Przed sezonem zastanawiałem się, w jakim kierunku pójdzie nasza enduro-scena: zawodów, czy może zorganizowanych zlotów? Po cichu sądziłem, że postawimy raczej na chillout i zabawę. A tymczasem oto jesteśmy: 9 edycji zawodów i… 3 duże zloty później. Z czego dwa zorganizowane przez Stowarzyszenie Rowerowe Podhale. Co takiego jest w ich imprezach, że miejsca rozchodzą się na nie szybciej, niż na koncert Justina Biebera?
Czas
Po pierwsze, imprezy Rowerowego Podhala są sprytnie zaplanowane: Cyklo Warsztaty są w kwietniu, więc ściągają tłumy bikerów niewyżytych po zimie. Z kolei Podhalański Zlot Enduro zamyka klamrę i jest okazją do podsumowania całego sezonu szaleństw. Dla leni jest dobrą motywacją, żeby troszkę przeciągnąć sezon przed „oficjalnym” zakończeniem.
Miejsce
Nie wiem jak dla Ciebie, ale dla mnie największą zaletą zawodów jest jazda po nowych, oryginalnie wytyczonych i przygotowanych trasach. Ekipa Rowerowego Podhala oferuje to samo, tylko bez racingowej napinki: chłopaki w pocie czoła budują świetne, quasi-naturalne single, których próżno szukać gdzie indziej.
A to wszystko w świetnej scenerii – nawet jeśli po Tatrach pojeździć nie można, to już sam ich widok sprawia, że można się poczuć troszkę jak w Alpach.
Wisienką na torcie jest baza zlotu: MTB Hostel w Kościelisku. Miejsce przesiąknięte rowerowo-outdoorowo-domową atmosferą. Jest to idealna baza wypadowa na podhalańskie szlaki, więc jeśli uda Ci się wstrzelić w wolny pokój – sprawdź koniecznie!
Akcja
Nikt jednak nie przyjeżdża na tą imprezę, żeby posiedzieć w pokoju czy pogapić się na Tatry!
Wycieczki i trasy
W zlotowych rozmowach ustaliliśmy, że lepiej nie pisać o tym na blogu, bo przez takie kontrowersje stracę 90% czytelników. Ale prawda jest taka, że na zlotach najbardziej lubię… jeździć na rowerze (!). Na szczęście była i taka możliwość ;) Dwa dni idealnej pogody zostały wykorzystane w 100%. Ponad setka uczestników podzielona została na 4 grupy, co bardzo usprawniło jazdę.
W sobotę objechaliśmy trasy znane z tegorocznych zawodów (Długi, Ciepły, Mietła). W niedzielę zaliczyliśmy single na Butorowym Wierchu. Każdego dnia przejechaliśmy ok. 20 km – wyrypy więc nie było, ale też nie o to chodziło! A trasy były tak syte, że chyba nikt nie narzekał na niedobór jazdy.
Single przygotowywane przez Rowerowe Podhale to 90% natury i 10% „ludzkich” poprawek zwiększających flow. Zdecydowanie bliżej im do miejscówek z kanadyjskich editów, niż do Superflowa. Milion korzeni, milion zakrętów, parę hopek, parę ścianek – jest ogień!
Testy rowerów
Akcję dodatkowo zagęściły testy rowerów. I to nie jakieś 15-minutowe rundy dookoła namiotu, na nieustawionym rowerze, w złym rozmiarze. Można było sobie za darmo wybrać „swój” nowy rower na cały dzień jazdy.
Wybór był bardzo urozmaicony: dało się pojeździć na fat-bike’ach (co też w końcu uczyniłem – niedługo napiszę o tym więcej!), najciekawszymi modelami Krossa, GT i Kellysa, paroma Giantami, Focusami czy Trekami. Można też było pojeździć na „Plusach” (Trek Stache) i sprawdzić w boju elektroniczne zawieszenie (Magura eLECT w Kreidlerze).
Była więc idealna okazja, żeby poszerzyć swoje rowerowe horyzonty bez wydawania ani złotówki. I bez brudzenia własnego roweru (mój Strive całe 2 dni spędził w przechowalni) ;) Zawsze się wstydziłem wyciągać testówki – dużo traciłem!
Strefa chilloutu, czyli atrakcje zlotowe
Nie zawiodły również inne zlotowe atrakcje:
- Catering z górnej półki. Makaron z gotowaną kiełbasą i bigos? Nie tutaj! Frykasy przygotował szef kuchni Krainy Smaku;
- Darmowe piwo i napoje energetyczne (podziękowania dla krakowskiego Tomaru!);
- Pokaz filmów rowerowy… ekhem… editów;
- Sauna;
- Ognisko – spokojnie dałoby się w nim zniszczyć Pierścień, bez zawracania sobie głowy łażeniem do Mordoru;
- Wielki garnek herbaty z wkładką (do której ktoś chyba zapomniał wlać herbaty);
- Dobra muzyka i tańce.
Organizacja tego wszystkiego (namioty, parking, toalety, przechowalnia…) robiła ogromne wrażenie – było co najmniej tak dobrze, jak na najlepszych zawodach! Tyle że nie przez kilka godzin, a przez 3 dni.
Podsumowanie
Stowarzyszenie Rowerowe Podhale idealnie zadbało o jedność czasu, miejsca i akcji. W jeden weekend dostaliśmy pakiet rowerowych atrakcji, jakich nie dostarczają żadne zawody ani wycieczka. Założenie organizacyjne było takie, żeby przez 2 dni całkowicie odciąć się od szarej rzeczywistości. Bazę zlotu opuszczaliśmy tylko podczas wypadów rowerowych, bo na miejscu było wszystko, czego dusza zapragnie. Założenia zrealizowane w 100%!
