„Nie ma złej pogody, są tylko źle ubrani rowerzyści” – chyba jeszcze nie użyłem tego oklepanego frazesu na blogu, więc najwyższy czas nadrobić zaległości! Do tej pory pisałem, dlaczego w ogóle warto jeździć zimą oraz jak przygotować rower na śnieg, błoto i mrozy. Dziś opiszę swoją technikę ubierania na warunki, w których nawet laski na dyskotece zakładają drugą parę stringów. A na rower? Co włożyć, żeby z tripa wrócić bez gruźlicy i z kompletem palców?
Polecam też wcześniejsze jesienno-zimowe poradniki:
Artykuł zawiera lokowanie używanych przeze mnie produktów i linki afiliacyjne.
4 złote zasady jesiennej i zimowej odzieży rowerowej
1. Ubieraj się „na cebulkę”
Mądrze dobierając kilka warstw, dopasujesz ubiór do różnych warunków, bez inwestowania w drogie materiały.
2. Zaraz po wyjściu z domu powinno Ci być chłodno
Jeśli od początku jest Ci ciepło, po kilkunastu minutach jazdy będziesz zlany potem. Schłodzony mroźnym wiatrem pot to coś, czego wolałbyś uniknąć.
3. Chroń palce
Dłonie i stopy są najbardziej narażone na odmrożenie. Ubierz je ciepło i spakuj zapasowe rękawiczki i skarpetki na wypadek przemoczenia.
4. Bawełna zabija!
Nigdy, przenigdy, nie jeździj w ciuchach z bawełny. Bawełniany t-shirt nasiąka potem i pod wpływem wiatru, błyskawicznie wychładza organizm. Przeziębienie to scenariusz optymistyczny…
Co więc ubrać na rower na jesień i w zimie?
Disclaimer: poniższe porady dotyczą jazdy MTB/enduro w przyzwoitych warunkach, czyli śnieżnych zabaw w lesie podchodzących pod „jazdę dla przyjemności”. Jeśli szukasz informacji dotyczących jazdy w oparach szosowej solanki, czy też przy marznącym ulewnym deszczu i temperaturach poniżej -20ºC, poproś o poradę większych masochistów ode mnie (np. w komentarzu pod artykułem).
Dłonie
Rękawiczki rowerowe
Wielu producentów ma w ofercie zimowe rękawiczki na rower – od góry są grube, wiatroodporne i (w miarę) wodoodporne, ale od spodu na tyle cienkie, żeby nie utrudniać obsługi klamek i manetek. Przykładowe dobre modele to 661 Storm i 100% Brisker. Jest to bardzo dobry zakup, o ile jeździsz w temperaturach powyżej -5ºC.
W okolicach -5 do -10 stopni, dobrym rozwiązaniem jest założenie pod spód dodatkowych rękawiczek z cieniutkiego polaru – warto to uwzględnić przy dobieraniu rozmiaru.
Rękawiczki narciarskie
Poniżej -10 stopni niestety trzeba już zacząć myśleć o grubych i nieporęcznych rękawicach narciarskich lub przypominających je modelach rowerowych, jak np. Kross Alaska 5F.
Rękawiczki – uwagi ogólne
Podane temperatury graniczne mocno zależą od indywidualnego krążenia. Mi na przykład, niezależnie od rękawiczek, palce zaczynają odmarzać po ok. 15 minutach jazdy – nawet jeśli reszta organizmu doszła już do „temperatury roboczej”. Wystarczy jednak, że zrobię sobie przerwę na ich zagrzanie (np. pod pachami) i mogę już jeździć pół dnia w średniej grubości rękawiczkach rowerowych.
Pro tip 1: przed wyjściem połóż rękawiczki na kaloryferze (razem ze skarpetkami).
Zawsze też miej drugą parę w zapasie! W razie przemoczenia pierwszej pary (np. przy glebie), uratują Cię przed odmrożeniem. A nawet jeśli nie okażą się niezbędne, to niewiele jest w życiu rzeczy przyjemniejszych od ciepłych, suchych rękawiczek, założonych w połowie mroźnej wycieczki.
Stopy
Ochraniacze na buty (SPD)
W przypadku szosowców i krosiarzy, domyślnym rozwiązaniem są ochraniacze na buty – to te idiotycznie wyglądające „skarpetki” zakładane na wierzch zwykłych butów. Gdyby udało się pominąć ich wygląd (czego zrobić się nie da), to możnaby napisać, że są proste i w miarę skuteczne. Przynajmniej dopóki nie potargasz ich na jakimś kamieniu… Jeśli zależy Ci na pedałach zatrzaskowych i nie masz wolnych kilku stówek na specjalistyczne zimowe buty (ten temat dobrze opisała mamba on bike), jest to najlepsza (czytaj: jedyna) opcja.
Pro tip: żeby ograniczyć wychładzanie stopy przez blachę trzymającą blok SPD, włóż pod wkładkę buta docięty na wymiar arkusz folii aluminiowej.
Buty trekkingowe
Moim zdaniem dużo lepszym rozwiązaniem są platformy (pisałem o tym w poradniku o przygotowaniu roweru do zimy) i buty trekkingowe. Niekoniecznie drogie i z membraną, ale koniecznie za kostkę, żeby śnieg nie wsypywał się do środka przy podpórkach. Warto dodatkowo zainwestować w spray do impregnacji i co jakiś czas odnawiać powłokę.
Skarpetki
Wybierając rozmiar butów, warto przewidzieć trochę luzu – powinieneś móc ruszać lekko palcami, a stopa nie powinna być ściśnięta (krążenie!). Zwłaszcza, że powinny się zmieścić ciepłe skarpetki narciarskie, które bardzo dobrze sprawdzają się na rowerze. Są długie, więc grzeją też łydki i piszczele. Warto wybrać model z wełną merino, która grzeje nawet po nasiąknięciu wodą/potem i… mniej śmierdzi.
W wersji „na bogato” możesz też się szarpnąć na skarpetki wodoodporne. Nigdy nie przekonywało mnie to rozwiązanie (głównie ze względu na cenę), ale odkąd dostałem „Gromzoki” (dokładnie takie Bridgedale Stormsock) do testu, stały się one moim domyślnym wyborem od jesieni do wiosny – faktycznie nie przemakają, a przy tym odprowadzają pot, więc w nogi jest ciepło i przyjemnie (przynajmniej w temperaturach ocierających się o 0°C).
Pro tip: przed wyjściem na dwór, połóż skarpetki na kaloryferze. Pierwsze minuty na mrozie – zanim krążenie nabierze odpowiedniego tempa – będą o wiele przyjemniejsze.
Ogrzewacze chemiczne
Osoby o słabym krążeniu mogą się zainteresować tematem ogrzewaczy chemicznych. Osobiście nie miałem potrzeby testować, ale podobno jest luksus.
Stuptuty
Też nie używam, ale kominy chroniące przed wsypywaniem się śniegu do butów i nogawek są kuszącym dodatkiem przy jeździe w puchu i przecieraniu górskich szlaków.
