No to koniec wakacji! Mam nadzieję, że to lekko spóźnione podsumowanie sezonu 2019 przełamie mój największy kryzys twórczy od czasu założenia bloga. Co do niego doprowadziło? Odpowiedź znajdziesz w tym wpisie.
Na wypadek, gdybyś nie doczytał do końca, od razu na wstępie wspomnę o trwającej właśnie aukcji na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, na której wylicytować możesz całodniowy wyjazd w góry w moim skromnym towarzystwie, razem ze zdjęciami i długimi rozmowami – czyli innymi słowy, bezpośredni wgląd w to, jak powstają wpisy na bloga :) Zapraszam!
Wyjazdy
Zacznę od tego, co w 2019 było dobre. Pod względem wyjazdów ten sezon był na pewno udany, a może nawet wybitny (choć 2018 zawiesił poprzeczkę wyjątkowo wysoko). Zaczął się z grubej rury od przepięknej La Palmy, na której wprawdzie Malwina złamała rękę, ale odbiliśmy to sobie w wakacje, odwiedzając jej wymarzone miejscówki: szwajcarskie Zermatt i włoskie Dolomity (Canazei).
Hajlajtem sezonu zdecydowanie był Zermatt. Pod względem widoków może konkurować z egzotyczną (i przez to zupełnie inną) La Palmą, ale jako całokształt jest to zdecydowanie najlepsze miejsce, w jakim byłem. Choć lubię odwiedzać nowe regiony, tutaj mógłbym wracać co roku.
→ La Palma z Transalp.pl
→ Miejsca: Zermatt, Szwajcaria
→ Miejsca: Canazei, Val di Fassa, Włochy
Poznawanie nowych miejsc nie skończyło się na dalekich (i drogich…) wypadach, odwiedziliśmy też z Malwiną m.in. większość nowych singletracków, których w tym roku mieliśmy w Polsce prawdziwy wysyp. Po części dlatego zabrakło jakiejś mocnej kropki na zakończenie sezonu (jak zeszłoroczne Finale Ligure) – pod koniec roku byliśmy już naprawdę solidnie wyjeżdżeni (że o stanie konta i urlopu nie wspomnę…).
→ Miejsca: Pasmo Rowerowe Olbrzymy, Jelenia Góra
→ Miejsca: Singletrack Glacensis, Kłodzko
→ Miejsca: Kaczawskie Single Tracki
Objeździliśmy też słowackie Singletrails Lechnica i Cyklostopy, ale przewodnik po nich dopiero pojawi się na blogu. Podobnie jak opisy nowych miejsc, w których nie udało mi się pojeździć, jak choćby Szczyrk, Szklarska Poręba, Głuchołazy czy Czarna Góra. Sporo się więc w tym roku działo i nic nie wskazuje na to, żeby 2020 miał być pod tym względem gorszy!
Skill i zawody
Sezon 2019 był też powrotem do szlifowania umiejętności we współpracy z POMBA. Skorzystałem z zaproszenia na trzy różne szkolenia z całkiem nowej oferty, w tym jedno indywidualne (co z kolei było nowością dla mnie).
→ Szkolenie POMBA „Zjeżdżaj Enduro”
→ Szkolenie POMBA „Zdobywaj Duże Góry”
→ Szkolenie indywidualne z POMBA
Do sprawdzenia jak pilnym byłem uczniem posłużyły – poza wakacyjnymi wyjazdami – dwie edycje Enduro MTB Series.W tym roku znów trochę pomagałem Grzegorzowi Miedzińskiemu przy organizacji, czego efektem były eksperymenty z formułą zawodów: między innymi pierwsze w Polsce zawody dwudniowe (na które nie udało mi się przyjechać…) i nowy format Time Hunt (2 OS-y przejeżdżane on-sight, ale z możliwością powtarzania dowolną ilość razy).
O ile ten pierwszy pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę, tak Time Hunt chyba nie spełnił oczekiwań, jakie z nim wiązałem… Ma on wiele zalet (przede wszystkim przystępność zarówno dla początkujących, jak i prosów) i na pewno dałoby się go dopracować, ale mam wrażenie, że bliżej Waszych oczekiwań jest jednak powrót klasycznego on-sight z czterema odcinkami rozrzuconymi po górach.
Z kolei impreza w Srebrnej Górze delikatnie mówiąc w nowości nie obfitowała, ale dla mnie i tak była bardzo ważna – na nowo odkryłem tam prawdziwą frajdę ze ścigania, a na blogu stała się przyczynkiem do bardzo ciekawej dyskusji na temat przyszłości polskich zawodów.
→ Hajlajtsy: Whyte Enduro MTB Series Przesieka 2019
→ Hajlajtsy: Enduro MTB Series Srebrna Góra 2019
Sprzęt
Odkrycie zawodów na nowo w dużym stopniu zawdzięczam wystartowaniu w obu edycjach na e-bike’u. Po testach na festiwalu w Kluszkowcach zdecydowałem się na zakup Speca Turbo Levo, co było zdecydowanie największym wydarzeniem (odkryciem…?) sprzętowym mojego sezonu 2019. Siłą rzeczy elektryki stały się tematem przewodnim wielu nowych artykułów. I nie tylko, bo na zaproszenie Pawła z kanału ENDUROFINA gościnnie wystąpiłem (choć to może za dużo powiedziane) nawet na TyRurze:
→ Zobacz wszystkie wpisy z kategorii E-bike
Ale nie myśl, że całkowicie przerzuciłem się na prąd. Spectral wciąż jest głównym wybrankiem mojego serca i zostaje ze mną już na trzeci sezon jako platforma testowa dla części i akcesoriów (będąc blogerem, można w tak mądrze brzmiący sposób uzasadnić potrzebę roweru, który po prostu daje mnóstwo radości).
→ Co nowego u mojego Spectrala?
Jeśli chodzi o testy rowerów, to był to sezon jednocześnie ciekawy i nieciekawy. Ciekawy dlatego, że praktycznie wszystkie nowe rowery były 29er-ami. Nieciekawy – z tego samego powodu. Czy koła 27.5″ skończą tak samo jak 26″…? Nie wydaje mi się, ale domyślnym wyborem w sezonie 2020 zdecydowanie jest „duża kicha”, niezależnie od kategorii roweru.
Urozmaiceniem na pewno było wprowadzenie na blogu krótszej formy mini-testu („Pojeżdżone”), pojawienie się nowych marek (z akcentem na świetne polskie manufaktury: Antidote i Omen), pierwsza w historii polska premiera roweru zgrana co do minuty z premierą światową (Ibis Ripmo AF), a także pojawienie się pierwszego roweru czytelnika (Production Privee Shan). To ostatnie jest jednocześnie moją porażką, bo w natłoku innych tematów nie udało mi się pociągnąć tego obiecującego cyklu… Reaktywacja „Roweru czytelnika” jest wysoko na liście moich priorytetów na nowy sezon!
Blog
Bo choć lista wyjazdów i nowych publikacji może robić wrażenie, rzadko wspomina się o tym, ile pracy i poświęceń za tym stoi… I że nie zawsze ta praca przekłada się na wymierne efekty. Pod względem statystyk blog zaliczył w tym roku wyraźny spadek, ale tym jakoś specjalnie się nie martwię – bardziej liczy się dla mnie Wasze realne zaangażowanie, zwłaszcza w formie komentarzy. Również na Facebooku, który ewidentnie „podgryza” statystyki bloga (w tym roku udało się przekroczyć próg 10 tys. obserwujących).
Bardziej martwią mnie pierwsze sygnały od Was, że blog za mocno odszedł od swojego pierwotnego charakteru. Martwi mnie to tym bardziej, że się z tym zgadzam – natłok testów i łączenie blogowania z pracą na etacie spowodował, że zwyczajnie zabrakło czasu i sił na oryginalne porady i opinie. Z poradników, które się ukazały, moim ulubionym jest „Trening dla nietrenujących” – jeden z artykułów, które planowałem już w dniu premiery bloga 5 lat temu.
→ 14 sposobów na trening dla nietrenujących
→ Rower w samolocie – w co i jak się spakować?
