Enduro mocno popchnęło rozwój kasków, tworząc nowe kategorie: modele z odpinaną szczęką czy lekkie i dobrze wentylowane integrale. Ale tradycyjne, zjazdowe fullface’y też nie stoją w miejscu. Ten artykuł jest więc trochę testem, a trochę poradnikiem odpowiadającym na pytanie: kiedy lepiej sprawdzi się lekki fullface enduro (Lazer Cage KinetiCore), a kiedy lepiej wybrać cięższy, ale potencjalnie bezpieczniejszy kask DH (Lazer Chase KinetiCore)? I czy różnice faktycznie są takie duże…?

Lazer Cage i Chase – co to za kaski?
Starałem się przemycić w tym teście jak najwięcej informacji uniwersalnych, które mogą się przydać przy wyborze kasku zamkniętego dowolnej marki. Ale znacznie łatwiej pokazać różnice na konkretnych przykładach. Zwłaszcza, że dwa najnowsze modele Lazera, na pierwszy rzut oka wyglądają po prostu jak dwa klasyczne fullface’y – jeden tańszy i prostszy, drugi trochę bardziej pokombinowany i droższy. Ale tak naprawdę są to dwa różne modele, o różnym zastosowaniu.
Lazer Cage KinetiCore
Lazer Cage to model lżejszy, lepiej wentylowany i oczywiście, jak przystało na rzeczy do enduro – dużo droższy ;) Choć przy skorupie wzmocnionej karbonem, katalogowe 1300 zł wypada nieźle na tle konkurencji (np. FOX Proframe RS, Troy Lee Designs Stage, Leatt MTB Gravity 4.0).
Dostępne rozmiary: 52-60 cm
Cena: 1299 zł
Masa: 820 g
Strona producenta
Lazer Chase KinetiCore
Lazer Chase to cięższy i bardziej zabudowany kask zjazdowy, choć z nowoczesnymi dobrodziejstwami, jak skorupa KinetiCore, która poprawia bezpieczeństwo, ale i wentylację i masę, dzięki czemu Chase jest na tyle lekki, żeby stanowić kuszącą (tańszą o 500 zł!) alternatywę dla Cage’a.
Dostępne rozmiary: 52-60 cm
Cena: 799 zł
Masa: 990 g
Strona producenta
Przejdźmy więc do tego, czym się w praktyce różnią, a czym niekoniecznie.
Bezpieczeństwo
Oba modele mają certyfikat ASTM do startów w zawodach DH, oba też uzyskały 5 gwiazdek w niezależnych testach Virginia Tech. Co ciekawe, to lżejszy Cage był pierwszym fullfejsem, który uzyskał maksymalną notę (z czterech przetestowanych, więc umówmy się, konkurencja nie była zbyt zacięta), a jeśli zagłębisz się w szczegóły, okazuje się, że dostał on nawet nieco więcej punktów od zjazdowego Chase’a.
Tak dobre rezultaty są m.in. efektem zastosowania w obu modelach skorupy KinetiCore. Pisałem o niej już wielokrotnie, testując kaski otwarte, więc krótko: sieć kanałów i wypustek działa jak kontrolowana strefa zgniotu, przy uderzeniu pozwalając skorupie na odrobinę ruchu względem głowy. Łagodzi to siły przekazywane na mózg. Jest to więc podobna koncepcja, co w popularnym MIPS – niezależnie od wyboru marki kasku, warto zainteresować się tym lub podobnym systemem. Choć akurat KinetiCore wypada wyjątkowo ciekawie, ze względu na brak dodatkowych elementów podnoszących masę i ograniczających komfort oraz kanały poprawiające wentylację.
→ Więcej: Kask enduro – czym się różni drogi od taniego?
Masa
Ciągle piszę o „lekkim” i „ciężkim” kasku, co konkretnie oznacza:
- Cage: 820 g
- Chase: 990 g
Dla porównania: otwarte kaski enduro ważą zwykle 350-400 g, testowany przeze mnie Leatt MTB Enduro 3.0 z odpinaną szczęką – piórkowe 650 g, a popularny wśród zjazdowców Fox Rampage – ok. 1270 g.
Oba kaski Lazera lądują więc w środku stawki kasków z ochroną szczęki, a różnica 170 g na korzyść Cage’a może nie robić aż takiego wrażenia.
Ale zaufaj mi – robi! Subiektywnie odczuwalna przepaść wynika z bardziej otwartej, wentylowanej, ale też lepiej wpuszczającej dźwięk otoczenia skorupy. O lżejszym Cage’u po prostu zapominasz chwilę po założeniu, czego nie można powiedzieć o ciaśniej otulającym głowę modelu Chase.
A dlaczego jest to w ogóle istotne? Poza komfortem karku po całym dniu jazdy, masa kasku ma też duże znaczenie dla bezpieczeństwa. Cięższa skorupa to większa bezwładność i większe obciążenie kręgów szyjnych przy glebie – przy mniej energetycznych uderzeniach, duża masa może zaszkodzić bardziej, niż ochrona dodatkowych warstw pianek. Między innymi dlatego kiepskim pomysłem jest stosowanie na rowerze kasków MX (motocyklowych).
