KTM Macina Kapoho to taki trochę czarny czarno-pomarańczowy koń na rynku elektryków do enduro – w Alpach jeździ tego od groma, w Polsce to ciągle trochę egzotyka, mimo że to już kolejna generacja tego modelu, tym razem zaktualizowana o nowy Bosch Smart System. Czym różni się ona od poprzedniej i czy pod względem dopracowania może ona konkurować z e-bike’ami bardziej popularnych marek?
Rower przetestowałem w ramiach płatnej współpracy z polskim dystrybutorem rowerów KTM, firmą TRW Sport.
KTM Macina Kapoho 2022 – co to za rower?
Macina Kapoho to najbardziej popularny i najbardziej uniwersalny górski e-bike z oferty KTM-a. Mocno endurowa geometria, 160 mm skoku (na obu końcach) i koła w konfiguracji MX/mullet (z przodu 29″, z tyłu 27+ z oponą 2.8″) stawiają go w tej samej kategorii co Specialized Levo, Canyon Spectral:ON czy Trek Rail.
Z kolei w ofercie KTM-a Macina Kapoho wypada on pomiędzy hardkorowymi seriami Prowler (180/170 mm) a bardziej łagodnymi Lycan i Chacana (125-140 mm). Aaa, no i najważniejsze: „macina kapoho” to z hawajskiego „gorące źródło”. Nie ma za co.
Ale to wszystko w sumie możesz już wiedzieć z testu tego modelu, który pojawił się na 1Enduro na początku 2021, jeździłem też na nim podczas romantycznej eksploracji Beskidu Niskiego. Czyżbym zaczął testować te same rowery do skutku, aż okaże się, że są najlepsze?
Nie do końca – KTM odświeżył ten model w związku z wprowadzeniem nowego napędu Bosch Smart System, przy okazji… projektując całą ramę od nowa.
Geometria i dobór rozmiaru
Pomyślałbyś, że KTM wykorzystał okazję i przy projektowaniu nowej ramy unowocześnił geometrię? Pudło! Różnice w takich wartościach, jak reach, stack czy wysokość suportu mieszczą się w granicach błędu pomiarowego (2 mm w jedną czy drugą stronę). Czy to źle? Niekoniecznie, bo Macinę Kapoho 2021 chwaliłem za nowoczesną geometrię, która w ciągu roku zbytnio się nie zestarzała: kąty to 65/76 stopni, a reach to 445/463/480 mm (M/L/XL).
Jedyne, do czego możnaby się przyczepić, to brak S-ki i stosunkowo małe skoki pomiędzy pozostałymi rozmiarami – najniżsi i najwyżsi riderzy będą musieli obejść się smakiem. Z drugiej strony, na zagęszczeniu rozmiarówki w okolicach L-ki skorzysta najliczniejsza grupa riderów.
Przynajmniej teoretycznie, bo przeszkodą może być długa jak na dzisiejsze standardy rura podsiodłowa. Product manager musiał ratować sytuację, wrzucając do rozmiaru M sztycę o skoku zaledwie 120 mm – wygląda to na desperacką próbą wpasowania w ten rozmiar jak największej liczby osób o wzroście poniżej 170 cm (czego nie polecam).
Ogółem KTM najfajniejszy będzie dla wyższych riderów – prosta, stroma podsidłówka doskonale sprawdzi się przy mocnym wysunięciu sztycy.
Bosch Smart System
Ale przejdźmy do najważniejszej zmiany w tym rowerze – nowego Smart Systemu. Opisywałem go już w teście Whyte E-160, ale nie zaszkodzi przypomnieć, bo zmiany w Boschu są ważne dla sporej rzeszy fanów tego systemu… do której ja akurat nigdy się nie zaliczałem. Czy zacząłem?
Kiedy zobaczyłem pierwszego newsa o aktualizacji systemu Boscha, od razu się podjarałem, że wreszcie silnik nie będzie stukał na zjazdach. Tyle że nie – w silniku absolutnie nic się nie zmieniło. Nadal ma on 85 Nm momentu obrotowego i nadal stuka, kiedy przestajesz pedałować.
Największą (dosłownie) nowością Smart Systemu jest większy akumulator (750 Wh). Bosch bardzo tego potrzebował – z mojego doświadczenia, jest on stosunkowo prądożerny. Wynika to z charakterystyki silnika, która zachęca do pełnego wykorzystywania jego możliwości w świetnie działającym, progresywnym trybie eMTB – niestety obchodzi się on z akumulatorem z powściągliwością Ciasteczkowego Potwora. Z kolei najsłabszy tryb ECO zawsze był dla mnie zbyt delikatny, zmuszając do jazdy głównie w środkowym TOUR – niestety dość płaskim, niezbyt naturalnym i mało inspirującym do przekraczania swoich granic na technicznych sekcjach.
Co prowadzi nas do drugiej dużej nowości Smart Systemu: trybu TOUR+, który stał się drugim obok eMTB naturalnie działającym trybem progresywnym, ale operującym w niższym zakresie mocy – i pożerającym znacznie mniej prądu. Działa on naprawdę świetnie. Żałuję tylko, że programiści nie poszli tą samą drogą w przypadku najsłabszego trybu ECO, który dalej ma bardzo płaski charakter.
Ale nie jest to aż takim problemem, ze względu na trzecią nowość Smart Systemu. I to jest prawdziwa petarda – wreszcie wszystkie tryby można spersonalizować z poziomu aplikacji! W praktyce oznacza to, że jeździ się na dwóch trybach progresywnych (TOUR+ i eMTB), o mocy dobranej do własnych oczekiwań – osoby lubiące mocne wspomaganie zostaną przy ustawieniach fabrycznych, a lubiący się spocić długodystansowcy ograniczą moc obu trybów tak, aby dawały jak najbardziej naturalne poczucie jazdy na rowerze.
