Z myciem roweru jest jak z chodzeniem na siłownię – samo w sobie przyjemne to raczej nie jest, ale kiedy widzisz efekty, wiesz że warto było się pomęczyć. W tym poradniku pokażę Ci moją metodę mycia rowerów, która prawdopodobnie odmieni Twoje życie*.
* prawie na pewno nie, ale przynajmniej uzyskasz idealny efekt końcowy przy nakładzie pracy znacznie mniejszym, niż na siłowni.
Before/after na zachętę
Zdając sobie sprawę, że mycie roweru jest tematem równie porywającym, co smarowanie chleba, w desperackiej próbie zachęcenia Cię do dalszej lektury postanowiłem zacząć od galerii, która ma odpowiedzieć na pytanie „a komu to potrzebne?”.
No dobra, to jak ten efekt osiągnąć?
Jak szybko i dokładnie umyć rower?
Mój proces dzielę na 3 etapy:
- Czyszczenie napędu
- Mycie całej reszty
- Zabezpieczenie i picowanie
Czyszczenie napędu
Mycie roweru zawsze zaczynam od odsyfienia napędu. Ta część poradnika przyda Ci się nawet, jeśli lśniący lakier niespecjalnie Cię interesuje, ale dbasz o stan techniczny i żywotność sprzętu.
1. Zabezpiecz tarczę hamulcową. Pryskając odtłuszczaczem na kasetę, niechybnie część tłustego syfu pofrunie na hamulec (to najczęstsza przyczyna płaczu, że piszczy, wibruje i nie hamuje). Owinięcie tarczy workiem lub czystą szmatą załatwia sprawę.
2. Spryskaj kasetę odtłuszczaczem. Najlepiej działają preparaty w formie gęstej, aktywnej piany, która dobrze rozprowadza się po całej powierzchni. Do niedawna bezkonkurencyjnym produktem była pianka Fenwicks, ale zaczęły pojawiać się alternatywy – szukaj pod nazwą „foaming drivetrain degreaser”.
3. Pokręć korbą, pozmieniaj biegi. Kilka przelotów łańcucha przez całą kasetę rozprowadzi odtłuszczacz po zębatkach i pozwoli mu łatwiej wniknąć między ogniwa.
4. Rozruszaj grubszy brud gąbką lub szczotką. Odtłuszczacz powinien już zrobić swoje, więc wystarczy szybkie przetarcie.
5. Usuń twardy brud spomiędzy koronek kasety, z przedniej zębatki i z kółeczek przerzutki. Tu też przyda się specjalna twarda szczotka, która jest jedynym rowerowym narzędziem do mycia, jakie warto kupić – w resztę możesz zaopatrzyć się w kuchni, kiedy mama nie patrzy dowolnym sklepie.
6. Spłucz dobrze wodą. Ponownie bardzo uważaj, żeby świeżo rozpuszczony smar nie spłynął na hamulec!
Pro-tip: Najlepszą metodą głębokiego czyszczenia łańcucha zawsze było szejkowanie, czyli potrząsanie w starym bidonie np. z benzyną ekstrakcyjną. Jeśli chcesz naprawdę dobrze odtłuścić zapuszczony łańcuch – polecam! Niestety przy napędach 11- i 12-rzędowych metoda ta odeszła do lamusa razem ze spinkami do łańcucha wielokrotnego użytku.
Mycie ogólne
Kiedy już wiesz, że napęd nie obrzyga Ci całego roweru starym smarem (w skrócie starem?), możesz przejść do mycia właściwego:
1. Powieś rower na stojaku i ewentualnie ściągnij koła. W ten sposób uzyskasz idealny dostęp do wszystkich zakamarków. Przynajmniej w teorii, bo nie słyszałem, żeby komuś przy myciu roweru chciało się to zrobić. Bądźmy realistami – wystarczy, że postawisz rower do góry kołami, żeby wygodniej czyściło się opony.
2. Spryskaj cały rower bike cleanerem i odczekaj kilka minut. Niektórzy myją rower płynem do mycia naczyń, niektórzy szamponem samochodowym, ale dobry preparat do mycia rowerów – bezpieczny dla lakieru, gumy i hamulców – to naprawdę zakup, który polecam. Sprawia, że mycie jest szybsze i jednocześnie daje lepsze rezultaty.
