że 120 mm na kołach 29 z dobrą geometria da mi frajdę z jazdy, dlatego kupiłem Whyte S-120 czyli można by powiedzieć że dokładnie taki rower o jakim myślałem. Nowoczesna geometria z dobrymi cyferkami i do tego nowy Sid 35 oraz SidLuxe. Niestety ale życie szybko zweryfikowało ten eksperyment i po 2 miesiącach męki na Whyte przyszła pora żeby się go pozbyć. Miałem to szczęście że nie było rowerów na rynku i sprzedałem z małym zyskiem.
No właśnie zastanawiałem się, czy dopisać Whyte S-120 do listy konkurentów, ale to jednak rower XC w sercu – Sid/SidLuxe a Fox 36 / DPX2 to jednak przepaść, i podejrzewam że różnice w reszcie wyposażenia i konstrukcji ramy są podobne…
Fajnie gdybyś mógł rozwinąć myśl, co z nim jest nie tak, bo faktycznie Whyte S-120 to na papierze super maszyna. Choć chyba lepiej gdyby miał te 140mm z przodu. Sam się nad nim zastanawiam…
No gdyby miał z przodu 140 mm, to sytuacja wyglądałaby inaczej. Ale nie ma :P
Środkowy model z bardziej ścieżkowym wyposażeniem (Fox 34, „normalny” damper) powinny mieć niezły potencjał – można by np. podnieść skok z przodu do 130 mm bez wielkiego wpływu na geometrię.
Ja jednak odnosiłem się do karbonowego modelu Works, w cenie odpowiadającej testowanemu Pivotowi, z kolei Dryblas chyba miał na myśli bazowy, który moim zdaniem jest trochę bez sensu (ciężka aluminiowa rama + krosiarskie zawieszenie).
Do tego porównania dobrze chyba pasuje nowy spark 900m
Pytanie czy te 20mm z przodu więcej i kąty -0,8 stopnia faktycznie robią taką różnicę i zmieniają dany rower w inny? Nie chce mi się w to wierzyć…
Zastanawia mnie też dlaczego Dryblas napisał, że „po 2 miesiącach męki na Whyte przyszła pora żeby się go pozbyć”. Sugeruje to, że S-120 to dno i dwa metry mułu, a z tego co kojarze to recenzje miał raczej niezłe.
Dołączam do prosby bo też się na sępiłem na ten rower a teraz jestem zbity z tropu. A ma to być mój pierwszy full
Jakiś czas temu robiłeś test Marina Rift Zone. Przeznaczeniem wydają się być podobne. Jesteś w stanie jakoś je porównać? Nie mam tu na myśli porównania typu co kupić, a podzielenie się swoimi odczuciami bo o obu można poczytać je przeczytać ale bez żadnego kontekstu. Enduro-mtb robi to w niezły sposób: tabelki przedstawiające kryteria uphill, agility, stability, handling, suspension, fun factor i intended use.
O dobry pomysł. Też chetnie poznam opinię.
Enduro-MTB może sobie pozwolić na takie coś w testach porównawczych, w których bierze udział kilkoro testerów i kilka rowerów z tej samej półki cenowej. Nie sądzę, żeby był na świecie tak doskonały tester, który byłby w stanie liczbowo określić np. „frajdę z jazdy” w taki sposób, żeby dało się w tej skali porównać rower za 10k i za 40k…
No ale jakoś spróbuję ;)
Ogólnie koncepcja Traila 429 i Rift Zone’a jest podobna: mały skok, duże koła i agresywna geometria. Oczywistą różnicą jest cena, która Marinowi nie za bardzo pozwala się zbliżyć do Pivota pod względem wszechstronności. Bo to ogólnie jest tak, że współczesne niedrogie rowery zwykle są bardzo dobre w swoim przeznaczeniu. Ale poza tą „strefą komfortu” zaczynają się schody, i tu z pomocą przychodzą bardziej zaawansowane rozwiązania, od materiału ramy, przez system zawieszenia, po drogie części. Dzięki temu taki 4x droższy Pivot może zarówno lepiej podjeżdżać, jak i lepiej zjeżdżać (bo jest lżejszy, ma lepsze opony, bardziej zaawansowany system zawieszenia). A „fun factor”, nie ukrywajmy, jest większy (choć tu akurat ta różnica nie jest wcale taka oczywista).
