Do pokoju szedłem niepewnym krokiem. Może się jednak wrócić? Po kask i rękawiczki sięgałem z przerażeniem. Co ja właśnie zrobiłem?! Stres jak przed startem odcinka specjalnego. Co to będzie? Czego się spodziewać? Czy bezsensownie stracę dzień jazdy po rewelacyjnych podhalańskich singlach? Czy dam radę nadążyć za innymi? Jak ja zjadę ściankę? A co jak coś popsuję? Nawet nie mam zapasowej dętki…
Takie myśli towarzyszyły mi tuż po… pierwszym wypożyczeniu fatbike’a. W przechowalni samotnie czekał mój wypieszczony i na wskroś objeżdżony Canyon, a w planach na ten dzień były typowe trasy enduro, bez grama śniegu czy piasku. Mimo to, coś mi strzeliło do głowy, żeby w końcu spróbować czegoś całkiem nowego, a we flocie rowerów testowych nie było nic bardziej odjechanego od fata na oponach 4,8″. Cóż, klamka zapadła, umowa wypożyczenia podpisana. Jakoś to będzie.
Artykuł powstał dzięki pomocy Fatbike Polska i Rose Bikes, ma jednak charakter niekomercyjny.
Co to jest fatbike?
Jeśli nigdy nie miałeś kontaktu z takim rowerem, garść suchych faktów dla Ciebie. Faty, tłuściochy, grubasy, tłuszczaki, grubcie – to rowerowe odpowiedniki monster-trucków, toczące się na oponach o szerokości od 4″ wzwyż. Większość nie przekracza 5″, jednak sporadycznie pojawiają się jeszcze większe potworki. Oczywiście takich balonów nie da się upchnąć do normalnego roweru, więc faty to też:
- charakterystyczne szerokie obręcze z „dziurami” zmniejszającymi masę (szerokość 70/80/100 mm);
- szerokie piasty (135/142/150 mm z przodu i 170/177/190/197 z tyłu);
- szerokie suporty (100/120 mm);
- miękkie przełożenia (przednia zębatka poniżej 30 zębów);
- oczywiście pasujące do tego wszystkiego ramy i widelce (zazwyczaj sztywne).
Jeśli od wymienionych cyferek jeszcze nie boli Cię głowa, to niezły z Ciebie twardziel. Wszystko jest tu zależne od wybranej szerokości opon, a Boost i wszystkie Pressfity to pikuś przy „standardach” fatbike’owych. Moja rada: nawet nie zaprzątaj sobie głowy technikaliami. Im mniej o nich wiesz, tym więcej masz frajdy z jazdy. Bo faty to przede wszystkim zupełnie nowe doświadczenie.
Jak się jeździ na facie?
Inaczej! Już stojąc w miejscu czuć tarcie opony o podłoże przy kręceniu kierownicą. Nie tylko przez szerokość – naciskając oponę palcem masz wrażenie, że ktoś zapomniał ją napompować. Nie odbiega to zbytnio od prawdy, bo ciśnienia w fatach są tak niskie, że trudno je zmierzyć manometrem. Zwykle w okolicach 0,3-0,7 bara (4-10 psi). Dobór ciśnienia jest kluczowy – pamiętaj, że opony to tutaj ponad 100 mm skoku „zawieszenia”, ale… praktycznie pozbawionego tłumienia. Napompujesz za dużo – opony będą podskakiwać jak blachary na disco.
Szerokie jak walec i miękkie jak kisiel opony mają na celu jeden efekt: trakcję! Przyczepność fata to klasa sama w sobie. Podczas pierwszej jazdy po mokrych singlach Rowerowego Podhala, jadąc za riderami na rowerach enduro musiałem z przymrużeniem oka traktować ich walkę na wyślizganych korzeniach i błotnych pułapkach. Fatbike po prostu po tym wszystkim przetaczał się jak czołg, nawet nie dając mi znać o tym, co dzieje się pod kołami.
Precyzyjny wybór linii przypomina wycinanie wyrostka robaczkowego za pomocą siekiery
Tu dochodzimy do pierwszej wady fatbike’ów. Przyczepność jest w nich potężna, ale… niezdefiniowana. Precyzyjny wybór linii i wyczucie podłoża są tu bardzo ograniczone i przypominają wycinanie wyrostka robaczkowego za pomocą siekiery. Po prostu wiesz, że możesz cholernie dużo, ale nie wiesz, ile i gdzie dokładnie. Do tego dochodzi wymagające przyzwyczajenia zachowanie na koleinach i trawersach – grube opony same „ciągną” w stronę zbocza, co po przesiadce z opon 2,3″ potrafi niemiło zaskoczyć.
