Czy bardziej opłaca się samodzielne składanie roweru, czy zakup gotowej konfiguracji – to odwieczny dylemat osób kupujących nowy sprzęt. Składanie ma swoich zatwardziałych zwolenników, lubujących się w wyszukiwaniu okazji i nie chcących zamienić własnoręcznie dobranej specyfikacji na dzieło korporacyjnego product managera. Z kolei pragmatycy zazwyczaj wybierają gotowca, ewentualnie lekko go modyfikując pod kątem własnych preferencji. Która droga jest lepsza?
Wpis powstał dzięki współpracy z firmą Dartmoor
Zady i walety składaków i gotowców
Dlaczego warto składać samemu?
- każdy komponent dobierasz samodzielnie, więc unikasz „słabych punktów” w specyfikacji i często kosztownych upgrade’ów;
- możesz obniżyć cenę kupując części używane i z wyprzedaży np. starszych roczników;
- wykorzystujesz „darmowe” części leżące w garażu;
- pieniądze możesz zainwestować w to, co dla Ciebie najważniejsze (np. słabszy napęd – lepsza amortyzacja);
- Twój rower będzie jedyny w swoim rodzaju.
Dlaczego warto kupować gotowca?
- nie musisz się martwić kompatybilnością poszczególnych części (stery, suport, napęd i linia łańcucha, zaworowanie dampera pod konkretną ramę itd.);
- specyfikacja z reguły jest spójna i rower dobrze wygląda i działa jako całość;
- dostajesz gwarancję na cały rower, więc nie musisz się przejmować, jeśli coś działa nie tak, a nie do końca wiesz co;
- mając kompletny rower trochę mniej kusi, żeby co chwilę coś w nim zmieniać;
- jest szybciej;
- jest taniej.
Ostatni punkt budzi jednak sporo kontrowersji, które pojawiły się np. przy okazji zestawienia najtańszych hardtaili enduro na 2016. Czy aby na pewno producenci rowerów nie lecą w pręta i nie kasują nas ekstra za kilka zgranych kolorystycznie komponentów? Żeby to sprawdzić, wziąłem pod lupę dwa korzystne cenowo rowery: jednego hardtaila (Dartmoor Primal Pro 27.5+) i jednego fulla (Dartmoor Blackbird).
Ich wybór nie jest oczywiście przypadkowy :)
- po pierwsze, są to dwa rowery, które przetestuję w tym roku w ramach współpracy z Dartmoorem;
- po drugie, to dwie nowości na ten sezon, przez które niejeden producent rowerów drapie się po głowie – cenowo nie mają sobie równych;
- po trzecie, Dartmoor jako jeden z nielicznych producentów, oferuje ramy oddzielnie, i to w sensownych cenach. Dotyczy to zwłaszcza fulli. Zazwyczaj, jeśli zakup samej ramy jest w ogóle możliwy, to cena jest tak zaporowa, że jakiekowiek wyliczenia nie mają najmniejszego sensu.
Zasada jest prosta: zebrałem realne ceny sklepowe poszczególnych elementów seryjnego roweru. Pod lupę poszły zarówno polskie jak i zagraniczne sklepy internetowe, a także Allegro. Jeśli jakaś część nie była dostępna w sprzedaży, przyjąłem cenę najtańszego sensownego zamiennika.
Żeby dać fory zwolennikom składania, pominąłem w tabelach:
- koszty wysyłki – przyjmując 10 zł za każdą część, wychodzi 200 zł, ale realny koszt powinien być mniejszy, dzięki łączonym zamówieniom i zakupom w lokalnych sklepach;
- koszt złożenia roweru + linek, pancerzy i dętek/mleka – normalnie 150-200 zł, ale większość rzeczy pewnie zrobisz samodzielnie. Ale i tak stówkę na zaplot kół czy nabicie sterów warto sobie odłożyć.
Nie uwzględniłem też dodatkowych rabatów („karta stałego klienta”, znajomości w lokalnym sklepie itp.) – zakładam, że będziesz w stanie uzyskać zbliżony rabat niezależnie od tego, czy kupujesz części, czy cały rower (choć przeważnie dużo lepiej się negocjuje przy zamawianiu gotowca…).
No to jedziemy!
Dartmoor Primal Pro 27.5+
Primal w specyfikacji 2017 w kategorii cena/wyposażenie na tą chwilę nie ma sobie równych – w zasadzie pomysł na ten artykuł powstał przy opisywaniu jego specyfikacji w bikepornie. Jeśli więc kombinujesz, jak by tu złożyć nowoczesnego sztywnego ścieżkowca jak najniższym kosztem, myślę że jest on dobrym punktem odniesienia.
RAMA | Dartmoor Primal Plus | 899 zł |
WIDELEC | Rock Shox Revelation RL Boost | 2 400 zł |
STERY | No-name zintegrowane | 89 zł |
KORBA | SRAM NX | 599 zł |
PRZERZUTKA | SRAM NX | 299 zł |
MANETKA | SRAM NX | 129 zł |
KASETA | SRAM NX PG-1130 | 319 zł |
ŁAŃCUCH | SRAM NX PC-1110 | 59 zł |
PIASTA PRZÓD | Dartmoor Reel Boost | 159 zł |
PIASTA TYŁ | Dartmoor Reel Boost | 299 zł |
SZPRYCHY | 2.0 mm czarne | 64 zł |
OBRĘCZE | Dartmooor Aircraft Pro | 398 zł |
OPONY | Schwalbe Nobby Nic 3.0" | 318 zł |
PEDAŁY | Dartmoor Stream OEM | 79 zł |
HAMULCE | SRAM Level, tarcze 180 mm | 499 zł |
KIEROWNICA | Dartmoor Tornado 750mm | 129 zł |
GRIPY | Dartmoor Maze | 69 zł |
MOSTEK | Dartmoor Trail | 99 zł |
SIODEŁKO | Dartmoor Trail Racing | 119 zł |
SZTYCA | KS eTen Integra | 759 zł |
Cena części: | 7 784 zł | |
Cena kompletnego roweru: | 5 199 zł | |
RÓŻNICA: | -2 585 zł |
---|
Komentarz
Liczby potwierdzają pierwsze wrażenie o opłacalności Primala. Ponad 2500 zł oszczędności (1/3 ceny „składaka”) przy zakupie gotowca to ogromna różnica zostawiająca w budżecie dużo miejsca na ewentualne upgrade’y „do smaku”, jak np. lepsze opony czy porządne pedały.
Czy dałoby się złożyć tańszego sztywniaka? W zasadzie trudno byłoby dobrać tańsze części bez istotnej straty na jakości. Jedynie korba wydaje się droga. Potencjał do sensownych oszczędności jest też w amortyzatorze – modele z osią Boost są na razie trudno dostępne i drogie, przy składaniu własnej konfiguracji można by więc zastosować przednią piastę w klasycznym rozmiarze.
