Niechętnie poświęcam cały artykuł napędowi, ale premiera nowej grupy XTR to zawsze kamień milowy w branży. Na Shimano XTR Di2 M9200 musieliśmy czekać wieczność (a tak naprawdę to 7 lat) – w tym czasie SRAM w zasadzie zdominował high-endowe napędy MTB, wprowadzając kolejne innowacje. Czy nowa grupa stanowi wystarczającą odpowiedź? A może wcale nie musi na nic odpowiadać? Miałem okazję sprawdzić to w ramach przedpremierowego testu.
Shimano XTR Di2 M9200 – najważniejsze informacje
Najważniejszą (i dość oczywistą) informacją jest to, że nowy XTR jest elektroniczny i bezprzewodowy. Dziękuję, do widzenia.
Nie no, serio, nie ma co się katować danymi technicznymi, bo tak naprawdę to jest wszystko, czego potrzebowali wyznawcy Shimano, żeby wrócić do niebieskiego obozu po wymuszonym romansie ze SRAM-em AXS.
Ale żeby nie było, wymienię też resztę mniej najważniejszych informacji:
- klasyczny sposób montażu (i regulacji) na haku przerzutki;
- dalej 12 biegów o zakresie 10-51T, a nie 13, jak niektórzy przewidywali;
- akumulator schowany pod klapką wewnątrz pantografu, wyciągany do ładowania;
- oddzielny wariant przerzutki zasilany kabelkiem z akumulatora e-bike;
- i jeszcze jeden wariant z wózkiem GS i kasetą 9-45T – to jest sztos, ale o nim za chwilę;
- iii jeszcze jeden ciekawy wariant: pancerny, 11-biegowy Linkglide;
- smukły kształt – obudowa w miejscu sprzęgła jest o 16 mm bardziej schowana od SRAM-a Transmission;
- nowy stabilizator Shadow ES, zastępujacy „sprzęgło” dwoma sprężynami;
- pełna kompatybilność z dotychczasowymi kasetami i łańcuchami.
No dobra, to przyjrzyjmy się temu bliżej.
Mocowanie na haku – geniusz czy strzał w stopę?
O ile bezprzewodowego Di2 każdy się spodziewał, tak niewiadomą pozostawał sposób montażu. SRAM poszedł w sztywne, zintegrowane mocowanie bezpośrednio do ramy, w miejsce haka przerzutki UDH (pseudonim „koń trojański”). Do ostatniej chwili zastanawiałem się, czy Shimano zdecyduje się wejść w standard wymyślony przez głównego konkurenta (i po cichu na to liczyłem).
No i się nie zdecydowało. Bezprzewodowy XTR jest mocowany zupełnie klasycznie do haka przerzutki. Dla mnie jest to lekkim rozczarowaniem, bo eleganckie, dość pancerne i niewymagające regulacji rozwiązanie SRAM-a akurat do mnie przemawia. Ale zgaduję, że grupa zwolenników decyzji Shimano będzie co najmniej równie liczna, co liczba osób czekających na Shimano T-Type.
Mocowanie na haku, poza wadami, ma oczywiste zalety:
- szansa, że przy strzale z boku hak się wygnie lub złamie, bez powodowania dalszych zniszczeń (choć mi trudno przemilczeć scenariusze typu wkręcenie przerzutki w szprychy i jej dezintegracja razem z kołem/kasetą/łańcuchem – ile razy zdarzyło Ci się złamać tylko hak);
- dodatkowy punkt obrotu, który może uratować przy strzale od przodu lub od dołu;
- możliwość ratowania się regulacjami, jeśli hak/przerzutka ulegnie skrzywieniu w trakcie tripa;
- kompatybilność z każdą ramą.
Myślę, że pierwszy i ostatni punkt mogą sprawić, że to zachowawcze podejście Shimano może się bardzo opłacić. Dla quasi-tradycjonalistów (tych z jakiegoś powodu łaknących elektroniki), jest to po prostu lepsza opcja od zapomnianego SRAM-a GX AXS. A będzie jeszcze ciekawsza po kolejnych dwóch premierach Shimano, które są tuż za rogiem, ale o nich na razie cicho sza…
Niespodziewaną gwiazdą programu jest… manetka
Serio, największe wrażenie zrobił na mnie (i innych testujących) niepozorny kontroler, który na pierwszy rzut oka wygląda na najnudniejszy składnik zestawu.