Wentylacja
Wentylacja również pośrednio wpływa na bezpieczeństwo – dzięki niej kask może być na głowie przez całą wycieczkę, a nie np. na podjazdach obijać się na kierownicy czy haratać po gałęziach na plecaku. A jednocześnie ten punkt jest największą różnicą między fullfejsami enduro a zjazdowymi.
Otwory w skorupie Cage są zdecydowanie większe, a powierzchnia ograniczającej przepływ wewnętrznej wyściółki – mniejsza. Bardziej „przewiewna” szczęka ułatwia też oddychanie.
Dzięki temu w Cage’u można całkiem komfortowo podjeżdżać, a na elektryku – nie ściągać go przez cały dzień [w zasadzie cały ten długaśny artykuł możnaby streścić w tym jednym zdaniu].
Wentylacja Chase’a też jest ponadprzeciętna, jak na kask zjazdowy, ale raczej mówimy tu o braku konieczności ściągania kasku w bikeparku, gdzie więcej czasu się stoi (w kolejce) i siedzi (w barze na wyciągu), niż jeździ. Na tripy enduro Chase’a zabierałem niechętnie, zwłaszcza mając bezpośrednie porównanie do Cage’a.
W kaskach innych firm ta różnica może być odczuwalna jeszcze bardziej, bo obu modelom Lazera bardzo pomaga KinetiCore – dodatkowe kanały wentylacyjne tuż przy głowie bardzo wspomagają główne otwory. W zasadzie zastanawiam się, czy z tego powodu konstrukcja KinetiCore nie daje więcej korzyści w kasku fullface, niż w otwartym…?
Rozmiar, system nośny i dopasowanie
Dobra, przejdźmy do rzeczy naprawdę istotnych, bo widzę, że zaczynasz się już niecierpliwić. TAK, dostępne są też ciekawsze kolory, niż te smutne czarne:
Ale czarny podobno wyszczupla, a to spoko, bo oba omawiane modele mają podobną, dość szeroką skorupę. Ich profil zdecydowanie bardziej przypomina typowy kask DH, niż kompaktowe modele trail/enduro. Biorąc jednak pod uwagę opisane wyżej walory praktyczne (masa/wentylacja), chyba nie ma to aż takiego znaczenia.
Większym problemem jest to, jak duży jest Lazer Cage wewnątrz. Rozmiarówka tego modelu jest bardzo obszerna – oba kaski mam w rozmiarze XS (52-54 cm) i downhillowy Chase dużo przyjemniej otula głowę, co daje poczucie komfortu i bezpieczeństwa. Cage w porównaniu do niego pasuje bardzo luźno (zbyt luźno) – na granicy rozmiarów S/M u konkurencji. Być może jest to zamierzony zabieg, mający jeszcze bardziej podkreślić poczucie przewiewności lżejszego Cage’a, ale bardzo cierpi na tym stabilność. Wolałbym ciaśniejsze dopasowanie, zwłaszcza, że mówimy o najmniejszym dostępnym rozmiarze skorupy (dla osób z większą głową nie będzie to wadą – po prostu zamówcie „za mały” rozmiar).
A rozmiarów dostępnych jest 5, w obu modelach. Duże zagęszczenie (co 2 cm obwodu) wynika z braku regulowanego systemu nośnego. Skorupa ma po prostu pasować, a ewentualne dopasowanie możliwe jest tylko w Cage’u, za pomocą wymiennych gąbek na policzkach. Ale różnica między nimi jest tak niewielka, że dla mnie niewyczuwalna – przydałby się wyraźnie grubszy komplet.
Zaletą braku wewnętrznej plastikowej opaski jest bardzo łatwe zakładanie i ściąganie, zdecydowanie przyjemniejsze, niż w fullface’ach z wbijającym się w głowę pokrętłem.
W tym kontekście wypada wspomnieć o sposobie zapinania. Cage ma wychwalaną przeze mnie przy każdej okazji magnetyczną klamrę Fidlock, z kolei Chase – tzw. zapięcie double-D. Jest ono powszechnie hejtowane, ale sorry, wynika to z waszej niewiedzy. Pro-tip: pasek przez klamrę przewleka się TYLKO RAZ, potem przy każdym ściąganiu kasku tylko się go luzuje i przekłada przed twarzą. Po założeniu wystarczy go dociągnąć (i opcjonalnie, przypiąć nadmiar paska napem), co zresztą jest główną zaletą takiego zapięcia – umożliwia (a wręcz wymusza) najbardziej precyzyjną regulację za każdym założeniem. A do tego pasek jest szeroki i przyjemnie miękki. Choć oczywiście wiadomo: FIDLOCK KRUL.
