Dartmoor Rocbird Enduro Evo pojawił się już w moim top 10 rowerów enduro do 15 tys. zł, więc oczywiście miałem co do niego wysokie oczekiwania. Na szczęście nie musiałem długo czekać, żeby zweryfikować je na szlaku. Czy następca Blackbirda z czterozawiasowym zawieszeniem okaże się zabójcą niemieckich marek wysyłkowych?
Dartmoor Rocbird Enduro Evo – co to za rower?
Geometria i wybór rozmiaru
Kąty Rocbirda to nowoczesność w czystej postaci: 64,5 i 78°. Pionowa podsiodłówka na pierwszy rzut oka wygląda aż dziwnie… czyżby była zbyt stroma? Absolutnie nie! Taka wartość ma praktycznie same zalety, zwłaszcza przy ekstremalnie krótkim chainstayu (430 mm we wszystkich rozmiarach).
Radykalnie stroma rura podsiodłowa mocno jednak skraca pozycję na siedząco (efektywną długość górnej rury), o czym warto pamiętać przy wyborze rozmiaru. Ciut dłuższy reach częściowo to uwzględnia, a dzięki stosunkowo dużemu rozstrzałowi (co 30 mm), zaledwie 3 rozmiary pokrywają szeroki zakres 430-490 mm. „Oszczędnościowa” rozmiarówka rozczaruje więc głównie osoby powyżej 190 cm wzrostu.
Riderów z drugiego końca skali ucieszy fakt, że Dartmoor w końcu skrócił rury podsiodłowe. W połączeniu z (niestety) krótkim skokiem sztycy (125/150/170 mm zależnie od rozmiaru), pozwala to wskoczyć na Rocbirda przy wzroście ok. 165 cm, choć ze względu na dość wysoki stack (taki sam w każdym rozmiarze), raczej będzie to wymagało zakupu niższej kierownicy. Większość riderów (170-190 cm) wpasuje się jednak bez problemu. Ja przy 170 cm doskonale czułem się na S-ce.
Wyposażenie
Na szlaku
Podjazdy
Patrząc na cyferki Rocbirda, jest jasne, że będzie to dobrze zjeżdżający rower. Największe wątpliwości miałem odnośnie podjeżdżania – Blackbird był pod tym względem dość mułowaty, a tu pojawiła się znacznie bardziej skomplikowana konstrukcja. Na szczęście skomplikowanie to zupełnie nie odbiło się na masie, a duży przeskok w pracy zawieszenia i geometrii ma równie dobry wpływ na podjeżdżanie, jak na zjeżdżanie.
Zacznijmy od zawieszenia, które oferuje optymalny kompromis pomiędzy efektywnością pedałowania a czułą pracą i wybieraniem nierówności na podjazdach. Bujanie na podjazdach jest minimalne i ani razu nie poczułem potrzeby zamulania dampera tłumieniem wolnej kompresji. Jednocześnie na bardziej technicznych podjazdach wpływ nacisku na pedały na zawieszenie jest minimalny, można więc liczyć na dobrą, przewidywalną trakcję na mokrych korzeniach i kamieniach.
Kinematykę dodatkowo wspomagana bardzo stromy kąt rury podsiodłowej, który jeszcze bardziej minimalizuje przysiadanie zawieszenia na podjazdach oraz ułatwia dociążanie przedniego koła na stromych sekcjach. Jest to szczególnie istotne ze względu na krótki chainstay i wysoką kierownicę.
Choć przez tę podsiodłówkę, pierwsze wrażenie po wskoczeniu na Rocbirda jest… ciekawe, bo siedzi się jak na taborecie. Wynika to z efektywnego skrócenia górnej rury w połączeniu ze wspomnianą wysokością kierownicy. Jest to jednak głównie kwestia rozmiaru i ustawień. Po przerzuceniu 20 mm podkładek nad mostek i przesunięciu siodła bardziej do tyłu, pozycja robi się dużo bardziej naturalna, choć dalej bardzo kompaktowa.
Całość dopełnia zębatka 32T, optymalnie dobrana do tylnego koła 27.5″. W efekcie Rocbird jest naprawdę sprawnie podjeżdżającym rowerem – nie tylko „jak na ciężkie enduro”! Pod tym względem naprawdę pozytywnie mnie zaskoczył. Powstrzymują go tylko opory toczenia Assegaia na tylnym kole – gdybym dużo podjeżdżał „z łydy”, byłby to mój pierwszy upgrade.
Zjazdy
Tak agresywny bieżnik na tylnym kole całkiem nieźle sprawdza się jednak na zjazdach. Zwłaszcza tych stromych, śliskich i technicznych, gdzie skutecznie pełni rolę „kotwicy”. Bardzo pomagają mu w takich sytuacjach koła w układzie mullet (tylne 27.5″ daje więcej miejsca na balansowanie ciałem i lepiej hamuje) oraz duża aktywność tylnego zawieszenia podczas hamowania, czyli największa nowość w Dartmoorze po przesiadce z systemu jednozawiasowego. Choć bardzo subtelne przysiadanie tyłu zostało – na mocnych dohamowaniach pomaga ono ustabilizować geometrię. Nie jest ono jednak na tyle istotne, żeby odczuwalnie wpłynąć na pracę zawieszenia.
Samo zawieszenie ma lekko progresywny charakter, daje solidne podparcie do pompowania, a przy tym ugięcie jest bardzo naturalne i przewidywalne w całym zakresie skoku. Wykorzystanie pełnego ugięcia zdarza się zresztą dość często. W razie czego zawsze można zwiększyć progresję objętością puszki dampera (o ile uda się dokupić pasujące do X-Fusion tokeny) lub po prostu zwiększyć tłumienie szybkiej kompresji w damperze.
