Chromag raczej nie jest pierwszą (ani nawet jedenastą) marką, jaka przychodzi do głowy przy zakupie ochraniaczy czy rękawiczek, a testowane przeze mnie produkty to jej debiut w tych kategoriach. Nie znajdziesz tu jednak oceny w stylu „całkiem nieźle, jak na pierwszy raz”, bo Chromag odrobił zadanie domowe na szóstkę. Czyżby zgapiał od lepiej przygotowanych do lekcji kolegów? A może to po prostu efekt słów „WHISTLER BC CANADA” w adresie firmy…?
Ochraniacze chromag Rift
Siedziba firmy w Mekce freeride’u nie oznacza jednak, że Rifty są ochraniaczami tylko do haratania bikeparków. Za przydatność do całodziennej jazdy trail/enduro (bo tak reklamuje je producent – nie kłamiąc przy tym zresztą) odpowiada materiał protektora: RHEON.
To jedna z tych maksymalnie elastycznych, ale usztywniających się przy uderzeniu pianek. Zasada działania jest podobna jak w D3O, ale RHEON jest od niego jeszcze bardziej miękki i podatny, dzięki czemu lepiej dopasowuje się do kształtu kolana. Dodatkowo pomaga w tym podział protektora na cztery niezależne panele. Swoją drogą, polecam filmik na stronie Chromaga pokazujący walenie młotkiem między innymi w swój palec, w wyświetlacz telefonu i… w papaję.
Zresztą nawet bez oglądania filmów Rifty budzą zaufanie – jak na lekkie, uniwersalne ochraniacze, protektor jest dość gruby i dobrze otula kolano. Dodatkowo uzupełniają go niewielkie panele z pianki po bokach (duży plus!).
Protektor od człowieka oddziela przyjemnie mięciutki, przewiewny neopren (Airprene), który w połączeniu z dziurkami w samym ochraniaczu zapewnia przyzwoitą wentylację. Choć nie oszukujmy się – po całym dniu jazdy przy 20-25 stopniach kolano jest spocone. Z drugiej strony: ani razu w takich warunkach nie pomyślałem, żeby zsunąć ochraniacze na podjeździe, więc nie jest wybitnie, ale jest całkiem średnio.
Znacznie lepiej wygląda wentylacja reszty „nogawa”, bo jest on zbudowany z przewiewnej, elastycznej siatki. Co ważne, po kilku miesiącach walki, wciąż dzielnie opiera się ona arcy-wrogowi każdych ochraniaczy: pinom pedałów. Zresztą po pełnym sezonie nie widać po Riftach żadnych śladów zużycia (wszystkie zdjęcia zrobiłem PO kilkumiesięcznym teście – stąd biała sceneria). Nie szkodzi im też pranie w pralce (oczywiście w niskiej temperaturze), co jest dużą zaletą, jeśli jeździsz często i nie lubisz, jak Ci nogi śmierdzą (podobno niektórzy lubią, ale ja nie – więc w ciągu sezonu były prane praktycznie co weekend).
Rozmiarówka wypada podobnie do innych ochraniaczy, w jakich jeździłem, a w wyborze rozmiaru pomaga dość szczegółowa instrukcja na stronie producenta – zamówiłem w ciemno i pasują idealnie.
Jedyny zarzut? Po całym dniu jazdy, dolne zakończenie Riftów zaczyna obcierać piszczele – nic poważnego, ale po 2-3 dniach jazdy z rzędu, zaczyna to być odczuwalne. Wynika to z tego, że sporo w tym miejscu się dzieje – grube obszycie kieszeni protektora spotyka się ze szwem łączącym neoprenową bazę z resztą nogawa. I w sumie całe szczęście, bo nikt by mi nie uwierzył, gdybym napisał, że jest to produkt idealny.
Chromag Rift – werdykt
Od wielu lat wybieram ochraniacze, w których jestem w stanie jeździć cały dzień bez dyskomfortu – po prostu zakładam je rano i ściągam po zakończonej jeździe, bo jestem zbyt leniwy, żeby zsuwać je na podjazdach czy postojach. Chromagi Rift zdecydowanie spełniają to kryterium – dzięki bardzo wygodnej nogawce i miękkiemu protektorowi, zdecydowanie są to ochraniacze „całodzienne”. Biorąc to pod uwagę, Chromagi ponadprzeciętnie wypadają pod względem ochrony – budzą zaufanie nie tylko na długich tripach, ale też na zawodach czy w bikeparku. I właśnie ze względu na ten kompromis (a właściwie brak kompromisu), Rifty zostały moimi nowymi ulubionymi, „domyślnymi” ochraniaczami na każdą okazję. Zdecydowanie polecam!
Walety:
- duża uniwersalność;
- zaawansowany protektor;
- najlepszy w klasie komfort;
- jakość wykonania i trwałość.
