Ciężko mi było w niedzielę rano zwlec się z łóżka… Wiedziałem, że przez brak zapoznania z trasą aż do soboty przed zawodami nie miałem szans powalczyć nawet o pierwszą połowę stawki. Za to nie wiedziałem, czy w ogóle uda mi się płynnie pokonać wszystkie odcinki. Mimo to – a może właśnie dzięki temu? – Mistrzostwa Polski Enduro w Srebrnej Górze przypomniały mi, dlaczego warto startować w zawodach.
#EnduroZeSpiną
Nie pamiętam, kiedy ostatnio objeżdżałem trasę przed zawodami. W ostatnich latach przerzuciłem się niemal całkowicie na ściganie on-sight. Częściowo ze względu na brak czasu i wątpliwy sens zajeżdżania się w przeddzień startu, dużo bardziej ze względu na wrodzoną niechęć do stresu. Po prostu słysząc, jak wszyscy dookoła gadają o jakichś kosmicznych liniach w najbardziej hardkorowych miejscach OS-ów, od razu czuję presję, że nie mam pojęcia, o czym mówią.
Sytuacja w Srebrnej Górze była kulminacją tego zjawiska, bo treningi na trasie nie trwały 3 dni, a… 3 tygodnie. Nawet na pierwszy rzut oka sielankowa atmosfera w bazie zawodów (duet Pycha Szprycha + Browar Rebelia wymiata) nie była w stanie przykryć panującej napinki. Nie tylko na wynik – czasem po prostu na pokonanie trasy.
Trasa level Mistrz
Bo mglista znajomość OS-ów była tylko jednym z powodów, dla których niespecjalnie chciało mi się wstawać rano z łóżka… Drugim był ich poziom trudności. Marek Janikowski i Piotr Kurczab (PM Bike Experts) znów podnieśli poprzeczkę jeśli chodzi o to, co jeszcze można nazywać „enduro”. Już w zeszłym roku trasa była jedną z najtrudniejszych w sezonie, między innymi za sprawą groźnie wyglądającej ścianki na początku czwartego OS-u.
Oczywiście z najtrudniejszą sekcją „Połlisz Łisler” na czele – ścianki na niej nie zdecydowałem się pokonać na treningach, a dopiero w dniu zawodów, techniką „kokodżambo i do przodu” (wzbogaconą o zamknięte oczy)…
Przy tych miejscach cała reszta odcinków wydawała się lekka, łatwa i przyjemna, choć na innych zawodach pewnie byłaby określana jako trudna. Czy zbyt trudna? Gdyby to były zawody on-sight – chyba trochę tak, bo zjazdy w Nauders czy San Remo wydają się przy nich proste. Ale to w końcu Mistrzostwa Polski, więc im więcej sekcji weryfikujących mistrzowskiego skilla, tym lepiej!
Zresztą nie tylko skill był potrzebny. Trasa była też wymagająca kondycyjnie: ponad 1600 m przewyższenia na 35 kilometrach, a do tego dość ciasne limity na dojazdówkach i sporo technicznego dokręcania na OS-ach… Wszystko jednak idealnie wyważone, co pokazało podium, na którym obok czołówki polskiego enduro stanęli zarówno zawodnicy wywodzący się z downhillu, jak i cross country.
Podsumowanie – czy warto było szaleć tak?
Pierwszą połowę OS2 jechałem jak baba z siatami, bo chyba podświadomie nie chciałem zbyt szybko dotrzeć do tej cholernej ścianki. Ale jej pokonanie dało mi takiego kopa, że cała reszta była już czystą frajdą – to się nazywa błyskawiczny progres! Jeśli zmuszanie się rano do jazdy na rowerze może mieć jakikolwiek sens, to tylko dla takich momentów i na na takich zawodach jak w Srebrnej Górze.
Wyniki
W pełni zasłużone tytuły mistrzowskie trafiły do Roberta Piekary, Kasi Burek i Marcina Motyki (masters).
Wśród amatorów zwyciężyli Maciej Jodko, Klaudia Kojro, Jakub Gąsienica (junior) i Grzegorz Mlekodaj (masters).
W klasyfikacji AZS najszybsi byli Michał Topór i Iwona Kurczab.
Pełne wyniki znajdziesz TUTAJ.
Zdjęcia
Linki do galerii zdjęć będę jak zwykle uzupełniał na bieżąco:
- Galeria oficjalna – zajawka (Mariusz Krzemiński)
- Krzysztof Stanik – zawody
- Krzysztof Stanik – treningi
- Siwek Fotografia
- Ewa Kania (pstryKANIA)
- Kazik z Racka
- Galeria oficjalna – Przemek Kita #1
- Galeria oficjalna – Przemek Kita #2
- Marcin Walczyk, Ewa Durka
- Galeria oficjalna – Mariusz Krzemiński
- Magdalena Mroozka
Bonus: Enduro Award 2018
Trwają nominacje do plebiscytu Enduro Award 2018! To najprostszy sposób, żeby docenić i wynagrodzić podmiot, który Twoim zdaniem ma największy wpływ na rozwój polskiego enduro. Dzięki Tobie już dwukrotnie udało mi się zdobyć to wyróżnienie, więc mogę zaświadczyć, że jest ono ogromnym zastrzykiem motywacji!
W tym roku chciałbym Cię zachęcić do nominowania innych osób, szczególnie tych do tej pory zaskakująco niedocenianych, jak Enduro MTB Series (pamiętacie, jak parę lat temu wnieśli nową jakość do polskich zawodów?) i Enduro Trails (kto nigdy nie jeździł po bielskich trasach, niech pierwszy rzuci dętką). O uwielbianych przez wszystkich Trasach Enduro Srebrna Góra nie wspominając (wymieniłem te trzy ekipy nie bez powodu – między nimi wahałem się w swojej nominacji, ostatecznie wybierając tę z „Enduro” w nazwie).
