Jeśli na zjazdach bolą Cię przedramiona, a na dojazdówkach drętwieją dłonie i nadgarstki, mam dla Ciebie garść porad, które zagwarantują* Ci kolosalny wzrost komfortu jazdy.
*Być może. Całkiem prawdopodobnie.
0. Co powoduje ból dłoni i przedramion?
Nie jestem lekarzem, ale niezależnie, czy mówimy o dolegliwościach typowo zjazdowych (pompowanie przedramion) czy ogólnych (mrowienie, drętwienie dłoni i palców, ból nadgarstków), przyczyną całego zła są problemy z działaniem nerwów i krążeniem wywołane zwykle przez:
- Punktowy ucisk.
- Nienaturalne wygięcie stawów (zwłaszcza nadgarstków).
- Kurczowe trzymanie kierownicy, które nasila punkty 1-2.
Dlatego najważniejsza porada, jaką mogę Ci dać, to:
1. Rozluźnij chwyt
Bolo ręce na zjazdach?
Nie trzymaj tak kurczowo kierownicy.
Koniec poradnika.
No dobra, po tak długiej przerwie w publikacjach pewnie oczekujesz większego zaangażowania. No i przyznaję: luźniejsze trzymanie kierownicy, kiedy krajobraz przed przednim kołem zaczyna przypominać Twistera rozjeżdżonego przez zimowych rycerzy trasę Pucharu Świata, bywa trudne. Lepiej działa skupienie się na podstawach techniki jazdy:
- ciężkie nogi, lekkie ręce – jak luźny powinien być chwyt? Na tyle, żebyś w każdej chwili był w stanie przesunąć dłonie na boki. Innymi słowy, nie możesz opierać na nich swojego ciężaru. Zamiast tego potrzebna jest stabilna pozycja ataku, ze zgiętymi biodrami i masą stabilnie opartą na stopach, dodatkowo z obniżonymi piętami. Oczywiście nieocenioną pomocą będą tu moje skarpetki ;)
- patrz daleko, przewiduj, unikaj jazdy po tarkach i dywanach korzeni – to one najbardziej dają po łapach. Skanowanie terenu w większej odległości (zamiast bezpośrednio przed kołem) pozwala lepiej przygotować się na zbliżające się przeszkody i tym samym się wyluzować, ze szczególnym akcentem na ręce.
puść te hebleświadomie wybieraj punkty hamowania, nie jedź na ciągle zaciśniętych hamulcach. Dla początkujących to może być trudne, ale warto to ćwiczyć, nawet jeśli nie zawsze się udaje. Hamuj mocniej w wybranych punktach przed zakrętami czy innymi przeszkodami, a na łagodniejszych odcinkach pozwól rowerowi swobodnie się rozpędzać, bez dotykania klamek – wtedy ręce mają fajrant.
Gorąco polecam Ci też jeden z najstarszych, ale w dalszym ciągu jeden z najlepszych artykułów na blogu, który streszcza podstawy techniki jazdy w łatwych do zapamiętania “mind-hackach”:
→ Więcej: Mind-hacks: 10 podstaw techniki jazdy
2. Ustawienia sprzętu
Prawidłowa technika to więcej, niż połowa sukcesu, ale wiadomo, jak to jest z nami, rowerzystami – zawsze szukamy winy w sprzęcie. Żeby zachować choć odrobinę przyzwoitości, zacznę od metod darmowych, czyli od prawidłowego ustawienia wszystkiego, co wpływa na komfort dłoni i przedramion zarówno na zjazdach, jak i przy pedałowaniu na siedząco.
Ustawienie klamek hamulcowych
Zakładając, że technikę jazdy mamy z głowy, sprzętowa część poradnika dla wielu z Was skończy się na następującym zdaniu:
Ustaw dźwignie klamek hamulcowych tak blisko kierownicy, jak to możliwe bez przyszczypywania palców.
Serio, ze wszystkich ustawień roweru, na pompowanie przedramion na zjazdach największy wpływ ma odległość klamek od kierownicy. Kiedy są blisko, do hamowania potrzebujesz praktycznie tylko mięśni palca. Jeśli są za daleko, dodatkowo angażujesz przedramiona.
Pro-tip: fabrycznie dźwignie ZAWSZE są za daleko, ale nawet najtańsze hamulce mają odpowiednią regulację – w instrukcji szukaj “lever reach adjustment” (albo po prostu znajdź małą śrubkę po wewnętrznej stronie klamki i zacznij nią kręcić przeciwnie do ruchu wskazówek zegara).
Jako punkt wyjścia możesz zacząć od ustawienia, w którym dźwignia ląduje pod pierwszym (od paznokcia) przegubem palca wskazującego, ale eksperymenty pod kątem własnych preferencji są tu mile widziane (z punktu widzenia bólu przedramion – im bliżej, tym lepiej). Zaufaj mi, jeśli nigdy nie ruszałeś tej regulacji, będzie to dla Ciebie prawdziwy game changer.