W tym sezonie było wiele dobrych imprez pretendujących do tego tytułu, ale Podhalański Zlot Enduro na miano rowerowego święta zasłużył szczególnie. Nawet jeśli w przyszłym roku będę musiał z tego powodu odpuścić jakieś starty, to Cyklo Warsztaty i Podhalański Zlot mam wryte w kalendarz jak 10 przykazań!
Enduro Awards 2015
Na koniec chciałbym wspomnieć o wręczeniu pierwszej statuetki Enduro Awards, które dla 1Enduro było ważnym wydarzeniem – już z nominacji byłem dumny jak paw, a dzięki Wam udało się zgarnąć główną nagrodę!
Ogromnie mnie to zaskoczyło i dosłownie odebrało mowę. Okazuje się, że nawet ktoś, kto nigdy nie będzie w stanie wygrać żadnych zawodów, może liczyć na Wasze uznanie ;)
Bo to Wasze głosy zadecydowały o randze tej nagrody. To nie była jakaś decyzja jurorów Tańca z Gwiazdami, tylko Wasze zaufanie, które jest największą wartością tego bloga. Dziękuję Wam za to!
Zakopiańskie święto to już historia, ale jeśli przed zakończeniem sezonu chcesz nadrobić zaległości zlotowe, to nic straconego!
- 08.11.2015 – Disco Ognisko vol. 6, Wilczyce (okolice Mszany Dolnej)
- 04-06.12.2015 – V zlot EMTB „Dla Cegły i Janka”, Czarna Góra
Powiązane artykuły:
Damn, w przyszłym roku muszę się wybrać. W tym nie było serca opuszczać Bielska :-)
To większa ekipa z gg bedzie sie szykowac;)
Dziwnie tak mówić o darmowych napojach jak trzeba było wykupić pakiet na zlot :P
Szkoda cholernie, że ilość miejsc była ograniczona, no ale niestety nie dziwota :)
Może tak, ale jakbyś poszedł na obiad do restauracji (np. tej, która przygotowała posiłki), to całe wpisowe zostawiłbyś na 2 obiady ;) A gdzie kolacje, kiełbasy na ognisko, 2 dni picia piwa i energetyków bez ograniczeń? O całej reszcie atrakcji i udogodnień nie wspominając. „Value for money” było na naprawdę dobrym poziomie :)
Dokładnie.
Nie zapominajmy, że w pakiecie były 2 noclegi (prąd, ciepła woda, sprzątanie, pranie itd.) organizacja przechowalni (w tym także wynajęcie ochroniarza) i cała masa drobiazgów, z których niektóre ulegają zużyciu.
Mam ogromny szacun dla całej ekipy SRP, ponieważ przygotowania tras i zlotów każdy z nich robi w swoim wolnym czasie, po całym dniu spędzonym w regularnej pracy lub szkole. (!!!)
I jeszcze się im chce, choć na pewno żony/partnerki nie są tym faktem ukontentowane. ;)
To się nazywa pasja i zaangażowanie. Są zgrani i zorganizowani i to właśnie dzięki temu ich imprezy zyskały taką renomę, że miejsca na nie rozchodzą się zaledwie w ciągu kilku godzin. To chyba o czymś świadczy ;)
Gratuluję nagrody! Głosowałem na Ciebie.:)
Marku i Michale bardzo Wam dziękuje za wypowiedzenie się w tym temacie.
Gantar może kiedyś nas odwiedzi i sprawdzi na jakim poziomie jest organizacja zlotu i czy warto za 100ZŁ nie mieć nic na głowie po za dobrą zabawą przez dwa i pół dnia.
(Chyba trudno w to uwierzyć że w tym kraju może być coś za darmo. Szacunek dla sklepu „Tomar z Krakowa” -lokowanie produktu. Za 100 litrów piwa za free i 600szt puszek napoi.)
Jako jeden z współorganizatorów jeszcze raz dziękuje za przybycie na zlot.
Grześ
PS. Zlot odbywała się w Kościelisku koło Zakopanego. Gmina Kościelisko wspiera SRP, tu też bardzo im dziękuje.
Ogarnąłem foty zlotowe, zapraszam na http://www.southbike.pl/index.php?id=301&id2=1
Poczułem się niezrozumiany ;] nigdzie nie mówiłem, że coś tam było źle, albo, że za dużo to kosztowało. Absolutnie nie. Po prostu uznałem za dziwne mówienie, że coś było za darmo, kiedy mimo wszystko pakiet był płatny. To tak samo jak mnie drażnią „darmowe minuty” za które trzeba płacić w sieciach komórkowych ;)
A co do bytności na zlocie to tego się tyczyła druga część mojej wypowiedzi. Bardzo chętnie bym wpadł na zlot bo lubię zloty ale niestety miejsca się rozeszły jak świeże bułeczki.
No rozumiem Cię, ale w przeciwieństwie do np. obiadu, który był w pakiecie, piwo faktycznie było za darmo, bo przywiózł je krakowski Tomar i z tego co wiem, nie wziął na to żadnej kasy z pakietów :)
Taka dobra reklama, że zjadą się turyści z całego kraju a dla bikerów nie styknie miejsca :)
Fajny text…a zastanawiałem się czy jechać (rodzinka z niemowlakiem)
Do następnego razu:)