Ciekawostka przyrodnicza: we francuskich edycjach Pucharu Świata DH regulamin wymaga jazdy w ochraniaczach pleców i łokci, ale nie precyzuje, jakie mają one spełniać wymagania. Więc zawodnicy ze ścisłej czołówki… wycinają je z kartonu i przyklejają do jerseya. Tak duża jest niechęć do wożenia krępującego ruchy balastu. Ale jest jeden element ochrony, na którym nikt nie oszczędza: ochraniacze kolan. Niezależnie od Twojego podejścia do kwestii bezpieczeństwa, są one obowiązkowym elementem wyposażenia enduro, zaraz po nerce z bidonem kasku. Do porównania stanęły więc cztery ochraniacze, które testowałem w ciągu ostatniego sezonu (lub kilku): iXS Flow Evo+, iXS Carve Evo+, X-Factor Flow i Kali Mission.

iXS Flow Evo+ – kandydat nr 1
Jako mistrz budowania napięcia i cesarz suspensu, napiszę od razu, że iXS Flow to mój ulubiony model i najlepsze ochraniacze, w jakich jeździłem. Jeśli pojutrze wyjeżdżasz w Alpy i za 2 minuty musisz zamówić nowe ochraniacze, to nie musisz czytać dalej, oto Twoja odpowiedź. Jeśli jednak masz trochę więcej czasu, to może Cię zainteresować, dlaczego akurat te ochraniacze są moimi ulubionymi, w jakich zastosowaniach sprawdzają się najlepiej i czy mają jakieś alternatywy. W zasadzie poszukiwanie alternatyw jest motywem przewodnim tego testu, bo choć iXS Flow są dla mnie najlepsze, to nie mogę powiedzieć, że są idealne.
Zacznijmy jednak od zalet. Za 80% moich zachwytów nad nimi odpowiada wygoda. Wyjeżdżając na cały dzień w góry, zakładam je rano przy samochodzie i zdejmuję po zakończonej wycieczce. Są tak wygodne, że nie chce mi się ich ściągać nawet w schroniskach, nie wspominając o krótkich postojach czy podjazdach. iXS Flow są małe, lekkie, elastyczne i po prostu nie przeszkadzają. Duża w tym zasługa ich krótkiego „rękawa” (nogawa?), który dobrze pasuje do moich wąskich kolan i pękatych łydek (taka anatomia – niestety nie jest to wynikiem potężnej muskulatury). Dzięki temu raz założone, trzymają się stabilnie pomimo pojedynczego rzepa pod kolanem – zdarza mi się je poprawić 1-2 razy w ciągu wycieczki, zazwyczaj na początku (kiedy noga nie jest jeszcze spocona) i po postojach (podczas rozciągającego słowiańskiego przykucu, ochraniacz ma prawo lekko się zsunąć).
Przez ten minimalizm, nie są to jednak idealne ochraniacze dla każdego. Protektor dobrze osłania przód kolana, ale nic więcej. Nie ma mowy o ochronie choćby centymetra piszczeli, a najbardziej doskwierają mi odsłonięte boki kolana – w niektórych rowerach „dociskanie kolanem w zakręcie” może być bolesne. Zdarzyło mi się też lekko poobijać w tym miejscu przy glebie.
Drugi zarzut dotyczy trwałości samych protektorów, które udało mi się złamać w pół. Normalnie obejmuje to gwarancja, ale ja swoje skleiłem klejem do gumy, bo ochraniacze wrzucam w całości do pralki, co jest wyraźnie niezalecane (i prawdopodobnie w praniu doszło do uszkodzenia). Ale ponarzekać sobie mogę, bo z innymi ochraniaczami nie miałem takiego problemu – to po prostu kolejny kompromis wynikający z zastosowania mocno odchudzonego, wentylowanego protektora.z
Warto też uważać na siateczkę pod kolanem, która doskonale sprawdza się przy pedałowaniu, ale po kontakcie z pinami pedałów szybko zaczyna wyglądać jak rajstopy gwiazdy porno.
iXS Flow Evo+
Dostępne rozmiary: S, L, M, XL, XXL (+ dziecięce)
Masa: 299 g (realna, para w rozmiarze M)
Cena: 379 zł (sprawdź na Ceneo)
Strona producenta
iXS Carve Evo+ – kandydat nr 2
Ponieważ Flowy, mimo swoich niedoskonałości, tak bardzo przypadły mi do gustu, poprosiłem polskiego dystrybutora iXS-a o podesłanie do testu cięższego modelu tej marki. W kwestii ochrony, Carve uzupełniają wszelkie niedostatki Flow-ów: zdecydowanie większy, zachodzący lekko na piszczel główny protektor uzupełnia gruba pianka nad kolanem (we Flow zdarzyło mi się tu obetrzeć przy glebie) i ochrona boków kolana. Po założeniu od razu czujesz, że noga jest przyjemnie otulona i chroniona.