A właśnie, damper – X-Fusion H3A był dla mnie największą niewiadomą w specyfikacji. Na szlaku spełnił oczekiwania – choć te, przyznaję, był dość ostrożne. Mimo poważnego wyglądu, nie jest to jeszcze półka topowych produktów Foxa czy RockShoxa – na szybkich seriach nierówności tłumienie zaczyna się trochę gubić i brakuje mu uczucia „latającego dywanu”. Ale spełnia swoje zadanie na szkolną czwórkę z plusem, zdecydowanie lepiej od standardowo montowanego w tym przedziale cenowym RockShoxa Deluxe.
Bo czas przejść do najmocniejszej strony Rocbirda: jak ten rower rewelacyjnie skacze! Energia na wybiciu, kontrola w locie i spokój na lądowaniu pozwalają wycisnąć maksimum frajdy z tras typu „air line”. W moim przypadku oznacza to oczywiście te łatwiejsze, ale tak czy siak, dolatywanie tych samych hop na Rocbirdzie przychodziło mi znacznie łatwiej, niż na testowanym przeze mnie niedawno Santa Cruzie.
Skoczność ta, poza zawieszeniem, wynika z wybranego układu kół i geometrii. Mullet i krótki chainstay świetnie nadają się do wybijania z każdej muldki i wchodzeniu na tylne koło na wyjściu z każdej bandy, nawet pod takim beztalenciem jak ja. Bo pomimo płaskiej główki ramy, Rocbirdowi nie można odmówić zwrotności – krótki tył, małe koło i ultra-krótki mostek robią swoje. Błyskawiczne zmiany kierunku przychodzą tu z łatwością.
Tylne koło 27.5″ zaczyna być ograniczeniem dopiero na szybszych, naturalnych trasach, na których odczuwalnie spowalnia ono Rocbirda względem rowerów na kołach 2×29″. Do tego w połączeniu z wysokim przodem, płaską główką i ultra-krótkim mostkiem wymusza pozycję, której raczej nie nazwałbym „wyważoną”. W płaskich zakrętach w naturalnym zmusza to do świadomego dociążania przodu, a na nieprzewidywalnych rąbankach lekkie sterowanie wymaga więcej uwagi w pilnowaniu linii. Przy takich zastosowaniach polecam wymianę mostka na dłuższy (45-50 mm), co przeniesie trochę więcej masy na kierownicę i uspokoi hiperaktywne sterowanie.
Dartmoor Rocbird Enduro Evo – werdykt
Jak najkrócej podsumowałbym Rockbirda? Tak, że gdybym miał w oparciu o swoją wiedzę zaprojektować nowoczesny rower enduro, to efekt wyglądałby dokładnie tak (a w każdym razie chciałbym, żeby tak wyglądał). Bez kompleksów może konkurować z aluminiowymi modelami Canyona czy Radona – nie tylko ceną, ale przede wszystkim zachowaniem na szlaku, które nie jest już „bardzo dobre, jak na tę cenę”. Jest po prostu bardzo, bardzo dobre.
Choć „na szlaku” to może nie do końca trafne określenie. Rocbird oczywiście dobrze nadaje się do całodniowych tułaczek po beskidzkich szczytach, ale od tego są elektryki przede wszystkim jest on skierowany do „nowej fali endurowców”, którzy większość czasu spędzają w bikeparkach. Jego dwie specjalności to przygotowane airline’y i strome, techniczne trasy naturalne. A przy tym efektywne zawieszenie i przyzwoita masa pozwalają uniezależnić się od miejscówek z wyciągiem, dając ciekawą alternatywę dla riderów, którzy nie potrzebują skoku i pancerności Thunderbirda Superenduro.
Walety:
- rewelacyjna skoczność;
- nowoczesna geometria (ultra stroma podsiodłówka!);
- wzorowa, dobrze wyważona kinematyka zawieszenia;
- spójny, kompletny osprzęt;
- cena/opłacalność.
Zady:
- tylko 3 rozmiary;
- mały skok sztycy;
- brak opcji 2×29″.
Dartmoor Rocbird Enduro Evo 2024
Cena: 11 699 zł
Masa: 16,1 kg (rozmiar S, z pedałami, na mleku)
Dostępne rozmiary: S-L
Strona producenta
Bonus: Alternatywy z oferty Dartmoora
Dartmoor Rocbird Enduro Pro
Zacznijmy od droższej wersji wyposażenia testowanego roweru, która za dodatkowe 4100 zł (15800 zł) przede wszystkim oferuje topowe zawieszenie Foxa (36 i X2 w wersji Factory). Pełna grupa Shimano SLX (znacznie bardziej przyszłościową od 11-rzędowego Deore w Evo) i wyższej klasy komponenty Dartmoora to miły dodatek, ale umówimy się – endurówka na Kashimie za niecałe 16 koła? Pokażcie mi drugą taką ofertę!
Dartmoor Rocbird Trail Evo
Odpowiednik testowanego roweru w wariancie „Trail”, czyli o skoku 140 mm i teoretycznie na lżejszych częściach. „Teoretycznie”, bo w praktyce osprzęt jest ten sam (podobnie jak cena: 11700 zł), tylko z innym damperem (RockShox Deluxe Select R), mniejszą tarczą z przodu i oponami, które moim zdaniem w rowerze o takim potencjale będą ograniczeniem (głównie mam na myśli przedniego Dissectora, bo Aggressor to zacna opona na tył). Nie spodziewałbym się, żeby te drobne zmiany jakoś znacząco wpłynęły na masę i lekkość jazdy, więc ten wariant polecałbym głównie wtedy, kiedy w Twoim sercu płynie enduro, ale z jakiegoś powodu uważasz, że 160 mm skoku to na Twoje trasy przesada.
