Piszę te słowa w niedzielę wieczorem, jakieś trzydzieści godzin po zawodach. Wszystko mnie boli, głowa skręca mi się tylko w lewo, na nodze mam jakąś dziwną bułę, a rano pierwszy raz od nie-pamiętam-kiedy, nie chciało mi się wsiąść na rower. Sam rower zresztą też obolały – na dolnej rurze ślad po hamowaniu na głazie, a w przednim kole dętka, po nieudanej reanimacji rozszczelnionego na skałach tubelessa.
A zapowiadało się tak niewinnie! W zeszłym roku zawody Enduro MTB Series w Przesiece były jednymi z łatwiejszych. Wydawało się, że to jedyne słuszne podejście przy rywalizacji on-sight, czyli „na żywca”, bez wcześniejszej znajomości trasy.
Formuła on-sight
To najważniejszy wyróżnik zawodów Enduro MTB Series. Tutaj nie ma patentowania linii na trzy dni przed zawodami przez „prosów” z nadmiarem urlopu. Na starcie w bazie zawodów, dostajesz chip do pomiaru czasu i mapkę z zaznaczonymi startami i metami wszystkich czterech OS-ów (i zalecanymi dojazdówkami). I wio! Przebieg samego odcinka poznajesz w czasie jazdy. Jego położenie na mapie sprawdzisz dopiero w domu na Stravie.
W czasie jazdy zdałem sobie sprawę, że… w zasadzie w moim przypadku nie różni się to zbytnio od większości startów. Rzadko mogę sobie pozwolić na wcześniejszy objazd trasy, a jeśli już, to tylko wybranych odcinków, z których w głowie zostają tylko najważniejsze elementy.
Tutaj tych „najważniejszych elementów” w głowie nie było i… chwała Bogu! Nigdy jeszcze nie byłem na tak bezstresowych zawodach. Jeśli ktoś jest fanem hasła #endurobezspiny, powinien przyjechać na zawody Enduro MTB Series – okazuje się, że ściganie bez porannej nerwokupy też jest możliwe! Wystarczy tylko wyciąć niestworzone opowieści o epickich ściankach, dropach i kamcorach, których nie potrafią czysto przejechać nawet najstarsi górale.
Trasy i poziom trudności
Oczywiście to, że nie byliśmy świadomi tych wszystkich trudności, bynajmniej nie oznacza, że ich nie było. Poziom trudności odcinków specjalnych zaskoczył chyba każdego, a zwłaszcza uczestników zeszłorocznej edycji. Jednym słowem: wyrypa! Większość startujących określiła tegoroczną Prze-siekę jako jedne z najtrudniejszych zawodów, w jakich startowali.
Charakter i trudność tras był bardzo podobny do zawodów EMTB Enduro w leżącej niedaleko Szklarskiej Porębie. Czyli mnóstwo kamieni przyczajonych w bujnej roślinności, wciągające po osie błotne pułapki i dłuugie zjazdy – najdłuższy OS1 zawodnikom z końca stawki zajął ponad 20 minut! Kiedy pod koniec OS4 wyłożyłem się na korzeniach, w pierwszej chwili… ucieszyłem się, że moje obolałe plecy przynajmniej chwilę sobie odpoczną.
Pomimo niezliczonych gleb, usterek i kilku kontuzji, trzeba jednak zaznaczyć, że trasa była wytyczona względnie bezpiecznie. Ze względu na trudności techniczne, przez większość czasu prędkość była umiarkowana. Nie było też elementów, które byłyby ewidentnie groźne bez wcześniejszego zapoznania. Wszystkie sekcje wymagające zwiększonej czujności były oznakowane (również dzięki oznakowaniu, ani na dojazdówkach, ani na OS-ach zgubić się nie dało). Trasa była więc bardzo trudna, ale dobrze dopasowana do formuły zawodów.
Było też dużo elementów zapadających w pamięć: błotnisty wypych po przeprawie przez strumień, słynny zjazd do wodospadu, czy parę szeroko otaśmowanych sekcji „freeride”, gdzie każdy musiał poszukać swojej własnej linii w dziewiczym terenie. Prawdziwe enduro! Co zasługuje na szczególne uznanie, biorąc pod uwagę, że to dopiero drugie zawody enduro tego organizatora.
Organizacja
Wcześniej ekipa Enduro MTB Series zajmowała się głównie XC, co dało się wyczuć w niektórych elementach. Na szczęście w pozytywnym sensie: udało się przyciągnąć dużych sponsorów i media, pakiety startowe były ciekawe, poranny start odbył się z minutową precyzją, bufet po OS2 i OS3 był zaopatrzony w same dobre rzeczy (wyżarłem sporo, wiec jeśli komuś z końca stawki czegoś zabrakło – sorry!), punktualny był też darmowy posiłek regeneracyjny na mecie (kiełbasa z grilla i piwo – nie jakieś tam krosiarskie nudle!). Więc na pierwszy rzut oka, organizacja na najwyższym poziomie.
