Współczesne „enduro” to rowery do racingu, które idealnie zaspokajają potrzeby osób uzależnionych od prędkości, długich lotów i zbijania piątek w bikeparku… ale nudzą na „normalnych” trasach i szlakach, po których – nie oszukujmy się – większość z nas jeździ. Whyte T-160 nie jest takim rowerem!
Whyte T-160 S – co to za rower?
Geometria
…czyli rzecz absolutnie kluczowa w Whyte, dla której świadomi riderzy kupują rowery tej marki – w temacie geometrii progresywnej zawsze była absolutnym pionierem.
Ostatnio jednak temat kąta główki, długości reacha czy offsetu widelca się ustabilizował, a uwaga przeniosła się na tył roweru. Czy tu też Whyte wyznacza trendy?
Krótko mówiąc: nie. Rury podsiodłowe są długawe, ich kąt bardzo klasyczny (zbyt płaski), a długość tylnego trójkąta jest w każdym rozmiarze taka sama. W rowerze z tej półki rozczarowują też zaledwie 3 rozmiary do wyboru – osoby poniżej 170 cm wzrostu będą musiały poszukać szczęścia gdzie indziej.
Tabelka T-160 jest więc równie ekscytująca co smarowanie chleba masłem, ale nie zebraliśmy się tutaj, żeby czytać tabelki, tylko żeby sprawdzić, jak ten rower jeździ!
Na szlaku
Podjazdy
Na podjazdach Whyte T-160 nie jest demonem prędkości ze względu na wysoką masę, na którą wpływa aluminiowa rama i niezbyt wystrzałowy osprzęt, ale geometria i zawieszenie ukrywają tę masę całkiem sprawnie. Czterozawias dobrze łączy wystarczającą efektywność z czułością. Nie jest specjalnie twardy, ale za to świetnie utrzymuje trakcję i płynność pedałowania na bardziej wymagających podjazdach. Wpływa to na skuteczność zdobywania wysokości znacznie bardziej, niż kilogram nadwagi.
Whyte faktycznie wywiązuje się z tej obietnicy i frajdę daje, choć do pełni szczęścia brakuje mu bardziej stromej rury podsiodłowej. Przy moich 170 cm wzrostu, w rozmiarze M wystarczyło wprawdzie przesunięcie siodła maksymalnie do przodu, ale wyższe osoby będą musiały bardziej się napracować nad dociążaniem przodu.
Zjazdy
T-160 dobrze więc podjeżdża, ale tak naprawdę w tym teście interesowała mnie jedna rzecz: czy zachował on genialny charakter poprzednika, który w zakrętach można było pomylić z nartami slalomowymi? Obawiałem się, że wypłaszczenie główki ramy może to popsuć. Ale na szczęście nie!
Jasne, nowy model czasem wymaga świadomego dociśnięcia przedniego koła, ale to po części kwestia rozmiaru – najmniejszy z nich (M) poleciłbym raczej osobom od 175 cm wzrostu. Ale przy włożeniu choćby odrobinki techniki jazdy, T-160 nadal wykazuje rewelacyjną wręcz zdolność do wklejania się w łuki każdego rodzaju.
Naturalnie powoduje to, że każdą trasę jedziesz szybciej, przy czym nie jest to taka nudna, efektywna „szybkość racingowa”. Whyte T-160 to rower, w którym chce się ustawić ciut mniejszy sag (polecam 25% z tyłu na siedząco), ciut za szybkie tłumienie powrotu w zawieszeniu i jechać maksymalnie energicznie, między zakrętami wybijając się z każdego korzenia i odwalając akcje w stylu „PA TERA!”. A przypomnijmy, że jest to rower na kołach 29″.
Przyzwyczajenie się do nowo nabytych supermocy może jednak doprowadzić do niebezpiecznej sytuacji, w której jednak włączy Ci się w głowie ściganie. Wtedy potencjał ramy zacznie ograniczać widelec i damper.
Whyte T-160 S – werdykt
Największą zaletą T-160 jest uniwersalność – jest wystarczająco efektywny na długie tripy, na szybkich, płynnych trasach jedziesz cały czas z bananem na twarzy, a po lekkiej zmianie ustawień bez problemu możesz go zabrać do bikeparku czy innego Finale. Ale pomimo sporego skoku, model ten pozostaje, zgodnie z nazwą, ścieżkowcem w sercu. Sprawia, że szybka jazda jest łatwa i na tle nowoczesnych rowerów enduro jest bardzo przyjazny dla początkujących.