On też bardzo przypadnie do gustu tradycjonalistom – w przeciwieństwie do eksperymentów SRAM-a (skądinąd udanych), dźwignie są tu dokładnie tam, gdzie podpowiadają przyzwyczajenia z mechanicznych grup Shimano. A do tego ich pozycję można w bardzo szerokim zakresie regulować – obie dźwigienki są zamontowane na przegubach kulowych, i można nimi dowolonie wywijać po poluzowaniu śrubki.
Do tego manetka ma doskonale wyczuwalny klik (specjalnie zastosowano elementy mechaniczne) i spory skok. Ba, obsługuje nawet dwuklik! Oraz multishift po przytrzymaniu, co jest funkcją typową dla przerzutek elektronicznych (można przelecieć przez całą kasetę, a elektronika dba, żeby nie eksplodował od tego łańcuch).
Manetka ma też trzeci przycisk, który domyślnie obsługuje mikroregulację, ale w apce można go skonfigurować pod swoje fantazje, np. włączenie automatycznej zmiany biegów, jeśli jeździsz na e-bike’u – bo oczywiście znane z wcześniejszych Di2 funkcje Auto Shift i Free Shift są obsługiwane.
Ale prawdziwy game-changer to wariant z krótkim wózkiem!
Dużo można pisać o odporności przerzutki na uderzenia, ale nic tak nie chroni, jak nie uderzanie. Wymienny hak w połączeniu z wąskim profilem przerzutki dają większy komfort, ale prawdziwy game-changer to dla mnie powrót „krótkiego” wózka (technicznie rzecz biorąc, średniego – GS) w połączeniu z kompaktową kasetą 9-45T (zakres 500% względem 510% w wariancie domyślnym).
Znacząco zwiększa to prześwit – wózek wisi o 23 mm dalej od ziemi (a taka kaseta wymaga też mniejszej zębatki korby). Aktywnie zmniejsza to ryzyko zahaczenia o ziemię, a nie tylko pasywnie zabezpiecza przed skutkami takiego zdarzenia.
Jasne, koronka 9T to nie jest najlepszy pomysł z punktu widzenia trwałości i efektywności, ale w jeździe enduro i tak zdecydowana większość pedałowania dzieje się na największych zębatkach, więc uważam, że akurat w „naszym” zastosowaniu, zady są pomijalne względem walet.
Szkoda, że wariant ten nie będzie dostępny w wersji ebajkowej (zasilanej kabelkiem) ani Linkglide. Wadą jest też ograniczony wybór części eskploatacyjnych (pozostałe warianty są kompatybilne z całą ofertą 12-rzędowych kaset i łańcuchów Shimano). Ale tak czy siak – gdybym miał kupować nowego XTR-a do enduro, na pewno wybrałbym wariant z wózkiem GS.
…A i tak najlepiej sprzedadzą się hamulce
W kwestii napędów Shimano ma bardzo dużo do nadgonienia względem konkurencji, więc na tym się na razie skupiłem. Ale hamulce Japończyków chyba niezmiennie mają rzeszę fanów, którzy nie zamieniliby ich na nich innego (patrz: od ilu lat na rynku są Sainty?).
Nowy model może ich skłonić do upgrade’u. Na pierwszy rzut oka zmiany są homeopatyczne, ale istotne – Shimano pozostało przy oleju mineralnym, ale jest to nowy lepszy olej ;) Wiem, nie robi to wrażenia, ale niższa lepkość i większa objętość układu powinny ostatecznie wyeliminować problemy ze zmiennością punktu hamowania w zależności od temperatury. Gdybyś już się podjarał, to nie – nowego lepszego oleju nie powinno się wlewać do starszych hamulców (ale jak się bardzo chce, to można – oni tego nie sprawdzają).