→ E-bike do enduro – poradnik zakupowy
Najwięcej sił pochłonęły jednak zestawienia Top 10 rowerów do określonej kwoty – w tym roku pojawiło się ich więcej, niż w latach poprzednich i jak zwykle totalnie zdominowały one listę najczęściej czytanych publikacji. Którą tu oto prezentuję, skoro już o tym wspomniałem:
- Rowery enduro, trail i hardtaile – lista 2019
- Top 10 2019: Rowery trail do 8000 zł
- Top 10 2019: Rowery enduro do 10000 zł
- Top 10 2019: Hardtaile trail i enduro do 5000 zł
- Top 10 2019: Rowery enduro do 13000 zł
- Convoy S2+ czyli kupujemy latarkę na rower
- 54 pomysły na prezent dla rowerzysty
- Top 10 2019: Hardtaile trail i enduro do 7000 zł
- Top 10 2019: Rowery enduro do 15000 zł
- Top 10 2019: Rowery trail do 13000 zł
Wielu z Was zaglądało też do blogowego sklepu, który był dla mnie najważniejszym projektem tego roku. Miałem nadzieję, że stanie się on stabilnym źródłem dochodu, który pozwoli nieco uniezależnić się od współprac z firmami (które są ciekawe i wartościowe, ale jednak czasochłonne). Sukcesu na razie odtrąbić nie mogę – od marca zrealizowałem 153 zamówienia, co po uwzględnieniu wszystkich kosztów pozwoliło wyjść spod kreski dopiero w grudniu… W zestawieniu z przytoczonymi wyżej statystykami odwiedzin, jest to wynikiem raczej mizernym i pokazującym – brutalnie mówiąc – że mimo narzekania na komercję i sponsoring, zdecydowana większość z Was oczekuje treści za darmo, nawet jeśli płacenie jest dobrowolne i „w bonusie” dostaje się wypasione produkty… Trochę to przygnębiające. Gdyby ktoś chciał nadrobić, pełna rozmiarówka czeka:
„Ramzes umarł, kryzys żyje”
A jak już jestem przy narzekaniu, wrócę do tego, co spowodowało miesięczną przerwę w publikacjach. W skrócie: obrzydzenie do internetu, z Facebookiem na czele. Choć oczywiście portal Marka Cukrowej Góry nie jest niczemu winny – mam na myśli cynizm i złośliwość wylewającą się z komentarzy w jego rowerowych zakątkach. Zwłaszcza w kontekście jazdy na rowerze, która powinna być wyłącznie źródłem pozytywnych emocji.
A tymczasem czytając komentarze, można odnieść wrażenie, że dla niektórych kolarstwo górskie jest niezwykle poważnym, i do tego bardzo bolesnym obowiązkiem.
Kiedyś były to wyjątki, w 2019 stało się standardem – wrzucenie sarkastycznego komentarza pod każdą nowinką jest wręcz modne, a hejterzy mogą liczyć na dużo większy poklask, niż autorzy wartościowych treści. I znów zaznaczam, że mówimy tu o zjeżdżaniu z górki na rowerach, czyli hobby tak bliskim dziecinnej beztroski, jak to tylko możliwe. Może dlatego wielu z nas zachowuje się jak dzieci…?
Patrzenie na to jest dla mnie szczególnie przykre, bo w końcu jestem tego częścią – moje wpisy też wywołują takie reakcje. Dlatego przez ostatnie kilka tygodni nie potrafiłem wydusić z siebie jednego składnego zdania, walcząc z wypaleniem i zimową depresją (i nie oskarżajcie mnie o bezmyślne szastanie tym terminem). I dlatego pozwoliłem sobie napisać tu o tym wprost – ignorowanie zjawiska i „robienie swojego” niestety na dłuższą metę się nie sprawdziło.
Mam nadzieję, że przeczytanie tych słów skłoni choć jedną osobę do przemyśleń na temat tego, jakie gówno wrzuca do sieci, wpływając w ten sposób na życie innych ludzi. Jest to w interesie nas wszystkich, jako rowerzystów, więc tego właśnie życzę Wam w nowym roku.
Humor poprawia mi jednak patrzenie na wynik wspomnianej we wstępie aukcji dla WOŚP – licytacja już po 24h przekroczyła 1000 zł i mam nadzieję, że na tym się nie skończy (finał w poniedziałek 20.01.20 o godzinie 20:01)! Może jednak nie jest z nami aż tak źle…?
Zobacz też A nie, tym razem linków do innych publikacji było już tak dużo, że jeśli zostało Ci trochę czasu, po prostu wybierz sobie coś z treści artykułu :) W szczególności polecam La Palmę, Zermatt i Canazei – idealnie odwracają uwagę od aury za oknem (i Facebooka)!
Pomysłów na nowy rok. Bo ja powiem tak, oby 2020 był CONAJMNIEJ TAK DOBRY jak był 2019. Pozdro, do następnego artykułu (nieważne kiedy będzie, odpoczynek się należy) ;) =D>
Dziękuję! Myślę, że teraz artykuły będą się już pojawiać normalnie :)
Cieszę się ze jestem jednym z 153 :) Głowa do góry, olać heit i robić swoje!
Rozpoczne dyskusje. Jak spiewia Metallica Sad but true. Chciałoby sie powiedziec Michał sraj na hejt ale widzę, ze problem dotknął Cię dość mocno bo gość z takim charakterem raczej pierdolami by sie nie przejmował. Taki mamy klimat takie mamy społeczeństwo. Większość w życiu gówno osiągnęła ale wiadro pomyj musi wylać. Wiesz co w realu chyba tak zle wśród braci rowerowej nie jest. Stales kiedyś w kolejce do tarpana w srebnej albo do wyciagu w koutach? Piłeś zimna holbe podczas przerwy między rundami na rychlebach? I co bylo z kim pogadać? Bylo. Ludzie mili? Sympatyczni? Tak. No to czekamy na zmiane czasu i oddajemu sie temu co tygrysy lubia najbardziej bez ogladania sie na to co tempaki wypisuja na swoich smartfonach.
Polać mu!
Maciej, dokładnie tak jak piszesz – niektórzy zachowują się totalnie inaczej (czyt. gorzej) w internecie niż w realu. Ale nie wiem czy to jest bardziej pocieszające czy dołujące, bo mimo wszystko 1Enduro żyje on-line. Ale tak czy siak dzięki za zwrócenie na to uwagi, w trudniejszych chwilach przydaje się takie przypomnienie. Pozostaje czekać na wiosnę…
nie czekaj na wiosnę tylko idź pojeździć :) zima w tym roku jest wyjątkowo łaskawa dla rowerzystów
„Ale nie wiem czy to jest bardziej pocieszające czy dołujące, bo mimo wszystko 1Enduro żyje on-line.” Może czas to zmienić? Jestem z dolnego śląska. Jeżdżę głównie po Sudetach. Gdybyś organizował płatne wypady jako przewodnik po Karpatach, to chętnie bym się zabrał.
Moze by tak wspolne wypady na lokalnych trasach?
Może nawet bardzo lokalnych? W zeszłą niedziele w Parku Chorzowskim, za planetarium odkryłem nowe (jak dla mnie) „ścieżki” (są bardzo krótkie w porównaniu do typowych ścieżek a ich jakość ze względu na pogodę jest …. średnia) ale za to małymi hopkami i bandami wiec poćwiczyć przed sezonem można :)
ścieżki w parku śląskim są spoko, może się ktoś skusi na wspólną jazdę? bo szukam kompanów. mój mail papajo21377@gmail.com
Niedługo wiosna, jestem pewien że zajawka jak i samopoczucie wróci do normy, słoneczko i swieża zieleń lasów, ciepły wiatr w otworach kasku zmieni nastrój i odgoni tak zwanego doła. :) A blog jest świetny , to rownież ogromną księgą wiedzy rowerowej w którą zostało włożone bardzo dużo pracy, czasu i serca. Czasami nawet od najbliższych nam ,,rzeczy” trzeba odpocząć dla zachowania zdrowych zmysłow. Głowa do góry! Kończę swoj wywód :P
Michał, szacun wielki dla ciebie za ogrom pracy włożonej w bloga. Gdyby zebrać do kupy wszystkie twoje artykuły to byłby to najbardziej wszechstronny i wyczerpujący wszystkie zagadnienia poradnik kolarstwa górskiego w języku polskim. Wydany w książce byłby warty dużych pieniędzy, no ale jak piszesz – dziś wszystko musi być za darmoche… Takie czasy. I – no właśnie: skoro wszechstronny i wyczerpujący to nic dziwnego że nie piszesz nic więcej, po prostu napisałeś już wszystko! I do tego ładna polszczyzną, co dla mnie jest głównym czynnikiem decydującym o tym co czytam a czego nie. Dobrego roku i do zobaczenia gdzieś w górach. Pozdro.
Nie musi być za darmochę, ale co by nie mówić, to jednak ceny sprzętu rowerowego, turystycznego czy ogólnie ujmując sportowego są jednak przegięte. Oczywiście dochodzą tu jakieś kwestie polityczno-gospodarcze, m.in. to, że Polacy mało zarabiają w stosunku do innych europejskich (i nie tylko) krajów, ble ble ble, itp, itd. No ale mimo wszystko ceny są kosmiczne. Ciekawe jak by taki jankes, szkopek czy inny five o’clock miał zapłacić za dobry rower nie 4 tyś. juro a 12…
Ceny niektórych rowerowych rzeczy np. w Niemczech czy Francji są w ogóle czasem niższe niż w Polsce. Jak zacząłem prowadzić serwis i dostałem cenniki z hurtowni to na wszystko była marża względem cen katalogowych ze 40% ale weź to tylko sprowadź do Polski to nasz kochany rząd dowali tyle podatków, ceł i opłat, że na końcu się zarabia jakieś marne grosze.