Tułów
Opisane poniżej warstwy to mój domyślny zestaw, który łączę w różne konfiguracje zależnie od temperatury i opadów.
Koszulka termoaktywna (base layer)
Niezależnie od konfiguracji, dobra koszulka termoaktywna – ciasno przylegająca i z długim rękawem – jest obowiązkowa zawsze i wszędzie. Sucha skóra to połowa sukcesu w utrzymywaniu temperatury ciała.
Dobre, łatwo dostępne i stosunkowo tanie, są produkty reklamowane jako narciarskie. Podobnie, jak w przypadku skarpetek, najlepszym materiałem – choć drogim – jest naturalna wełna merino, ale porządny materiał syntetyczny też daje radę. Zwróć uwagę na długość – koszulka powinna wchodzić w spodnie i nie wyjeżdżać.
Jersey (koszulka rowerowa z długim rękawem)
Kolejna warstwa to zwykły „letni” jersey lub koszulka z długim rękawem. Dobrze spisuje się jako zewnętrzna warstwa w połączeniu z kamizelką, na mniejsze, jesienne chłody.
Kamizelka
Kamizelka typu softshell/windstopper jest najlepszym elementem ubioru, którego prawdopodobnie nie masz. Przyjemnie chroni korpus przed wiatrem, a dzięki brakowi rękawów, zapewnia lepszą wentylację, niż jakakolwiek kurtka – bez inwestowania w drogie materiały. Jak dla mnie, podstawa zimowego ubioru!
Bluza, czyli „ocieplacz”
Kiedy robi się zimniej, jerseya zastępuje ocieplana bluza rowerowa. Dzięki długiemu rękawowi, jest to moja główna warstwa „ogrzewająca”. Bardzo długo używałem w tej roli najtańszego polaru z Decathlonu, ale ze względu na odprowadzanie wilgoci i odporność na błoto, lepiej sprawdza się cienka kurtka kolarska lub narciarska (biegowa).
Warto wybrać model z zamkiem na całej długości, kieszeniami na zapasowe elementy ubioru i – w miarę możliwości – odpinanymi wywietrznikami pod pachami.
Cienka kurtka wiatrówka
Kolejny niezbędnik to lekka wiatrówka, która pełni u mnie funkcję zewnętrznej „tarczy” przed wiatrem (no shit), błotem i opadami. Lekka i łatwa do spakowania, pozwala dopasować ubiór do warunków już po wyjściu z domu – po zwinięciu mieści się w kieszeni.
Nie jest wodoodporna (warto co jakiś czas strzepnąć śnieg, zanim materiał namoknie), ale dzięki temu ma całkiem niezłą oddychalność – wolę nasiąkać od zewnątrz (w razie deszczu), niż od wewnątrz (cały czas). Do tego jest łatwa w praniu i suszeniu – w zasadzie wystarczy opłukać ją z błota w wannie po kąpieli i parę razy w sezonie zaimpregnować.
A dlaczego nie…?
Dzięki połączeniu kiku warstw, opisany wyżej zestaw nie kosztuje majątku, a w moim przypadku pokrywa 100% warunków, w których jestem skłonny wyjść z domu. Możesz się jednak dziwić, że nie napisałem jeszcze nic o tych ubraniach:
Porządna kurtka z membraną
Od niej większość osób zaczyna poszukiwania ubioru na zimę. Cóż, można i tak – wtedy pod spód zazwyczaj wystarczy dobry base layer. Tylko właśnie – jak zrobi Ci się gorąco, nie będziesz miał czego rozebrać. A raczej się zrobi, bo nawet goretexy za grube tysiące mają ograniczoną oddychalność. Do tego pranie ubrań z membraną jest upierdliwe i szybko niszczy drogie (!) materiały.
Softshell
Podobnie jak „ciężką” kurtkę, softshell z założenia powinno się zakładać bezpośrednio na koszulkę termoaktywną – a to ogranicza zakres zastosowań. Trudno się też go pierze i impregnuje. Krótko mówiąc: sotfshelle mają większość wad i zalet klasycznych kurtek. Są jednak znacznie tańsze. Jeśli więc szukasz zewnętrznej warstwy na solidne mrozy, niezbyt drogi softshell będzie w miarę sensownym wyborem.
Kurtka / kamizelka puchowa
Puch jest lekki i świetnie radzi sobie z utrzymywaniem temperatury, ale niestety fatalnie znosi wodę i pranie – więc na rower zimą się nie nadaje. Jest za to bardzo dobrym rozwiązaniem po jeździe.
Nogi
Długie spodnie
Podstawa to długie spodnie rowerowe lub trekkingowe. Niekoniecznie zimowe! Ja od lat jeżdżę w Endurach Humvee, czyli lekkim, wiosenno-jesiennym modelu. To przede wszystkim warstwa chroniąca przed wiatrem, choć dobrze, jeśli materiał jest w miarę wodoodporny – zwłaszcza na nogawkach i na tyłku.
Kalesony
W tym miejscu pewnie oczekujesz, że napiszę o kalesonach. Ale nie! Od dziecka nie znoszę „kalesraków” i nowoczesne modele z termoaktywnych materiałów nic w tej kwestii nie zmienią. Są jednak tacy, co lubią… No trudno. Kalesony (lub ocieplane spodnie z lycry) założone pod luźne szorty, mogą być budżetową opcją, jeśli nie chcesz kupować oddzielnych spodni.
Ochraniacze na kolana
Od kalesonów zdecydowanie wolę długie skarpetki i cienkie ochraniacze na kolana. W końcu na śniegu i lodzie ryzyko gleby jest równie duże, jak przemarznięcia. Ochraniacze działają lepiej od specjalnych ocieplaczy czy kalesonów, a przydają się cały rok.
Bokserki
Z kolei od kolan wzwyż temat załatwiają spodenki z pampersem. Na krótkie jazdy przy dużym mrozie zastępuję je bokserkami z windstopperem na jajkach. Trzeba chronić to, co najcenniejsze!
Głowa
Kask
Niektórzy kombinują z zaklejaniem części otworów wentylacyjnych taśmą, ale ja uważam, że przewiew jest potrzebny, żeby głowa pozostała sucha. Ciekawym pomysłem jest założenie fullface’a (jeśli oczywiście masz), który lepiej ochroni twarz przez mrozem.
Tylko błagam – nie zakładaj na rower kasku narciarskiego. Po prostu nie.
Opaska / czapeczka pod kask / kominiarka
Wyposażenie obowiązkowe! Najtańsza czapeczka z cienkiego polaru, ewentualnie z windstopperem na czole, to wszystko czego Ci potrzeba, żeby ze swojego kasku zrobić komfortowy kask zimowy.
Na umiarkowane chłody zamiast czapeczki wystarczy opaska na uszy.
