Menu
Menu Szukaj

Hajlajtsy: Joy Ride Enduro Zakopane

Mamy ledwie koniec lipca, a serie zawodów zaczynają nam się wykruszać… W niedzielę 26.07 odbyła się druga i ostatnia w tym roku edycja Joy Ride Enduro. Tym razem cały festiwalowy cyrk (i ok. 120 zawodników) odwiedził Zakopane.

Festiwal

Zdradzę Wam pewien sekret: niektóre „stałe fragmenty” tej relacji (m.in. wstęp) zacząłem pisać przed imprezą, żeby troszkę przyspieszyć publikację. Jakież było moje zdziwienie, kiedy na Równi Krupowej faktycznie zobaczyłem… cyrk.

Joy Ride Enduro Zakopane baza zawodów
O curwa, ale kyrk!

Tego się nie spodziewałem. Spodziewałem się natomiast targów i atmosfery rowerowego święta jak w Kluszkowcach. Tego niestety akurat nie było – ilość wystawców była zdecydowanie mniejsza, a oderwanie downhillu i dualu (które odbywały się na Harendzie, kawał drogi od bazy festiwalu), oderwało jednocześnie bardzo dużą część uczestników.

Z drugiej strony, razem z maratończykami i garstką dirtowców, mieliśmy miasteczko zawodów w zasadzie dla siebie. Było więc profesjonalnie, ale kameralnie.

Organizacja

Odnalezienie się w tym cyrku było więc łatwe, za to jego organizacja musiała wymagać gigantycznych ilości wódki: współpracowały przy niej JoyRide, Enduro Trails, Rowerowe Podhale, a do tego Timedo i Stanisławski Race Timing – niezły kocioł, a nie wspomniałem jeszcze o lokalnych władzach, leśnikach czy góralach-właścicielach gruntów! Najwyraźniej wszyscy jednak się dogadali, bo choć były drobne niedociągnięcia, ogólnie wszystko zagrało.

Mi najbardziej podobał się bufet po OS3 w wykonaniu samego Siary – z ogniskiem, muzyką i… dość oryginalnym doborem napojów, które najwyraźniej zostały po uzgadnianiu szczegółów współpracy.

Darmowa porada dla wszystkich organizatorów: lekka, ambientowa muzyczka na mecie każdego OS-u nic nie kosztuje, a nawet bez wódki świetnie rozluźnia atmosferę!

Joy Ride Enduro Zakopane bufet
Bufet to nie tylko uzupełnianie płynów, ale też chwila na relaks przy wódce i bananie.

To, co z kolei najbardziej mi się nie podobało, to brak śladu GPS całej trasy zawodów. W sobotę nie była ona jeszcze w pełni oznakowana, a dojazdówki prowadziły czasem niezbyt oczywistymi drogami. Rozdawana zawodnikom mapka trasy była przy tym równie pomocna, jak wrzody żołądka. Porada na przyszłość nr 2: więcej kolorów!

Joy Ride Enduro Zakopane mapka
Cała trasa miała ok. 36 km i niecałe 1200 m przewyższenia. Mapkę, na której coś widać, znajdziecie tutaj.

Warto też odnotować, że pierwszy raz na Joy Ride dodano prolog w bazie zawodów. Ktoś tu chyba czyta 1Enduro ;) Zawodnicy byli wypuszczani na trasę w ok. 30-sekundowych odstępach, co trochę rozciągnęło stawkę przed pierwszym OS-em. Kolejek nie udało się wyeliminować, ale przynajmniej uniknęliśmy drugiej masy krytycznej na asfaltowej dojazdówce.

Joy Ride Enduro Zakopane biuro zawodów
OS1 był dość trudny, techniczny i ciasny, szeroka kierownica mogła przeszkadzać.

Tu należy się słowo wyjaśnienia: organizator trochę namieszał z numeracją odcinków, bo OS1 i OS6 polegały wyłącznie na zameldowaniu się w biurze zawodów. Na przyszłość proponuję zostać przy tradycyjnym nazywaniu prologu w bazie OS-em zerowym. Bardzo uprościłoby to rozmowy o trasie ;)

A jak już jesteśmy przy trasie…

Trasy

Po Szklaskiej Porębie wszystko, o czym marzyłem, to wielkie kamcory, techniczne sekcje i hardcore’owe ścianki.

Jeśli czytałeś hajlajtsy, to wiesz, że nic z tego nie jest prawdą. Ja jeszcze nie doszedłem do siebie, mój rower zresztą też nie, i miałem nadzieję, że połączone strumienie Rowerowego Podhala i Enduro Trails stworzą zajebiste ścieżki nastawione na fun, flow i co tam jeszcze jest na „f”.

Joy Ride Enduro Zakopane

Na szczęście się nie zawiodłem! Wszystkie odcinki były pełnokrwistymi, pokręconymi i pofałdowanymi singlami, podobnymi do tych serwowanych w Bielsku. Wymagały sporej dawki dokręcania i pompowania, więc było bardzo kondycyjnie i „enduro”. Sprawdzały też umiejętność pokonywania chyba każdego rodzaju zakrętów. Jeśli chodzi o hardcory, to jedynym była ścianka na końcu OS3. Na reszcie trasy o poziomie trudności decydowała głównie prędkość.

Niektórzy podobno narzekali, że było za łatwo, ale moim zdaniem takie nieco bardziej przystępne i luźniejsze zawody też są potrzebne.

Joy Ride Enduro Zakopane

W przeciwieństwie do imprez organizowanych przez EMTB, można zaryzykować stwierdzenie, że były to zawody „dla każdego”. Nie każdy jednak był w stanie uzyskać w nich dobry wynik (czego sam jestem najlepszym przykładem) ;)

Zawody „dla każdego”, w których nie każdy był w stanie uzyskać dobry wynik.