Dokładnie. Jeśli o MTB chodzi wyrobiłem już nawyk sprawdzania cen kupownych rzeczy na zagranicznych sklepach (CRC, bike-components, Wiggle itp) bo nierzadko okazuje się, że jest znacznie taniej. „Taki mamy klimat”
mysle, ze były by demonstracje hehehhe, ale tak serio – racja. U nas mega ceny wyrąbane. Jeszcze jak ktoś pracuje w korpo w dużym mieście, to może jakoś inaczej na to patrzy. Ale jak popatrzeć od strony tzw prowincji, zwykłego pracownika, to rowerze typu full to se mozna pooglądać na blogu albo poczytać gazety. Bardzo to przykre.
Skoro już troszkę sobie narzekamy, to w minionym roku nasiliło się moje zmęczenie wyszukiwaniem rzetelnych (tj nie reklamowych) informacji – zarówno w necie jak i magazynach. Ale u Ciebie na szczęście zawsze coś wypatrzę, niekoniecznie nakierowanego stricte produktowo, i tak właśnie pędzę dalej (z linka – „rower w samolocie”) bo czeka mnie za klika dni pakowanie dwóch rowerków na daleką wyprawę. 2020 będzie klasa! ;P
Ja też właśnie zabieram się za przeczytanie kolejny raz arta o pakowaniu do samolotu, bo za dwa tyg jadę zjeżdżać z górki za oceanem :)
Dobra robota! A hejt był i będzie, najlepiej nie czytać szkoda cennego czasu na głupich ludzi
A czy to przypadkiem nie jest tak, że najwięcej głupot piszą Ci, którzy nic nie osiągnęli, nic ciekawego nie zrobili w swoim życiu i mają zacisk dupy, że ktoś robi coś wartościowego!
Michał, poprostu pora na test siodełek, bo niektórzy najwyraźniej jeżdżą bez nich i stąd wylew smutnych komentarzy:)
Ten pomysł na test z siodełkami wcale nie jest taki głupi.
Hejterów (tych prawdziwych) kasuj albo ripostuj tak, żeby przepraszali. A w pozostałych miejscach przestawaj czytać po pierwszym kałszkwałowym komentarzu. To jest moja metoda na internetowe mendy, szkoda na nich życia.
Mnie też zimą wszystko dobija. Mimo, że pogoda na razie bardzo sprzyja jeździe na rowerze, to jednak z każdym kolejnym rokiem coraz bardziej myślę o domu w Hiszpanii ;)
Gdybyś chciał stawiać bliźniaka to daj znać. ;)
Enduro to generalnie kompletnie nie moja bajka, podobnie jak szosa, jeżeli chodzi o jeżdżenie, ale Twojego bloga czytam regularnie, bo jak ktoś napisał: dużo rzetelnej wiedzy podanej poprawną polszczyzną, dobre foty i estetyczna strona całego bloga do mnie przemawiają.
Dobry artykuł. Faktycznie z tą darmochą to sam się łapię, a to kupa rzetelnej i czasochłonnej pracy. Muszę zajrzeć do Twojego sklepu ;) Dla mnie to najlepszy blog w temacie. Kropka. A deprechę to chyba wszyscy mają. Oby do wiosny, tej prawdziwej. I wytrwałości!
Michał, dzięki za Twoją pracę i poświęcony czas. Bloga odwiedzam regularnie, i zawsze dobrze się bawię czytając Twoje „wypociny” ;) Ucząc bawi bawiąc uczy, jak Tytus w czasach mojego dzieciństwa ;) Krótko mówiąc – rób swoje a będzie dobrze, pozdrawiam :)
Rób dalej to co robisz i nie oglądaj się zbytnio na innych. Niestety często tak jest, że ludzie bezmyślnie piszą pierdoły nie oglądając się na innych. Dobrą robotę robisz z tym blogiem. Dzięki niemu też przypomniałem sobie o najważniejszej sprawie z jazdy na rowerze – funie. Bez napinki i porównywania się z innymi. Pozdrawiam i życzę dużo pogody ducha na nowy rok
Zermat również skradł moje serce w 2019r. Dzisiaj akurat skończyłem montować film z całej wyprawy rowerowej do Szwajcarii. Objechalem Zermatt i St. Moriz. A co do bloga. Zastanawiałem się na początku stycznia, gdzie się podziały wpisy od Ciebie. Wszedłem na bloga i na fejsa zobaczyć czy przypadkiem nic mnie nie ominęło ale jednak nie. Dobrze, że ubrałeś to w takie słowa i nie owijasz w bawełnę. W końcu w internecie spędzamy dużo czasu, więc powinniśmy również dbać o poziom dyskusji.
Miło Cię znów „usłyszeć”!
Wytrwałości !
( hejt goli nogi )
Dzięki Tobie wsiadłem znów na rower po 18-tu latach ❗Dzięki formule tego bloga i rzeczowym treściom (np. o ramach) dobrałem kupując on – line rower na którym czuję się jak przysłowiowa ryba w wodzie❗Latarka też strzał w 10, oczywiście po lekturze bloga. Teksty piszesz z humorem zarażając pozytywnym przesłaniem i nastrojem❗ 3-mam kciuki życząc zdrowia i spełnienia marzeń Dzięki❗
Michał, ten blog przekonał mnie do zakupu mojego Reigna. Twoje porady są dla mnie i ludzi z którymi jeżdżę bezcenne. Co więcej moja żona, która od kilku miesięcy jest zazdrosna o „rowerek” po oglądnięciu zdjęć z La Palmy spytała mnie czy są może w tym całym Bielsku łagodne trasy gdzie mogłaby się zacząć uczyć jeździć. Błagam rób swoje i nie przejmuj się żałosnymi hejterami;)
Orpócz tego, że blog ten to fajne źródło wiedzy, to dodałbym jeszcze, że masz świetne pióro i poczucie humoru. Dlatego życze Ci wytrwałości w jego prowadzeniu i do zobaczenia na szlaku!
Szczerze mówiąc jestem zaskoczony tym co piszesz, bo nie używam Twarzoksiazki i nie wiem jak tam wyglądają dyskusje pod Twoimi materiałami. Ale hejt w postach na temat rowerów? C’mon! Ludzie, ogarnijcie się. A jak się nie podoba, to nie czytajcie! A Ty Michal się nie przejmuj, wiem z doświadczenia, ze sporo osób ma problem z akceptacja tego, ze komuś innemu coś się udaje, ze mu się chce. Ty do tego masz drogi rower, jeździsz w ciekawe miejsca, robisz to z interesującymi, fajnymi ludzmi, masz żonę, z którą dzielisz pasje. A najgorsze jest to, ze wyglada jakbyś się świetnie bawił. A nie daj Boże jeszcze coś może na tym zarabiasz! To kłuje w oczy. Wielu czytających Twoje artykuły może tylko o tym pomarzyć. I niektórzy zamiast naśladować, wziąć się do roboty i zrobić coś kreatywnego, to wola ten swój ból dupy przenosić do internetu. Myśle, ze jednak ostatecznie to nie jest Twój problem tylko ich. Rób swoje, baw się blogiem, pisz co chcesz i jak często chcesz. Bez presji. I pamiętaj, ze żyjemy w kraju, w którym mieszkają tez tacy, którzy krytykują wspomniany na końcu przez Ciebie WOŚP! To mówi samo za siebie. Szacun za uczestnictwo. Powodzenia!
Chłopie, Ty już jesteś mistrzem dla wielu. Widać, że kochasz to co robisz i dla tego robisz to naprawdę dobrze. Sam wiesz, że głowę najlepiej czyści rower! Kozia, Straconka, Cyberniok i Magurka są aktualnie przejezdne. Szoruj na rower migiem
Tak na gorąco :) Stary , robisz kawał dobrej roboty i do tego potrzebnej! W te ciężkie smutne wieczory, niekoniecznie zimowe, z prawdziwą przyjemnością czyta się te energetyczne, okraszone humorem teksty. Że blog skręca… kto nie skręca? nie skręca tylko ten co jedzie na krechę :) ale jak mówią klasycy „prędkości się dodały … nastąpiła implozja …” :)
cokolwiek z tego nie wyjdzie, „we, people of mtb , salut you!… „
Cześć Michał! też już się martwiłem, że Cię tak długo nie było. Co do hejtu, jak pewnie jak z wielu tu obecnych FB nie używam prawie wcale, ale Tobie jako blogerowi to pewnie nie da rady i nie wypada :). Przeczytałem chyba większość Twoich artykułów i przez tego bloga znów obudziłem w sobie pasje do rowerów po wielu latach, a ostatnio nawet siostrę, która była totalnie nie rowerowa, zaraziłem enduro-bakterią. Nie przejmuj się ludźmi z ograniczonymi horyzontami myślowymi i rób to co lubisz. Na koniec oczywiście wielkie wyrazy uznania za całokształt Twojej pracy.