Niestety w ochraniaczach określenie „coś za coś” jest zawsze bardzo aktualne – po założeniu Carve od razu czujesz też, że na podjazdach to już nie będzie to samo… Bardziej mięsista konstrukcja ochraniacza jest sztywniejsza, a tylny panel z siateczki mniejszy. Całe są też wyraźnie większe, przez co trudniej je spakować do plecaka. A wspominam o tym, bo choć zdarzało mi się przejeździć w nich cały dzień w górach bez ściągania, to jednak nie było to tak komfortowe, jak w lżejszych Flowach. Doskonale za to sprawdziły się w bikeparkach i innych miejscówkach niewymagających zbyt częstego pedałowania.
iXS Carve Evo+
Dostępne rozmiary: S, L, M, XL, XXL (+ dziecięce)
Masa: 447 g
Cena: 479 zł (sprawdź na Ceneo)
Strona producenta
X-Factor Flow – kandydat nr 3
Zostawmy szwajcarską markę i przejdźmy do polskiego producenta, którego znasz już z bloga – opisywane tu ochraniacze są drugą, znacznie poprawioną (a w zasadzie całkowicie nową) generacją testowanego przeze mnie modelu. X-Factor dla zmylenia przeciwnika nazwał je tak samo jak iXS, przy czym na pierwszy rzut oka, bardziej przypominają model Carve, ze względu na długość oraz panele ochronne po bokach i nad kolanem.
W praktyce jednak wypadają one dokładnie pomiędzy dwoma modelami iXS-a, oferując lepszą ochronę od Flow-ów i cieńszy, bardziej elastyczny profil od Carve. Idealny kompromis? Wydaje się że tak, o ile kompromis jest tym, czego oczekujesz – nie są one aż tak solidne jak Carve, a pod względem komfortu iXS Flow dalej wygrywa. Głównie przez nieco wyższą jakość wykonania – materiał X-Factorów jest dobrej jakości, ale nie aż tak przyjemnie mięciutki. Różnicę najbardziej czuć zaraz po założeniu, bo protektory stosowane przez X-Factora są wrażliwe na temperaturę – rozgrzewają się od ciała i po kilku minutach dopasowują się znacznie lepiej.
Na dłuższą metę przeszkadzał mi tylko silikonowy pasek nad kolanem, który po całym dniu lekko podrażniał skórę – zaczyna to być szczególnie odczuwalne drugiego czy trzeciego dnia jazdy z rzędu. Nie jestem też fanem długiego nogawa, zachodzącego nisko na łydkę, choć zdaję sobie sprawę, że to po prostu inna koncepcja, podobna do iXS Carve – taki kształt lepiej pasuje do smukłych łydek i/lub szerokich kolan. Warto mieć to na uwadze, wybierając idealne ochraniacze dla siebie.
Ogólnie jednak X-Factor Flow to ogromny progres względem poprzedniego modelu – rozbudowanie ochrony zupełnie nie odbiło się na komforcie pedałowania, co w dużym stopniu jest zasługą pojedynczego, dużego panelu z siateczki z tyłu kolana (poprzedni model miał tu irytujący szew). Dużym plusem wpływającym na komfort jest duży wybór rozmiarów, włącznie z juniorskim XS.
X-Factor Flow
Dostępne rozmiary: XS (juniorskie), S, M, L, XL, XXL
Masa: 344 g
Cena: 349 zł (sprawdź na Ceneo)
Strona producenta
Kali Mission – kandydat nr 4
Materiały, z których wykonano Kali Mission są niemal identyczne jak w X-Factorach, a koncepcja na pierwszy rzut oka przypomina iXS Flow: pojedynczy protektor, minimum dodatków. Ale ochraniacz jest tu jeszcze cieńszy i bardziej elastyczny, a za stabilność na nodze odpowiada wyłącznie nogaw średniej długości, bez żadnych rzepów, które mogłyby ocierać.
Mając je na nogach, zastanawiałem się jednak, czy to już nie przegięcie. To jedyne ochraniacze w tym porównaniu, w których nie zaliczyłem żadnej gleby, więc trudno mi to ocenić, ale już sama grubość protektora nie obiecuje zbyt wiele w kwestii ochrony. Na pewno nie byłby to mój wybór do bikeparków i na zawody enduro.