A opory toczenia?
Mięśnie i płuca bolą już od samego patrzenia na 1,5-kilogramowe, 4,8-calowe opony napompowane do 0,3 bara. Ale jak jest w praktyce? Opory toczenia to chyba największe zaskoczenie dla każdego, kto pierwszy raz wsiada na tłuściocha. Rower po prostu jedzie, i to w dodatku dość żwawo! Duże znaczenie ma fakt, że większość grubasów to sztywniaki lub hardtaile (choć są i fulle), więc dla osoby przyzwyczajonej do 160 mm skoku, każdy będzie zrywny i efektywny. Połączenie tego z rewelacyjną trakcją i płynnym przetaczaniem po przeszkodach powoduje, że na podjazdach bez problemu można dotrzymywać tempa kumplom na rowerach enduro.
W terenie nie ma więc się czym martwić, a co z asfaltem? No cóż… Tu już niestety masa i galaretowatość opon daje w kość. Wrażenia będą znajome dla każdego, kto miał kiedyś w endurówce opony 2-ply z ciężką dętką. Nagrodą jest zajebisty dźwięk pikującego bombowca B-52 na asfaltowych zjazdach ;)
Ale umówmy się – fatbike’i nie służą do jazdy po enduro-singlach ani po asfalcie. To jakby narzekać, że Hummer wykręcił słaby czas na Nürburgringu. Do czego więc stworzono faty?
Śnieg
Do rozwoju fatów najbardziej przyczyniły się zawody organizowane na Alasce i takie warunki najbardziej sprzyjają grubym oponom, które dzięki większej „flotacji” (termin bardzo lubiany przez fat-fanów ;)) nie zapadają się tak bardzo w śniegu i oferują dobrą przyczepność. Mimo to, jazda jest możliwa raczej po ubitym śniegu (np. szlaki uczęszczane przez biegaczy narciarskich i pieszych) i w dalszym ciągu wymaga sporych umiejętności. Trudno jednak o lepszą zimówkę od fata – do tego stopnia, że posiadanie go zupełnie zmienia sposób postrzegania zimy (śmiej się w oczy trenażerowi!).
Piasek
Fatem bez problemu pojeździsz po bałtyckich plażach czy Pustyni Błędowskiej. Na suchym, sypkim piasku dalej trzeba mieć dobrego skilla, ale nawet bez niego i tak przejedziesz miejsca, w których zwykłe opony dawno by się zakopały.
Off-road
Na facie, jak na żadnym innym rowerze, możesz sobie pozwolić na jazdę poza jakimikolwiek trasami. Po prostu wbijasz się w las, ignorując miękkie podłoże usłane gałęziami i lecisz na azymut. Na dłuższą metę to trochę bez sensu :) ale raz na jakiś czas ścięcie zakrętu „na dziko” daje kupę frajdy.
Kwestią dyskusyjną jest zachowanie fatów w błocie. Krótkie błotne pułapki pokonuje się świetnie, przelatując po prostu górą. Ale dłuższa jazda w gliniastym błocie zapycha skromny bieżnik opon, a ich duża szerokość utrudnia przebicie się do twardszego podłoża.
Dla kogo fatbike?
Na pewno nie dla osób skrytych i skromnych. Mając fatbike’a, możesz zapomnieć o anonimowości. Jadąc na nim, co chwilę będziesz słyszał za plecami: „tato, dlaczego ten pan ma takie grube opony?”. W przypadku co głupszych dorosłych często przechodzi to w hejt i złośliwości. Tego zresztą nie brakuje nawet w kręgach osób mocno wkręconych np. w enduro, które nigdy nie miały okazji pojeździć na tłuszczaku. Jeśli zaliczasz się do tej grupy, koniecznie spróbuj i przestań pisać farmazony o śmieszności i bezsensowności grubych opon.
Ale faty największy „power” mają w przypadku początkujących. Swoim wyglądem, ale też łatwością jazdy i przyczepnością przyciągają do siebie ludzi nie jeżdżących na co dzień w terenie. Przykładowe grupy, które powinny się nimi zainteresować to: trekkingowcy (zarówno piesi, jak i rowerowi), bikepackerzy, rekreacyjni narciarze biegowi, leśniczy, myśliwi, przełajowcy czy wszystkie osoby odstawiające rower na zimę.
Czy warto kupić fatbike’a?
No dobra, czyli wszystko fajnie i trzeba kupić?
Jeśli mieszkasz nad morzem czy w innym mocno piaszczystym rejonie – tak.
Jeśli mieszkasz na planecie Hoth lub regularnie jeździsz po górach zimą – tak.