PS: koszulkę kupię jak tylko będzie jakiś ciekawy design, „na płótnie” odzwierciedlający Twoją pasję do rowerów i ciekawe poczucie humoru ;)
Jestem amatorem po 40-ce jeżdżącym rekreacyjnie. Kilka lat temu, po długiej przerwie wróciłem na rower i kupiłem pierwszego fulla, którego przejął syn a ja „musiałem” kupić drugiego – wersja oficjalna dla żony :-). Niemal od razu trafiłem na Twojego bloga. Przypadł mi do gustu i stał się jednym z podstawowych mediów, które nakręcają mnie, dają kopa i pokazują, że warto wyjść z domu i podnosić skilla, nawet zimą. Jak to ktoś kiedyś stwierdził: „Cieszę się, że zdążyłem załapać się na całe to enduro”. I ja też się cieszę. Dzięki Twoim artykułom widzę dokąd zmierza ten sport, i że rowery są coraz lepsze (i ładniejsze). No i że muszę przekonać rodzinę, że jest nam potrzebny kolejny rower – taki z silniczkiem :-) Reasumując: Yes, you can !
Michał, odwalasz kawał dobrej roboty. Dzięki Tobie skierowałem wzrok z XC na enduro i ja też chcę teraz mieć swojego Spectrala! Przerwa pomiędzy wpisami na blogu ciągnęła mi się jak hubba bubba. Tak więc nie trać zapału, bo zmieniasz życie ludzi :) Życzę dużo sił i motywacji do kontynuowania i opisywania swojej pasji w 2020.
Cieszę się, że nadal z nami jesteś. Ludzie piszą żeby nie przejmować się głupimi i negatywnymi komentarzami. Myślę, że to jest złe rozwiązanie. Dużo łatwiej sobie z tym radzić jeśli wiesz kto to produkuje i po co. Nie zastanawiałeś się czasem czy to nie pochodzi od konkurencji mniej lub bardziej znanej. Opowiem Ci historię z tym związaną. W tamtym roku zacząłem prowadzić swój serwis rowerowy. Na własny rachunek, pod własną marką. Pojawiłem się też w kilku miejscach w internecie. Inwestowałem dużo czasu i pieniędzy by jakość usług była na jak najwyższym poziomie, a mimo to wracało do mnie sporo negatywnych opinii i komentarzy z różnych stron internetu. Postanowiłem się trochę wycofać by nie psuć marki i zobaczyć co mogę poprawić. W dużej mierze nie dostawałem nic konkretnego poza ogólną krytyką. Zacząłem więc rozmawiać z ludźmi czy uważają, że coś trzeba poprawić, robiłem anonimowe ankiety i td, i wynikało z tego, że wszystko jest ok. Nawet nie sądziłem, że wielka, poważana konkurencja może się interesować jakimś małym dopiero co powstałym serwisem. Aż któregoś dnia właściciel jednego z dosyć znanych serwisów, który na brak pracy raczej nie powinien narzekać, bo na wykonanie zlecenia czasem czeka się tam grubo ponad miesiąc, razem z żonką i całą masą gówna, które na mnie wyprodukowali wysypali się na Facebooku. I po nitce do kłębka wyszło, że naprawdę musieli skrzyknąć rodzinę i znajomych, a potem jeszcze trochę nad tym posiedzieć by to wszystko stworzyć. I na początku w ogóle bym ich o to nie podejrzewał, jak i większości hejterów, których w jakiś sposób udało mi się odkryć. Krążąc w rowerowej branży przy różnych okazjach udało mi się tych ludzi wcześniej poznać osobiście i wtedy uważałem, że to poważne osoby, twardo stąpające po ziemi, które wysiłek będę wykorzystywać przede wszystkim do własnego rozwoju. Do tego sądziłem, że zdają sobie sprawę z tego, że rynek się rozrasta, że nowe sklepy i serwisy będą się pojawiać, a mimo to nie zabraknie im klientów i będą mogli sobie dalej spokojnie pracować. I wyszło, że się myliłem. Także jak nie ma konstruktywnej krytyki to już wiesz o co chodzi.
Z całym szacunkiem, ale depresja (prawdziwa depresja) to dzisiaj zbyt poważny temat aby mówić tak o chwilowym zimowym dołku.
Dziękuję szanownemu ekspertowi za opinię (bo skoro potrafisz to zdiagnozować przez internet, to musisz być wybitnym specjalistą).
Jeśli piszesz o depresji w rozumieniu klinicznym, to życzę powrotu do zdrowia. Twojego bloga rzadko czytam, bo mało interesują mnie teksty o sprzęcie, ale jest on mocno przydatny. Choćby kalendarz enduro i przegląd naszego endurowego światka. Zdecydowanie lepiej, że taka stronka jest, niż miałoby jej nie być.
Rownierz zycze powrotu do zdrowia, depresja to nie sa zarty i pamietaj. To jest choroba, w ktorej z roznych przyczn (niestety czasem sa to tez geny) zaburzona jest praca mozgu, jedynie odpowiednie leki dobrane przez psychiatre moga pomoc. Pozdrawiam
Po najbardziej popularnych wpisach widac czego ludzie tu szukaja – informacji na temat konkretnych zad i walet w konkretnym przedziale cenowym.
Czasami fajnie jest zobaczyc jakis bikeporn czy opis zagranicznej miejscowki… ale wiekszosc ludzi i tak ma rower z nizszej polki cenowej i smiga po ET. Szczerze powiem, ze osobiscie troche sie wyleczylem ze sledzenia tego wszystkiego. Kolejny rower za minimum 15 tysiecy? Kolejna rama za 3000 euro? Kolejne miejsce za granica gdzie wypada miec rower z full zawieszeniem za kolejne tysiace? Wiekszosci na to nie stac teraz i nie bedzie stac za kilka lat (o ile w ogole) – rower w zyciu wielu osob nie jest najwazniejszy i trzeba o tym pamietac.
Opis krajowych miejscowek – oczywiscie na plus. Latwiej zajechac tam niz do Wloch.
Nie zrozum mnie zle – fajnie miec zajawke i sie rozwijac, ale czasami mam wrazenie, ze wpisy sa dla bogaczy/elity w swiecie enduro. To nie jest wredny komentarz tylko osobiste odczucie.
Co do hejterow w internetach… byli, sa i beda. Branie tego na powaznie nie ma sensu. Najgorszym co mozna zrobic to probowac takich pietnowac itp. Bo to prowadzi do wrazenia, ze enduro to towarzystwo wzajemnej adoracji. To jest internet i trzeba sie liczyc, ze trolle sie trafiaja.
Osobiscie wolalbym poczytac testy komponentow – np. nowe hamulce w segmencie cenowym xx-xxx. Konkretne info, parametry, wady i zalety do roznych stylow jazdy, rowerow itd.
ALE
To jest blog, a nie portal rowerowy z kupa ludzi do tworzenia contentu. Nie wiem czy znajdziesz sponsorow, ktorzy umozliwia ci takie testy itp. Moje osobiste wrazenie jest takie – jesli blog jest od wszystkiego to jest do niczego. Nie da sie trafic w gusta/portfele wszystkich. Czego innego oczekuje Janusz, a czego innego oczekuje Grazynka. Ludzie sa rozni.
Wiec… do kogo chcesz trafic? Jesli do wszystkich… to imo nie ma szans.
Nie pisz, prosze, ze placenie jest dobrowolne i dostaje sie wypasione ciuchy „w bonusie”. Litosci. To jest sklep. Place, bo chce cos kupic i tego uzywac. Nikt ci za free przeciez pieniedzy nie bedzie przelewal w takich ilosciach zebys mogl byc niezalezny od sponsorow. Swiat tak nie dziala.
Jesli komus ciuch sie nie podoba, albo uwaza, ze jego cena jest za wysoka – szuka dalej. Niestety. Nie ma co byc przygnebionym, mamy wolny rynek.
Jesli blog jest nastawiony na ilosc odwiedzin, sklep na duza sprzedaz… to odpowiedz sobie na pytanie – dla kogo to robisz? Dla siebie, by byc niezaleznym od sponsorow czy dla ludzi zeby rozwijac ich swiadomosc zwiazana z ogolnopojetym enduro?