Dartmoor Blackbird
Obiegowa opinia jest taka, że o ile hardtaila opłaca się składać, to w przypadku fulla jest to totalnie z dupy pomysł. Wynika to z tego, że większość producentów nie oferuje gołych ram, a jeśli już, to w zaporowych cenach. Dartmoor jest tu chlubnym wyjątkiem – rama Blackbirda bez dampera kosztuje 2399 zł, przez co konkuruje głównie z… ramami używanymi.
RAMA | Dartmoor Blackbird + RS Monarch Plus | 3 799 zł |
WIDELEC | Suntour Auron LO-RC | 1 699 zł |
STERY | No-name zintegrowane | 89 zł |
KORBA | SRAM NX | 599 zł |
PRZERZUTKA | SRAM NX | 299 zł |
MANETKA | SRAM NX | 129 zł |
KASETA | SRAM NX PG-1130 | 319 zł |
ŁAŃCUCH | SRAM NX PC-1110 | 59 zł |
PIASTA PRZÓD | Dartmoor Reel | 169 zł |
PIASTA TYŁ | Dartmoor Reel | 299 zł |
SZPRYCHY | 2.0 mm czarne | 64 zł |
OBRĘCZE | Dartmooor Raider | 230 zł |
OPONY | Maxxis Ardent | 178 zł |
PEDAŁY | Dartmoor Stream OEM | 79 zł |
HAMULCE | SRAM Level, tarcze 180 mm | 499 zł |
KIEROWNICA | Dartmoor Tornado 750mm | 129 zł |
GRIPY | Dartmoor Maze | 69 zł |
MOSTEK | Dartmoor Trail | 99 zł |
SIODEŁKO | Dartmoor Trail Racing | 119 zł |
SZTYCA | KS eTen Integra | 759 zł |
Cena części: | 9 685 zł | |
Cena kompletnego roweru: | 6 999 zł | |
RÓŻNICA: | -2 686 zł |
---|
Komentarz
Procentowo zysk jest nieco mniejszy, niż w Primalu (28% ceny „składaka”), ale kwota zostająca w kieszeni jest o stówkę wyższa: prawie 2700 zł. Podobnie jak w przypadku Primala, tajemnica leży we komponentach Darmoora, które producent może zaoferować przy niższej marży. Części te są w Polsce tak popularne, że chyba nie muszę nikogo przekonywać do ich przyzwoitej jakości.
Trudno więc będzie o dodatkowe oszczędności przy samodzielnym składaniu. Parę stówek można jedynie urwać na korbie i na damperze: cena z Monarchem Plus nie jest wybitnie okazyjna w stosunku do „gołej” ramy. Jeśli nie zależy Ci na tak dobrym tłumiku, możesz z niemieckiego sklepu ściągnąć tańszy model (np. taki, jak w kompletnym rowerze).
Podsumowanie
Jak widać na przykładzie Dartmoora, sprawa jest jasna i oczywista: składać się srogo nie opłaca, chyba że zamierzasz bazować na częściach używanych.
W przypadku innych marek, trzeba by wziąć pod uwagę inne czynniki: przede wszystkim dostępność ram amortyzowanych. Większość producentów oferujących rowery w sensownych cenach (jak Kross, Romet czy Kellys), nie sprzedaje gołych ram, więc bezpośrednie porównanie nie jest możliwe.
Pozostaje też kwestia rabatów. W tabelkach porównałem cenę katalogową rowerów z najniższymi cenami części, jakie udało mi się znaleźć. Biorąc pod uwagę, że na rower powinieneś bez sprzedawania nerki i psa uzyskać przynajmniej kilka procent rabatu (np. Dartmoor dorzuca do swoich rowerów bony na zakupy w Velo) i uwzględniając wspomniane na wstępie dodatkowe koszty samodzielnego składania, różnica na korzyść gotowców staje się jeszcze bardziej oczywista.
Zajrzyj też do powiązanych artykułów:
Ponad rok temu będąc całkowicie zielony jeśli chodzi o sprzęt rowerowy zgłosiłem się do znajomego, który od lat pracował w sklepie rowerowym. Określiłem mu jasno co chcę robić na rowerze i ile chcę wydać. Wrąbał mnie w składanie roweru samemu i kupno używanych części(w większości od niego sic!). Nie dość, że rower nie spełniał moich wymagań to na starcie z uwagi na 26 calowe koła(tak mi k#@.a doradził)stracił połowę wartości. Tak lekkim posunięciem straciłem ponad 3 tyś(wielu części do tej pory nie mogę sprzedać). W tamtym czasie spokojnie kupiłbym fajną używkę na kołach 29 lub poczekał na promocję i kupił nowego Dartmoor-a na przecenie. Szkoda, że nie czytałem 1enduro przed tym jak obdarzyłem zaufaniem nieodpowiednią osobę. Uczcie się na moich błędach :)
Klasyka „znajomych” co im zalega dużo sprzętu. Ja dziś żałuję, że w 2010r (!) składałem fula na 26″ a nie 29″, ale rok temu? Ciężko to sobie wyobrazić. Podła szuja i tyle..
Padłeś ofiarą najzwyklejszego oszusta, który cynicznie wykorzystał Twój brak rozeznania w temacie, żeby pozbyć się zalegających gratów. Szczerze współczuję.
Niezły znajomek, nie ma co…
Poniżej poczytaj gościa, który dostał wścieklizny i słowotoku jak koła 26” zostały nazwane “przeterminowanymi”. Możliwe, że twój znajomy jest w tym typie i nic poza tym nie widzi. Abstrahując od formy wypowiedzi, to jest w tym nieco racji i jeśli ktoś wie co robi, to może złożyć zacny sprzęt. Choć oczywiście nie pod kątem ewentualnej odsprzedaży z małą stratą.
Też długo się zastanawiałem nad tym, czy nie złożyć roweru samemu. No ale nie mając zbyt wielkiego doświadczenia nie chciałem brać się za to samodzielnie. Poszukałem opinii o częściach, co do jakiego roweru będzie potrzebne… No i zrezygnowałem :D Nie poradziłbym sobie ze składaniem. Wolałem kupić coś nowego, wypór padł na rower Kross Hexagon. Taki tam skromny góral, który cieszy się wieloma dobrymi opiniami. Mi w zupełności wystarcza :)
Wcale nie reklama.
Podobnie to się ma do ubiegłorocznego Horneta. Cena gotowca była zdecydowanie niższa od składaka na tych samych lub podobnych częściach, uwzględniając również części z rynku wtórnego.