Jeśli rzadko jeździsz utwardzonych po trasach i lubisz się wyróżniać – tak.
Fat pewnie będzie Twoim trzecim rowerem w garażu, ale i tak będziesz w stanie go wykorzystać i wyciągnąć z niego kupę frajdy.
Polecam Ci jednak zakup wersji z przednim amortyzatorem – cholernie dużo zmienia i bardzo poszerza zakres możliwości również na trudnych, technicznych trasach, o czym przekonałem się testując świetnego Rose’a The Tusker. Na tą chwilę do wyboru masz w zasadzie tylko Rock Shoxa Bluto. Z powodu wspomnianych wcześniej (anty)standardów, unikaj też samodzielnego składania roweru – po prostu kup gotowca, zaoszczędzisz sobie sporo nerwów i oczekiwania na trudno dostępne (i absurdalnie drogie) części.
Jeśli możliwości fata wykorzystasz tylko kilka razy w roku, dużo bardziej opłacalne jest jego wypożyczenie
Jeśli jednak – tak jak ja – możliwości fata w pełni wykorzystasz tylko kilka razy w roku, dużo bardziej opłacalne jest jego wypożyczenie. Ja dwukrotnie jeździłem z Fatbike Polska i mogę z czystym sumieniem polecić. Rower można sobie wypożyczyć w Krakowie, ale dużo lepiej wybrać się na zorganizowaną wycieczkę z Łukaszem (właścicielem). Za ciut więcej, niż kosztuje dętka do fata, masz całodziennego tripa np. po wspomnianej Pustyni Błędowskiej, czy po zaśnieżonej Dolinie Chochołowskiej. Wystarczy pojawić się na miejscu startu – o jakichkolwiek kwestiach sprzętowych możesz zupełnie zapomnieć, a po wycieczce nawet nie musisz myć roweru ;) Fajna sprawa. Jest to też dobry sposób na obycie z tematem, jeśli wahasz się, czy kupić własnego grubasa.
Podsumowanie
Na początku na fatach jeździło się tylko po śniegu i wszystko było jasne. Teraz lansuje się je niemal jako rowery dla Kowalskiego – o co chodzi w tym fenomenie?
Jednym słowem: o fun.
Grube opony mają w sobie mega przyciąganie i już samym wyglądem zachęcają do wskoczenia na siodełko i wjechania w najbliższy krawężnik. Nie są idealne do wszystkiego, są drogie, wolne na asfalcie, męczące na technicznych trasach i wywołują skrajne reakcje osób postronnych. To wszystko wymusza na Tobie odcięcie się od tych wszystkich pierdół: zignorowanie hejterów, wyłączenie Stravy, puszczenie trenujących kumpli przodem. I skupienie się wyłącznie na jeździe.
Chyba właśnie to, a nie trakcja czy flotacja na śniegu, decyduje o ich coraz większej popularności.
Jeśli artykuł Ci się podobał, udostępnij go proszę na Facebooku i rzuć okiem na podobne!
- Bikeporn: Rose The Tusker
- Hajlajtsy: Fat Bike Race, Góry Stołowe
- Postanowienia noworoczne, które będziesz chciał zrealizować
- Rozmiar kół do enduro: 26″ / 27.5″ / 29″
Dziękuję!
To chyba pierwszy rozsądny tekst o tych rowerach uwzględniający praktyczne uwarunkowania jazdy na tłuścioszku. Bez pochlebnych panfletów ale i bez przesadzonej krytyki. Po przeczytaniu Twojego mini reportażu aż mi się zachciało spróbować jazdy na tym „wynalazku”. :-)
Błoto… Jak się na nie wybiera takie słabe papcie jak Fat-B Nimble to jest jak jest. Na błoto jest Nate, Floater albo Vanhelga od 45NRTH.
Takie paucie podnosza równiez dzielność grubola podczas jazdy szlakowej.
… a na asfalt jest jedna metoda. Podnieść ciśnienie do 15PSI. Wtedy nawet auto-sterowanie zanika :)
Szacunek…
I.
Dostępne już są amory RST Renegade oraz pewnie jeszcze niedostępne Lauf Carbonara :) Coś jeszcze się pojawiło na targach typu upside-down, ino nie pamiętam marki. Pozdr!
Lauf to nie amor, tylko perfidny, niestłumiony uginacz za przyprawiające o płacz i szamotanie pępka pieniądze :)
Jest kilka niszowych amorków ale Bluto to jedyna opcja za rozsądne pieniądze oferująca rozsadne działanie – o ile temperatura nie spada za nisko…
Szacunek…
I.