Dartmoor Rocbird Trail Pro
Rocbird Trail dużo więcej sensu nabiera w topowej specyfikacji Pro. Świetne zawieszenie (Foxy w wariancie Performance Elite, czyli na najlepszych tłumikach, tylko bez Kashimy) i kompletna 12-rzędowa grupa Shimano SLX to w zasadzie wszystko, czego realnie potrzeba do szczęścia na szlaku (za 14300 zł), a trochę lepsze części własne Dartmoora pewnie dodatkowo zbiją masę do poziomu godnego ścieżkowca. Nie jestem tylko pewien, czy mullet to dobre rozwiązanie w rowerze tej klasy – osobiście w Rocbirdzie Trail widziałbym raczej koła 2×29″.
Dartmoor Thunderbird CF Evo
Zostawmy na chwilę nowy model, bo mając budżet na zakup Rocbirda Pro, można też olać Kashimę na rzecz jeszcze twardszego narkotyku: karbonu. Jak sama nazwa (Evo) wskazuje, wyposażenie jest zbliżone do testowanej tu srebrnej strzały, z tą różnicą, że za amortyzację odpowiada Marzocchi Bomber Z1 (170 mm) i sprężynowy wariant dampera X-Fusion. No i oczywiście Thunderbird to ciut starsza konstrukcja, na kołach 2×29″ i nie aż tak progresywna – kąt podsiodłówki 76° wygląda dobrze na papierze, ale przy mocnym wysunięciu sztycy niewiele z niego zostanie. Problematyczne mogą być też zaledwie dwa rozmiary (M, L). Ale w życiu każdego rowerzysty przychodzi moment na karbon, choćby nie wiem co – jeśli czujesz, że właśnie nastąpił, może to być ciekawa alternatywa dla Rocbirdów.
Dartmoor Thunderbird Superenduro Pro
W podsumowaniu napisałem, że testowany Rocbird Enduro jest ciekawą, lżejszą i bardziej wszechstronną alternatywą dla Thunderbirda Superenduro. Ale jeśli 90-100% Twojej jazdy to haratanie czarnych tras pod wyciągiem, to może nie ma sensu się rozdrabniać? Thunderbird na aluminiowej ramie i kołach 29″ to inna bestia, niż opisany wyżej wariant karbonowy – ma 180/170 mm skoku, trochę inną geometrię i zerowe ambicje to turystycznych wycieczek po szlakach. To rower do szybkiej jazdy po wymagających trasach, więc z dwóch wersji sugerowałbym wybrać tę droższą (Pro za 13800 zł), na zawieszeniu Foxa (38 / Float X Performance), Magurach MT5 i Minionach.
Rama Dartmoor Rocbird
Jeszcze nigdy w „alternatywach” nie pokazywałem samej ramy, bo nie jestem fanem składania rowerów – w dzisiejszych czasach to się po prostu nie opłaca. Tyle że w przypadku Rocbirda może się opłacać (o ile masz bardzo specyficzne potrzeby, do których nie da się nagiąć seryjnej specyfikacji), bo cena gołej ramy to 3500 zł, w zestawie z dwoma kompletami krzywek do montażu dłuższego lub krótszego dampera. Lub idąc na skróty: 4600 zł z damperem (do wyboru X-Fusion H3A i RockShox Deluxe stosowane w kompletnych specyfikacjach Evo). Rynek ram sprzedawanych luzem praktycznie umarł i jeśli już, dostępne są zazwyczaj zaporowo drogie topowe modele na potrzeby „dream buildów”. Rocbird jest więc miłą odmianą i mocną propozycją dla cierpliwych łowców promocji na części w niemieckich sklepach ;)
Dartmoor Rocbird Junior
Na koniec coś, co mnie akurat mało interesuje, ale podobno są ludzie, którzy mają dzieci. I te dzieci mają szczęśliwe dzieciństwo, jeżdżąc na takich rowerach. Dostępne są dwa rozmiary i co ciekawe, obydwa są mulletami. Większy ma koła 27.5/26″ i skok 160/160 mm, więc w połączeniu z reachem 400 mm, na upartego można go nawet traktować jako dodatkowy rozmiar XS, niezależnie od wieku. Mniejszy toczy się na kołach 26/24″ i ugina się o 130 mm, więc jest już modelem typowo juniorskim. Ach ta dzisiejsza młodzież!
Zobacz też:
Szkoda, że to mullet. Okres przejściowy 26>27.5 był bardzo krótki, a w wypadku nieuniknionego przejścia w pełni 27.5>29, co niektórzy producenci bawią się w jakieś półśrodki.
Przejście 27.5>29 już dawno nastąpiło, przechodzenie w rowerach enduro 29>mullet to jest kolejny etap, który właśnie się dzieje ;)
Choć oczywiście co kto lubi – do pewnych zastosowań lepsze byłoby 2×29″ (długie tripy, racing), ale do charakteru Rocbirda mullet pasuje super.
27.5 cały czas jest extra
Ten rower ma być taką trochę mini freeridówką, co zresztą widać nie tylko po mniejszym kole z tyłu ale i po długości chainstaya. Dlatego takie połączenie ma sens.