3. Spłucz rower dużą ilością wody. Prosty punkt, ale najbardziej kontrowersyjny. No bo co, jeśli nie masz dostępu do węża ogrodowego – czy możesz jechać na myjnię bezdotykową i spłukać rower pod ciśnieniem? Nie możesz. Ale jeśli bardzo chcesz, to możesz (tylko nie przyznawaj się do tego w internecie).
A tak serio (gównoburza za 3… 2… 1…), ja mieszkam w bloku i myjnia bezdotykowa jest moją jedyną opcją. I od lat sprawdza się znakomicie! Wystarczy używać jej z głową. Ja korzystam tylko z ostatniego programu: zazwyczaj nazywa się „spłukiwanie wodą zdemineralizowaną z nabłyszczaniem”. Kierowcy za nim nie przepadają, bo ma niższe ciśnienie, niż zwykłe spłukiwanie – co dla rowerzystów jest wspaniałą wiadomością. Pozostałych trybów, jak aktywna piana czy mycie mikroproszkiem, lepiej unikać.
Co do samej techniki: jeśli nie jest to e-bike, rower znów stawiam do góry kołami i bardzo dokładnie spłukuję lekko już wysychającego bike cleanera (na myjnię mam jakieś 5 minut jazdy – lepiej byłoby nie dopuścić do jego wyschnięcia, ale lajf is lajf).
Pod dużym ciśnieniem (z bliska) myję tylko opony. Postawienie roweru do góry nogami umożliwia ich mocne „rozkręcenie” strumieniem wody, a potem gwałtowne wyhamowanie, kierując strumień „pod prąd” – to najlepszy trik na porządne oczyszczenie gumy z błota. Pod koniec kładę rower na boku lub stawiam na kołach, żeby mocnym strumieniem potraktować jeszcze siodełko.
Całą resztę polewam z większej odległości, wystarczającej, żeby agresywny strumień rozproszył się w wodną mgiełkę, która delikatnie wypłukuje cały syf zmiękczony przez bike cleanera. Zamiast siły strumienia lepiej postawić na czas i objętość spływającej wody.
4. Wytrzyj dokładnie cały rower. Uwaga: to często pomijany, a bardzo ważny punkt, który w ogromnym stopniu odpowiada za efekt końcowy – na pewno wiele razy na szybko spłukałeś rower i byłeś w szoku, jak uwalony jest po wyschnięciu. Bike cleaner bardzo tu pomaga, ale cudów nie ma – zawsze jakaś minimalna ilość brudu zostanie na rowerze. Wytarcie go zaraz po myciu jest niezbędne, żeby rower wyglądał naprawdę czysto.
Bonus: zabezpieczenie i detailing, czyli… picowanie
W tym momencie w zasadzie odpowiedź na pytanie „jak szybko i dokładnie umyć rower” mamy wyczerpaną – jedyną rzeczą, jaka pozostaje do zrobienia, jest nasmarowanie łańcucha.
Ale jak już w końcu masz czysty rower, to żal byłoby nie pójść o krok dalej i odpicować go tak, żeby:
- wyglądał naprawdę jak nowy;
- był lepiej zabezpieczony przed brudem na przyszłość.
Do „picowania” zazwyczaj używam preparatów silikonowych, które nabłyszczają lakier i powodują, że przywiera do niego mniej syfu. Nałożenie takiej warstwy zajmuje 5 minut, a efekt naprawdę jest wart zachodu.
Szczególnie dotyczy to elementów matowych – każdy właściciel matowej ramy potwierdzi, że utrzymanie jej w czystości to walka z wiatrakami. Zresztą nie chodzi tylko o ramę – zazwyczaj po umyciu brudny pozostaje nie lakier, a takie elementy, jak anodowana kierownica/mostek, opony czy siodełko. ).
