Testowanie rowerów takich jak Ibis HD6 to sama przyjemność. Ale z drugiej strony, wyzwanie, no bo jak tu znaleźć jakieś wady? Tym razem się udało, ale tak czy siak, (spoiler alert) jest to absolutnie topowy rower, który na zjazdach przebił wszystko, na czym do tej pory jeździłem. A na tym nie koniec!
Ibis HD6 – co to za rower?
Jest to powrót do oferty Ibisa pełnoprawnego enduraka (produkcja Mojo HD5 skończyła się w 2021). Wraz z restartem serii, z nazwy wyleciało „Mojo”, nowa generacja zerwała też z organicznymi kształtami, które były wyróżnikiem tego modelu (i w zasadzie całej marki) przez ostatnie dwie dekady. Ale biorąc pod uwagę, jak fenomenalnie nie-Mojo HD6 prezentuje się na żywo, chyba nikt nie będzie zbytnio tęsknił za mydłowatymi poprzednikami.
Ale zostawmy wygląd. Ibis HD6 to wciąż high-endowy rower enduro, choć tym razem nastawiony bardziej na racing – z przodu w końcu pojawiło się koło 29″ (MX/mullet to jedyna możliwa konfiguracja), a skok urósł do potężnych 180 mm z przodu i 165 mm z tyłu.
Rama
Osprzęt
Geometria i dobór rozmiaru
Kąt główki ramy 64° i podsiodłówka zależna od rozmiaru (76-77,5°) to nowoczesny standard, ale bez przegięć i eksperymentów – mimo poważnie racingowych intencji, takie wartości sugerują nieco bardziej neutralny charakter na szlaku (i konieczność przesunięcia siodła do przodu w mniejszych ramach).
Ibis HD6 jest dostępny w pięciu rozmiarach pokrywających reach od 430 do niespotykanych, przepotężnych 541 mm (na wzrost od 160 do ponad 200 cm). Dla zmylenia przeciwnika, Ibis opisuje rozmiary cyferkami zamiast typowych S-XXL (największy zdecydowanie zasługuje na dwa iksy!).
Niestety pomimo tak gigantycznego rozstrzału, chainstay pozostaje wyjątkowo krótki we wszystkich rozmiarach (435 mm). Jestem bardzo ciekaw, jak jeździ się na reachu 541 mm z tak krótkim tyłem, ale niestety nie mam ponad 2 metrów wzrostu, żeby to sprawdzić. W rowerze tej klasy długość chainstaya uzależniona od rozmiaru powinna być standardem.
Jak już wspomniałem, bardzo krótka jest też główka ramy, dzięki czemu stack został utrzymany na poziomie typowym dla rowerów o skoku 160 mm. Dołożenie podkładek pod mostkiem skraca nieco reach – jest to jednak uwzględnione, bo jego wartości są ciut dłuższe od przeciętnej. Na moje 170 cm, rekomendowany przez Ibisa rozmiar „2” pasował idealnie.
Na szlaku
Podjazdy
Znacie ten tekst z opisów wszystkich rowerów enduro: „tu się liczą zjazdy, ale rower jest wystarczająco efektywny, żeby doczłapać się szutrem do punktu startowego trasy”. Tyle że nie w przypadku Ibisa – już od pierwszej przejażdżki staje się oczywiste, jak ten rower rewelacyjnie podjeżdża! Nie tylko „jak na racingowy rower enduro o skoku 180/165 mm”. Po prostu rewelacyjnie podjeżdża.
Ale magia na podjazdach przede wszystkim wynika z zawieszenia. A w zasadzie nie tyle „magia”, co „fizyka”. DW-Link w HD6 ma wartość anti-squat zdecydowanie powyżej przeciętnej – na zębatce 52T jest to ok. 120%, ale na twardych biegach zbliża się w rejony 150-170%. Efektywne jest więc nie tylko jednostajne kręcenie w siodle, ale też krótkie i dynamiczne zrywy na stojąco, co jest cechą mocno racingowej kinematyki. Podane wartości dotyczą fabrycznie montowanej zębatki 32T, która ze względu na tylne koło 27.5″, jest przyjazna dla mniej wytrenowanych riderów. Widać jednak, że wysoki anti-squat bierze też pod uwagę zawodników z żelazną łydą, którzy mogą założyć 34T z zachowaniem wzorowej efektywności.