Z kolei kąt góra-dół to już szerszy temat, w którym zasady są po to, żeby je łamać. Ale najpierw warto je poznać – zwykle klamkę przykręca się tak, żeby wyprostowane palce tworzyły naturalne przedłużenie linii przedramienia, a nadgarstki były naturalnie wyprostowane. Trudno jednak uniknąć w tym przypadku zwiększonego ucisku po wewnętrznej stronie chwytu (przy kciuku – o tym za chwilę). Z mojego doświadczenia, lepiej jeździ się na klamkach ustawionych trochę wyżej (bardziej poziomo) – w ten sposób nadgarstek jest lekko złamany, ale za to dłoń opiera się na chwycie bardziej płasko (co daje podobny efekt stabilizacji, jak w przypadku opuszczenia pięt na pedałach). Nie trzeba też szukać dźwigni pod kierownicą po przeniesieniu masy mocno do tyłu na stromych odcinkach.
Wysokość kierownicy
Rowery nastawione na komfort (trekkingowe, miejskie) mają bardzo wysoko umieszczoną kierownicę, co daje pionową pozycję w siodle. W jeździe MTB się to nie sprawdza – tak wysoka kierownica bardzo utrudniałaby dociążenie przedniej opony na podjazdach i w zakrętach. Ale jeśli walczysz z bólem i drętwieniem dłoni, nie masz za bardzo wyboru. Podniesienie kierownicy jest jedną z pierwszych rzeczy, jakie powinieneś zrobić – ułatwi to odciążenie rąk i przeniesienie ciężaru na nogi (tudzież tyłek, w przypadku drętwienia dłoni na podjazdach).
Najłatwiej zrobić to za pomocą podkładek pod mostkiem, ale jeśli nie masz już takiej możliwości, konieczny będzie zakup kierownicy z większym wzniosem (co jest rozwiązaniem nawet lepszym, bo nie skraca efektywnie wysięgu). Napisałem o tym bardzo sensowny (a przynajmniej uchodzący za taki w mojej głowie) poradnik:
→ Więcej: Wysokość kierownicy – najbardziej niedoceniany składnik geometrii?
Aha, żeby było jasne: wszelkie mostki regulowane i przedłużki rury sterowej – stanowcze, kategoryczne NIE!
Kąt kierownicy
Zanim jednak zaczniesz cokolwiek kupować, zostańmy jeszcze na chwilę przy prawidłowym ustawieniu tego, co już masz. Z punktu widzenia ergonomii, prawidłowy kąt obrotu kierownicy w mostku to taki, przy którym chwyty są ustawione równolegle do płaskiej części dłoni, która się na nich opiera – bez ucisku wewnątrz, ani na zewnątrz.
Wszystko fajnie, ale wiążą się z tym dwie trudności:
- zmienność pozycji – rider enduro cały czas balansuje ciałem, przez co jedno idealne ustawienie nie istnieje. Ja zawsze sugeruję regulować wszystko w pozycji ataku, bo w końcu chodzi o jak najlepszą kontrolę i pewność na wymagających zjazdach. Ale jeśli Twoje problemy bardziej dotyczą podjazdów i pedałowania na płaskim, uzasadniona będzie optymalizacja w tym kierunku.
- szerokość kierownicy – jeśli jest zbyt szeroka, trudno będzie wyeliminować punkt ucisku po wewnętrznej stronie chwytu. Jest to dobry sygnał do jej skrócenia o 10-20 mm. Obecnie najpopularniejszy rozmiar to 780 mm, a dla większości osób o średnim wzroście znacznie lepiej dopasowana byłaby kierownica ok. 760 mm – warto spróbować, początkowo bez cięcia, przesuwając gripy do wewnątrz.
Ustawienie zawieszenia
Główną funkcją amortyzacji nie jest zapewnianie komfortu, ale dbanie o płynną, kontrolowaną jazdę z kołami na ziemi i riderem skierowanym głową w górę. Ale pożądanym efektem ubocznym dobrze ustawionego zawieszenia jest oczywiście bardziej komfortowa jazda, z mniejszą ilością wstrząsów przekazywanych m.in. na ręce, więc zdecydowanie warto się temu przyjrzeć.
→ Więcej: Regulacja zawieszenia – poradnik
Równie duże znaczenie ma też stan sprzętu. Podstawowy serwis widelca (czyszczenie i smarowanie dolnych goleni) potrafi przenieść komfort jazdy na wyższy poziom, niezależnie czy mówimy o nowiutkim Öhlinsie, czy 10-letnim Suntourze XCM.
Ciśnienie w oponach
Temat pokrewny z regulacją zawieszenia, a z punktu widzenia komfortu, nawet bardziej istotny – dla drętwienia dłoni najgorsze są drobne wibracje, z którymi opony radzą sobie nieporównywalnie lepiej, niż nawet najlepszy widelec (ze względu na wpływ masy nieresorowanej). O szukaniu prawidłowego ciśnienia również mam dla Ciebie bardzo fajny poradnik:
→ Więcej: Opony enduro #4: Jakie ciśnienie?