A jak już jesteśmy przy samochodach – na koniec chciałbym zasugerować dwie metody zabezpieczenia lakieru, które jeszcze nie przedarły się do świadomości rowerzystów: woskowanie i powłoki ceramiczne. Może Ci się to już wydawać grubą przesadą, ale ich zadaniem nie jest tylko ładne nabłyszczenie roweru do pierwszego kontaktu z błotem, ale przede wszystkim zabezpieczenie przed przywieraniem brudu, a w pewnym stopniu także przed zarysowaniem. Więc jeśli właśnie wydałeś kilkanaście (kilkadziesiąt…?) tysięcy złotych na nowy rower – może warto zainteresować się tematem?
Podsumowanie
Dlaczego tak podstawowy poradnik pojawił się na 1Enduro tak późno? Bo zasadniczo można go streścić w kilku punktach:
1. Odtłuść napęd.
2. Spsikaj rower bike cleanerem.
3. Spłucz wszystko obficie wodą.
4. Nasmaruj łańcuch i idź pojeździć.
Jednak wiele razy przekonałem się, że porządne mycie roweru może odstraszać nawet doświadczonych riderów, lub być okazją do popełnienia wielu błędów, z których później rodzą się mity, np. dotyczące korzystania z myjki ciśnieniowej.
Mam nadzieję, że po przeczytaniu tego poradnika przekonasz się, że jazda na czystym sprzęcie nie wymaga godzinnego grzebania się w smarze i błocie, a użycie zaledwie paru preparatów może nawet sprawić, że mycie roweru stanie się przyjemnie satysfakcjonujące.
Zobacz też inne poradniki, dzięki którym lepiej zadbasz o swój rower:
- Jak zacząć sezon na nowym rowerze… bez jego kupowania?
- Domowy warsztat cz. 2: płyny, oleje i smary
- Domowy warsztat cz. 1: narzędzia
- Jak przygotować rower do zimy?
- [Checklista] Co w rowerze piszczy? (…trzeszczy, klika, skrzypi, cyka…)
Michał, czemu piszesz o szejkowaniu, że „Niestety przy napędach 11- i 12-rzędowych metoda ta odeszła do lamusa razem ze spinkami do łańcucha wielokrotnego użytku”.
Mam GX Eagle 1×12 i fabrycznie łańcuch posiada spinkę, co miałeś na myśli?
Mam to samo :)
Część spinek jest jednorazowago użytku (kod na spince), a ogólnie częste szejkowanie łańcucha zmniejsza jego żywotność.
To jaki kod mają te jednorazowe?
Częste szejkowanie łańcucha nie zmniejsza jego żywotności. Jest to mit pochodzący z eksploatacji motocykli. Łańcuchy motocyklowe różnią się budową na tyle, że im szejkowanie rzeczywiście szkodzi.
Dokładnie! Łańcuchy motocyklowe mają uszczelnienia na tulejkach a w samych tulejkach smar. Agresywne środki niszczą oringi uszczelniające tulejki ze smarem dlatego łańcuchy motocyklowe myje się naftą bo jest tłusta i nie niszczy uszczelniaczy. A przynajmniej tak było jakieś 20 lat temu jak mnie jeszcze jarały te maszyny.
Szejkując łańcuch doszczętnie go wyjaławiasz. Co z tego, że go później posmarujesz. Wystarczy przejazd przez głebszą wodę i dalej jedziesz na sucho bez smaru. Do czyszczenia napędu super sprawdza się zwykły ON, za 6zł masz litr, który starczy na wiele miesięcy.
Olej napedowy czysci lanuch???
Bart, szejkowanie nie ma absolutnie żadnego wpływu na żywotność łańcucha – chodzi jedynie o wpływ rozpinania na żywotność spinki.
Miałem na myśli, że nowe spinki nie są wielokrotnego użytku – zarówno SRAM, jak i Shimano zalecają ich wymianę po każdym rozpięciu ze względu na wycieranie się rowka trzymającego piny, a w efekcie: zwiększone ryzyko przypadkowego rozpięcia.
O ile w praktyce można sobie pozwolić na kilkukrotne rozpięcie takiej spinki, tak moim zdaniem szejkowanie nie jest warte zwiększonego ryzyka zerwania łańcucha na tripie (zwłaszcza, że może to być bardzo nieprzyjemne/niebezpieczne).