Lauf to tylko z firmy Carbonara z Islandii , widelec high end – tańszych nie radze
Ja jeździłem na facie jedynie po asfalcie, ale pamiętam, że nie odczułem znacznej różnicy od innych rowerów na oponach 2.3-2.5. Może dlatego, że gumy były dosyć mocno nabite. Według mnie jazda na takim rowerze ma sens dopiero w warunkach, w których „normalny” rower naprawdę nie daje rady. Czyli właśnie piach i głębszy śnieg. Na przykład tak jak na 9 i 10 foto normalny rower dałby radę, a przynajmniej tak mi się wydaje (zdjęcie może mylić)
Widziałem kiedyś filmik reklamowy na PB, w którym jeździli na grubasach po bardzo głębokim śniegu-tak, że bez problemu można by jeździć na nartach. Dopiero po jego obejrzeniu pomyślałem sobie, że to rzeczywiście ma sens. W innych przypadkach jest to kolejna maszynka do pieniędzy, dla producentów :)
a mnie ten artykuł tylko utwierdził w przekonaniu, że nie chcę jeździć na facie :) … ale np.27+ już bym miał ochotę spróbować
fatbike nadaje sie na wszystkie mozliwe opcje i nie ma ograniczen do sniegu czy tez piasku, ja zamienilam mojego stumjumpera na fatboya i go uwielbiam…fakt faktem ciasne zakrety przychodza mi troche trudniej, ale sama frajda i kompletnie inna jazda przebija wszystko…moj maz bedzie bral udzial w wyscigu enduro… wlasnie na fatbike-u…bedzie ciekawie, cgyba bedzie jedynym fatbikerem ;-) pozdrawiam
Chcę naklejkę NOSHOX!
Oj, trzeba było zastrzec sobie wcześniej nazwę „Grubcio”:) A tak na serio, jestem pod wrażeniem tego,że Wooyek wyczuł to, że rower chce skręcać „w górę zbocza”, co jest odczuwalne nawet na asfalcie przy głębszym pochyleniu się w zakręcie.
Na jakich dokładnie ścieżkach testowałeś fatbajka? I jakie trasy enduro/AM mógłbyś polecić na Podhalu?
PS Jak zwykle fajny styl, dobrze się czytało :)
Dwoma różnymi fatami jeździłem po singlach Rowerowego Podhala z Mietłówki (Długi, Ciepły, Mietła) i Butorowego (Dziadkowe, Drapichrust) – i te trasy mogę śmiało polecić. Nie są one całkiem oficjalne, ale powinieneś je znaleźć bez problemu np. na Stravie ;)
@Strangler
Mapkę singli, o których pisze Michał znajdziesz na Trailforks http://www.trailforks.com/region/ko-cielisko-11536/
Są tam również dokładne opisy dla każdej ścieżki.
Pozdrawiam,
Przemek
Bardzo obiektywne podejście do tematu. Super mi się czytało i stwierdzam, że nabrałem ochoty przetestować fata w Chochołowskiej :)
PS
Michale, uwielbiam Twoje dosadne porównania :D
Mnie się ten wpis zupełnie nie podoba, ponieważ ten cały obiektywizm jest udawany. Jak pierwszy raz zobaczyłem grubasa to się puknąłem w głowę, bo odruchowo człowiek myśli opory toczenia. Ale w fizyce stoi jak byk: szersza opona ma mniejsze opory toczenia przy tym samym ciśnieniu niż węższa (ze względu na ugięcie ścian bocznych). Autor potwierdza to prawo doświadczalnie. Zatem odpada jedna poważna wada i zaczynają się zalety. Śledzę to co się dzieje z fatami na mtbr i widzę gości jeżdżących po schodach, po konarach, wielkich kamlotach, babeczki budujące skila w nieprawdopodobnym progresie. Jazda na pograniczu trialu i wszędołażenia. I to wszystko wylazło na przekór wielkim koncernom rowerowym, bo ci jeszcze do końca nie sprzedali wylansowanego ęduro, kół w rozmiarach 29, 27,5 i ludziska wyskoczyli z grubymi oponami. Po co komu fatbike, no ewidentnie rysuje się to jako uniwersalne narzędzie do jazdy terenowej.
Mam wrażenie że przeczytałeś tylko tytuł, a wpisu już nie ;) Generalnie zgadzam się z Tobą i nie silę się na obiektywizm, tylko opisuję własne – subiektywne – wrażenia z jazdy.
Przeczytałem wpis ze dwa razy, bo szybko czytam a Twoje wpisy są ciekawe. I wszystko by było ok, gdyby nie 3x jeśli (zima w górach, plaża, lans). Ja nawet rozumiem ten programowy sceptycyzm do fatów jak na pinku, no bo wiara pokupowała rowery po tysiące dolców a teraz znowu z czymś wyskakują i jeszcze na tych homemade filmikach z fatami wiaruchna ma ustawicznego banana na papuchnie.