…ale w skrócie: dla ridera o średniej masie, w przedniej oponie z oplotem enduro, założonej tubeless, odpowiednie będą okolice 1,4 bara.
3. Polecane upgrade’y
Uff, w końcu dochodzimy – w tempie, które morena czołowa mogłaby określić jako “nieśpieszne” – do części, na którą najbardziej czekałeś, czyli “na co mogę wydać hajs, żeby bez wysiłku i kombinowania było lepiej?”. Tak całkiem szczerze, napisałem ten poradnik, żeby pochwalić się nowym kokpitem, który dobierałem właśnie pod kątem większego komfortu, więc całkowicie Cię rozumiem.
Chwyty
Najbardziej oczywisty i najtańszy upgrade poprawiający komfort dłoni. Ale żeby nie wszystko było takie oczywiste, zacznę od kontrowersyjnej porady: zrezygnuj z przykręcanych chwytów. Jasne, gripy typu “lock-on” to jedna z lepszych rowerowych innowacji: łatwy montaż, brak ryzyka, że się obrócą. Ale ceną za to jest komfort: plastikowa tuleja wewnętrzna bardzo zmniejsza grubość gumowej powłoki. Grip, który na całym przekroju wykonany jest z gumy, zawsze będzie lepiej amortyzował/tłumił wibracje.
Idąc tym tokiem rozumowania, warto wybrać gripy jak najgrubsze, prawda? Po części tak – jeśli masz duże dłonie, faktycznie gripy o średnicy 33-34 mm mogą być dla Ciebie zbawieniem – nacisk rozkłada się w nich na większej, bardziej płaskiej powierzchni. Jednak osoby o drobniejszych dłoniach (rękawiczki w rozmiarze S/M) powinny pozostać przy standardowej średnicy 30-32 mm, żeby uniknąć efektu nalewania jedną ręką Coli z 2-litrowej butli.
Ale hola, napisałem już dwa akapity o wygodnych gripach, a ani słowem nie wspomniałem o chwytach ergonomicznych. Po części dlatego, że kojarzą się one głównie z rowerami trekkingowymi i ogromnymi “skrzydełkami” podpierającymi zewnętrzne poduszki dłoni. Są one rzeczywiście skuteczne, ale ten bulwiasty kształt dyskwalifikuje je z użycia w enduro, gdzie dłonie często zmieniają ułożenie.
„Ale przecież są też chwyty ergonomiczne do kolarstwa grawitacyjnego”, powiesz. Owszem, ich kształt nie jest aż tak rozbudowany, co jednocześnie jest ich zaletą i wadą – do enduro jak najbardziej się nadają, natomiast ich przewaga ergonomiczna trochę topnieje. Moim zdaniem dużo więcej daje rezygnacja z przykręcanych obejm, zwłaszcza że zdecydowana większość chwytów ergonomicznych jest właśnie przykręcana, a przez to twarda. Są jednak jedne chwyty ergonomiczne nieprzykręcane, które polecam: Ergon GXR. Na próbę założyłem je w zeszłym sezonie do elektryka. Różnica względem moich zupełnie okrągłych Chromagów Wax z analoga nie jest kolosalna, ale też trudno się w nich do czegoś przyczepić.
Dużo osób chwali też sobie chwyty silikonowe (np. ESI Chunky). Sporo jeździłem na nich w hardtailu i faktycznie są dość wygodne, ale ze względu na połączenie wysokiej ceny i niemal zerowej odporności na uszkodzenie, trudno mi je zarekomendować do enduro.
Kierownica
O ile z chwytami sprawa jest dość prosta, tak kierownica jest bardziej złożonym tematem, na który składa się kilka punktów:
- Materiał – od wielu lat krąży mit, że najwygodniejsze są kierownice karbonowe. Nie wiem, skąd to się wzięło, bo główną cechą karbonu jest sztywność. No dobra, wiem skąd – w przypadku bardzo lekkich i powyginanych kierownic szosowych faktycznie z karbonu można urzeźbić coś, co delikatnie się ugina. Ale jeśli chcesz komfortową kierownicę MTB, powiem krótko: bierz aluminium! Ja sam w Pivocie zmieniłem fabryczną kierownicę karbonową na aluminiowego Chromaga i była to zmiana bardzo na plus.
- Średnica – zostając przy mojej nowej kierownicy, ma ona średnicę 31,8 mm, mimo że jest to standard, którego nie pamięta już większość użytkowników TikToka (obecnie panuje 35 mm, więc wymusiło to także zmianę mostka). To jeden z nielicznych przypadków, kiedy chłopski rozum podpowiada prawidłowo – rurka o mniejszej średnicy ugina się bardziej, a przez to amortyzuje lepiej. Ponieważ jestem (jeszcze) lekki i cenię sobie subtelną sprężystość całego roweru, był to w pełni świadomy wybór nastawiony na komfort i płynność jazdy. Polecam!
