Menu
Menu Szukaj

Pojeżdżone: Marin Lombard 1 2021

Chyba coraz więcej endurowców odkrywa uroki graveli, bo ostatni mini-test Ibisa przyjęliście całkiem ciepło. Dziś kolejna propozycja, ale z drugiego końca finansowej skali: jeden z najtańszych tego typu rowerów na rynku, Marin Lombard 1.

Marin Lombard 1
Rower przetestowałem dzięki współpracy z Marin Polska.

Marin Lombard 1 – co to za rower?

Marin ma w swojej ofercie tyle różnych graveli, że musiał wprowadzić podkategorie. Lombard należy do grupy miejskiej, choć ta miejskość jest nieco naciągana, bo w wyposażeniu nie ma chociażby błotników, a najfajniejszym miejskim bajerem jest odblaskowa grafika i odporne (czy raczej odpornawe) na przebicie opony. Ale „rower miejski” można różnie rozumieć, tak jak różne są miasta (Lombard wziął swoją nazwę od słynnej stromej i pokręconej ulicy w San Francisco), więc tu mamy jego długodystansowo-sportową interpretację.

W miejskich zastosowaniach zaletą na pewno będzie… cena. Testowany przeze mnie Lombard 1 jest tańszym z dwóch wariantów i jednocześnie jednym z najtańszych graveli na rynku: 3999 zł. Wspominam o tym już na wstępie, bo na wyposażenie warto patrzeć przez pryzmat ceny – podobnie jak w przypadku opisywanego przeze mnie niedawno Bobcata, zamiast oczekiwać cudów, należy tu oczekiwać przede wszystkim sensownych kompromisów.


Pierwsze wrażenia

Marin Lombard 1
Testowany przeze mnie rower był jeszcze w specyfikacji 2020, która różni się korbą – z powodu niedostępności korb Shimano, jej miejsce zajął własny produkt Marina, niestety z suportem na kwadrat.

Geometria

Geometria Lombarda to w bardzo rozbudowanej ofercie Marina przedstawiciel klasyki. Kąt główki ramy 71,5 stopnia to gravelowy standard z lekkim odchyłem w kierunku szosy, podobnie jak ciut krótsza baza kół, dłuższy od przeciętnej reach i ciut niższy stack. Mówimy tu jednak o odstępstwach w zakresie 10-15 mm od średniej (o której pisałem na moim przeglądzie Top 10 graveli). Zaletą szosowych korzeni jest aż sześć rozmiarów do wyboru.


Na szlaku

Choć geometria dość zbliżona do szosówki (m.in. dość niski stack) raczej kłóci się z moimi preferencjami (gravele z wysoko położoną kierownicą), to na Lombardzie szybko znalazłem komfortową pozycję. To zasługa dużego zapasu podkładek pod mostkiem, które pozwalają dopasować rower w szerokim zakresie: w górnej pozycji to wyluzowany mieszczuch-turysta, a maksymalne obniżenie kierownicy nadaje mu wyraźnie sportowego charakteru.

Szosowe walory Lombarda są też odczuwalne w terenie. Do eksploracji beskidzkich dróg zwózkowych główka ramy mogłaby być co najmniej o stopień bardziej płaska, więc jeśli oczekujesz, że gravel będzie dla Ciebie alternatywą dla hardtaila XC, znajdziesz na rynku rowery o bardziej off-roadowym charakterze. Mam jednak wrażenie, że uwaga ta paradoksalnie bardziej dotyczy szosowców, niż endurowców, który na prawdziwie terenowe trasy mają już sprzęt odpowiedniego kalibru.

Żywiołem Lombarda są leśne drogi i ścieżki, po których prowadzi się stabilnie i pewnie. Na takich nawierzchniach dobrze spisują się też opony, które dzięki dużej objętości pozwalają mocno zejść z ciśnieniem i skutecznie biorą na siebie obowiązek zapewniania komfortu jazdy, z którego słabo wywiązuje się aluminiowy widelec. Dzięki temu rower motywuje do szybkiego nabijania szutrowych kilometrów lepiej niż SMS od dziewczyny „rodzice wyszli na wieczór”.