Poziom rywalizacji

Po sukcesie zawodów Enduro MTB Series w Przesiece (gdzie trasa do ostatniej chwili była tajemnicą) i dyskusjach na temat objeżdżania tras, zacząłem się zastanawiać (tak naprawdę to nie) nad wyrównywaniem poziomu rywalizacji. Joy Ride Enduro Zakopane pokazało, że da się to zrobić.

Po pierwsze, zawody odbywały się w niedzielę. Jest to do dupy z punktu widzenia ogłoszenia wyników, afterparty i odpoczynku, ale za to w sobotę każdy miał możliwość zapoznania się z trasą.

Najważniejszą rolę odegrała jednak pogoda. W „objazdową sobotę” panowała susza, a w nocy przed zawodami nad Zakopanem przeszła gwałtowna burza – padać przestało dopiero przy starcie zawodów. Dodatkowo wyrównało to szanse między trenującymi wcześniej na trasie, bo trudność i charakter odcinków zmieniły się nie do poznania.

Joy Ride Enduro Zakopane błoto
Fot. 2B Enduro Team

Zyskała też atmosfera zawodów, bo większość zawodników przestawiła się z napiętego „jestem pro, muszę walczyć o punkty w PES!!!” na wyluzowane „chcę płynnie i bez gleb dojechać do mety”. Jak widać, maseczki błotne wpływają na niektórych lepiej, niż snickers.

Dodatkowo atmosferę podkręcili liczni kibice – dzięki za doping!

Joy Ride Enduro Zakopane

Na wyrównany poziom rywalizacji wpłynęły też same trasy: długie i pokręcone jak węgorze po sztormie. Po objechaniu wszystkich OS-ów w sobotę miałem pogląd na to, czego się spodziewać, ale o patentowaniu linii nie było mowy. Tych OS-ów po prostu nie dało się ogarnąć po jednokrotnym objechaniu.

Wieczorem po obje(ź)dzie próbowaliśmy jakoś poukładać zdobytą wiedzę:

– Na którym oesie był ten chujowy podjazd?
– Eee…
– No wiesz, to chyba był ten, gdzie był ten korzeń…
– Yyy, korzeń…?
– Chyba trzeci, albo piąty?
– Idę po piwo.

Jedynie lokalsi mieli z górki – OS-y były w zdecydowanej większości znanymi wcześniej singlami Rowerowego Podhala, więc miejscowi riderzy mieli je obcykane. Było to widać w wynikach zawodów. Dla osób walczących o miejsca w środku stawki nie miało to jednak najmniejszego znaczenia.

Joy Ride Enduro Zakopane
Fot. Piotr Staroń, Joy Ride

Podsumowanie

Joy Ride Enduro Zakopane było więc udaną imprezą, z wyrównanym poziomem rywalizacji, zgraną organizacją, zajebistymi widokami i przede wszystkim: rewelacyjnymi, choć łatwymi trasami. Były to zawody zdecydowanie bardziej nastawione na dobrą atmosferę i fun z jazdy, niż na survival i popychanie granic. Czy to dobrze czy źle, to już kwestia gustu.

A jak wiadomo, o gustach się dyskutuje, więc: zdecydowanie dobrze!

Takie imprezy są potrzebne, chociażby po to, żeby przyciągnąć nowych zawodników, którzy po debiucie w Mieroszowie czy Szklarskiej, czym prędzej przerzuciliby się na brydża sportowego (w przerwach w rehabilitacji). Do tej pory taką funkcję pełniło Enduro Trophy. Mam nadzieję, że Joy Ride wypełni tą niszę, nawet jeśli tym razem niektóre serowe bułeczki zmiękły po nocnej burzy (prawie 15% DNS-ów na OS1 – bitch please!). Bardzo mocna stawka w Zako pokazała, że zawodnicy na wysokim poziome i tak przyjadą!

PS. Pamiętaj, że do końca sezonu została już tylko jedna okazja do pokazania kumplom, gdzie raki zimują. Zakreślaj w kalendarzu 3 października na Enduro Trails w Bielsku Białej!


Na koniec tradycyjnie streszczenie wyników: najładniejszy puchar zabrał do domu Sławek Łukasik, który dzień wcześniej wygrał też downhill. Wśród kobiet pozamiatała bezkonkurencyjna w tym sezonie Ela Figura (która również dzień wcześniej wygrała downhill). Najszybszym dziadkiem konsekwentnie został Roman Kwaśny, a wśród juniorów zwyciężył Stano Lubos.

Generalkę sezonu zgarnęli natomiast Remik Ciok, Ela Figura, Mariusz Gaweł (masters) i Oskar Masaryk (junior).

Wszystkie wyniki znajdziesz tutaj.


Linki do galerii zdjęć (uzupełniane na bieżąco):

https://www.1enduro.pl/zakopane-mateuszplonka
https://www.1enduro.pl/zakopane-barton
https://www.1enduro.pl/zakopane-2benduroteam
https://www.1enduro.pl/zakopane-piotrstaron

Subscribe
Powiadom o
guest

6 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Danielos
Danielos
8 lat temu

Przybyłem, zobaczyłem, zakibicowałem..!
A dzień przed zawodami koleżce z różowego Commencala zaplotłem jeszcze koło ;)

Dobra impreza!

Grześ
Grześ
8 lat temu

Dziękuje za obiektywną ocenę imprezy.
Pozdrawiam

szymon
szymon
8 lat temu

no jakbym tam był

K.
K.
8 lat temu

Linki do zdjęć nie działają :(

Dżul zasadniczo
Dżul zasadniczo
8 lat temu

:) myślałem że PES to Powolna Eksploracja Singla .. a tu take o.

Odwiedź mój profil na
Instagram Top