Są takie tematy, które zawsze, niezawodnie powodują kontrowersje i buzacje wśród uczestników zawodów enduro. Jeden z nich niedawno omówiłem, kolejna kwestia to objeżdżanie trasy przed startem, które powoduje większe oburzenie, niż Conchita Wurst i Justin Bieber jako nowi prezenterzy Top Gear.
Kwestia ta powtarza się w kółko, co jest dość wyraźną wskazówką, że nie da się jej tak po prostu wziąć i rozstrzygnąć. Co nie znaczy, że nie spróbuję :)
Większość organizatorów publikuje trasę kilka dni przed zawodami. Daje to szansę na zapoznanie się z planowanym dystansem, przewyższeniem, rozmieszczeniem schronisk, barów i sklepów monopolowych, ale też na objechanie odcinków, zanim stoper ruszy.
Nie każdy jednak może z tej możliwości skorzystać i duża część zawodników jedzie on-sight, czyli „na żywca”, bez jakiegokolwiek wcześniejszego zapoznania z trasą – co powoduje, że poziom stawki nie jest wyrównany. W dodatku podczas normalnej jazdy po górach, raczej z zasady unika się powtarzania tych samych szlaków. Dla niektórych jest to więc kolejny element zawodów wypaczający ideę enduro.
Po co więc to robić, kiedy lepiej unikać, a jak już robić, to jak najlepiej się za to zabrać?
Za i przeciwy
Argumenty zwolenników i przeciwników treningu na trasie są mniej więcej takie:
ZA: objeżdżanie trasy to bezpieczeństwo zawodników
PRZECIW: objeżdżanie trasy to nieuczciwa konkurencja
ZA: objeżdżanie trasy to szansa dla przyjezdnych
PRZECIW: enduro to nie downhill
Czy to faktycznie coś daje?
Jeśli jesteś początkujący, a ściganie traktujesz w 100% rekreacyjnie, czasem wcześniejsze zapoznanie z hardkorami na trasie może być zniechęcające. Zamiast porządnie się wyspać przed zawodami, tysiąc razy przeanalizujesz w głowie te wszystkie ścianki, kamienie i uskoki. Czy dam radę? A co jak wyglebię albo będę musiał sprowadzać? Czy dziewczyny będą się ze mnie śmiały? Może zrezygnuję? Zawody to nie dla mnie…
Ale jeśli masz trochę więcej doświadczenia/luzu/dystansu, pewnie bardziej zastanawiasz się, ile można zyskać?
Spójrzmy na DH, gdzie dwu- czy nawet trzydniowe treningi na trasie to nieodłączny element ścigania. Tam każdy zawodnik jest w stanie przejechać trasę co najmniej kilkanaście razy i zapamiętać każdy korzeń, zakręt, linię. Tyle że enduro to nie DH i w związku z tym:
- Trasy są kilkukrotnie dłuższe.
- Zazwyczaj trzeba się na nie dostać o własnych siłach.
Przez co wyuczenie się trasy na pamięć w przeciągu 1-2 dni raczej nie wchodzi w grę.
Enduro to nie DH i nie da się nauczyć trasy na pamięć.
Mimo to, nawet jeden przejazd wystarczy do zapamiętania kilku kluczowych sekcji, które mogą zadecydować o szybkim, płynnym i bezpiecznym przejeździe.
Sprawdziłem to na własnej skórze na zeszłorocznych zawodach Enduro Trophy w Porąbce:
- OS1 – trasa w bikeparku, którą zjechałem chyba z 7 razy – miejsce 5/88
- OS2 – też dostępny z wyciągu, 3-krotny objazd – miejsce 18/88
- OS3 – podejście odcinkiem i jeden zjazd – miejsce 22/88
- OS4 – na trening zabrakło czasu, jazda on-sight – miejsce 40/88
Oczywiście to tylko jeden wyrwany z kontekstu przykład, ale również na podstawie innych startów widzę, że nawet pojedynczy przejazd treningowy owocuje lepszym wynikiem, płynniejszą jazdą i większą frajdą ze ścigania.
Jazda on-sight jako element regulaminu
W tym roku temat jest o tyle ciekawy, że pojawiła się nowa marka zawodów (Enduro MTB Series), której wyróżnikiem jest jazda on-sight. Trasa nie będzie jak do tej pory publikowana przed zawodami, odcinki zostaną oznaczone w ostatniej chwili, a wszelkie próby zapoznania się z OS-ami będą karane wpuszczeniem wody do dętek i włączeniem blokady dampera, kiedy nie będziesz patrzył. Czy jakoś tak (szczegóły w regulaminie).