Te trzy zmiany (personalizacja, progresywny TOUR+ i większy akumulator) eliminują większość wad, przez które raczej trzymałem się z dala do Boscha. Czy to znaczy, że mój następny elektryk będzie na tym właśnie systemie?
Niestety, to jeszcze nie ten moment – sterczący na kierownicy kontroler to moim zdaniem pomyłka. Ani nie jest to ergonomiczne, ani tym bardziej odporne na uszkodzenia. Słabo wyczuwalny jest też klik przycisków, przy szybkiej jeździe często zdarzało mi się przełączyć o dwa tryby na raz.W KTM-ie ten kontroler ma sens przynajmniej o tyle, że steruje on wyświetlaczem Kiox 300 (można z niego zrezygnować, ale wtedy połowa przycisków staje się bezużyteczna). Ogólnie nie jestem wielkim fanem ekranów, ale ten jest naprawdę dobry – przede wszystkim ma sprytne mocowanie, na którym można bezpiecznie zamontować go obok mostka, w stylu Shimano, lub nieco mniej bezpiecznie przed nim (KTM na szczęście zrezygnował ze swojego mocowania na kapslu sterów). Jest też czytelny i pokazuje sporo przydatnych informacji, z procentowym wskaźnikiem naładowania na czele. Korzystając z niego nie miałem poczucia, że jest to tylko zbędny gadżet – ku swojemu zaskoczeniu, kupując rower na Boschu, chciałbym go mieć.Choć jeszcze bardziej chciałbym mieć zupełnie nową manetkę bezprzewodową Mini Remote z minimalistyczną jednostką centralną na górnej rurze. To delikatnie zerżnięte od Speca rozwiązanie również jest częścią Smart Systemu, ale niestety rowery przystosowane do jego montażu pojawią się na rynku dopiero w 2023. Kiedy już do tego dojdzie, Bosch moim zdaniem w końcu zasłuży na miano jednego z najlepszych systemów wspomagania na rynku – teraz jest po prostu najbardziej popularnym i najmniej awaryjnym (co, trzeba przyznać, jest kolosalną zaletą).
KTM Macina Kapoho – osprzęt i ficzursy
Ale wróćmy jeszcze na chwilę do samego KTM-a. Poprzednia Macina Kapoho była dla mnie wzorem integracji systemu Boscha i jednym z najładniejszych elektryków na rynku. W bezpośrednim porównaniu nowy model wygląda trochę gorzej, ale w dalszym ciągu silnik jest wpasowany całkiem elegancko.
Z jednym zastrzeżeniem: kto wpadł na pomysł, żeby umieścić otwory wentylacyjne dokładnie w miejscu, które zbiera najwięcej wody i błota?
Większym wyzwaniem było na pewno wpasowanie wielkiego akumulatora 750 Wh – spowodowało to przeniesienie gniazda ładowania w okolice bidonu.
A nie, czekaj! To tylko zamek. Po jego odblokowaniu trzeba zdjąć klapę i dopiero wyjąć akumulator – na początku się skrzywiłem na ten natłok czynności (żart), ale szybko doceniłem, jak genialne jest to rozwiązanie dla osób, które przewożą rower na samochodzie – po zdemontowaniu akumulatora klapka wraca na swoje miejsce, chroniąc wnętrzności przed wodą. Jest to też ułatwieniem dla osób, które chciałyby korzystać z dwóch akumulatorów, choć przy pojemności 750 Wh chyba mało kto się na to zdecyduje.
Gniazdo ładowania jest tam, gdzie było, czyli przy główce ramy, dzięki czemu podłączanie ładowarki jest bardzo wygodne (zrozumie to każdy, kto podłączał cztery oparte o siebie rowery, w których każdy ma gniazdo przy suporcie). KTM poprawił też klapkę – w poprzedniku była ona gumowa i absolutnie nie dało się jej zmusić do pozostania na swoim miejscu. Teraz jest plastikowa, zamykana magnetycznie. Mogłaby być dodatkowo uszczelniona, ale z drugiej strony, jest w miejscu rzadko atakowanym przez wodę.
Pochwała należy się za niezłe ogarnięcie spaghetti przed kierownicą. Pod mostkiem owszem, jest niezła plątanina, ale ładnie się chowa w otworach sterów. Ogólnie kokpit jest schludny, a to dla mnie jeden z sygnałów, że producent przyłożył się do swojej roboty.
Z drugiej strony, efekt ten psują takie kwiatki jak kabelek czujnika prędkości (na szczęście z magnesem w tarczy) przypięty do wahacza zipem…
…czy gumowa osłona wahacza przyklejona „pod prąd” – ubłocona opona oderwała ją podczas pierwszej wycieczki (przyda się tutaj kolejny zip lub… nożyczki).
Są to jednak pierdoły. Ogólnie po KTM-ie widać, że jest to już kolejna generacja, rama wygląda naprawdę pięknie (dotyczy to też grafiki), dużo osób doceni też naklejkę „Made in Austria”.
Zresztą nawet bez tej naklejki wiadomo, że jest to rower projektowany na rynki „okołoniemieckie” – rama ma komplet mocowań do bagażnika czy stopki… co w przypadku użytkowników rekreacyjnych trochę nawet rozumiem, bo przy masie 25,6 kg, przy podnoszeniu tego roweru można już sobie coś nadwyrężyć ;)
Ale jak na rower na nowym Boschu z baterią 750 Wh, nie jest to zły wynik. To zasługa karbonowego przedniego trójkąta i dobrego osprzętu w najsensowniejszym moim zdaniem modelu Master za ok. 31 tys. zł.
