Menu
Menu Szukaj

Przyszłość polskiej sceny enduro MTB

Kiedyś nie było enduro. Ludzie po prostu jeździli na rowerach po górach. Potem przyszły zawody, dedykowany sprzęt i chodliwa nazwa. Enduro od zawsze ewoluuje, więc trudno oczekiwać, żeby nad Wisłą stało w miejscu. W jakim kierunku zmierza?


Racing!

No właśnie, kiedyś ludzie może i jeździli sobie po szlakach, ale dzisiejsze enduro to racing! Bez Enduro World Series, bez Megaavalanche, bez kultowych zawodów we Włoszech czy Francji, enduro nie byłoby tam, gdzie jest dzisiaj.

U nas również – pierwsze zawody może nie wprowadziły nowej jakości w nasz trening czy liczbę sposorów, ale odmieniły środowisko. Nagle wszyscy zapaleńcy zaczęli zbierać się w jednym miejscu, zwołani przez innych zapaleńców, żeby się ścigać. Wcześniej też jeździli, ale nie było czegoś takiego jak „scena enduro”, nie było tak silnej społeczności, co najwyżej kilka wspólnych wycieczek w 15-osobowym gronie.

Bez racingu, polska scena enduro nie byłaby tam, gdzie jest dzisiaj.

Od 2009 ten rozwój ciągle trwa:

Przybywa organizatorów, w 2015 możemy wybierać już z pięciu. Czy Włosi mają aż tyle?

Przybywa uczestników, bo choć zdarzają się słabsze pod względem frekwencji imprezy, to jednak średnia liczba „osobofiniszy” ciągle pnie się w górę.

Coraz lepsze są trasy, a perfekcyjne single i techniczne sekcje są rzeźbione specjalnie na zawody.

Poprawia się poziom zawodników, pojawiają się pierwsi „zawodowcy”, ze sponsorami wspierającymi naszą społeczność.

Rośnie jakość organizacji. Wszystkie zawody oferują elektroniczny pomiar czasu, do lamusa odeszły „ręczne” chipy, chaotycznie przykładane do czytnika na mecie. Odwiedzają nas fotografowie i filmowcy, dbają o nas najlepsi ratownicy. Na zawody zapisujemy się przez internet, a jak nie zdążymy, w biurze zawodów czekają na nas ładne dziewczyny.

…czy nie?

Zawody może i wpłynęły na naszą społeczność, ale dla samej jazdy nie zrobiły nic dobrego. Treningi, napinka, pogoń na najnowszym sprzętem i lans w kolorowych teamowych ciuszkach. To ma być enduro?!

Lubimy się spotykać ze znajomymi w dużym gronie. Lubimy pogadać o rowerach, o dupach, o życiu. Lubimy „szósty OS”.

Lubimy też przygotowane trasy. Wszyscy jesteśmy tak trochę leniami i chcemy przejechać najlepsze single w okolicy, prowadzeni za rączkę strzałkami.

Dlatego jeździliśmy na zawody. Nie dlatego, że są zawodami. Dlatego, że lubimy spędy i przyjeżdżać na gotowe. Tykający stoper nie jest nam potrzebny do szczęścia.

Lubimy przyjeżdżać na gotowe, ale tykający stoper nie jest nam potrzebny do szczęścia.

Kierunek wyznaczył I Podhalański Zlot Enduro MTB w Zakopanem. Na nową, niesprawdzoną imprezę w środku listopada przyjechało więcej prawdziwych zapaleńców enduro, niż na którąkolwiek edycję zawodów. Organizatorzy zapewnili nocleg, catering i rewelacyjne trasy. Uczestnicy zapewnili klimat, który do dziś wspominają z refleksją godną dziadka częstującego cukierkami Werthers Original. To była impreza roku. Mimo, że na niej nie byłem…

To jest przyszłość – perfekcyjnie zorganizowane, ale z założenia chilloutowe zloty.

A jak będziemy chcieli się pościgać, odpalimy Stravę. Pieniądze zaoszczędzone na coraz wyższych opłatach startowych wydamy na wypady do Saalbach, na Rychleby, Srebrną Górę i inne nowo powstające z myślą o nas miejscówki.

Może nawet jeden czy dwa dni poświęcimy na spontaniczną eksplorację dzikich szlaków pod szyldem #exploremore…?