Ale za to kompatybilne są nowe klocki, które są cichsze od starych, tzn. nie stukają w zacisku.
Co się nie zmieniło? Tarcze – Shimano jest chyba ostatnią marką trzymającą się grubości 1,8 mm. Ale oczywiście tak jak w dotychczasowych hamulcach, wpasowanie tarczy 2,0 mm innego producenta nie stanowi najmniejszego problemu.
Są też zmiany w ergonomii, które przekładają się na lepszy feeling, ale o tym już w kolejnym akapicie. Tu tylko wspomnę o przewodach wyprowadzonych blisko kierownicy, co – jak przewidywałem w tym artykule o trendach – razem z prowadzeniem przez stery jest przygotowaniem do schowania ich wewnątrz kierownicy (a póki co, zwiększa ryzyko stukania przewodów o kierownicę). Równolegle z nową grupą, należąca do Shimano marka PRO wypuściła więc taką oto rurkę:
Na szlaku
Nowego XTR-a miałem okazję sprawdzić przed premierą, ale „testy” te ograniczały się do jednego dnia na trasie D w Srebrnej Górze, więc nie dam rady wycisnąć z siebie nic ponad bardzo wstępne pierwsze wrażenia.
Jak już wspomniałem, elementem grupy, który niespodziewanie skradł show, jest manetka. Celowo piszę „manetka”, a nie „kontroler”, bo w tym przypadku ergonomia i działanie bardzo dobrze naśladuje mechaniczne odpowiedniki, oferując przy tym oczywiste zalety elektroniki (brak linki, mniejszy opór). O ile bardzo lubię ergonomię najnowszego kontrolera SRAM-a (tu „kontroler” pasuje zdecydowanie lepiej), tak pierwsze jazdy na XTR Di2 dają wrażenia, jak po założeniu ulubionych starych jeansów. Wszystko jest na swoim miejscu i działa tak, jak oczekujesz.
Może z jednym małym wyjątkiem – dwuklik mógłby być lepiej wyczuwalny. Zwłaszcza działanie mniejszej dźwigni przypomina trochę migawkę aparatu – pierwszy klik jest dość miękki, przez co w ferworze walki z niezwykle wymagającą trasą D (ironia), zdarzało mi się przypadkowo zmienić o dwa biegi na raz. Dwuklik można jednak mechanicznie zablokować (lub po prostu przyzwyczaić się do jego działania – patrz długość testu).
Jeśli chodzi o samą przerzutkę, to moje wątpliwości budził nowy tłumik drgań Shadow ES, który nie działa już na zasadzie tarcia – wózek napinają po prostu dwie sprężyny, co wygląda na spory krok wstecz. Czym to się różni od starych przerzutek bez sprzęgła? Od strony technicznej – nie wiem. Od strony praktycznej – tym, że działa. Według Shimano łańcuch jest napięty dokładnie o 72% bardziej (uwielbiam te dane). Mi w każdym razie łańcuch nie spadł ani zbytnio nie hałasował, ale na pewno trzeba by się temu przyjrzeć w dłuższym okresie i na bardziej wymagających trasach.
Prędzej przyczepiłbym się do klapki akumulatora, która do sprawnego założenia wymaga precyzji/cierpliwości/doświadczenia (najlepiej wszystkich trzech). Zwłaszcza, kiedy całość jest zapanierowana w błocie. Jest to o tyle istotne, że akumulator trzeba wyciągać do ładowania, więc walka z klapką (i dyscyplina, żeby jej nie zgubić) będzie standardowym rytuałem posiadacza nowego XTR-a. Po tylu latach chyba dało się to zrobić lepiej?
Ale dość czepiania się szczegółów – jak to zmienia biegi? Wspaniale, oczywiście. Przeskok względem mechanicznego XTR-a nie jest potężny, ale wynika to głównie z tego, że już poprzedniej generacji niewiele brakowało do ideału. Duże wrażenie robią zmiany pod obciążeniem. Celowo zmieniałem o kilka biegów podczas pedałowania na stojąco na stromych sekcjach, a na napędzie nie robiło to wrażenia. Przerzutce zdarzyło się czasem zgrzytnąć (pewnie niedobory sztywności względem T-Type są odczuwalne), ale biegi zawsze wchodziły błyskawicznie. Mam też wrażenie, że Shimano nie ogranicza, tak bardzo jak SRAM, szybkości zmian o kilka biegów na raz, również kosztem sporadycznego jęknięcia. Jeśli ktoś lubi wędrować po całej kasecie z użyciem Multi Shifta (lub po prostu klikając jak z karabinu maszynowego), na pewno będzie zadowolony.
