Zajebistość (z ang. Performance) – eteryczny parametr decydujący o przydatności roweru do enduro.
Bo jak wiadomo, enduro = zajebistość i nawet kompletna, oryginalnie zapakowana kolekcja pokemonów tego nie zmieni.
Zgodnie z obiegową opinią, zależy ona od egzotyczności marki, rozmiaru koła, użytego materiału, masy, ceny, ilości tytanowych śrubek, ilości biegów i innych cech wyznaczających granicę: czy można na danym rowerze wyjechać w góry, czy też jest to arbitralnie niedopuszczalne.
Ale tak naprawdę, i całkiem serio, decyduje o tym pięć czynników:
1. Skill ridera
Mówią, że taki np. Jared Graves byłby od Ciebie szybszy nawet, jeśli dałby Ci swój rower, a sam pojechał na składaku (lub drzwiach od stodoły). I najgorsze, że to sama prawda. Przynajmniej dopóki składak by się nie poskładał. Więc sprzęt też się liczy, ale dopóki setnie się bawisz, eksplorując szlaki na retro-sztywniaku za sześć stówek – dobrze dla Ciebie.
2. Rozmiar i geometria
Dobrze jednak, żeby ten sztywniak był przynajmniej w Twoim rozmiarze. A jak już byśmy rozmawiali o rowerach z nieco wyższej półki, najważniejsza byłaby geometria. Nudne parametry takie jak kąt główki ramy, wysokość suportu czy baza kół wpływają na zajebistość nieporównywalnie bardziej, niż klasa napędu czy ilość skoku.
3. Opony
Trudno jest lepiej zainwestować pieniądze w rower, niż kupując dobre opony. Będą kosztować co najmniej 250 zł i prawdopodobnie nie dożyją do końca sezonu, ale jadąc szybciej, pewniej i agresywniej, nie będziesz żałować ani złotówki. Przy okazji warto olać łatanie dętek i założyć je na mleku.
4. Kokpit
Każdy facet lubi kontrolować sytuację, a szeroka kierownica i krótki mostek to ułatwiają i pompują ego właściciela (spójrz tylko na harleyowców). To mus, żeby było zajebiście.
5. Jakość pracy zawieszenia
Pomyślałbyś, że na tej liście powinien wylądować skok zawieszenia, ale nie. Mnogość milimetrów na nic się nie zda, jeśli nie są efektywnie wykorzystane. Wysokiej klasy, regularnie serwisowane i prawidłowo ustawione zawieszenie o skoku 120-130 mm potrafi zdziałać więcej, niż kiepskie 180 mm i przy spełnieniu pierwszych czterech warunków zajebistości, w zupełności wystarcza do górskich szaleństw.
To tyle. Dodałbym jeszcze prawidłowe ustawienie wszystkiego pod siebie, ale to już wiesz, poza tym miało być 5 czynników i zabrakło miejsca. Macie za to dobry filmik:
PS. Gdyby to wszystko nie pomogło, zawsze możecie przyczepić do roweru Lambo, jak z zdjęciu tytułowym ;)
Bierzcie i komentujcie z tego wszyscy – dajcie znać, jakie jest Wasze TOP5 zajebistości.
Hehe, jak dawno tego filmiku nie widziałem.. ,,Get dirty” też dobre.
bez bosa lub pajka nie podchodź, ch**j że większość „amatorów” między tym a niższą półką różnicy nie poczuje… ale jes performance…
Zapomniałes o jednym ! Rowerek musi być w żarówiastych kolorkach :D Inaczej nie ma prawa być zajebisty :D
E, wbrew pozorom artykuł jest całkiem poważny ;) No i teraz w modzie jest „black on black” ;)
Poruszę może delikatną kwestię… i choć nie jestem maniakiem odchudzania to uważam ze na zajebistość roweru wpływa również jego waga! Mówiąc o rowerze enduro: 12kg do 13kg jest super wynikiem 13-13,5 akceptowalne ale powyżej zaczyna być po prostu męczące, szczególnie jak nie jest się Jaredem Graves… :)
Hm, no jakaś górna granica na pewno jest – czy akurat 13,5 kg, to już chyba zależy od zamiłowania jednostki do podjazdów ;) (i ogólnego wytrenowania)
Ja bym jednak dodał, że jest też dolna granica – poniżej 13 kg, nawet przy dużym budżecie, zaczynają się kompromisy mocno psujące zajebistość ;) Miałem kiedyś Propheta ~13 kg i źle się na tym jeździło… Najbardziej cierpi wytrzymałość i bezawaryjność (co oczywiste), ale też stabilność prowadzenia.
Masz racje! To była tylko prowokacja z mojej strony :) i nie ma co wyznaczać granic. W istocie miałem na myśli że zajebisty rower powinien być przy okazji w miarę lekki a nie „kloc” …, ale czy dobrze rozumiem twierdzenie, że zbyt lekki rower – poniżej 13kg – traci na stabilności?
To oczywiste, im większa masa tym większa stabilność, szczególnie odczujesz to w terenie. Podobnie jak z rozmiarami kół, także jeśli chodzi o minusy. Lekki rower łatwiej położyć, co może być zaletą jak i wadą, bo liczy się to jak to wykorzystasz :)
Ja w górach i enduro zacząłem jeździć dopiero w tym roku, wcześniej przez 10 lat po lasach trójmiejskich, i zawsze w SPD. Trochę próbowałem platform, w zwykłych butach niestety (inwestycja 200zł w buty żeby spróbować to trochę sporo). Jednak w SPD, co zauważyłem na zawodach brakuje mi tylko jednej rzeczy – gdy wyjdzie że się trzeba podeprzeć na trasie gdzieś, to powrót do wpięcia nie zawsze jest taki prosty, a na niektórych sekcjach jest to duży problem.
Mirek, chyba skomentowałeś nie ten artykuł, co chciałeś ;)
[…] swojemu doświadczeniu lub po prostu pozwól swojemu zajebistemu rowerowi robić swoją […]
Przeczytałem uważnie i sprawdziłem to i owo. Wychodzi na to, że ja i mój rower nie spełniamy żadnego z powyższych punktów „zajebistości”. Chyba wróce do jazdy na składaku…