Półśrodki?
https://www.pinkbike.com/news/tire-set-up-of-20-world-cup-dh-riders-from-les-gets.html
Pouczający link. Bardzo zaskoczyła mnie przewaga MX nad 2×29. Nigdy nie jeździłem DH, ale te trasy kojarzą mi się z większą średnią prędkością. W enduro średnia prędkość jest mniejsza, bo trasy są „ciaśniejsze” i bardziej „pogmatwane”. W ciemno stawiałbym na to, że DH jeździ głównie na 2×29, a enduro na MXe, a tu surprise, surprise.
Mullet w DH wynika z nastromienia trasy i nie haczenia dupą o tylne koło.
Michał, a tak w ogóle, czy Ty się przeprowadziłeś w Beskidy, konkretnie w okolice Rajczy?
Widzę, że nic się nie ukryje ;)
Po prostu tak sobie ułożyłem w jedną całość wszystkie Twoje relacje, zdjecia, teksty i wyszło mi na to, że mieszkasz u nas na rejonie :)
Konkretnie Soblówka. Chyba muszę się zgłosić po sugestie tras w okolicy ;)
Widzę, że Bóg Cię pokarał jak mnie 20 lat temu ;]
U nas nie ma jeździć oprócz szlaków w górach, niestety.
Nie ma tak silnie rozbudowanej społeczności rowerowe, żeby zebrać się w kupę i zbudować traski, chociaż są ku temu warunki i myślę, że są one bardzo dobre.
Na trailforksie jest pare singlów dodanych przeze mnie w okolicach Rajczy
Wiem że stary wpis ale i tak się wypowiem. Do budowy tras nie trzeba wielu osób. Ja zazwyczaj buduje sam ale nie tylko dla siebie. Na pewno potrzeba sporo czasu i kilku dobrej jakości narzędzi – one potrafią przyspieszyć proces i to wielokrotnie. Wiele też zależy od terenu i charakteru trasy którą chcesz stworzyć. Ja zazwyczaj buduje flow więc jedną banda czasem powstaje 4+h. Zauważyłem też taką prawidłowość że kiedy zbudujesz coś dobrego wtedy zainteresowaniem młodzieży tym tematem wzrasta i można liczyć na pomoc przynajmniej czasem.
Jakby co to niedaleko kolo Rachowca probuje rzezbic jakies traski. Zapraszam:)
u nas na rejonie :)
No właśnie, co to za trasy na zdjęciach?
Te ładne to żółty szlak z Wielkiej Rycerzowej do Soblówki.
Te bardziej nijakie to moja powstająca traska testowa pod domem ;)
No i jest jeszcze parę całkiem brzydkich z Airduro Trails w Istebnej, ale to robione na szybko GoPro ;)
Zdjęcia znakomite. Żółty szlak wygląda bardzo obiecująco. Może zimą napiszesz jakiś krótki i subiektywny przegląd ciekawych szlaków w Żywieckim? Pozdrawiam serdecznie!
No żółty do Soblówki miodzio. Szkoda, że taki krótki :(
Zazdroszczę takich tras pod domem!
Mi to wyglada na szlak z Rycerzowej.
A zdjęcia z tras – to Istebna Złoty Groń
Wygląda jak rasowe slopenduro. Jeśli ten model nie będzie miał żadnych chorób wieku dziecięcego to może być to benger. Jeśli zaś będzie jakieś miał to Velo powinno dział gwarancji zwiększyć dwukrotnie, bo coś czuję, że młodzi gniewni wojownicy akrobacji powietrznych będą chcieli go często wybierać
Oho, widzę że ktoś tu ostro ćwiczył nowe rowerowe terminy ;) Ale prawidłowo to: „slopeduro”, „banger” ;P
I faktycznie, rower ten wydaje się stworzony do takiej jazdy. Choć prawdziwe slopeduro raczej powinno mieć 2×27.5″, singlespeeda i jeszcze parę innych modów – widzę tu potencjał na edycję specjalną ;)
„endurówka na Kashimie za niecałe 16 koła? Pokażcie mi drugą taką ofertę!”
To masz nawet dwie, jedna bardziej enduro, druga all mountain (ale przynajmniej w pełnej rozmiarówce):
https://www.bike-discount.de/de/detail/index/sArticle/238840
https://www.bike-discount.de/de/radon-slide-trail-10.0-2
A jeszcze parę by się znalazło – takie czasy ostatnio… ;)
Ale tutuaj porównujesz cenę katalogową Dartmoora z cena promocyjną na Radona. Katalogowo Radon kosztuje 4600 Euro czyli 20 tysiecy po obecnym kursie.
Ale to jest jego stała cena od bardzo dawna – Radon to ich domowa marka, coś jak Rockrider dla Decathlonu.
Otóż to, dziękuję :)
Pierwszy katalogowo z wysyłką do Polski 21k, drugi 19,6k.
Czekam dalej na oferty :P
Jedyny sklep, gdzie kupisz Radona, to Bike Discount, bo są właścicielem marki. To jest stała „promocja”. To tak jak Decathlon wypuścił nowe Rockridery Feel i z miejsca je przecenił – też patrzysz wtedy, na cenę wyjściową, czy na tą, która realnie wskoczyła po tygodniu?
Naprawdę nie mam już siły kolejny raz na tą samą dyskusję, pod każdym top 10 jest ten sam temat…
Żeby porównać oferty, albo patrzysz tylko na ceny katalogowe, albo tylko na promocyjne (ale wtedy działa to tylko w danej chwili). Nie jedno z drugim.
A jak producent zawyża ceny katalogowe, żeby mieć „stałą promocję”, to ja takiego podejścia nie rozumiem i nie popieram.