Na koniec trzy zdania o hamulcach, choć jak już pewnie się domyślasz, trasa testowa nie sprzyjała osiąganiu granic ich możliwości. Próby mocy pokazują odczuwalny progres, choć na pewno nie są to kotwice okrętowe, jak Maveny – ale to akurat dla mnie zaleta. Nie sądzę, żeby komuś brakowało w nich siły hamowania, a modulacja jest dzięki temu lepsza, niż w zero-jedynkowych poprzednikach (i Mavenach). Choć miłośnicy feelingu Shimano, z wyraźnie wyczuwalnym punktem rozpoczęcia hamowania, wciąż będą zadowoleni.
Shimano XTR Di2 M9200 – (wczesny) werdykt
Mogłoby się wydawać, że wchodząc w bezprzewodową elektronikę, Shimano bardzo zbliżyło się do SRAM-a. Ale moim zdaniem rozstrzał koncepcji jest tak duży, że napędy tych producentów nigdy tak bardzo się nie różniły.
SRAM wywrócił do góry nogami całą koncepcję montażu i regulacji przerzutki, a do tego postawił na całkowicie odmienną ergonomię kontrolera. Z kolei Shimano oferuje dobrodziejstwa elektroniki w bardziej subtelny sposób, skierowany do osób przyzwyczajonych do mechanicznego feelingu i z zachowaniem buforu bezpieczeństwa, jakim jest wymienny hak przerzutki. A dodatkowym bonusem z tej powściągliwej innowacyjności jest pełna kompatybilność z dotychczasowymi komponentami (nowości w kasecie są, ale do przesiadki na prąd wystarczy przerzutka i manetka).
Nowy XTR wchodzi więc w nowoczesność jedną nogą, ale dla wielu będzie to ta lepsza noga.
Pierwszy✌️
Dobry text Michale.
Te heble ki pasują
Nie wiem, dlaczego ktoś wpadł na pomysł, że trzeba zrobić inną przerzutkę do ładowania bezpośrednio z baterii, a inną — ładowaną z zewnętrznego akumulatora :)
Trochę sobie Shimano tym komplikuje życie/sprzedaż, ale ta z kabelkiem jest jeszcze trochę smuklejsza, więc w sumie dla użytkownika na plus.
No chyba, że ktoś ma dwa rowery i w ramach oszczędności przekłada między nimi jedną przerzutkę ;) Bo inaczej to chyba bez znaczenia?
Co do hebli, polecam wygooglować Putoline 2,5W do zawieszeń ;) Trzy lata śmiga u mnie w XT :) i …. uwaga ;) zaskoczenie…. ;) też jest mniej lepki niż oryginał Shimano i o zgrozo syntetyczny :) a heble działąją petarda :)
Mi XTRy dobrze działały jakieś 2 lata na oleju z Reverba (czyli olej RS 2.5WT), zanim nie zmieniłem na Cody
Co do kasety 9-45, wydaje mi się, że współczesne zawiasy są zoptymalizowane pod zębatki ok. 32t. Żeby mieć takie samo przełożenie jak w typowym napędzie 32-51 albo 30-50, przy koronce 45, z przodu będzie trzeba założyć odpowiednio 28t albo nawet 26t. Taka zmiana będzie miała znaczny, negatywny wpływ na anti squat – może zacząć bujać przy pedałowaniu. Żeby używać kaset 9-45 potrzeba ramy która jest od razu zaprojektowana pod taki napęd.