Z drugiej strony, powinno to czynić z nich idealnego kandydata na całodniowe wycieczki z dużą ilością pedałowania, czy na wyprawy typu transalp. Ale prawdę mówiąc – Kali trochę pod tym względem rozczarowują. Owszem, zaraz po założeniu wydają się wybitnie wygodne, ale po paru godzinach prosty, mocno opinający nogaw zaczyna irytować. Uznałem, że warto zwrócić uwagę na to, że lekkość ochraniacza nie zawsze musi przekładać się bezpośrednio na komfort – dlatego zdecydowałem się dodać Kali do tego porównania, mimo że są one praktycznie niedostępne w Polsce.
Kali Mission
Dostępne rozmiary: S, M, L, XL
Masa: 238 g
Cena: ok. 250 zł (sprawdź na Ceneo)
Strona producenta
Werdykt
Do porównania perfidnie i z premedytacją wybrałem cztery modele o różnym charakterze, żeby nie musieć wskazywać najlepszego. A tak serio – chciałem pokazać Ci różnorodność rynku, żeby ułatwić wybór idealnych ochraniaczy do Twojej jazdy, od zwiedzania singletracków po haratanie bikeparków:
- iXS Flow Evo+ to moje ulubione ochraniacze na rynku, bo idealnie pasują do mojej jazdy – nie znoszę ściągać ochraniaczy podczas całodniowych wycieczek, a gleby zaliczam na tyle rzadko, że wystarcza mi dobra ochrona przed poważniejszymi kontuzjami, nawet jeśli czasem zbiorę siniaka na boku kolana.
- iXS Carve Evo+ to tutaj najbardziej mięsisty model, doskonały do bikeparków, ale też najbardziej przeszkadzający na podjazdach. Powinny go wybrać osoby, które na rowerze często ryzykują i często leżą, a zamiast pedałowania częściej wybierają wyciągi i tarpany.
- X-Factor Flow wypadają gdzieś pomiędzy tymi modelami i choć w niczym nie są najlepsze, to stanowią udany kompromis między wygodą a ochroną. Gdybym miał zostawić w szafie tylko jedne ochraniacze na każdą okazję, miałbym poważny dylemat, czy nie porzucić moich ukochanych iXS Flow… A to najlepsza rekomendacja, jaką mogę dać X-Factorom o tej samej nazwie.
- Kali Mission to przede wszystkim alternatywa dla… jazdy bez ochraniaczy. To najcieńszy model w tym zestawieniu, nastawiony w 80% na lekkość i w 20% na ochronę. Ten i podobne modele powinny wybrać osoby określające się bardziej jako „trail-XC” niż „enduro”, glebiące rzadko i oczekujące podstawowej ochrony. Przy takim założeniu, spodziewałem się po nich jednak wyższego komfortu na długich wycieczkach.
Zobacz też:
- Kask enduro – co to w ogóle jest (i jaki wybrać)?
- Test: Ochraniacze X-Factor Flow (+zbroja Duro)
- Test: ochraniacze G-Form Knee/Elbow
- Bagaż enduro: plecak czy nerka?
- Gogle i okulary na rower – Tripout Optics TRX i Endo
Na iXS Carve Evo+ trzeba uważać, a konkretnie trzeba uważać na wkładkę piankową. Po 2 miesiącach wyglądała u mnie tak, jak na zdjęciu. Wedle polskiego przedstawiciela, czyli Gregorio, to wina prania w pralce, upychania w torbie, i w ogóle używania. I się wypięli, zresztą nie pierwszy raz…
Uderzyłem bezpośrednio do Niemiec i 2 tygodnie później otrzymałem całkiem za free nowe wkładki.
Podsumowując: Gregorio minus, iXS plus, a wkładki trzeba do prania wyjmować. Wyjmowane służą mi już 1,5 roku. Rzepy ochraniaczy trzymają, siatka z tyłu przypomina „rajstopy gwiazdy porno”, wciąż działają.
Maiłem dokładnie to samo. Dokupiłem wkładki xfactor, które są dostepne na ich stronie. Poza tym siatka porwała mi się szybko.
Potwierdzam, moje wyglądają tak (tzn. wyglądały przed sklejeniem):

Też piorę zawsze w pralce i niestety taki efekt…
Na yt są filmy jak te pianki pękają, kruszą się od uderzeń
No cóż, podobnie jak kaski. Moje wciąż całe po 1,5 roku mimo paru delikatnych stuknięć czy klękania.