Z kolei na ostre mrozy niektórzy decydują się na kominiarkę. Ja nie lubię, ograniczenie oddychania mnie odstrasza. Zdecydowanie wolę… brodę.
https://www.instagram.com/p/BP8Jq67lFo-/
Komin (buff)
Komin też można założyć pod kask (zamiast czapeczki), ale trzeba się przy tym bardziej nakombinować. A w zimie nawet najdrobniejsze utrudnienie staje się argumentem za pozostaniem w domu. Komin warto jednak wziąć do kieszeni, żeby w razie potrzeby ochronić szyję i twarz przed nieprzewidzianą śnieżycą czy ostrym mrozem.
Czapka zimowa
W bagażu powinna też się znaleźć zwykła, ciepła czapka. Przyda się na postojach, dając głowie odetchnąć od spoconej czapeczki i kasku (ściągniętą czapeczkę schowaj do kieszeni, żeby nie zamarzła!).
Pro tip: nigdy nie stój bez czapki z rozgrzaną i spoconą głową, chyba że przydałoby Ci się trochę odpoczynku od pracy na L-4.
Gogle
Gogle są lepsze od okularów, bo całkowicie izolują oczy (i pół twarzy) od wyciskającego łzy mroźnego wiatru. W dzień najlepiej sprawdzi się żółta lub pomarańczowa szybka, na night-ride’ach tylko przezroczysta, która jest najbardziej uniwersalnym wyborem.
Ideałem jest podwójna szyba, która eliminuje parowanie. Poznasz ją po gąbczastych otworkach wentylacyjnych wyciętych u góry zewnętrznej warstwy. Zapobieganie parowaniu jest szczególnie istotne na dużym mrozie – wilgoć z pary może zamarznąć. Przywrócenie gogli do stanu używalności staje się wtedy nie lada wyzwaniem.
Bagaż: plecak czy nerka?
Zimą jeszcze trudniej wybrać między plecakiem a torbą biodrową. Z jednej strony, pojemność plecaka pozwala na spakowanie zapasowych ubrań, co w górach jest w zasadzie niezbędne. Z drugiej jednak, suche plecy są priorytetem. Dlatego też na krótsze jazdy zabieram nerkę, a dodatkowe ciuchy (wiatrówkę, rękawiczki, buff) chowam po kieszeniach. Bonus: dzięki temu, przed założeniem są nagrzane od temperatury ciała.
→ Więcej: Bagaż enduro: plecak czy nerka?
Przy okazji, zapomnij też o bukłaku – na mrozie rurka zamarza i tyle z picia. A pić trzeba tyle samo, co w lecie – nawet, jeśli nie czujesz pragnienia! Do wyboru masz bidon termiczny (krótsze jazdy) lub termos (dłuższe), najlepiej z ciepłą herbatą.
Impregnacja – co i jak?
Zawsze unikałem tego tematu jak ognia, bo po pierwsze wymaga on umiejętności programowania (pralki), a po drugie na rynku jest około 186548 różnych preparatów, których trzeba używać w ściśle określony sposób. Zmieniłem myślenie po rozmowie z Marcinem z Nikwaxa – okazuje się, że wystarczą 2 proste w użyciu płyny za ok. 55 zł. Pozostaje tylko nauczyć się programować…
Ta prosta metoda impregnacji polega na:
- Wypraniu odzieży w specjalnym płynie (zamiast proszku), który zmywa brud i resztki detergentów pokrywających włókna.
- Powtórzeniu prania, tym razem z impregnatem.
I gotowe. Nie trzeba nic psikać (choć też można, jak ktoś woli), aktywować suszarką, prasować itp.
Jak chcesz zaszaleć, możesz jeszcze dokupić impregnat do butów i płyn do prania bielizny termoaktywnej, który poprawia jej właściwości (między innymi zapachowe ;))
Podsumowanie
Przygotowując się do jazdy w zimie, nie wydawaj całej kasy na kurtkę z Goretexu. Zamiast tego zbierz zestaw warstw, które połączysz w różne konfiguracje zależnie od warunków i indywidualnych predyspozycji. Kilka przyzwoitej jakości ciuchów, jak softshellowa kamizelka, lekka wiatrówka, czy ciepłe rękawiczki, bardzo ułatwiają logistykę.
Pamiętaj też, żeby nie przesadzić – jeśli zaraz po wyjściu z domu czujesz komfort termiczny, to ubrałeś się za ciepło! Zasada ta w mniejszym stopniu dotyczy dłoni i stóp, które łatwo odmrozić. Na dłuższy wypad, zwłaszcza w góry, spakuj więc dodatkową parę rękawiczek i skarpet. „Nic nie ważą”, a będą wybawieniem w razie przemoczenia.
Przede wszystkim jednak zadbaj o to, żeby Twoje zimowe ciuchy były uporządkowane i gotowe do użycia. Niech Twoja szafa nie stoi na przeszkodzie do ruszenia w teren!
Jeśli nie zamierzasz przesiadać się zimą na trenażer, zainteresuje Cię też:
- 11 powodów, dlaczego warto jeździć zimą
- Jak przygotować rower do zimy?
- Convoy S2+ czyli kupujemy latarkę na rower
- Night ride – po co, jak i dlaczego?
W temacie zimy. Jakie opony polecicie na błoto/śnieg w rozmiarze 27.5, szerokość 2.6 – 2.8? Tubeless ready?
Myślałem o Ikon+, ale 700 zł za komplet to dla mnie za dużo.
Jakaś inna alternatywa?
Może klasycznie Nobby Nic?
Też polecam Nobby Nic, sam na nich jeżdze zimą w rozmiarze 3.0 w wersji z miękką gumą Trail Star.
Ikon? Skąd pomysł, że opona na suchą i twardą nawierzchnię będzie dobra na błoto i śnieg? ;)
Jakbym słyszał swoich znajomych ścigantów – tylko rejsking i podobne, bo lżej się toczą i nic im nie straszne, cały rok można używać a większy bieżnik jest dla masochistów co nie potrafią jeździć. Problem w tym, że jak tylko zaczyna się mokra i chłodna jesień, to chłopaki znikają z tras i zaczynają kręcić w domu aż do wiosny, a błota nawet w lato unikają jak ognia. I takie to ich doświadczenia :D
Dziś byłem. Z przodu miałem nobby nic z tyłu dość nietypowo hans dampf, uczelniane na miękkich mieszankach. Jeździłem po ośnieżonym pumptracku i czułem się pewniej niż chodząc po nim. Więc jeśli znajdziesz hansa w dobrej cenie to bierz.
Paaanie…. gdzie dorwac taki jersey?? Moje barwy i jeszcze ulubiony blog :-)
Bardzo dobre pytanie
Będą w 2018 :)
Hahah oby byly drogie, bo inaczej wszyscy beda jezdzic w tej samej koszulce :)
Zamawiam wersje z golfem (w dieslu;))!
Były, są? Bo bym kupił :) I kolorek niebieski mi pasuje :)
Nooo … barwy się zgadzają. Biere!
Generalnie się zgadzam ale: sotfshell nawet w formie kamizelki jest do kitu (za słabo oddycha). Mam kamizelkę sotfshell i polarową z deca i ta z deca jeździ ze mną, a softshell (za 3x tyle hajsu) sobie leży w szafie.