- Kąt gięcia do tyłu – mój Chromag Fubar OSX jest akurat pod tym względem bardzo klasyczny (8°), ale jeśli masz problemy z nadgarstkami, zainteresuj się mocniej giętymi kierownicami (10-12°). Modele takie ma w ofercie m.in. SQlab czy PNW Components.
- Punktu czwartego nie ma.
- Wznios i szerokość opisałem już w kontekście ustawień, więc chyba pora się zwijać.
Podsumowanie
Jakiekolwiek dolegliwości bólowe na rowerze to delikatny temat – czasem jedynym rozwiązaniem jest wizyta u lekarza, a nie czytanie jakiegoś bloga. Jeśli jednak nie są to problemy poważne, warto najpierw upewnić się, że na rowerze robisz wszystko dobrze. Kluczem jest praca nad pozycją i prawidłową techniką jazdy, która sprzyja rozluźnieniu chwytu. Ale pomóc może też odpowiedni dobór elementów kokpitu (w szczególności polecam gumowe, nieprzykręcane chwyty) i jego prawidłowe, ergonomiczne ustawienie (tu z kolei pierwsze skrzypce gra odległość dźwigni hamulcowych od kierownicy, ale nie tylko). Tak czy siak, warto pamiętać, że żaden ból czy drętwienie podczas jazdy na rowerze nie jest “normalne” i należy z nim walczyć.
Zobacz też:
- Wysokość kierownicy – najbardziej niedoceniany składnik geometrii?
- Regulacja zawieszenia – poradnik
- Nowy rower – co zrobić po zakupie?
- Mind-hacks: 10 podstaw techniki jazdy
Ja lubię bardzo jeździć na rogach ale jakbym wsadził do swojego NS Synonima to by mnie zbiczowali rowerzyści. Już się śmieją ze mnie ze mam małą sakwę na telefon i portfel w tym rowerze
Heh, w dzisiejszych czasach jazda z rogami wymaga dużej odwagi ;) Trzeba przyznać, ze na dłuższych podjazdach dają wytchnienie nadgarstkom, choć przy szerokich kierownicach nie aż tak bardzo, jak dawniej, przy prostych 540 mm. Złapanie kierownicy za końce (tak jak za rogi) w sumie daje zbliżony efekt.
Ja tam śmigam z rogami od zawodów Enduro po trasy w SG i nie widzę w tym żadnej odwagi Wygoda i przyjemność z jazdy przede wszystkim!
Może gripy wewnetrzne jak SQLab Inner Bar badz Spirgrips Inner Bar? Mniej rzucają się w oczy i daja wytchnienie nadgarstkom.
Ja używam gripòw Ergona z tymi małymi skrzydełkami i mi pomogły na ból nadgarstka.
Kojarzysz, który model? Któryś z tych grawitacyjnych?
Tak, GA3. Teraz przymierzam się do kierownicy sqlab, bo mam bóle głowy po jeździe od zbyt napiętych barków i szyi.
Oczywiście amelinium i 31.8mm tak jak pisałeś.
Kupiłem „Kierownica SQLAB 3OX Alu 12° czarny / Szerokość: 780 mm / Średnica kierownicy: 31,8 mm / Wznios: 45 mm” na promce za 320zl ale jeszcze nie mialem czasu zamontowac, dam znac jak się sprawuje po testach :)
Nie poczułem dużej różnicy po zmianie kierownicy, może powinienem ją przeciąć do 760mm tak jak miałem poprzednią, wciąż chciałbym mieć ją wyżej, niestety rura sterowa została przycięta maksymalnie przez producenta roweru, zastanawiam się teraz nad mostkiem ERGOTEC „High Bass”, ktoś może używał?
Te chwyty są najwygodniejsze na jakich jeździłem ale na stojąco przy dużych dłoniach których jestem posiadaczem nie są najlepsze. Dłonie na stojaka nie obejmują całego chwytu bo końcówki palców dotykają skrzydełek. Ergon w ogóle robi świetne chwyty, przerabiam już którąśtam parę (GA3 mam schowane i czekają na lepsze czasy).
Mi dokładnie tak samo. Bolało na podjazdach, a po ich zamontowaniu ból minął jak ręką odjął. Na zjazdach skrzydełka w ogóle nie przeszkadzają. Model ergon GA3 large
Czy ktoś używał kiery Spank z vibrocore? Coś to daje i ma sens, szczególnie z niezłym widelcem?
Ja mam vibrocore ale nie wiem czy jest jakakolwiek roznica. Ja jej nie czuje. Wydaje mi sie ze dobre chwyty maja wiecej sensu.