Wysoki anti-squat zwykle oznacza problemy z czułością i kopanie w pedały na technicznych podjazdach. O ile to drugie zjawisko niewątpliwie występuje, to bardzo dobrze maskuje je bardzo wysoka czułość na małych nierównościach. Wynika to z wysokiego przełożenia na początku skoku połączonego z niskim tłumieniem kompresji (Ibis nazywa to Traction Tune). Zawieszenie jest tak aktywne, że na asfaltowych podjazdach ma wręcz tendencje do bujania (bardziej od ruchu masy nóg, niż od nacisku na pedały) – warto wtedy przerzucić dobrze zestrojoną dźwigienkę platformy (zamula ona damper w niewielkim, ale wystarczającym stopniu).
Zjazdy
Niski suport, skok 180 mm, główka 64 stopnie, a do tego topowe zawieszenie, opony i hamulce… Wiesz, dokąd to zmierza, prawda? Ze takimi parametrami Ibis HD6 wręcz musi dobrze zjeżdżać. A i tak zaskakuje.
Poczucie pewności na tym rowerze jest tak potężne, że na dobrze znanych mi trasach, wszystkie przeszkody, które do tej pory objeżdżałem (typu wystające pnie i korzenie), zacząłem atakować na czołówkę, traktując je jak hopki. I nieważne, jeśli zaraz za nimi czaił się ostry zakręt – na tym rowerze nie składa się w zakręty, na nim po prostu się w nie wpada.
Ale to, że HD6 jest najlepiej zjeżdżającym rowerem, na jakim jeździłem jest zaskoczeniem mniejszym. Zaskoczeniem większym jest jego uniwersalność. Racingowe rowery enduro czasem są jak zawodnicze narty – przy powolnym zwożeniu dupy sprawiają wrażenie drewnianych i wymagających. Wyraźnie dają znać, żeby jechać szybciej. Dużo szybciej. A kiedy dociśniesz je agresywnie w zakręcie i wejdziesz we właściwe okienko wkładanej energii, nagle wszystko wpada na swoje miejsce i daje wrażenie niezniszczalności, nieosiągalne dla bardziej uniwersalnych rowerów.
W Ibisie też tak trochę jest, rower zdecydowanie wynagradza brutalne traktowanie. Ale na naturalnych trasach prędkość przychodzi bez stresu i wysiłku.
Ciągle też towarzyszyło mi wrażenie, że hamowanie jest opcjonalne. Być może dlatego bardzo wysoki anti-rise (ok. 100%) nie był uciążliwy – usztywnianie się tyłu poczułem dopiero na paru wyrąbanych sekcjach tras DH. A przy szybkiej jeździe stabilizacja geometrii na mocnych dohamowaniach bardzo pomaga, w przeciwnym wypadku zapadanie się dłuuugiego widelca mogłoby wytrącać z równowagi.
Ibis HD6 – werdykt
Test HD6 mógłbym w zasadzie napisać w ciemno, zakładając, że to będzie racingowa maszyna z ultra-sztywnym zawieszeniem i geometrią tylko dla asów. Ależ bym się pomylił!
Jasne, zdecydowanie ma sportowy charakter i potencjał do wygrywania zawodów. Ale jest on osiągalny dla przeciętnego ridera, na dowolnej trasie. Przy moim nie-racingowym skillu był to jeden z łatwiejszych rowerów, na jakich jeździłem po trudnych, naturalnych szlakach, a jednocześnie jeden z najszybszych. A do tego rewelacyjnie podjeżdża.
Ibis HD6 jest więc zaskakująco dobrym all-rounderem, nie tylko do wygrywania zawodów, ale też na lapsy w bikeparku lub całodziennej eksploracji szlaków. Potwierdza on moim zdaniem główny argument za zakupem (nie oszukujmy się) bardzo drogiego roweru: zdecydowanie szersze okienko zastosowań, bez żadnych kompromisów.
Walety:
- progresywne i efektywne, ale jednocześnie czułe i przewidywalne zawieszenie;
- genialne poczucie pewności na zjazdach – można zaoszczędzić na klockach hamulcowych;
- rewelacyjnie podjeżdża;
- zaskakująco uniwersalny.
Zady:
- ekstremalnie krótki chainstay w każdym rozmiarze;
- niski suport czasem przeszkadza na podjazdach;
- w dzisiejszych czasach przydały się schowek w dolnej rurze.