Polecam też ochraniaczne na łokcie, w połączeniu z długą bazową warstwą (akurat ja lubię merino, ale to kwestia gustu) i polarową kamizelką spokojnie mi się sprawdzają do -5.
Dwa, długie spodnie, można się bez nich obyć. Wolę długie skarpetki, ochronki na kolana, krótkie spodnie i ciepłe bokserki. Poniżej -5 wkładam też getry do biegania z deca za stówkę.
Cześć,
Generalnie każdy ma „inna termikę, sposób odczuwania temperatury” ale jesli chodzi o softshell to z definicji ma genialnie oddychać, być w dużej mierze wiatroodporny zazwyczaj kolo 70-80% i praktycznie nie jest wodoodporny ) lekka mrzawka i tyle). Więc jeśli Twój soft „nie oddycha” to najzwyczajniej w świecie nie jest softshell-em…
Od siebie również polecam jazde w ochraniaczach, świetnie zmniejszają skutki spotkania z matka ziemią i dobrze izolują od dziadka mroza…
Powiedz to marce Endura. A tak na serio, to wszystko, co jest wiatroszczelne z definicji odycha gorzej od tego co nie jest. Oczywiście są super technologie etc. ale mówimy o rzeczach, które ubieramy na rower i potencjalnie je zniczymy przy pierwszej glebie. Więc przez „nie oddycha” miałem na myśli, że oddycha widocznie gorzej niż najtańszy cienki polar.
Jak napisałeś, każdy ma swoją termikę. Należy tyko pamiętać, że bardzo często zamiast kupować wypasy, można mieć dwie tańsze warstwy.
Softshell zawsze będzie oddychał gorzej niż polar, bo najzwyczajniej w świecie jest bardziej „sprasowanym” polarem = pustej przestrzeni między włóknami przez którą pot może uciekać jest dużo mniej. Gorzej oddycha, ale lepiej chroni od wiatru i trzyma ciepło.
Używam kurtki softsellowej, gdy temperatura spada poniżej -5, -10 stopni, ponieważ ma meszkowatą podszewkę (lepiej trzyma ciepło) w odróżnieniu od kurtki MT500 Endury, w której jeżdżę w temperaturach +5 do -5, bo nie ma żadnej warstwy docieplającej od wewnątrz.
Jeżdżę z plecakiem i używam fajnego softshella dla biegaczy. Rękawy i przód klasyczny zbity softshell, pod pachami i na plecach lżejszy i lepiej oddychający strecz. Extra mi się to sprawdza.
Ogólnie 3 warstwy to minimum, często stosuję więcej, co pozwala mi lepiej dopasować izolację do panującej temperatury. Na fatbiku spędzam zimą całe dnie, rano temperatura może oscylować w okolicach -12, w południe potrafi podskoczyć do 0, wieczorem (szczególnie przy bezchmurnej, wyżowej pogodzie) po zachodzie słońca momentalnie szybuje w dół nieraz o 15 stopni. Kilka warstw pozwala być bardziej elastycznym.
Dodam kilka rzeczy od siebie jako, ze jezdze na rowerze caly rok od paru ladnych lat. Zrezygnowalem z auta/komunikacji miejskiej na rzecz rowerka:-)
Gora i nogi:
Bardzo lubie softshell. Duzy wybor ma rodzaj softshella. Szukajac dobrze oddychajacego spedzilem troche w google i kupilem Marmot Tempo z kapturem (przydaje sie jak bardzo wieje, a cienka czapka z windstoperem nie daje juz rady). Google powiedzial, ze jest to jeden z najlepiej oddychajacych softshelli. Musze sie zgodzic – dobrze oddycha. Z dodatkowych atutow ma bardzo duze kieszenie (1 na klatce i 2 po bokach), ktore mozna rozpiac w celu dodatkowej wentylacji – sprawdzaja sie swietnie.
Na nogi tez lubie softshell – duzo mniej przewiewny niz inny stuff w ktorym marzlem – szczegolnie przy wietrze. Jesli jest bardzo zimno, to ubieram jeszcze byle jakie krotkie spodenki z poliestru albo poliamidu, zeby mi klejnoty nie odmarzaly;-)
Softshell ubieram jak temperatura spada do okolo 3 stopni i mniej. Powyzej jest mi w nim zbyt cieplo. Wtedy ubieram np. koszulke z dlugim rekawem Craft Windstopper (rewelacja) lub inna (mam jakies Aerofity z Decathlonu) i na to jakas bluze z poliestru.
Nie lubie z kolei wiatrowek – ani kurtek ani spodni – w moim przypadku efekt sauny murowany.
Buty:
Bardzo marzna mi palce u nog. Tutaj problem rozwiazaly buty zimowe (probowalem jezdzic z neoprenowymi ochraniaczami ale byly ok wylacznie na krotki dystans. No i na platformy je zjedza szybciutko)
Na platformy mam model butow w gory z Decathlonu z jakas membrana „waterproof”.
SPD – kupilem w tym roku Shimano MW7 i to byl strzal w dziesiatke (po nieudanych doswiadczeniach z Cronos Artica MTB…). Drogie, ale warte swojej ceny. Godzina jazdy w -1 w cienkich skarpetkach jest i nie marzne co bylo wczesniej nie do pomyslenia. Kupilem rozmiar wieksze, wiec nie mam problemu z ubraniem skarpety narciarskiej.
Rece:
Marzna mi tez palce u rak:-) 15 stopni i mniej uzywam jakichs rekawiczek Accenta i sa ok.
10 do okolo -2 stopni – Chiba Express Plus – sa doskonale. Maja mozliwosc wyciagniecia z nadgarstka dodatkowych rekawiczek typowo na wiatr/wode, wiec dogrzewam sie jak jest zimno i wietrznie.
Mroz – tylko rekawiczki narciarskie. Mam jakis model Reusch GTX, ktory kupilem na wyprzedazy w Decathlonie za 120 zl. Genialne na mrozy. Poki co w -10 daly bezproblemowo rade.
Szyja:
Jakikolwiek buff. Na duze mrozy ubieram jakis lekko ocieplany komin.
Sorry za przydlugi wpis.
zawsze warto mieć kurtkę w plecaku ale nie z naturalnego puchu, a z PromaLoftu. Trzyma ciepło nawet jak jest mokra. Może uratować „życie” :) jak masz awarie a jesteś na otwartej przestrzeni i pizga wiatrem.
Do tego kurtka GORE-TEX typu PacLite.
Primaloft jest super. Lekka kamizelka primaloftowa (Montano) była dla mnie swego czasu objawieniem, nigdzie się teraz bez niej nie ruszam. Chroni przed wiatrem, jest ciepła, jak zamoknie to nie ma dramatu, lekka, ramiona są odsłonięte więc człowiek się wentyluje… Chyba najbardziej wszechstronny element ubioru.