Opcja zakłada, że żadnych części nie mamy. Realnie każdy ma jakieś manetki, napęd, siodło bądź inne części w spadku po byłym rowerze. Wtedy się to w miarę opłaca, ale nie zrobimy też żadnej wielkiej rewolucji w sprzęcie.
No tak, ale idąć tym tokiem, można by kupić gotowca, podmienić niektóre części, na te które już masz, a te z gotowca sprzedać – na pewno za lepszą kasę (nowe!) ;)
„Sekret” leży w tym, że producent rowerów kupuje części w ogromnych ilościach, dzięki czemu dostaje je w cenach nieosiągalnych dla klienta detalicznego.
Dużą różnicę w Blackbirdzie robi damper. W seryjnym rowerze jest słabszy niż oferowany w ramie osobno sprzedawanej
Taki Whyte G-160RS też standardowo nie ma Monarcha Plus…
Tak , ale Dartmoor w kompletny rower wkłada słabszy damper niż w gołej ramie .
Chodziło mi o to, że nawet w rowerach za ponad 15K zdarzają się „kwiatki” typu zwykły Monarch.
No a jak to się ma do całego tematu rozmowy ;) ?
Wujekeman, masz rację – dodałem uwagę do artykułu.
Poza tym dużo taniej da się złożyć nowy napęd 1×11 , takiej samej klasy, jak nie lepszy :) A ciekawe że podajesz w Blackbirdzie piasty boost, w specyfikacji samej ramy jest standardowo 142×12
Sokole oko! :) Piasty poprawione.
Co do napędu 1×11 – co masz na myśli? SLX-a?
Albo Sunrace ;) Korba NX to jakiś kosmos cenowy :) Spokojnie można zamiast tego kupić nawet starego SLX z zębatką HCC ;)
Celem artykułu jest raczej porównanie kosztu danej specyfikacji, ale po Twoim komentarzu dodałem info o korbie w akapicie o możliwych oszczędnościach – dzięki!
Wrzuć np. na http://www.tufotki.pl – „pics or it didn’t happen!” ;)
Radku nie obraź się, ale Twój rower wygląda cholernie nie spójnie (nie tylko wizualnie). Typowa ofiara polowania na części.
Właśnie, trochę wali po oczach, ale najważniejsze, że jeździ.
Ja już z tego wyrosłem :) Mając naście lat była to mega frajda i dobry sposób na zabicie czasu. Teraz mając pracę, rodzinę szkoda mi czasu na takie zabawy. Tym bardziej, że nie jest to tanie jak chce się mieć wizualnie spójny rower.
A ile złożonych rowerów?
Bo mi się znudziło po którymś-tam-nastym, kiedy klasa sprzętu osiągnęła taki pułap cenowy, że zaczęło to być średnio opłacalne, nawet porównując składanie na częściach używanych do zakupu nowego roweru.
Wtedy kupiłem Canyona i od tego czasu tylko gotowce + drobna personalizacja.
http://www.1enduro.pl/test-canyon-strive-al-6-0-race/
Jeśli samo składanie jest pasją, to wtedy nie ma o czym gadać :) Tylko warto mieć świadomość, że to raczej kosztowne hobby, pochłaniające czas i pieniądze, które można by przeznaczyć na jazdę.
Fajny artykuł. Ja prawie wszystko do tej pory składałem, zawsze to były dziwne twory „ofiary okazji”, zawsze coś nie pasowało, zawsze coś trzeba było zmienić. Rok temu kupiłem gotowca GT, wymieniłem na razie tylko opony i gripy. Z tego co zostało że starych rowerów poukładałem dwa kolejne. Jeden poszedł na handel, jeden sobie zostawiłem. Składać zawsze lubiłem, lubiłem też „szukać okazji” z resztą dalej to robię, już rośnie stosik części, upoluję jakąś ramkę i zrobię coś nowego ;) takie hobby. Ale wybierając rower na którym miałbym jeździć na codzień, mając ok 10 tys nie bawił bym się w składanie. Gotowiec i personalizacja
Zgadzam się w 100%, przerabiałem to kilka razy i składanie zupełnie się nie opłaca. Nawet robiąc jakiś kosztorys składaka, biorąc pod uwagę „znajomości” czy części leżące w garażu zapominamy o drobnostkah, które po zsumowaniu dają sporą kwotę, jak właśnie mleko/dętki, taśmy, uszczelnienie, linki, pancerze itp. Chyba najbardziej opłaca się kupić rower używany, który najczęściej już jest po małym upgrade na plus i samemu dalej upgradować pod siebie lub nówka i dalej upgrade, części seryjne można wtedy sprzedać. Niestety nie mogę się zgodzić co do dobrej jakości komponentów Dartmoora, miałem okazji testować Primala Pro, tylko z 2016 roku i niestety było sporo problemów, właśnie głównie z komponentami Dartmoor, spasowaniem itp. A szkoda bo rower jest genialny, super geometria, cena, wygląd i ma olbrzymi potencjał
Ja już złożyłem ponad 20, uwielbiam to, długo szukam części, nie idę za modą, nie muszę mieć najnowszego srajfona. Moje rowery zawsze były jedyne w swoim rodzaju, wszystko było złożone z głową, konsekwencja w rocznikach, spójność komponentów, spasowanie kolorystyczne, zawód zobowiązuje i zawsze wychodziło mi znacznie taniej. Wymaga to żelaznej konsekwencji, dużej wiedzy z zakresu komponentów, codziennego żmudnego studiowania alledrogo ebajca i innych. Często udaje mi się zdobyć część, która nie będzie mi potrzebna ale jest rzadka i mogę na niej zarobić. Tak się składa rowery, trzeba być naprawdę pasjonatem, troszkę pokombinować, coś pohandlować.
Kilka razy w życiu kupiłem gotowca, słownie 3 razy, wszystkie gruntownie przerobione, nigdy ale to przenigdy nie kupię gotowca. Zaznaczam, że mam rodzinę, trójkę dzieci i poważną pracę.
Super artykuł!
Michał, a uważasz lepiej upgradować swój rower czy zbierać na nowy?
Mówię tu o ugradach typu koła, amor , hamulce, naped, sztyca. Powiedzmy docelowe mamy:rama, korba, kiera, mostek, siodło
Z jednej strony składanie roweru nie jest opłacalne, ale jest w tym coś magicznego.
Myślę, że tylko wtedy jak jesteś 100% przekonany, że twoja rama jest super i chcesz doświadczyć magii. Finansowo dużo lepiej nie wyjdziesz, ale nie powinieneś dużo wtopić. Ale jak chcesz mieć szybko, to nie składaj. Może inaczej: tanio/solidnie/szybko – wykreśl co najmniej jedno.