Śmiem sądzić że to działa w drugą stronę – mniejsza tarcza korby daje większy anti squat, z wszystkimi tego skutkami. Niemniej sądzę że to raczej ukłon w stronę tych, co do tej pory jeździli na 34T i teraz mogą sobie założyć 30T i mieć większy prześwit do gleby bez strat w biegach.
He he, no nie.
Nie będę się kłócił, ale może zostawię tę tabelkę dla innych czytelników:
Poprawcie mnie jeśli się mylę, ale ta tabelka pokazuje zmianę Anti-Rise (brake-squat) w zależności od blatu/ koronki. Dlatego w prawym górnym rogu ma skrót B.S. i podaje jego uśrednioną wartość.
Ja osobiście podzielam zdanie Krisa. Według mnie:
Anti-Squat: Mniejszy blat→ zmniejsza efekt (bo łańcuch „wciska” tył). Zawieszenie bardziej buja przy pedałowaniu.
Anti-Rise: Mniejsza blaty → zwiększa efekt (bo łańcuch „blokuje” zapadanie). Zawieszenie staje się sztywniejsze podczas hamowania – rower mniej „kiwa się do przodu”, zachowuje stabilność (np. na stromych zjazdach).
Dlaczego? Anti-Rise zależy od pozycji łańcucha względem osi koła. Anti-Squat zależy od kąta ciągu.
Teraz to Michał musi tutaj wpaść i nas wyjaśnić.
„Anti-Rise: Mniejsza blaty → zwiększa efekt (bo łańcuch „blokuje” zapadanie). Zawieszenie staje się sztywniejsze podczas hamowania – rower mniej „kiwa się do przodu”, zachowuje stabilność (np. na stromych zjazdach).”
Jeśli zawiesZenie mniej się zapada przy hamowaniu, to rower bardziej się zapada na ściankach. Uginanie się tyłu przy hamowaniu wypłaszcza kąt główki, więc to na stromych zjazdach może być pożądane.
Brake squat (anti rise) w tej tabelce to ta jedna uśredniona wartość 66%.
Pozostałe liczby to anti squat w zależności od przełożenia.
Uogólniając, większa zębatka korby zmniejsza anti-squat. M.in. dlatego racingowe ramy często mają projektowany wysoki anti-squat – po założeniu harpagańskiej zębatki 36-38T dalej można na nich efektywnie dokręcać.
Zakładając mniejszą zębatkę, zyskujemy większą efektywność przy pedałowaniu, ale kosztem czułości/pedal-kickbacku.
Więc choć efekt jest odwrotny, niż Kris napisał, to zgodzę się, że z zębatką 26-28T dana rama nie będzie pracować dokładnie tak, jak to sobie projektant wymyślił, co jest słusznym i ciekawym spostrzeżeniem.
Co to jest anti-rise („brake squat”) macie tu fajnie wyjaśnione: https://www.pinkbike.com/news/enginerding-what-is-anti-rise-and-how-does-it-affect-bike-handling.html
W skrócie – AR jest niezależny od napędu – dlatego prezentuje się go jako jedną wartość (tj. jedną dla SAGu, AR zmienia się zależnie od skoku).
Przykładowa tabelka pochodzi z bloga https://linkagedesign.blogspot.com/?m=1
Polecam dla nerdów ;)
weźcie lepiej idźcie na rower pojeździć XDDD
Jak, w pracy?! :P
To co mi najbardziej wpadło w oko, to fakt że korby są tylko na 55mm linii łańcucha, porzucili zupełnie 52mm. SRAM pod 55mm wystawił kasetę o 2,5mm w prawo w napędach T-Type. Ciekawy jestem czy jakoś to uwzględniono w konstrukcji nowej kasety lub przerzutki, czy też uznali że kultura pracy na wolnych biegach „może być”.
W konstrukcjach rowerow mtb ciągle gdzies tam pokutuje i ciąży jak kotwica myslenie „szosowe”. Dlatego tak dlugo ramy miały kaleką geometrie, mostki po 120 mm, kierownice 500-600 mm byly uznawanae za szerokie, rogi, wąskie opony. No i napęd. Kaseta na szybkich wysokich biegach stopniowana po 1 ząbku,. A eagle z 52 t przeskakuje na 42 t…transmision jest krokiem naprzód ale to wciąż bardziej człapanie. Itd itp etc.
