Są na rynku takie marki, których istnienie zawsze było mi obojętne… aż tu nagle w ich katalogu pojawia się wysyp nowości, dzięki którym oferta z zupełnie nieciekawej zmienia się w co najmniej intrygującą. Niemiecki ABUS niedawno wykonał taki właśnie zwrot, prezentując trailowo-endurowe kaski MoDrop, MoTrip, CliffHanger i AirDrop. Zapraszam do testu pierwszego z nich: ABUS MoDrop MIPS.

ABUS MoDrop – co to za model?
Kaskporn, czyli pierwsze wrażenia
Rozmiary, regulacje, bajery
Na szlaku
Jeśli przebrnąłeś przez powyższy opis ficzursów, pewnie już spodziewasz się, że ABUS MoDrop na szlaku będzie bardzo dobry. Bo testowanie kasku to zasadniczo jest prosta sprawa: jeśli wchodząc do schroniska po piwo i naleśniki mam go wciąż na głowie, to test jest zaliczony. Innymi słowy: jeśli jest ładny, dobrze dopasowany i spełnia wszystkie wymagania odnośnie bezpieczeństwa, to jedyne czego oczekujesz, to żeby podczas jazdy zapomnieć o tym, że masz go na głowie.
MoDrop przechodzi ten test wzorowo. Połączenie niskiej masy z dobrze zaprojektowanym MIPS-em powoduje, że na głowie siedzi stabilne (zwłaszcza w kluczowym kierunku przód-tył), a wentylacja sprawdza się nawet w najcieplejsze dni. Bardzo też polubiłem siateczkę na owady – ficzer praktycznie niespotykany w kaskach enduro. A z rzeczy bardziej przyziemnych – moim zdaniem po prostu fajnie wygląda – smukła skorupa siedzi głęboko i nie robi efektu grzyba ani wodogłowia.
ABUS MoDrop MIPS – werdykt
ABUS reklamuje ten model jako „kask MTB typu Do-It-All o bardzo dobrym stosunku ceny do jakości” i jak na materiały marketingowe, jest to opis wyjątkowo trafny. Niemiecki producent ograniczył w nim bajery do minimum, zamiast tego skupiając całą uwagę na tym, żeby kask na szlaku sprawował się jak model z (naj)wyższej półki cenowej. I choć pewne braki trochę mnie bolą (brak magnetycznej klamry i pokrowca), to MoDropa zakładam na głowę z największą przyjemnością, mimo że moja szafka z kaskami ostatnio pęka w szwach. Jeśli szukasz nowego kasku do pięciu stówek, zdecydowanie polecam.
Walety:
- jakość wykonania;
- bardzo dobrze zaprojektowany MIPS;
- stabilność;
- wentylacja;
- siateczka na robale;
- opłacalność.
Zady:
- brak pokrowca w zestawie;
- regulacja wysokości podatna na przypadkowe przestawienie;
- brak klamry Fidlock.
ABUS MoDrop MIPS
Dostępne rozmiary: S (51-55 cm), M (54-58 cm), L (57-61 cm)
Masa: 362 (realna, rozmiar M)
Cena: 585 zł (sprawdź promocje na CentrumRowerowe.pl)
Strona producenta
Bonus: Pozostałe modele trail/enduro w ofercie ABUS
ABUS MoTrip
MoTrip to podstawowy model skierowany do początkujących. Jego skorupa wygląda bardzo podobnie do MoDropa, ale konstrukcja jest mniej zaawansowana, brak chociażby plastikowego wykończenia dołu skorupy. Inne są też detale, takie jak nieco oldschoolowy daszek czy inny (moim zdaniem lepszy) system regulacji pod uszami. Model ten nie jest dostępny z MIPS ani kompatybilny z czujnikiem QUIN. To po prostu solidny kask o powiększonym zakresie ochrony typowym dla modeli trail/enduro, w cenie zwykłego kasku „rekreacyjnego” (315 zł, ale w promocji można go wyrwać nawet za 220 zł).