Zady:
- dół protektora może lekko obcierać;
- cena.
Dostępne rozmiary: XS-XL
Masa: 302 g (realna, para w rozmiarze M)
Cena: 502 zł
Strona producenta
Kup bezpośrednio od dystrybutora
Bonus: A jak Chromag Rift wypadają na tle testowanych ostatnio ochraniaczy?
Tak się napracowałem przy teście porównawczym ochraniaczy na kolana, że szkoda byłoby do niego nie nawiązać ;) Jeśli go nie czytałeś, polecam.
→ Więcej: Test porównawczy: ochraniacze na kolana iXS vs X-Factor vs Kali
A tak w skrócie, opisałem w nim cztery modele:
- Kali Mission – najcieńsze i najlżejsze
- IXS Flow – najwygodniejsze
- IXS Carve – najbardziej pancerne
- X-Factor Flow – najbardziej uniwersalne
Chromagi Rift łączą zalety moich dwóch ulubionych modeli: przy całodziennej jeździe są tak wygodne, jak IXS Flow, a przy tym oferują ochronę co najmniej porównywalną ochraniaczami X-Factora. Innymi słowy można powiedzieć, że to taka bardziej wypasiona (bo też dużo droższa) wersja X-Factorów Flow, która dzięki zastosowaniu bardziej zaawansowanego protektora, oferuje komfort na poziomie dużo mniej pancernych ochraniaczy.
Rękawiczki Chromag Habit
Zazwyczaj w testach ubrań czy ochraniaczy rękawiczki są taką bardziej surówką, niż mięskiem. A to jednak błąd (sam przyznaję się do winy), bo w końcu są one kluczowym punktem kontaktu z rowerem (i nie tylko), który ma istotny wpływ na wrażenia z jazdy (i nie tylko).
O co chodzi z tym „i nie tylko”? Już tłumaczę, od razu przechodząc do największej (i najmniej oczywistej) zalety Habitów: doskonale działają one z ekranami dotykowymi! I to nie za sprawą wycierających się po dwóch tygodniach wstawek na palcach – tutaj cały wewnętrzny materiał jest „dotykowy”. W połączeniu z palcami o odpowiedniej długości i grubości (to znaczy w Habitach, nie moimi – choć moje też są idealne) powoduje to, że są to jedyne rękawiczki, w jakich jestem w stanie napisać SMS-a dłuższego niż „OK”, a nawet dłuższego niż „Nie”. Jasne, może nie wydaje się to najbardziej istotną zaletą, ale przy powszechnym korzystaniu ze smartfona do nawigacji, moim zdaniem kluczową i najbardziej wyróżniającą Chromaga na tle konkurencji.
Ale wróćmy do podstaw. Chromag Habit to rękawiczki z gatunku ultra-lekkich i ultra-minimalistycznych. Nie mają rzepa, nie mają gumowych protektorów, nie mają żelowych wstawek, nie mają też łączności Bluetooth i nie pokazują pogody w Bangkoku. Za to jedna rękawiczka waży niecałe 14 gramów! Jeśli Twoje trasy są mocno zarośnięte krzakami zainwestuj w sekator rzuć okiem na inne modele, bo wierzchnia strona Habitów w zasadzie nie oferuje żadnej ochrony. Ale jeśli tak naprawdę nie lubisz jeździć w rękawiczkach i wolałbyś w ogóle nie czuć ich na rękach, Habity wymiatają. Nie tylko ze względu na grubość cienkość i prostotę, ale też bardzo udany krój dobrze przylegający do dłoni, bez nadmiernego podwijania się materiału wewnątrz dłoni czy na wspomnianych palcach. Powiedzenie „fits like a glove” pasuje tu… jak rękawiczka?
Lekkość i minimalizm nie powodują jednak prucia się od samego patrzenia – podobnie jak w przypadku ochraniaczy, rękawiczki po całym sezonie wyglądają prawie jak nowe, a kilka razy ziemi dotykały (w sposób umiarkowanie kontrolowany)… Jedyne ślady użytkowania to lekko spękany gumowy nadruk z niedźwiedziem w miejscach, gdzie rękawiczki najbardziej się rozciągają.
Chromag Habit – werdykt
Ja Habity pokochałem przede wszystkim na doskonałe działanie z ekranem dotykowym, ale cała reszta też jest na miejscu: są wygodne, przewiewne i trwałe. Warto jednak pamiętać, że nie są to rękawiczki dla osób, które cenią sobie dobrą ochronę zewnętrznej strony dłoni.
Walety:
- świetne dopasowanie;obsługa ekranów dotykowych;lekkość i wentylacja;
- trwałość.
Zady:
- brak ochrony zewnętrznej strony dłoni.
