Masz już wszystko… poza czasem na jazdę? Mam coś dla Ciebie – pajacyka kombinezon przeciwdeszczowy Dirtlej Dirtsuit Classic Edition, którego cel jest prosty: wykluczenie kwestii pogody z procesu decyzyjnego o wyjściu na rower.
Dirtlej Dirtsuit Classic – pierwsze wrażenia
Co to jest? To kurtka przeciwdeszczowa i wodoodporne szorty połączone w całość, dzięki czemu woda i błoto nie mogą dostać się do Twojego organizmu przez szczelinę w okolicach… pasa (możesz to rozumieć, jak chcesz ;)). Dzięki temu, po deszczowo-błotnej jeździe wystarczy ściągnąć z siebie jedną rzecz i można wskakiwać do auta/wanny.Krój jest bardzo wygodny i nie przeszkadza w czasie jazdy. Dzięki ściągaczom na pasie, nawet nie rzuca się też w oczy, że to kombinezon (choć kolorystyka raczej nie pomaga w „nie rzucaniu się w oczy”).Ciekawostka: Dirtsuit to niemiecki wynalazek. Aż dziw, że nie brytyjski, bo na tamtejsze warunki jest to produkt wręcz idealny. A w Polsce? Jego przydatność jest ograniczona do wiosny i jesieni. Choć jak się chwilę zastanowić, to jednak jest pół roku…Na ten okres musisz jeszcze nałożyć filtr temperatur, bo poniżej zera nie każdy zaakceptuje krótkie spodenki, a powyżej 15 stopni robi się w DirtSuicie zbyt gorąco.A to i tak tylko dzięki siateczkowej podszewce (na całej powierzchni) i bardzo dużym zapinanym otworom wentylacyjnym.Sam materiał nie należy do najlepiej oddychających. Producent deklaruje 10000 mm, podobnie jak w przypadku wodoodporności.W regulacji temperatury pomagają tutaj… nogi, co prowadzi nas do niewygodnego pytania, które zadaje sobie chyba każdy, kto widzi Dirtsuita po raz pierwszy: po co Ci krótkie spodenki, jeśli jest zimno i pada?Wytłumaczenie jest takie, że nikt nie lubi mokrych butów, a w długich spodniach woda ścieka na nie po nogawkach, dodatkowo je nasączając. Hm, brzmi logicznie.Jeśli jednak tak jak ja uważasz, że woda na buty leci głównie spod przedniego koła, ucieszy Cię wiadomość, że są też wersje z długimi nogawkami (Dirtsuit SFD i Core). W dodatku odpinanymi, więc będziesz mógł zweryfikować powyższą argumentację na własnej skórze (dosłownie).Woda nie wleje się też do wodoodpornych kieszeni. A konkretnie jednej kieszeni (na piersi), do której można schować telefon lub aparat. Pozostałe pełnią funkcje ozdobne. Bo jest na przykład wewnętrzna kieszonka na piersi, ale po tej samej stronie, co zewnętrzna, więc w zasadzie nie da się ich używać jednocześnie. Hej, niemieccy konstruktorzy – serio? O pozostałych wspominam z kronikarskiego obowiązku, bo zmieszczą co najwyżej karnet, kartę kredytową i składany kluczyk do auta.Obszerny jest za to kaptur – w najgorszą pogodę można go nałożyć na kask. A w ciut lepszą, zwinąć w kołnierzu, żeby nie przeszkadzał w czasie jazdy.Podobają mi się też przedłużone z góry mankiety, zachodzące na rękawiczkę. Ich szerokość można regulować rzepem.Szerokość nogawek nie jest regulowana i… dość spora. Przyzwyczaiłem się do bardziej smukłych krojów. Nie uznaję tego za wadę, ale jest to rzecz, którą można by poprawić – węższe nogawki dodatkowo ograniczyłyby dostęp wody i błota do ciała. Trochę dłuższy mógłby być też zamek – sikanie jest, delikatnie mówiąc, utrudnione. Trzeba uważać, żeby… się nie pobrudzić ;)
Choć biorąc pod uwagę zastosowanie, kombinezon i tak będzie uwalony po każdym użyciu. Można go prać w pralce, choć najlepiej chyba po prostu spłukać go wężem/prysznicem i zostawić do wyschnięcia przed kolejną jazdą. Tak, zostaną plamy, ale to nie jest część ubioru, która kiedykolwiek będzie idealnie czysta.
Dirtsuit Classic kosztuje 759 zł, co wydaje się wysoką ceną, dopóki nie porówna się jej do oddzielnej wodoodpornej kurtki i szortów. W tym miejscu pojawia się słuszny kontrargument, że normalną kurtkę lub szorty można wymienić oddzielnie w razie uszkodzenia. A w mokrych warunkach o glebę przecież nietrudno.
Na szczęście wytrzymałość Dirtsuita jest naprawdę dobra – zaliczyłem w nim parę ślizgów, które nie zostawiły żadnych śladów. Materiał jest bardzo solidny, a wykonanie typowo niemieckie.