Kurtka primaloftowa też rządzi, ale to już musi być naprawdę zimno.
zgadza się..od -5 używam kurtki puchowej, jeżeli ma dobre wypełnienie to nawet jak przemoczy się to grzeje. Teraz w deka można nabyć dobrą kurtkę przeciw deszczową quecha..coś typu pakajack za 60 dych ;P ..poprawiony model z wentylacją na klacie i plecach, jeżeli mokro to tylko długie gacie humvee i patent z taśmą ewentualnie na to krótkie.. co do skarpet też dobrym tipem są skarpety trekkingowe na ujemne temp.. np: karrimor. pozdro tomski!
Mój sposób na marznące stopy to klasyczne Fiveten freerider połączone ze skarpetami wełnianymi z Brubecka i endura thermolite (2 pary na raz, endury pierwsze) i ocieplaczami hot toe plus zaklejenie czubka buta taśmą gdy jest zimniej. Chemiczne ocieplacze grzeją ok 6h, ja zimą jeżdżę średnio ok po 2h więc jeden zestaw ocieplaczy starcza na 3 jazdy, wystarczy po jeździe schować je do szczelnego woreczka strunowego i się wyłączą, gdy jes wyjmiemy trzeba trochę porozgniatać zawarty w nich proszek i znów będą grzać. Co do zamarzającej wody w rurce bukłaka to wystarczy po wzięciu łyka wdmuchnąć wodę z niej z powrotem do worka :)
Z tym wdmuchiwaniem to tylko częściowo prawda – dobrze działa jak jest chłodno i nie chcesz mieć zimnej wody. Ale jak jest solidny mróz, to gumka ustnika i tak zamarza.
Zimą co prawda uprawiam głównie jazdę przeprawową (fatbike + śnieg), ale nawet jak biorę normalny rower to stosuję wysokie, ocieplane buty robocze.
Byleby tylko znaleźć takie z jak najbardziej płaską i równomierną podeszwą.
Minus jeden – są ciężkie.
Plusy:
– tanie (ok 100-150zł)
– w pewnym stopniu wodoodporne, cholewka ze skóry (zimą nie problem, bo raczej wody w stanie ciekłym nie ma)
– wysokie, można przedzierać się przez śnieg po jajka :)
– antypoślizgowa podeszwa z miękkiej gumy, trzyma super na platformach, extra się podchodzi po śniegu czy nawet po oblodzonym podłożu,
– największa zaleta – niebywale CIEPŁE!
8-10h jazdy w temperaturach poniżej -15 stopni (z czego 1/3 to przedzieranie się przez zaspy :) ) to żaden problem.
Na najzimniejsze dni na stopy tylko skarpety Merino. Wilgoć po dłuższym czasie zawsze w bucie będzie nawet jak się nie zamoczy, merino nawet mokre zapewnia grzanie.
Dzięki za dobrą sugestię! O roboczych nie myślałem. Masz może jakiś link, co byś polecał?
Michał, w butach roboczych można jeździć rowerem, a w kasku narciarskim po prostu nie? Czy chodzi o to, że taki kask tak bardzo gryzie się z enduro, czy ogólnie z zimowym MTB?
Zimą, na szlakach w górach, na fat bike’u też nie można?
Bo ludzie tak jeżdżą, w wielu krajach, nawet w kompletnych strojach narciarskich i nikogo to nie dziwi, a u nas nie można?
Czy to naprawdę tak dziwnie wygląda?
?itok=9P_gKBBR
http://www.thegearcaster.com/wp-content/uploads/Sweden_PR_0709.jpg
Skąd ta niechęć, jeśli komuś tak jest ciepło i wygodnie?
Proszę o rozwinięcie tego „po prostu nie”, bo ciekawość mnie zżera co się za tym kryje.
A co do tych butów roboczych, to coś podobnego ma Decathlon w sprzedaży za 5 dyszek do zimowej turystyki, ocieplane, ale brak płaskiej podeszwy i stuptuty trzeba na nie zapiąć, bo od połowy nie są wodoodporne.
https://www.decathlon.pl/buty-zimowe-turystyczne-arpenaz-50-mskie-id_8344304.html
Pozdrawiam! :)
Chyba nie odróżniasz butów roboczych od gumofilców :P
Co do kasku narciarskiego, to już pisałem – tak, chodzi przede wszystkim o wygląd. Więc jak ktoś zdecyduje się ubrać kask narciarski zamiast zwykłej czapki, to nie będę go powstrzymywał. Tylko co jest złego w kosztującej 30 zł czapeczce pod kask rowerowy, która przy okazji zapewnia dużo lepszą wentylację?
Co do środków piorących polecam z 4F jest za 20zł i starcza na 4 prania czyli około 5zł na pranie. A Nikwash ponad 10zł ;)
A w jaki sposób się go stosuje?
A jak najlepiej ubrać się na dojazd do pracy w zimie? Samej trasy mam max 20 minut, ale przejeżdżam przez most na Wiśle (-10 stopni do odczuwanej temperatury ;) Czy obowiązuje ta sama zasada, że ma mi być chłodno jak wyjdę z domu?
Tak – chodzi o to, żeby się nie spocić. Wtedy krótkie momenty większego chłodu nie są takim problemem.
Mi to najbardziej stopy marzną, jak by nie patrzeć – palce stóp mają najmniej pracy. Stuptuty są bardzo dobre, ale najlepiej z membraną, inaczej potrafi sporo wilgoci się zebrać pod spodem, przy dużym mrozie zamarza. Co do przemakania kurtki – przy mrozie większym, nie ma opcji, żeby cokolwiek przemokło, powietrze i śnieg, nawet jak pada, jest suchy, deszcz no sorry – raczej nie pada. Co do reszty – święta prawda. Oczywiście to tylko moje zdanie.
Zależy, jaka temperatura – przy lżejszym mrozie powierzchnia kurtki jest ciepła od ciała i śnieg topi się na powierzchni.
Oczywiście masz rację. Ja mówię o większym mroziku, tak pod -15, sypki śnieg, itp. A najbardziej co mi się przydało, to pomysł obniżenia ciśnienia w oponach, cóż za zmiana (odkrywcze, nie?) ! a na marginesie, też by mi taki niebieski jersey pasował… :-)
Mi pomagały przerwy na „tupanie” o ziemię na pobudzenie krążenia i rozgrzewka z kręceniem stopami dołków w ziemi. Niestety łupinki do SPD nie mają przestrzeni w której mogłoby się powietrze zebrać ciepłe (wkoło palców) jak w butach trekingowych czy tam wspinaczkowych.
Widać że lubisz niebieski. Fajna robota ten artykuł szczególnie wodoodporne patenty z taśmą. Dzisiaj wracając z roboty przemoklem… ale od środka zdecydowanie bardziej wole od deszczu.
Polecam neoprenową maskę na twarz, może mieć też warstwę z polaru, jednak ważne jest aby miejsce gdzie oddychamy i skrapla się wilgoć było z neoprenu. Czasami warto zabrać dwie. Na cieplejsze dni sprawdza się buff.
Fajnym patentem jest wlewanie ciepłej wody do bukłaka. Wówczas jak ciecz przechodzi przez zimną rurkę nie jest lodowata. Polecam tak jak ktoś wcześniej wdmuchiwać ją spowrotem do plecaka, aby nie zamarzła. Ja lubię zabierać jej więcej niż wypiję bo duża pojemność płynu trzyma ciepło.