T-160 traci dopiero przy szerszym spojrzeniu na rynek. Mam wrażenie, że Whyte cierpi ostatnio na syndrom Apple – kiedyś był pionierem, dziś nadgania straty do konkurencji. Robi to skutecznie – T-160 jeździ znakomicie – ale względem tej marki oczekuję szkolnej szóstki, a nie „tylko” piątki.
Może to nieuczciwe – trudno jest w nieskończoność wynajdywać koła na nowo, ale brakuje mi tu choćby nowinek w konstrukcji ramy. Liderzy kategorii oferują 5-6 rozmiarów, rozbudowane regulacje geometrii, schowki w dolnej rurze czy choćby sztyce o średnicy 34,9 mm. Nie wspominając o „progresywnych” zmianach w geometrii tylnego trójkąta, których od Whyte oczekiwałbym w pierwszej kolejności.
Oczywiście o braku schowka w ramie szybko się zapomina, kiedy rower zjeżdża, a zwłaszcza skręca tak dobrze, jak T-160. Pod tym względem zachował on charakter poprzednika (świetnego S-150), dodając do tego większe możliwości na trudnych, stromych trasach. W polskich warunkach chyba tylko miłośnicy wyciągów i zawodów powinni wybrać „większy” model G-180. Sam w sobie Whyte T-160 jest więc naprawdę dobry. Jego jedynym problemem jest… brexit, covid, inflacja i konkurencja, która też nie przespała ostatnich 4 lat i teraz brutalnie weryfikuje jego opłacalność.
Walety:
- wybitnie skręca;
- inspirujący na trudnych trasach, nie nudzi na łatwych;
- bardzo sprawny na podjazdach;
- dopracowana kinematyka zawieszenia;
- doskonałe opony;
- sztyca z regulacją skoku.
Zady:
- damper ogranicza potencjał zawieszenia;
- cena nieadekwatna do ficzursów i wyposażenia;
- tylko 3 rozmiary.
Whyte T-160 S v2 2022
Cena: 19 499 zł
Masa: 16,4 kg (rozmiar M, z pedałami, na dętkach)
Dostępne rozmiary: S, M, L
Strona dystrybutora
Zobacz też:
Z całym szacunkiem. 20k za 16,5kg rower??? Głowa chyba kogoś rozbolała. Konkurencja ma to samo za 3/4 ceny!!! Ludzie kochani
Fakt, drogo. U konkurencji można się zmieścić z lepiej i taniej w jednej ofercie. Ale nie zawsze kupuje się tylko wg współczynnika cena/jakość i myślę, że swoich nabywców ten rower znajdzie.
Dokładnie, nie jest to zbyt opłacalny rower, ale opłacalność nie jest jedynym kryterium przy zakupie.
A już na pewno nie stosunek cena/masa, zwłaszcza że ta masa nie odbiega zbytnio od średniej (Remi, porównując ją z danymi katalogowymi, zwróć uwagę że jest to masa realna, z pedałami).
Srogie grzyby w tym white, za tyle kupowalem reigna e+2 20202
I rozumiem, że porównujesz cenę katalogową do ceny katalogowej? :P
Wg mnie widać przede wszystkim Brexit. obserwując zupełnie z boku widać cięcie kosztów, świadczy o tym brak rozbudowania rozmiarówki, brak carbonu… a jak wiadomo aktualnie rabaty nie istnieją więc… pewnie i tak bym kupił po doświadczeniu z genialnym S-120C RS ;) :). jeśli jest tak jak piszesz to można to spokojnie potraktować jako alternatywa dla turbo drogich Slashy , Reignów i innych speców i maszynę do rozbudowy.
20k to już powoli w 2022 r. dobra cena za podstawowy rower ;) niestety :(
No może nie „dobra”, ale jednak coraz częściej trzeba się liczyć z taką kwotą za rozsądnie wyposażony model na alu ramie od marki sklepowej :( A Whyte niestety szczególnie oberwał, tak jak piszesz, przez Brexit.