Jeszcze wrzucę coś. Tak, nie z ulicy kolesie tylko co liznęli trialu, z dziesięć lat temu skakali przez konar:
https://www.youtube.com/watch?v=4FUo9tzK2SY
a tak często widziane zjawisko na facie:
https://www.youtube.com/watch?v=Go7qYBbUo_M
albo tu
http://imgur.com/nz3Ne1T
ja też nie dowierzam:)
Ale chyba już uwierzyłem:
https://www.youtube.com/watch?v=Zr6jfmTqYQQ
Czyli następnym krokiem, który już zresztą został wykonany będzie FS Fat, co by szybciej pomykać w dół.
Tak – fatbike to fajny uniwersalny wszędołaz o dużych możliwościach. Nawet wyobrażam sobie zakup takiego np. Tuskera (z Bluto i Reverbem) jako jedyny rower. Ale czy jest to optymalne rozwiązanie „dla ludu”…? Tego bym nie powiedział ;)
To jest oczywiście prawda fat na razie „dla ludu” nie będzie. Ja od 4 lat jeżdżę jedynie na szosie, po ponad 20 latach mtb. I ciągnie wilka do lasu. Mam rzut beretem w G.Sowie i fat będzie moim kolejnym rowerem do szwendania się, bez spinki, po lesie, gdzie oczy poniosą:)
P.S. Dzięki za fajną dyskusję – to znaczy, że nie zlewasz czytelnika. Mam nadzieję, że temat fatów nie wyczerpany:)
Jutro niestety oddaję Tuskera :( Ale kilku spędzonych razem tygodniach, wiem że to nie koniec tłustej zabawy ;)
Jeżdżę od grudnia 2015 roku fatbajkiem (Silverback 4.7″). Jako „staruch” mam wrażenie że to dla takich jak ja wymyślono Fat bike . Jeżdżę po wszystkim i tam gdzie mam ochotę . To mój jedyny rower .
Ee tam rower dla miejskich ciot i gimbusów które chcą być modne.. Widze pełno tych pokrak w Warszawie co jeżdżą po asfalcie.. Oczywiście szanuje tych którzy wykorzystują go zgodnie z prZeznaczenien..ale teraz zrobiła się moda i każdy gimbus musi mieć taki. Żenada
Zastanawiam się nad kupnem Canyona Exceeda. Mam 169,5cm, wzrost = rozstaw ramion. Kalkulator Canyona podpowiada S, ale parametry z tabelki (Twojej i innych) bardziej podpowiadają M, gdyby nie przekrok 791 (moja wewnętrzna długość nogi to 78-79). Wartości przekroku dla Exceeda w ogóle wydają się jakieś wysokie w stosunku do reszty parametrów (https://www.canyon.com/pl/mtb/exceed/exceed-cf-slx-9-9.html) . Możesz coś podpowiedzieć?
Rower dla mężczyzn z małym fiutkiem. Słusznie napisałeś: „Wycinanie woreczka robaczkowego za pomocą siekiery” ;-). Pytam po co? Chyba tylko po to by zaistnieć w przestrzeni miejskiej, bo w niej jest ogromny lans hehehe. Jakbym miał ochotę się wykończyć to założyłbym sobie opony Maxxis Wet 26×2,5 do jazdy po asfalcie lub po śniegu.
Jestem starcem (przed sześćdziesiatką) z bardzo małym sflaczałym fiutkiem, więc kupiłem sobie fata ze wspomaganiem elektrycznym. Wrażenia z przemierzania lasu, po łąkach i korzeniach z predkościa 40 km/h sa nie do opisania, coś jakbym płyną poduszkowcem. Nie polecam tego dla 30 letnich Herkulesów bo moga sie bardzo niekomfortowo czuć na takim obrzydliwym pojeżdzie. Fuj.
Cześć,
Na wstępie chciałbym powiedzieć, że sam artykuł jak i blog jest świetny :)
Mam zamiar kupić nowy rower typu trail. Aktualnie używam zjazdówki YT Tues 2.0 size L więc całkiem inny typ roweru ;). Rower, który mam na oku to YT JEFFSY AL ONE 27. Mam lekki dylemat z doborem wielkości ramy – czy wybrać L czy XL. Posiadam 192cm wzrostu, a moja noga wewnętrzna ma około 90cm.