Uwaga językowa: Ubrać możemy siebie lub kogoś, a stringi bądź rękawiczki co najwyżej założyć.
Częściowo poprawiłem, resztę zostawiam, bo:
– SEO
– poniekąd jest to poprawne (regionalizm) ;)
PS. Bardziej włożyć, niż założyć, jak się okazuje :P
Regionalizmem było by „(przy)oblec”, szczególnie w odmianie „obleknij”, a nie „oblecz”. :)
Swoją drogą, godzina dodania komentarza jest +1 względem obecnej.
Linka, którą dostałem na FB: https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/Buty-ubrac-wlozyc-czy-zalozyc;6822.html
@Marcin
Ja też dojeżdżam podobną odległość i w pewnym momencie przejeżdżam przez wygwizdów. I to potwierdzam: jak przez pierwsze 5 min jest mi chłodnawo, to potem jest ok.
– – – –
No dobra, to ja zapytam:
Czemu nie kask narciarski?
A w zasadzie snowboardowy? Przy jeździe jest się narażonym na mniej więcej podobne urazy i… przez parę lat mi się sprawdzał. Szczególnie na temperatury -5 i zimniej.
Teraz w zasadzie poszedłem w drugą stronę, i jak jest cieplej niż -15 jeżdżę na desce w Bellu z cieplejszą czapką rowerową i kominie, więc jak będziesz weryfikował mój światopogląd, to możesz też w drugą stronę. 8-)
Bo kask narciarski wygląda na rowerze równie słabo, co długie obcisłe getry. To po prostu nie pasuje :P
PS. Czym się różni kask narciarski od snowboardowego?
A, czyli tylko kwestia wyglądu. Phi, jadąc na rower wygląd zostawiam w domu. /Powiedział człowiek jeżdżący jesienią w długich obcisłych getrach./
Czym się różni narciarski od snowboardowego? Nie wiem. Wiem, że niektórzy producenci to rozgraniczają. Na ile to marketing/stylistyka, a na ile jakieś realne zmiany konstrukcyjne – nie mam pojęcia. Ale ja się nie znam.
Powiedzmy, że nie widziałem na stoku snowboardzisty w takim jednolitym jajkowatym (jak mają zawodnicy w slalomie narciarskim). Tak samo narciarza w „orzeszku” z miękkimi uszami (kask przypomina trochę te na BMXy). Ale pośrednie rozwiązania użytkownicy i producenci stosują tu i tu.
Kask snowboardowy ma zwykle dodatkowo taki mały daszek i odpinane osłony na uszy. :)
Dodałbym tylko jedną pozycję – piersiówka z łychą w plecaku. :)
Jest termos z łychą :P
A propos długich gatek, to szkoda że ciągle podchodzisz do tego jak pies do jeża i niestety słabe jest to zasłanianie się stylem, modą, wyglądam czy innymi takimi. Z jednej strony pielęgnujesz tym wizerunek ędóro-luzaczka, a z drugiej strony to dokładnie to samo co poza na szosowca-mamila czy krosiarza-golinogę. Także innym przyganiał a sam nie inny ;)
Spodnie na szelkach z wkładką na tyłku to IMHO najlepszy obiór jaki wymyślono do uprawiania kolarstwa w ogóle. Nie ważne czy krótkie i cienkie, czy długie o ocieplane, dobrze dobrane rozmiarowo dają ogromną swobodę i sprawiają że wszystko jest na swoim miejscu. A szorty też zawsze można na nie założyć, przydadzą się z i w chłodniejsze dni i jako zabezpieczenie w razie upadku na trudniejszej trasie żeby z gołym tyłkiem nie wracać :p Te wszystkie bokserki i wpinane w szorty spodenki to przy tym nędzna atrapa a nie żadna wygoda.
Jeszcze a propos butów – serio trekingowe? Chyba, ze znajdziesz takie z płaską podeszwą z materiału, który dobrze współgra z pinami. Ja się jeszcze nie spotkałem w każdym razie z czymś sensownym, przeważnie podeszwa dość mocno „wyrzeźbiona” i raczej z twardszej gumy (?), ale przy tym oczywiście ze sztywnością umożliwiającą chodzenie a nie taką znaną z butów na rower.
Plus to na pewno to, że takie trekingi są dostępne do wyboru do koloru od kilkudziesięciu złotych.
Osobiście mam już takie zboczenie, ze odkąd poznałem jazdę w „zatrzaskach” to się tego konsekwentnie trzymam cały rok. Zwłaszcza, że pomogło mi to w problemie z kolanem.
Pro Tip: wymień piny w platformach na dłuższe o 2 mm i wtedy każde buty trekingowe trzymają idealnie. Sprawdzone osobiście w największych śniegach.
W trekingach piny wydzierają zbędne kawałki bieżnika i robią dla siebie miejsce na podeszwie. Działa i pchanie roweru po płynącym błocie pod górę nie oznacza brudnych kolan i dłoni.
Nie używam Softsheli i Windstoperów czy Goretexów. Goretex jest zupełnie zimowy i do aktywności rowerowej się nie nadaje. Softshel – ta nazwa się zdegenerowła do gumowo-ortalionowych kurteczek z Lidla co na wierzchu maja welur. Sauna, guma, 100%pot-izolator a przez zamek i stójkę wpada zimne powietrze niosące L4. Windostopera tak na prawdę świetnie zastępuje każda dobra wiatrówka. Zwykła kurtka bez systemów, która nie ma zatkanych „porów” i jest z dobrego jakościowo materiału. Warunek jest taki, że to raczej nie będzie nic poniżej 300zł. No ale nie jest to też Windstoper 600-900zł. Działa podobnie. Najważniejsze to nie oszczędzać i mieć dobrą bieliznę – tak ja też lubię meriono po 3-4 stówy za termo-koszulkę. Mam też serie 700 i 900 koszulek z Deca i też są ok. Także nie dajmy się zwariować nano/eco/new/design/systemom za tysiące. Wystarczy nie iść na łatwiznę.
Cześć.
Softshell na rower dla mnie się sprawdza, ale tylko pod warunkiem że jest to prawdziwy soft tzn. tylko i wyłącznie bez membrany.
Pot zimą to największy wróg który po ustaniu intensywnego wysiłku bardzo szybko może wpędzić w hipotermię, tu najbardziej pomaga porządna potówka jako warstwa bazowa, pozostałe warstwy dobieram w zależności od warunków. Rękawiczek od kilku lat używam neoprenowych (kupionych w sklepie wędkarskim), dokładnie tych samych co w trakcie zimowego wędkowania. Nałożone na cieniutkie polarowe rękawiczki dobrze dają radę, są całkowicie wiatro i wodoodporne, mimo że dłonie są mocno wilgotne zawsze są ciepłe, można w nich swobodnie obsługiwać kokpit.
Off-top Spece 2FO będą w teście? Kiedy?
Testu raczej nie będzie, bo to stary model. Zanim je solidnie sprawdzę (czyli rok), nie będzie się już dało ich kupić..