Ale można powiedzieć, że gdyby Rift Zone kosztował tyle co Pivot, to byłyby bardzo podobne rowery ;) Myślę, że topowa wersja Marina (RZ Carbon 29 2) mogłaby być całkiem ciekawą alternatywą dla kogoś, kto nie chce wydawać >20k. Choć w takim wypadku ja bym się jeszcze poważnie zainteresował Ibisem Ripley AF :)
Ło matko i córko 40k za rower bez silnika i na aluminiowych kołach :| do czego to doszło… Podobno nowy Firebird na dniach ma premierę :) a tak serio to 120 z tyłu to jednak chyba trochę mało i sercem mi bliżej do 140. Swój urok Pivot ma nie da się ukryć.
W tej półce jest też TRANCE X ADVANCED PRO 29 0 z zawieszeniem live valve. Podjeżdżać będzie pewnie nie gorzej. Tylko, że live valve to system bardziej skomplikowany.
dzięki za rasowy test i zdjęcia. a może by leracja jakiejś miejscóweczki? dawno nie było.
No przydałoby się :) Lada moment będzie relacja z wypadu do Trójmiasta – to już chyba coś :) A potem w kolejce jeszcze Szczyrk, Góra Żar, Lechnica i Cyklostopy… I na tym nie koniec, bo miejscówki pojawiają się szybciej, niż nadążam z publikacjami ;)
Szkoda że nie wiedziałem że byłeś w trójmieście, to może byśmy się spikneli ;/ . A czy udał ci się odwiedzić bajkowe? Bardzo fajna miejscówa i jedna z nielicznych w okolicy która pozwala na najeżdżenie się bez dojazdów i przecinania wzdłuż lasu.
Zdjęcia super, jak zwykle
Dzięki! :)
Michał, biorąc pod uwagę opcję zbudowaną na widelcu Fox 34, która wersja wyposażenia jest Twoim zdaniem godna uwagi i dająca najlepszy stosunek jakości komponentów do ceny modelu.
Całkiem sensowny jest „podstawowy” Race XT, ale najbardziej opłacalny setup to moim zdaniem Pro XT/XTR – zastanawiając się nad Switchblade’m, właśnie ten wariant brałem pod uwagę.
A jak byś ocenił opcję doposażenia wersji „podstawowej” Race XT o koła INDUSTRY NINE TRAIL S HYDRA vs. setup Pro XT/XTR. Lepsze koła czy lepsze zawieszenie? Finalnie ceny końcowych zestawów będą podobne.
Generalnie lubię Industry Nine jako butikową biżuterię, ale jako były posiadacz ich kół i obecny posiadacz DT Swissa, stwierdzenie „lepsze koła” nie jest dla mnie aż takie oczywiste. Więc ja w tym przypadku wybieram „lepsze zawieszenie”, zwłaszcza że nie jest ono jedyną różnicą
A co to za platformy? Takie zgrabne nawet.
Do spania, a nie po nocach łanenduro czytać xD
Wiekowe już Superstar Nano Evo, obecnie w sprzedaży jest kolejny-kolejny model:
https://www.superstarcomponents.com/en/nano-x-evo-2-pedals.htm
Jeśli zależy Ci na aluminium, to są dobre (kiedyś jedne z najlepszych, dziś już nie aż tak), ale ja bym już teraz nie kupił (plastik fantastik 4life).
Właśnie, a propo plastikowych – które byś polecił?
OneUp :)
Ew. Nukeproof, DMR.
Tak może poza tematem. Jaki byś polecił rower w cenie ok 10 tys zł który jest uniwersalny zarówno do zjeżdżania jak i podjeżdżania. Mieszkam w terenach gdzie między szczytem a doliną mam ok 200 metrów przewyższenia. Stoję przed wyborem pierwszego fulla w życiu.
Pozdrawiam
uufff prawie tak dobry jak YT Izzo core 4, którego kupiłem za 1/2 pivota :))) a YT Izzo prawie tak dobry jak Twój tekst :) świetnie się czyta jak zwykle