Pokazales wykresy i dales do zrozumienia, ze to jest czasochlonne zajecie. Ciezko jest pracowac, miec pochlaniajace hobby i jeszcze blogowac na wysokim poziomie. Nic na to nie poradzimy. Albo cos sie robi hobbystycznie albo profesjonalnie (mam na mysli blogowanie). Jesli traktujesz bloga jako hobby i rozwijanie swoich pasji – super. Ale jesli chcesz to robic profesjonalnie… to juz gorzej. Trzeba trafic do wiekszej liczby czytelnikow (tj. moze wiecej o sprzecie dla przecietnego Polaka). I tu pojawia sie dylemat – pisac o hamulcach po 300-400 zl kiedy rowerowy swiat idzie do przodu i za chwile beda hamulce na bluetooth (hah!)? Moim zdaniem albo wiecej czytelnikow albo bardziej wymyslny content (niestety typowy enduro-Polak na pewno nie jest bogaczem ze sprzetem za 20k zl, ktory jezdzi przynajmniej raz w roku na enduro-tripa za granice… tak mi sie wydaje). Cos za cos. Pisze to tylko dlatego, ze wiem jak ciezka to jest robota w pojedynke. Ja osobiscie bym wolal jezdzic na rowerze zamiast prowadzic bloga :-)
Blogow i stron o wszystkim (a w zasadzie o niczym konkretnym) jest sporo. Ten blog jest konkretny, ale co za tym idzie – grono odbiorcow takze jest konkretne (czytaj: w naszym kraju mniejsze, bo enduro nie jest jakos mega popularne w porownaniu np. do silowni czy pilki noznej). Niby sport, ale nie kazdy sobie moze na taki pozwolic.
PODSUMOWUJAC uwazam, ze dopasowanie contentu do czytelnikow i ich portfeli jest najwazniejsze. Widac to po najwiecej odwiedzanych wpisach. Po co pisac o elektrykach za 25 tysiecy jesli ludzie czytaja o rowerach do 10?
Na koniec, zeby byla jasnosc – to sa tylko moje odczucia. Co mi sie podoba, a co nie… to moje zdanie. Zeby zaraz mnie ktos hejterem nie nazwal :-)
Chyba lepsza szczera opinia niz „jest dobrze, rob swoje”?
Mądrze, szczerze i prawdziwie.
Przychodzi do głowy magazyn Bike jak czytam Twój wpis. Jak sobie czytam testy stojaków serwisowych i widzę, że ten jedyny słuszny wybór to 2k PLN (a ja mam taki za 129zł z Lidla i uważam, że jest spoko) albo, że rower poniżej 25k (mój używany kosztował 5,7k) to gówno to wątpię czy to naprawdę jest dla mnie.
Faktycznie trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie – dla kogo to robię? Dla siebie, dla elity, dla pasjonatów, dla takich jak ja?
Michał – kiedyś miałem wielką pasję. Była to fotografia. Starty i wygrane w konkursach, moje fotki na wystawach. No jarałem się tym jak dziecko nową zabawką. Pasja się skończyła gdy postanowiłem zarabiać na zdjęciach. Dziś nie robię już zdjęć a w zeszłym roku sprzedałem przedostatni aparat. Ostatnim robię 100 zdjęć rocznie jak coś muszę na allegro wystawić. Chociaż… coraz częściej używam do tego telefonu.
Oczywiście konieczność odpowiedzenia sobie na pytanie „dla kogo to robię” brzmi jak super porada prosto z książki o prowadzeniu biznesu. Tylko czy (nawet szeroko ujęte) enduro nie jest już wystarczająco wąską niszą…? Naprawdę Twoim zdaniem powinno się te treści dzielić jeszcze bardziej, segregując odbiorców według dochodów…?
Boje sie, ze w dzisiejszych czasach, jaka kolwiek negatywna (czy wystarczy, ze nie pozytywna) opinia nazywana jest chejtem. Wyraziles sie jasno i uwazam podobnie jak Ty, jednak dzisiaj kazdy uwaza, ze kazdy powinien go klepac po plecach i nie wazne co robi, lub co zrobil, to powinien byc chwalony, lub „nie oceniany”. Swiat Taki niestety nie jest (dla mnie calkowitym szokiem, bylo podejscie do sklepu przez autora bloga). Podzrowienia dla czytelnikow i Michala.
Co masz na myśli przez „podejście do sklepu”?
„…że mimo narzekania na komercję i sponsoring, zdecydowana większość z Was oczekuje treści za darmo, nawet jeśli płacenie jest dobrowolne i „w bonusie” dostaje się wypasione produkty… Trochę to przygnębiające. Gdyby ktoś chciał nadrobić, pełna rozmiarówka czeka:” Myslalem, ze sklep to sklep, a blog to blog, Nie mam nic przeciwko, zebys zarabial na hobby, nawet bardzo Ci tego zycze! Poczulem sie tak, ze skoro nie kupilem Twojej koszulki to nie powinienem czytac tego bloga (inna sprawa, nie dla kazdego jest wypasiony)….a dwa, czy to zdanie nie jest bledne logicznie? Narzekaz w nim na to ze ludzie chca darmowych tresci, ale nie chca za nie zaplacic (moze chodzilo Ci o to, ze ludzie oczekuje nie sponsorowanych tresci, ale nie chca za nie zaplacic?) Robisz bardzo fajny blog i zaszedles bardzo daleko, jednak dalej jest juz chyba tylko sciana…niestety. Problemami jest Polski, maly i biedny rynek rowerowy….
Z innej strony, kazdy ma swoja opinie, 80% tresci nie trafia do mnie (nie sa zle, po prostu nie dla mnie), ale to nie ma znaczenia! Nie musisz robic niczego pod niczyje dyktando. Tylko chyba stanoles na granicy: hobby/profesjonalizm i reali niestety dobijaja…to samo maja przeciez zawodnicy i to nie tylko Enduro w Polsce.
Dzięki za opinię, ale trudno mi się zgodzić z tak czarno-białym ujęciem sprawy. Wszystko co piszesz to skrajności:
– sprzęt jest albo zaporowo drogi, albo dla „przeciętnego Polaka”;
– bloga pisze się albo dla siebie, albo „dla ludzi”;
– pisać można albo hobbystycznie, albo profesjonalnie;
– skoro top 10 artykułów jest takie a nie inne, to całej reszty nie ma sensu pisać;
…i tak dalej.
A prawda jak zwykle leży gdzieś pośrodku.
Żeby nabrać znowu ochoty do pisania będziesz musiał z każdego punktu wybrać jedną że skrajności. Szare jak widzisz się nie sprawdza.
Nie piszesz bloga, ale chciałbyś żeby inni pisali go tak, jak Ty byś go pisał lub oczekiwał. Nie płacisz, ale wymagasz.
Nie masz roweru za więcej niż 10k, więc chciałbyś żeby wpisy dotyczyły tylko tych w tym przedziale, bo wydaje Ci się, że w Polsce większość bieduje i nie stać ich na droższy. Wydaje Ci się, że cała rowerowa Polska jeździ w Bielsku i nie stać ich na to żeby wyjechać za granicę.
Oświecę Cię – te wszystkie założenia są błędne.
Szczegolnie widac to po statystykach.
Chodzi o to, ze jak chcesz pisac i czerpac z tego przyjemnosc – rob to jak chcesz.
Jak ktos wrzuca wykres i mowi, ze przygnebiajace jest to ile ciuchow sprzedal… to jasobie mysle, ze robi to w jakims stopniu zarobkowo.
Stad wnioskuje, ze 1enduro to blog pasjonata, ktory chcialbylby cos na tym zarobic. Jak chcesz zarobic to imo z tej niszy trzeba wybrac odpowiedni kierunek – piszemy dla polskich endurowcow, ktorzy smigaja w kraju czy do tych troche bogatszych, ktorzy jezdza za granice?
Ja wiem, ze sa i tacy i tacy. Pytanie, ktorych jest wiecej? Odpowiedz – zerknijmy na statystyki, ktore przedstawil autor.
Nic nie wymagam, nic nie chce, niczego nje oczekuje. Pisze tylko jak ja to widze. To jest moje zdanie i moja opinia. Michal moze robic co chce – jego blog, jego zycie. Tylko niech nie pisze, ze te pisanie to kupa roboty i wszyscy chca bloga za free, bo sklepik slabo idzie. Nikt mu nie kazal trzymac wysokiego poziomu kosztem czasu i sil. To jego wybor. A ja sie poczulem jakbym mial miec wyrzuty sumienia, ze nie wsparlem go finansowo. Dla mnie tak to zabrzmialo.
Stad powinien zadac sobie pytanie – dla kogo to robi? Dla siebie, bo ma potrzebe pisania? Super, jego zycie. Dla wszystkich zeby mieli endurowa swiadomosc z calego zakresu tego hobby? Fajnie. Dla zarobku? Chyba tak, bo sam napisal, ze chcialby miec staly dochod ze sklepu. Tu juz bym radzil wybrac konkretna droge – albo dla bogatszych albo dla biedniejszych. Niestety taka rzeczywistosc – dla mnie recenzje elektrykow za 25k nie maja sensu, ale opisy polskich miejscowek juz tak. Inni nie chca czytac o rowerach za 4-5k, bo siedza za granica w swiatowych miejscowkach. Nie zarobisz jak bedziesz celowal we wszystkich. A statystyki pokazuja kogo jest wiecej… tak mi sie wydaje. Moge byc w bledzie, nie wiem. Kimze ja jestem? Randomowym gosciem z internetu, ktory tylko napisal co mysli… tyle.