Za amortyzację odpowiada Fox 36 Performance…
…i Fox Float X, również w wersji Performance.
Napęd to 12-rzędowe Shimano XT z tańszą kasetą i łańcuchem Deore – bardzo sensowna kombinacja w elektryku.
Z grupy XT pochodzą też świetne czterotłoczkowe hamulce z tarczami IceTech Freeza (szkoda, że z tyłu tylko 180 mm).
Koła brandowane przez KTM-a zbudowane są na piastach DT Swiss 370…
…i są ubrane w niezawodny komplet Maxxisów Minion DHF/DHR2 (EXO+).
Ogarnięte są też detale, takie jak bardzo dobre ergonomiczne chwyty Ergon GE10 Evo.
Ale moje serce skradł błotniczek Foxa – jeszcze nie widziałem, żeby jakiś producent zdecydował się na jego fabryczny montaż (to nie są tanie rzeczy!).
A skoro już mowa o błocie, to zmieńmy scenerię na bardziej szlakową.
Na szlaku
KTM Macina Kapoho to jeden z tych rowerów, na które po prostu wsiadasz i jedziesz, czując się jak u siebie. Pozycja jest w siodle jest wzorowa i przesunięta nieco bardziej w kierunku sportowej, niż maksymalnie komfortowej. Mimo specyficznego, niemieckiego targetu, KTM oparł się pokusie zrobienia z tego roweru „kanapy” – stack jest niski, co bardzo ułatwia dociążanie przodu na bardziej nachylonych i pokręconych podjazdach, podobnie jak wystarczająco stroma rura podsiodłowa.
Jest to o tyle istotne, że Macina Kapoho ma krótki chainstay – a jak na system Boscha, to wręcz ultra-krótki (442 mm). Na szczególnie stromych podjazdach trzeba trochę mocniej przesunąć się do przodu, ale przez większość czasu można po prostu skupić się na pedałowaniu i wybieraniu linii.
Punkt obrotu jednozawiasowego zawieszenia jest umieszczony dość wysoko jak na elektryka, przez co zawieszenie wydaje się dość twarde na małych nierównościach, a na kamienistych odcinkach tylne koło czasem walczy o trakcję – choć z Minione DHR II o szerokości 2.8″ ma bardzo ułatwione zadanie. Osobiście lubię bardziej miękkie zawieszenie, ale nagrodą za mniejszą czułość i ciut mocniejsze kopanie w korby na naturalnych „schodach” jest stabilne pedałowanie i natychmiastowa reakcja przy przyspieszaniu – również na zjazdach. Zwłaszcza, że dodatkowa masa e-bike’a wyciska z Foxów 110%.
Pozostałe elementy układanki też są na swoim miejscu: odpowiednia sztywność i geometria z 65-stopniowym kątem główki ramy daje bardzo pewne prowadzenie w trudniejszym terenie, a mimo wysokiej masy daje też dużo frajdy na flowtrailach – suport jest tu stosunkowo wysoko, przez co przerzucanie roweru między zakrętami nie wyrywa barków ze stawów.
Jedynie podrywanie przodu do manuala wymaga wyrazistej mowy ciała – dodatkowa masa akumulatora jest tu odczuwalna, choć nie aż tak, jak w opisywanym niedawno Whyte E-160 – tutaj styl jazdy nie jest aż tak bardzo „motocrossowy”. Po części jest to pewnie zasługą tylnego koła 27+. Konfiguracja mullet spisuje się tu doskonale i ja nie kupiłbym już elektryka na dwóch kołach 29″. Jedną z jej zalet jest szybszy i bardziej przewidywalny uślizg tylnego koła, podczas gdy przednie pozostaje przyklejone do ziemi, co dodaje dodatkową warstwę do zabawy na szlaku.
KTM Macina Kapoho – werdykt
W zasadzie całe wrażenia z jazdy na KTM-ie Macina Kapoho mógłbym streścić w jednym słowie: neutralność. Już po pierwszym zjeździe poświęconym na ustawienie zawieszenia czułem się na nim bardzo pewnie. Rower może nie odkrył przede mną żadnych supermocy, ale na wszelkie wygłupy reagował w sposób w pełni przewidywalny. Nie brzmi to szczególnie ekscytująco? Wręcz przeciwnie – taki łatwy do wyczucia, ale interaktywny charakter pozwala pojechać na 100% swoich możliwości bardzo szybko i w każdych warunkach. Testując KTM-a nigdy nie miałem poczucia „gorszego dnia”, nawet jeśli tak naprawdę szedłem na rower na kacu zmęczony i z zakwasami. Macina Kapoho może nie zmiecie konkurencji z mapy, ale jest świetnym allrounderem dla początkujących i średnio-zaawansowanych, zarówno do katowania enduro-bikeparków, jak i długich tripów po alpejskich przełęczach.
Walety:
bardzo przyjazny i przewidywalny, ale nie nudny charakter;
koła mullet;
kompletny, spójny osprzęt;
dobra integracja Bosch Smart Systemu;
przemyślany demontaż baterii.
Zady:
wąska rozmiarówka, długie rury podsiodłowe;
zawieszenie nie jest szczególnie czułe na małe nierówności;
tylna tarcza 180 mm;
drobne detale wymagają poprawy.
KTM Macina Kapoho Master
Cena: 31 299 zł Dostępne rozmiary: M/L/XL Masa: 25,6 kg (rozmiar M, na dętkach, z pedałami) Strona producenta
oooo! Wleciał test Kapoho, którego nabyłem rok temu w okolicach pierwszego testu!
