„Trasy zawodów w formule on-sight muszą być dostosowane do ścigania na ślepo, więc są trochę łatwiejsze i nie zawierają niebezpiecznych elementów”. BZDURA! Pierwszą rysę na tym stwierdzeniu pozostawiła zeszłoroczna Przesieka, a zawody Kellys Enduro MTB Series, które odbyły się 20 maja w Srebrnej Górze, rozwiały wszelkie wątpliwości. To jest prawdziwe enduro, bez żadnej taryfy ulgowej!
Trasa
Trasy Enduro Srebrna Góra są ostatnio najgorętszą miejscówką, więc oczywistym pytaniem jest: czy odcinki specjalne zawodów przebiegały po oficjalnych singlach? Zgodnie z podejrzeniami: nie. Arena zmagań była zlokalizowana mniej więcej w tym samym rejonie, ale odcinki specjalne tylko w bardzo niewielkim stopniu zahaczały o oficjalne trasy. Wytyczone przez Piotrka Kurczaba i Marka Janikowskiego (lokalsów z PM Bike Experts, odpowiedzialnych za srebrnogórskie trasy) OS-y, były od nich zdecydowanie bardziej wymagające. A przy tym niesamowicie zróżnicowane:
- OS1 – jako jedyny ulokowany po drugiej stronie przełęczy, przy Forcie Ostróg. Najkrótszy, ale przez to chyba najbardziej stromy. A może po prostu na kolejnych odcinkach głowa już się przyzwyczaiła…? Bo potem było już tylko gorzej (czyli lepiej)!
- OS2 – przez zawodników nazwany pieszczotliwie „Hulajnoga”. Trudny od pierwszych metrów – podobno sekcję techniczną tuż po starcie pokonało około 15 osób, z niemal 270 startujących (co osobiście i tak uważam za zaskakująco dobry wynik). Dalej też nie było nudno: w kość dały mokre korzenie, wyślizgane trawersy, meta w strumieniu i słynne bagienko, które miało wyjątkowo silny dar przyciągania… Dawno tyle nie biegałem z rowerem.
- OS3 – odcinek najbardziej wymagający kondycyjnie, ze względu na fragment poprowadzony oficjalnym podjazdem (Conditor Line). Po odzyskaniu zdolności oddychania, można było się zająć ciekawszymi elementami. Większość osób (i ja również) wymieniało ten OS jako najlepszy i najbardziej urozmaicony. Track GPS już został przesłany do Sèvres pod Paryżem jako wzorzec enduro.
- OS4 – najłagodniejszy OS organizatorzy zostawili na koniec. Częściowo przebiegał po budowanym właśnie, krętym jak szyja zaskrońca, odcinku podjazdowym (oczywiście „pod prąd!”), więc było gdzie odpocząć. Ale i tak nie zabrakło dwóch konkretnych ścianek – pierwsza, niebezpiecznie zbliżona do pionu i przy najeździe on-sight wywołująca lęk przestrzeni, tuż po starcie. Czekając na swoją kolej, ciekawie obserwowało się zawodników niemal natychmiast znikających za „progiem”…
Całe zawody zamknęły się w 30 km i 1200 m przewyższenia. Niby bez szaleństw, ale samo ściganie na OS-ach, większości zawodników zajęło aż 30-40 minut!
Czy nowe odcinki zostaną włączone w istniejącą sieć tras? Najpoważniejsze plany dotyczą OS-u 3, meandrującego gdzieś pomiędzy liniami A i B. Większość OS-u 4 stanie się oficjalną trasą, tyle że podjazdową. Plany dotyczące pozostałych odcinków też są – niezależnie od „urzędowych” losów, z pewnością warto je zapamiętać, jako bardziej dziką (dosłownie i w przenośni!) alternatywę dla poznanych na wylot oficjalnych zjazdów.
Organizacja i benefity
Do tej pory skupiłem się wyłącznie na trasach, bo to one były zdecydowanym hajlajtem tych zawodów. Przed zawodami zapowiadało się jednak, że największym wyzwaniem będzie ogarnięcie przejazdu 280 śmiałków (ostatecznie wystartowało 267 osób – rekord!). Przy takiej frekwencji, nie było miejsca na błąd ze strony organizatora.