Ja nie jeździłem, czytałem parę testów w szanowanych przeze mnie mediach (np. VitalMTB), w których jakąś różnicę niby czuli… Ale niespecjalnie mnie to przekonuje, zwłaszcza że od premiery temat niespecjalnie się rozwinął. Tak jak Maciek, myślę że dobrej klasy kierownica alu + gumowe gripy to lepszy pomysł.
Ja zainwestowałam w Revgrips ze względu na wiecznie przeciążone nadgarstki. Są to gripy lock on ala z ciekawym systemem, gdzie grip z kierownicą się styka tylko na tych lock-onach właśnie. Niemiłosiernie drogie i fatalna jakość (jest bardzo miękka i tym samym nietrwała) gumy, ale chyba jeszcze długo z nich nie zrezygnuję.
No widziałem, ciekawa koncepcja, wbrew pozorom całkiem sensowna. Patrząc po konstrukcji zawieszenia w samochodach trochę dziwi, dlaczego tak mało w rowerówce jest połączeń na gumowych tulejach – są te gripy, są Buttercupsy w nowych RockShoxach, no i różne wariacje na temat softtaila w gravelach, więcej nie przychodzi mi do głowy.
A co do samych gripów – same w sobie są miękkie? Czy raczej ich „miękkość” wynika z samej ruchomości?
I czy podczas jazdy ta ruchomość nie rozprasza…?
Założyłem te gripy amortyzowane dwóm klientom, obaj sobie chwalą za wygodą i jak na razie nic się nie rozpadło pomimo co najmniej kilku gleb na koncie. Są rysy itp., ale wszystko się trzyma i działa.
Sam jechałem na tym tylko kawałeczek, ruchomość czuć, ale nie przeszkadza.
Wiadomo, że 400-5600 zł za chwyty przeraża, ale wystarczy do tego podejść inaczej: 400-500 zł za część do roweru wartego kilkanaście tyś. i już mindset się zmienia.
Dla mnie to jest cena za brak bólu w dłoniach i nadgarstkach.
Jeśli chodzi o zawieszenia w autach to w cywilnych owszem są połączenia gumowe. A auta już sportowe mają coraz bardziej sztywne te połączenia np poliueratnowe. A auta już do sportu mają wszystkie połączenia na sztywno robione. W rowerach przede wszystkim górskich nie ma miękkich połączeń bo szybko by się wyrabiały, łapały luzy a rower zaczynałby jeździć własnymi ścieżkami, np pokonując zakręt na 2-3razy
Nie. Ruchomość w ogóle nie jest odczuwalna. Poza tym to jest ruchomość rzędu 1 mm maksymalnie, wiec tyle co nic. Guma jest meeeega miękka, ściera się bardzo szybko. W zeszłym sezonie poszły mi tak dwa zestawy. Plus jest taki, ze można dokupić tylko ten gumowy chwyt zamiast całego gripa. No ale to wciąż wychodzi drogo.
Esi mają sens w trailu, ale musisz kupić barendy które będą większe niż grip by je „ochronić”.
Widzę tutaj pole na bardzo fajną serię artykułów „boole rowerowe”. Można by poruszyć ciekawe zagadnienia we współpracy z jakimś fizjo i temat bóli rowerowych mieć załatwiony na cito :)
Wypowiem się z punktu widzenia fizjo. Z góry zaznaczam, że będzie to bardzo ogólne wyjaśnienie. Oczywiście niezwykle istotną częścią w rozwiązaniu tego problemu jest ustawienie i dobranie sprzętu ale duży wpływ na to ma nasza fizjologia. Otóż jak każda tkanka, mięśnie do swojego funkcjonowania potrzebują paliwa które dostarczane jest przez system transportowy czyli naczynia krwionośne, tętnice. Również jak każda tkanka podczas swojej pracy mięśnie będą produkować odpady które również trzeba wywieźć do utylizacji. Tym zajmuje się system żylny i limfatyczny. Podczas długich zjazdów gdy większość naszego ciała będziemy opierać na rękach, cały biomechaniczny układ kończyny górnej (dłoń, nadgarstek, łokieć, kompleks barkowy, łopatka, kręgosłup piersiowy) chce utrzymać Cię przy życiu tzn na rowerze. To prowadzi do wzmożonego wysiłku mięśniowego ale również neurologicznego. Ogólnie jak zbyt długo mięśnie będą „napięte” tak długo odpływ produktów przemiany materii powstałe z ich pracy będzie utrudniony a to oznacza, że bedzie się gromadzić w okolicznych tkankach (napuchnięta łapa po długim zjeździe np). Dlatego tak istotne jest aby nie opierać całego ciężaru ciała tylko na dłoniach bądź jeździć na usztywnionych łokciach. Do tego możemy dołączyć inne zaburzenia tkanek (powięziowe, mięśniowe, neurologiczne – cokolwiek innego) i mamy przepis na ból w rękach w trakcie i po zjeździe. Im bardziej mobilna kończyna górna podczas zjazdu tym lepiej wszystkie płyny będą w niej krążyć. Ruch to życie.