Ibis HD6 2024
Cena: 29 990 zł
Masa: 16,0 kg (rozmiar 2/M, z pedałami, tubeless)
Strona producenta
Strona dystrybutora
Bonus: Sekcja wspominkowa
Pisząc niedawno o marce Intense pozwoliłem sobie na małą prywatę, chwaląc się swoim Uzzi VP z dawnych czasów. Szkoda by więc było nie pokazać roweru, który w mojej stajni go zastąpił, zwłaszcza że było w to wtedy jeden z bardziej wypasionych “buildów” w Polsce w polskim internecie i najbardziej kompleksowo odpicowany rower, jaki kiedykolwiek miałem. Był to też sprzęt, na którym zdecydowanie najbardziej rozwinąłem się jako rider enduro, więc sentyment do niego mam ogromny. No i miał prawdziwy znaczek na główce ramy!
Zobacz też:
Rama i naklejka „Made in USA” ? :)
Ibis chyba tylko Exie produkuje w USA, i to tylko w specjalnym droższym wariancie? Tylko czy ma to jakieś znaczenie, jeśli nie jest się z USA?
Na pewno „designed in USA”. HD6 jest made in Vietnam (i na to też jest naklejka ;)), jak wszystkie karbonowe Ibisy poza Exie USA. Niemniej jednak fakt, że Ibis produkuje obecnie carbon samemu, oraz bawi się w karbonowe fulle relatywnie długo (w 2005r. gdy pojawiło się Mojo mało kto to robił), ilość know how pochodzącego z Ibisa jest w tych produktach wiodąca.
Swoją drogą, główny inżynier od karbonium w Ibisie, Preston Sandusky, ma w sobie polską krew i jest jednym z prekursorów włókna węglowego w rowerówce „in general” jeszcze w legendarnym Kestrelu. Ciekawa prelekcja Prestona jest tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=SGbtEY-UQZQ
Patrząc na skok i długość chainstayu, rower wydaje się być bardziej bikeparkowym superenduro niż racingowym enduro.
No i mullet zamiast 2×29
Patrząc po Pucharze Świata DH, mullet może być jak najbardziej racingowy.
Ciekawe właśnie co powiedziałby Lusiek albo Kasia Burek o tym rowerze w kontekście jazdy racingowej
Kasia się na takim właśnie ściga w tym sezonie
Lusiek też, dlatego właśnie chętnie poznałbym ich zdanie na temat HD6 jako maszyny na wyścigi.
Za Kasię i Luśka się nie nie wypowiemy – może zrobią to sami – ale po dwóch większych imprezach testowych i kilku testach indywidualnych mogę potwierdzić, że przeważa opinia, że rower jest zabawowy – lotny i zwrotny – ale pomimo idącej tu niejako w parze troszkę mniejszej stabilności wynikającej z mulletowości i krótkiego CS, jest bardzo szybki, na co testujący mają podobno „papiery” ze Stravy.
Z resztą można to sprawdzić samemu, nawet na własnych trasach, wypożyczając furę na weekend:
https://beastiebikes.pl/testuj-rower/
Pragnę dodać, że cały team Ibisa Enduro ścigał się na tych rowerach w sezonie 2023 :) W tym roku Ibisa najmocniej reprezentuje Greg Callaghan, który notuje wyniki w generalce w okolicy pierwszej 10 :)
Ja z kolei odkąd jeżdżę na HD6 nie wyobrażam sobie, że rower może jeździć lepiej. Maszyna do wszystkiego, a na pewno do mocnej jazdy w dół. Odkąd mam więcej skoku do wykorzystanie to głowa otwiera się zdecydowanie na więcej.
Ktoś wyżej pisał, że HD6 wygląda na papierze bardziej na rower bike parkowy niż racingowy. Patrząc na to jak wyglądają wyścigi EDR np. ten ostatni w Leogangu :)… gdzie trasy zawodów to trasy bikeparku… No właśnie ;)
Pozdrawiam
Kasia :)
Fajnie to Michał ujął, że ten rower jest do wszystkiego. Ja się na nim dobrze bawię na Twisterku jak i lecąc na wprost na pałę na EDRze. Zdecydowanie ma duży margines błędu, do którego jeszcze nie dotarłem ale można ten rower cisnąć i wybacza większość rzeczy. Z racji na moje sprinterskie geny potwierdzam, że pedałuję on mega dobrze przy 2k Watach jak i przy tradycyjnym użytkowaniu :D
Dobrze,że wrzuciłeś sentymentalne wspomnienie Twojego Ibisza. Pamiętam go bardzo dobrze i nadal uważam,że był to najładniejszy set w Twojej blaszanej stajni. Pozdrawiam z lasu ;)
To były piękne czasy łatwiejszych wyborów – czarna/niebieska/czerwona anoda na szpejach i jazda.