Po jedno te spinki kosztują kilka zł. A do czasu jak nie wiedziałem że powinno się je używać jednokrotnie to w 1×11 miałem spinkę co rozpinałam i zapinałem tak dobre 20 razy i nadal się trzyma bo leży w koszu z częściami.
Ja stosuję tylko szejkowanie.
Mam napęd 11rz.
Na dodatek mój patent, czyli stosowanie do tego płynu do smarowania stołów do strugarek np firmy Wurth. Rewelacyjnie myje i od razu smaruje , a do tego nie klei się do niego syf i piach. Polecam.
Żadnych drogich smarów.
Na ile km starcza smarowanie po szejku w takim środku? Nie ma sytuacji, że wracasz do domu na suchym piszczącym łańcuchu, bo po kilkudziesięciu km nic już nie zostało?
Ja raczej zaczynam od wstępnego umycia całego roweru żeby pozbyć się błota z napędu i dostać się do starego smaru. Pozdrawiam
Wiadomo, z doświadczeniem każdy wyrabia sobie własne metody :) Natomiast dobry odtłuszczacz bez problemu radzi sobie też z błotem, więc jednak zostanę przy swojej, która zapobiega rozbryzgiwaniu smaru z napędu na cały rower ;)
Idę do kuchni. Biorę gąbkę ze zlewu oraz Ludwika, a z garażu stary pędzelek do malowania (fajnie się czyści napęd). Prawie nic nie kosztuje. Sama pianka Fenwicks nie radzi sobie tak z brudem, jak zwykły płyń do naczyń. Raz kupiłem, więcej tego nie zrobię. Stojak jest wręcz kluczowy, jeśli ma być wygodnie. Jak ktoś mieszka w bloku, to wtedy jest większe wyzwanie.
Może to kwestia stosowanego smaru albo częstotliwości czyszczenia, ale moja opinia na temat Ludwika w stosunku do Fenwicksa ZDECYDOWANIE nie jest tak entuzjastyczna ;) Jeśli nie zapuści się napędu jakoś hardkorowo, można się spokojnie obejść bez pędzla czy gąbki, a dla mnie to spory plus.
Potwierdzam, a Fenwicksem myję już kilka lat choć ostatnio jest z jego dostępnośćcią jakiś problem. Z tego powodu zakupiłem niby polską piankę firmy Bike on Wax i muszę powiedzieć, że nie widzę różnicy.
Takie dokładne mycie opon to wg mnie bezsens, one i tak się uje…brudzą po paru metrach jazdy, a jakby na to nie patrzeć mieszkamy w kraju który ma coraz większe deficyty wody. Ani to eko, ani eko:)
Takie dokładne mycie opon na myjni bezdotykowej (lub innej myjki ciśnieniowej) zajmuje 20-30 sekund :)
Co nie zmienia faktu, że nadal jest bez sensu:)
Po pierwsze, nie na każdym tripie topi się opony w błocie, zwłaszcza latem, a jak ktoś jeździ głównie po przygotowanych trasach, to już w ogóle.
Po drugie, porządne umycie umożliwia nałożenie na opony preparatu zapobiegającego łapaniu brudu, co działa naprawdę spoko, dopóki nie trafisz na beskidzką glinę ;)
(zaznaczam, że chodzi mi tu o mycie bocznych ścianek, nad bieżnikiem wiadomo, że nie ma co się spuszczać)
Taką logiką to dupy też nie ma sensu myć
Gratulacje.
Btw co się stało, że pianka Fenwicksa od dłuższego czasu nie jest dostępna ?
Poleciłem ją na blogu ;P
Całkiem możliwe:), kupiłem trzy na zapas, ale to chyba raczej Brexit. Coś jest też na rzeczy z transportem tego typu materiałów z UK do EU bo raz zamówiłem w sklepie z UK i na granicy piankę zarekwirowali pod pretekstem niedozwolonego produktu. Na szczęście sklep zwrócił kasę.
Osobiście podchodzę do tematu tak: „kto smaruje ten jedzie” :) Świetny wpis!