ABUS MoDrop (bez MIPS)
Półkę wyżej (katalogowo 440 zł, w CentrumRowerowe.pl – 360 zł) jest model, którego test właśnie przeczytałeś, tyle że bez MIPS-a. Pozostałe ficzery (w tym kompatybilność z QUIN) są takie same, więc jest to bardzo ciekawa opcja, jeśli nie jesteś fanem MIPS-a (choć ja osobiście bym dopłacił za dodatkową ochronę).
ABUS CliffHanger
Czyli topowy, najbardziej zabudowany otwarty kask enduro. Ciekawostką jest wbudowany w strukturę kasku szkielet ActiCage, który pozwolił na powiększenie otworów wentylacyjnych bez wpływu na bezpieczeństwo. Podobnie jak MoDrop, jest on dostępny w trzech wersjach: zwykłej, MIPS i QUIN (dlaczego nie razem…?). Ma wszystko, co jest mi w kasku potrzebne do szczęścia (czyli magnetyczne zapięcie), ale z wyglądu wolę jednak prostszego, mniej organicznego MoDropa. Kwestia gustu… i ceny (wariant z MIPS – katalogowo 919 zł).
ABUS AirDrop
Lekki (790 g) i dobrze wentylowany fullface to coś, o co jeszcze rok temu nie podejrzewałbym ABUS-a, a tymczasem oto on – miałem okazję obejrzeć go na żywo na targach JoyRide i zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie. Co ciekawe, model ten można kupić z MIPS i QUIN jednocześnie (lub z samym MIPS – 1359 zł). Ciekawe jest też połączenie pełnoprawnego, regulowanego systemu nośnego (dużo kasków tego typu polega tylko na gąbkach o różnej grubości) z zapięciem pod brodą typu Double-D, znanym głównie z ciężkich kasków DH i MX (jest ono znacznie wygodniejsze w użyciu, niż Ci się wydaje – jeśli masz taki kask i narzekasz na przeplatanie paska przez klamrę, zapytaj w komentarzu o pro-tipa ;)).
Zobacz też:
- Test: Kask Lazer Jackal KinetiCore (kontra zwykły)
- Test: Kask iXS Trigger AM
- Jak dbać o kask rowerowy?
- Test: Deuter Flyt 14 kontra EVOC i Cambelbak
Pytam o protipa.
PS. Oksy na paski od kasku, nie pod.
Pro-tip na zapięcie „Double-D” jest następujący: nigdy nie wyciągać paska z klamry.
Luźna część paska w tego typu zapięciach specjalnie jest tak długa, żeby był on cały czas przepleciony przez klamry – przy zakładaniu i ściąganiu kasku tylko się go luzuje i przekłada przed brodą. Dzięki temu nie trzeba się męczyć przy przeplataniu na założonym kasku. A najważniejsza zaleta pozostaje (płynna regulacja, idealnie dopasowana przy każdym założeniu).
PS. Oksy na paski to ewentualnie na szosie. W enduro – jak komu wygodniej, a może nawet lepiej pod paski. Pisałem o tym tutaj: https://www.1enduro.pl/test-okulary-rowerowe-tripout-infinity/#comment-63492
Są hałery ,że nie ma szans na paski (np.BELL Super 2 Mips)
Polska to tania kraj ;)
Cena regularna cliffhangera w UK to 107 £, czyli powiedzmy mniej niż 600 zł. Sporo ofert poniżej 500.
Wydawało mi się kiedyś że ceny produktów mają minimalną chociaż korektę do lokalnych rynków.
Z MIPS-em?
Potwierdzam
MoDrop Mips w Niemczech wychodzi ok 75-80€
Zanim cokolwiek kupicie w Polsce, proponuję sprawdzić na idealo.de . Ceny czasami mogą zdziwić. Foxa Proframe z tego roku kupiłem za niecałe 850 zł.
Wiele gratów jest tańszych w Niemczech jak w Polsce. Jeżdżę po całej Europie bo taka robota ( serwis maszyn) i często sprawdzam z ciekawości jak chce coś kupić jaka jest cena w okolicy gdzie akurat jestem i wychodzi na to ze kraje Europy wschodniej i południowo-wschodniej ( Polska, Czechy, Węgry, Bułgaria ) maja wyższe ceny za to samo jak Niemcy czy Holandia. Mnie moja Orbea kosztowała w Niemczech 2700€ a w Polsce cena za dokładnie taką samą wychodziło ok 16 tys.