Ostatnia uwaga: wyściółka obu kasków trochę się różni (w Chase pokrywa większą powierzchnię, co już dawno zauważyłeś na zdjęciach), ale w obu gąbki są przyczepione do skorupy na malutkich, okrągłych rzepach. I w obu były one wstępnie lub całkowicie odpadnięte już w momencie wyjęcia z pudełka. Polecam od razu dokupić tubkę Kropelki – załatwia problem, choć oczywiście w produkcie tej klasy nie powinno być potrzeby poprawiania fabryki (w sumie może lepiej cisnąć to na gwarancji, żeby „wychować” producenta?).
Daszek, gogle, okulary
W poprzednim akapicie trochę sobie pomarudziłem, więc korzystając z okazji, wytknę jeszcze jedną wadę obu kasków Lazera: nieregulowany daszek. Według producenta, „it’s not a bug, it’s a feature”, tzn. pozwala na zaprojektowanie lepszego systemu wyłamywania przy glebie, co jeszcze bardziej zmniejsza siły rotacyjne przekazywane na mózg. Spoko, ale dla mnie jednak jest to sporą wadą, zwłaszcza że pod daszkiem jest zbyt ciasno na gogle.
À propos gogli – stosunkowo szerokie skorupy Cage’a i Chase’a dobrze pasują do ramek każdej wielkości, również tych bardziej rozbudowanych. Choć jak zawsze, przy przymiarce warto zwrócić uwagę, czy gogle nie naciskają na nos – to już wynika z kombinacji kształtu głowy z rozmiarem kasku i gogli.
Jeśli chodzi o okulary, to księga ulicy mówi jasno: w fullfejsie nie jeździ się w okularach. Zwykle zresztą jest to bardzo trudne, bo przylegające gąbki, mimo wycięć, mocno dociskają zauszniki do czachy – tak też jest w przypadku zjazdowego Chase’a. ALE gdybyś jednak bardzo chciał wyglądać jak Francuz na enduro wakacjach (lub jeździsz w okularach korekcyjnych), Cage ma przepastne kanały na zauszniki, dzięki którym dogaduje się z okularami lepiej, niż niejeden kask otwarty.
Akustyka
Wiem, dziwny nagłówek, ale jedną cechę obu kasków trzeba wyraźnie pochwalić, mimo że… trudno ją zauważyć. A właściwie usłyszeć, bo Cage i Chase są idealnie ciche, tzn. nic w nich nie stuka i nie trzeszczy, jak w wielu kaskach z dodatkowymi/ruchomymi elementami (jak MIPS czy choćby regulowany daszek) lub odpinaną szczęką.
A jak już zrobiłem taki akapit, to dodam, że w bardziej „otwartym” Cage’u można bardzo swobodnie rozmawiać, mimo zabudowanych uszu praktycznie nie tłumi on dźwięków otoczenia. Z Chase’m na głowie zdecydowanie częściej będziesz powtarzał „CO?”.
Lazer Chase czy Cage? Werdykt
Wynik tego porównania powinien być oczywisty: na tripy z podjazdami i do bardziej lajtowej jazdy w bikeparku – lekki kask. Do ostrego katowania tras DH – ciężki. U większości producentów tak to wygląda.
Ale wynik oczywisty nie jest, bo oba modele Lazera mają szersze niż zwykle okienka zastosowań, które w dużym stopniu się pokrywają: dzięki wzmocnionej karbonem konstrukcji, lekki i przewiewny Cage oferuje bezpieczeństwo na poziomie kasków DH, z kolei Chase nie jest typowym zjazdowym klockiem, głównie dzięki zbawiennym dla wentylacji kanałom KinetiCore.
Różnice oczywiście są – jeśli szukasz jedynego kasku, nie tylko do bikeparku czy Finale, ale też na całodniowe tripy (np. na elektryku), Cage jest zdecydowanym zwycięzcą tego porównania. Ale jeśli potrzebujesz fullface’a „tylko” do zadań specjalnych, jako uzupełnienie kasku otwartego, bardziej grawitacyjny Chase jest kuszącą alternatywą – w takim wypadku decydujący będzie budżet.
Zobacz też:
- Kask enduro – czym się różni drogi od taniego?
- Test: Kask Lazer Jackal KinetiCore (kontra zwykły)
- Jak dbać o kask rowerowy?
Amen
Alleluja i do przodu ;)
Ostatnia fotka:
Stacja XV Jezus testuje kaski
Haha, a starałem się na zdjęciach wyglądać na zadowolonego (mimo mojej szczerej nienawiści do bycia modelem) ;P
Rozumiem, że możemy już wyczekiwać na testy nowego alpine traila i rzeczy od tygu?:)
Tak, wszystko wskazuje na to, że są to kolejne dwie publikacje ;)
Warto w kontekście kasku wspomnieć o tym, że na większości zawodów enduro wymaga się podjeżdżania w kasku. Również na wielu zawodach wymagany jest kask pełny bez odpinanej szczęki i wtedy różnice wagowe i wentylacyjne robią potężną różnicę :D
A zapomniałeś Michał napisać jakie masz okulary enduro na szóstym zdjęciu od tyłu. Są czadowe.
TYGU Flame :)
Dzięki:-)
Parują?