Stosowanie dedykowanych kosmetyków rowerowych jest bardzo nieekonomiczne. Zazwyczaj są w niewielkich opakowaniach, które wystarczają na bardzo krótko, a do tego zwykle są w wygórowanej cenie. Kiedyś takowe stosowałem, ale kiedy zainteresowałem się car detailingiem, to zakupiłem ręczną pianownicę (koszt ok. 70-90 zł) i używam neutralnej aktywnej piany. Koncentrat piany to koszt ok. 25 zł/litr. Pianę rozrabiam w proporcji 1:50, zatem z litra koncentratu uzyskuję 50 litrów płynu do mycia. Jeżeli wybierzemy pianę o odczynie neutralnym (nie jak na myjni, gdzie w większości piany są mocno zasadowe), to jest ona jak najbardziej bezpieczna, nie tylko dla lakieru i uszczelek, ale również dla części anodowanych (piasty, golenie). Aktywna piana z pianownicy ręcznej umożliwia bezdotykowe umycie roweru i nie wymaga myjki ciśnieniowej. Po osuszeniu, stosuję również samochodowy quick detaliel na bazie syntetycznego wosku, który tworzy powłokę antyfobowa, do której trudniej przywiera brud, a co za tym idzie kolejne mycie jest jeszcze łatwiejsze.
Zastosowanie powłoki ceramicznej jest świetnym pomysłem i również zamierzam to zrobić. Nie trzeba wydawać 1000 zł na profesionalną powłokę. Można kupić już za kilkadziesiąt złotych. Oczywiście tańsza powłoka utrzyma się krócej na lakierze, ale opakowanie samochodowe, pozwoli na kilkukrotną aplikacje na rower lub zabezpieczenie kilku rowerów. Trwałość powłoki można wydłużyć dodtakowo stosując quick detailety, po myciu (niekoniecznie po każdorazowym).
Dzięki za pro-tipa z pianą. Dopytam tylko: jak ją spłukujesz, skoro piszesz, że nie wymaga myjki? Rozumiem, że masz na myśli to, że wystarczy bieżąca woda pod niskim ciśnieniem? I o jakiej konkretnie pianie piszesz?
PS. Też się hobbystycznie bawię w car detailing i trochę mnie rozbawiłeś opinią na temat opłacalności chemii rowerowej. Bo ta detailingowa też zdecydowanie ma się tym „pochwalić” ;D
PS2. Tak jak napisałem w artykule, bike cleanera też można (i warto) kupić w formie koncentratu. Przykładowo Juice Lubes kosztuje ~65 zł i robi się z tego 10 litrów normalnego płynu, czyli przy mojej metodzie rozrabiania z wodą – do 20 litrów. Dalej drożej, niż Twoja piana, ale w perspektywie całego sezonu (na który taka ilość wystarczy z dużym zapasem), nie jest to jakaś duża kwota.
Wystarczy spłukiwanie wodą pod niskim ciśnieniem, a jak ktoś nie ma dostępu do węża ogrodowego, to nawet z wiadra można. Ja akurat używam piany Cleantech citrus foam. Ale to nie oznacza, że jest jedyną słuszną. Używam tej samej, ponieważ z pianownicą na początku trochę się trzeba „pobawić”, dostosowując rodzaj dyszy i wkładki filcowej do konkretnej piany (i proporcji), tak aby uzyskać zadowalającą gęstość piany. Używam pianownicy Marolex Axel.
Dzięki, wszystko jasne! :)
Cześć, koncentrat jak najbardziej. Zaczynam dopiero przygodę z rowerami, konkretnie e mtb i póki co za mną dwie wyprawy. Mycie na bezdotykowej małym ciśnieniem. Póki co samą wodą. Po ostatniej jeździe sporo błota na przednim napędzie. Sugerujesz smarować łańcuch po każdym takim myciu?
Tak
ZDECYDOWANIE trzeba nasmarować łańcuch po każdym myciu, a w zasadzie częściej – roweru można nie myć, ale smarować warto jak najczęściej, zwłaszcza w elektryku, który daje łańcuchowi ostro w dupę.
Bardzo słusznie kolega pisze, sam używam wyłącznie kosmetyków samochodowych czyli tar&glue remover, aktywnia piana, quick detailer na mokro itd itp.