I dlatego z przyjmnoscia kupuje co moge w DE, a dawniej w UK, zeby ominac polskich dystrybutorow. Oni sobie wyobrazaja, ze bede to pral w rzece?
bardzo dobrą alternatywą dla prania zbroi / ochraniaczy jest wysuszenie, zawinięcie szczelnie w folię i do zamrażarki na 24h. Od 2 sezonów stosuję, nic nie śmierdzi, nic się wkładkom nie dzieje
Dobry pro-tip! :)
Dzieki! A mozna zdjac wczesniej?;)
Można, ale w tym wariancie nie musisz się też kąpać.
Dzieciece marzenie spelnione!:>
hm,jak się je wyjmuje?Są opszyte na około.
Nie są obszyte dookoła. Są w kieszonce z „zakładką”.
Mam starą czarną wersje flow
i uwierz nie ma kieszonki
Ok, tylko my tu pisaliśmy o Carve Evo+, nie o Flow.
W starych się nie dało wyjąć, ale też nie pękały od prania.
Ja mam starsze i tez mi pekly.
Jako wielki entuzjasta kasków iXS, wybierając przed dwoma laty pierwsze ochraniacze na kolana sięgnąłem od razu po iXS Flow Evo+, iXS Carve Evo+, a potem jeszcze po opisywane już kiedyś na blogu X-Factor Flow. Niestety wszystkie z tych modeli po paru dniach przymiarek pojechały z powrotem do sklepów. Dałem sobie parę miesięcy na przekopanie internetu i wyszło mi jedno – ION K-Pact! To był strzał w dychę! Plasuję je gdzieś pomiędzy iXS Flow Evo+ a iXS Carve Evo+, a wygoda i komfort jak dla mnie -wywala w kosmos.
Ja mam IONa K-Tranz i ciężko je jednoznacznie określić. Moja jazda to dużo pedałowania i stotsunkowo krótkie, nie za szybkie, ale za to techniczne i strome zjazdy. Raz na miesiąc Srebrna G. W czasie całodziennego kręcenia nie ściągam ich wogóle, ale raz na jakiś czas muszę je poprawić. Niby czuję ich ucisk na granicy dyskomfortu, ale przy ostrym zjeździe po kamieniach jakby delikatnie opadały… mimo silikonowych pasków i rzepu. Przy zakupie porównywałem rozmiar mniejsze(i jakieś Kellysy – porażka) i tam ucisk był na nieakceptowalnym poziomie więc to raczej niekompatybilność anatomii mojego kolana z ochraniaczem ;) Ja się do nich przyzwyczaiłem, ważne że nie krępują mi ruchów wogóle. Przy kolejnym zakupie na pewno przymierzę produkty innych producentów.
Magiczne ION k pact to padlina , rękaw + pianka Systec za 40 zl z allegro , odradzam jak ktoś myśl o tym wynalazku bo niepeniania to w tym przedziale cenowym swojej roli
Dawno, ale wypada taką bzdurę naprostować. Sas-tec, to jeden z pionierów a pianka zastosowana jedna z najlepszych levelu 2 (większość wkłada lvl 1)
nie zasnę dopóki nie znajdę gdzieś zdjęcia kartonowych ochraniaczy na łokcie przyklejonych do jerseya
Heh, postaram się dorzucić, bo pamiętam że w jakiejś relacji z PŚ DH na Vital MTB była fotka z „żółwiem” zrobionym bodajże z pudełka po płatkach śniadaniowych ;) Ale dawno to było, więc nie gwarantuję że znajdę.
Race Face Ambush 3DO najlepsze jakie osobiście miałem, dobrze siedzą na kolanie, ochrona na froncie oraz na bokach a jedyny minus to odrobinę ogrzewają kolano.
Rf flank tez sa spoko, indy troche lataja i koliduja z pielucha, po paru sezonach zaczely dziwnie ocierac. Ale chronia naprawde zajebiscie
To ja też dorzucę coś od siebie, otóż na mnie IXS Flow Evo+ nie chciał pasować żaden z rozmiarów, za to Carve Evo+ sprawują się wyśmienicie, dlatego uważam że zawsze należy przymierzyć przed kupnem. Carve Evo+ jak dla mnie są bardzo wygodne i widać że dobrze chronią kolano (nie miałem okazji się przekonać). Z plusów można jeszcze wymienić możliwość wyjęcia wkładki ochronnej i prania pozostałej części. Mam nadzieję że będę mógł je często zakładać w tym sezonie!