To może chociaż jakieś zdawkowe info o wrazeniach z bieżącego użytkowania gdzieś na ET?
Używałem 2FO cały sezon 2017, średnio 2 weekendy w miesiącu na rowerze + jakieś lokalne jazdki wkoło komina i pumptrack.
Wygodne, szybko schną, wyglądają na masywne i z gumy, ale stopa wbrew pozom ma dobre warunki pracy.
Podeszwa tylko w dwóch miejscach nadgryziona przez piny, trzymanie gorsze w porównaniu do moich poprzednich butów z podeszwą mięciutką, ale w tamtych butach po 3 miesiącach były już dziury :) Gorsze trzymanie może wynikać też z tego, że razem z butami wymieniłem pedały, które niestety nie mają dwóch pinów w środkowej części, na ośce :/
Gdzieniegdzie puszcza klej, podeszwa się odkleja, ale nie winię butów, bo lekko nie miały i wiele razy były przemoczone. Każde by się zaczęły rozklejać. Szewc sklepi za 10zł 50x lepszym klejem niż fabryczny.
Ogólnie 2FO mogę polecić, kupiłbym drugi raz.
Potwierdzam to co napisał Vacq, poza trwałością, bo tego jeszcze nie sprawdziłem ;)
Trzymanie i tłumienie zdecydowanie gorsze od testowanych ostatnio Five Tenów, ale wystarczające. Trochę „drewniana” podeszwa izoluje od pedałów. Specyficznu kształt Body Geometry – stopy odchylone na boki, na początku jest wrażenie jazdy na koniu ;) Podobno lepsze dla kolan.
Natomiastu bardzo podoba mi się ich konstrukcja, zwłaszcza gumowaty, odporny na przemakanie materiał z przodu. Chodziłem w nich trochę po mokrej trawie i naprawdę sporo wytrzymały w porównaniu do siateczki w Five Ten. Bardzo łatwo utrzymać w czystości. Fajna jest też gumka trzymająca sznurówki, nie trzeba podwójnie zawiązywać.
Ciekawe mogą być nowe 2FO 2.0, z poprawioną podeszwą.
panie gdzie kupic taka koszulke 1enduro ? :)
„Uprzedzam więc, że to błędne podejście – a w każdym razie nie takie podejście, jakie staram się Ci przekazać w tym poradniku ;)”???
O co chodzi? Jakieś argumenty? Czy tylko tak, bo tak?
Nie jeden softshell ma w swojej ofercie chociażby Rapha, która ubierała Team Sky, a jeśli chodzi o Gore-Tex, to jest nawet osobna marka – Gore Bike Wear:)
Przecież masz argumenty dwa akapity wyżej…
Jak wysokie skarpetki nosisz? Aż pod kolana a nad kolana bokserki z pampersem? A na same kolana ochraniacze?
Już kiedyś myślałem o takich wysokich skarpetkach ale tylko kojarzę getry piłkarskie nic więcej. Może zapodacie jakiś przykładowy link bo mi pasuje.
Ja cały czas lubie chodzić/jeździć w spodniach. Nawet latem często mam takie cieniutkie jak papierek spodnie zamiast spodenek. Ale raczej częściej widze spodenki i spodnie termoaktywne pod (zima) lub spodenki i nogawki (wiosna).
Dopiero teraz zaopatrzyłem się w nogawki i rękawy więc zobacze jak się będą sprawdzać i na ile będą mi potrzebne. Mam też stuptuty do sprawdzenia. Chodziarz zestaw przylegające bokserki od kolan z pampersem + wysokie skarpetki bardziej mi pasują z tym że musiałbym mieć chyba pampersa na lato i na zime co? Nosze się z kupnem bokserek z pampersem bo z pokrowcem żelowym na siodełku jeżdżę już dawno
Co do butów to jeżdże aktualnie w wysokich roboczych ale niestety nie mają odpowiedniej podeszwy a szkoda bo mi pasuje. W Decathlonie widziałem za to fajne buty z podeszwą CROSSCONTACT, poniżej linki:
Zimowe wysokie https://www.decathlon.pl/buty-trekkingowe-trek-500-damskie-id_8343274.html
Letnie niskie https://www.decathlon.pl/buty-arpenaz-500-mskie-id_8383804.html
Z tym że teraz znalazłem tylko zimowe wysokie i letnie niskie a jakiś czas temu widziałem fajne wysokie ale nie zimowe, trekingowe w cenie do pomiedzy 150-200zł. Niestety teraz ich nie widze.
Skarpetki tak jak pisałem np. na narty – praktycznie wszystkie są pod samo kolano, bo tak się kończy but narciarski.
A jak chcesz rowerowe, to np. The Trail i Trening Musi Zostać Odbyty mają wysokie modele.
Dzisiaj przetestowałem wspomniane wyżej neoprenowe ochraniacze Endura w wersji plus (zakupione wczoraj). temperatura w miescie -1st C a w górach – nie wiem ile :) ale dopedałowalem na wysokość 1050m npm, wiec pewnie ze 3-4 stopnie zimniej. Wracając do ochraniaczy: po pierwsze nie za tanie – cena sklepowa 220 zeta. Po drugie, wczoraj w sklepie nie udało mi się ich założyć na 5.10 freeridy w rozmiarze 44 (to maksymalny rozmiar buta, na które ochraniacze XL (największe) pasuja według tabelki. Ciasno jak…lepiej nie bede porównywał.. ale zdesperowany kupiłem bo SPD sie boję :) dzisiaj rano ochraniacze udało mi sie założyć :) Działanie: w samochodzie spoko – nie przeszkadzają wogóle :) Na rowerze ochraniacze są bardzo wygodne – wogoóle się ich nie czuje, nie kolidują z korbą, wahaczem a co najważniejsze z plarformami. To pewnie zaleta ciasnego designu :). Termika na tą temperaturę w połączeniu z narciarskimi skarpetami – ok :) To tyle – moze ktoś sie zastanawia i moja opinia mu sie przyda.
„Nawet drogie Gore Texy…” – szczególnie one są kiepskim sposobem na uniknięcie ugotowania się i wymoczenia jako warstwa zewnętrzna. Warto rzucić okiem na np jutuba i zobaczyć testy oddychalności Gore – szczególnie w zestawieniu z innymi, mniej znanymi membranami. Gore jest BARDZO słabe pod tym względem. Ciekawie wypada porównanie z eVentem a jeszcze lepiej z nowym Neoshellem od Polarteca. Śmiem napisać że jeśli ktoś ma kupić Goretex to lepiej niech kupi plandekę z Lidla, za 1/50 ceny.
Polecam luźne spodnie do nart biegowych, takie jak te:
https://www.decathlon.pl/spodnie-wiatroszczelne-id_8316373.html
Są w zasadzie idealne na rower – luźne, ale nie za bardzo (nie wkręcą się w korbę), nieprzewiewne z przodu, ale oddychające z tyłu, mają rozpinane nogawki, co umożliwia łatwe założenie ochraniaczy. Do -5 dają radę, poniżej można dołożyć obcisłe spodnie pod spód, skarpety / jak kto lubi.