Szczerze mówiąc nie rozumiem jak to co napisałeś o geometrii i stopniowaniu ma się do tego co ja napisałem, to jest odsunięcia korby w prawo względem płaszczyzny środkowej kasety.
Od rogów to Ty się odwal, dobra? ;P
Manetka ma jakąś jednorazową baterię czy się ją jakoś ładuje? I jak wygląda czas pracy przerzutki w porównaniu do Srama?
W manetce jest bateria pastylkowa Cr1632. Czas pracy przerzutki Shimano określa na dłuższy o ponad 40% od konkurencji.
Według oficjalnych materiałów propagandowych: 340 km versus 230 km w tych samych warunkach testowych.
Gdzieś też wyczytałem, że Shimano wybudza się dopiero po naciśnięciu manetki, a nie od poruszenia roweru, co na pewno mocno ograniczyłoby „przypadkowe” ubytki prądu (kto wozi rower na AXS samochodem, ten wie, co mam na myśli). Ale za to nie dam sobie głowy uciąć.
Od kilku lat wożę rower z AXS samochodem (na dłuższych i krótszych dystansach), nie wyjmując baterii i nigdy nie zauważałem żeby miało to jakiś wpływ na jej zużycie. Wiele razy o tym czytałem, ale (na szczęście) nigdy się o tym nie przekonałem. Faktycznie bateria się zużywa podczas takiego przewożenia roweru?
Sam SRAM o tym pisze:
Źródło: https://www.sram.com/en/life/stories/all-about-sram-axs-batteries
2 miesiące czekania i artykuł o przerzutce…
Drogi Trogirze, niezmiernie mi przykro, że owoc mojej wytężonej 2-miesięcznej pracy nad artykułem o przerzutce nie spełnił Twoich oczekiwań.
Po co ta ironia? Zabodło…?
Chyba nie jest dla Ciebie zaskoczeniem, że ktoś mógł czekać bardziej np. na relację z wyprawy wokół Mount Blanc, czy nawet na recenzję stumpjumpera o których to wspominałeś, że „będą wkrótce”, niż na rozkminki o przerzutce. Kiedyś pisałeś dla nas-czytelników, a teraz dla kogo piszesz?
Tak, zabodło, bo w dość trudnym prywatnie okresie poświęciłem swój urlop, kasę i sporo wolnego czasu, żeby zrobić przedpremierowy materiał.
Więc odpowiadając na twoje pytanie: jak mam pisać dla takich roszczeniowych pajaców jak ty, to wolę po pracy pójść sobie na rower i nie pisać wcale.
Na szczęście wiem, że nie jesteś reprezentantem wszystkich „nas-czytelników”, jak ci się wydaje.
Poświęciłeś swój urlop, kasę i sporo wolnego czasu żeby pisać artykuł na zlecenie? Pogratulować. Czy Tobie naprawdę się wydaje, że ktokolwiek z twoich czytelników wybrałby artykuł o przerzutce ponad relację z jakiegokolwiek tripa? Ten blog nie zdobył czytelników wpisami na zlecenie… choć najwyraźniej Ty już tego nie pamiętasz.
Według recenzji Pinkbike’a, w nowych hamulcach XTR w końcu udało się wyeliminować największą wadę części hebli od Shimano: samoczynnie zmieniający moment kontaktu klocka z tarczą (ang. „wandering bite point”).
No niby tak. Ale tego moim zdaniem nie zweryfikuje pojedynczy test. Jeździłem na wieeelu heblach Shimano i problem ten miałem w zaledwie paru egzemplarzach, więc realny progres w tej kwestii będzie można ocenić po sezonie na rynku.
Fajnie, że wreszcie.
Fajnie, że można po prostu kupić przerzutkę + manetkę i wpasować na bieżącą kasetę/łańcuch/korbę Plug&Play.
Fajnie, że manetka jak zwykle lepsza jak w Sram.
Fajnie, że jak klika się przycisk to bieg się zmienia a nie trzeba czekać pół godziny jak w XX1, albo godziny jak w GX ;)
Tylko tak się zastanawiam – po co to?