Na szczęście błędów nie było – mimo przesuniętego o 10 minut startu, wszystkie OS-y były otwierane punktualnie. Kto dojechał wcześniej, musiał odstać swoje w kolejce, ale dopiero na ostatnim odcinku wystartowałem ok. 15 minut po swoim czasie. O ile wiem, nie było też żadnej wtopy z pomiarem czasu – inwestycja w nowy system, sprawdzony m.in. na Enduro World Series, najwyraźniej się opłaciła.
Powyższe niuanse miały oczywiście znaczenie dla wymiataczy – przy mojej heroicznej walce o 133. miejsce, czas mógłby być równie dobrze mierzony kalendarzem. Ale amatorzy też zostali dopieszczeni – do losowania trafiło sporo fajnych nagród, a w pakiecie startowym każdy dostał m.in. bidon, dwa (!) smary do łańcucha i zestaw przetrwania na trasę (baton i izotonik).
Wszystko to zaowocowało świetną atmosferą zawodów – nie wiem, jak w innych grupach, ale moja zdecydowanie i stanowczo reprezentowała #endurobezspiny!
Podsumowanie
Trochę późno zacząłem w tym roku sezon rowerowych gonitw, ale zawody Kellys Enduro MTB Series w Srebrnej Górze w pełni zaspokoiły zimowy głód. Zwłaszcza dzięki odcinkom specjalnym, które znów lekko popchnęły granice tego, co jeszcze można nazwać „trasą rowerową”.
Jeśli z powodu półgodzinnej drzemki przespałeś zapisy, gorąco polecam zaliczenie OS-ów przy okazji wypadu na srebrnogórskie Trasy Enduro – najlepiej jak najszybciej (póki widać jeszcze ślady opon) i/lub z przewodnikiem (bo ich odtworzenie na własną rękę może być trudne). A przy kolejnej edycji (9 lipca w Szklarskiej Porębie) nie zastanawiaj się zbyt długo nad wypełnieniem formularza – coś czuję, że po tak udanym rozpoczęciu sezonu, miejsc może zabraknąć jeszcze szybciej!
Wyniki
Pokrótce wygląda to tak, że wśród mężczyzn wygrał František Žilák, przed Robertem Piekarą i Marcinem Motyką. Najszybszą kobietą była Katarzyna Burek, a za nią makaron na mecie odebrały Anna Sojka i Anna Kulpa. Bezkonkurencyjnym dziadkiem był oczywiście Roman Kwaśny (WT Rider), który pokazał siłę doświadczenia m.in. zwycięzcy kategorii Junior: Jakubowi Ratajczakowi. Z kolei swojego hardtaila najlepiej opanował Rafał Kruczkowski, lepiej znany jako Kruku.
Pełne wyniki wszystkich kategorii znajdziesz na stronie organizatora:
Wyniki: Kellys Enduro MTB Series Srebrna Góra 2017
Zdjęcia
Jeśli (tak jak ja) startujesz w zawodach, żeby mieć fajne fotki, zachęcam do śledzenia aktualizowanych na bieżąco linków do galerii zdjęć (jeśli trafiłeś na jakąś lub jesteś autorem, daj proszę znać w komentarzu!):
Może zainteresują Cię też relacje z poprzednich edycji?
- Hajlajtsy: Mistrzostwa Polski Enduro MTB Series Baligród 2016
- Hajlajtsy: Enduro MTB Series Przesieka 2016
Początek drugiego OS’u… ktoś wie ile osób przejechało ten fragment?
Już wiem, sorry :-)
Doczytaj w tekście wyżej jest ;-)
Ja bym sobie marzył:
– dodać jeszcze dwa OS, żeby wyszło te 40km i z 1800 w pionie. W przypadku Srebrnej moogłyby to być odcinki np z Kalenicy czy okolic. Wtedy dojazdówki też by były nie tylko szutrowym zabiciem czasu.