Świetny sprzęt polecam serdecznie :) Po zakupie całkiem podstawowego Kapoho i potestowaniu sobie sam – zrobiłem kilka rzeczy – wymiana hamulców na Shimano XT + tarcza 200 na tył, zmianie amora na ZEB’a (jestem ciężki) i ostatnio dampera na marzocchi bomber – jestem przezadowolony :) Fragment gumowej osłony wahacza potraktowałem nożyczkami jakoś tak 3 dni po zakupie.
Kabelek czujnika prędkości to tak naprawdę kabelek podprowadzony do potencjalnego oświetlenia na tyle (można go wyciągnąć z czeluści wahacza gdzieś tam na górze albo wyjąć).
Nie wiem o co chodzi w tym stukającym Boschem – u mnie albo nie stuka albo nie zwracam uwagi – choć na skrzypienia zwracam bardzo szybko…
To już zależy od punktu widzenia. Jeśli ktoś dopiero zaczyna, to faktycznie 31 tys. zł jest ceną z kosmosu, ale warto pamiętać, że dla większości osób każdy rower za więcej niż 5 tys. zł już jest drogi, a >10 tys. zł to już „sprzęt dla zawodowców”.
Natomiast czytelnicy 1Enduro to specyficzna grupa. Jest tu sporo riderów, którzy jeżdżą już długo i stopniowo doszli do wydawania takich kwot na rowery – bo jest to ich jedyna pasja i mogą sobie na to pozwolić, bo nie przeszkadza im, że mają rower 2x droższy od samochodu, bo nie mają w domu telewizora i najnowszego iPhone’a.
Więc może i masz rację, że w tym momencie większość czytelników sobie na taki sprzęt nie pozwoli, ale pozostała mniejszość też jest całkiem dużą grupą, do której moim zdaniem warto aspirować.
Zgadza się, mam dwa rowery Speca – Levo i Stumpjumpera Comp Evo ale za to wożę je Oplem Corsą D, ( mieszczą się w środku :) telewizora nie mam a telefon tak stary, że muszę ładować go co 4 godziny. :) Tak czy owak forma jest, odpoczynek, wgląd na świetne miejscówki i widoki, chwila oddechu, i możliwość pogrzebania przy sprzęcie.
Noo, akurat używane elektryki to dość śliski temat ;) Choć fakt, okazje się zdarzają, dzięki temu, że dużo osób używa ich do jazdy po bułki. Ale warto przed zakupem wczytać się w warunki gwarancji (bo ta niestety przydaje się częściej, niż przy analogu).
Zgoda, ale cena jest mniejsza :) W mojej okolicy (niemieckojezycznej;)) babcia jezdzi na e-reginie z koszykiem, nozka-podporka i blotnikami na cale kola ;D
Michał
3 lata temu
Fajny bike. Naprawdę fajny, tylko o jakieś 5k za drogi w porównaniu do konkurencji. KTM jednak nigdy tani nie był :(, choć tyle za znaczek to trochę przesada.
Z mojej strony dodam, że tryb TOUR+ jest też dostępny na starszych silnikach BOSCH’a CX4, tyle że trzeba zrobić upgrade oprogramowania. Działa jak w artykule – rewelacja!
Ooo, to z tym TOUR+ to jest cenna uwaga! Bo jest to mega ważna nowość – jeśli rzeczywiście można ją uzyskać drogą aktualizacji, to jest to moim zdaniem rzecz obowiązkowa dla każdego posiadacza Boscha*.
* może poza Trekami, bo Trek od dawna ma swój soft z własnym odpowiednikiem TOUR+ (a może nawet dokładnie tak się nazywa?).
Możliwość samodzielnej aktualizacji to też jedna z nowinek Smart Systemu. Do tej pory było to możliwe tylko w bardziej wypasionych, kolorowych wyświetlaczach (choć też nie jestem pewien). Najbardziej popularny Purion nie komunikuje się bezprzewodowo ze smartfonem, więc trzeba odwiedzić jakiegoś dealera z „donglem” do Boscha.
Arek
3 lata temu
Hello! Od starszego modelu ebika
KTM zapłonęła moja zajawka na elektryki. Nie zdecydowałem się na zakup roweru z tej stajni, po testach wybrałem Levo ale tak czy owak Kapoho to dobry rower.
No powiedzmy sobie szczerze – Levo jest w dalszym ciągu numerem jeden, ale tak jak piszesz, Kapoho jest serio fajną konstrukcją, a bardzo mało popularną…
Pawel
3 lata temu
Mnie ten tekst zniechęcił do tego roweru, widzę mega dużo wad (dziwna rozmiarówka, rower jest dla mnie subiektywnie BRZYDKI, dużo niedoróbek i nieprzemyślanych patentów), a zalet jakoś zbyt wielu nie ma. Niczym się ten sprzęt nie wyróżnia :<
No cóż, celem testów nie jest zachęcanie do zakupu, tylko ułatwienie podjęcia w pełni świadomej decyzji o zakupie. Moim zdaniem zalet ma sporo i jest subiektywnie ŁADNY, a niedoróbki ma ze dwie i mało uciążliwe, ale jeśli po lekturze testu czujesz, że nie jest to rower dla Ciebie, to też dobrze ;)
Szkaradny, niedorobiony, przeszacowany, ciężki…Zresztą od jakiegoś czasu coraz więcej tu takich pokracznych maszkar jak choćby otyły Whyte 160 z obwisłymi „jądrami” w cenie kawalerki.
Jak dołączą do wszpółpracy. Z tego co widzę, to tutaj innych „testów” nie ma, więc bardziej możesz to traktować jako folder reklamowy. Obrażać za bardzo rowerów które udostępnia dystrybutor nie wypada.