Jeśli to jest nowoczesna rama, którą bardzo lubisz i chcesz z nią zostać kolejne 2-3 sezony, to warto oczywiście wymienić część osprzętu. W takim wypadku starałbym się nie szaleć finansowo i najdroższe rzeczy (jak amortyzator, koła) kupować używane – wtedy strata przy odsprzedaży będzie mniejsza.
No i warto pamiętać, żeby następny rower spełniał jak najwięcej wymagań już od początku ;)
Jeżeli w garażu nie ma kilku części to nie opłaca się składać roweru od zera.Ale jeżeli ktoś ma już rower na odpowiednio dobrych częściach a chce zmienić tylko ramę to idealne rozwiązanie.Złożyłem kila fuli i sztywniaków w swoim życiu.Teraz nawet jak kupuję w całości rower to i tak moje długoletnie przyzwyczajenia powodują że wymieniam kilak części.Jedno i drugie rozwiązanie jest dobre.Ale każdy szanujący się rowerzysta chociaż raz powinien złożyć sobie rower.. :D
…ale też powinien choć raz w życiu pozwolić sobie na wybór wymarzonej nówki z katalogu ;)
Tylko mięntkie wacki idą na łatwiznę i kupują gotowca. Nie bądź mięntki, bądź twardy, sam złóż se rower!
Mi udało się upolować Revelationa RL z bieżącego rocznika za 900zł. Nówkę zdjętą w Whyte’a. Tu można dużo urwać. Udało mi się też dużo zaoszczędzić na gotowym zestawie kół 27,5 nówka ze sklepu – jakieś 60% w stosunku do opcji części + zaplatanie (panie, skąd ja centrownicę wezmę?). Jest też Ali, gdzie kupowałem np tani dobry suport. Trzeba mieć jednak dużo cierpliwości. Rower składałem jakieś 3 miesiące, częściowo na używkach. Moim zdaniem składając samemu nie zaoszczędzi się znaczącej kwoty, ale można spokojnie dorównać cenie sklepowej analogicznego, bardzo zbliżonego modelu. Składanie roweru 1:1 z części takich jak ze specyfikacji gotowca mija się z celem finansowym ale również i hobbistycznym – bo w niektórych miejscach można postawić na używki, w niektórych dobrać fajny design, gdzie indziej złapać super promo, więc jest zabawa. A składanie 1:1 to można przeprowadzić na gotowcu -> demontaż + montaż.
Ja składając swój rower nie miałem wielu narzędzi, więc to też trzeba wziąć pod uwagę – misek sterów młotkiem nie dałem rady osadzić w główce, więc wycieczka do warsztatu. Klucz do holowtecha nie występuje w domowej skrzynce z narzędziami. Suwmiarka jest często wielce pomocna, itd.
Nie ukrywam, że 1enduro zrobił olbrzymią robotę w pomocy przy moich zabawach. Rower przejeździł już półtora roku głównie w 3m parku krajobrazowym, przeżył 8 hc dni w górach a upgrady jak do tej pory to kosmetyka + drobiazgi eksploatacyjne.
it did happen http://tufotki.pl/8ydW3
Nie ma lipy :)
Zdjęciami poruszasz jeszcze jedną ciekawą kwestię: stalowe ramy. Nie ma na rynku zbyt wielu kompletnych rowerów na nich (choć Eccentric 2017 może sporo namieszać), co często wręcz wymusza składanie.
Zwłaszcza, że na stal decyduje się tylko specyficzny rodzaj pasjonatów, którzy korporacyjnych gotowców nie uznają ;)
W zeszłym roku składałem HD na maratony. Rama kupiona na Ali (sprawdzona FR 216), reszta dokupywana w kraju. Pomimo dowalonego cła wyszło mnie ok. 9k. Podobna markowa specyfikacja nie schodziła poniżej 11k. Ale było ze wszystkim sporo zabawy, w sumie ze 3 miesiące zeszły mi na research i kompletowanie wszystkiego.
Ktoś napisał, że fabryki kupują tajle sporo taniej niż osoba prywatna. To prawda. Ale za to oni muszą podnieść cenę o 20-30% by dać zarobek dla detalisty. Nie mówiąc o ogromnych kosztach marketingu.
Carbon z Ali – odważnie :) Jak się spisuje…?
Nie ograniczając się do rodzimego rynku można poskładać takie coś http://tufotki.pl/0Gecx. oczywiście część rzeczy jest używana (amor, damper, rama, siodełko).
Raz jeden miałem gotowy rower. W 1997 Giant GSR 100. Ech to były czasy.
Zależy jak pochodzisz do swojego hobby (granicą między pasją a bezgranicznym oddaniem). I jak Michał napisał możesz w składałym skupić się na tym na czym najbardziej ci zależy.
Przewaga gotowca jest czas który pozostaje ci na jazdę.
Wygląda świetnie! Swoje jednak pewnie kosztował…
Co to za rama?
Rose Uncle Jimbo 2015. A kosztował połowę tego co kompletny nowy. Właśnie wyszukiwanie okazji daje takie możliwości.
Jak zawsze się z Tobą zgadzam w kwestiach „terorii rowerowej”, tym razem nie mogę ;) (może dlatego, że nigdy nie kupiłem gotowego roweru). Na podstawie sztywniaka – rzuciłem tylko okiem na obręcze, kierownice, sztyce i po 2 min w internetach urwałem 300zł. Ale w czym rzecz… , opłacalność składania jest mocno zależna od klasy roweru, powyżej pewnego pułapu sporo płaci się za znaczek, „kultowość” i unikalność roweru, co nie oznacza, że takie sprzęty też nie są wyprzedawane.
Prosty przykład: PROMOCJA 50%: Dartmoor’a, 400zł w kieszeni, ale dorwać np. S-worksa… 8000zł w kieszeni (nie piszcie, że się nie da) . I wtedy to ma sens :) Rowerów budżetowych nigdy nie opłaci się składać bo mija się to z celem.
Zgodzę się, że przy rowerach powyżej pewnej ceny jest to bardziej dyskusyjna kwestia, ale z drugiej strony – ceny high-endowych ram amortyzowanych są zabijające. Jak się uda kupić za 50% ceny, to super, ale jak często zdarzają się takie rabaty…?
No i takich grubych promocji/wyprzedaży nie brałem pod uwagę z powodu wspomnianego w artykule: łatwiej urwać duży rabat z kompletnego roweru, niż z każdej części osobno.
Jak zwykle punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Ja swój najnowszy rower złożyłem, bo miałem sporo najnowszych części a rama, którą kupiłem akurat była w „promocji”:-). Wyszło cholernie drogo ale gotowiec był jeszcze droższy. Geometron, bo o nim mowa: http://tufotki.pl/cvG7n
Przez Ciebie obśliniłem klawiaturę i teraz muszę wycierać :/
Hehehe…przepraszam. Jednak muszę powiedzieć Ci, że odkąd napisałeś o nim kiedyś w artykule o geometrii, to od tamtej pory Geometron nie dawał mi spokoju. Jak tylko paczka przyszła do mnie to sam o mało nie padłem z wrażenia. Detale powalają. Także dzięki Michał za tamten artykuł. Sporo kasy mnie kosztował:):):) Pozdrawiam.