– dodatkowe dwa OS wydłużyłyby same zawody i może by się stawka rozciągnęła bo jednak kolejki były znaczące. Albo nakazać startować zgodnie z grupą, bo im dalej z OS tym więcej ludzie przyjeżdżali za szybko i ci z grup musieli po prostu sterczeć
– myślę że jesli zostaną tylko 4 kompaktowe OS, to start grup powinien być nie co 10 minut ale co te 20 minut, żeby bardziej rozciągnąć stawkę. Jeśli by padało to by nie było ciekawe a ja lubię przejechać zawody płynnie, a nie że jadę 3h na rowerze całość plus kolejne 3h czekania na OS a tak było.
Ciekawe uwagi, choć przyznam szczerze, że trochę mi to pachnie maratonem ;)
Wg Ciebie 7 OS Mieroszowa to był maraton? :-) Po ostatnim OS po prostu miałem ochotę na więcej. Enduro = endurance ;-)
Zastanawiam się ciągle czy limity czasowe pozwalające wszystkie dojazdówki przejść luźnym krokiem i nie mieć żadnego stresu czasowego to jest dobre…..
Nie chodzi mi o ilość OS-ów, tylko o parcie na pokonywanie OS-ów bez czekania i nacisk na dojazdówki. Jakie były statystyki kilometrów/przewyższeń w Mieroszowie po całym dniu ścigania? Bo chyba podobne, jak w SG?
Zerknąłem na objazdówkę z zeszłego roku – ok. 1500 przewyższenia bez OS1
A co ci przeszkadza luźne przejście? To jest właśnie enduro – bez spiny i towarzysko gdzie podjazd jest tylko środkiem a nie celem. Jak chcesz się ścigać pod górkę to już jest taka dyscyplina – AX, XB, XC czy jakoś tak to się nazywało – Google na pewno podpowie ;)
Co najwyżej mogli by na startach OS’ów dodać „uprzywilejowaną” kolejkę dla tych z swędzącymi nogami.
już pisałem co mi się nie podoba w kolejkach – spędziłem w nich lekko licząc 2h. Wiadomo że atmosfera, wszystko spoko. Niektórzy nie mieli ciuchów na zimno bo jednak ciepło nie było. A jakby padał deszcz?
Nie róbcie od razu przesady w drugą stronę w maraton czy XC. Jeśli mi Org zaznacza godzinę startu, to liczę że o tej godzinie będę mógł jechać. A niestety tylko na pierwszym OS się zmieściłem – na pozostałych przez luźny czas dojazdu wepchało się mnóstwo osób z kolejnych grup i stałem w kolejce po 20 minut co najmniej. Do tego OS4, gdzie pierwsze osoby ruszyły zgodnie z czasem z grupy 5, ale tu Org się przyznał że zrypali to organizacyjnie.
Po prostu wszystko fajnie aż przyjdą zawody jak w Kluszkach bodajże, gdzie czekanie w ulewie w 10C nie będzie przyjemne.
Ale ja nie mam parcia na to co napisałeś – jechanie OS bez czekania i na dojazdówki. Po prostu uważam za niebezpieczne sterczenie w bezruchu 20 minut i więcej żeby ruszyć z miejsca na te ścianki i trudne OS, a dojazdówki sami przyznajcie że były słabe i nieciekawe – sam o tym pisałeś w opisie tras Srebrnej.
Będąc tam już tyle razy ten szuter jest po prostu nudny.
Ale wiadomo że narzekać łatwo, bo tak to był czad i kosmos.
I na tym bym zakończył :)
Pewnie bo to świetne zawody były. Śmiem twierdzić że najlepsze zawody do tej pory, w których jechałem :-) To pełne zaskoczenie bo po ekipie emtb naprawdę trudno było dorównać, ale tu wygrała pracowitość Marka i Piotrka – szacun za ilość prac włożonych w wyznaczenie OS.
no kolejka przed 4 osesem, jednak za dluga :/
Jedż na Trilogy.
Nie będziesz czekał.
Będą czekać na Ciebie.