„Czytelnicy znanego blogera ODKRYLI, że za swoją pracę bierze PIENIĄDZE. Jego kariera jest SKOŃCZONA [zobacz nowe zdjęcia!!!]”
A co do „obrażania rowerów”, to chyba testowanie bardziej polega na pokazaniu szczegółów, wychwyceniu wszystkich wad i ocenie, dla kogo dany rower będzie dobry, a dla kogo niedobry? Ale co ja tam wiem.
Pro-tip: linki w komentarzach są no-follow, więc SEO zakamuflowane pod pochwałami nie zadziała ;P
Michał M
2 lata temu
Zdjęcia jak zawsze kozak, tym razem nawet lepiej jakoś. Mam okazję bo siedzę w branży. Jeździłem na wszystkim i powiem że jednak Shimano daje mi najlepsze wrażenia z jazdy. Bosch faktycznie stuka puka i jęczy.
Yamaha ma zero jedynkowy system, choć doskonale przyspiesza z „dołu”.
Muszę objeździć coś speca bo jak na razie mało co jeździłem. Wracając do KTMa to nlani nie jest brzydki ani ładny. Taka elektryczna klucha, coś jak pokrzywiony Reign też Mullet ale jeden i drugi jakiś upośledzony
Jeśli chodzi o stęki i jęki, to nie ma różnicy między Boschem a Shimano – może trafiłeś na jakiś zajechany rower…? Stukanie na zjazdach też jest bardzo porównywalne między tymi systemami, ewentualne różnice wynikają z tego, jak ten dźwięk rozchodzi się po danej ramie.
Moim zdaniem przewaga Shimano jest w ergonomii kontrolera i sofcie, który daje bardziej naturalne wrażenia „rowerowe”, zwłaszcza na Eco, które jest w nim bardzo użytecznym trybem – w efekcie też prądu starcza w nim na więcej.
Natomiast Boscha najbardziej polubią osoby, które w rejony Eco nie zaglądają i cisną cały czas na mocnym wspomaganiu. Trzeba przyznać, że w trybie eMTB daje dużo frajdy, nawet jeśli jest to frajda ciut bardziej „motocyklowa”. W połączeniu z baterią 750 Wh i bezawaryjnym silnikiem, daje to spójny zestaw dla kogoś, kto na elektryku chce cały czas jeździć jak najszybciej.
A Spec łączy te zalety w jednym systemie, więc lepiej nie testuj, bo będziesz musiał kupić – nadal niestety jest najlepszy ;) (poza bezawaryjnością, choć te nowe podobno dużo lepsze)
PS. Dzięki! :)
Tomek
2 lata temu
Michale błotniczek Foxa dostaniesz też kupując Marin Alpine Trail E2….. a więc KTM nie jest jedyny…
Ostatnio edytowano 2 lata temu przez Tomek
Artur
2 lata temu
Cześć
Pytanie do Was. Osoby, które przesiadły się na elektryka zostaniecie w tym czy z czasem wrócicie do „tradycyjnego” MTB ?
Wcześniej zadawałem sobie pytanie co do kół 29′. Jak raz spróbowałem to nie wrócę do mniejszych. Nie wiem czy to jest chwilowa moda czy nowy trend, który zostanie z nami na lata.
Artur, ten „nowy trend” JUŻ JEST z nami od lat ;) W Alpach analogi to już rzadkość, w Polsce trochę wolniej to postępuje, ale jeśli ktoś jeździ tripy po szlakach, to kierunek jest jasny.
Trochę inaczej sytuacja wygląda w centrach ścieżkowych i bikeparkach – najwięcej hejterów elektryków spotkasz w kolejce do tarpana w Srebrnej Górze i do wyciągu w Szczyrku ;P
PS. Zaznaczam, że mam tu na myśli jeżdżenie po górach.
Ja się nie przesiadłem, ale próbowałem i na razie nie zamierzam się przesiadać. Lubię podjeżdżać o własnych siłach i mieć satysfakcję z włożonego wysiłku i odebranej na gorze nagrody w postaci zjazdu czy chociażby zimnego piwa w schronisku:) jak mi stuknie 50-60 i zaczną siadać kolana, to nie będzie wyboru i trzeba będzie się wspomagać, ale póki co, dla mnie to bez sensu. 30,40,50 tysięcy po to, żeby się nie spocić za bardzo na podjeździe? Marketing w dzisiejszym świecie jest wyjątkowo skuteczny…:) To nawet nie jest trend, tylko nowa technologia, która ułatwia ludziom życie i oszczędza ich energię- wiec na pewno nie jest chwilowym zjawiskiem i będzie się dalej rozwijać, ale analogowych rowerów nigdy nie wyprze, o to bym się nie martwił.
Nie uwierzysz, ale na elektryku też się można potężnie spocić – wystarczy wkładać w pedałowanie tyle samo mocy ile na zwykłym rowerze. Efekt: znacznie szybsze podjazdy = więcej czasu na zjazdy.
Opcja 2: podjeżdżasz w 'zwykłym’ tempie, przy znacznie mniejszym zmęczeniu = więcej siły na większą ilość zjazdów przy zachowaniu poprawnej techniki, które przecież wymagają znacznych pokładów siły.