Najważniejsze na rower gdy pada jest pierwsza warstwa. Podstawa są 3 warstwy: zewnętrzna, do której należą kurtki funkcyjne bądź kurtki softshellowe, środkowa do której zaliczamy bluzy i polary, wewnętrzna.
Czy możecie polecić jakąś wiatrówke z kapturem? Chodzi mi o typowa cieniutką wiatrówkę (bez wlasciwości przeciwdeszczowych) wygodną dla rowerzysty.
Sprawdź Columbia Sweet as Softshell. Wygląda niepozornie i mało rowerowo ale to genialna kurtka.
Fajny artykuł. Dzięki
Te pierwsze rady to tak naprawdę złote rady. ;) I dobra uwaga na temat zapasowych rękawiczek. Mi zdarza się zapomnieć. ;)
Świetny poradnik na którym się zresztą oparłem:-) dobra robota ludzie!
Pozdrowienia z Bełchatowa :-)
a gdyby taki Transalp się zdażył,to jakie ciuszki szanowny Pan by proponował?Jaki zestaw do przetrwania podczas załamania pogody ,czy bardziej zimowo,czy jakaś pośrednia wersja?
Tu masz wszystko rozpisane i rozrysowane ;)
https://www.1enduro.pl/transalp-co-zabrac-i-jak-sie-spakowac/
Odkopuję, bo dziś rano zmarzłem i w weekend ruszam do Deka na zakupy ;)
Pytanie na długie zimowe wieczory – dlaczego tak stanowczo odradzasz kaski narciarskie? Z tego co widzę, wiele z nich – np. UVEXa to takie same skorupy jak te rowerowe tyle że z ociepleniem.
&
Kaski narciarskie odradzam, bo wygląda się w nich na rowerze równie śmiesznie, co w obcisłych legginsach :P Jeśli to Ci nie przeszkadza, to oczywiście można w nich jeździć, choć raczej przy ultra mrozach – na rowerze grzejesz się i pocisz nieporównywalnie bardziej, niż zjeżdżając na nartach. Kaski narciarskie po prostu są za ciepłe i za słabo wentylowane.
PS. Rozumiem, że przez „te same skorupy” masz na myśli rowerowe kaski do dirtu, tzw. orzeszki, które do jazdy XC/trail/enduro też tak średnio pasują…
NIK WAX ..wyrzucone pieniądze i to nią mało ….probowalem wg instrukcji !!! I to 3 razy i tak przemaka…moge pokazać foto dla niedowiarków..plyn Hitec też do kitu .. Zaluje ze wypralem swoją zajebiste kurtkę ..
W październiku zeszłego roku kupiłem kamizelkę i powiem szczerze, że właśnie tego brakowało w mojej szafie. Jeżdżę w niej w zasadzie cały czas i polecam wszystkim kolegą! Także czapka z głowy Michał, bo jest to kolejna porada z 1Enduro (Fenwick’s i Freshed) gdzie nie wiedziałem, że potrzebuję, a po zakupie nie mogę się obejść bez :)
Ja w kwestii ubioru doszedłem do takich subiektywnych rozwiązań (w zimę jeżdżę traile 20-40km, staram się aby całkowitym wznios był co najmniej 300-400m).
Kurtka:
Gore-tex jest mega dobry, mam starą alpinistyczną kurtkę salewy, membrana 30k/30k – ma z 12 lat, ale przy -2 zakładam pod nią tylko podkoszulek merino – cienki i żadnego polaru.
Jak się rozgrzeje to wtedy tylko rozpinam wentylację pod pachami i suwak główny wedle potrzeb.
Gore-tex jest też dobry na deszcz bo nie przemaka, reasumując przy temperaturach gdzie zamiast śniegu pada deszcz i tak na przemian, jest się cały czas suchym.
Gote-tex sprawdza się w zasadzie przy każdej temperaturze, także w lato, wada taka że nowa kurtka kosztuje 1500-2500 i jest smuteczek jak się podrze, są łatki :)
Jak jest cieplej to sprawdza się cienka podkoszulka merino + cienki polar (polarite), czasem dokładam na wierzch jakąś membranę – np. kurtka pocket – typu Endura FS260 Pro Adrenaline – bo robi się lekki termos, ale komfortowy.
Spodnie:
Endura humvee waterproof – kosztują 300 zł więc nie jest aż tak szkoda, a mają membranę bodaj 2L i są bardzo wodoodporne.
Bielizna:
do -2-4 stopni (w zależności od odczuwalnej temperatury) – koszulka Merino (cienka).
od -6 dorzucam kalesony, też merino, ale po prawdzie jak jest pampers w formie szortów i ochraniacze to niewiele tych nóg zostaje.
Na jesieni nie polecam jeżdżenia w samym merino (trzeba mieć coś na wierzch w zapasie) – jest bardzo przewiewny i efekt jest taki że zaczynamy jak jest ciepło a kończymy jak jest zimno – i wtedy jest zimno :)
Polar:
przy -6 dorzucam cienki polarite jako środkową warstwę – nic grubego.
Skarpetki:
Merino, cienkie.
Buty:
Cały rok używam sidi frost gore 2 – ze względu na to że osłaniają kostkę, w lato oddychają, w zimę jest ciepło i są prawdziwie wodoodporne (no chyba że wleje się górą).
Wkładki:
Ogrzewane – term-ic – fajny patent jedyna wada to że drogawy, tak czy siak kończy się jazdę z ciepłymi nogami.
Rękawiczki:
Dwie pary rękawiczek w rezerwie (w sumie 3 pary – bardzo ciepłe, ciepłe i średnio ciepłe) – ale zależy jak komu marzną ręce.
Czapka:
Coś z windstopperem – ale nic bardzo grubego, ja od 0 w dół używam Endura Pro SL Skullcap a w cieplejsze dni, jakiś cienki windstoper np. CRAFT ACTIVE EXTREME 2.0 WSBalaclava Gore na mróz.
Komin:
Merino.
Dodatki:
Na nerki świetny jest pas nebat, kosztuje 13 zł na alle – super.
Warto zalać bukłak ciepłą wodą – temperatura w zależności od pogody, jak będzie za ciepła to się będą pocić plecy. Ja leje jakieś 40-60 stopni miło grzeje w plecy i nie zamarza przez kilka h, od zewnętrznej strony obłożyć bluzą polarową.
Wodę z rurki trzeba wdmuchiwać do bukłaka.
Nie zsiadać za często – buty szybko przemarzają od kontaktu ze śniegiem.
Lepsze okularki bo zwykle parują i potem zamarzają.
Opony:
Ja jest lód to opony kolcowane – ja mam icespikery, trzymają aż miło, kilka kolców zgubiłem więc może warto mieć na zapas, na śnieg jak ziemia jest jeszcze miękka (i na lato) jeżdżę na noby nicach i jest spoko.
Dzięki Marian za mega rozwinięcie i uzupełnienie poradnika! Zwłaszcza, że Twoja taktyka jest nieco inna od mojej :)