Analizując parametry MMWS i PWS wychodzi to następująco (Rura podsiodłowa w rozmiarze L ma 480mm, w rozmiarze XL 520mm – oba rozmiary wg specyfikacji posiadają regulowaną sztyce E13 150mm):
Dla XL:
MMWS: 520mm + 225mm (długość sztycy 150mm E13 – z dokumentacji) + 40-60mm średnia wysokość siodełka = 785 – 805 mm (nie wiem jak wysokie jest siodełko SDG FLY MTN – ktoś posiada i pomoże dokonać pomiaru :D ) ?
PWS: 900mm * 0,883 = 794,7mm
Mierzyłem Jeffsy 29 w rozmiarze XL (również 520mm) kolegi z Bielska i na całkowicie obniżonym reverbie byłem w stanie „pokręcić”. Według rozmiarówki YT L jest dla osób o wzroście 175cm – 187cm, XL dla 185cm – 197cm (czyli według ich rozmiarówki powinienem brać XL, taką też odpowiedź dostałem bezpośrednio od YT:
„At 1,92m your only option is size XL. L will surely be too short for you.”)
Moje pytanie jest następujące. Czy w tych obliczeniach nie należy gdzieś mieć na uwadze długość samych korb ? – w tym przypadku kolejne 175mm ? :D O Reach i Stack raczej się nie obawiam, jedynie mam obawy o długość samej rury podsiodłowej…
Liczę na Wasze opinie :D
Dzięki,
Maciek
link do modelu:
https://www.yt-industries.com/en/detail/index/sArticle/1363/sCategory/508
Też jestem za XL – w najgorszym wypadku poszukasz nieco niższego siodła, ew. wymienisz sztycę na niższą. Ale raczej nie będzie takiej potrzeby.
PS. Na pewno chciałeś skomentować pod artykułem of fatbikeach…? :>
Faktycznie, czytałem inny wpis ale nie wiem dlaczego tutaj to wpisałem :D przepraszam za zamieszanie :D.
Wracając do tematu, dzięki Michał za poradę, myślę, że zdecyduję się na XL i tak jak mówisz w razie „W” będę działał z siodełkiem / sztycą :)
Witam.
szukam solidnego roweru który utrzyma osobe o wadze 140kg i wzroście ok. 190cm
Wpadłem na strone o fatbike i tak sie zastanawiam czy takie opony będa solidne pod taka masę.
Poruszam sie glownie po asfalcie ok. 20km dziennie nie za szybkim tempem, drogi dosyc dziurawe przez co poprzedni rower nie wytrzymał :/
Pozdrawiam i licze na odpowiedź czy dla mnie taki fatbike ma sens :)
A co to był za rower i co się w nim posypało?
Autor tekstu chyba nie zdaje sobie sprawy że B52 nie ma silników śmigłowych tylko odrzutowe. To tak w nawiasie. Mało wiesz o facie kolego. Poczytałeś co ci google znalazło i wystękałeś art.
Cześć! A czy jest jakaś ramka z kątami pod enduro, ale z piwotami na V-Breaki? Pozdrawiam.
W dużym skrócie: nie :P
Ale skąd takie przywiązanie do V-brake? Teraz ceny podstawowych hamulców tarczowych są śmiesznie niskie, a i koło pod tarcze można tanio dorwać, zwłaszcza 26″.
Cześć, przeczytałem już masę artykułów i dalej nie mam pojęcia jaki rozmiar wybrać. Mam 178cm wzrostu i wybieram rower na ramie Dartmoor Primal 27,5 Basic.
Rozmiar S z 2015 ma reach: 370mm oraz eTT: 585mm.
Rozmiar M z 2017 ma reach: 417mm oraz eTT: 606mm.
W obu przypadkach tabelka Dartmoora do agresywniejszej jazdy zaleca dla mnie rozmiar S ale sam już nie wiem bo wszyscy polecają jednak rozmiar M. Docelowo chciałbym mieć możliwość agresywniejszej jazdy ale jednak sporo mogę jeździć też po płaskim nie wjeżdżając nawet do lasu. Co sądzisz? Odnośnie sztycy regulowanej to w najbliższym czasie na pewno nie będę o niej myślał bo rower jest dość budżetowy więc zawieszenie i hamulce to pierwsze w co będę powoli inwestował.
I wybacz ale umieściłem komentarz pod złym artykułem, miało być tutaj: https://www.1enduro.pl/wybrac-rozmiar-ramy/
Skopiuj go proszę gdzie trzeba – nie mam niestety możliwości przeniesienia…
Fajnie napisany artykuł, przyjemnie się czyta :-)
Mieszkam w mieście, mam 60 lat jeżdżę nim po asfalcie jak i po nie równym terenie.Zastanawiałem się długo nad kupnem Fatbike,przez nie obiektywne artykuły,przedtem jeździłem góralem,czytałem wiele na temat grubasów ,to pierwszy rozsądny artykuł o tych rowerach,owszem słychać opony,ale w góralu też je słyszałem wierzcie mi,mam większą frajdę jeżdżąc fatbike jak góralem.Nie żałuje zakupu w prost przeciwnie na nim jeżdżę więcej i dalej.Pozdrawiam zwolenników jak i przeciwników
Jakiego masz fata ?