Oczywiście że jadę Trilogy właśnie ze względu na brak kolejek.
Nie robię żadnej gównoburzy ale słyszałem od kilku osób już że albo jeździmy na rowerach albo stoimy w kolejkach.
Poza tym to nie jest fajne ruszać w OS po staniu 15 minut w bezruchu.
Chociaż mój FOX skończy jutro u Wicha mocno podrapany przez OS2, to i tak miło będę wspominać te zawody. Zero spiny, OS’y poprowadzone w 95% poza trasami, atmosfera w kolejce do startu :) Trochę zabrakło jednak kiełby i piwa na koniec jak w Baligrodzie :D (makaron smaczny, ale to nadal makaron…).
Jednego nadal nie rozumiem. Przy takim wpisowym i pakiecie od sponsorów, nie wiem dlaczego dla osób które ukończyły, nie można było zorganizować medalu z kartofla, piernika, czy dyplomu na papierze toaletowym. Nie jeżdżę dla wyników, a dla fun’u i rozmów przy piwku, i taka pierdoła była by z pewnością miłym dodatkiem dla wielu takich jak ja.
Nooo, sponsor na piwo regeneracyjne by się przydał ;)
A co do dyplomów – myślę, że rolę takiej pamiątki doskonale pełnią zdjęcia od zamówionych przez organizatora fotografów :) A medale zostawmy zwycięzcom.
Zdjęcia jak najbardziej :) i numer startowy :)
Mi OS2 zdjął oponę na przodzie i 500 metrów z buta biegiem :) OS4 niestety niepoznany , bo nadgarstek po glebie na OS1 tak już o sobie przypominał , że odpuściłem w tym mrozie ;) Właśnie jedyna uwaga organizacyjna to czekanie na starcie mimo wyrobienia się w limicie, bo podjazdy wszystkie waliłem jak się dało szybko , z wyjątkiem tego gdzie na rozlane mleko wsadzałem dętkę. Między OS3 a OS4 nawet w zasadzie prosto z marszu polecieliśmy pod górę , bez pit stopu w bufecie , a tam kolejka na godzinę czekania….. Poza tym i mimo tego bardzo fajna impreza, polecam :) przynajmniej dopóki tablety przeciwbólowe trzymają :)
tak czytam, patrzam na komentarze i tak mi się jedno nasuwa …
https://www.youtube.com/watch?v=opO7KgsgI2k
heheeh :D
Chcialbym zapytac .Jaki poziom jazdy na rowerze trzeba posiadac zeby wystartowac w takich zawodach i nie zrobic sobie krzywdy?.Czy jesli wmiare plynnie przejezdzam normalne trasy w Srebrnej to moglbym sprobowac?Bardzo mnie ciagnie ale jezdze dopiero od roku i nie wiem czy bym sie nie zabil
Jasne, że warto spróbować – znasz swoje umiejętności, więc zawsze możesz jakiś fragment zejść z rowerem, jeśli nie będziesz się czuł pewnie.
A jeśli chcesz tej pewności więcej nabrać, najlepiej sprawdzić się „na sucho”, czyli przejechać kilka tras na własną rękę. Najłatwiej zrobić to w Bielsku, gdzie parę wzorcowych OS-ów jest oficjalnie oznakowanych (DH+, Cygan, Kamieniołom z Koziej Góry i wszystkie trasy na Szyndzielni).
Ja też jak najbardziej polecam przejechanie takich zawodów! Wszyscy uczestnicy to nie żadni herosi, wręcz śmiem twierdzić że więcej było zajawkowiczów bez parcia na wynik i po prostu bawiących się trasami niż traktujących zawody na sportowo.