No coż Ci poradzę, że to stała taktyka marketingowa. Czym innym jest wrzucanie okazji z jakiegoś tam sklepu z aktualnie trwającą wyprzedażą (i tu zgodzę się, że trudno brać takie ceny pod uwagę w zestawieniu), a czym innym cena, za którą sprzedaje je realnie i w trybie ciągłym sklep, będący właścicielem marki i mający na nią wyłączność. Podałem tu przykład Decathlonu, ale gdyby takie Velo na swojej stronie kiedyś przekreśliło cenę sugerowaną Dartmoorów i oficjalnie sprzedawało by je ze zniżką, to brałbyś nadal do zestawień tę cenę wyjściową? Tu dodatkowo zwyczajnie nie jesteś nawet w stanie kupić tych Radonów za cenę „katalogową” – po prostu nie masz takiej oficjalnej opcji nigdzie indziej.
Ale tak właśnie jest, dlatego obniżone ceny niektórych marek które są dostępne na stałe należy traktować jako wyjściowe. Dodatkowo promki w Niemczech deklasują te w u nas
Kupowac gówno z DE. No, gracias!
Gówno jak gówno – nie jestem jakimś fanem Radona i osobiście w zalinkowanych modelach widzę sporo mankamentów, które jak dla mnie wykluczałyby zakup (zwłaszcza chodzi mi tu o Swoop), ale fakt faktem, że klasa komponentów w relacji do ceny jest rewelacyjna. Generalnie, z niemieckich marek wysyłkowych znacznie wyżej cenię Canyona i YT, ale tak niskie ceny, jak na stałych „promocjach” Radona ciężko u nich trafić i jeśli nawet się zdarzą, to okazje szybko się kończą.
Mogę prosić o wyjaśnienie, jakie to mankamenty tych rowerów? (zwłaszcza pytam o model Slide). Pytam na poważnie, bez szydery, proszę o konkreciki. Pozdrawiam :)
Dla mnie Slide ma za stromą główkę i za płaską podsiodłówkę, ale przede wszystkim mam problem z reachem – dopiero w największym rozmiarze jest odpowiedni dla mnie, a wtedy podsiodłówka jest zdecydowanie dłuższa niż bym chciał. Seryjny dropper 150 mm w największym rozmiarze, to już kompletnie nie przystaje do współczesnych standardów, a nie mam pewności, czy w tym przypadku dłuższy będzie można zmieścić.
Mała pomyłka w tekście:
„Największe możliwości miałem odnośnie podjeżdżania”
Dzięki, poprawione :)
Miałam okazję jeździć na Rocbirdzie i jestem zachwycona, co prawda osprzęt miał o niebo lepszy niż w seryjnym. Ale jazda na nim to była czysta przyjemność.
Ja miałam do dyspozycji rozmiar M i przy moim wzroście 170cm czułam się pewnie i stabilnie na zjazdach. Być może rozmiar S byłby bardziej skoczny…
Wygląda paskudnie. Dyskwalifikacja w przedbiegach nawet gdyby był najlepiej jeżdżącym rowerem świata.
Moim zdaniem wygląda świetnie.
Wygląda paskudnie ;)
Twoim zdaniem. :) A z ciekawości – co w nim konkretnie paskudnego wg Ciebie i które rowery uważasz za dobrze wyglądające?
Kształt górnej rury mi nie siedzi. I ogólnie rower wygląda jakoś tak, nie wiem, pokracznie? Znaczy sie są rowery z podobnym kształtem, ale w innych wygląda to jakoś lepiej, np. Kross Moon. A wygląd kwestia gustu, wiadomo. Nie mam jakiegoś zdecydowanego faworyta, który bił by na głowę wszystko inne jeżeli chodzi o wygląd, ale podobają mi się np. YT Jeffsy, nowy Occam, Norco Optic, Aidrop Edit, Reeb Steezl, Canfield Lithium, Last Tarvo czy Bird Aeris/Aether.
Moon mi się nie podobał, bo to był taki trochę wysoki koziołek, trochę jak Reign, którego proporcje w niektórych rozmiarach do tej pory wyglądają wręcz pokracznie. Jeffsy spoko, zresztą wszystkie YT wyglądają nieźle. Occam jest taki trochę przekombinowany IMHO, niby ta poprzeczka przypomina fajne linie Capry, ale z mocowaniem dampera do TT i tym gięciem, to dla mnie już tam trochę za dużo się dzieje. Optic – prosto, czysto i raczej ponadczasowo, tu faktycznie trudno się do czegoś przyczepić. Pozostałych nie kojarzę. Z takich prostych, czystych projektów ramy podoba mi się jeszcze nowa One -Sixty/One-Forty.
A jeszcze wracając do Rocbirda – zauważyłeś, że ten srebrny z testu to rozmiar S? Proporcje S-ki zawsze będą wyglądały specyficznie. No i dla kogoś mało opatrzonego z mulletami rowery z mniejszym tylnym kołem na zdjęciach z boku zazwyczaj wyglądają dziwnie i nieproporcjonalnie – na żywo mało kto to zauważa, zwłaszcza na pierwszy rzut oka.
No, nowa Merida wygląda zgrabnie i to niezły rower jest.
Tak, wiem, że rowery w środkowych rozmiarach (M, L) wyglądają z reguły najlepiej i w przypadku Dartmoora jest podobnie. Co nie zmienia faktu, że i tak jest pokraczny i IMO paskudny ;)
Na żywo wygląda normalnie, ani brzydki ani ładny. Gdyby dart coś zmienił w stylistyce samych malowań mógłby trochę nadrobić do konkurencji.