No to jesteśmy kwita :P
Nie, no to juz hard porno!!
W pełni się zgadzam, że lepiej jest wybrać gotowca i go z czasem upgrade’ować. Sam w ubiegłym sezonie zakupiłem NS’a Eccentrica Alu 1 w hadronsport.com i wyrwałem rabat blisko 700zł… :)
Wszystko zależy od pieniędzy i od czasu. Ja niestety miałem niedobór tego pierwszego (młode małżeństwo itd.), więc rower składałem z okazyjnie kupionych części. Raczej wszystkie z wcześniejszych sezonów (nowe i używane). Działa ok ale na chwilę obecną chyba 2 raz bym się w to nie bawił.
Tutaj efekt- http://tufotki.pl/Pkfk2
Pozdrawiam i dzięki za świetne artykuły
Jeszcze jedno: geometron przepiękny! Ile taka rama?
Dziękuję. Możesz sobie poszukać sam. Powiem jedno, tanio to niestety nie jest. Do tego kupić też nie łatwo!
http://www.nicolai-bicycles.com/shop/ready2ship.html
Znam regularną cenę. Pytałem czy gdzieś ją taniej dostałeś. Ja chciałbym nowego litevilla 301. Przywykłem do tej ramy;)
Zgadza się – najlepiej kupić kompletny nowy nower i sprzedać z niego części które Ci nie odpowiadają.
Mi w ubiegłym roku złamała się rama i na gwałt musiałem mieć nowy rower (stary miał 5 lat więc idealnie się złożyło ;).
Żaden nowy gotowy rower nie miał wymaganej dla mnie konfiguracji. Kupiłem najtańszego nowego kellysa swaga który jak dla mnie miał idealną geometrię (dałem mniej niż normalnie – 5600) i sprzedając części z nowego roweru i dużo szukając złożyłem dokładnie to co chciałem na nowych częściach. Nie pamiętam dokładnie ale wyszło około 9000 z drobnymi. Zarobiłem jeszcze dodatkowo 8 stów w międzyczasie wyrywając na ebayu za mega cenę nowego foxa float x który niestety nie spasował do ramy.
http://www.vitalmtb.com/community/majki1978,35912/setup,33106
A mi koszt złożenia tego primala wyszedł około 2800-2900zł licząc, że zamiast korby Sram kupię używaną deore/zee/slx w cenie 250-300zł do tego amortyzator rock shox domain 302/318 160mm w cenie 500-700zł oraz kierownica jakaś używana w niższej cenie czy platformy noname z lokalnego sklepu za 50zł :D Napęd to przerzutka x7 za 209zł, manetka x5 za około 100zł i kaseta za 50zł Shimano oraz łancuch Sram za 50 :D Bardzo zdziwiła mnie ta cena, ponieważ sprzedając mój obecny rower musiałbym dopłacić tylko max 1500zł :D Pomyślę nad tym, ale mam zamiar na ten sezon złożyć Sodę 2012 do FR.
Przy tak drastycznych zmianach, nie nazwałbym tego „tym” Primalem ;)
Nie twierdzę, że nie da się złożyć tańszego sztywniaka, zwłaszcza na używanych częściach. Ale przy Twojej rozpisce, można by równie dobrze dorzucić 5 stówek i kupić nowego Primala 27.5 ;)
http://velo.pl/rowery/gorskie-sztywne/trail-275/dartmoor/primal-275-2017
Ja złożyłem w swojej rowerowej karierze z 10 rowerów, w międzyczasie kupiłem kilka nowych. Jedne i drugie mają swoje zalety (sentyment zdecydowanie większy do budowanych).
Teraz jak buduję jakiś rower to raczej dla zagospodarowania luźnych części rowerowych, które z biegiem czasu przy upgrade’ach maszyn się zbierają w piwnicy. Lada chwila z takich wolnych części niczego sensownego się nie zbuduje bo coraz to nowsze standardy nie pozwolą na sklecenie z nich całości. Inna kwestia, to zakup rowerów nowych na wyprzedaży rocznika – zwykle tak kupuję nówki oszczędzając kupę kasy. Nie kupię roweru za katalogowe X pln bo zwyczajnie pod koniec roku wolę go kupić 70% tej katalogowej ceny :)
Poruszyłeś ciekawy temat, niestety trochę po łebkach, bo tak naprawdę wiele kwestii czysto finansowych nie zostało poruszonych, ale to nie portal o tym :) Wracając do clue, to najoptymalniej jest kupić rower z dobrą i perspektywiczną ramą i powiedzmy znośnymi komponentami. Taka opcja pozwoli nam na cieszenie się jazdą na początku, a gdy stwierdzimy, że warto coś powymieniać to wymieniamy powiedzmy przerzutkę z Deore na Deore XT itd. Dlatego wszyscy co kupili na wyprzedażach w zeszłym roku Krossy Soile i Moony 2-3k taniej wygrali na loterii :)
Trochę się czepię… nie ma czegoś takiego jak 'najoptymalniej’… albo jest optymalnie albo nie… jak już jest to lepiej się nie da :)
Bardziej opłaca się składać, tylko trzeba wybrać koła 26” i mieć dużo czasu, cierpliwości i wiedzy oraz już działający rower. Ludzie sprzedają świetny sprzęt 26” za bezcen bo taką papkę zrobił im z mózgów marketing (nawet na tym blogu). A seryjnie montowany osprzęt w rowerach ze średniej półki to dno i metr mułu.
Tylko że kupienie kompletnego roweru na 26″ w dalszym ciągu wychodzi taniej, niż składanie :P
Kupowanie sprzętu używanego, ani „przeterminowanego” nie jest tematem tego artykułu. Gdybyśmy chcieli brnąć chociażby w temat 26″, trzeba by wziąć pod uwagę chociażby to, jak szybko ten sprzęt traci teraz na wartości.
Jeśli chodzi o „marketingową papkę”, to polecam artykuł:
http://www.1enduro.pl/diabel-marketing-rzadzi-branza/
„Przeterminowanego”. Jeszcze nie słyszałem tak ignoranckiego określenia na koła 26”. Są dziesiątki ważniejszych cech roweru niż wielkość kół, a jeśli można kupić taki sprzęt taniej to czemu nie? Przecież ja chcę jeździć na moim rowerze a nie go sprzedawać, więc argument o tym, że chwilowa moda na 27,5” powoduje spadek wartości 26” mnie nie rusza.