Dostępne rozmiary: XS-XXL
Masa: 27 g (realna, para w rozmiarze S)
Cena: 160 zł
Strona producenta
Kup bezpośrednio od dystrybutora
Zobacz też:
- Test porównawczy: ochraniacze na kolana iXS vs X-Factor vs Kali
- Bikeporn: Pivot Switchblade 2022 – mój nowy rower!
- Test: Klocki i tarcze hamulcowe Galfer Bike
ceny kosmos
Ochraniacze to niestety górna skala rynku, ale porównywalnie do IXS-a czy POC-a, których na szlaku widać dużo… Więc może nie aż taki kosmos ;) No i znajduje to odzwierciedlenie w jakości.
Cześć, nie wiem, czy tylko tak mi się wyświetla, ale we wszystkich testach na Blogu zamienione są litery „W” z „Z” i są Walety: i Zady:tak tylko daje znać
Myślę, że to musi być coś z Twoim monitorem!
Zysoce nieprazdopodobne, niewzykłe…
ok, mega dziwne xD
Może to jakiś zirus komputerozy?
Ceny przynajmniej 30% w dół….
Swietny test, przy wyborze ochraniaczy mocno sugerowałem się poprzednimi artykułami ( z resztą nie tylko przy wyborze ochraniaczy…)
No i wszystkie ochraniacze musiałem odesłać a i standardowo byłem na granicy 2 rozmiarów.
Dopiero dainese trail skins air leżą jak powinny. Dlatego z czystym sumieniem ich nie polecam, bo pewnie na nikogo więcej nie będą pasować ( może na Fabiena Barela ale z nim nie gadam;))
Heh, dobrze wiedzieć :) A poza dopasowaniem, fajne te Dainese? Kiedyś byli rynkowym debeściakiem…
Też są debeściak :)
Długie, przewiewne i nie zsuwają się.
Pewnie nie są najlepsze, ale jak przymierzyłem 5 z kolei i pasowały to dalej nie szukam.
Fajnie byłoby gdybyś wyszarpnął Dainese do testów. To faktycznie jest firma z poteżnym doświadczeniem w różnego rodzaju ochraniaczach. Słyszałem też, że na przyszły rok ma być bardzo ciekawa „miekka” zbroja.
Tak z ciekawości – czy nakolannik mają też funkcję grzania na zimie? Bo że w lecie to jasne.
Po drugie: jak wrażenie po mniej kontrolowanym przyziemieniu – czuć, bardzo czuć, czy meehm.?
Tak, zimą ochraniacze to fajna sprawa – zapobiegają wychłodzeniu bardzo skutecznie, co dla zdrowia kolan jest kluczowe.
Jeśli chodzi o przyziemienie, to trudno powiedzieć, jakoś się na tym nie skupiałem, lecąc na ryj :D Ale jeśli po glebie widzisz, że ochraniacze są brudne, a z nogą nic się nie stało, to chyba znaczy że są skuteczne ;)
To może jakiś test ochraniaczy na ryj? Bo widzę, że wiedzę praktyczną zdobywałeś w bojach ;)
Potwierdzam słowa Michała. Ochraniacze w zimie dają do komfortu. No przy glebie na lód czy śnieg daję pewien dystans od zimnego :D
Jak się ktoś zastanawia czy warto zainwestować w ochraniacze które się nie zsuną w razie gleby – polecam fanpage Biketrippin / Adam Łojewski bo w maju zeszłego roku zaliczył „niegroźną” glebę dzięki której mógł zobaczyć jak wygląda rzepka w kolanie.
Dwukrotnie przy mocniejszej glebie zsunął mi się ochraniacz. Dużo ochronił, ale kolano całe podrapane i posiniaczone, przez to że jednak ochraniacz się przesunął przy glebie. Zauważyłem taką tendencję w ochraniaczach, które nie mają górnego paska z rzepem, tylko silikonowy pasek. W moim przypadku zsunęły się IXS Flow.
Co tam te bambetle. Rower na śniegu wygląda przekozacko!
Z innej beczki, od kilku miesięcy mi się nie wyświetla Twój awatar w dyskusjach. Strasznie mnie to kłuje w oczy, zamiast niego jest ikonka brakującego obrazka, brrrr.
Nie tylko Tobie
A tak na szybko. Jakiś większy test rękawiczek na chłodniejsze dni i jazdę dłuższą niż 4h?
Ochraniacze wyglądają na spoko, ale wizerunek jakiegoś stwora trzymającego się za krocze w stylu Michaela Jacksona dla mnie przypałowy i dyskwalifikujący :P
Mam zagwozdkę związaną z artykułem – szukam „ścieżkowych” ochraniaczy na kolana dla moich dzieciaków w wieku 9-11 lat. Może ktoś coś poleci? Próbowałem x-factor ale nie siadły..