Z numerkiem na kierownicy czy bez, na szczęście pewne rzeczy pozostają w enduro niezmienne! / fot. Dan Barham
Z numerkiem na kierownicy czy bez, na szczęście pewne rzeczy pozostają w enduro niezmienne! / fot. Dan Barham
Subscribe
Powiadom o
guest

10 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
stachu
stachu
8 lat temu

Fajna wizja przyszłosci ęduro :)

Maxxd
Maxxd
8 lat temu
Reply to  Michał Lalik

Trudno oczekiwać zrelaksowanej atmosfery na zawodach sportowych – nawet podczas turnieju brydżowego adrenalina unosi się w powietrzu ;) Dobrze, że pojawiły się fajne zloty dla miłośników staropolskiej odmiany enduro :)

Paweł Podwika
Paweł Podwika
8 lat temu

Witam,jestem pełen obaw przyglądając się ewolucji tzw.Sceny Enduro,czy to nie skończy się jak przed laty z XC?Lata temu w U.S.A zostały zorganizowane zawody w Kolarstwie Górskim i w piknikowym klimacie ścigali się zapaleńcy nie dla wyniku tylko dla zabawy(zawody w typie ciągniecie kłody drzewa)było miło i wesoło.Następnie pojawili się zawodowcy np.z Europy(byli zawodnicy Cyclocross)i się zaczęło,napinanie mięśni,kasa i sponsorzy itd.To zabiło zabawowy klimat pierwszych zawodów i zastanawiam się czy aby Polskie Enduro nie zmierza w tym kierunku?Paweł.

Tomek Kowalski
Tomek Kowalski
8 lat temu

Pamiętam rok 2007 gdy pojawiła się jedna z pierwszych jeśli nie pierwsza polska strona rowerowego enduro. Dyskusje o sprzęcie i technice jazdy, o przeżyciach z wypadów. I dysputy filozoficzne o kwintesencji enduro. Wyścigi fe, rywalizacja fe, jazda na czas ale tylko biorąc pod uwagę wschody i zachody słońca :)
I taka to była niechęć do zmagań aż padł pomysł pierwszych zawodów enduro, autorstwa twórcy tejże strony :) I całą filozofię można było o kant tyłka rozbić.

G3Riders.com
G3Riders.com
8 lat temu

Pomocny może być jeszcze link z porównaniem stopniowania kaset Shimano i SRAM, plus generalnie informacje na stronie:

http://faqload.com/faqs/bicycle-components/drivetrain/10-speed-9-speed-gearing-comparisons

JosefBB
JosefBB
8 lat temu

Zawody to jednak dodatkowa motywacja i mobilizacja. Jesli spojrzymy na kalendarz zawodów na sezon 2016 i wszystkie terminy podmienilibysmy na zloty, czytaj snucie się po górach to raczej nie byłoby szans aby wszyscy (organizatorzy) przetrwali. ZawodY przyczyniają się do ogólnego naszego rozwoju. Ktoś kto wie jak rośnie poziom, musi jednak zajrzeć na siłownię, pływalnię, pobiegać po górach w off-sezonie zeby pozostać w stawce. Zloty na pewno są fajne ale wymuszają od nas dbania o najlepszą dyspozycję. To wartość dodana racingu. Racing Tak. Kto nie lubi zawsze moze poklikac fajne foty i zrobic innym prezent.

Łukasz
Łukasz
7 lat temu

Cześć. Obecnie jeżdżę na 2×9 z przodu 26-36 z tyłu 11-34 na kołach 26.
Kalkulator pokazuje mi, że przejście na 1x11s (10-42)
http://gears.mtbcrosscountry.com/#26/2.25I1931I5X26/2.25I1123I4149

Pytanie jak najtaniej przejść w ten system przy ewentualnej opcji z zębatką 44 z tyłu od HCC? (jaka kaseta, manetka, przerzutka)

Pozdrawiam

Łukasz
Łukasz
7 lat temu
Reply to  Michał Lalik

Ta 11-46 ZDECYDOWANIE lepiej budżetowo wypada i przy 46 zębach można pokusić się o 34 z przodu zamiast 32, a i tak będzie lżej niż mam obecnie przy 26-34
http://gears.mtbcrosscountry.com/#26/2.25I1931I5X26/2.25I1615I5283

Dzięki :)

Odwiedź mój profil na
Instagram Top