Niestety te „dziesiątki ważniejszych cech” (jak progresywna geometria, dobre bezdętkowe opony czy bieżące modele amortyzatorów) są w dużym stopniu powiązane z wielkością koła.
Szczególnie przeterminowany jest Spec Enduro 26” 2013 na Lyriku z CCDB ujeżdżany przez mojego znajomego. No po prostu nic tylko na śmietnik.
Spec Enduro Carbon. Dobrze, że były jeszcze jakieś Miniony 26” do zrobienia tubeless, ale musieliśmy po nie jechać do Mozambiku.
A na 26” nie da się jeździć po górach. Dopiero po dodaniu tych 25mm (do 27,5”) ktoś odważył się rower zabrać w góry.
Geometria nie jest zależna od wielkości koła. Cytat z Twojego bloga: „Niższa zwrotność i skoczność. To jest dyskusyjna kwestia, bo te parametry w równie dużym stopniu zależą od geometrii, więc znajdziesz zwrotne i skoczne 29-ery, podobnie jak mułowate i przyklejone do podłoża 26-ery.”
Kupując tego Speca, po pooglądaniu sobie karbonu od środka zapłaciliśmy tyle, że Dartmoor Blackbird wydaje się obskurnie drogi i zapytaliśmy: dlaczego Pan tę ramę sprzedaje? I odpowiedział, że kupuje Speca Enduro na kołach 27,5”!! Wyliśmy z niego całą drogę powrotną i chwialiliśmy pod niebiosa robotę, którą niestrudzenie od paru lat wtłacza ludziom do głów, że 26” jest „przeterminowane”.
A guzik prawda. Doświadczony jeździec doceni łatwiejsze pompowanie w terenie, krótszy chainstay i mniejszą masę — czyli większą zabawowość zamiast czołgowatości. Świeżak doceni to samo przy nauce manuala i bunny hopa. Ponadto rower na kołach 26” niekoniecznie radzi sobie gorzej w terenie — wystarczy progresywnie ustawiona zawiecha jak od lat jest to robione w rowerach DH.
Jeszcze odnośnie „bieżących modeli amortyzatorów” to kolega ostatnio zrobił upgrade z Foxa 32 2015 do 66 RCX 2005. Na pewno działa lepiej niż nowe Duroluxy, a do Revelation to w ogóle nie ma porównania.
Zresztą naszła mnie refleksja – moje posty najlepiej wykasować.
Niech ludzie kupują nowiusieńkie rowery enduro do nauki na jeden-dwa sezony. Przecież na dirtówce 26” za 900 zł, to się nie da uczyć, tylko trzeba kupować fulla za 15k w którym raz pokręcę reboundem.
Niech kupują za długie (progresywnie w końcu; masz 180cm? to reach przynajmniej 460), bo ja jestem wysoki.
Tylko te koła 27,5” mnie gryzą bo zyskują na tym tylko producenci. Btw. to nie przypadek, że 27,5” to minimalny rozmiar, który nie wejdzie do większości widelców z czasu wprowadzenia nowego, rewolucyjnego rozmiaru. Marzocchi zrobił swojego czasu tak dobre widelce, że pomimo 10+ lat nadal byłyby ogromną konkurencją dla najlepszych widelców (ale zawsze można zmienić rozmiar koła i już nie są).
Można snuć teorie spiskowe, można wyśmiewać innych że oddali rower 26″ za bezcen, można porównywać cenę nowego do używanego… Whatever.
Ja powiem tylko tyle. Tak wyglądał mój ostatni składany rower:
http://www.pinkbike.com/photo/11394810/
Bez biedy, nie?
Zamieniłem na „pospolitego” Strive’a, potem na jeszcze bardziej pospolitego Moona i raczej już nigdy w składanie bawić się nie będę, chyba że będę miał naprawdę nieograniczony budżet.
Składanie z wszystkich nowych części rzeczywiście jest najdroższe. Najtańsze jest kupowanie całego używanego roweru.
Po środku są dwie drogi: kupno całego nowego roweru lub składanie z mixu części nowych i używanych. Ta druga opcja po prostu wymiata. Rower jest spersonalizowany, wszystkie komponenty są topowe, człowiek uczy się wiele o serwisie (więc oszczędza w dłuższej perspektywie czasowej), a z dodatkiem wiedzy i cierpliwości potrafi zbić cenę poniżej kupna nowego roweru.
Dokładnie Macieju, zgadzam się z Tobą, ostatnio złożyłem zarąbisty rowerek(jak dla mnie) na kole 26, rama, amor i reszta naprawdę z najwyższej półki, kosztowało mnie to co najmniej 2 razy mniej niż w katalogach. Wszystko jest sprawne, jest fun, jest samozadowolenie z posiadanie extra sprzęta. Na koniec rower to tylko rzecz, na początku jest nr 1, potem jak przychodzi następca jest nr2, potem już tylko zimówką i tak kończy swój żywot jak już rama pęknie, i tak w kółko.
Rozumiem, że wszystko w tym rowerku nowe, skoro porównujesz do ceny z katalogu? ;)
Tak, oczywiście, na początek może wystarczą dwa komponenty, rama Tomac alu upolowana na Ebay, cena katalogowa na PL 2000zł, cena z przesyłka z USA ok. 600, drugi komponent amor, DT swiss exc 150, kupiony w sklepie w PL, cena katalogowa 5000zł, cena po obniżce 1500zł, Reszta to upolowane przez zimę, szukane na allegro, ebajcu, po sklepach w całej PL/UK/Taiwan/USA części.
Fajny ten Twój Modjo był, nie wiem co mu brakowało, mój kumpel z Tych ma taki sam, tylko na kołach industry nine i foxie i nie zamieniłby go na żaden inny
Mój też był na Industry Nine, a przez jakiś czas był tez na Foxie ;)
http://www.pinkbike.com/photo/10050748/
O to mi właśnie chodzi, że nic mu nie brakowało. Ale mimo osprzętowego wypasu, nowoczesne rowery jeżdżą lepiej i dają mi więcej frajdy.
Każdemu według jego potrzeb, nie jeżdżę teraz dużo, rodzina i dzieci zabierają mi czas, szkoda mi kasy na niuanse, mi się dobrze jeździ, jak dzieciory podrosną to wtedy
Nalac Mackowi, bo dobrze chlopak pisze. Nic dodac nic ujac. Moglbym kontynuwac jeszcze dlugo, popierajac jego zdanie, ale czy to cos zmieni? :-)
Wreszcie. Proszę posłuchajcie Radka:) Zawsze znajdziemy przykłady na tak czy nie. Wszystko zależy od osobistych preferencji i możliwości. Bezsprzecznie taniej i bezpieczniej jest kupić gotowca. I tak każdy w miarę zdobywania wiedzy/umiejętności/wtajemniczenia/objeżdżenia rowerowego będzie udoskonalał sprzęt pod siebie. Znajomek właśnie kupił rodzimą „księżycówkę” 2017 2.0 w pomarańczowym macie. Zapłacił około 8k.pln. Sam RS PIKE na przedzie to wydatek 3,5tysia…gdzie reszta pytam się?