Michał
1enduro jedynym blogiem rowerowym który czytam – bo jest sensownie i z jajem napisany, ma dobre zdjęcia i nie jest zawalony reklamami. Obawiam się że jeżeli będziesz chciał to „zmonetyzować” (jak to się teraz cwanie nazywa) to czeka się dryf w kierunku „akcji partnerskich” – czy innych eufemizmów których się używa żeby nazwać kryptoreklamę.
W kwestii „hejtu”: to jest twój blog, ty tu jesteś gospodarzem, ty tu ustalasz zasady. Nie szczyp się – wprowadź ostrą moderację, tnij śmieciarskie posty, niech zostanie rzeczowa dyskusja – która zazwyczaj jest wartościowym uzupełnieniem artykułu. Hejterzy finalnie pójdą gdzie indziej (krzyżyk na drogę).
A w ogóle „proud to be 1 of 153” – zaraza, bo angielsku to nawet się rymuje :-)
Kryzys się zdarza – normalna rzecz. Prędzej czy później minie.
Jeżeli chodzi o chu… komentarze, insynuacje, że Ci posmarowali, wynurzenia „ekspertów” od depresji – niestety ich nie unikniesz. Taki urok internetów, że przyciąga wszelkiej maści frustratów. Na domiar tego, ich wyrzygi zniechęcają innych ludzi do komentowania. Ale to jest i raczej się już nie zmieni. Jednak to nie dla nich piszesz tego bloga, tylko dla tych, którzy każdy wpis przyjmują z entuzjazmem, bo są zarażeni wspólną zajawą, i to oni są większością – warto o tym pamiętać.
Dodam, że m.in. przez Twojego bloga popełniłem zakup Spectrala oraz pojechałem z STT do Finale i przeżyłem najlepszą rowerową przygodę ever :)
Tak więc dzięki za dobrą robotę, kip gołin i trzymam za Ciebie kciuki.
Eee, negatywne komentarze też są czymś pozytywnym i oznaką popularności. Za każdym negatywnym komentarzem kryje się pińdziesiąt osób które są wdzięczne za prezentowane treści. Gorzej by było jakby nikt nie komętował albo jakby były tylko2 komentarze w stylu „supcio”, „ok”, etc.
Olewają negatywy i rób dalej swoje, zwłaszcza recenzje ośrodków i opisy wyjazdów;)
Michał, przede wszystkim kawał świetnej roboty z blogiem. Jest to jedyny blog na który z chęcią regularnie zaglądam.
Na „treści” hejterów i trolli w internetach najlepiej wyuczyć się filtrowania – w podobny sposób jaki nauczyliśmy się filtrować banery reklamowe w taki sposób że są one dla nas prawie niewidoczne ;).
Jeśli o artykuły chodzi, to miałem wrażenie, że zbyt dużo w tym roku było prezentacji i testów rowerów (większość z półki cenowej, na którą i tak większość z nas sobie pozwolić nie może). Po którymś już nie chciało mi się o nich czytać. Miejscówki za to pełen wypas. Szkoda że tak mało pojawiło się o poradników. Zarówno tych technicznych, jak i tych o technice jazdy. To głównie dla nich zawiązałem dłuższą przyjaźń z blogiem :)
Bardzo przyjemny wpis, jak zawsze. Poza tym mimo tego, że ostatnio na blogu trochę ciszej, to i tak jestem pod wrażeniem ilości treści, która się tutaj pojawiła w 2019. Ja na swoim blogu w tamtym roku wrzuciłem chyba jeden post…
Stary, rób swoje dalej. Czytam każdy kolejny wpis z zajawką, chociaż faktycznie rozwój bloga wyprzedza rozwój moich skilli.
Faktem jest jednak, że dzięki blogowi udało mi się wyrwać megadobry rower w cenie samego amortyzatora, bo ja czytalem 1enduro a sprzedający nie :D
Zacząłem trenować nietrenując – przynajmniej do momentu gdy będę miał znów czas trenować. Np rozwijam trackstandy na rowerze cargo jak wożę dzieciaczka do żłoba xD.
Nauczyłem się gdzie warto skierować lunetę jak będę planował wakacje w 2020, i wiem gdzie mogę zabrać młodszego brachola, a może i nawet cała rodzine?
Wierze ze takich osób w dziedzinie jest więcej. Jak tylko ktoś mnie gdzieś pyta o MTB odsyłam go do Ciebie.
Faktem jest że jerseya nie kupiłem ale zainwestuje zaraz.
Jeśli chodzi o zimową deprechę… myślałeś o suplementacji witaminy D (lekiem, nie suplementem: np Vigantoletten)? Ja cierpiałem przez szereg lat na spadki nastrojów listopad-grudzień, teraz jest zdecydowanie lepiej.
Jeśli chodzi o hejt… jest go dużo bo jesteś popularny. Poza tym nie piszesz tylko i wyłącznie o rąbaniu jednej hopy w miejskim parku 24h a jednak większość posiadaczy fulli ma tylko to do dyspozycji. Ewentualnie pumptrack. Może stad lekki kwas? Widzę duża dysproporcje między Twoim blogiem który wymaga sporego wysiłku, a tym co robią najpopularniejsi youtuberzy MTB :)
Co do tematyki: przeczytałem bardzo dużo Twoich artów poradowych, trochę recenzji z podróży i dużo o sprzęcie. Z jednej strony piszesz fajne rzeczy, masz świetne zdjęcia, ale gotuje się we mnie bo
jeżdżę teraz mało – brak możliwości chwilowo, haha, zzzera mnie zazdrość :)
Chętnie poczytałbym więcej historii o budowie parków i tras MTB w terenach nie-górskich albo jak sobie radzić jeśli nie można jeździć w góry: jak ludzie budują fajne legalne trasy w terenach nizinnych. Trochę już o tym był w którymś artykule o POMBA. Bo obecnie to jest mój główny problem. To moja perspektywa: górala z nizin :D ale myśle ze to jeden z kierunków do wychowywania sobie czytelników :)
Mam 3 główne źródła wiedzy:
– sprzęt / użytkowanie / miejsca w PL: 1enduro
– użytkowanie / technika / kopanie: Seth Bike Hacks / DirtItMore
No i pinkbike, ale to jest gdzieś pomiędzy plotkiem a pudelkiem xD
Tak czy inaczej, dzięki za całość bo zaglądam prawie codziennie! Owocnego 2020 Michał!
Michał, co tu dużo gadać. Trzymam kciuki za nowy sezon – przede wszystkim za pozbieranie samego siebie. Nie ma mnie w mediach społecznościowych, komentuję coś niebywale rzadko ale to chyba dlatego, że nie chcę konfrontacji i hejtu jak „napiszę coś nie tak”. I tak jesteś w pytę dzielny bo robisz swoje i robisz to już bardzo długo! I za to wielkie brawa!
A z fejsa najlepiej zrezygnuj bo to niezdrowe. Fajnie by było gdybyś uruchomił swoje własne forum ale to dopiero jest masa pracy + moderacja + utrzymanie serwera itp. Marzę też o ciekawym podcaście rowerowym bo tego jak na lekarstwo niestety. Taka moja mała lista życzeń.
A może jakieś treści premium dostępne dla patronów? Monetyzację Twojej pasji/pracy da się na pewno jakoś wykreować. Jak nie przez sklep to na pewno w inny sposób.
Trzymam kciuki!
Jeśli chodzi o podcast, to ostatnio pojawił się jeden niezły :) https://pomba.pl/pojechani/
Fajnie że wróciłeś w Nowym Roku :-)
Śledzę Twojego bloga od początku i nie zamierzam przestać
Pozdrawiam
Michał, dzięki za to co robisz. I jak to robisz. Bo to duży zasób wiedzy dla takich jak ja endurowych nowicjuszy ( mimo ze na rowerze dużo napedałowałem z życiu). Zacząłem rok temu, do przeczytania co się da, potem męczyłem cię pytaniami – dzięki za pomoc :)
Do końca roku wciągnąłem w jeżdżenie jeszcze 2 kumpli i każdemu na starcie 1enduro jako lektura obowiązkowa. Wybory rowerów przed zakupem także zostały sprawdzone dzięki twoim testom i opisom.
Teraz coś tam człowiek umie zepsuć w rowerze, potem naprawić – kumple pytają, ja szukam odpowiedzi zawsze u ciebie.
Że się masz nie przejmować hejterami to wiesz, też uważam że „live” ludzie są dla siebie milśi.
Do zobaczenia w trasie !
Michale życzę wszystkiego dobrego w nowym roku i dużo udanych wyjazdów jak i testów.
Nie wygrałem co prawda aukcji WOŚP, ale może odpowiesz mi na pytanie ?
Przymierzam się do kupna nowego roweru do mojego kochanego Gianta Trance mi ukradli….
Mianowicie mam do wyboru Canyona Spectrala AL 5.0. 2020 albo Krossa Soil 2.0 2019 na kapciu 29 z bardzo dobrym rabatem.
Co byś polecał wybrać ?
Hej
W pierwszej kolejności ten, który bardziej Ci się podoba wizualnie, osprzęt jest bardzo zbliżony.