Poniekąd wynika to z moich uwag, ale dzięki za podkreślenie tego, że te modele różnie pasują na różne nogi. iXS Flow są krótsze, przez co lepiej leżą na wąskim (w stosunku do uda/łydki) kolanie, z kolei Carve mają dłuższy nogaw podobny do X-Factorów, który lepiej układa się na „prostych” nogach.
Dokładnie tak….jechałem do Bielska z myślą kupna IXS Flow Evo+ i po przymiarce modelu okazało się że są moja noga poprostu do nich nie pasuje….fizjonomii nie oszukasz :D także jak kolega wyżej skończyło się na kupnie droższego modelu, na który nie mogę narzekać, prócz jakości wykonania siatki z tyłu, która jak słusznie podkreśliłeś wygląda jak „rajstopy gwiazdy porno.
Miałem xfactory w pierwszej wersji i obecne IXS Flow Evo+. IXS mega wygodne, praktycznie cały dzień na kolanach, wręcz czasem o nich można zapomnieć. Gleb zaliczyłem już w nich paręnaście, na minus wspomniany już brak ochrony kolana z boku, plus dwa razy zdarzyło mi się, że góra nieco zjechała podczas gleby przez co obdarłem kolano. Od 1.5 roku piorę w pralce, póki wszystko się trzema. Siatka oczywiście z dziurami ;)
Dzięki za uzupełnienie testu! :) Z ciekawości: iXS-y masz czarne czy szare…? Ja wcześniej miałem czarne, żona ma nadal, i one nigdy nam w praniu nie pękły – miały inny protektor (czarny, teraz jest zielony).
Szare z zielonym protektorem.
Będę szukał nowych ochraniaczy ale mam nadzieje, że moje obecne 661 wytrzymają na luzie do jesieni. Choć już na tą wiosnę planowałem szukać nowych (na wszelki wypadek?) X-factor wypuścił nowe ochraniacze (także nową zbroję) tzn kilka nowych modeli. Ale chyba jeszcze czegoś nie wypuścili bo miały być lekkie, pancerne i bardzo pancerne i tych ostatnich mi brakuje.
Ale o czym chciałem pisać. Mimo, że mam mało gleb to wolę ochraniacze bardziej pancerne. Najlepiej ze sztywną skorupą z zewnątrz a takich jest coraz mniej na rynku. Dlaczego? Bo uważam, że miękka inteligentna pianka nie podoła uderzeniu w np cienki wystający korzeń czy ostrą krawędź kamienia. Wiadomo to skrajny przypadek ale jednak. Do tego widząc jak pękają te pianki mam podstawy do obaw.
Z nowych modeli X-Factora najbardziej pancerny jest Hybrid:
https://www.x-factor.pl/product-pol-410-HYBRID-zip-vent-kevlar-nakolanniki.html
Z kolei iXS jakiś czas temu wprowadził parę modeli ze sztywną skorupą na zewnątrz:
https://ixs.com/us/bike/mtb-equipment/protektoren/?p=3
Zaletą takiego rozwiązania moim zdaniem nie tyle jest odporność na przebicie czymś ostrym/kanciastym, co możliwość ślizgania się – tzn. jest szansa, że kolano po uderzeniu uśliźnie się w bok, a nie np. wykręci w wyniku tarcia. No i mniejsze ryzyko, że sam ochraniacz się zniszczy ;)
Tak kilku producentów jeśli już pomału nie każdy mają ochraniacze z takim jakimś sztywnym tworzywem na czole ochraniaczy. Nie wiem dokładnie co to jest ale wygląda jak jakaś guma ;) no i są różne wielkości, jednak nie tak duże jak w tych moich już leciwych 661. Tutaj skorupa jest wielkości ochraniacza w tych ixs carve.
Fajnie to wygląda i pewnie dobrze się spisuje.
Hybrid z X-faktor widziałem ale myślałem, że będzie coś jeszcze bardziej pancernego. Podoba mi się możliwość zakładania bez zdejmowania butów. Race Face też ma takie ochronki ale tam głównie rzep służy do spinania. Zamek jest chyba jednak pewniejszy. Leat też ma model z zamkiem. Muszę coś wybrać zanim się towar skończy bo w tym roku może być bardzo źle z ilościami
https://www.x-factor.pl/product-pol-287-RACE-LONG-nakolanniki.html to są najbardziej pancerne ochraniacze na kolana ;) używam od 3 sezonów i też pranie w pralce też im nie szkodzi. Może nie są najlżejsze i najbardziej przewiewne, ale za to bardzo wygodne. Całodzienna jazda też jest w nich możliwa, a do tego można się w nich poczuć naprawdę bezpiecznie.