Brzydki nie jest ale szału też nie robi. Górna jakby była prosta to wyglądał by lepiej
Mnie się to kanciaste zagięcie podoba. I wygląda spójnie ze stylistyką Thunderbirdów i nowego Horneta.
Drobne sprostowanie
Deore (żadne, 10, 11, 12) nie zostało porzucone na rzecz CUES.
CUES jest grupą do jazdy trekingowej, wycieczkowej, amatorskiej itp. Zastępuje grupy Altus, Acera i Alivio. Nie jest i nie będzie przeznaczony do sportów typu enduro czy XC.
To wynika ze szkoleń Shimano, czyli jest to oficjalne stanowisko producenta. Zgadza się to z systemem dystrybucji Shimano, gdzie nowe Deore normalnie figuruje z nowymi dostawami.
Porzucone zostało tylko stare Deore na korzyść nowego, ale to logiczne.
To ciekawe, bo oficjalne informacje mówiły o porzuceniu wersji 11 biegowej, czyli M5100…
Aż specjalnie odpaliłem jeszcze raz elearning. CUES zastępuje altusa, acerę i alivio. Nawet osobno wspomnieli, ze deore zostaje.
Więc jeśli serio rezygnują z niektórych wersji deore to ta decyzja nie jest podyktowana CUESem, tylko innymi względami.
Ja pamiętam, że przy premierze Cuesa i Linkglide ogólnie mówili, że zostaje Deore M6100, ale (przynajmniej w obecnej wersji) M5100 wypada z oferty. Może zmodyfikowali plany, zdarza się.
Możliwe. Ja wiem tyle, ile mam na szkoleniu jako serwisant ze współpracą, nie robię w samym Shimano, nie informują nas o każdej decyzji i zmianie planów
Wypadł chyba 10 biegowy Deore. A 11 biegowe są normalnie dostępne
Sprostowanie do sprostowania:
Na stronie Shimano jak byk stoi, że CUES jest „ekosystemem” przeznaczonym również do MTB i nigdy nie było komunikacji, że są to grupy trekkingowe/wycieczkowe. Tak samo, jak Altus, Acera i Alivio nigdy nimi nie były, nigdy też Shimano nie miało czegoś takiego, jak grupa przeznaczona do enduro czy XC,jedynie MTB jako całość – od Altusa po XTR.
Cała idea CUES-a to unifikacja części między wszystkimi grupami rowerów: miasto, trekking, górskie (oczywiście z niskiej półki). No i kluczowa konstrukcja Linkglide, która w pewnym sensie dzieli grupy na bardziej rekreacyjne/e-bike’owe (cięższe, trwalsze Linkglide) i bardziej sportowe (lżejsze, szybciej działające Hyperglide+).
Źródło
To jest co prawda interpretacja Pinkbike’a, ale zbieżna z tym, co komunikowało Shimano i co powieliły wszystkie media. Niestety nie mogę się dogrzebać do oryginalnego komunikatu prasowego.
A jeśli chodzi o szkolenia serwisowe, to raczej oczywiste, że obejmują one wszystkie bieżące grupy – bo póki co CUES nie zastąpił niczego, na stronie Shimano wciąż wisi Alivio, Altus, Acera. A nawet, jak już ze strony znikną, to jeszcze latami będą jeździć w rowerach, więc też będą dostępne w sprzedaży, zwłaszcza biorąc pod uwagę problemy Shimano z potężnym stockiem.
Zresztą podejrzewam, że jest to klucz do zrozumienia ewentualnych zmian w komunikacji – pewnie więcej osób zaczęło się krzywić na M5100 ze względu na brak kompatybilności z niczym, więc może starają się to promować, żeby wywietrzyć magazyny.
Co znaczy brak kompatybilności z niczym? M5100 jest raczej kompatybilna np z kasetami deore 11s czy sunrace, które wbrew temu co napisałeś w teście są trwałe. Mam ponad dwa lata i ponad 2500km przejechał i działa bez zarzutów i nie widać, żeby miała sie zaraz zacząć kończyć. Mało tego, powiedziałbym, że napędy 11s jeszcze długo będą używane. Ja np nie zamierzam przechodzić na 12s
Sunrace jest jedynym zamiennikiem, ale nie działa ona tak dobrze ze względu na brak Hyperlide.
Więc jeśli masz grupę M5100 i chcesz korzystać w pełni z działania Shimano, to jesteś skazany na kasetę M5100, która lubi po jakimś czasie złapać luzy na nitach.
Dla porównania, w systemach 12s MicroSpline masz do wyboru kasety od Deore po XTR-a. Również w nowym systemie Cues kompatybilność wygląda naprawdę dobrze. M5100 stoi samotnie między nimi.
Rower przetestowałem w ramach płatnej współpracy reklamowej z właścicielem marki Dartmoor, firmą Velo.
Czyli artykuł sponsorowany? Zatem nieobiektywny a werdykt przed przeczytaniem jeszcze artykułu może być tylko jeden: super rower itp. Kupujcie!
Czy się mylę, mam nadzieję??? Co by nie było szacun że to na wstępie napisałeś bo większość tego nie robi i wychwala produkt pod niebiosa. Pozdrawiam miło!;)
Znasz jakiś blogerów, po za Enduroriderem, którzy testują tylko sprzęt kupiony prywatnie? Kupując trzy razy w roku nowy rower tylko po to by o nim napisać? :-D
Niestety obecne prawo wymaga użycia słowa „reklama” w każdej współpracy, z której autor czerpie jakiekolwiek korzyści majątkowe (a ja za przygotowanie publikacji pobieram wynagrodzenie, co jest chyba normalne). Wkurza mnie to, bo właśnie sugeruje, że jest to reklama w stylu „super rower, kupujcie!”.