Pozwolę sobie tylko odnieść się do korby w Primalu: przeczytaj proszę opis pod jej zdjęciem ;)
ja kupiłem YT Capra Al- ostatni egzemplarz na stronie YT z 2016r.
Boże- ostatni raz to nie pamiętam kiedy się tak cieszyłem:)
Rower mega. Jakością wykonania naprawdę się wyróżniają-a wygląd mega.
Nie ma konkurencji w tej klasie- ja zapłaciłem z transportem 2.123 EUR- w końcu to Niemcy….już nie mogę się doczekać sezonu- w tym roku w planie Austria+ Rychleby +lokalne……..Ride on!
Pozdrawiam!
Pozostajac w kwestii skladania roweru to co uwazacie o tym amorku w krosie soilu: http://www.bikestacja.pl/pl/amortyzator-dt-swiss-opm-27-5-150mm-o-l-15mm-czarny-50-taniej-34793.html
Najpierw może sprawdź kto, gdzie i za ile będzie to serwisował i ile będą kosztować części zamienne. Widły DT to egzotyka.
A ja powiem tak. Z głową złożyć rower wg mnie jest lepiej jak kupować gotowca. Dlaczego? Jeszcze x lat temu jak nie było modne enduro tylko freeride i „DeHa” to składało się rowery. Mało kto wtedy miał cały rower bo to było tylko dla tych z grubym portfelem. Cen nie pamiętam ale góruje nad tym jedna najważniejsza rzecz. Wiesz co masz, gdzie masz, jak założone, wiesz jak naprawić, jak zdjąć etc. Znałeś każdy pkt roweru od śrubki przy przeżutce skonczywczy na chwytach. Wydaje mi się że jeśli ktoś ma budżet i dobrze pokombinuje(a bo to mało jest okazji na alledrogo czy chociażby wypdrzedaż?) to raczej niewiele więcej wyda jak kupując nowy rower. Sam niestety byłem zmuszony kupić cały rower bo przez 3lata spoczynku totalnie moja wiedza na temat sprzętu poszła w las. Nie mniej mając np 8k na wydaniu myślę że mogłbym sprobować coś sensownego złożyć. Wszystko kwestią punktu siedzenia oraz widzenia i możliwości:)
Jeśli ktoś ma zapędy serwisowe, to zawsze może kompletny rower rozłożyć na części, wszystko sobie nasmarować, wymienić łożyska na lepsze, odpowietrzyć hamulce, poukładać przewody itd.
A w kwestii kosztów – jasne, są okazje i wyprzedaże. Ale na kompletne rowery też są :)
Kupując rower niemal zawsze wychodze z założenia, ze lepiej kupić taki z dobrą ramą jako baze do dalszej rozbudowy. I tym samym mam krossa b4 z 2013, któremu zmieniłem niemal wszystko poza kierą.
Zastanwiałem się kiedyś, czy nie lepiej wszystkiego samemu składać ale szybko doszedłem do wniosku, że straciłbym i czas i serce do rowerowania.
Podsumowywując! Zależy jak komu leży, tegoż problema nie da się jednoznacznie rozwiązać.
Jeśli jesteś lajkonikiem to kupuj gotowca, oszczędzasz czas i nerwy.
Jeśli jesteś pasjonatem to, szukaj przecen z zeszłego sezonu, ewentualnie upgrajduj, sprzedaj syfowe części.
Jeśli masz zajoba rowerowego, to szukaj po częściach i składaj, złożysz maszynę marzeń, będziesz mógł się chwalić, że to ja se sam.
Oczywiście nikt Ci nie zabroni zastosować w życiu swojej drogi, to twoje życie end jor mani meeeen!
Najdroższe niestety jest ubranie gołej ramy i jeśli ktoś ma ograniczony budżet to musi albo iść rozsądną skądinąd ścieżką MAĆKA, czyli celować w sprzęt „potryndowy” albo miksować używki z okazjami. Ponieważ w branży rowerowej mam znajomych, którzy zawodowo handlują częściami i niektórzy to są typowi „panowie promocja” co wiedzą lepiej po ile i na której półce leży jaka część w Shitmano w Pniu dałem im z 10 lat temu specyfikację Mbika, czy są w stanie złożyć w cenie jaka jest w promocji. Drapali się po głowie, klęli skąd mają takie ceny itp. Wyszło na to, że w oferowanej cenie są w stanie złożyć rower na osprzęcie o TRZY KLASY niższym. Można złożyć rower taniej ale będzie to ta sama rama i niskiej klasy osprzęt.
dlatego już nie ma Mbika meeen!
Czy opłaca się składać rower? Nie za bardzo. Czy żałuję że złożyłem i wydałem sporo (jak dla mnie) kasy? Nie :D. Uważam że każdy powinien złożyć przynajmniej jeden rower – mega satysfakcja, a otwieranie pudełek z powoli przychodzącymi częściami to jak Boże Narodzenie co parę dni :D
Oprócz tego jest jeszcze +10 do lansu – w końcu „build not bought”
Nie opłaca się składać teraz roweru głównie z powodów czysto finansowych,ale czyż nie każdy z nas by składał swoją wymarzoną maszynę, jeśli by nie miał ograniczeń finansowych?Myślę,że napewno:)
Rozgraniczmy dwie rzeczy – frajdę ze składania i czysty pragmatyzm.
Jeśli masz dużo czasu, smykałkę do wyszukiwania okazji, zaplecze warsztatowe, walające się części i drobiazgi, chcesz mieć sprzęt 100% pod siebie albo przeciwnie, nie przeszkadza ci zlepek przypadkowych okazyjnych elementów, nie straszne ci starsze rozwiązania i z rozmysłem wybierasz z nich to co dobre – składaj.
Jeśli masz podejście czysto ekonomiczne, czas dla ciebie ma duże znaczenie – chcesz tu i teraz, od ręki, a nie za miesiąc albo “jeśli się w ogóle pojawi”, masz tylko podstawowe narzędzia a twoje szuflady nie są pełne rowerowej drobnicy i nie wysypują się z nich zbierane latami części, oczekujesz w razie czego gwarancji, rękojmi, serwisu, itp. – kupuj nowy i ewentualnie modyfikuj.