Fakt nie dopisałem, że chodziło o nowe modele Flow, które jak mi mówili miały mieć trzy wersje. Akurat nie potrzebuję na piszczele ochrony, min dlatego że się okrutnie przegrzewam, ale gdybym szukał z piszczelami to brałbym pod uwagę. Chociaż nie wiem czy brak silikonu o mocniejszego otulenia kolana nie spowoduje przesunięcia się przy glebie? Masz jakieś doświadczenia czytaj gleby?
Skoro nie lubisz ściągać ochraniaczy przy dłuższych wycieczkach, to czy testowałeś może model iXS Flow ZIP rozpinany suwakiem lub jakiś inny model z suwakiem?
Nie testowałem i nie przekonuje mnie to rozwiązanie – jest to dodatkowy sztywny element, który ogranicza rozciągliwość materiału i może powodować otarcia. Wolę jeździć w ochraniaczach na tyle wygodnych, żeby nie myśleć o ich ciągłym ściąganiu.
Myślę, że zamek może mieć sens w ciężkich, pancernych ochraniaczach do jazdy w bikeparku – możesz sobie np. na wyciągu odpiąć zamek do połowy, żeby kolana pooddychały.
Ewentualnie używać ich na tripach i na każdym podjeździe przypinać do plecaka, co może mieć sens, jeśli ktoś bardzo dużo glebi i/lub ma problemy z kolanami.
Ale zamek w iXS Flow jest moim zdaniem bez sensu.
Akurat mam IXS Flow z zamkiem, i jest on całkiem spoko, nie powoduje żadnych problemów oprócz tego że trzeba uważnie go zapinać żeby nie przeskakiwał ząbków, a sam zamek jest bardzo elastyczny. Całkiem wygodne rozwiązanie.
Cześć!
Ja miałam te ochronki kupiłam ze względu na zamek bo nie chciało mi się ściągać buta za kazdym razem kiedy je zakładałam. Zamek w tej kwestii jest wygodą ale słusznie Michał stwierdził, jest to dodatkowy element który jest sztywny i uwiera i co ważne, zacina się. W rezultacie sprzedałam. G-form wypuścił model Pro Rugged i też wyglądają OK. przetestuję z ciekawości :)
BTW Michał, bardzo lubię czytać te tw opinie, często korzystam pozdrawiam, Hej!
Mam X-factor flow na kolana i łokcie. Mnie na tyle one nie przeszkadzają ze zdaża mi sie nie zdejmować ich z kolan jadąc z miejscowki do domu juz samochodem. Gleb nie mialem za wiele ale asfalt i bikepark zaliczyły bardzo dobrze, a to też zasługa dodatkowych bocznych paneli przy kolanie i łokciu bo tam tez miałem slady udezenia. Ogonie bardzo je lubie, ale po zdjeciu mam skórę pod nimi zapoconą. Brak mi tylko tego by można je założyć na spodnie zimą. No i oczywiscie siatka z tylu od pinów… czasem przydała by sie wersja dluga z ochroną piszczeli jak mieli w pierwszej wersji.
Teraz poluje na cos miękkiego i przewiewnego na plecy barki i uda bo i tam siniaki przeszkadzaja.
Pozdro.
Dzieki za te testy/porownania bo nieraz juz mi pomogły w wyborze czy poszukiwaniach.
To teraz czekam na coś o łokciach.
Nie lubię ochraniaczy na łokcie – dostałem też do testu iXS Carve, ale nie mogłem w nich wytrzymać dnia jazdy, podobnie było z innymi „pełnoprawnymi” ochraniaczami, jakich próbowałem…
Dlatego od lat jeżdżę w „niewidzialnych” G-Formach :)
https://www.1enduro.pl/test-ochraniacze-g-form-kneeelbow/
Więc mówicie mi, że wkładki da się wyciągnąć z ochraniaczy, a mimo to pierzecie je w pralce bez ich wyciągania? mhy ciekawe podejście…
Po pierwsze, wyciąganie protektora jest dość upierdliwe – chwilę zajmuje i przyspiesza rozciąganie materiału wewnątrz kolana, który później może zrobić się zbyt luźny i obcierać.
Po drugie, protektor oddziela od kolana tylko cienka warstwa materiału, więc też jest on narażony na działanie potu i nie zaszkodzi zadbać o jego czystość. Tyle że jak widać, lepiej robić to luzem.