Osobiście w Krossie wymieniłbym od razu opony a Canyonie hamulce.
W sumie to oba z wyglądu są spoko, ale mam obawy o zawieszenie RVS, kiedyś lubiło pękać i od Krossa ciężko podobno dostać tuleje jeśli nie ma się dostępu do jakiegoś serwisu po znajomości.
Tylko tyle chciałbym z Tobą pojeździć trzymaj się Michał i olej innych rób to co lubisz resztą się nie przejmuj żyj tak jak chcesz żyć a nie tak jak chcą inni
Jeżdżę na tym zawieszeniu już 2 lata i nic się nie dzieje (ważę 98 kg).Mój kolega ma Moona Z1 i też nic się mu nie dzieje.
Mam podobny dylemat, przy czym w moim zestawieniu jest jeszcze Dartmoor Bluebird Pro 29 2020…
Dla mnie dartmoor odpada odrazu przez wagę.
Ja jestem jednoosobowym fanklubem Spectrala, więc znasz odpowiedź ;) Choć Soil ma przewagę w postaci kół 29″ (chyba że tak jak ja świadomie wolisz 27.5″). Trwałością zawieszenia bym się nie przejmował – w Moonie sprawiało problemy, w Soilu zawsze było OK.
Dzięki za odpowiedź, też od zawsze chcę spectrala (ale w tym roku urósł skok do enduro 160/150), do tej pory miałem dwa rowery na moje nizinne tereny i na góry, ale po przeprowadzce nie mam miejsca na tyle rowerów ;( i dlatego myślę o soilu.
Nie jesteś sam ;) Ja swojego Spectrala zamieniłbym tylko na Spectrala ON’a
Jestem tu od niedawna, ale bardzo pasuje mi Twój sposób wyrazu – dobrze się to czyta. Powodzenia w dalszym blogowaniu
Michał, dzięki twoim wspaniałym opisom plus niesamowite zdjęcia, w zeszłym roku ruszyłem swój tyłek poza kraj w Dolomity z transalp.pl
Było co prawda ciężko – pochodzę z Wielkopolski ;) ale wyprawa była niesamowita.
Następne podróże są na liście oczekujących.
Też byłem klientem twojego sklepu z ciuchami, gdyby nie to że mam sporo ubrań rowerowych napewno kupiłbym coś więcej.
Życzę Tobie nieustającej pisarskiej weny w tym roku, tak jak w latach poprzednich, poprostu czasami potrzebny jest odpoczynek, przerwa. Potem wszystko wraca do normy ;)
Pozdrawiam
Wszystkiego najlepszego Michał w Nowym Roku i nie wymiękaj, bo to przecież Enduro
Witaj, czytam bloga od około 8 miesięcy kiedy postanowiłem zrezygnować z innego sportu ekstremalnego na rzecz czegoś bliskiego naturze a jednak dającemgo trochę adrenaliny. Dzięki obecności dobrych artykułów na blogu mogłem w krótkim czasie poczytać o co biega w dzisiejszym enduro. Nie muszę chyba mówić o moim zaskoczeniu na tematy jak sztyca regulowana, jakieś mleko w oponach itp. Potem padł wybór na fulla znanej marki również dzięki porównaniom i zestawieniom które można tu znaleźć. Nosiłem się z zamiarem kupna elektryka ale z racji, że mieszkam w górach to padło na starą szkołę i wyrobienie kondycji, co innym polecam:)
Z większością kwestii poruszonych przez innych komentujących można się zgodzić więc nie będę powtarzał. Chciałem jedynie zasygnalizować jako anonimowy czytelnik, że blog jest jak najbardziej ok.
Osobiście lubię czytać o dalszych wyjazdach, lokalnych ścieżkach, nawet elektrykach mimo, że nie rozważam zakupu – w ciekawą stronę ten rynek idzie więc fajnie być na bieżąco.
Co do próby uczynienia z bloga głównego źródła utrzymania to nie polecam. Lepiej raz za czasu coś od siebie napisać niż walczyć na tym małym i niszowym rynku… czy to będą sponsorowane artykuły, darmowe wyjazdy czy sprzedaż gadżetów. Szkoda nerwów, chyba, że ostro ęduro ciebie kręci i chciałbyś się tym na codzień zajmować, jednak sądzę, że szybko pojawi się znużenie i brak chęci do jazdy rowerem w ogóle..
Michal, jedna rada: rozwaz opcje xero z kota po angielsku. 1enduro.com. Masz duzo fajnego kontentu, ktory wystarczy przetlumaczyc – i wtedy moze uda Ci sie jakis pieniadz dostac z reklam itp.
Uszy do góry!!!
Doczytałem do końca :)
To co robisz stary to kawał dobrej roboty, dużo wartościowej treści.
Masz kapitalny styl pisania z jajem, za to Cię czytam. Grubej skóry życzę, lej hejterów cienkim sikiem i rób swoje.
Marcin, przeczytaj sobie posty pod wpisami Rozenek. Tam to leci hejt a kobitka robi swoje.
Natomiast przykro czytać, że Twój blog przy ilości pracy którą wkładasz słabo spina się finansowo.
To zaskakujące że osoby które wchodzą tu bo ufają w Twoją opinię przy wyborze roweru, z drugiej strony nie ufają Ci że robisz dobrej jakości koszulki. Nie rozumiem tego.
Życzę dużo dobrego. Uważam że jesteś najważniejszą osobą w Polsce, która jest odpowiedzialna za sukces enduro u nas w kraju.
Dlaczego zaskakujące? Po co mam jeździć w koszulce z logiem czyjegoś bloga? I bynajmniej nie jest to typowo polska złośliwość z mojej strony, że nie dam sąsiadowi zarobić. Gdyby koszulka była z jakąś uniwersalną grafiką dotyczącą roweru tudzież jazdy na rowerze to ok. Ale też nie za taką cenę…
To jest ciekawy pomysł.
Michał, może zrobisz serię z alternatywą wersją koszulki faktyczne jako eksperyment sprzedażowy?
Bo świat stanął na głowie. Producenci oczekują pieniędzy za produkt, który jest jednocześnie ich reklamą. Dlatego unikam ciuchów z wielkimi logami, bo nie mam żadnego interesu w tym żeby reklamować produkt za który musiałem często niemało zapłacić.
„Michał” oczywiście, autokorekta coś powaliła.
Autorze!
Zacznę od tego, że prowadzisz kawał ciekawego, solidnego i profesjonalnego bloga. Inaczej bym tu regularnie nie zaglądał. Masz przy tym dobry styl – czasem może zbyt luźny, dopasowany do młodzieży i trochę na siłę śmieszny (być może teraz tak trzeba) ale dużą jego zaletą jest to, że jest wpleciony do poprawnych, składnie i gramatycznie napisanych zdań. Dobrze się czyta.
Tematyka bloga wprawdzie nie zawsze mi odpowiada, zwłaszcza ostry skręt w stronę elektryków, które uważam za rozwijającą się zmorę gór i lasów, po których jeżdżę. Promowanie elektryków przez branżę powoduje, że mamy w górach ludzi pędzących na elektrykach w dżinsach, bez kasku i umiejętności. Budzi to mój wewnętrzny sprzeciw.
Ale to moja opinia, do której – jak każdy – mam prawo.
Przechodząc w tym miejscu płynnie do clou tego, o czym chcę napisać – nie powinieneś każdej negatywnej opinii na temat bloga czy na swój temat traktować jako hejtu. Takie już jest zbójeckie prawo Internetu, gdzie ludzie mają prawo się nie zgadzać i krytykować – choćby ostro i zupełnie bez sensu. Nic na to nie poradzimy.
Proponuję zacząć walkę ze zniechęceniem do pisania, bloga, facebooka i Internetu od walki (a może pracy) z samym sobą. Nie uskarżaj się na hejt, na brak dochodów ze sklepu, na to, czy tamto. Jeśli Internet wydaje Ci się bagnem – wyjdź z niego i idź na rower, bo tego bagna nigdy nie osuszysz. Jeśli natomiast chcesz nadal pisać – stawiaj czoła krytyce, uodpornij się na nią. Szczerze – czy tak bardzo obchodzi Cię opinia jakiegoś sfrustrowanego gościa, który czytając Twój wpis na smartfonie, siedząc na toalecie o 7 rano, za „punkt honoru” stawia sobie wredny komentarz? Bez przesady. Dorosły z Ciebie gość i wiesz, że nie warto walczyć z takimi – za przeproszeniem – ludźmi. Myślę, że jako człowiek o ugruntowanej samoocenie jesteś w stanie zracjonalizować sobie takie wpisy użytkowników i ich etiologię. Najczęściej biorą się one bowiem z zazdrości i zawiści, która – niestety – często podszyta jest materialną lub umysłową biedą.