Taki charakter bardzo dobrze pasuje do mojej wizji gravela, jako uzupełnienia roweru enduro. Swojego „żwirka” używam przede wszystkim do jazdy po śląskich lasach (które na szybkim i bardziej wymagającym rowerze stają się znacznie ciekawsze), dojazdów do pracy i czasem jakiejś luźnej szosowej wycieczki. Czy Twoja wizja gravela jest podobna, to już musisz ocenić sam.

A jak już będziesz analizować swoje potrzeby, zastanów się też, czy tak niska cena roweru nie będzie dla Ciebie źródłem zbyt wielu kompromisów. Ja mam tu pewne wątpliwości. O ile za karbonowym widelcem nie tęskniłem, a napęd 2×9 spisywał się naprawdę znośnie (gdyby tylko przerzutka miała sprzęgło…), tak kupując rower dla siebie, nie zdecydowałbym się już na model z mechanicznymi hamulcami. Większość czasu spędzam w chwycie na łapach klamek, i mam wrażenie, że jeździ tak większość riderów nie wychowanych na baranku. Pozycja ta upośledza siłę nacisku na klamki, co przy mechanikach jest zdecydowanie bardziej odczuwalne. Hamulce Marina robią co mogą, i przy tej cenie roweru robią to nieźle (dodatkowo warto im pomóc lepszymi okładzinami i linkami/pancerzami), ale ja, mając już jakieś-tam gravelowe doświadczenie, dopłaciłbym do droższego modelu na hydraulice. Choć oczywiście jest też drugi obóz, który ceni sobie łatwość obsługi mechanicznych tarczówek np. na wspomnianych stepach Mongolii.


Marin Lombard 1 – werdykt

W kategorii graveli pojawia się coraz więcej nisz i podziałów. Marin Lombard nie idzie przy tym w żadne skrajności, będąc po prostu chilloutowo-turystyczną szosówką, którą można swobodnie jeździć z dala od asfaltu. A przy tym oferuje fajny design i klimat marki, która doskonale czuje gravele. Co jest chyba wszystkim, czego riderzy enduro oczekują od roweru tego typu.

Ta uniwersalność sprawdzi się też u osób, które… nie do końca wiedzą, czego oczekują od gravela. Ze względu na niską cenę, Lombarda 1 na pewno kupi wielu takich eksperymentatorów, którym pozwoli on spróbować wszystkiego, od szosy i szybkich misji na mieście, przez wyprawy bikackingowe lub sakwiarskie, aż po wypady w lekki teren, na przykład na Singletrack Glacensis. Jeśli chcesz jak najniższym kosztem sprawdzić, skąd ten cały hype na kręcenie po żwirze – polecam!


Marin Lombard 1 2021

Cena: 3999 zł
Dostępne rozmiary: 49, 52, 54, 56, 58, 60 cm
Strona producenta


Bonus: inne gravele do 5000 zł w ofercie Marina

Wspominałem, że gravelowa oferta Marina robi wrażenie…? Rzućmy więc na nią okiem. Oto 5 alternatyw do 5 tys. zł.

Marin Gestalt 1

Marin Gestalt 1 (4699 zł)

Zdecydowanie najbardziej klasyczny gravel Marina – w zasadzie można by go uznać za szosę endurance. Widać to zarówno po geometrii (bardzo krótki tył, stromawa główka), jak i wyposażeniu (wąskie jak na gravela opony 32 mm). Oferta jest jednak kusząca, bo za 4700 zł kupisz środkowy model, wyposażony w karbonowy widelec i sztywne osie. Jego bikecheck znajdziesz na blogu dystrybutora.