W przypadku rozbudowy nawet dużo nie potrzeba – na pewno damper na start, w przyszłości może upgrade tłumika w Lyriku i w sumie tyle.
Z tym damperem to bym polemizowal – przeciez damper powinien byc strojony pod rame – skad go wezmiesz?
W przypadku Rock Shoxa łatwo dobrać „tune” pod zalecenia producenta roweru. Jak kupisz Ohlinsa albo coś podobnej klasy, to Ci przygotują pod ramę. Z Foxem nie wiem jak to teraz wygląda, też pewnie Gregorio jest w stanie przygotować pod ramę. Są też modele z tak szerokim zakresem regulacji, że dopasujesz je pokrętłami (np. CaneCreek).
Ogólnie możliwości jest dużo więcej niż kiedyś.
A sprężyna jeżeli rama jest kompatybilna? W tym wypadku też trzeba coś stroić?
Własnie użyłem złego słowa :) aktualnie 20k za aluminium w sensownej spec. w cenie na tz. „dzień dobry” niestety nikogo nie dziwi… chyba że kupujesz mniejszą markę lub wysyłkowo. Treki, Spece, Gianty totalnie odleciały z cenami i brakiem możliwości negocjacji. Swoją drogą ciekawe czy „kryzys” w branży rowerowej wygląda tak samo jak w motoryzacji. Nie wiem czy ktoś widział dane? bo w motoryzacji niby kryzys a rekordowe przychody i marże.
Nie wiem, ale podejrzewam że w przypadku wspomnianych dużych marek jest podobnie, biorąc pod uwagę że przez dwa lata wszystko schodziło na pniu przy minimalnych rabatach. A wysokie koszty produkcji i logistyki niestety zostały przerzucone na klienta, no bo też trudno oczekiwać, żeby było inaczej…
Wystarczy zerknąć sobie na cenę, specyfikacje i wagę takiego Treka Slasha 8 – Whyte niestety nie ma czego szukać z tym modelem w cenie 20k.
Mam pytanie trochę z innej beczki, chciałbym wrócić na rower w tym sezonie, ale mój budżet każe rozglądać się za używkami. Duża jest różnica między dajmy na to tym Whyte T-160 v2 a G 160 z 2017/18 roku? Rozważam jeszcze Reigna i Strive z podobnych roczników,ale dzięki odważnej jak na swoje czasy geometrii skłaniam się ku Whyte. Jeśli znajdą się posiadacze wymienionych maszyn, to będę wdzięczny za opinie. Przepraszam za zboczenie z tematu testu, ale tekst jak zawsze na topowym poziomie :)
W sumie ciekawe pytanie, bo G-160 był moim osobistym rowerem:
https://www.1enduro.pl/test-whyte-g-160-rs-2017/
Niestety jak widać, było to już z 5 lat temu, więc trudno o bezpośrednie porównanie… Ale zapamiętałem go jako inny rower od T-160, przede wszystkim niezbyt „poręczny” i wołowaty na płaskich trasach. I to mimo, że miał koła 27.5″, co jest oczywiście kluczową różnicą.
Więc jeśli szukasz roweru enduro, to może to być ciekawa opcja, ale jeśli chcesz coś bardziej wszechstronnego i zabawowego, to ja bardziej rozglądałbym się za S-150.
Zerknij na outlet Whyte https://whyte.pl/outlet/
S-150C RS V1 (2019) rozmiar L (whyte.pl)
„nieco zapomniane, a bardzo fajne SRAM-y Guide RE, „
Srajne nie fajne, tak z mojego jezdzenia. Klamka ma skok wielkosci boiska. Cos tam hamuja, ale po prostu sa mega upierdliwe w uzytkowaniu przez to – trzeba wymienic cala klamke, co jest dosc drogie. Pewnie, lepsze niz zwykle guide, ale to zaden komplement.
Dokładnie, każdy hamulec sram oprócz topowych code nadaje się tylko na allegro… Osprzęt w tej cenie to generalnie bieda. Lyrik tylko z nazwy, bo działa tak samo jak Yari, podstawowy damper, heble do wymiany. Zapewne chętni się znajdą, ale wielkiego sukcesu to nie wróżę…
Drobna korekta: Yari ma tłumik Motion Control, Lyrik Select – Chargera RC. Więc delikatnie mówiąc, nie działa tak samo.