Ten rower jest po prostu piękny
A idą kolejne…
No właśnie zdradźcie coś o Ripmo V3 ;P
Przynajmniej kiedy i najważniejsze czy będzie wersja AF?
Sam sobie odpowiem zatem (lubię popisać z kimś inteligentnym ;)
WróbleIbisy ćwierkają, że premiera w połowie lipca. Co do amelinium to nie wiadomo. Jak nie zrobią AF to straszna kaszana, bo przeciętny Cebulak może pomarzyć o zakupie…Już jutro chyba nowe Ripmo ukaże się riderom. Ciekawe co tam wymyślą. Na pewno będzie możliwość zmiany 29/MX.
Klasa materiał. Gratuluje !
Przydało by się info o faktycznej pracy amorów podczas testu, w zakresie ilu cm się uginały a ile zapasu pozostało.
Co? :)
No ile zapasu zostało. Czy wystarczy jeszcze na kolejne jazdy, czy cały się zużył. :)
hahahha :D
Jak wrażenia z jazdy wypadają w porównaniu z Pivotem Firebirdem?
Obydwa na dw linku i o prawie takiej samej geometrii – ogólnie rzecz biorąc ten sam koncept racingowego enduro, kt ma też się zachowywać jak trailówka na podjazdach i na płaskim.
Dobre pytanie, na które nie mam dobrej odpowiedzi ;)
Ja chyba Firebirda jakoś źle przetestowałem, bo moje wrażenia były inne, niż większości testerów. Przy moim skillu, trochę się na nim męczyłem na łatwych trasach – czułem, że w ten rower trzeba włożyć więcej energii, żeby rozwinął skrzydła. Moim zdaniem jest bardziej zero-jedynkowy. Wybitny przy jeździe na 100%, ale wymagający przy dochodzeniu do tego pułapu (a jednak consensus jednak jest taki, że Firebird jest bardzo przyjazny, jak na rower wygrywający EWS).
Ibis wydał mi się bardziej przyjazny w tej pośredniej fazie, bardzo ułatwiał mi wchodzenie w prędkość odpowiednią dla sprzętu tej klasy. A ja osobiście największą uwagę przywiązuję właśnie do tego, na ile rower ułatwia średniemu riderowi wchodzenie na swoje wyżyny. Żeby porównać te rowery w „fazie 100%”, niestety brakuje mi kwalifikacji ;) Bardzo szybki zawodnik być może powiedziałby, że Firebird jest zdecydowanie lepszy (np. przez koła 2×29″, trochę dłuższy chainstay w dużych rozmiarach), ale ja miałem więcej frajdy na HD6.
Ciekawe co piszesz, bo ja takiego wrażenia na Firebirdzie nie odniosłem (’zerojedynkowość’), choć mega super duper riderem nie jestem. Przy łagodniejszym traktowaniu mam wrażenie jakbym jeździł na przerośniętej trailówce, przy ostrzejszym tłuczeniu rzeczywiście ten sprzęt pokazuje na co go stać i można sobie pozwolić na znacznie więcej niż by skill sugerował.
Mam też T429 Pivota i porównanie do lżejszego roweru o mniejszym skoku i nieco innym zastosowaniu.
Na HD6 bym się chętnie przejechał w ramach ciekawostki :)
Ten Ibis oprócz zajebistości kinematyki i jazdy na nim jest też ładny w swoich liniach :) w przeciwieństwie to tych innych, giętych form Ibisa.
Amerykańce jeszcze bardzo chwalą rowery Revel, kt są pomyślane i wykonane wokół tej samej koncepcji, ale w Polszcze jeszcze takiego nie widziałem.
Opcji testowania u nas jest multum – wpadaj do nas na stronę i wybieraj.
Spoko, dzięki za info, jak będę miał czas i sposobność to się zapiszę na testowanie:)
Tu też ciekawa i z nieco innymi wnioskami (video)recenzja HD6 z kanału Jeffa Kendala Weeda.
https://www.youtube.com/watch?v=kpn_Tp9fMLI
A jak wygląda kwestia wytłumienia roweru? Podobno Ripmo i Ripley, ze względu na słabo przemyślane/zrobione wewnętrzne prowadzenie przewodów są głośne.