Marin Gestalt X10

Marin Gestalt X10 (4799 zł)

Wariant „X” Gestalta już na pierwszy rzut oka wygląda na rower o zupełnie innym charakterze… tyle że tabelka z geometrią tych wrażeń nie potwierdza. Różnice są raczej subtelne – najbardziej odczuwalny będzie nieco łagodniejszy kąt główki ramy i obniżona górna rura, która w duecie z krótszą podsiodłówką robi miejsce dla sztycy regulowanej (fabrycznie montowanej w niemal dwukrotnie droższym modelu Gestalt X11 – zobacz bikecheck). Ważnym elementem charakteru Gestalta X jest jednak wyposażenie: szerokie opony (40 mm) i nowoczesny napęd MicroSHIFT Advent (1×10) z przerzutką ze sprzęgłem.

Marin Four Corners

Marin Four Corners (3999 zł)

Jeśli Gestalt jest gravelem w najbardziej klasycznym, zbliżonym do szosy wydaniu, to Four Corners jest jego całkowitym przeciwieństwem. Długa, stalowa rama z ultra-wysoką główką czyni go zdecydowanie najbardziej ekscentrycznym rowerem w tym przedziale cenowym. Jeśli potrzebujesz go w swoim życiu, powinieneś już dawno o tym wiedzieć.

Marin Nicasio+

Marin Nicasio+ (3699 zł)

Seria Nicasio również jest wykonana ze stali Cr-Mo, ale jej geometria jest zdecydowanie bardziej klasyczna od Four Cornersa – można powiedzieć, że jest to nieco bardziej wyluzowana wersja Gestalta. Model Nicasio+ wyróżnia się jednak dodatkowo szerokimi kołami 650b. Dostępny jest też model 700c za 3299 zł, który jest najtańszym gravelem w ofercie Marina i prawdopodobnie najtańszym sensownym gravelem w ogóle. Duży plus za napęd 1×9 ze sprzęgłem (produkcji MicroSHIFT, podobnie jak w przypadku Gestalta X10).

Marin Lombard 2

Marin Lombard 2 (6199 zł)

Droższy wariant testowanego roweru kosztuje wprawdzie zdecydowanie więcej, niż 5000 zł, ale warto mieć go na uwadze, jeśli z wymienionych wyżej modeli najbardziej przemawia do Ciebie charakter Lombarda, ale chciałbyś jednak trochę większy wypas. Najważniejsze różnice to hydrauliczne hamulce (!), karbonowy widelec i o klasę lepszy napęd (Shimano Tiagra 2×10), dzięki czemu jest to już gravel kompletny. Jego dokładne zdjęcia i opis znajdziesz tutaj.


Zobacz też:

 

Subscribe
Powiadom o
guest

43 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Mateusz
3 lat temu

Taniej można dorwać Rometa na pełnym GRX. Z hydrauliką, 2×10 ze sprzęgłem i karbonowym widelcem.
Pomimo tego wybrałbym Marina, bo koła w Marinach są całkiem ok, a w Rometach to jakaś tragedia, praktycznie nie nadają się do jazdy.
Miałem tu na serwisie prawie pod rząd 2 Romety i 2 Mariny i jakość kół to przepaść, a Romet + znośne koła to już sporo drożej niż Marin.
Do tego Romet daje kierownicę 40 cm bez flary, czyli typowo szosową.

Last edited 3 lat temu by Mateusz
Mateusz
Mateusz
3 lat temu
Reply to  Michał Lalik

Pewnie Aspre 2. Prywatnie mój target na ten sezon ale przez koronawirusowe zawirowania odłożony na bliżej nieokreśloną przyszłość.

Kegeo
Kegeo
3 lat temu
Reply to  Mateusz

Aspre 2 nie jest przecież tańszy od Marina. Katalogowo kosztuje 4.999 czyli 1000 zł więcej.

Mateusz
3 lat temu
Reply to  Michał Lalik

Aspre 1, 2, boreas, te same nędzne koła są też w szosach. Po prostu Romet leci w kulki z klientami. Piasty Shimano, ale najtańsze tourney. Obręcze miękkie jak z plasteliny. Do tego koła złożone niechlujnie, szprychy luźne, latają na wszystkie strony, najtańsze nyple ukręcają się przy centrowaniu.
Oczywiście stan takich kiepskich kół szybko pogarsza się z czasem. Sezon wytrzymają, ale niewiele więcej.
W ich rowerach MTB jest troszkę lepiej, ale niewiele. Ogólnie Romet to fajne rowery, ale na słabych kołach, więc jak ktoś planuje dłuższą eksploatację, to musi się nastawić na duży upgrade w postaci wymiany kół.