Do tego pianownica do karchera za 100-150 zł + aktywna piana i nie ma bardziej ekonomicznego a jednocześnie łatwego mycia. Bez odpowiedniej chemii tylko się człowiek umorduje i nic nie umyje albo zniszczy sobie lakier (ludiwk!!)
Chyba olefobowa
Zamiast pianek/aerozoli Fenwicksa do czyszczenia kasety i łańcucha stosuję płyn do czyszczenia piekarników z Lidla :D
Może jest trochę gorszy ale jednak zdecydowanie tańczy i bardziej wydajny. Jest też lepszy niż Ludwik i inne płyny do mycia naczyń.
Generalnie w przypadku mycia roweru nie chodzi tylko o znalezienie jak najmocniejszej chemii, tylko o dobranie takiej, która przede wszystkim nie zaszkodzi ;P
szybko kolego ten rower usmażysz
Ja tam kiepski z chemii jestem używam tylko H2O :) i czasem łańcuch nasmaruję jak nie zapomnę .
ten nablyszczacz z myjni nie szkodzi?
Nie, to jest raczej łagodny dodatek. Tu przykład z myjni Ehrle: https://www.ehrle.com/products/cleaning-and-careproducts/high-gloss-dryer-superfinish/
Martiwe sie o tarcze, klocki, a w drugiej kolejnosci o golenie. rozumiem,ze nie miales nieprzyjmnych konsekwencji?
Do suszenia polecam kompresor. Przy milijonie pivotów jak w enduro, wydmuchanie wody z każdej ośki usprawnia dosuszanie ręcznikiem. Jak nie ma kasy na pro środki do nabłyszczenia po myciu to zwykły smar silikonowy w szpreju albo wosk samochodowy robi robotę.
Dodam swoje 2 patenty:
1) jako odltusczacz do napędu świetnie spisuje się środek -brudpur vc242. Kosztuje ułamek ceny rowerowych produktów.
2) zastosowałem na ramę z błyszczącym lakierem powłokę ceramiczną firmy k2- koszt śmieszny bo ok 30-40zl, wystarczy na kilka nałożeń i no koła w aucie. Efekt bardzo fajny- lakier żywy i brud się nie łapie.
3) domowy fuckoff/muckoff- w butelce że spryskiwaczem po płynie mieszam Ludwik, trochę szamponu samochodowego i uzupełniam wodą- przed myciem na myjce spryskuję rower, spłukuje i po kłopocie. Fajnie odpad brud.
Teraz jeszcze tylko magisterium z czyszczenia… się odechciewa jeździć…
Cholibka, a ja się już nauczyłem myć rower na myjni samochodowej, bo idzie super szybko i efektywnie.
Tryb super piana działa bosko na brud. Potem spłukać trybem nabłyszczania. 2-3zł i rowerek czyściutki, tylko czasami wcześniej napęd fenwicksem wyczyszczę bo też łatwo idzie z tą pianką i ich gąbką do łańcucha.
Teraz jak jednak czytam to się obawiam, że ta piana „zjada” uszczelki, lakier itd. Ma to sens, chociaż nic takiego nie zauważyłem, ale też specjalnie na to uwagi nie zwracałem.
Ja robię tak samo, choć myjnia najbliżej mnie nie ma trybu piany. Najpierw za 2 zł myję wodą z proszkiem (tryb podstawowy), oczywiście początkowo z daleka namaczając, potem bardziej z bliska, potem za 2 zł spłukiwanie zmiękczoną wodą (nabłyszczanie). Rower super czysty, prosto i szybko, bez zacieków.
Robię tak od wieeeelu lat, już chyba 4. rower tak myję i nigdy nie miałem żadnych problemów z napędem, łożyskami czy czymkolwiek innym. Jedyne co, to czasem piach zostaje wepchnięty w lewą korbę tam gdzie jest śruba imbusowa i strzela przy pedałowaniu – trzeba odkręcić, przedmuchać, zakręcić.
Najlepszy odtłuszczacz :)
https://allegro.pl/oferta/odtluszczacz-meglio-5l-zapas-9219381419
czasami można dostac w Biedronie na promocji
Fakt! MEGLIO używam od 2 lat. Dobrze czyści napęd: spryskać wszystko i poczekać 2-3 min, delikatnie napęd przeszczotkować a potem spłukać.