No ale zakładam, że jak ktoś potrafi przeczytać 2000 słów, to jest na tyle rozgarnięty, że po przeczytaniu wszystkich wymienionych w teście wad i zastrzeżeń, będzie w stanie ocenić, że test jest niezależny (bo „obiektywny” to akurat nienajlepsze słowo i temat rzeka na temat tego, co bardziej wpływa na obiektywizm).
Nic nie stoi na przeszkodzie abyś kupił, przetestował, założył blog-a i wyraził swoje „obiektywne” zdanie… to takie proste. A tak btw przeczytałeś ten artykuł, czy tylko scrolldown-a do komentarzy zrobiłeś, żeby sobie podreperować samopoczucie.
Ha, to też nie jest takie proste, bo wtedy trzeba uważać na takie błędy poznawcze, jak:
Jest też dyskusyjne, czy ktoś, kto wyłącznie testuje kupione przez siebie rzeczy, jest wiarygodnym źródłem informacji – trudno cokolwiek obiektywnie ocenić, jeśli nie ma się porównania i doświadczenia z podobnymi produktami.
No ale cóż, wciąż jeszcze są osoby, w których głowach jest tylko kasa i „nie kupiłeś – nie jesteś obiektywny”. A jak jeszcze hajs się wzięło za wykonaną pracę, to ŁO PANIE, już w ogóle nie można nic złego powiedzieć i tylko wychwalać pod niebiosa… Nie tak to działa.
Może to i głupi pomysł, ale myślałeś kiedyś, żeby testować rowery od prywatnych ludzi, którzy się do Ciebie zgłoszą? Coś na zasadzie wspólnego wypadu i zamiany na jeden dzień, gdzieś na Twoich lokalnych trasach. Zgaduje, że to może być za krótko, żeby „nazbierać materiału” i wyrobić sobie opinię. Jest też problem rozmiarówki. Do tego kwestia ryzyka powstania szkody. Tak tylko rzucam, bo sam bym się pisał i w sumie jestem ciekaw opinii innych.
Powiedz mi szczerze: gdybyś prowadził swojego bloga czy inne medium – robiłbyś tak?
Za grubą kasę, ja tak :)
Ech… czemu nie mogli zrobić prostej górnej rury, wtedy nikt (w tym ja) by nie narzekał na wygląd.
Czasami mam wrażenie, że oni to specjalnie robią :P
Przecież prosta rura nawet jest prostsza i tańsza w produkcji.
Bo tak zagięta daje więcej miejsca, a jednocześnie sprawia, że „komin” podsiodłówki jest krótszy, a tym samym mocniejszy. Moim zdaniem wygląda to dobrze i spójnie z innymi nowszymi modelami Dartmoora.
Ja mam na myśli spoinę z podsiodłówką w tym samym miejscu co jest, prosta rura przecież nic by nie zmieniła. Chyba źle to sobie wyobraziłeś.
Wtedy, przy tym samym reachu, rura górna musiała by mieć inny kąt, co niekoniecznie wyglądałoby tak spójnie z kątem seatstaya i tak kompaktowo jak teraz.
Trochę ta rama dziwna. Kojarzy mi się z żyrafą O ile Thunderbirdy wg mnie wyglądają super to ta rama juz nie. No i największy minus to koła 29/27,5 w wersji Trail. To powinien być 29/29
Ale w sumie kto powiedział, że trailówka to nie może być zabawowy skoczny rower, na lokalne ścieżki i hopki? Kto powiedział, że to musi być coś „wycieczkowego” na długie godziny w siodle i „efektywne toczenie się po korzeniach i kamieniach”? Mullet zresztą wcale nie przetacza się źle – dużo zależy od kinematyki zawieszenia.
no właśnie! Fajnie że jest alternatywa dla 2×29 i 2×27,5 gdzie jeden rozmiar jest typowo wycieczkowo/racingowo efektywny, a drugi typowo zabawowy. Tutaj mamy złoty środek, dla przeciętnego ridera nie jest to różnica na zasadzie życia i śmierci :P więc spoko :) mi ideamulleta BARDZO się podoba :))) zreszta na zawodach DH nawet wszyscy chyba smigają na muletach
Fajny test. Podoba mi się, że Dartmoor obrał jakąś ścieżkę i próbuje pokazywać swój charakter.
Fajnie byłoby przeczytać jakiś wpis z budowy własnej trasy pod domem :)
Co do płatnych recenzji… Wydaje mi się, że aktualnie działa to jak usługa, jak idziesz do mechanika to i mu płacisz za przegląd to oczekujesz, że odda rzetelnie stan rzeczy tak jak ty robisz to w przypadku testu.
Trzeba też pamiętać, że poświęciłeś swój czas na jeżdżenie tym rowerem a mogłeś jeździć innym :)
Jedyną rożnicą miedzy ramami Trail i Enduro jest krzywka mocująca damper i długość dampera. Rozumiem, że w takim razie będzie możliwość dokupienia krzywki i zmiany charakteru ramy w przyszłości? Co w takim wypadku z gwarancją?
Tak, podejrzewam że będzie można same krzywki w Velo zamówić i zmienić razem z damperem. Na gwarancję raczej to w żaden sposób nie wpłynie, bo są to elementy oryginalne, fabrycznie stosowane w tej ramie.
Przy zakupie ramy dostajesz oba komplety krzywek :)
Piękne foty!!!!
Jak zawsze u tego chłopaka :)
Przyjemnie sie czyta tekst przepleciony takimi obrazkami.
Dzięki!