Mateusz
3 lat temu
Reply to  Michał Lalik

Ok, mój błąd, popatrzyłem na ceny zeszłoroczne.

Kegeo
Kegeo
3 lat temu
Reply to  Mateusz

Jakie piasty Shimano? Ja mam w Boreasie „Jedynce” piasty Novatec. Zrobiłem już trochę km po szutrach, a nawet kilka trasek po górach w stylu jak na hardtailu i nic się póki co nie dzieje.

Kegeo
Kegeo
3 lat temu

Jak lubię Marina, tak kupiłem Rometa Boreasa 1. Do niedawna był dostępny nawet za 3.799 zł. Romet ma napęd 1×10 i karbonowy widelec. Jest też ładniejszy, ale to już kwestia indywidualna. Dobry gravel u Marina to dopiero Gestalt X10, ale dopłata 1.000 zł. Nie stwierdzam w Romecie żadnych problemów z kołami i kierownica ma flarę (o czym coś pisze Mateusz). Od razu zmieniłem jedynie zębatkę na 38T owalną Banless i kasetę o szerszym zakresie i jest git. A dlaczego Marin nie chwali się wagą rowerów?

Maciek
Maciek
3 lat temu

Fajnie sie czyta o gravelach gdy ktoś za punkt wyjscia bieże enduro:) też traktuje swojego Żwirka jako opcje na szutry i lasy. Nie wspominam nawet o praktycznie niekończących się opcjach zjechania z asfaltu. Generalnie pokochałem to. Sam od pewnego czasu jeżdżę Giant Revolt 2 i to co mam ochotę wypierdol… wyrzucić w pierwszej kolejności to mechaniczne spowalniacze tarczowe. Punktowales na każdym kroku trochę niedowierzalem, a w budżecie nie ualo mi się zmieścić z hydraulikami i Teraz żałuję niestety do 5k raczej nie ma/nie było szans i faktycznie jest to chyba najważniejszy element specyfikacji. Więc przestroga dla tych planujących zakup : dozbieraj na porządne hamulce. Inaczej s górnym chwycie odpadną Ci łapy :)

Kegeo
Kegeo
3 lat temu
Reply to  Maciek

Trudno się zgodzić z tymi hamulcami. Bo w górnym chwycie to jeździsz na spokojnie, bez większych prędkości, więc nie potrzebujesz mocno i stale hamować. Jak zaczynasz jechać szybko lub po bardziej nierównej drodze, to i tak schodzisz do dolnego chwytu dla pewności prowadzenia i wtedy masz kontrolę nad hamowaniem. Wg mnie główne elementy specyfikacji to widelec karbon i miękki napęd (pomijając takie oczywistości, jak odpowiednia geometria).

Maciek
Maciek
3 lat temu
Reply to  Michał Lalik

Otóż to. Masz nawyki z MTB stąd subiektywne odczucie z którym się zgadzam. :)