Dodałbym, że ważna jest też ogólna sprawność górnych partii ciała. Jeśli utrzymanie się na rowerze przy asekuracyjnej jeździe na trudnym zjeździe to 100% wysiłku naszych dłoni, ramion i pleców to mamy problem. Od kiedy zacząłem wzmacniać poza rowerem górne partie ciała prostymi ćwiczeniami (nie jestem fanem siłowni, nie chcę o tym rozmawiać :-) ) to wiele problemów zniknęło. To niepopularne ale zanim wyda się hajs na super ergo gripy i kiere to warto zrobić też parę pompek, podciągnięć czy planków (dopiszcie co tam chcecie…), a wiele dolegliwości zniknie dzięki naszej większej sprawności. Ale to chyba jeszcze mniej popularne niż regulacja klamek bo nie dość, że nie wymaga hajsu to wymaga własnego wysiłku :-o.
O tym to nawet nie śmiałbym wspominać. Więcej sprzętu niż talentu nie wzięło się z powietrza :)
Oj nie nie, metody wymagające wysiłku nie są tu mile widziane! ;P
Borys, dzięki za uzupełnienie – myślę, że cały ten artykuł możnaby napisać z punktu widzenia fizjo, niestety ja nie mam o tym zielonego pojęcia, umiem tylko klamki na kierownicy przekręcić ;) Stąd też końcowa uwaga, żeby nie ignorować bólu na rowerze – czasem jedna-dwie wizyty u lekarza, fizjoterapeuty potrafią zmienić wszystko.
A u mnie ból w nadgarstkach, tudzież drętwienie dłoni, pojawia się najczęściej na początku sezonu. Jako, że nie jeżdżę cały rok (za wyjątkiem tegorocznej anomalii 1 stycznia – nie sądziłem, że doczekam takich czasów, ale jak było 16 stopni i piękna słoneczna pogoda, to żal było nie wyjechać), dlatego wiosną najczęściej borykam się z podobnymi dolegliwościami, które zwykle mijają z kolejnymi jazdami. Do tej pory sądziłem po prostu, że te nieznośne objawy wynikają z braku rozjeżdżenia, nie przystosowaniu organizmu do określonej pozycji, który zapomniał przez zimę o rowerowych ustawieniach dłoni i przedramion.
W zasadzie jak przeanalizowałem ustawienia swojego kokpitu w oparciu o Michałowe porady to wyszło mi, że intuicyjnie wszystko robię dobrze – no może za wyjątkiem przykręcanych gripów Ergona GE1 Evo, które jednak bardzo sobie chwalę, między innymi za to, że ergonomicznie współgrają z manetką nowego XT-ka. Chciałem po prostu zwrócić uwagę, że czasem można mieć wszystko ustawione tip-top, a mimo wszystko na początku nierozruszany organizm gdzieś będzie stawiał opór. Dlatego jeśli ustawiłeś (Drogi Czytający te moje wynurzenia) wszystko co tam masz zgodnie ze sztuką, a szczególnie na początku sezonu dalej coś Ci doskwiera, to nim wymienisz połowę kokpitu spróbuj trochę pojeździć, daj sobie szansę – u mnie jak dotąd zawsze działa, choć jestem już 46-letnim „dziadersem”:-)
Wiadomo, zawsze trzeba się trochę rozjeździć, zwłaszcza po dłuższej przerwie. Jeszcze bardziej dotyczy do tyłka – czasem siodełko, które na pierwszej jeździe zdaje się sięgać dwunastnicy, po tygodniu okazuje się super wygodne ;)
Warto jednak mieć na uwadze podstawowe ustawienia, żeby od początku przyzwyczajać się do dobrego. No i nie przeciągać „rozjeżdżania się” w nieskończoność, ignorując pogłębiające się problemy.
Miałem swego czasu chwyty Prologo przykręcane z nawiniętą owijką. Były świetne. Ale dopasowanie i nawinięcie nowej owijki nie było łatwe. Obecnie używam przykręcanych dość sztywnych chwytów i nie mam też z tym większych problemów. Warto też ćwiczyć aby nadgarstki wytrzymywały jazdę. Np powiesić się jak do podciągania i wytrzymać jak najdłużej
Z owijką to też cenna uwaga – w XC kiedyś popularne było nawijanie owijki prosto na kierownicę, jak w szosie, tyle że 2-3 warstwy. Całkiem wygodne, ale niestety trwałość na poziomie gripów ESI :(
Dzięki za artykuł Michał, właśnie będę się rozglądać za gripami i chyba spróbuję odnowić znajomość z typem „lock-off” ; ) Co do ustawienia klamki blisko kierownicy to czuję, że to ma sens, natomiast napisałeś „Kiedy są blisko, do hamowania potrzebujesz praktycznie tylko mięśni palca. Jeśli są za daleko, dodatkowo angażujesz przedramiona.” – i tu mam wątpliwości. Z tego co się orientuję (ale nie jestem lekarzem ; ) to trzy środkowe palce nie mają mięśni w dłoni, tylko właśnie w przedramionach, więc to wyjaśnienie nie do końca się trzyma… ; )
Kończąc marudzenie: w akapicie z wysokością kierownicy brakuje „nie” ; )
Pozdrawiam i mam nadzieję, że wrócisz do poprzedniej częstotliwości publikacji! : )
Cóż, ja też nie jestem lekarzem… Ale myślę, że po sprawdzeniu na własnym palcu, każdy poczuje, o co tak naprawdę chodzi :)
PS. Dzięki za poprawkę!