Witam mam zamiar kupić sobie taki rowerek lubię mieć coś co wyróżni się z pośród rodziny rowerów a zarazem ja sam chcę być widoczny mieszkam w mieście jest trochę tras rowerowych ale w budowie jest całkiem nowa i długa trasa rowerowa jak na razie to jazda tylko garaż i kilka kółek wokół miasta mnie nie przeszkadza to że odcinek jest krótki JA PO PROSTU JESTEM INNY może ktoś uznać mnie dziwakiem ale trudno zawsze byłem trochę inny ciekawy LUBIE POSIADAĆ RZECZY JAK BY TROCHĘ NIE TYPOWE A CO ZA TYM IDZIE WYRÓŻNIAJĄCE SIĘ
mozesz dostać wpier….al . Uważaj !
Dzięki za artykuł, przyznam się, że właśnie zrobiłem sobie prezent na urodziny i czekam na mojego „grubasa” aż kurier mi go dostarczy i doczekać się nie mogę…raz tylko wsiadłem na to „coś innego” i przyznam, że rewelacja i dobra zabawa. Dlatego zwyczajnie, kupiłem i zobaczymy co będzie dalej :)))
Jestem właśnie w Gdańsku więc jest tu i plaża i żadnego fat’a tu nie widziałem, a ludzi na rowerach jeździ mnóstwo.
Jeżdżę fatem po plażach latem i zimą.. Rzeczywiście mało osób jezdzi grubasami po nadmorskich piachach.
Najlepiej lansuje się tym sprzętem na rynku w Krakowie :P Koniecznie w pełnym rynsztunku.
Ależ głupi ci Rzymianie ;)
Hej, ja mam od niedawna Rapotra, jest to bydle ze wspomaganiem i nie ma szans abym cos innego narazie chcial miec.
Dlaczego jest tak, ze ludzią podobaja sie zajebiste szybkie fury albo jakies hummery itp, (nie znam osoby ktora chciala by miec brzydki, maly, wolny samochod) skoro nie da sie wykorzystac ich potecialu non stop ? Daje czesciej lub zadziej i wtedy jest ODLOT, tak samo w tym przypadku, czasem trzeba przejechac przez centrum jakiego miasta, nie da sie non stop walic po blocie i sniegu, nie kazdy ma miejsce i hajs na 2/3 rowery, ktory uzywa pod innym katem. Wyluzujcie zawistne polaczki i nie plujcie jadem, dla MNIE osobiscie to ze jest taki rower jest widoczny to tylko jego zaleta, a nie tak jak czytalem LANSEM,MODOM,GIMBAZA LUB PEDALSTWEM (wstydzcie sie HEJTERZ jestescie tylko ukrytymi burakami gdzies tam) Tam gdzie mieszkam czyli w warszawie rowerzystow raczej traktuje sie jak pasozytow wiec dobrze byc widoczym, chaos architektoniczy pozwala mi wybranie tez czesto trasy po ziemi, blocie i rozpieprzeonych drogach i innych zmorach, czasem zadaza sie tez aslfal ….. przebaczcie ….
Moj rower jedzie jak taran po wszystkim, a mi sie to podoba i jest bardzo praktyczne. pozdrawiam polecam
Fat bike jest w 100% skonstruowany na offroad. Został wynaleziony przez Kanadyjczyków aby podróżować bikepackingowo po każdym terenie oprócz asfaltu!
fat powstawał równolegle w kilku miejscach. A co do off roadu to się w pełni zgadzam. Porównywanie go do roweru enduro to jak porównywanie malucha do porsche.. Cały ten artykuł jest do podtarcia tyłka
Przeczytalem i …. już po herbacie może nie mam fata ale mid-fat czyli koło 27,5+ i jest zajebisty wada – asfalt go nie lubi ale szum jak w dobrej terenówce jutro jedziemy na MTB trial zobaczymy jak lekki grubasek sobie poradzi znajomi na 29″ full susach jadą ale dam radę
A do opon można dopompować więcej niż te 0.7 barów?
Jak najbardziej. Tylko wtedy pojawia się problem z podskakiwaniem.
a naród i tak po mieście tym śmiga bo jest modny lans
I dlaczego budzi to Twoje zastrzeżenia?