Zastanów się więc, bez kogo Twoje rowerowe życie nie byłoby takie samo i proszę, poświęć minutę na uzupełnienie tego krótkiego formularza :)
Zobacz też powiązane wpisy:
Z ktorego OSa jest ta fota?
Jest to start OS3.
Jak dla mnie OSy były zbyt kondycyjne. No może dwa mniej.Ale cała reszta git.Dobrze że nie padało :D bo ścianki mogły by być BARDZO ciekawe..Pozdro..
Nooo, biorąc pod uwagę prognozy, mieliśmy dużego farta :)
To jest enduro, trzeba napierdalać, a nie ciągle w dół :).
To chyba kolega nie był zagramanicą na zawodach….Myślę że 16 minutowe OSy zjazdowe też mogły by dać nieźle w kość..Enduro nie musi być aż tak mocno kondycyjne.Z wyliczeń z kumplami zrobiliśmy że na OS 2 jak ktoś jako tako potrafi zjechać ścianki ale ma łydę jak koń to wygra na tych interwałach niż ktoś kto będzie wszędzie zapier..,a na podjazdach jakoś dade ra.. :D :D Osobiści zbyt kondycyjne..
Tylko u nas Góry nie bardzo sprzyjają takim długim zjazdowym OSom ;)
Mi by nie przeszkadzało jakby czasem jakaś edycja miała 6 OSów, ale krótszych, stromszych i technicznych z czego jeden dłuższy kondycyjny.
Dla mnie też OSy były zbyt kondycyjne, nie mówię, że to źle ale chciałoby się jednak więcej pieca a mniej korby ;)
Osobiście może za rok się pojawię. Ale do za rok jest za rok a to bardzo długi czas. I osobiście jestem za cyklem walki o taki tytuł a nie pojedynczymi zawodami.
Ciekawi mnie to, że pokazali OSy MP tak wcześnie przed zawodami i jedni trenowali od x-czasu. Trochę to takie dziwne
Zgadzam się z tym wypruciem zapoznając się z trasą dzień/dwa przed zawodami. Daje to w d….
Jakże ja się cieszę, że masz podobne zdanie do mojego na temat Oesów. A już myślałem, że ze mnie taka łamaga i wracałem trochę smutny do domu. Dlaczego w ogóle Oesy były znane dużo wcześniej?
,,Zastanów się więc, bez kogo Twoje rowerowe życie nie byłoby takie samo ”- Na razie masz największy wpływ na moje rowerowe życie. Jak wyjeżdżałem z lasu to w ogóle chyba się spotkałem z Twoim rowerem na zawody na dachu chyba czarnego Seata.
Seat nie mój, ale rower tak ;)
Dlaczego OS-y były znane aż tyle wcześniej – w sumie nie wiem…
Jeśli chodzi o udostępnienie mapy OSów, to po pierwsze był to obowiązek wynikający z regulaminu.
Jeśli chodzi o czas dany na zapoznanie się z ich ogólnym przebiegiem, bo szczegółowy wyznaczały oznaczenia zamontowane w piątek, to miały one na celu wyrównanie szans i umożliwienie treningu nie tylko tym dysponującym wolnym urlopem tuż przed zawodami ;)
Hej ! Jaką formułę maja zawody enduro trails ?
Wbrew pozorom, jest to trudne pytanie ;) Bo wrześniowe zawody będą w nowej formule:
https://www.facebook.com/Endurotrails/photos/a.237335739790408/829105153946794/?type=3&theater
Czy tam dobrze jest napisane że wśród AMATORÓW wygrał Maciej Jodko? Typowy amator?
amator czyli ktoś komu nie opłacało się kupować licencji :)
Profi, amator, mocno umowne w Polszy. Z drugiej strony jeśli ktoś zarabia choćby 100 zł za jeżdżenie, amatorem być przestaje. Nie mam tu na myśli sampli dla blogerów :)
No to kategoria GOŚĆ by była idealnie na miejscu. Z całą sympatią do Maćka ale jego start w amatorach jest troszkę nie fair wobec… amatorów.
Serio, robi Wam to jakąkolwiek różnicę…?
Maciek z tego co mówił, w ciągu ostatnich 3 lat był raz na rowerze. Nie bez powodu każdy sam decyduje, czy czuje się zawodowcem i ściga się z licencją, czy nie.
To i tak jest umowne, bo tak naprawdę zawodowców w polskim enduro NIE MA – dla nikogo jazda na rowerze nie jest głównym *zawodem*. Jeśli ktoś od poniedziałku do piątku siedzi w korpo, a w weekend startuje w zawodach, na które ktoś zasponsorował mu dojazd, wpisowe i ciuchy, to w dalszym ciągu jest on amatorem.
Amator z definicji tego słowa a amator z kategorii na zawodach to dwa różne pojęcia. Jeśli w Polsce nie ma „wyższej rangi” profesjonalistów to właśnie dla takich amatorów jak opisałeś jest taka kategoria. A czy ona się nazywa PRO czy Amator ze wsparciem czy Półamator czy Gość z nieamatorskim skillem to już serio nie ma znaczenia.
Taka analogia: Użyłeś w swojej wypowiedzi słowa korporacja. Tak samo ktoś może powiedzieć że przecież korporacją z definicji jest może co 5 albo nawet co 10 firma / pracodawca ;)