To ja polecę Odi Cross Trainer (tak wiem, nazwa gejoska :D ). Kupiłem je gdy moje |OEMowe chwyty brandowane przez Giant się złachały, a były rewelacyjne i szukałem czegoś podobnego. Mają drobne żeberka które dają dobrą przyczepność i jednocześnie wrażenie jakby były żelowe.
zapomniałem dodać, że po zużyciu nie trzeba kupować całego gripu tylko serwis kit na wymianę – rewelacja
….skleroza…kolor obejm i gumy można osobno wybierać w dowolnej konfiguracji
ODI od lat niezmiennie trzyma poziom. Jeśli ktoś miałby parcie jednak na przykręcane, to bardzo fajne są też ODI Elite.
Kiedyś jeździłem dużo BMX i najlepsze gripy dla mnie to ODI Longneck. Założyłem jednak do MTB i w zimę/deszcz ślizgały się po kierownicy. Czy to tylko kwestia ODI czy inne gripy bez locków też tak mają?
Tak, chwyty przykręcane zostały wymyślone właśnie po to, żeby nie przesuwały się na kierownicy w bardzo mokrych, błotnistych warunkach.
Jeśli chcesz tego uniknąć w chwytach nasuwanych, możesz je zamontować np. na lakierze do włosów (psikasz na kierownicę, póki jest płynny, ułatwia wsunięcie chwytu, a po zaschnięciu działa jak klej) lub zacisnąć końce owijając je cienkim drutem.
ODI Elite Pro, używam od lat, polecam od lat ;) https://www.odigrips.com/collections/mtb/products/elitelock-ongrips-2622
Ja też stawiam na gripy lamelowe. Miekkie ale odporniejsze od silikonòw. Jest już tego trochę na rynku. U mnie sprawdzać się PNW Loam i Truvativ Descendant
Wiem, że mało w temacie ale szukam fajnego i wygodnego siodła do Enduro/trail
Możecie polecić jakieś konkretne modele ? (nie tylko firmy)
WTB Volt
..u mnie np. kluczowe znaczenie ma przekrój poprzeczny – żeby siodełko było wygięte do dołu, a nie poziomo, czy do góry. Z tego powodu Volt mi nie leży. Aktualnie mam Author Guru X1 – łatwo wygooglać fotki dla porównania. Jak ostatnio kupowałem, to dopiero 3 czy 4 z rzędu mi pasowało i ostatecznie wybrałem je wg. tej metody vs. poprzednie siodełko, które mi pasowało a już się go nie dało kupić.
Jak zawsze to kwestia bardzo osobista, od siebie dodam tylko, że Volt jest dość długi – wydaje mi się, że do enduro / trail dobrze mieć coś bardziej kompaktowego, co nie zahaczy się o portki w nieodpowiednim momencie :) Korzystałem z kilku siodełek WTB (Rocket, Pure, Volt) i obecnie mam założone WTB Koda – pierwotnie było siodełkiem damskim, ale na fali popularności wśród facetów zostało oficjalnie unisexem :)
Ciężko niestety jednoznacznie coś polecić, bo kształty tyłka bardzo się różnią – najlepiej sprawdzić w lokalnych sklepach, czy nie mają jakiegoś programu testów.
Ale jeśli wolisz kupić coś, co większości osób pasuje całkiem nieźle, to propozycja Tomka (WTB Volt) jest bardzo trafna. Poczytaj tylko na stronie WTB, w jaki sposób dobrać odpowiedni rozmiar (szerokość). Uprzedzam: będziesz zaskoczony ich metodą :)
Czekam na test reign 2023 , czy warto?
No właśnie. Kiedy będzie wreszcie test nowego passata i porównanie do poprzednich edycji z odpowiedzią na arcy trudne pytanie: „CZY WARTO ???”
Kiedyś miałem problem z drętwieniem dłoni na podjazdach a przyczyna okazała się banalna- zbyt wysoko siodło przez co można powiedzieć, że za bardzo opierałem się na dłoniach. Nie jestem specjalistą ale tak mi się wydaje, bo jak obniżyłem trochę siodełko to problem zniknął :)
Bardzo możliwe, choć ogólnie to działa w drugą stronę – wysokość kierownicy ustawia się do wysokości siodła, nie na odwrót ;)
Wysokość siodła to akurat jeden z nielicznych parametrów, które należy ustawić na określoną, prawidłową wartość (0,883*przekrok) i raczej się tego trzymać, „do smaku” regulując pozostałe parametry.