Wiadomo, każdy człowiek to wygodna bestia :) zawsze stawiałem na ochraniacze z d3o i tak poprzednie bluegrass bobcaty prałem może z 5 lat w pralce i nic im się nie stało (wkładek się nie dało wyjąć). Teraz mam Racer’y i tam da się wyciągnąć bardzo łatwo i tak też robię a same ochraniacze polecam komu mogę bo są bardzo wygodne i solidne – raczej takie proper proper dh
Od roku mam IXS Carve Evo+ i póki co bym im dał 9/10. Na plus: wygodne jak na w miarę ciężkie ochraniacze, nie zjeżdżają z kolana, przy glebach spełniają swoją funkcję, materiał wytrzymały i trwały (wyjątek jak u Michała), duży wybór rozmiarów. Jedyna wada to tylna siateczka gwiazdy porno. Porównanie mam tylko do Endury Singletrack z 2008, która zjeżdżała z nogi i była za mała w największym rozmiarze, a nie jestem gigantem (182cm/90kg). IXS polecam, Endury nie polecam.
Dzięki za cenne uzupełnienie testu! :)
Budżetowy tip:
Jeżeli ktoś chce lekkie, krótkie ochraniacze w stylu pierwszych tu opisywanych IXS FLOW EVO+ za ułamek ceny (70-80 zł za parę) to polecam się zainteresować nakolannikami ATORKA H500 z Decathlona. Są przeznaczone do piłki ręcznej, ale są świetnie sprawdzają się w MTB. Kupiłem je na szybko przed wyjazdem jako opcję ratunkową a służą mi już trzeci sezon, piorę w pralce i wszystko spoko. Brak porno-siateczki. Są też na łokcie do kompletu.
Zmienię na jakieś porządne dopiero jak znajdę coś wygodnego, ale rozpinanego, żeby nie trzeba było ściągać buta przy zakładaniu / zdejmowaniu.
No ciekawe, ciekawe, ale jednak mnie nie przekonuje… Decathlon nie wspomina nic o utwardzaniu się pianki pod wpływem uderzenia, więc zakładam że jest to po prostu gąbka amortyzująca ślizgi po gładkim parkiecie hali… No i wycięcie na dole protektora wygląda, jakby idealnie odsłaniało rzepkę. Zresztą ogólnie ten protektor wygląda na wyraźnie mniejszy.
Na pewno lepsze to niż nic, ale nie traktowałbym tego alternatywę dla iXS-ów.
PS. Co do szukania ochraniaczy, które byłyby wygodne, ale miały zamek – ogólnie zamek automatycznie pogarsza wygodę, więc „albo rybki, albo akwarium” ;)
Rzepki nie odsłania u dołu, ale wiadomo – chroni głównie przód, podobnie jak i te IXSy. Pianka jest dosyć twarda i chroni przed uderzeniem w kamień, drzewo w rozsądnym dla mnie zakresie, zresztą kto zna piłkę ręczną ten wie, jak kontaktowy i niebezpieczny (brakujące oko Bieleckiego) jest to sport i nie o ślizgi tam chodzi, ale o full-contact z podłogą i kolanami przeciwnika.
A ja nie szukam z zamkiem tylko rzepem bardziej – z pełną świadomością, że wygoda zakładania może oznaczać, że w miejscu zapięcia będzie nieco gniotło. Znalazłem jedne Sixsixone COMP AM, ale z rzepem tylko w górnej części, dolna nadal musi być przekładana przez nogę – WTF, po co w ogóle coś takiego robić…?
Ktoś poleci dobre, zupełnie rozpinane ochraniacze?
Producenci raczej nie robą już takich rozwiązań, bo po prostu się nie sprawdzają – żeby ochraniacz był wygodny do całodziennej jazdy, musi po prostu mieć miękki, elastyczny pełny nogaw, najlepiej z cienką siateczką pod kolanem. Zastosowanie takiego rzepa jak w tych 661 na maksa usztywnia konstrukcję i już chyba ten zamek będzie lepszym (wygodniejszym, bez utraty stabilności) rozwiązaniem.
PS. iXS-y jak najbardziej chronią rzepkę, jak wszystkie ochraniacze rowerowe, nawet te minimalistyczne Kali czy G-Formy.
Race Face Dig
Podobnie jak iXS, Leatt ma też kilka wersji tego samego ochraniacza. Airflex, występuje w wersji lekkiej, po prostu Airflex, średniej Airflex Pro z dodatkową ochroną po bokach i na górze, a ostatnio nawet Hybrid z plastikowym ślizgaczem. Ja jeżdżę teraz na wersji PRO i jeśli chodzi o komfort i oddychalność to naprawdę spoko.