Czy naprawdę linka jest takim problemem, że ludziom się chce bawić w wyciąganie i ładowanie baterii + problem z manetką baterii bo ta wytrzymuje tak długo, że w końcu pada w naj mniej spodziewanym momencie?
Szczegolnie ze dzialanie np x01 lub xtr w wersjach elektronicznych czy mechanicznych nie rozni sie jesli chodzi o reakcje lancucha. Za to elektryczne manetki mają filing jak smyranie kolegów po sutach. Nie cyngiel, nie rewolwerowy spust – w najlepszym razie jak kierunkowskaz z marketowego skutera. elektryczne przezutki i pomysly z puszczaniem linek w stery lub w rure kierownicy to krzyk rozpaczy branży. Za qszelka cene (byle wysoką) musza wcisnąć ludziom cos czego tak bardzo nie potrzebowali.
Podzielam twoje zdanie. W zeszłym roku na edr w Bielsku Lusiek miał problem z baterią od przerzutki na dziabarze / dębowcu i nie mógł dokręcać :)
Czy linka jest problemem? Nie jest. Dopóki nie masz współczesnego fulla z wewnętrznym prowadzeniem pancerza w przednim i tylnym trójkącie. To prawie nigdy nie jest szybka robota. Z reguły jest kilkadziesiąt minut. A skrajnie zabawa na godzinę. Nawet dwie. W niektórych ramach prowadzenie jest skopane a wymiana masakrycznie wkur….
Mam 30 lat doświadczenia zabawy w serwis własnych i 17 cudzych rowerów rowerów. Więc mogę stwierdzić że ogarniam to więcej niż bardzo dobrze.
W elektrykach fullach a nawet w zwykłych analogach wymiana staje się hardkorowym wyzwaniem. Szczególnie gdy jest syf, który dostanie się do gniazd pancerza. Ani wyciągnąć ano wepchnąć. W cube z rocznika 2025 żeby zmienić pancerz konieczny był demontaż wahacza. W ostatnim Whyte super ciasne gumowe „wypełniacze gniazd i skopany kąt wyjścia z wahacza. W specu levo rzeźba z jednostronnym mocowaniem dampera , demontażem wyświetlacza… Poza tym prowadzenie kabli wewnątrz sterów to coraz częściej norma.
Elektryka bez kabli to eliminacja wszystkich powyższych.
Za wymianę kabla od przerzutki można zapłacić kilkaset zeta.
Są inne plusy. Np rower w transporcie lotniczym. Rozpięcie łańcucha i demontaż przerzutki. Likwidacja potencjalnych strat.
Polecam nabyć taką złączkę do przeciągania przewodów hydraulicznych, z pancerzami też działa elegancko:
https://pl.aliexpress.com/item/1005008715133614.html
Ostatnio wymieniałem pancerz w swoim Levo i cała operacja zajęła mi mniej czasu, niż spędziłbym ucinając i zakładając nowe zipy przy zewnętrznym prowadzeniu.
Więc nie przesadzałbym z tą wymianą linki za kilkaset zeta.
Mnie też dodatkowe bateryjki nie przekonują, ta główna ebajkowa mi wystarczy i do swojego roweru założyłem SRAM-a na linkę ;)
Ale jednak wielu osobom elektronika przypadła do gustu przez brak kabli (wygląd, hałas, serwis, pogorszenie działania z czasem). Podejrzewam, że producentom rowerów też jest to na rękę, bo puszczenie linki przez elektryka jest niewątpliwie upierdliwe.
Tak czy siak, jak to zwykle bywa: jest wybór, nikt nikogo nie zmusza.
Hamulce wyglądaja smakowicie. Jesli w dzialaniu bedzie polowa tego co obiecuja marketingowcy to bedzie extra. A elektryczne przerzutki, jedyne co można o nich bez bluzgów powiedziec to ze wyglądają ujowo,są bez sensu ale za to przynajmniej bardzo drogie.