Ta prawidłowa wysokość powinna być mierzona w pionie, czy w linii prostej od suportu?
W linii prostej od suportu do mniej więcej środka siodła:
Dziękuję ślicznie
Na bóle w nadrarstkach i przedramionach polecam rogi na kierownicy. Nie samymi bikeparkami człowiek żyje, a wyprawowe tripy enduro też przecież istnieją. No, ale dla wielu ważniejsze jest co ludzie powiedzo♂️
Z własnego doświadczenia wiem, że powodem mrowienia błoni na podjazdach może też być nieprawidłowe ustawienie siodła (kąt i odległość).
W Giancie miałem fabryczne, bardzo liche i miękkie chwyty, które zaczynały doskwierać po kilku godzinach jeżdżenia. A po całym dniu w Koutach nie mogłem potem rąk podnieść ;) Na początku myślałem, że to moje słabe ręce, ale po wymianie chwytów na Ergony GE1 Evo (w rozmiarze Regular), przeszło jak ręką odjął.
Jeżeli ktoś ma fabryczne, tanie chwyty kierownicy i czuje, że coś jest z nimi nie tak, to nie żałowałbym kasy na wymianę.
Ciekawe czy po całym dniu w Rychlebach też by Cię tak bolały ;)
4.Punktu czwartego nie ma.
Takie perelki humorystyczne doceniam mocno :)
A czy próbował ktoś jeździć na kierownicy giętej 12, 14 albo i 16 stopni do tyłu?
Jeżdżę od roku na SQlabie z gięciem 12 st. Najwygodniejsza kierownica jaką miałem:)
Ergotec ma też kierownicę 12st w ofercie i kosztuje połowę SQLaba. Mam taką o wzniosie 30mm na 31.8mm i mocno polecam.
Właśnie taką wsadziłem do roweru ale nie poczułem znacznej różnicy, jaki masz mostek?
Gripy o tej samej grubości wciskane sa wygodniejsze od przykręcanych, to prawda, ale dość szybko mogą przestać takie byc a nawet spowodować niezwykle gwałtowne i wyraźne poczucie dyskomfortu. O czym pisze? O ich stabilności. Poza ESI nie spotkałem takich, które by sie trzymały bezwarunkowo w każdych warunkach. Jak raz załapią wilgoc z pyłem, o co nietrudno w mtb, obracają sie w najmniej porządanych sytuacjach. A wspomniane esi były kiepskie w mokrych warunkach z innych względów, gąbka zawsze chłonie wodę. Gripy nieprzykręcane tylko na sucho. A szkoda.
mam pytanie nie do końca na temat, jest sumie jakieś miejsce gdzie można takie pytania zadawać
Chwyty łezkowe jak np Ergon lub jego klony :-)
Tak, jest to też ważne żeby nie zaliczyć gleby. Lista błędów początkujących na stromym zjeździe:
I teraz wystarczy średniej wielkości uskok przy małej prędkości, przednie koło spada, a przy lądowaniu dłoń puszcza kierę, bo ze względu na kąty klamek i rąk wcale się na niej nie opiera, poza samym kciukiem.
Znaczenie może też mieć średnica uchwytow na kierownicy. Większość producentów daje opcje cieńsze lub grubsze – te mają lepsze właściwości tłumienia, choć dużo zależy od wielkości dłoni.
Jadam używam DMR, przykręcanych, są miękkie i przez to szybciej się zużywają, ale bardzo dobrze działają na samopoczucie moich dłoni i nadgarstków.
Jeśli chodzi o duże ręce to mogę polecić Chromag Squarewave XL. Do tej pory jakoś nie zwracałem na to uwagi. Po tym artykule poszukałem i zakupiłem j.w. Znaczna poprawa komfortu. Także dzięki za artykuł.
P.S. Przy okazji zmieniłem siodełko (pełny pakiet „Comfort” do fury). Okazało się być pierwszym od kilkunastu lat, na którym na długich podjazdach nie drętwieją jaja i to pomiędzy (WTB Volt wide). Również zachęcam do poszukiwań. W końcu się trafi ;-)
Czytam i pękam ze śmiechu. Uwielbiam Twoje teksty.
Ergony GXR kupiłem w maju zeszłego roku po lekturze tego artykułu. ból zniknął, gripy prawie się nie obracały – minimalne zmiany, niestety ich trwałość to masakra – po kilku miesiacach / kilkuset km zajechane totalnie. Ergon DE po fotach stwierdził że nie powinno tak być i mam reklamować w sklepie lub u dystrybutora PL – Ci stwierdzili że nie ma podstaw i odezucają reklamację. w tym sezonie spróbuję esi