Wszelkie próby zapoznania się z OS-ami będą karane wpuszczeniem wody do dętek i włączeniem blokady dampera, kiedy nie będziesz patrzył.
W przypadku, kiedy trasa przed zawodami jest tajna, można liczyć na wyrównaną konkurencję. Przyjeżdżając do Przesieki po raz pierwszy w życiu w sobotę rano, będziesz miał takie same szanse na płynny przejazd, jak prosi, którzy na innych zawodach siedzieliby na miejscu już od środy, patentując linie i studiując położenie każdego kamienia.
Podsumowanie
Wszystkie kontrowersje wynikają z nierównych szans, jakie wiążą się z wcześniejszą (nie)znajomością trasy. Wejście na scenę nowego organizatora, ze świeżym pomysłem na formułę zawodów, może uciąć te dyskusje, zapewniając równe szanse wszystkim zawodnikom.
Czy kosztem bezpieczeństwa? To okaże się na miejscu. Być może organizatorzy dostosują poziom trudności przeszkód na trasie, być może skupią się na lepszym oznakowaniu. A tak czy siak wszyscy pewnie dostosujemy swoje tempo jazdy tak, żeby efektywnie czytać teren i nie wpakować się 50 km/h na hopę z lądowaniem na skalistej ściance z zakrętem o 90 stopni między drzewami.
…w czym mam nadzieję pomogą Ci poniższe rady!
Bonus: 6 rad, jak szybko jechać on-sight
- Jedź w swoim tempie. Pędząc na złamanie karku zwiększasz ryzyko przestrzelenia zakrętu czy zgubienia trasy. Szybciej pojedziesz stawiając na płynną jazdę bez podparć, wywrotek i gwałtownych hamowań.
- Wyluzuj się. Pamiętaj, że robisz to dla przyjemności, więc pompuj, skacz, rób manuale – śmiej się i baw się trasą, a automatycznie przełoży się to na prędkość (o satysfakcji i lepszych zdjęciach nie wspominając).
- Patrz daleko. Standardowo, nigdy nie patrz pod koło, tylko skanuj trasę kilkanaście metrów przed Tobą. Staraj się też jednak od czasu do czasu zerknąć jeszcze dalej. Taśma widoczna głęboko w lesie podpowie Ci dalszy przebieg trasy, zbliżający się ostry zakręt czy ściankę.
- Czytaj nawierzchnię. Jeśli nie jesteś mistrzem błyskawicznego wymyślania kreatywnych linii, ślady pozostawione przez innych zawodników mogą być cenną wskazówką. Zwłaszcza wyryte w podłożu ślady hamowania sugerują, że zbliża się coś ciekawego.
- Znajdź na mapie 2-3 punkty orientacyjne każdego odcinka. Mogą to być zakręty o 180 stopni czy przejazdy przez drogi szutrowe. Dzieląc w ten sposób trasę na mniejsze sekcje, będziesz wiedział, ile jazdy przed Tobą i dzięki temu lepiej rozłożysz siły.
- Weź wszystkie ochraniacze i fullface’a, jeśli masz. Pamiętaj też o goglach – nie pozwól, żeby jazda on-sight przerodziła się w off-sight przez oczy łzawiące od pędu powietrza. Bo jeśli zastosujesz się do powyższych rad, ten efekt na pewno wystąpi :)
Polecam Ci też poradnik, jak efektywnie objeżdżać trasę.
Żeby nie przegapić nowych artykułów, zapisz się do newslettera i polub stronę na Facebooku!
W moim przypadku jazda on-sight na Ślęży skończyła się w szpitalu. Gdybym trasę objechał, to pewnie bym wiedział, że drop był wyższy, niż się wydawał ;-) Z drugiej strony, mogłem sprowadzić. Wniosek taki, że aby jechac on-sight trzeba być bardzo ostrożnym, oraz, że trasa musi koniecznie być oznaczona z głową, tzn. posiadać chicken line’y oraz dobre oznaczenia. Mimo wszystko wydaje mi się, że jazda on-sight jest dużo fajniejsza (a przy tym ze 2x trudniejsza). Ale dla całkiem początkujących to jest moim zdaniem zbyt trudne i musi to być jasno powiedziane.