Veto. Klamki wyglądają beznadziejnie, prowadzenie przewdodów wujowe dla 99% ludzi i drogo. Jest tyle dobrych hamulców na rynku, że nie widzę powodu by kupować Shimano. A i jeszcze ciągłe zabawy a to z kolejną wersją I-Speca, a to z umiejscowieniem obejmy. Nie…
W sumie aż dziwne, że przy okazji tej premiery nie zmienili i-speca, to już ładnych parę lat bez nowej, lepszej wersji…
Mi akurat klamki shimano od ok. 2015 dobrze pasowały, ale juz cala reszta typu zacisk i rozne bolaczki układu – nie. Dlatego byly kombinacje typu shigura co dzialało świetnie. Nowego xtr z bliska nie widzialem. Opisuje wrazenia ze zdjec i wczesniejszych doswiadczen. Co zas do tego czy faktycznie 99 % riderów nie lubi shimano… no przecza temu liczby, ilosc jezdzacych na (hamulcach) shimano jest pokazna, a cena do tej pory była bardzo przystepna w poronaniu do hayes, sram czy formula. Obecnie pożegnalem sie sie z japonczykami, ale małżonka wciąż i bardzo sobie chwali. No i wygląd…to jak z żarciem. Jeden woli nalesniki drugi pomidorową. A ja schabowego popijam pomidorowa, nalesniki na deser. Kwestia gustu
Ale ja nie twierdzę, że 99% rowerzystów nie lubi Shimano, ja twierdzę, że prowadzenie przewodów w tych nowych klamkach jest bez sensu dla większości. Takie prowadzenie ma sens przy chowaniu przewodów w kierownicy ( co jest koszmarnym pomysłem z punktu widzenia serwisowego) i przy prowadzeniu przewodów przez stery, co jest równie koszmarnym pomysłem. Ludzie którzy proponują takie rozwiązania w MTB powinni być obrzucani rozgotowaną brukselką trzy razy dziennie – o wschodzie słońca, w samo południe i o zachodzie słońca.
Schabowy i pomidorówka – klasa, jadłbym!
Fajnie że w końcu Shimano zrobiło prawdziwe bezprzewodowe przerzutki i ten xtr wygląda dość ciekawie jednak klamki wyglądają już mniej fajnie. To przesunięcie przewodu nie wygląda za dobrze. Trochę jakby zapomnieli o tym i zrobili to na końcu bez żadnego przemyślenia. Sram zrobił to zdecydowanie lepiej i ładniej to wygląda.
Ja zaczęłam az pojawi się XT i Deore bo cenowo xtr nie dla mnie. Wtedy moja ulubiona kombinacja czyli manetka XT i przerzutka Deore zagości w moim rowerze.
Nic nie mogę powiedzieć, ale będziesz musiał czekać krócej, niż Ci się wydaje ;)
Czy będzie nowy SLX? Nad tym się zastanawiam z kolegami, na nowej stronie shimano nie ma. Zrobili jak dobrze rozumiem CUEsa żeby zunifikować grupę dla tańszych rowerów czym wycięli Tourney Alivio Acera Altus. Nie upraszczają oferty, pomiędzy deore i xt oprócz cenowej byłaby techniczna i wagowa wyraźna różnica, (byle tylko. Xt potaniał wtedy jakby slx zniknął)
Skąd informacja o kompatybilności nowych klocków ze starymi hamulcami?
Nowe klocki to np. to:
https://bike.shimano.com/pl-PL/products/service-and-upgrade-parts/pdp.P-IBPP03ARFA.html
i wg Shimano kompatybline tylko z nowymi XTRami. Może to chodzi o to, że stare klocki pasują też do nowych XTRów?
Natomiast jeśli nowe klocki pasują do starych hamulców faktycznie – zastanawiam się czy to da taki sam efekt, tj. mniejsze telepanie się? Czy to wynika jeszcze z czegoś nowego w zacisku?
Info o kompatybilności w obie strony dostaliśmy na prezentacji od pracowników Shimano, choć oczywiście nie sprawdzałem tego w praktyce.
Mniejsze telepanie wynika z nieco większej (dłuższej) płytki i ciaśniejszego otworu na pin/śrubę.