Daleko mi od twierdzenia, że elektryki są dla leniwców i emerytów :)
Jasne, tylko chyba nie po to kupuje się rower z silnikiem za 30-40 tysi, żeby się na nim męczyć tak samo jak na zwykłym:) można się nawet zmęczyć bardziej! Jak wyłączysz prąd i będziesz jechał klocem pod górę:) tylko po co? póki co, subiektywnie, wysiłek z podjazdu nie jest tak katorżniczy, żebym nie miał siły na zjazd…nie twierdzę też, że to rowery dla emerytów, ale dla leniwców już trochę tak:) jakich argumentów byśmy nie użyli, kupujesz taki rower, jeśli nie chcesz się tak bardzo męczyć jak na zwykłym- po to one są:) i nic w tym złego, póki nie dorabia się do tego ideologii i nie stawia się ich na równi z ze zwykłym rowerem pod względem sportowym- bo to dwa rożne światy.
W żadnym przypadku nie wsiadłbym obecnie na rower bez silnika. Dla mnie jest to synonim przyjemności z jazdy.
Zaczynając 25 lat temu dostępne były wyłącznie „analogi” więc były jedyną opcją żeby jeździć rowerem. Do tego, nie mając miejsca, uznawałem rower mtb za jedyną opcję jakiej będę używał. Potem wsiadłem na rowery czysto asfaltowe bo jazda mtb w takich warunkach już nie wchodziła w rachubę. Ale i tak rower mtb jest dla mnie najlepszą opcją- a jej ponowne użycie umożliwił silnik.
Mam pewność że przy dostępności elektryków 20 lat temu 90 % znajomych nabyłoby właśnie takie rowery.
Bardzo dużą frajdę, upajającą. Kiedy zaczniesz przygodę z ebajkingiem nie wrócisz do analoga. Będziesz eksperymentował, śledził trendy, instalował SpeedBox’a przestaniesz ogladać telewizję, siedzieć na fejsbuku, rzucisz picie i palenie, pozbędziesz się wszystkich zbędnych gadżetów. Będzie tylko ebajk i nieustanna chęć wyrwania się z domu. Uwierz mi że tak będzie.
oooo! Wleciał test Kapoho, którego nabyłem rok temu w okolicach pierwszego testu!
Świetny sprzęt polecam serdecznie :) Po zakupie całkiem podstawowego Kapoho i potestowaniu sobie sam – zrobiłem kilka rzeczy – wymiana hamulców na Shimano XT + tarcza 200 na tył, zmianie amora na ZEB’a (jestem ciężki) i ostatnio dampera na marzocchi bomber – jestem przezadowolony :) Fragment gumowej osłony wahacza potraktowałem nożyczkami jakoś tak 3 dni po zakupie.
Kabelek czujnika prędkości to tak naprawdę kabelek podprowadzony do potencjalnego oświetlenia na tyle (można go wyciągnąć z czeluści wahacza gdzieś tam na górze albo wyjąć).
Nie wiem o co chodzi w tym stukającym Boschem – u mnie albo nie stuka albo nie zwracam uwagi – choć na skrzypienia zwracam bardzo szybko…
Dzięki Tomek za uzupełnienie! Z tym kabelkiem oświetlenia to mnie zaskoczyłeś.
Nie stuka w ogole w tegorocznym CUBE z tym samym silnikiem i bateria
Nie wierzę :P
Nie stuka w Mondraker Crafty 2021
Spoko, ale za dużo ostatnio rowerów na które, niestety, większość czytelników nie sądzę by było stać ;(
Taki sport. Chcesz tanio, to musisz przejść na tenis stołowy ;)
To już zależy od punktu widzenia. Jeśli ktoś dopiero zaczyna, to faktycznie 31 tys. zł jest ceną z kosmosu, ale warto pamiętać, że dla większości osób każdy rower za więcej niż 5 tys. zł już jest drogi, a >10 tys. zł to już „sprzęt dla zawodowców”.
Natomiast czytelnicy 1Enduro to specyficzna grupa. Jest tu sporo riderów, którzy jeżdżą już długo i stopniowo doszli do wydawania takich kwot na rowery – bo jest to ich jedyna pasja i mogą sobie na to pozwolić, bo nie przeszkadza im, że mają rower 2x droższy od samochodu, bo nie mają w domu telewizora i najnowszego iPhone’a.
Więc może i masz rację, że w tym momencie większość czytelników sobie na taki sprzęt nie pozwoli, ale pozostała mniejszość też jest całkiem dużą grupą, do której moim zdaniem warto aspirować.
Chodzi mi o rowerki w przedziale do tych 15k chociaż.
I tak doceniam bloga :(
Zgadza się, mam dwa rowery Speca – Levo i Stumpjumpera Comp Evo ale za to wożę je Oplem Corsą D, ( mieszczą się w środku :) telewizora nie mam a telefon tak stary, że muszę ładować go co 4 godziny. :) Tak czy owak forma jest, odpoczynek, wgląd na świetne miejscówki i widoki, chwila oddechu, i możliwość pogrzebania przy sprzęcie.
Nikt nie kaze Ci kupowac nowego.
Noo, akurat używane elektryki to dość śliski temat ;) Choć fakt, okazje się zdarzają, dzięki temu, że dużo osób używa ich do jazdy po bułki. Ale warto przed zakupem wczytać się w warunki gwarancji (bo ta niestety przydaje się częściej, niż przy analogu).
Zgoda, ale cena jest mniejsza :) W mojej okolicy (niemieckojezycznej;)) babcia jezdzi na e-reginie z koszykiem, nozka-podporka i blotnikami na cale kola ;D
Fajny bike. Naprawdę fajny, tylko o jakieś 5k za drogi w porównaniu do konkurencji. KTM jednak nigdy tani nie był :(, choć tyle za znaczek to trochę przesada.
Z mojej strony dodam, że tryb TOUR+ jest też dostępny na starszych silnikach BOSCH’a CX4, tyle że trzeba zrobić upgrade oprogramowania. Działa jak w artykule – rewelacja!