Bardzo mnie podbudowały Twoje miejsca. Zawsze jade on-sight, okazuje się, że objeżdzając trasę dało by się nawet o coś powalczyć. Przestrzelonych zakrętów nie zliczę, ale podoba mi się ta forma.
Enduro MTB Series – super sprawa, ale zawsze znajdzie sie garstka zawodników znających trasy. Będą silnie promowani w takiej opcji.
Fajne masz tu artykuły, każdy przeczytałem i widać, że się na tym znasz a co jeszcze lepsze – to Twoja pasja. Ja od niedawna bawię się w enduro, i dlatego pytam czy może ulepiłbyś artykuł dotyczący technik jazdy? Tzn. jak pokonywać luźne kamienie, strome zjazdy, dropy, czy mniejsze hopki…
Cieszę się, że blog się podoba :) Mistrzem skilla co prawda nie jestem, ale przymierzam się do tematu techniki jazdy ze swojego amatorskiego punktu widzenia, więc myślę, że już niedługo znajdziesz coś dla siebie :)
Super, cieszy mnie to :) Codziennie po parę razy tu goszczę, co by jak najszybciej zagłębić się w nowy artykuł. O 8 jak nie ma, to może po pracy o 17 będzie coś nowego, a jak nie to może przed snem jak wpadam na kompa po 22 :D
A temat dot. bezpieczeństwa tj. kask, ochraniacze? Bo się zastanawiam czy ochraniacze kupić „twarde” czy „miękkie” a kask FF czy te z bardziej zabudowanym tyłem… Też fajnie by było przeczytać parę Twoich zdań na temat tego wyposażenia.
Cześć, czy pracowałeś może w Stamie za zgodzie w Świętochłowicach? Kiedyś przejeżdżając koło niej widziałem osobę dosyć podobną do Ciebie.
Tak :)
Z własnych obserwacji wnoszę, że zawodnicy z czołowej 20 a może i więcej zawsze robią objazd. Podobno Marcin M w zeszłym roku w Mieroszowie objechal czesc os’ów w dzień zawodów o 5 czy 6 rano. Ja zazwyczaj nie odjeżdżam bo nie mam czasu, ale jazda po trasach mi znanyco daje naprawdę dużo i mam na myśli głównie nastawienie mentalne. Co do wyników to nie wiem bo ścigacz ze mnie żaden.
Enduro = Rajdy rowerowe :D Enduro ma dużo wspólnego z Rajdami Samochodowymi :D z których się wywodzę bym powiedział. Jednak w coś takiego się już bawiłem zanim zrobiłem prawko. Rower zastępował mi rajdowke :) Enduro z rajdów moze jeszcze jedna rzecz wyciągnąć :)
Zapoznanie z trasa, kontrolowane. Np jednorazowe czyli każdy OS jeden raz przejechać dzień lub pól dnia przed zawodami. Publikacja trasy nieco przed zapoznaniem. Będzie to miało swój minus w postaci potrzeby poświecenia więcej czasu na zawody zarówno przez zawodników jak i organizatora choć Ci drudzy przy trasach zapewne już sa w tym czasie.
Na pewno to poprawiło by bezpieczeństwo szczególnie tych debiutujących oraz mniej doświadczonych. Lokalesom czy czołówce to nie będzie robić wielkiej różnicy. W czołówce zazwyczaj jeżdżą kozaki, magicy, przch…. i kosmici i im sobie raczej poradzą po jednym przejeździe zapoznawczym, a nie spędzą kilku dni na studiowaniu trasy. Ci co jeżdżą dużo i x-rok to i tak zapewne znają trasy.
Tylko pytanie czy ktoś by po tym zapoznaniu jeszcze nie oblatywał trasy jeszcze raz lub więcej razy.
Za to korzystając z pomocy technicznych i tego co ma kierowca w rajdowce można dzięki zapoznaniu sobie jeszcze bardziej ułatwić jazdę na trasie ;)
PS. Rewelacyjny blog!
Zadane pytanie czy faktycznie cos daje objechanie trasy, dla mie samo w sobie jest tendencyjne, jasne ze daje, przeciez to logiczne.
I nie musisz byc kompletnym riderem aby wiedziec o tym np z z wlasnego doswiadczenia, to przeciez oczywista oczywistosc :-)
Teraz sie przyczepilem ale cenie sobie ten blog, przede wszystkim za pasje, kulture prowadzonych komentarzy czytelnikow i to w jaki sposob „spaja” ze soba endurowych szalencow.
Niech moc bedzie z nami.