Niestety, jak to na enduro, nie obyło się bez paru słabszych momentów. Po pierwsze, nie udało się wdrożyć w życie startu OS-ów zgodnie z czasami poszczególnych grup startowych (ruszaliśmy na trasę w 20-osobowych gromadkach z przypisanymi 8-minutowymi „okienkami” czasowymi). Wszystkie odcinki wprawdzie były otwarte bez opóźnień, ale już od OS1 start odbywał się zgodnie ze starą, dobrze znaną procedurą „NA HURRA!!!”, czyli w kolejności przyjazdu. Zaowocowało to jeszcze luźniejszą atmosferą, ale niestety kosztem kolejek, zwłaszcza na OS3, na który większość osób dotarła za wcześnie.
Zaowocowało to jeszcze luźniejszą atmosferą, niestety kosztem kolejek
Tu trzeba zaznaczyć, że zawody miały chyba rekordową w Polsce frekwencję, bo na starcie stanęło prawie 240 osób! Zapowiadało się więc groźnie, ale obeszło się bez apokalipsy – dobrze zorganizowany start z bazy zawodów wystarczająco rozciągnął stawkę, żeby kolejki były na poziomie innych, dużo słabiej obstawionych imprez.
Największy problem nie dotyczył jednak kolejek, a pomiaru czasu realizowanego przez Data Sport. Przed dekoracją było sporo nerwów, bo czasy wielu liczących się zawodników sprawiały wrażenie mierzonych… na oko. Część została w porę poprawiona, część niestety nie – próby wyprostowania wyników ciągle trwają. Komunikat organizatora w tej sprawie możesz zobaczyć tutaj.
Podsumowanie
W zeszłym roku nie udało mi się wystartować w Enduro MTB Series. Moja ciekawość była więc ogromna. W końcu formuła on-sight spotkała się z bardzo ciepłym przyjęciem i zeszłoroczna impreza przez wielu została okrzyknięta najlepszymi zawodami sezonu 2015. Czy Przesieka 2016 zasługuje na podobne opinie?
Soczysta, hardkorowa trasa w stylu true-enduro, profesjonalna (poza pomiarem czasu) organizacja i konsekwentnie realizowana formuła on-sight pozwalają oczekiwać, że tak. Jedynie ambitni zawodnicy będą zawiedzeni srogą wtopą Data Sportu – dla pozostałych wystarczającą nagrodą jest przetrwanie całodniowej wyrypy na świetnych trasach (co potwierdzają Wasze komentarze).
„Najlepszości” zawodów w Przesiece najbardziej zagrozi druga edycja Enduro MTB Series w gminie Baligród (z pomiarem czasu ogarnianym już przez inną firmę i z niższym wpisowym w ramach rekompensaty). W tym roku trochę odpuszczam ściganie, ale tej imprezy na pewno nie – widzimy się więc 8. października w Bieszczadach!
Pełne wyniki (jakiekolwiek by nie były) znajdziesz tutaj: Enduro MTB Series Przesieka 2016 – wyniki
Tutaj na bieżąco będę dodawał wszystkie galerie zdjęć, jakie uda mi się znaleźć:
- Arek Drygas / Enduro MTB Series (galeria oficjalna) – baza zawodów
- Arek Drygas / Enduro MTB Series (galeria oficjalna) – z trasy
- Arek Drygas / Enduro MTB Series (galeria oficjalna) – z trasy cz. 2
- Arek Drygas / Enduro MTB Series (galeria oficjalna) – dekoracja
- Agnieszka Mu / Bikechica
- Jarosław Marcisz / Southbike.pl
- Dorota Słowik / Ed-Mat Enduro
- Kate / Ed-Mat Enduro
- Mariusz Choroszewski
- Marcin_wrocław
- Marcin Pałka / BikeBoard
- Foto Stankiewicz / Enduro MTB Series (galeria oficjalna) – baza zawodów
- Foto Stankiewicz / Enduro MTB Series (galeria oficjalna) – z trasy
- Foto Stankiewicz / Enduro MTB Series (galeria oficjalna) – Water Challenge
- Foto Stankiewicz / Enduro MTB Series (galeria oficjalna) – dekoracja
- Dorota Juranek / Mamba on bike
- Jacek Słonik Photography
- Grzegorz Miedziński
Jak znudzi Ci się oglądanie fotek, rzuć okiem na te artykułu:
- Jazda on-sight czy trening na trasie?