Frajda niestety bardzo często kłóci się z finansami więc to nic nowego. Wpieranie na siłę, że składanie jest tańsze to przy obecnym rynku mrzonki. Dywagacje jak to kiedyś się kombinowało, bo czegoś nie było, też są lekko nie w tym miejscu i czasie. A najbardziej niedoszacowanym czynnikiem we wszelkich projektach DIY jest właśnie ów czas. Za pracę fachowca musielibyśmy zapłacić i nikt nie widzi w tym nic dziwnego, a własnego czasu spędzonego przy takim projekcie najczęściej w ogóle nie bierzemy pod uwagę.
Czy to ten Dartmoor Blackbird, który ma kijowy tylny wahacz do którego może nie wejść opona 2.4?
Na zdjęciach – tak ;)
W sensie, że na targach i zdjęciach katalogowych jest jeszcze rama przedseryjna – ostateczna wersja ma więcej miejsca.
Może to nie enduro, ale takie coś złożyłem rok temu – http://www.pinkbike.com/photo/13313107/
Może i koła 26″, amor 80mm, stromy kąt główki, ale przyjemność z jazdy (przynajmniej w maratonach XC) jest ogromna… ale mimo to przymierzam się do kupna gotowego szlakowego 29era pod koniec 2017/na początku 2018 (na razie moje myśli kierują się w stronę najtańszego (tegorocznego) YT Jeffsy – niecałe 10k za naprawdę fajną specyfikację).
A jaki taki proces składania wygląda? W sensie wyboru ramy, jeszcze nie jeździłem a już wiem jaki rower złożyć? Problem jest z przymiarką do kompletnych rowerów, bo ich w sklepach stacjonarnych nie ma, a co dopiero z takim składakiem. Cenowo składak to porażka bez dwóch zdań, tak jak ludzie pisali, cały rower a potem „strojenie”. I jak w temacie, nie czy to fajnie składać rower tylko czy się opłaca.
Witam,jestem tu nowy chciałbym poznać waszą zdanie,opinię.A mianowicie nabyłem rower felt dirt jamper 15,5 z roku 2008,za kwotę 800zł w stanie niemal że idealnym.Lecz brakowało mu tego czegoś więc go przemalowałem (z szarego na zieleń fluorescncyjny)koszt ok 50zł .Stwierdziłem jednak że czasem warto by gdzieś dalej się bryknąć i postanowiłem wszystko zmienić.Kupiłem nowe nie używane koła 110x20mm i 135×10 na piastach saint fh M800 i obręczach mavic 321 + manetka tył slx ,kaseta deore na pająku 9t oraz mechanizm saint z osią przelotową 135×10(nową) za kwotę 450zł.Amorek SR suntour duro 20mm za 505zł nowy,Kierownice Renthal lite 259zł nowa,Korbę Zee z suportem 68/73(jeden blat 36t za 300żł udało się na licytacji nowa),gripy Renthal 59zł nowe,komplet hamulców hydraulicznych slx model 2017 870zł nowe,śrubę wzmocniającą do mufy sterów 130zł nową,pedały motylki enduro 170zł nowe,siodło velo gel 99zł nowe,sztycą zoom 40 45zł nowa,linka do tyłu 40zł nowa,dętki 26×2.40 30zł nowe.komplet naklejek 145zł nowe,błotniki enduro grand m.o.m 100zł nowe(licytacja) plus te części które były w felcie ( czyli mostek truvativ ,stery,zacisk sztycy)oraz koszty przesyłek ok 300zł ogólnie wyszło ok 4tyś czy to drogo???rowerek wyszedł super rasowe enduro(nie wiem jak dodać zdjęcia???)nie wiem czego nie lubię kół 27.5 i 29?jakoś nigdy nie miałem do nich zaufania.Proszę o szczere odpowiedzi bo moi koledzy mówią że za te pieniądze mogłem kupić nawy,ale ja wolałem złożyć sam z tego co uważam za w miarę dobre i nie drogie.Pozdrawiam
Kolegami się zbytnio nie przejmuj, jeśli Twój składak ci pasuje…
…ale prawda jest taka, że za 4000 zł można teraz kupić naprawdę konkretnego używanego fulla.
byłem na początku października 2017.jest singiel podjazdowy , zresztą ,bardzo ciekawy.ale nie o tym chciałem pisać . spodziewałem się nudnych jednorodnych szlaków ala nove mesto a tu jaka niespodzianka.rewelacyjne single przypominające szlaki górskie .hopy ,muldy, bandy itd.nawet najłatwiejszy singiel D jest ciekawy i nie nudzi jak szlaki w świeradowie.
Na pewno chciałeś skomentować ten artykuł? :P
Skopiuj go proszę w odpowiednie miejsce, bo nie mam możliwości przenoszenia.
Ja ostatnio rozkminiam mocno jeszcze jedną kwestie.
Czy opłaca się kupić nowy rower jeśli mamy stary rower z fajnymi częściami żeby zrobić np przeszczep ramy?
Rynek jest jednak tak skonstruowany że praktycznie nie ma to sensu.
Problemy są dwa: kompatybilność i marże sklepów.
Jeśli chciałbym kupić nowy rower żeby przełożyć Graty na świeża ramę będą problemy z piastami, boostami itp.
Gdyby jednak znaleźć ramę która w 100% pasuje to i tak części z nowego roweru stracą zaraz po zakupie od 20 do 40% ceny.
Przykład: Eccentric Alu 29 ze sklepu kosztuje 6000 zł.
Po zakupie zostawiam sobie ramę, korby i koła.
Z resztę sprzętu z roweru (napęd, rurki, heble, dropper) dostane przy dobrych wiatrach 4500.
Koszt przełożenia wyniesie zatem 1500 zł.
Gdyby nawet olać koła to i tak za ramę z korbunkiem i supportem płace 900-1000 zł.
Za nową ramę i korby zapłacę 1500 złotych.
Czyli oszczędność wynosi 500 zł nie licząc roboty, czasu i kosztów wysyłek.
Zabawa ma sens dopiero gdy rower-dawca jest do zgarnięcia z sowitym rabatem i zostawiamy sobie tylko rame gdy nie mamy rabatu ale zostawiamy ramę + koła + dropper.
Nie liczymy tutaj faktu że muszę bujać się z wyprzedażą nowych części, montażem i demontażem.
Ja sam teraz składam rower z używek i mam problem z doborem napędu. Jak myślicie czy korba sram gx będzie współpracować z napędem SLX M7000? Pytam się bo znalazłem dobrą ofertę na tego srama
Współpracować będzie, tylko upewnij się, że to wersja z odpowiednią dla Ciebie linią łańcucha (Boost/nie-Boost).
A ja składam Horneta i mi wyszło dużo taniej niż w sklepie.
Cytując klasyka: „Nie opłaca się, ale warto!”
*Nie wiem, kto to powiedział