Robiłem osatnio upgrade z Revelation z motion control na Pike ultimate (charger Charger 2.1 RCT3) i różnica jest kosmiczna! Nie porównywałbym jakiegokolwiek Lyika do Yariego (w sensie Chargera do motion control)
Na czym polega ta kosmiczność jeżeli mógłbyś wyjaśnić?
Pytasz poważnie, czy prowokujesz?
Poważnie pytam. Wiem, że charger vs motion control to niebo a ziemia, ale na czym polega ta różnica? Jak to czuć podczas jazdy?
Ja bym to określił jako szerszy zakres skutecznego tłumienia.
Motion Control można ustawić tak, żeby działał super, ale w węższym „okienku” – np. przy technicznej jeździe po kamcorach, ale na szybkich, płynnych trasach będzie słabo, albo odwrotnie.
Chargera jak dobrze raz ustawisz, to wszędzie czujesz, że tłumienie ogarnia.
Charger lepiej sobie też radzi na długich, internsywnych zjazdach ze względu na brak powietrza w tłumiku.
Dzięki.
Jasne, zdaję sobie sprawę, że dużo osób nie lubi miękkiego feelingu klamek SRAM-a i jak ktoś woli twardość Shimano, to nie nic poradzę.
Co nie zmienia faktu, że jest to konfiguracja swego czasu używana (i w zasadzie wymyślona) przez topowych zawodników Pucharu Świata DH, więc jednak nie odważyłbym się pisać, że to słabe hamulce.
PS. Problem puchnących po paru sezonach tłoczków w klamce (wolny powrót) został już rozwiązany przez polskie serwisy (np. Wichu Workshop).
mam aktualnie SRAM Guide RE w Levo Sl comp dziewczyny… metaliczne klocki + tarcze galfer (podstawowe) no i działa to na maxa spoko przy wadze ja ok 85 kg + 20 kg rower… także podpinam się pod opinię. A wszystko się psuje niestety lub ma swoje wady ;)Na tą chwilę bardzo mi sie podoba praca Shimano M-8120 i po wielu eksperymentach chyba znalazłem heble dla siebie idealne ;) zanajomi chwalą też Code RSC i nie którzy poprzesiadali się na nie z np Hope. ale to jest topowy model. nie wiem jak u was z przeżywalnością sprzętu ale należy chyba brać pod uwagę że przy tak dużych obciążeniach nie ma bata żeby działał idealnie dłużej niż 2-3 sezony bez „remontu”. ps. Guide to była na prawdę choojoza i pozbyłem się ich szybko bo problemy były od nowości ;)
ps.2 Michał jak zawsze super robota.
PS.3 Mam nadzieje że Whyte się ogarnie
Kupiłem rower, który bazowo miał te hamulce. Początkowo (po przesiadce z SLX) miałem wątpliwości, cięzko było się przestawić. Miałem zmieniać na Magurę MT-5, ale po (słusznej) opinii znajomego, który mocno siedzi w temacie, dałem im szansę. Zmieniłem tarcze na 200 mm przód, 200 mm tył, klocki metaliczne i oceniam je jako zajebste heble. Moja waga 90 kg, rower 16 kg i spokojnie dają radę. Góry, single, miasto.
Whyte w głównym założeniu kupuje się sercem – rozum jest na 2gim miejscu – nie zrozumcie mnie źle ale konkurencja nie śpi a 16.4kg to waga do której można się przyzwyczaić w superenduro -(freeride). Więc wracamy do początku – Whyte dla miłośnika marki przede wszystkim.
Hej, jak już jedziemy z testami rowerów z UK to może dowiesz jakiegoś saracena albo Orange’a na próbę
Pozdro
Czy te marki mają jakąkolwiek dystrybucję w PL…?
posiadalem t130 c works, s 150 crs , g 160 c works i powiem ze obok mondraker foxy to jeden z lepszych rowerow
Wygląda jak z Decathlonu może nawet gorzej. Do Rometa też można wsadzić Eagle co nie uczyni go super marką.
Ładny wygląd też żadnego roweru ani marki nie uczyni „super” ;) W tym rowerze trochę o coś innego chodzi…
Czy przy cenie 12-13kPLN można znaleźć lepszy rower? Bo za tyle mam w sklepie ostatnie nówki posezonowe.