Dla zakochanych i fanów nie dla ignorantów
Cześć. Chcę kupić grubcia na prezent. Znalazłam w necie rower Rayon Big Boy alu z amorem z przodu. Panie Michale czy to warto, czy taki Polski fat bike to szkoda kasy?
Komplet dobrych opon do fata to 500 zł. Tu masz cały rower za mniej niż trzykrotność tej kwoty – to chyba jest podpowiedź ;) Czyli: musisz się liczyć z jakością na poziomie rowerów marketowych. Do rekreacyjnego lansu może się nadać, ale podejrzewam że jakiekolwiek przejawy intensywnej eksploatacji skończą się w najlepszym wypadku irytacją.
skąd ty takie teorie bierzesz ?
Do jakiej dopuszczalnej wagi są FAT bike?
zależy do czego potrzebujesz
A co w przypadku gdy na rower chciałabym doczepić krzesełko dla dziecka ?
Czy to w ogole ma sens ?
Hulajnogi z wielkimi kołami też istnieją. Ale pytanie się pojawia: po co. Brak praktyczności. Jak dla mnie ciekawostka dla ultra maniaków rowerowych.
Ciulowo i tendencyjnie napisany artykuł. Brakuje najważniejszej informacji – szerokość ramion korb (tzw. „Q-factor”) w facie wynosi >200mm i to jest anatomicznie dotkliwe/ szkodliwe dla stawów kolanowych oraz szkodliwe dla panewek biodrowych. W facie nie da się też jeździć w SPD, więc wydajność pedałowania leci na szyję.
Zanim zacznie się coś reklamować to trzeba to dobrze sprawdzić i nie wkręcać ludzi. Można złożyć fata na zwykłej nie-poszerzonej korbie – wtedy nie ucierpią kolana ani stawy biodrowe – ale wtedy tylko single-speed albo piasta planetarna. Piasta planetarna (nawet Speedhub) haniebnie obniża sprawność przekazywania napędu więc wydajnościowo fat wciąż jest kiszką. Pinion (skrzynia biegów w okolicy suportu) to też kiszka wydajnościowa.
Nie ma też słowa o oponach 4″ założonych na wąskie obręcze (30mm wewnętrzna szerokość), bo wtedy można znaleźć ciekawe kompromisy (realna szerokość opony wynosi 3,4″, opona układa się w kształt „żarówki”).
Mam zestaw kół zimowych 27,5×3,25 w fullu enduro Trek Slash na obręczach 40mm. Szersza opona nie wejdzie bo łańcuch, a wysokość ma taką jak 29×2,4-2,5. Świetna zabawa na śniegu gdzie normalna opona się zapada, a mid-fat jeszcze nie.
ps. faty widziałem w Miami na South Beach i ludzie tym jeżdżą normalnie po plaży.
Dawno nie czytałam tak świetnego artykułu! Niemalże z zapartym tchem! masz świetne pióro, poczucie humoru i dynamikę, która sprawia, że czytelnik niemalże jedzie z tobą grubaskiem po rozdrożach i zakamarkach świata :) trafiłam tutaj gdyż właśnie jestem po pierwszej jeździe na facie. Trafiło mnie akurat na Florydzie. Znajomy miał w garażu takie cacko, a zawsze chciałam spróbować. 6 km po plaży. Pierwsze 3 to bajka, rewelacja, poezja i tak, jak piszesz mega zaciekawienie. Dodam, że jestem niską, szczupłą babeczką po 50 tce ;) Nawrotka i szok! Oczywiście #wmordewind hahaha, a do tego fun na falach i opór, który wysadził mnie z siodełka ale właśnie o to chodzi w tej bajce. Tekst starszej Pani: drobna kobieta potrzebuje potwora do jazdy :) zdecydowanie mi się podoba! dzięki za polecajkę. jestem z Krakowa więc kto wie, może na Błędowska z Łukaszem się wybiorę. Pozdro!!
Hej Monika, dzięki za komentarz, cieszę się, że tak stary artykuł ciągle znajduje czytelników :) Zwłaszcza, że w międzyczasie kategoria fatbike baaaardzo podupadła :( Bardzo żałuję, że faty w mainstreamie okazały się przelotną modą, bo jak sama się przekonałaś, dają kupę frajdy!
Witam w właśnie zakupiłem Treka Farleya 5 i mega pozytyw taki że albo żona lub syn jeżdżą ja nie mam kiedy .Zakup miał służyć do jazdy zimą , a rower jeździ non stop.D o tej pory jazda była na fullu Trek EX 8.Faktycznie każdy się ogląda jak małżonka jeździ na nim,Trasy do 40 km nie stanowią problemu.Mega pozytyw.