Coś mi się wydaje że te świetne foty to żona robi ?! No chyba że aparat ustawiony na statywie reaguje migawką na słowo „hasło” :) przejeżdżającego Michała.
Tu akurat wszystkie poza jednym są ze statywu :)
Jeżeli ważę 90 kg netto, to czy widelec 36 mm nie będzie zbyt wiotki? Nie skaczę gapów, ale jeżdżę dzikie trasy, zawody itd. I nie wiem czy nie powinienem iść w 38 mm?
Ja ważę ~70 kg, więc definitywnej odpowiedzi Ci nie dam. Zdaniem Foxa/RockShoksa pewnie powinieneś iść w 38. Ale 36 było przez ok. dekadę najbardziej hardkorowym modelem jednopółkowym, który nadawał się od wszystko od enduro po freeride, więc…
Dokładnie, do niedawna 36 było idealne. Ale producenci zasiewają w głowie ziarno niepewności… Na Yrim 35 mm czuć, że jest zbyt wiotki na rąbance. I co wybrać? Czy fox 36 będzie sztywniejszy niż Yari? Czy iść od razu w 38?
a jak ja bym chcial miec jednak rower 27,5 caly, bo nie jestem zbyt wysoki i jezdze tylko flowy i male alajny, czy tez bilajny :P, to jak zrobic zeby zrobic rocbirda trail, na kolach 27,5 obu i nie stracic geometrii roweru? i nie mowcie mi ze to boz sensu, tylko prosze na pytanie ospowiedziec. :D
Teoretycznie zmiana przedniego koła i widelca na zestaw pod 27.5″ obniża przód o jakieś 35-38 mm. Samo koło to połowa z tego. Czyli mógłbyś zachować widelec pod 29″ i zwiększyć mu skok o 20 mm i geometria byłaby zbliżona. Możnaby też wrzucić specjalną podkładkę na sterówce (między koroną a główką), ale to jeszcze większa rzeźba.
ALE to teoria, bo mowa o geometrii statycznej. Wyższy widelec i inny sag w połączeniu z mniejszym kołem spowodują zmiany w prowadzeniu się roweru w zakrętach i ogólnym zachowaniu na szlaku. O gwarancji nie wspominając. Ani o tym, że 180 mm skoku z przodu to niekoniecznie jest to, o co Ci chodzi na „flowy i małe alajny” :P
Więc ogólnie nie da się przerobić roweru z 29″ na 27.5″ tak, żeby cała reszta pozostała taka sama.
Ja bym albo został przy seryjnej specyfikacji (dla skoczności i przyjazności niższemu wzrostowi kluczowe jest tylne koło, nie przednie), albo po prostu poszukał innego roweru, na kołach 27.5″. Nowych modeli dużo nie znajdziesz, ale jako że wszyscy przesiadają się na 29″, to aż się prosi, żeby wyrwać coś używanego w niskiej cenie.
dzieki za odpowiedz.
wiec mam pytanie kolejne, jesli moge, niektore fiirmy, np canyon, robia dwa najmniejsze rozmiary na kolach 27,5 a od m na 29. probuje sie doszukac roznic w danych geometrii, i wlasciwie jedyny ktory moze cos mowi to bb offset krtory jest rozny, ale i to chyba nie bo to przeciez bb ofset to odleglosc od rury podsiadlowej, i wyznacza punkt do poprowadzenia realnego kata rury podsiodlowej? nie daja niestety odleglosci suportu od ziemi, no ale wychodzi ze moze skoro s jest na 27,5 to m tez moznaby zrobic na 27,5? to pytanie teoretyczne bo mnie s by sie podobalo, w takim neuronie. no ale moznaby czy nie mozna?
Nie nie, „BB offset” to jest coś zupełnie innego. Jest to wysokość suportu względem osi kół – inna nazwa to „BB drop”, a po polsku byłoby to „obniżenie suportu”.
https://www.1enduro.pl/geometria-roweru-mtb-enduro/
Więc w połączeniu z rozmiarem kół i wysokością opon decyduje on o wysokości suportu względem ziemi. Producenci podają go, bo „normalna” wysokość suportu dość mocno zależy od rozmiaru opon, więc niewiele mówi o faktycznej geometrii ramy kiedy np. chcesz porównać ją z innym rowerem, na innych oponach.
No i BB offset/drop jest też największą różnicą w geometrii między ramą 27.5″ a 29″. Wszystko inne można zrobić takie same, ale ponieważ w 29″ osie koła są wyżej od ziemi, BB offset/drop musi być większy, żeby suport pozostał na optymalnej wysokości.
Innymi słowy: zakładając, że dwa rowery (29″ i 27.5″) mają suport na wysokości powiedzmy 340 mm, to ten na kołach 29″ będzie miał większy BB offset.
W praktyce oznacza to, że jeśli do ramy 29″ wrzucisz koła 27.5″, suport będzie mega nisko (np. w aluminiowym Spectralu różnica to 15 mm, w Neuronie aż 20 mm).
PS. Zaznaczę tylko, że jest to inna sytuacja, niż w przypadku Rocbirda, który fabrycznie jest mulletem.
Witam. Szukam pomocy przy wyborze nowego roweru. Rocbrid jest numer 1 na liście ale wiąże się z tym przylot do Polski specjalnie po ten rower jako że mieszkam na stałe w UK. W lokalnym sklepie upatrzyłem też Marin Alpine Trail XR w tym samym przedziale cenowym. Teraz pytanie czy warto doinwestować trochę więcej czasu i może około dodatkowo 500 zloty na loty żeby przywieźć sobie Rocbirda do Anglii?
Brałbym mariana