Ooo, to z tym TOUR+ to jest cenna uwaga! Bo jest to mega ważna nowość – jeśli rzeczywiście można ją uzyskać drogą aktualizacji, to jest to moim zdaniem rzecz obowiązkowa dla każdego posiadacza Boscha*.
* może poza Trekami, bo Trek od dawna ma swój soft z własnym odpowiednikiem TOUR+ (a może nawet dokładnie tak się nazywa?).
Cześć, Rozumiem, że ten upgrade oprogramowania aby pozyskać tryb TOUR+ to tylko w serwisie Bosha? Czy można to jakoś ogarnąć w warunkach domowych?
Możliwość samodzielnej aktualizacji to też jedna z nowinek Smart Systemu. Do tej pory było to możliwe tylko w bardziej wypasionych, kolorowych wyświetlaczach (choć też nie jestem pewien). Najbardziej popularny Purion nie komunikuje się bezprzewodowo ze smartfonem, więc trzeba odwiedzić jakiegoś dealera z „donglem” do Boscha.
Hello! Od starszego modelu ebika
KTM zapłonęła moja zajawka na elektryki. Nie zdecydowałem się na zakup roweru z tej stajni, po testach wybrałem Levo ale tak czy owak Kapoho to dobry rower.
No powiedzmy sobie szczerze – Levo jest w dalszym ciągu numerem jeden, ale tak jak piszesz, Kapoho jest serio fajną konstrukcją, a bardzo mało popularną…
Mnie ten tekst zniechęcił do tego roweru, widzę mega dużo wad (dziwna rozmiarówka, rower jest dla mnie subiektywnie BRZYDKI, dużo niedoróbek i nieprzemyślanych patentów), a zalet jakoś zbyt wielu nie ma. Niczym się ten sprzęt nie wyróżnia :<
No cóż, celem testów nie jest zachęcanie do zakupu, tylko ułatwienie podjęcia w pełni świadomej decyzji o zakupie. Moim zdaniem zalet ma sporo i jest subiektywnie ŁADNY, a niedoróbki ma ze dwie i mało uciążliwe, ale jeśli po lekturze testu czujesz, że nie jest to rower dla Ciebie, to też dobrze ;)
Brzydki jak noc.
Szkaradny, niedorobiony, przeszacowany, ciężki…Zresztą od jakiegoś czasu coraz więcej tu takich pokracznych maszkar jak choćby otyły Whyte 160 z obwisłymi „jądrami” w cenie kawalerki.
No spoko, ale kiedy haibike?
Jak dołączą do wszpółpracy. Z tego co widzę, to tutaj innych „testów” nie ma, więc bardziej możesz to traktować jako folder reklamowy. Obrażać za bardzo rowerów które udostępnia dystrybutor nie wypada.
Czyli spisek. Wiedziałem juz po tym jak usłyszałem robotyczny głos michała.
OTWÓRZCIE OCZY MICHAŁ Z 1ENDURO TO ROBOT GIGA-KORPORACJI
Już widzę te nagłówki na Pudelku:
„Czytelnicy znanego blogera ODKRYLI, że za swoją pracę bierze PIENIĄDZE. Jego kariera jest SKOŃCZONA [zobacz nowe zdjęcia!!!]”
A co do „obrażania rowerów”, to chyba testowanie bardziej polega na pokazaniu szczegółów, wychwyceniu wszystkich wad i ocenie, dla kogo dany rower będzie dobry, a dla kogo niedobry? Ale co ja tam wiem.
Jestem pod wrażeniem waszych zdjęć, przepięknie wszystko wygląda.
Pro-tip: linki w komentarzach są no-follow, więc SEO zakamuflowane pod pochwałami nie zadziała ;P
Zdjęcia jak zawsze kozak, tym razem nawet lepiej jakoś. Mam okazję bo siedzę w branży. Jeździłem na wszystkim i powiem że jednak Shimano daje mi najlepsze wrażenia z jazdy. Bosch faktycznie stuka puka i jęczy.
Yamaha ma zero jedynkowy system, choć doskonale przyspiesza z „dołu”.
Muszę objeździć coś speca bo jak na razie mało co jeździłem. Wracając do KTMa to nlani nie jest brzydki ani ładny. Taka elektryczna klucha, coś jak pokrzywiony Reign też Mullet ale jeden i drugi jakiś upośledzony
Jeśli chodzi o stęki i jęki, to nie ma różnicy między Boschem a Shimano – może trafiłeś na jakiś zajechany rower…? Stukanie na zjazdach też jest bardzo porównywalne między tymi systemami, ewentualne różnice wynikają z tego, jak ten dźwięk rozchodzi się po danej ramie.
Moim zdaniem przewaga Shimano jest w ergonomii kontrolera i sofcie, który daje bardziej naturalne wrażenia „rowerowe”, zwłaszcza na Eco, które jest w nim bardzo użytecznym trybem – w efekcie też prądu starcza w nim na więcej.
Natomiast Boscha najbardziej polubią osoby, które w rejony Eco nie zaglądają i cisną cały czas na mocnym wspomaganiu. Trzeba przyznać, że w trybie eMTB daje dużo frajdy, nawet jeśli jest to frajda ciut bardziej „motocyklowa”. W połączeniu z baterią 750 Wh i bezawaryjnym silnikiem, daje to spójny zestaw dla kogoś, kto na elektryku chce cały czas jeździć jak najszybciej.
A Spec łączy te zalety w jednym systemie, więc lepiej nie testuj, bo będziesz musiał kupić – nadal niestety jest najlepszy ;) (poza bezawaryjnością, choć te nowe podobno dużo lepsze)
PS. Dzięki! :)
Michale błotniczek Foxa dostaniesz też kupując Marin Alpine Trail E2….. a więc KTM nie jest jedyny…
Cześć
Pytanie do Was. Osoby, które przesiadły się na elektryka zostaniecie w tym czy z czasem wrócicie do „tradycyjnego” MTB ?