Dlaczego według ciebie szejkowanie łańcucha i spinki łańcuchowe odeszły do lamusa w łańcuchach 11 i 22?
A dobra, doczytałem już odpowiedź w komentarzu poniżej
Kto czyści tylko napęd, golenie i tarcze hamulcowe – palec pod budkę!
Ja
stary jeden z … wpisów jakie popełniłeś. ale z czegoś musisz żyć :)
…
A co z parownicami?
Nigdy nie myślałem, żeby spróbować. Do błota to raczej przegięcie – nie widzę potrzeby. Natomiast to smaru na napędzie to będzie raczej za mało… Myślę, że to bardziej dobre rozwiązanie do mieszkania czy samochodu, na zaschnięty brud, którego za bardzo nie da się potraktować bieżącą wodą czy cleanerem.
Fakt, do znacznego błota to nie ma sesnu, co do napędu też, bo sama para nie usunie smaru. Natomiast chodziło mi bardziej o czyszczenie całego roweru, zwłaszcza poszczególnych części (przerzutki, manetki, itp.) Dwa razy do roku lubię cały rower rozebrać do ramy, przeczyści wszystkie podzespoły, a potem złożyć. Oczywiście od razu zrobić przegląd złużytych części i nasmarować to co powinno być nasmarowane. Dzięki za szybką odpowiedź. Jeśli ktoś miał styczność z parownicą to proszę o opinię. PS. Czy zmywaczem do hamulców samochodowych w spray’u można potraktować łańcuch?
Można, robię to regularnie :)
Wodą pod wysokim ciśnieniem można też przepłukać sam łańcuch. Z góry, w połowie odległości między kasetą i korbą ( w dolnym odcinku). To idealnie wypłukuje cały zmiękczony syf z ogniw, zapobiegając powstawaniu pasty ściernej (ta bierze się z aplikowania smaru na niedoczyczony łańcuch).
Niedawno kupiłem myjkę Karcher OC3 Plus (plusik odpowiada za większy zbiornik). Słyszałem, że daje radę, ale jeszcze nie miałem okazji testować. Recki zbiera dobre.
Po myciu w myjni samochodowej, na większym mrozie zamarzała mi linki i przerzutka tylna nie chciała się przerzucać. Jak przyszła odwilż wszystko wróciło do normy.
Następne mycie dopiero na wiosnę.
Dlaczego metoda szejkowania 11tek i 12tek odeszła wraz ze spinkami wielokrotnego użytku?
Kmc ma w ofercie spinki jedno i wielorazowe do 11tek. Przy czym , doświadczalnie, jednorazowe też właściwie bez zastrzeżeń są wielorazowe. Jeżdżę na spinkach jakieś 70-80 tysięcy km, 9, 10, 11 rzędów i mimo wielokrotnego użycia tych samych zonka miałem…raz. Spinka była użyta raz, strzeliła z mojej winy, napęd 750w i zmiana pod obciążeniem.
Korzystam też wielokrotnie ze spinek srama.
Być może 12tki są bardziej wrażliwe, choć sądzę że obowiązuje to samo w ich przypadku
Hej Tomek, przejrzyj wcześniejsze komentarze – pisałem już, co miałem na myśli w jednym z pierwszych ;)
W zwiazku z tym, ze nigdy nie chce mi sie oslaniac tarcz, na koniec mycia czyscze jest odtluszczaem motoryzacyjnym do tarcz (i recznikiem papierowym). Troche popiszacza zanim z tego nie wyschna, ale potemu juz dobrze lapia.
Prawdę mówiąc, też tak robię z lenistwa ;)
Choć nie da się ukryć, że nie powinno się. O ile tarczę wystarczająco dobrze doczyścisz (choć wątpię, żebyś wkładał ręcznik w każdy otwór), to już okładziny bardzo szybko i skutecznie chłoną wszystko, co na nie trafi…
Coz, wyznalismy nasze grzechy:) Prawde mowiac, to przykrycie zacisku hamulca jest juz jakims wyzwaniem