- 7 sposobów na objazd trasy przed zawodami
- Hajlajtsy: Joy Ride Festiwal Kluszkowce 2016
Dokładnie jedne z najlepszy zawodów na jakich byłem zarówno jeśli chodzi o atmosferę jak i organizację, oczywiście pomijam pomiar czasu ale ja dla wyników nie przyjechałem tylko by spotkać się ze znajomymi i spędzić miło weekend, a to udało się w 100%.
Jednak opłacało się połowę OS1 jechać na kapciu z przodu. Dzięki Twojemu zdjęciu będę sławny. ;)
Co do organizacji. Nie ma na co narzekać. Przemieszanie się grup to IMHO wcale nie problem. Przez awarie na trasie nie miałem szans zmieścić się w limitach przypisanych do mojej grupy.
Wzorem pomiaru czasu, dla mnie, jest to co zrobili w tym roku chłopaki i dziewczyny z EMTB w Mieroszowie. „Paragony” drukowane na końcu oesów to genialny pomysł.
Dokładnie. Dzięki Michał
Grzegorz M. jak zwykle stanął na wysokości zadania. Świetna atmosfera, doskonałe trasy fajne nagrody. Był to mój pierwsxy start w zawodach enduro i chciałbym taką impreze co tydzień albo przynajmniej raz w miesiącu. Co do zamieszania z wynikami to kłade na to lage gdyż swoje już w xc/maratonach i na sxosie przeszedłem i nie zamierzam psuć sobie zabawy ułamkami sekund czy miejscami niemniej jednak szkoda zawodników z czołówki i organizatora. Dzięki raz jeszcze Grześ!
W zeszłym roku wcale nie było łatwo w porównaniu do tegorocznej edycji. Było łatwiej ale na pewno nie były to zawody z tych łatwiejszych. Nie było np. ciekawego rockgardena http://www.southbike.pl/foty/2014/14/35.jpg który chyba zawsze jest mokry :)
Świetne zawody! Po zeszłorocznej przerwie w startach i klęsce sprzed kilku tygodni w moim ulubionym Mieroszowie tym razem pojechałem po prostu wziąć udział i odpocząć… i udało się ;-)Zaledwie dwie gleby i zgubiony lekki kask to pikuś. Trochę się potem namęczyłem podjeżdżając w fullfejsie ale czego się nie robi dla enduro… Faktycznie atmosfera zupełnego luzu ze strony wszystkich jakby kompletnie nikt się tu nie ścigał i może też przez to nawet mój stary jednozawias lepiej połykał karkonoskie kamole, które orgi tak sprytnie wszędzie nazwozili i porozrzucali ;-) Dwa zjazdy do Wodospadu Podgórnej to już dla mnie wisienka na torcie, uwielbiam tam kończyć wyprawy ale podejścia przez bagno za rzeką na 1os-ie nie podaruję… ciekawe czy komuś tam buta nie zassało ale jakoś nikt się nie chwalił… ;-) Trasa nie wydawała mi się specjalnie trudna, aż czasem byłem zdziwiony przejeżdżając sekwencje kiedyś dla mnie nieosiągalne, fakt, że nie piecem ale satysfakcja jest. Zawody miód malina, za rok na pewno będę. Pozdr!
Generalnie: klasa!
Pomiar czasu to wtopa datasportu; pech chciał, że trafiło na te zawody i tego organizatora (który za datasport oberwał). Swoją drogą nie wydaje mi się żeby ta firma nawalała notorycznie.
Jedna rzecz do której bym się przyczepił (no może druga, oprócz otaśmowania początku 3 oesu:) to os 4, który mógł być pociągnięty do samej Przesieki; szkoda było po mecie ostatniego odcinka jeszcze sporo zjeżdżać do bazy zawodów i tracić żmudnie zdobytą wysokość. Można było zrobić podobnie jak z oesami 1 i 2, gdzie do startu dwójki było niedaleko z mety jedynki.
Jak miałbym wystartować ,to tylko w takiej formule On sight. Jak widze Enduro zawody praktycznie nie różniące się od downhillu , bo każdy objężdza trase z kamerkami na głowie i siedzą po trzy dni na trasie to się pytam gdzie tam jest Enduro?
Po części masz rację, ale z porównywaniem do DH bym nie przesadzał:
– OS-y enduro są zazwyczaj dłuższe od tras DH, w dodatku są cztery – więc zapamiętanie wszystkich przeszkód raczej nie wchodzi w grę;
– trasy DH dzięki wyciągowi możesz przejechać kilkanaście razy w ciągu dnia, w enduro zaliczysz maksymalnie jeden przejazd całości.
Posiada może ktoś ślad GPS z zawodów?
Jutro chciałbym uderzyć do Przesieki, tylko nie za bardzo pamiętam jak dojechać do tych OS-ów z zawodów:(