Wcześniej zadawałem sobie pytanie co do kół 29′. Jak raz spróbowałem to nie wrócę do mniejszych. Nie wiem czy to jest chwilowa moda czy nowy trend, który zostanie z nami na lata.
Macie frajdę z jeżdżenia na eMTB ?
Artur, ten „nowy trend” JUŻ JEST z nami od lat ;) W Alpach analogi to już rzadkość, w Polsce trochę wolniej to postępuje, ale jeśli ktoś jeździ tripy po szlakach, to kierunek jest jasny.
Trochę inaczej sytuacja wygląda w centrach ścieżkowych i bikeparkach – najwięcej hejterów elektryków spotkasz w kolejce do tarpana w Srebrnej Górze i do wyciągu w Szczyrku ;P
PS. Zaznaczam, że mam tu na myśli jeżdżenie po górach.
Ja się nie przesiadłem, ale próbowałem i na razie nie zamierzam się przesiadać. Lubię podjeżdżać o własnych siłach i mieć satysfakcję z włożonego wysiłku i odebranej na gorze nagrody w postaci zjazdu czy chociażby zimnego piwa w schronisku:) jak mi stuknie 50-60 i zaczną siadać kolana, to nie będzie wyboru i trzeba będzie się wspomagać, ale póki co, dla mnie to bez sensu. 30,40,50 tysięcy po to, żeby się nie spocić za bardzo na podjeździe? Marketing w dzisiejszym świecie jest wyjątkowo skuteczny…:) To nawet nie jest trend, tylko nowa technologia, która ułatwia ludziom życie i oszczędza ich energię- wiec na pewno nie jest chwilowym zjawiskiem i będzie się dalej rozwijać, ale analogowych rowerów nigdy nie wyprze, o to bym się nie martwił.
Nie uwierzysz, ale na elektryku też się można potężnie spocić – wystarczy wkładać w pedałowanie tyle samo mocy ile na zwykłym rowerze. Efekt: znacznie szybsze podjazdy = więcej czasu na zjazdy.
Opcja 2: podjeżdżasz w 'zwykłym’ tempie, przy znacznie mniejszym zmęczeniu = więcej siły na większą ilość zjazdów przy zachowaniu poprawnej techniki, które przecież wymagają znacznych pokładów siły.
Daleko mi od twierdzenia, że elektryki są dla leniwców i emerytów :)
No, ale na elektryku już nie poskaczesz przy takiej wadze.
Największe „kalectwo” to jest jeżdżenie eklektykami po ścieżkach rowerowych. Typy na rowerach po 30-40k wspomagają się silniczkami xD.
Jest na to moda i to już z Nami zostanie na zawsze. Ważne, żeby producenci nie opuszczali tradycyjnych MTB.
Jasne, tylko chyba nie po to kupuje się rower z silnikiem za 30-40 tysi, żeby się na nim męczyć tak samo jak na zwykłym:) można się nawet zmęczyć bardziej! Jak wyłączysz prąd i będziesz jechał klocem pod górę:) tylko po co? póki co, subiektywnie, wysiłek z podjazdu nie jest tak katorżniczy, żebym nie miał siły na zjazd…nie twierdzę też, że to rowery dla emerytów, ale dla leniwców już trochę tak:) jakich argumentów byśmy nie użyli, kupujesz taki rower, jeśli nie chcesz się tak bardzo męczyć jak na zwykłym- po to one są:) i nic w tym złego, póki nie dorabia się do tego ideologii i nie stawia się ich na równi z ze zwykłym rowerem pod względem sportowym- bo to dwa rożne światy.
Ja kupilem po to żeby się jednak trochę zmęczyć. Zalezało mi na tym aby to odbywało się szybko. Poza tym odkrywam rewiry niedostepne na analogu.
W żadnym przypadku nie wsiadłbym obecnie na rower bez silnika. Dla mnie jest to synonim przyjemności z jazdy.
Zaczynając 25 lat temu dostępne były wyłącznie „analogi” więc były jedyną opcją żeby jeździć rowerem. Do tego, nie mając miejsca, uznawałem rower mtb za jedyną opcję jakiej będę używał. Potem wsiadłem na rowery czysto asfaltowe bo jazda mtb w takich warunkach już nie wchodziła w rachubę. Ale i tak rower mtb jest dla mnie najlepszą opcją- a jej ponowne użycie umożliwił silnik.
Mam pewność że przy dostępności elektryków 20 lat temu 90 % znajomych nabyłoby właśnie takie rowery.
Bardzo dużą frajdę, upajającą. Kiedy zaczniesz przygodę z ebajkingiem nie wrócisz do analoga. Będziesz eksperymentował, śledził trendy, instalował SpeedBox’a przestaniesz ogladać telewizję, siedzieć na fejsbuku, rzucisz picie i palenie, pozbędziesz się wszystkich zbędnych gadżetów. Będzie tylko ebajk i nieustanna chęć wyrwania się z domu. Uwierz mi że tak będzie.
Picia nie rzucisz to nieprawda ja cały czas piję kiedy jeżdżę na rowerze elektrycznym bo piwo to moje paliwo.
Rzeczywiście bardzo mądre. Jesteśmy najbardziej rozpitym narodem na Świecie ( no może poza ruskimi ) Żenada.
Dlaczego uważasz że zawieszenie jest za twarde jeśli jesteś na elektryku zauwasz jeszcze że masz wyścigową odmianę foxa a one zawsze są twarde