Aktualizacja 22.07.2018 (pół sezonu jazdy)
Po kilku praniach ujawniła się jedna wada związana z jakością materiału – zielony kolor z czasem… zostaje w wannie. Po pół roku nie jest już tak soczyście zielony, co nie najlepiej wróży kilkuletniemu użytkowaniu…
A komu to potrzebne?
Biorąc pod uwagę zakres zastosowań Dirtsuita, wydaje się, że użyjesz go 5 razy w roku i… trochę tak jest ;) Ale prawdopodobnie będzie to kluczowe 5 dni sezonu – na przykład podczas zaplanowanych pół roku wcześniej wakacji w Alpach, które okazały się tygodniową deszczowo-błotną masakrą.
O zawodach nie wspominając!
Możliwość założenia „skorupy” odcinającej od warunków atmosferycznych docenią też ojcowie i matki (tudzież pracownicy korpo…), którzy nie mogą (czyt. nie chcą) pozwolić sobie na przepuszczenie bezcennej okazji do jazdy z powodu deszczu. Jak wiesz, lubię wynalazki zwiększające ilość czasu dostępnego na jazdę (fatbike,dobre lampki…), a Dirtsuit się do tej kategorii zalicza.
Niepewne prognozy? Wrzucasz kombizenon do torby i załatwione.
Dirtlej Dirtsuit Classic – werdykt
Dirtsuit to nie jest produkt pierwszej potrzeby, dla osoby liczącej każdą złotówkę. Raczej jest on skierowany do tych, którzy mają już wszystko i szukają czegoś nowego, żeby było jeszcze troszkę lepiej, niekoniecznie niskim kosztem. I takie oczekiwania Dirtsuit świetnie spełnia. To Bardzo specyficzna odzież o ograniczonym zastosowaniu, ale w tym wąskim zastosowaniu absolutnie bezkonkurencyjna. Wybrałby jednak wersję SFD/Core, która dzięki długim, odpinanym nogawkom będzie zdecydowanie praktyczniejsza.
Walety:
genialnie proste rozwiązanie na deszcz i błoto;
zwiększa ilość czasu na jazdę;
sporo praktycznych detali;
obszerny kaptur zachodzący na kask;
jakość wykonania.
Zady:
ograniczony zakres zastosowań;
mało funkcjonalne kieszenie;
kolor blaknie w praniu.
Dirtlej Dirtsuit Classic Edition
Cena: 759 zł Dostępne rozmiary: S/M/L/XL/XXL Wodoodporność: 10 000 mm Oddychalność: 10 000 mvp
I nie wygląda też na najlepiej oddychający. Komibnezon miałby szansę zdetronizować ulubioną przez mojego psa część garderoby, czyli skarpetki. Oddychalność jest kluczowa, żadne nawiewy nie pomogą. Niektórzy spocą się w najlepszym gore a co dopiero w czymś takim. BTW, mam kurtkę już dość starą GORE by bike i tam jest cienki wodoodporny kaptur który mieści się pod kaskiem. Wg mnie to lepsza opcja.
A z mojego doświadczenia, duże i dobrze rozmieszczone wywietrzniki na rowerze spisują się lepiej od membrany, która zawsze ogranicza oddychalność, jakakolwiek by nie była…
Mirek
6 lat temu
Gdzie robiłeś fotki? Fajny teren. A kombinezon raczej dla tych z UK&I.
U nas to raczej sie nie przyda.
WTB Volt FTW!
Jednak do 200zł bez magicznej pianki, dołóż trochę do Volt Pro, mam właśnie Pro szerokie na 150mm (tak, mam szeroki zad ;-) ), na węższym siodełku cierpiałem po 2h, ostatnio na w/w jeździłem 9h!
Bartłomiej Karkonosze
6 lat temu
Pogotowie wodno kanalizacyjne WUKO takie ma!
Bartek H
6 lat temu
Mam Dirtuit Core z długimi, choć przykrótkimi nogawkami.
Recenzja rzeczowa, trafna, dowcipna jak zwykle, tak trzymać.
Dyskusja o Dirtsuit polaryzuje jak temat Ebike. Mam oba. Nie oddam żadnego.
Ktokolwiek SPRÓBOWAŁ niech pierwszy rzuci kamień.
W marcu na Otwarciu Sezonu na Ślęży w moim Dirtsuit Core ze stuptutami na moim Ebiku o mocy zakazanej przez Biblię darłem puch z suchym tyłkiem i nogami.
OK, nie byłem najszybszy w dół ani skillem ani stylem nie dorównuję nikomu tam obecnemu, ale co tam, bawiłem się MEGA.
Nie mam testowanego tu kombizenonu, jednak mój Dirtsuit Core spokojnie sprawdza się podczas jazdy od minus 10 do plus 20 stopni Celsjusza. Oddycha, ma wywietrzniki, dzięki niemu polubiłem jazdę w błocie.