Jedyna moja rada to taka, że jak nie czujesz się pewnie to po prostu jechać wolniej i w przypadku wątpliwości po prostu sprowadzić – robi tak sporo osób – zasada jest taka, że jeśli nie możesz sobie siebie wyobrazić jadącego jakiejś ścianki to po prostu sprowadź.
powodzenia;-)
heja! jak byłem pierwszy raz w życiu i się dobrze bawiłem. Jeżdżę MTB od 25 lat, ale dopiero od kilku miesięcy mam rower ze skokiem większym niż 100mm :) Skaczę tylko małe progi, praktycznie nie wychodzi mi manual jeszcze – czyli typowej techniki ENDURO mam raczej niewiele. I sobie poradziłem, osiągając miejsce gdzieś w połowie OPEN. Musiałem się bardzo odważyć kilka razy, najtrudniejsze psychicznie są ścianki, ale na 4 OS już w sumie nie robiły mi różnicy. Czyli ćwicz stromizny, bunny-hopy i szybkie jeżdżenie w dół w trudnym terenie. Plus kondycję bo powiadam ci, że połowę ludzi pokonasz kondycyjnie jak się przyłożysz :)
Kilka moich spostrzeżeń:
– pod względem tras to chyba najlepsze zawody na jakich byłem (choć rzadko bywam)
– czekanie na startach jak dla mnie akceptowalne z wyjątkiem OS4 ale rozumiem że to jakaś wpadka za którą organizator przeprosił, ja wybaczam
– bufet bardzo biedny – chleb ze smalcem i jabłka :) bufet z Baligrodu był na bogato
– pakiety startowe też chyba biedne ?
Dwa ostatnie punkty wspominam bo za to samo dostawało się wcześniej innym organizatorom.
Tak czy inaczej to co najważniejsze dla zawodów czyli trasy były zacne. Po Baligrodzie było trochę komentarzy że trasy łatwe i tylko błoto + śnieg sprawiły że poziom trudności nieco wzrósł. Chyba organizatorzy wzięli sobie do serca te uwagi i tego niech się trzymają ;)
P.S. Wooyek: a czy Ty nie miałeś cisnąć na HT ? :)
Dzięki za wyważoną opinię :) Na bufecie może faktycznie zabrakło np. bananów… Batony były na początku, ale pierwsze grupy wyżarły :( Ale pakiet moim zdaniem był całkiem w porządku.
A na HT miałem startować – nawet stał już przygotowany. Ale w ramach testu Manitou Mattoca i hamulców Magury, postanowiłem jednak przeciorać fulla po OS-ach :)
Wybieracie się do Szklarskiej? Niby to tylko zlot, a nie zawody, ale pewnie będzie co pojeździć.
Szklarska to zawody. Zlot jest w Przesiece.
Świetne zawody, a OS3 był dla mnie idealny. Moim zdaniem rozwiazaniem problemu „zimego” startu byłoby właśnie dodanie sekcji kondycyjnej na początku każdego OSu. Nawet jak człowiek zmarznie w kolejce, to nawet 100-200m rozbiegówki pozwoli wjechać na sekcje techniczne na dogrzanych mięśniach.
Dobry pomysł !
Cytat: „#endurobezspiny!”. Sorry, że popsuję klimat, niemniej wciąż nie rozumiem tej definicji. Każdy praktycznie artykuł mówi to samo. Jednak na trasie prawdziwy endurowiec to w szmatkach gatkach i sprzęcie za 30 tysiaczków. Jeździłem wszystko, od szosy, xc, teraz trochę tego ę. I uważam, że tu jest największa spina, zwłaszcza sprzętowa. W gaciach z lidla nikt w tarpanie w srebrnej ze mną nie rozmawia, w markach ę to ciężko się odpędzić. A na szlaku wiadomo, im bardziej kolorowe wdzianko tym szerszym łukiem od przeszkód. Będę dalej ę, bo jest to naprawdę esensja mtb i mam w d..e całe to buractwo, bo do pięt technicznie nie dorasta. Ale nie zamykajcie innym drzwi, bo to sport piękny! Pozdrawiam i do zobaczenia z „cześć” na ustach!
Jarosław, mylisz spinę z lansem, snobizmem i pustogłowiem ;) Tego niestety wszędzie pełno…
Masz rację. Cieszę się, że są wśród nas ludzie doceniający sedno mtb. Chwała Ci Michał za blog i zrównoważone podejście. No 1 w PL. Gratulacje!