Maciek
Maciek
3 lat temu
Reply to  Kegeo

Doskonale rozumiem to co napisałeś i faktycznie jak jest mniej przyjemnie to zmieniasz chwyt i niby z hamowaniem jest lepiej ale … jakość hamulców „sznurkowych” do hydraulicznych to spora różnica . Druga sprawa to osoby które nie mają szosowych nawyków i tak 80% czasu ma ręce w górnym chwycie nawet w terenie. Tutaj 100% racji ma Michał pisząc że jednak łatwiej się hamuje hydraulikiem. Gravel to taki fajny rower gdzie większość osób które niespecjalnie miało ochotę na szosę wsiada i jeździ 50-50 szosa-lasy. Jeszcze rok temu powiedziałbym że ta grupa rowerów to fanaberia do czasu aż zabrałem swojego gravela do lasu:) generalnie jak teren na prawdę lekki to wygrywa z HT w wielu kwestiach. Wracając jednak do prezentowanego Marina. @Michał warto tez pamiętać że rowerer rowerowi nierówny w kwestii wielkości ramy/geometrii. Nie doświadczyłem aż tak tego problemu w MTB jak Szukając dla siebie gravela. te które wyglądały spoko okazały się np. Za duże po oględzinach. A jestem na pograniczu rozmiarów. Z tego względu odpadły z tego co pamiętam dwa modele Marina , Kellys Soot, czy Devinci bo było mi na nich po prostu niewygodnie i byly za duże lub za małe. rozmiar x dostępność x budżet = robi się konkret problem z doborem maszyny. Wydaje mi się że to m in. Dlatego że niektóre rowery są bardziej zbliżone lub oddalone od MTB (fajnie to opisales w gravelach do 7000) i jak ktoś nie ma pojęcia o rowerach szosowych bo na nich nie jeździł może mieć taki mocno subiektywny odbiór rozmiaru. Także ogólnie mega szacun że piszesz o tym i wrzucasz te wszystkie informacje bo to ułatwia i powiem szczerze że Twoj blog dal mi więcej niż wiele artykułów typu best gravel bike under 1000 euro które są pisane raczej albo przez szosowców albo bikepackingowcow. I chociaż moj żwirek to raczej średnia półka połykanie na nim km jest wyjątkowo mile i z przyjemnością potestowalbym inne rowery tego typu w tym wybranego Marina. :) pozdrowienia Panowie :)

Cyryl
Cyryl
3 lat temu
Reply to  Maciek

Problem z doborem rozmiaru potwierdzam.

To co w MTB nie ma znaczenia lub jest odczuwalne w XC lub w długich maratonach nie jest odczuwalne dla 90% userów w zwykłej jeździe.

Trailówkę można mieć 1 albo nawet 2 rozmiary za małą i da się jeździć (fun vs stabilność). Na 2 rozmiary za małej szosie czujesz się jak w pudełku od zapałek.

Inaczej pracują wszystkie mięśnie gdy siedzi się 90% czasu w siodle na szosie, a jeszcze inaczej na gravelu w terenie. Ale generalnie wszystkie drobne niewygody / błędy niedopasowania kumulują się wykładniczo tym bardziej im więcej czasu spędza się tylko pedałując z siodła.

Guncar
Guncar
3 lat temu

Gdybym miał się bawić w jakieś coś tego typu to raczej przerabiałbym rower xc 29″ albo po prostu brał się za monster crossa. Wiem, że i tak bym dużo jeździł poza asfaltem nawet jakbym mieszkał w płaskim regionie. Opony 29″ 2.0-2.2 w semi slicku dawałyby rady też na asfalcie, dlatego taki sprzęt byłby lepszy, i fajnie wygląda. Gravel nadal dla mnie to dziwny czysto marketingowy wymysł tak jak niby damskie wersje rowerów.

Maciek
Maciek
3 lat temu
Reply to  Guncar

Michał ma trochę racji poniżej. Ja do momentu przymusowego odstawienia enduro śmiałem się trochę z graveli na rzecz MTB. No i w ramach rehabilitacji kupiłem swojego w celu jeżdżenia szosa las w stosunku 60-40. Efekt? Zakochałem się w dynamice lekkosci przyspieszania i całkowicie innym odbiorze jazdy. Spróbuj przejechać się drogami pożarowymi gdzie normalnie dojeżdżałeś do tras enduro :) nagle się okazuje że nie takie nudne jak na kole 29 x 2.6 :)

Guncar
Guncar
3 lat temu
Reply to  Maciek

A to na pewno. Gravel ulepsza, ułatwia i nadaje dynamiki takim podjazdom. I wcale bym się nie zdziwił jakbym mocno używał tego sprzętu. Co do samego już roweru to właśnie bardziej mi się podoba i bardziej by pasował taki monster cross (w miejscu gdzie mieszkam też bardziej by się sprawdził ;) ). Taka „szosa” (bez amora) na większym kole czyli 29″ i niekoniecznie najgrubszych oponach czyli tych wspomnianych np 2.0. Fajny taki mutant wychodzi :)