Na nowo odkryłem jazdę w zimie, teraz sezon trwa cały rok bez wymówek że pada, że błoto, że marudzę ;-)
Zaliczam się do kategorii „korpoludów”, „niepełnosprawnych”, „ojców dwójki dzieci” i potwierdzam, ten wynalazek zwiększa ilość czasu dostępnego na jazdę nie mniej niż mocne lampki czy wspomaganie przez duże „E”.
„… użyjesz go 5 razy w roku…” – bez nogawek, pewnie tak – jednak wersja Core z długimi nogawkami jest całoroczna i jak mówi reklama „skończ z wymówkami, idź na rower”.
Pozdrawiam Adriana i Knurświny i do zobaczenia na szlaku :-)
Wykorzystuję pliki cookies do prawidłowego działania serwisu, aby oferować funkcje społecznościowe, analizować ruch na blogu i prowadzić działania marketingowe. Więcej informacji znajdziesz w polityce prywatności. Czy zgadzasz się na wykorzystywanie plików cookies?
I nie wygląda też na najlepiej oddychający. Komibnezon miałby szansę zdetronizować ulubioną przez mojego psa część garderoby, czyli skarpetki. Oddychalność jest kluczowa, żadne nawiewy nie pomogą. Niektórzy spocą się w najlepszym gore a co dopiero w czymś takim. BTW, mam kurtkę już dość starą GORE by bike i tam jest cienki wodoodporny kaptur który mieści się pod kaskiem. Wg mnie to lepsza opcja.
A z mojego doświadczenia, duże i dobrze rozmieszczone wywietrzniki na rowerze spisują się lepiej od membrany, która zawsze ogranicza oddychalność, jakakolwiek by nie była…
Gdzie robiłeś fotki? Fajny teren. A kombinezon raczej dla tych z UK&I.
U nas to raczej sie nie przyda.
No i cena z długimi nogawkami to jest z kosmosu.
Trzeba będzie zakupić. Za 2 lata jak popatrza temat na Ali/polskie firmy:)
Jak poszukasz to spokojnie znajdziesz kurtkę i spodenki osobno w tej cenie jak nie lepszej, Endury choćby .
A tak konkretniej? :>
Bo np. Endura ma też swój kombinezon:
http://skleprowerowy.pl/kombinezony/4032-kombinezon-endura-mt500-waterproof-suit-5055939942155.html
Co to za buty ? Kolorystycznie pasują do Marina idealnie ;)
Five Ten Kestrel Boa – mam do sprzedania, jak coś :P
…ale na bal przebierańców jako „ufok” jak znalazł :D
Jak dla mnie to jest idealna wdzianko dla Likwidatora w Czarnobylu. Nawet kolor perfekt.
Cześć !
A tak z innej beczki, szukam wytrzymałego i wygodnego siodełka do mtb. Polećcie coś proszę tak do dwóch stów.
WTB Volt – moje ulubione.
WTB Volt FTW!
Jednak do 200zł bez magicznej pianki, dołóż trochę do Volt Pro, mam właśnie Pro szerokie na 150mm (tak, mam szeroki zad ;-) ), na węższym siodełku cierpiałem po 2h, ostatnio na w/w jeździłem 9h!
Pogotowie wodno kanalizacyjne WUKO takie ma!
Mam Dirtuit Core z długimi, choć przykrótkimi nogawkami.
Recenzja rzeczowa, trafna, dowcipna jak zwykle, tak trzymać.
Dyskusja o Dirtsuit polaryzuje jak temat Ebike. Mam oba. Nie oddam żadnego.
Ktokolwiek SPRÓBOWAŁ niech pierwszy rzuci kamień.
W marcu na Otwarciu Sezonu na Ślęży w moim Dirtsuit Core ze stuptutami na moim Ebiku o mocy zakazanej przez Biblię darłem puch z suchym tyłkiem i nogami.
OK, nie byłem najszybszy w dół ani skillem ani stylem nie dorównuję nikomu tam obecnemu, ale co tam, bawiłem się MEGA.
Nie mam testowanego tu kombizenonu, jednak mój Dirtsuit Core spokojnie sprawdza się podczas jazdy od minus 10 do plus 20 stopni Celsjusza. Oddycha, ma wywietrzniki, dzięki niemu polubiłem jazdę w błocie.
Na nowo odkryłem jazdę w zimie, teraz sezon trwa cały rok bez wymówek że pada, że błoto, że marudzę ;-)
Zaliczam się do kategorii „korpoludów”, „niepełnosprawnych”, „ojców dwójki dzieci” i potwierdzam, ten wynalazek zwiększa ilość czasu dostępnego na jazdę nie mniej niż mocne lampki czy wspomaganie przez duże „E”.
„… użyjesz go 5 razy w roku…” – bez nogawek, pewnie tak – jednak wersja Core z długimi nogawkami jest całoroczna i jak mówi reklama „skończ z wymówkami, idź na rower”.
Pozdrawiam Adriana i Knurświny i do zobaczenia na szlaku :-)
Już wiem z czym mi się to kojarzy:
Daft Punk
:-)
Czy ja dobrze widzę i SFD nie ma kaptura?