A jeszcze jedno.Te siatki z tyłu za kolanem nie podrażniają w zgięciu?
Nie – właśnie taka siatka jest najlepszym rozwiązaniem pod kolano, wygodniejszym nawet od… niczego (bo jak jest otwór/wycięcie, to krawędzie zawsze podrażniają).
Aha może jest jakaś delikatna. Mnie zawsze coś takiego przeszkadzało pod kolanem przy dłuższym zgięciu. A moje 661 mają otwór i jest cacy ale to pewnie też zależy jak jest zrobiony i obszyty. O takie ;)
a ktoś się wypowie na temat https://ixs.com/en/bike/mtb-equipment/armours/1476/trigger-knee-guard-grey ? ;]
Orientuje się ktoś czy X-Factor ma w Bytomiu salon w którym można pooglądać i przymierzyć? Czy jest tam tylko siedziba firmy?
Przed pandemią można było się umówić, obecnie takiej możliwości nie ma.
Test fajny ale zabrakło mi porównania z Foxem. Nie wiem czy to ja się zawsze myliłem ale wydawało mi się, że Fox jest raczej topową marką znaną od lat a z tego co zauważyłem to ochraniacze tej firmy są tańsze (Fox enduro, enduro pro) od większości wyżej wymienionych. Czy ktoś jest w stanie napisać coś o ochraniaczach Foxa w kontekście wyżej wymienionych?
Też mnie to zdziwiło , ja mam fox launch pro d30 i polecam.
Tip: wez rozmiar mniejsze na lokcie,
Cześć, od dwóch lat jeżdżę na Flow+ i zastanawiam się dlaczego nadal to sobie robię. To nie są ochraniacze do jakichkolwiek „poważnych” zastosowań. Jedyne przed czym są w stanie uchronić to bezpośrednie uderzenie. Jeśli upadek wiąże się z jakimkolwiek ruchem kolana względem powierzchni (np. staczasz się z kamieni jak ja na Rychlebach) to rownie dobrze mogłoby ich nie być (zsuwają się w każda stronę, i w dół i w górę). Wykorbilem się na wspomianych Rychlebach, na Srebrnej, nawet Smreku i ZAWSZE kończyłem z mniej lub bardziej uszkodzonym kolanem mimo poprawnie założonych ochraniaczy. Jedyne do czego mogą służyć to efekt placebo. Owszem, na podjazdach są wygodne, ale nie to jest ich główne zadanie. Jeśli poważnie myślicie o ochronie swoich kolan w trudnym terenie – weźcie coś innego.
Tak to wyglądało na Rychlebach. Generalnie mega słaba rekomendacja jak na magazyn z „enduro” w nazwie.
Może kwestia doboru rozmiaru…? Ja w swoich jeżdżę zdecydowanie dłużej, niż dwa lata (aktualnie kończę drugą parę, żona również ma już drugą) i zawsze chroniły odpowiednio.
Żeby ochraniacz spełniał swoją funkcję przy większej glebie musi mieć przynajmniej mocowanie na rzep nad kolanem. Ten niby „antypoślizgowy” silikonowy pasek to żart, dlatego zjeżdżają przy glebie. To są ochraniacze dla początkujących riderów a im tez bym ich nie polecił, bo będę musieli upgradowac.
W jaki sposób rzep miałby zapobiegać zsuwaniu się ochraniacza? Spójrz na swoje udo – jego obwód zwęża się w stronę kolana, więc ściśnięcie ochraniacza w tym miejscu paskiem może jedynie PRZYSPIESZYĆ jego zsuwanie w stronę kolana.
Chyba że ten rzep ma łapać za włosy na nogach ;P
Ty tak na poważnie? Znaczy, ze producenci te rzepy po to tylko pakują do większych ochraniaczy, żeby łatwiej spadały przy wywrotce? Pewnie te na dole też tylko po to są. Dobra teoria spiskowa. Pasek z rzepem zaciska ochraniacz na udzie, udo to nie ostrosłup z metalu, skóra stwarza pewien opór (stąd te silikonowe wkładki), którego współczynnik zwiększa się gdy mocniej zacisniesz pasek. Zastanawiałeś się po co skarpetki mają gumki? Spójrz na swoją łydkę – przecież zwęża się w stronę kostki. Idąc Twoim tokiem myślenia- gumki powodują tylko, że skarpetki się zsuwają… Ta dyskusja przestaje być poważna, masz swoją opinię, ja mam swoją. Na tym poprzestańmy.
A czym się różni ten model Nakolanniki IXS Hack Evo+ ma dwa paski z na rzep. Nic więcej nie widzę innego