MOSTSUPPLE_1024x1024.jpg
Maciek
Maciek
3 lat temu
Reply to  Guncar

Myślę że czymś takim ze zdjęcia to nie jeden singiel ogolony w dobrym tempie. ;) ale na asfalt już raczej nie. dla mnie słowo gravel oznacza kompromis. :) wczoraj jeździłem po lasach w rodzinnych stronach. Strava nie kłamie. PR tak gdzie wydawało mi się że HT to już się szybciej nie da (z uwzg. kondycji itp) a tu pyk. i bez zajazdu czasy poprawione. pozdro

Cyryl
Cyryl
3 lat temu
Reply to  Guncar

Ciało inaczej pracuje w jeździe po szosie, nawet na gravelu, inaczej też w lesie. To trudno opisać.

Moje wrażenie jest takie, że na MTB jak już wsiadam to nie chce mi się robić długich wysiłków na granicy progu, lub sobie pojeździć dla funu: interwałowo, po górkę, po przeszkodach. Pracujesz całym ciałem, wstajesz z siodła, mocniej ciśniesz w pedały, częściej zmieniasz przełożenia, podrywasz rower, ale też męczysz się szybciej.

Na gravelu można zrobić jakąś część tego samego co powyżej ale dodatkowo plus jest fun z tego, że jednak jak wjedziesz na dłuższy asfalt to możesz bez poczucia zamuły w oponach zrobić przejazd na granicy możliwości gdzie pracujesz głównie nogami.

Jedziesz bardziej jednostajnie, połykasz kilometry, i nagle okazuje się że mapa się kurczy pod kołami, można w jeden dzień myknąć z Poznania nad morze, można pobyć trochę Peterem Saganem jak ktoś lubi.

Gravel nie jest full szosą, ale jeśli ktoś lubi szosę to na gravelu tak pojeździ, jeśli lub las – ma namiastkę MTB. Ale zasięg się zwiększa a sprzętowo mniej się może zepsuć.

sTo inny rodzaj funu z jazdy, ale wciąż fun :)

Guncar
Guncar
3 lat temu
Reply to  Cyryl

Ja rozumiem to wszystko i się z tym zgadzam. Jak najbardziej się zgadzam z tym innym funem i nie zaprzeczam. Pewnie coś bym tak jeździł. Jedyne co, to właśnie to co mówię od początku graveli. To że taka okolica jak koło Poznania itp to teren idealny dla gravela. Okolica gór też jak najbardziej tylko ja osobiście bym tu bardziej widział takiego monstercrossa, który tak jak piszę bardziej mi się podoba :)

Maciek
Maciek
3 lat temu
Reply to  Cyryl

Właśnie idealnie opisałem odczucia jazdy na gravelu:). do tego polecam poeksperymentować z ciśnieniem i oponami.

faldżip
faldżip
3 lat temu

Fajnie byłoby zobaczyć tutaj test Marina DSX (1 jest w tej samej cenie) – gdzie jest to bardziej rower XC skrzyżowany z gravelem. Bardzo mnie kusi jako rower na dojazdy do pracy plus jakieś laurowe wycieczki po mazowieckich lasach. Jest tylko jeden mały problem – nie da się kupić :P

Bartek
Bartek
3 lat temu

Miałem pytać czy nie za długi ten rower z reachem 400 i mostkiem 90, ale w sumie każda podkładka pod mostkiem go skraca. Gravel na śląsku to super sprawa! i można jakąś dłuższą wycieczkę zrobić po pracy zamiast tarabanić się do Bielska na enduro w godzinach popołudniowego szczytu :) Ja jestem kupiony od jesieni – no ale wcześniej miałem crosso fitnessa i po prostu zachciało mi się jeździć nieco dalej i szybciej.