Tutaj nic nie zwróciło mojej uwagi, więc chyba jest dobrze ;)
Jeździłęm na tym samym egzemplarzu co Ty na Trail Party w Srebrnej górze, jak miło :))) Potwierdzam Twoje doznania z jazdy, jestem totalnym amatorem, i na łatwych trasach (A/B) w Srebrnej jadąc raczej powoli, czułem że rower mi pomaga, zero nadmiernej nerwowości, sztywności itp. Wystarczyła poprawna pozycja, i nie przeszkadzając mu, rower robił całą resztę sam :P
Natomiast to co mnie urzekło to podjeżdżanie, bałem się że będzie jak jazda czołgiem, a nie było w ogóle tego czuć.
PS. Polecam Trail party i chłopaków z beastie bikes, miła atmosferka, fachowe doradztwo, zero olewki, na każde pytanie dostałem wyczerpującą odpowiedź. Pozdro ;)
Bardziej niż rower muszę pochwalić zdjęcia. Pełna profeska. Przemyślane, dobrze skadrowane. Widać od razu że optyka i matryca pozwalają z siebie wykrzesać bardzo niską głębię ostrości. Szum przy ISO 10000, mimo braku zastosowania algorytmów odszumiających, od razu zdradza pełną klatkę a nie jakiegoś srajfona.
Ale ta kolorystyka i plastyka obrazu mnie najbardziej ujęła, szczególnie to odwzorowanie koloru zielonego w kontraście z tymi ciepłymi brązami lasu.
Do tego ani cienia przesytu, przesteru. Wszystko dobrze zbalansowane Brawo.
Co do sprzętu , to na początku myślałem że to Canon, ale jednak Sony Alpha 7 mark 3. Prawda?
Jaki to obiektyw? Sam robisz foty czy zatrudniasz fachmana?
BTW Wciąż czekam na Twój test Orbea Wild M LTD.
Dzięki za komplementy ;)
Większość robię sam, choć akurat w tym teście jest też parę zdjęć mojej żony – ma lepsze oko do kadrów ode mnie :)
Jeśli chodzi o obiektywy, to do zdjęć „bikepornowych” Tamron 70-180 F2.8, a na szlaku zwykle mały i lekki Sony 50 F1.8, czasem Sigma 24-70 F2.8 Art. Body rozpoznane prawidłowo :)
PS. Polecam wtyczkę EXIFY do przeglądarki, można po najechaniu na każde zdjęcie podejrzeć dane EXIF.
Ten rower absolutnie nie jest do podjeżdżania. Może i zawieszenie się nadaje, ale napęd… Na najwyższym biegu łańcuch pracuje na okropnym skosie a jeden obrót korbą w tył albo odsunięcie roweru do tyłu np w garażu powoduje zrzucenie łańcucha 2-3 biegi niżej. Miałem go godzinę na testach i wróciłem z pianą na pysku. Jak dla mnie taki babol to dyskwalifikacja, dziwne że nie ma o tym wzmianki w recenzji…
Nie chcę być złośliwy, ale czy miałeś już wcześniej okazję jeździć na jakimś rowerze z napędem 1x? :P Bo niestety to samo można powiedzieć o każdym rowerze z ostatniej dekady.
Dotyczy to głównie rowerów XC, których podstawową funkcją ma być sprawne podjeżdżanie :-)
Bije się właśnie z myślami w jakim kierunku iść mając ripmo w garażu…z jednej strony korci mnie iść w coś ze skokiem 170 a nawet bardziej 180, zerkam na Megatowera, hd6 i pivota…z drugiej strony ceny tych sprzętów nie są małe a alternatywnie mógłbym zwiększyć skok w swoim dvo onyx d1 dość prostym sposobem wyciągając „podkładkę” wtedy można zrobić 170 a wyciągając 2 nawet 180mm skoku, natomiast zastanawia mnie jak zmieni się geo bo przy 170 to podejrzewam że znaczącego pogorszenia nie będzie ale już przy 180 może być i to znacząca…co myślicie ?
Michał jest szansa na test Ripmo ? Skok ma taki jak Santa Bronson 160/150 i cenowo bardziej przystępny od HD6. Ten model może być fajną alternatywą dla innych modeli o podobnym skoku.