Chciałbym też zwrócić uwagę na to, o czym pisał w komentarzu jeden użytkownik, opisując jak fotografowanie przestało go pasjonować, a mianowicie: tam gdzie zaczyna się praca często kończy się hobby. Jego porada, żebyś zastanowił się, dla kogo robisz bloga wcale nie była głupia i niepotrzebnie złośliwie mu odburknąłeś, że to „super porada prosto z książki o prowadzeniu biznesu”. Po pierwsze – oczekujesz kultury, to sam bądź kulturalny. Po drugie – trochę pokory. Ultraniepopularna rzecz w dzisiejszych czasach. Każdy myśli, że wie lepiej. Każdy myśli, że jest oryginalny. Że znaczy nie wiadomo co. I każdy musi to uzewnętrznić. Otóż… tak nie jest. Brak pokory dotyczy tak samo hejterów, jak i każdego z nas.
Wydaje mi się, że Twoje poczucie bezsensu wzięło się w dużej mierze z niepowodzenia planu zmonetyzowania popularności bloga za pomocą sklepiku. Dajesz wyraz swojemu rozczarowaniu w artykule. Miałeś chyba wygórowane i nierealne oczekiwania, że sklepik zacznie Cię – i to w krótkiej perspektywie – utrzymywać, że będziesz mógł bardziej „pójść w bloga” i trochę uniezależnić się od etatu. Niestety nie było to założenie a życzenie, o którego niespełnienie nie powinieneś nikogo obwiniać (a trochę tak odbieram odpowiedni fragment Twojego wpisu). Założyłeś, że ludzie, którzy chętnie czytają darmowe treści będą równie chętnie zostawiać pieniądze w sklepiku. Niepowodzenie sklepiku stało się następnie jedną z istotniejszych – jak wnoszę po wpisie i komentarzach – przyczyn Twojego przygnębienia. Chcesz robić więcej rzeczy, mieć więcej niezależności (także od sponsorów), wszystko to kosztuje masę pieniędzy i czasu, do tego praca na etat i… ściana. Dalej nie pójdziesz. Gdybyś natomiast odpowiedział sobie wcześniej na pytanie użytkownika, którego wspomniałem na początku akapitu – nie czułbyś tego. Wiedziałbyś, że skoro blog jest dla Ciebie, dla podobnych maniaków i dla frajdy, to pieniądze są tylko ewentualnym miłym dodatkiem. Że rozkręcenie jakiegokolwiek biznesu to na początku masa pracy i minimum zwrotu. Że lepiej ograniczyć bloga niż stresować się niepowodzeniem. A to przełożyłoby się na mniejsze poczucie zawodu.
I na koniec – doceń, Autorze, to, co masz. W minionym roku byłeś w wielu wspaniałych miejscach, jeździłeś na nowych, fenomenalnych maszynach, spotkałeś wielu pozytywnych ludzi. Co więcej, często robiłeś to wraz ze swoją Małżonką (pozdrawiam!), co w ogóle jest niesamowitą opcją. Doceń to, bo dla wielu jest to daleko poza zasięgiem.
Ze szczerymi pozdrowieniami,
Czytelnik
PS Przepraszam za długi komentarz.
PPS Wszystko powyższe zostało napisane bez cienia hejtu i w duchu miłości bliźniego.
PPPS Szczerze życzę powodzenia w dalszym prowadzeniu bloga lub w jakiejkolwiek innej działalności, którą się zajmiesz.
Amen. Zgadzam się ze wszystkim i także w całej rozciągłości co do zmory elektryków. Oprócz stwierdzenia dotyczącego kasków. Nie wiem skąd u ludzi (a w szczególności u tzw. endurowców) taki ból dupy związany z tym, że ktoś jeździ bez kasku. Nawet na pewnym najpopularniejszym polskim blogu o „nowej szkole kolarstwa górskiego” we wpisie o kaskach widnieje na wstępie stwierdzenie, że rowerzyści jeżdżący bez kasku to „totalni amatorzy i idioci u których kask i tak nie ma czego chronić”. To czy ktoś jeździ w kasku czy bez to jego sprawa, tylko i wyłącznie. Ja jeżdżę bez, jeżdżę na rowerze górskim nie od wczoraj, zaliczyłem też trochę gleb i dobrze mi z tym. No, ale bardzo możliwe, że jestem nienormalny – nie mam elektryka, lubię podjeżdżać i to w terenie gdzie nachylenie sięga (a chwilowo przekracza) 20% i pewnie szybciej bym zaszedł na górę niż wyjechał i do tego mniej się zmęczył…
Normalnie strach jechać gdzieś, gdzie jest więcej rowerzystów, np. na taką Kozią, bo trzeba wysłuchiwać tekstów typu „mam nadzieję, że nie będziecie zjeżdżać enduro trailsami, bo widzę, że nie macie kasków”. Nie, nie będziemy albowiem nie jeździmy po enduro ścieżkach (na widok których wszyscy pieją z zachwytu i domagają się więcej), bo nas to nie jara…
pozdrowienia i make peace, not pis.
Generalnie mógłbym się zgodzić co do kwestii, że nic mi do czyjegoś łba rozbitego na kamieniach. Generalnie. Ale nie mogę zgodzić się, że to nie moja sprawa, jeśli przez czyjąś głupotę zostanie zaangażowany GOPR, który nie dotrze gdzieś indziej, zespół ratownictwa medycznego jadący karetką, która nie dotrze gdzieś indziej i wreszcie zostanie zajęte łóżko szpitalne, którego nie dostanie ktoś bardziej potrzebujący. Nie mówiąc już o tym, że za to wszystko zapłacę ja – moimi podatkami.
Ogólnie więc: jazda bez kasku „po bułki”? OK, ryzyko niewielkie. Jazda bez kasku po górach na elektryku przez osobę bez umiejętności? Nie ma mowy.
Aaa, no chyba, że mówimy o totalnych amatorach nieumiejących jeździć i gdyby nie elektryki to nigdy by się nie znaleźli tam gdzie się znaleźli (a nie powinni). Przekonałeś mnie.
Nie widzę swojego poprzedniego wpisu ale mniejsza z tym
Nie zadowolisz wszystkich i zawsze będą tacy, którzy gotowi są dokuczać i docinać i tego nie zmienimy, tak było jest i będzie bo taka jest natura ludzka
Co do finansowania się blogu myślę, że oferta sklepiku jest bardzo wąska i z tej mąki chleba nie będzie, chyba, że np. rozszerzysz asortyment o niezbędne każdemu cykliście rzeczy-które to są to sam wiesz najlepiej:)
Nie rozumiem też, żeby się przejmować tymi co krytykują reklamy czy sponsorowanie-nie ma nic za darmo a trudno dopłacać do blogu czy innej działalności
Natomiast powiązanie czytania Twojego blogu z „obowiązkiem”(taką wyczuwam aluzję czy też pretensje) zakupów chybione, to już lepiej udostępnić część tekstów bezpłatnie a za opłatą całość-jest wtedy jasność co do sytuacji
Pozdrawiam i powodzenia
P.s kolego Badyl, mógłbyś sobie darować polityczne aluzje, daj spokój, mało tego mamy w innych mediach, jeszcze tutaj to zaciągać?:)
Drobna aluzja, przeczytałem gdzieś coś takiego i mi się spodobało, więcej nie będę ;)
Co do sklepu, w mojej ocenie jerseye są za drogie i to może być przyczyną gorszej niż zakładano sprzedaży.
Jeśli się nie mylę to są one z firmy FOOG przynajmniej tak to wygląda i tam jersey kosztuje 135 zł. a Twój 179 zł. czyli 44 zł zostaje w kieszeni, za które można tam kupić skarpetki (29 zł.) i wciąż jeszcze 15 zł. w kieszeni…
No i dobrze niech będzie nieco droższy bo nie chodzi tylko o to żeby jak najtaniej kupić dobry towar, od tego jest blackfridey i inne sklepy z wyprzedażami… Jednak fajnie byłoby mieć coś w czym można by było chodzić bez takiej mocnej reklamy bo nie każdy dobrze czuje się z takim afiszowaniem…
Michał nie daj się hejterom z FB… Sam wiem co to znaczy, są to osoby co nie mają nic innego do roboty tylko wylewać swoje wypociny w komentarzach, a z drugiej strony sami dupy do niczego nie rusza… Wg mnie BLOG jest świetna sprawa (a FB’ka Twojego nawet w życiu nie widziałem bo już dawno nie mam aplikacji tego portalu na telefonie), a BLOG ma stale otwartą zakładkę w przeglądarce i sprawdzam co kilka dni czy jest coś nowego. Wydaje mi się że bez sponsoringu może być ciężko to poprowadzić ale może i ciekawym rozwiązaniem byłoby jakieś Patronite? Każdy wrzuci na kwartał 5zl a zbierze się sporą kwota jak za publikowanie naprawdę porządnych treści w stosie internetowej bylejakości wg mnie do zrobienia.
Pozdrawiam i idę szykować rower bo kupiłem coś co polecaleś – zobaczymy jak się sprawdzi.