Bartek
Bartek
3 lat temu
Reply to  Michał Lalik

Mój sielex ma podobnie 400 Reach w 50cm. Na jazdę w dolnym chwycie radą jest kierownica z płytkim dropem np. z serii Pro Discover. Mam i prawdę mówiąc wolę jeździć w dolnym niż na łapach ;) wtedy nawet mechaniczne tarcze są wystarczająco moce (ale żeby hamowały to trzeba je co jakiś czas podregulować…o czym mało kto wie, albo się nie chce)

Przemek
Przemek
3 lat temu

Cześć,
Właśnie stoję przed dylematem zakupu swojego pierwszego gravela i dzisiaj trafiłem na model Lombard 1. Bardzo dziękuję za Twoją recenzję. Aktualnie rozważam zakup pomiędzy ESKER 4.0 a właśnie modelem Marin. Cena skłania mnie ku Lombardowi ale przeglądając tabelę rozmiarów zastanawiam się czy ten rower nie jest za długi nawet jeżeli mówimy o rozmiarze M (Mam 180 cm z nogą 81 cm). Mógłbyś coś doradzić?

Andrzej
Andrzej
3 lat temu
Reply to  Przemek

Czasy są ciężkie jeśli chodzi o zakupy. https://bikeinsights.com/ Tutaj możesz porównać geometrię. Słowem, idź do jakiegokolwiek sklepu gdzie mają rowery, sprawdź rozmiarówkę i porównaj. Ja tak robiłem ze swoim gravelem.

Cyryl
Cyryl
3 lat temu
Reply to  Andrzej

Zajebiste narzędzie! Tyle lat spędziłem w Excelu na porównaniach… :D

Max
Max
3 lat temu

A którego gravela wybrać jeśli zależy mi głównie na wygodzie? Przeznaczenie szuter i lasy, szosa trochę mniej.

Dawid
Dawid
3 lat temu

Tak w skali NS RAAG a Four Cornera gdzie mozna usadowić tego Lombarda? Bardziej wygoda, czy bardziej sport? Mam teraz OctaneOne Gridd kupowany bardziej sercem niż rozumem i jest mi na nim zwyczajnie za nisko nie niewygodnie. Szukam czegoś „dla mnie”

Piotr
Piotr
3 lat temu

Już myślałem, że to w końcu test Marina Alpine Trail :)

Wojtek
Wojtek
3 lat temu

Cześć! Jeszcze takie pytanie dotyczące dopasowania gravela pod swoje wymiary. Mam Aspre 2 56″. To mój pierwszy gravel. Czuję się na nim mocno wyciągnięty. ( wzrost 182, przekrok 85 )Skróciłem mostek do 80 mm, przesunąłem siodło minimalnie do przodu. Jest krócej i wygodnie, ale teraz widzę wyraźnie piastę przed mostkiem. Na wielu forach czytałem, że tak nie powinno być. Ale czy faktycznie to jest takie niepożądane?

Bartek
Bartek
3 lat temu

Jeżdżę na tym rowerze rok. (2000km)
Mam 175 wzrostu (przekrok 84) i rozmiar M jest idealny dla mnie. Bez problemów kręcę trasy ponad 70km.
Co do hamulców, na początku byłem załamany ich skutecznością. Kombinowałem jak to poprawić i świetny efekt dała wymiana tarcz i klocków. Zamontowałem słynne shimanowskie RT-66 i do tego klocki i żywiczne B01S. Ważę ponad 100 i na tą chwilę bez problemów zatrzymuje się skutecznie w górnym chwycie.
Kolejnym tematem wartym wymiany jest, tak jak autor wspomniał tylna przerzutka. Ja wstawiłem Deore M592 i problem „tłuczenia” łańcucha na dziurach praktycznie przestał istnieć, jednocześnie zauważalnie zmieniła się kultura pracy( jest szybciej i bardziej „twardo”)
Po dłuższym dystansie spokojnie mogę polecić ten rower.

Rafal
Rafal
2 lat temu
Reply to  Bartek

Czy rozmiar M to rama 54 czy 56? Jestem tego samego wzrostu, mam taki sam przekrok i zastanawiam się nad zakupem.

Bartek
Bartek
2 lat temu
Reply to  Rafal

Zdecydowanie 54

Odwiedź mój profil na
Instagram Top